sobota, 20 lutego 2016

Rozdział 49.

Rozdział 49.

Kilka godzin później...
-Ale mi się nic nie chceee! -Natsu leżał na kanapie, z głową na kolanach Stinga, a nogami poza oparciem ów sofy, wierzgając sobie nimi do góry i do dołu z nudy.
I dosłownie kilka chwil później usłyszeli trzaśnięcie drzwiami, a do salonu przyszedł Laxus, patrząc na gości z grymasem.
-Mało to ja się napatrzyłem na wasze paskudne twarze? -Przywitał ich kulturalnie, a potem podszedł do fotela, gdzie siedział Gray i dał mu całusa w czoło. -Idę pod prysznic... -Rzucił walizkę w kąt pokoju, a potem zniknął w łazience.

~

Gray uśmiechnął się do Laxusa szeroko, ale nawet nie zdążył nic powiedzieć, bo sobie poszedł. Nadął policzki, niezadowolony, ale potem pomyślał, że może to i lepiej, bo Dreyar wyglądał na wkurzonego. Znowu.
- Miły jak zawsze - powiedział Sting z sarkazmem, gapiąc się w ekran telewizora. Bawił się przy tym włosami Natsu. I... po raz kolejny zignorował głośny dzwonek telefonu. To była matka. Już chyba piąty raz z rzędu.
~

-Gray, szykuj tabletki! -Zarządził Natsu, patrząc na przyjaciela jak jakiś szef. -Póki tu jesteśmy, nic ci się nie stanie! -Zadeklarował odważnie.
Po kilku minutach z łazienki wyszedł Laxus w samych dresowych spodniach, bez koszulki. Zdążył wziąć szybki, zimny prysznic, ale o ciuchach już zapomniał.
-Idźcie już sobie. -Jęknął, wchodząc do salonu i siadając koło Graya. -Jakie upierdliwe robactwo... -Mruknął, zamykając oczy i kładąc głowę na ramieniu swego chłopaka, zmęczony.

~

Od razu przytulił do siebie Dreyara i pogłaskał go po głowie.
- Spokojnie, przecież nie będziemy ich wyganiać. Jak chcesz, to się połóż. Kupiłem nasenne, stwierdziłem, że mogą się przydać - powiedział czule.
Sting się przeciągnął, ale z miejsca nie wstał.
- Czyżby zły dzień, Laxus? Spoko, rozumiemy. Zaraz będziemy się zwijać - powiedział, chociaż oczywiście wcale nie zamierzał tak szybko iść.
~

-Sam nie wiem, czy chcę teraz brać jakieś tabletki. -Mruknął, dając się głaskać. W sumie sam dotyk Graya go trochę teraz uspokajał i odprężał. -I... tak, Żółty Robalu. Zły dzień, ale tobie nic do tego. -Odparł, nawet nie otwierając oczu.
-Eeej! Sting nie jest robalem! Ma dużego! -Zaprotestował Natsu, który głupio myślał... że Laxus mówi o chuju jego narzeczonego.
-Kurwa... Gray, uduś tego swego małego, bezmózgiego kumpla. -Jęknął Dreyar, pokonany głupotą Natsu.

~

Gray wybuchnął śmiechem na komentarz Natsu, a potem tylko ciaśniej oplótł Laxusa ramionami i pocałował go w czubek głowy, zadowolony.
- Jesteś pewien, że nie chcesz tabletki? Jak coś, to mów. Kocham cię. - Połasił się policzkiem o jego głowę.
A Sting... strzelił fecepalma.
- Matko, Natsu... Źle go zrozumiałeś. - Poklepał swojego narzeczonego po głowie, zastanawiając się, czy się śmiać, czy może płakać. Natsu czasem był tak słodko głupi...
~
-Na pewno. I ja ciebie kocham, przecież wiesz. -Odparł, zaczynając już cicho mruczeć z aprobatą. Ten dotyk był przyjemny...
-Nie śmiejcie się ze mnie! -Natsu z kolei spalił buraka i nadął policzki, czując się w tym momencie głupio. Strzelił gafę... phh, już nie będzie się w takim razie odzywać.

~

- Wiem - odparł wesoło, dalej go w ten sposób uspokajając. Cieszył się, że tabletka nie będzie dziś potrzebna. Ale i tak wolał z nim na razie o odwyku nie rozmawiać.
- Och, ależ nie śmiejemy, skarbie - odpowiedział Sting, przemawiając do Natsu jak do dziecka. Widząc, że Laxus jest spokojniejszy... stwierdził, że zaraz będą mogli się zbierać. Gray jest bezpieczny. Może rzeczywiście to był jednorazowy incydent?
~

Laxus już nic nie mówił, ale jedynie zaczynał przysypiać powoli w objęciach ukochanego, zadowolony.
-Śmiejecie. -Naburmuszył się Nacuś, prychając. A potem... zadzwonił mu telefon. Wyjął go i zauważył, ze to jakiś nieznajomy numer. A chuj tam, odbierze. Wzruszył ramionami i nacisnął zieloną słuchawkę.
-Haloo? -Zaczął, znudzonym tonem.
-Natsu... -I po usłyszeniu tego głosu, Dragneel otworzył szerzej oczy i rozłączył się, zanim usłyszał dalszą część wypowiedzi. Z nerwów rzucił telefonem o ścianę, chyba go rozbijając, ale... nie przejął się tym. Kurwa... czemu ON? Czemu teraz?! Skąd... skąd miał jego numer?

~

Gray i Sting spojrzeli na Natsu z niemałym zdziwieniem.
- Co jest? Chyba rozpieprzyłeś sobie telefon. - Głos Stinga był niepewny.
Fullbuster za to zastanowił się, na kogo przyjaciel mógł tak zareagować. Nasuwała mu się tylko jedna odpowiedź, ale nie chciał o tym mówić przy nich. Dlatego siedział, czekając na kolejny ruch Dragneela.
~

-Hehe... he... T - to była twoja mama, Sting. -Skłamał gładko. -Wystraszyłem się. -Przełknął gulę w gardle i podrapał się nerwowo po głowie.
-Aż tak sie jej boisz? -Laxus uchylił jedną powiekę, patrząc z niemałym zaciekawieniem na Natsu. Coś tu było nie tak... czy tylko mu się wydawało?

~

- Uch... To się nie dziwię, że nie odebrałeś. To potwór. - Sting się wzdrygnął, niczego nie podejrzewając.
- Natsu, przypomniałem sobie, że znalazłem ten przepis o który ostatnio mnie prosiłeś. - Gray postanowił na swój sposób pociągnąć grę. To na pewno nie była matka Stinga... - Chodź, dam ci go - dodał i wstał, wcześniej dając Laxusowi całusa w policzek. Obędzie się głąb chwilę bez niego.
~

-C- co? -Natsu spojrzał z niemałym strachem na Graya. Nie prosił go o żaden przepis! A to znaczy... że Gray wiedział. -D- dobra... idę. -Wstał z kanapy i ruszył za nim do kuchni, dalej roztrzęsiony.
A Laxus... jęknął i zaczął mruczeć coś o głupich, różowowłosych skrzatach, które tylko przeszkadzają mu w spokoju.

~

Gray zamknął za nimi drzwi i od razu spojrzał na przyjaciela.
- To on, tak? - zapytał, cały spięty. Ironia, rozmawiali o nim nie tak dawno temu, a teraz nagle on się odzywa... ma skurwysyn wyczucie. - Ale... skąd by miał numer, huh?
~

-T - tak... -Oparł się o drzwi, lekko drżąc. Przy Stingu chciał próbować zachowywać się normalnie... ale teraz był widocznie przerażony. Bał się. -Nie wiem. -Jęknął, sfrustrowany. -Zmieniałem numer kilka razy! Dał sobie spokój już kilka lat temu, a teraz... nie wiem! -Zamknął oczy i wziął kilka głębokich wdechów. I dopiero po kilku minutach, olśniło go. -Wendy...

~

- Szlag - syknął i zaczął chodzić po pokoju, też zdenerwowany, choć oczywiście nie w takim stopniu, jak Natsu. - Musicie ze Stingiem wyjechać, Natsu. Bierzcie mamuśkę na Hawaje, gdziekolwiek, kurwa. Pewne jest to, że nie możesz tu zostać. - Spojrzał na niego z powagą. Nie mógł pozwolić, żeby jego przyjaciel znowu przeżywał to, co w dzieciństwie. Niejednokrotnie przychodził do niego cały poraniony i płakał. Teraz Dragneel jest już dorosły... ale strach przed ojcem pewnie nie pozwoliłby mu się bronić...
~

-Hawaje? Gray, kurwa.... co ja miałbym powiedzieć Stingowi? Że czemu chcę tak nagle wyjechać? Nie chcę mu o tym mówić, rozumiesz? Tylko ty wiesz i niech tak zostanie. Choć... w sumie powinienem powiedzieć Wendy. Zawsze to przed nią ukrywałem, ale... teraz przez to on może znać mój adres. -Zadrżał i zsunął się po drzwiach, aż w końcu wylądował dupą na posadzce kuchni. Podciągnął wtedy kolana do piersi, czując się bezsilnie. -Nie chcę się wyprowadzać... ułożyłem sobie już życie. -Szepnął. -Co mi da wyjazd? Jak nie teraz... to odwiedzi mnie za miesiąc. Nie ucieknę... nie da się.

~

Kucnął przy nim i wyciągnął dłoń, by pogłaskać go po włosach.
- Wyskoczę z propozycją wycieczki. Pojadę z wami, nie wiem... Musimy coś zrobić... Nie możesz się poddać i po prostu czekać, aż przyjedzie udawać przy innych przykładnego rodzica... Jeśli nie chcesz wyjazdu, pozwól mi poprosić dziadka Macarova o pomoc. On coś wymyśli i... może nawet wsadzi go za kratki.
- NATSU, STRESZCZAJ SIĘ, MATKA DZWONI PO RAZ SETNY, PORA STAWIĆ CZOŁA POTWOROWI! - krzyknął z pokoju Sting.
~
-Co? -Spojrzał na Graya z przerażeniem. Na razie zignorował krzyki Stinga. -Nie wsadzaj go za kratki! Nie możesz! -Spanikował. -Mimo wszystko... nie chcę, by Wendy coś wiedziała. Dla niej on jest dobry, kochający... Nie chcę, by straciła ojca. -Szepnął smutno. -A co do wycieczki... to może być jakiś pomysł. Co prawda nie pomoże na długo... ale choć na chwilę... -Westchnął, a potem wstał. -Dobra, idę, bo teraz oprócz taty... mam na głowie jeszcze mamę Stinga, u której chyba złapałem minusa, bo rano znalazła erotyczne zabawki Stinga... których trochę używaliśmy... i jest wściekła. Kurwa. Groziła nam seksuologiem! Stingowi chciała odrąbać chuja, a mi skleić odbyt, a to... mnie przeraziło. -Wzdrygnął się, całkowicie też zmieniając temat.

~

- O shit, to macie z tą matką przejebane... A nie chciałem wierzyć, że to potwór. - Podrapał się po głowie i też podniósł z miejsca. Podszedł do szafki, wyrwał pierwszy-lepszy przepis z książki kucharskiej i wcisnął Natsu do ręki, żeby nie było. - I, Natsu... jeśli będzie trzeba, nie będę patrzył na potrzeby Wen, chociaż ją naprawdę wielbię... ale dla mnie najważniejsze jest w tej chwili twoje bezpieczeństwo. Tak jak ty martwisz się o mnie... tak ja o ciebie. Pamiętaj. - Spojrzał mu w oczy z powagą, a potem wrócił do salonu.
- No, chodźmy Natsu. - Sting uśmiechnął się do narzeczonego. - Narka - pożegnał się z chłopakami i pociągnął Dragneela do wyjścia.
A Gray... westchnął cicho i spojrzał na Laxusa.
- Chodź, kładziemy się - powiedział i wyciągnął do niego łapkę, by potem zaprowadzić blondyna do sypialni. Musiał działać, więc... - Um, Laxus? Chcę pojechać z Natsu, Stingiem i jego matką na wycieczkę. Gadałem o tym z Natsu... a ty masz teraz dużo zajęć, więc pewnie byś nie dał rady i... dlatego najpierw cię pytam o zdanie.
~
Natsu dał się wyciągnąć Stingowi z mieszkania, ale nie odezwał się nawet słowem. W tym momencie... miał większy problem na głowie, niż mama Stinga, ech...
Laxus za to wstał i ruszył z Grayem do sypialni, bo w sumie też chętnie by się położył. Ale gdy usłyszał tą prośbę...
-Chcesz jechać tam... BEZE MNIE? -Warknął, gromiąc go spojrzeniem. O nie, ten plan mu się ani trochę nie podobał.

~

Gray spojrzał na Laxusa dość niepewnie. Nie sądził, że to będzie jakiś problem. W końcu wróciłby, po tygodniu czy dwóch... a oni by najwyżej tam zostali.
- No... a to jakiś problem? Tydzień, czy też dwa i byłbym z powrotem. Masz teraz ważne sprawy na głowie, dlatego nie chcę cię odrywać od obowiązków. - Wyciągnął dłoń i pogłaskał go po policzku.
*
Sting nawet nie zauważył, że w zachowaniu Natsu coś się zmieniło. Szedł, ciągnąc go za sobą, podenerwowany. Matka ich zatłucze, czuł to. A już na pewno jego.
~

Usiadł na łóżku, nagle wkurzony.
-Tak. To JEST problem. -Spojrzał na Graya z wrogością. -Chcesz sobie ode mnie odpocząć? O to chodzi? Bo ja nie widzę żadnego innego wytłumaczenia w tym, że chcesz jechać gdzieś akurat wtedy, gdy ja mam urwanie głowy w pracy! -Warknął.
*
Szedł jak zombie i nawet jak dotarli do domu i weszli do salonu, gdzie powitała ich matka Stinga z miotłą w ręce... Natsu sobie nic z tego nie zrobił, tylko usiadł na kanapie i włączył telewizor, mając olewkę.

~

Spojrzał na niego z zaskoczeniem. Chyba tego nie przemyślał, ale tu nie chodziło przecież o to.
- Nie, Laxus, to wcale nie tak - zaczął się tłumaczyć i sam też uniósł się do pozycji siedzącej. Patrzył na niego z powagą. - Po prostu Natsu chciałby pojechać jak najszybciej i dlatego rozmawiam o tym z tobą teraz, rozumiesz? Nie chodzi mi o żaden odpoczynek, nie denerwuj się. - Przytulił się do niego, chociaż z lekkim wahaniem.
*
Matka stała w drzwiach z miotłą, gotowa złoić skóry tym niewdzięcznym bachorom, ale zanim zdążyła coś zrobić, od razu rzuciła jej się w oczy zmiana zachowania u Natsu.
- Sting, do pokoju, z tobą pogadam później - warknęła na syna, który szybko zwiał. Kobieta podeszła do Dragneela i usiadła przy nim.
- Zranił cię, kochanieńki? - Wyciągnęła dłoń i pogłaskała go po głowie, typowo matczynym gestem.

~
-Huuh? To niby gdzie Dragneel się tak śpieszy? Niech jedzie ze Stingiem. -Prychnął, nie odwzajemniając tego objęcia. -Rozumiem, zraniłem cię i boisz się teraz ze mną przebywać... Jedź, jak musisz. Jak będę sam, to przynajmniej nic nie będzie mnie hamować przed pójściem sobie po jakąś działkę. -Warknął, teraz szantażując emocjonalnie Fullbustera.
*
Natsu zdziwił się, że kobieta koło niego usiadła i do tego była taka miła, mimo tego, co widziała dziś rano.
-Nie... nie on. -Uśmiechnął się smutno i podciągnął kolana do piersi, cicho wzdychając. W tym momencie po głowie krążyły mu wspomnienia związane z ojcem. Było dużo dobrych, racja... ale jednak najbardziej pamiętał bicie. Wyżywanie się. Nie wierzył, że ojciec się zmienił... Nienawidził go za to, że Natsu był podobny do matki, a ojciec... chciał się zemścić za to, że ona ich opuściła, umarła... nie rozumiał logiki swego ojca. Bał się go i nie chciał się z nim widzieć.

~

Teraz Gray poczuł się głupio, że chciał go tu zostawić, kiedy miał tyle kłopotów... ale Natsu też był ważny dla Fullbustera i teraz już całkiem nie wiedział, co robić, więc po prostu mocniej przytulił się do ukochanego.
- Nie boję się. Gdybym się bał, to teraz bym tu z tobą nie siedział. Nie boję się ciebie, bo nie mam powodów, aby się bać. I proszę cię, nie szantażuj mnie w ten sposób... że weźmiesz, jak pojadę... - szepnął. Jeżeli to właśnie on nie zaproponuje wycieczki, Sting zwietrzy jakiś postęp, a tego trzeba było uniknąć... a jeśli Laxus będzie tak grał mu na emocjach, to nic z tego, Natsu nie wyjedzie...
*
Objęła go ramieniem, dalej głaszcząc po głowie.
- Mi możesz powiedzieć, co się stało, kochanie. Nie powiem Stingowi, ani nikomu i jeszcze nakopię do dupy osobie, która sprawiła ci przykrość. - Zwykle była trudna w obejściu... ale kiedy coś się działo, potrafiła być bardzo opiekuńcza.
~

-Ja cię nie szantażuję, tylko mówię, jak jest. -Syknął, dalej wkurzony. -Mówię, jedź. Nic mi nie będzie jak nie wytrzymam i kilka razy wezmę... przecież przeżyję. -Wzruszył ramionami, odwracając głowę od Graya. Był zły i zazdrosny, że jego chłopak bardziej chciał jechać na wycieczkę z Natsu, niż mu teraz pomóc...
*
Natsu otworzył szerzej oczy, teraz naprawdę zaskoczony. Niby czemu ta kobieta tak bardzo chciała mu pomóc? Tylko dlatego, że był teraz narzeczonym jej syna? Uch... pewnie tak.
-Nieważne. Jakoś sobie poradzę. -Spuścił wzrok na podłogę, posępniejąc. Nie chciał o tym rozmawiać. Mimo wszystko zrobiło mu się jakoś ciepło na sercu, bo sam już dawno nie pamiętał, kiedy ostatnio był przytulony przez ojca... a tym bardziej swoją matkę. Brakowało mu tego. Ale i tak... wiedział, że mama Stinga pewnie go nawet tak naprawdę nie lubi. Była miła na przymus, czy coś... Cóż, Natsu nigdy nie ufał za szybko ludziom. A już zwłaszcza rodzicom... przez to, co przeżył.

~

- Dobrze, przepraszam... zostanę - szepnął i go puścił, widząc, że blondyn i tak go teraz nie przytuli. - Martwię się o ciebie i nie chcę, żebyś brał, przecież wiesz... - Świetnie. Był w czarnej dupie. Będzie musiał wymyślić coś innego, żeby Sting niczego nie podejrzewał i wyjechał z Natsu bez zadawania pytań. Teraz musiał jakoś ugłaskać Laxusa, żeby przestał się wkurzać. Westchnął cicho i odwrócił jego twarz w swoją stronę, a potem musnął delikatnie wargami usta mężczyzny.
- Kocham cię, jasne? I będę cię pilnował, bo już kiedyś ci powiedziałem, że jak jeszcze raz weźmiesz... No sam sobie dokończ. Nie chcę cię stracić, tylko ci pomóc i... może pójdziesz na odwyk, co? - Dobra, to chyba nie była odpowiednia chwila, żeby wywlekać ten temat, ale co tam...
*
- Jak nie chcesz mówić, to nie mów... ale jak coś, to wiesz, gdzie mnie szukać. - Przytuliła go mocniej do swych piersi, chcąc dać swojemu drugiemu synkowi trochę ciepła. A rzadko je okazywała... więc to było coś dziwnego dla Stinga, który właśnie podglądał ich przez drzwi. I pozazdościł, bo jego tak przytuliła... z miliard lat temu.
~

Nie odzywał się przez czas, w którym Gray zapewniał go, że zostanie. Ulżyło mu i trochę się uspokoił. Ale gdy usłyszał słowo "odwyk"...
-CO? -Warknął, na nowo wkurzony. -Nigdzie nie idę. Poradzę sobie sam. -Prychnął, a potem położył się na łóżku, tyłem do Graya. Taaa, że niby ma na odwyk iść? Chyba go posrało.
*
-Um... będę pamiętać. -Szepnął i dał się tulić, ale... i tak nie zamierzał prosić mamy Stinga o jakąkolwiek pomoc. Jak jego ojciec faktycznie tu przyjedzie... zapewne będzie grać dobrego tatusia. Nikt mu pewnie nawet nie uwierzy, że w przeszłości stało się to, co się stało... I Natsu zastanawiał się, czy jego tata będzie w stanie zranić go tak, jak dawniej... pomimo tego, że nie mieszka już sam. Przecież... raczej nie uderzy go przy świadkach, prawda? Wystarczy, że będzie się zawsze trzymał Stinga... chyba wystarczy...


~

- Ale Laxus... tak nie może być! Tyle czasu nawet o narkotykach nie wspominałeś, a teraz pojawił się większy stres i od razu chcesz brać... i się denerwujesz... Nie lubię, jak się do mnie odnosisz w taki sposób - powiedział cicho i zaczął go głaskać po ramieniu, uspokajająco. - Odwyk by ci pomógł... nie unoś się dumą, tylko idź po pomoc... bo nie wiadomo, jak długo to będzie trwać...
*
- Mamuśka zawsze cię ochroni przed łobuzami - powiedziała do niego jak do dziecka, nie zaprzestając tulenia i głaskania. Chciała, aby poczuł się bezpiecznie. - Trzymaj się mnie, a sam zobaczysz, że nawet rosłego faceta umiem położyć na łopatki! Zapytaj Stinga... jego ojciec miał ze mną przewalone. - Zaśmiała się cichutko.
~
-Jak sobie nie poradzę, to pójdę. Póki co jest okay, nie widzisz? -Spojrzał na niego z powagą. -Nie biję cię, nie robię nic agresywnego... jestem tylko podrażniony. A teraz... dobranoc. Muszę się przespać. -Mruknął, zamykając oczy. -Albo... przynieś mi jeszcze te tabletki. -Zażądał.
*
Tym razem Natsu nie mógł powstrzymać lekkiego chichotu.
-Skoro tak pani mówi... -Szepnął, czując się trochę lepiej. Poczuł się prawie jak w rodzinie, choć... mama Stinga nie była jego rodziną. Mimo to... miał dziwne przeczucie, że może zaufać tej strasznej kobiecie. Że w razie czego może się jej wyżalić... -A jest pani na mnie bardzo zła za rano? -Spytał ciszej. -Naprawdę przepraszam...

~

Westchnął cicho, ale na razie nic nie powiedział, tylko poszedł po tabletki. Dopiero wtedy postanowił się odezwać.
- Moim zdaniem i tak powinieneś pójść na odwyk. Ciągle na mnie warczysz, chociaż chcę ci pomóc. Tabletki nie rozwiążą twojego problemu, a jak tak dalej pójdzie, to nawet nie będę mógł się odezwać, bo cię tym wkurzę... Proszę, przemyśl to jeszcze. - Cmoknął go w policzek, a potem sam się położył i przytulił do jego pleców.
*
- Nie pani, tylko mama - zbeształa go. - I nie, nie jestem na ciebie zła. Rozumiem, że macie swoje potrzeby ze Stingiem i zostawiłam was wczoraj, bo wiedziałam, że chcecie pobyć sami. Tylko te zabawki... to mnie wkurzyło. Sting nie powinien używać na tobie takich szatańskich przedmiotów - powiedziała i pocałowała Natsu w czółko.
~

Laxus nic nie odpowiedział, tylko łyknął tabletkę i zamknął oczy, dając się Grayowi do siebie tulić. W sumie chłopak miał rację z tym, że ostatnio na niego warczy... ale na odwyk i tak nie pójdzie. Westchnął i odkręcił się przodem do kochanka, by pociągnąć go do uścisku, miażdżąc go o swą klatę. Nadal nic nie mówił... ale to miało oznaczać, że zależy mu na tym czarnowłosym głupku. I nie chciał też roztrząsać tematu... bo teraz marzył tylko o tym, by tabletka zadziała i on mógł wreszcie zasnąć.
*
Natsu aż lekko zarumienił się na ten gest i to, że mama Stinga jest dla niego taka miła. Naprawdę nie była zła? Tylko krzyczała na nich... w trosce o jego dobro?
-Wczoraj był pierwszy raz, gdy użył na mnie czegoś takiego, więc... może mama nie krzyczeć na Stinga? Chciał dobrze... Pewnie z powodu zaręczyn. -Wyjaśnił nieśmiało.

~

- Kocham cię - szepnął cichutko, mocno się do niego przytulając. Potrzebował teraz tej odrobiny czułości. Nie wątpił, że jest dla Laxusa ważny i był gotów walczyć o to, aby poszedł na odwyk i już nigdy nie sięgnął po narkotyki.
*
Mamuśka westchnęła, bo w zasadzie to miała zamiar dać synkowi porządnego kopa w dupę.
- Dobra, zrobię to dla ciebie i nic mu nie powiem, ale zabaweczek nie odzyska - powiedziała łaskawie. Czasami trzeba było odpuścić, gdy ktoś ładnie prosił. A Natsu był na swój sposób słodki i ciężko mu było odmówić. Jej syn miał szczęście, że na niego trafił.



Wybaczcie, ale byłam sobie u Iris. Miałam wstawić rozdział przed wyjazdem, ale mi się zapomniało XD"

wtorek, 2 lutego 2016

Rozdział 48.

Następnego dnia...
- STING! DO CHOLERY, CO MAJĄ ZNACZYĆ TE RZECZY?! - Tak... Miły poranek, zaczęty krzykami mamuśki, która przepyrała siatkę Stinga z zabawkami erotycznymi.
- M - mama? - Blondyn uniósł się na łokciach i ziewnął, zaspany. - Co się dzieje? - zapytał i... dostał sztucznym członkiem w łeb.
- NO CO TO MA ZNACZYĆ, TY IMBECYLU?!
*
Gray jednak musiał przysnąć... bo gdy się obudził, słońce już intensywnie świeciło przez okno. Przekręcił się na plecy i syknął cicho, czując ból w dolnych rejonach ciała, w ramieniu, na szyi... i nawet na twarzy. Zajebiście. Złapał się szafki nocnej i spróbował podnieść do pozycji siedzącej, co na razie skończyło się niepowodzeniem.
~

Natsu dalej spał w łóżeczku, przy swym ukochanym, ale nagle... obudziły go czyjeś wrzaski. Otworzył oczy, a potem ze strachem zdał sobie sprawę, że mamuśka dorwała się do pudełka Stinga. Pisnął, wystraszony i opatulił swe gołe ciałko kołderką.
*
Laxus wszedł już w pełni ubrany do sypialni, a gdy zauważył, jak bardzo obolały jest jego kochanek... poczuł się jak skończony chuj. Podszedł do niego i pocałował go w czoło, kucając przy łóżku.
-Wybacz mi. -Szepnął, skruszony. Czuł się winny. I to cholernie. Ale... dziś czuł się już dużo lepiej.

~

- DO SEKSUOLOGA IDZIEMY! RAZ! MAJTKI NA DUPĘ, KONIEC TEGO! - Mamuśka była naprawdę wściekła.
- Nie... Żywcem mnie nie weźmiesz! - Sting też wpierdolił się pod kołdrę, bojąc się o własne życie.
- OBAJ ZE MNĄ! JUŻ!
*
Uśmiechnął się do niego, trochę nieśmiało i wyciągnął łapki w jego stronę.
- Po prostu mnie przytul... i zanieś do łazienki - powiedział cicho. Nie chciał gadać o wczorajszym wieczorze. Widział, że z Dreyarem już lepiej i tylko to się dla niego liczyło.
~

-Nigdzie nie idę! -Pisnął przerażony Dragneel, telepiąc się pod kołderką jak galaretka. Nie ma mowy, że pójdzie do jakiegoś gostka, któremu opowie o swoim życiu seksualnym. W ogóle... co robi ten cały seksuolog?!
*
Momentalnie go przytulił, wkładając w to objęcie jak najwięcej czułości, by odkupić tym swoją agresywność z poprzedniego wieczora. Cieszył się, że Gray go za to nie winił. Przynajmniej na to wyglądało...
-Oczywiście. -Szepnął i pocałował go czule w usta, a potem wziął go na ręce i wstał. Zaniósł go do łazienki i włożył chłopaka do wanny, odkręcając od razu ciepłą wodę.

~

- Też nie idę! - Sting tulił się do pleców Natsu, równie przerażony.
- Bez dyskusji! - Matka nie zamierzała odpuszczać. Nawet zaczęła ściągać z chłopców kołdrę, wkurwiona tym, co dziś z samego rana zobaczyła. Zabawki zabawkami... ale ten obspermiony wibrator... blee...
*
Odwzajemnił ten pocałunek, a potem mocno się go złapał, by nie upaść. Odprężył się trochę, gdy już znalazł się w wannie. Poruszył posiniaczonym ramieniem, chcąc je rozruszać, a potem po prostu się rozłożył, by było mu jak najwygodniej. Westchnął cichutko, rozkoszując się ciepłą wodą.
- Kocham cię - szepnął i spojrzał na niego z czułym uśmiechem.
~

-Nie! Proooszę! Litości! -Krzyczał Natsu, walcząc o kołdrę jak dzielny tygrys. Nie ma mowy, że się tu teraz obnaży przed przyszłą teściową! I do seksuologa też nie pójdzie, mowy nie ma! -Przepraszam! Naprawdę przepraszam, już nie będę! Już więcej tego nie zrobię z pani synem! -Gadał od rzeczy, bo... naprawdę się wystraszył tej kobiety.
*
-Ja ciebie też... -Odpowiedział, patrząc mu w oczy czule, ale... też smutno. Żałował tego, co mu wczoraj zrobił. Ściskało mu się serce, gdy widział te siniaki. Poniosło go. Pogłaskał go po policzku, wzdychając.
-Będę zaraz iść do pracy, uregulować wczorajsze niepowodzenia... Chcesz coś jeszcze? -Spytał z troską.

~

- A no nie zrobisz, jak go kurwa wykastruję i zabawki zabiorę! A tobie ten otwór kurwa taśmą zakleję! - warczała, wściekła.
- Mamo, daj żyyyyć! - zapłakał Sting, też zawzięcie walcząc o kołderkę. - Nie chcę zostać wykastrowany! Bierz zabawki, zostaw mi Ferdka!
*
- Nie, nie chcę nic, poradzę sobie - odpowiedział, nadal cicho. - Tylko ręcznik mi tu bliżej podrzuć, a tak to już sobie poradzę, naprawdę. Przecież nic mi nie jest. - Wychylił się i cmoknął go w policzek. Cały czas się uśmiechał, chociaż nie miał na to ochoty. Miał nadzieję, że Macarov nie przyjdzie w przeciągu najbliższych dni, bo nie miał pojęcia, jak by mu wytłumaczył te siniaki, zwłaszcza na twarzy, i głębokie ugryzienia. Był pewny, że staruszek by nie zrozumiał, jakby wyjaśnił mu sytuację, więc lepiej się trochę poukrywać przez innymi, dopóki sińce nie znikną. Szyję zawsze można zasłonić, ramię też, ale nie buźkę, uch.
~

-Co?! A-a-ale jak ja będę się załatwiać w kiblu, jak mi pani odbyt zaklei?! -Natsu wychylił główkę spod kołderki, patrząc na kobietę z istnym bólem w oczach i wzbierającymi łzami. -Przepraaszaaamy! Naprawdę! Nigdy nie używamy takich rzeczy! Wczoraj był wyjątek, bo chcieliśmy uczcić zaręczyny! -Próbował ich bronić. -Mam odejść od Stinga? Tego pani chce?! -Dobra... i tak by nie odszedł, ale musiał ją jakoś zaszantażować.
*
Pogłaskał go po głowie, a potem wstał, podał mu ręcznik, a na koniec schylił się i cmoknął go w czoło.
-Będę już iść... jak coś, to dzwoń. Rzucę pracę w cholerę. -Obiecał, po czym wyszedł, posyłając mu jeszcze smutne spojrzenie na pożegnanie.

~

- Och, chłopcze, jesteś głupi, czy tylko udajesz? - Mamuśka wreszcie zerwała z nich kołdrę, zupełnie się nie przejmując nagością syna i jego chłopaka. - Majtki na dupę, idziemy! Będę walczyć z waszym problemem! - postanowiła.
- Mamooo, to normalne, że czasem do seksu używa się zabawek!
- Chuja, a nie zabawek, synu! CHUJA! - odparła nadal zdenerwowana blondynka. - Niedługo tak biednego Natsu rozciągniesz, że z ruchania przyjemności nie będzie, a to ważne w małżeństwie, wy debile! Trzeba was nauczyć wstrzemięźliwości!
- M - mamooo... - jęknął Sting, tuląc do siebie Nacusia.
*
- Nie trzeba. Zajmuj się ważniejszymi sprawami. - Uśmiechnął się do niego, a gdy wyszedł, westchnął cicho i opadł niżej w wannie, po szyję. Chwilę tak poleży, a potem pójdzie coś zjeść i... pewnie zalegnie przed TV, z braku lepszych perspektyw. Miał nadzieję, że tym razem interesy Laxusa będą szły dobrze.

~

Natsu przełknął głośno ślinę i zakrył sobie dłońmi krocze, jednocześnie trzęsąc się z upokorzenia. W sumie... ta kobieta miała trochę racji. Nie chciał być rozciągnięty! Bo... bo Sting pewnie będzie chciał wtedy znaleźć sobie kogoś innego, mniej "używanego". Nie! Tak nie może być!
-Ja już nie będę... naprawdę. -Pociągnął nosem, bliski płaczu. -Seks raz w tygodniu maksimum, przyjąłem do wiadomości. Proszę mi wybaczyć. -Skulił się w kłębuszek i zamknął oczka, czując się jak małe dziecko, ochrzanione przez matkę.

~

- Raz w tygodniu?! Raz w miesiącu! Nie róbcie z tego codzienności, głupie bachory! Dłuższa przerwa wam nie zaszkodzi! - warknęła, zbierając zabawki erotyczne z podłogi, z wielkim obrzydzeniem. - Konfiskuję. A ty, synu... - Spojrzała na Stinga z groźbą. - Jeśli złamiesz tą zasadę, a ja się o tym dowiem... a dowiem na pewno... możesz pożegnać się z chujem!
Sting pisnął z przerażenia i sięgnął znowu po kołdrę, by przykryć nią siebie i narzeczonego. A matka wyszła, mrucząc coś o profesjonalnej kastracji...
*
Freed był w niebie. Nie cieszył się z tego, że interes nie poszedł, bo to akurat wkurzyło wszystkich, ale... cieszył się, bo gdy Laxus miał zły humor, był bardziej podatny na jego zaloty. I właśnie dziś... postanowił to wykorzystać. Postawił przed szefem kawę i spojrzał na niego z powagą, ale i troską.
- Dobrze się czujesz? Nie wyglądasz najlepiej. - Przyłożył mu dłoń do czoła, niby chcąc sprawdzić, czy ma gorączkę. Tak naprawdę to był tylko pretekst, by znaleźć się wystarczająco blisko jego ciała.
~

-A-ale... my przecież mieliśmy długą przerwę. -Burknął Natsu, ale kobieta już wyszła. Spojrzał więc na swego kochanka, odkręcając się do niego przodem. -To... teraz możemy robić to tylko raz w miesiącu, czy tygodniu? Bo już się pogubiłem... -Szeptał, nadal speszony.
*
-Huh? -Podniósł głowę, wcześniej opieraną na dłoni i spojrzał na Freeda z nieogarem. Nie zauważył, że ktoś w ogóle tu wszedł. -Czuję się fatalnie. -Wzruszył ramionami, zmęczony. Czuł się winny, nadal chciał coś rozwalić, musiał naprawić sytuację firmy... był w chuj zestresowany.

~

- W miesiącu - powiedział. - I lepiej nie wkurzać potwora. - Wzdrygnął się. - Wyjdźmy z domu, błagam... O, do Graya chodźmy! Tam nie ma matki, to nasz azyl! - Cmoknął go w czółko, a potem zerwał się z miejsca i pobiegł po gacie.
*
- Ej, rozluźnij się. Jesteś cały spięty. - Zaszedł go od tyłu, uśmiechając się lekko pod nosem. Położył dłonie na jego ramionach i zaczął je powoli masować. - Jesteś Laxus Dreyar, musisz być silny i podołać wyzwaniu, nie? - szepnął mu na ucho. - A jeśli chcesz się w jakiś sposób wyżyć... służę pomocą. - Nie, w tym wcale nie było podtekstów. Wcaaale.
~

Natsu kiwnął tylko głową, a potem wychylił się z łóżka i założył leżące na podłodze gacie. Koszulkę i spodnie też jakoś na siebie wciągnął, ale jak wstał... poczuł przeszywający ból w dolnych rejonach ciała. Dobra, wczoraj jakoś w gniewie udało mu się dostać do kibla mimo bólu. Ale teraz... nie. Nie ma mowy, że gdzieś pójdzie.
-Zaaaanieś mnie! -Zajęczał, gdy jego chłopak wrócił do pokoju.
*
-Mhm... -Laxus zamknął oczy, odprężając się pod tym dotykiem. Taki masaż był jednak kojący. Zignorował słowa chłopaka o wyżyciu się, bo... to tylko przypomniało mu o tym, co wczoraj zrobił Grayowi. Musiał nad sobą panować, by to się nie powtórzyło. -Możesz mi zaparzyć ewentualnie jakąś melisę i dolać do niej krople walerianowe na uspokojenie. -Mruknął.

~

Sting wrócił do pokoju już ubrany, a widząc, że Natsu ma małe problemy z chodzeniem, bez słowa wziął go na ręce i szybko dopadł do drzwi wejściowych, by zaraz potem za nimi zniknąć. Spieszył się, żeby czasami Mamuśka-Potwór ich nie dorwała, bo byłoby cienko... i pewnie nie pozwoliłaby im nigdzie samym wyjść.
*
- Za chwilę to zrobię. Najpierw trzeba cię trochę odprężyć, nie sądzisz? - Dalej go masował, ale czasami jedną dłoń przenosił na jego klatę, by i ją troszkę pomacać. Niby, że to część tego masażu... Ta. Chciał po prostu go zmacać. A dopóki Laxus nie protestował, pozwalał sobie na to. Pilnował się jednak, by go nie wkurzyć. Potem będzie działał bardziej otwarcie.
~

Laxus nie zareagował na macanie go po klacie. W sumie... o mało co teraz dbał. Chciał się tylko odprężyć i zrelaksować. Pozbyć chujowego humoru. Przecież Freed i tak wie, że nie jest nim zainteresowany... więc w sumie nie robi nic zakazanego, pozwalając mu się masować, nie?

~

Z każdą chwilą pozwalał sobie na więcej - czasem nawet zahaczał rączką o jego krocze, hyhy. Robił przy tym niewinną minę, tak że niby nie robił tego celowo, no skąąąd, nie odważyłby się, w końcu Dreyar niby go nie chciał, więc po co miałby to robić? Poważnie... dopóki nie usłyszy stanowczego "nie"... nie przerwie.
~
Laxus póki co nie kazał mu się odsunąć... bo zaczął przysypiać na tym fotelu, mając zamknięte oczy. Nie ruszył kawy, a chyba powinien, eh. Wczorajsza noc zmęczyła go psychicznie i w sumie dużo nie spał, bo ta tabletka była chujowa.

~

- Tak, dobrze, odpręż się... - szepnął mu niewinnie do ucha. Znowu okrążył fotel i teraz stanął przed Laxusem, ale nie przerywał masowania. Usiadł po części na oparciu, a po części na jego kolanie, masując go i macając, hyhy.
*
Sting - z Natsu na rękach - wpadł do mieszkania Graya bez pukania. Zajrzał do wszystkich pomieszczeń, ale nigdzie nie było Fullbustera. Nie sprawdził tylko kibla, więc się tam skierował i otworzył z kopa drzwi.
- Gray! Ratuj... eee... hehe... - Stanął w progu, patrząc na stojącego przy wannie chłopaka, który ledwo zdążył zakryć klejnoty ręcznikiem i strzelił poker face'a.
- Eee... cześć?
~
-Mhmm... -Naprawdę zaczął się odprężać, powoli przysypiając. Nawet nie dużo robił sobie z tego, że mógłby zasnąć w firmie. W końcu on tu rządził, phh. Wszystko mu wolno.
*
-Hej, Gray! -Przywitał się Natsu, który nic sobie nie robił z nagości przyjaciela. W końcu... już go nagiego widział. Phh, nawet miał w sobie ten jego sprzęt. -Ej, coś ci się stało? Masz siniaka na twarzy.... Potknąłeś się i przyrąbałeś w kran?! -Połączył inteligentnie fakty, wpadając w panikę w trosce o przyjaciela.

~

Przesunął dłonią po jego policzku, palcem po wardze... a potem wrócił do masowania, że niby nic nie było. A gdy zobaczył, że Dreyar mu odpływa... musnął wargami jego usta, nie mogąc się powstrzymać. Szybko się jednak odsunął, tak w razie czego.
*
- No i na ramieniu masz sińce - zauważył Sting. - Porządna musiała być ta gleba. - Wzruszył ramionami. - A to na szyi to co to?
- Eee... noo... - Szybko złapał drugi ręcznik, by się nim wytrzeć i szybko założyć ubrania. Kurwa, oni jak zawsze przychodzili nie w porę. - No bo to było tak, że się poślizgnąłem na gaciach Laxusa i zaliczyłem glebę, no! I tak, walnąłem o kran, macie z tym problem? - Nadął policzki, zarzucając ręcznik na szyję, chcąc ją zakryć.
~

Zaczął już odlatywać, ale gdy poczuł że ktoś go całuje... momentalnie otworzył oczy i w pełni wyprostował się na fotelu, wybudzając się z transu.
-Co to było? -Zmrużył wściekle oczy na Freeda.
*
-Ale... to walnąłeś w kran szyją, tak? Dlatego masz tam zdartą skórę? Tylko... gacie nabawiły cię o siniaka na twarzy i ramieniu? -Zmrużył podejrzliwie oczy. -Uważaj trochę, kretynie! Zabijesz się kiedyś! -Dodał po chwili, bo oczywiście nie zamierzał podejrzewać Laxusa, który kochał jego przyjaciela. Już bardziej wierzył w ciotowatość Graya, ech.

~

- O czym mówisz? - zapytał niewinnie, udając lekko zdziwionego, dalej masując spiętego mężczyznę. - Przecież nic się nie dzieje, po prostu się odpręż, a potem ci zrobię tą melisę i pomyślisz na spokojnie nad ważniejszymi sprawami, okay?
*
- Tak, właśnie tak. Jestem po prostu ciotą. - Zaśmiał się ciut nerwowo, dziękując w duchu wszystkim istotom wyższym, że jego przyjaciel był czasami takim idiotą.
- A tak serio? - zapytał Sting, powątpiewając w takie coś. - Marna wymówka, Gray.
- Ale o co ci chodzi? Mówię prawdę. - Wzruszył ramionami. Teraz z kolei przeklinał istoty wyższe, że z Natsu przylazł tu Sting.
~

Laxus dłuższą chwilę nic nie mówił. No chyba mu się tamten delikatny pocałunek nie uroił?! ...Nie uroił, prawda? Kurwa...
-Dobra, nieważne. Idź już po tą melisę. -Machnął ręką, mając dość tego masażu. Zdenerwował się.
*
-Głupi jesteś, Sting. Gray to ciota. To normalne, że się poślizgnął. -Natsu pokiwał znawczo głową, wierząc w każde słowo przyjaciela. -Muszę ci kiedyś kask kupić! A poza tym... muszę ci coś powiedzieć! -Zabłysły mu oczy w ekscytacji. -Sting, postaw mnie. -Zażądał z kolei.

~

- Jak sobie życzysz - powiedział i uśmiechnął się do niego powalająco, a potem poszedł zrobić mu tą meliskę. Potem wrócił z nią do Dreyara i mu podał. - W porządku? Wyglądasz na zdenerwowanego - zagaił.
*
- Ale... - zaczął Sting, a potem tylko westchnął i postawił Natsu na podłogę.
- No, co chcesz powiedzieć? - Ponaglił Gray, wietrząc idealną okazję do odwrócenia uwagi od jego osoby. Dalej stał w miejscu, bo po wczorajszych atrakcjach nadal bolał go tyłek i jakby się ruszył o kilka kroków, to trochę by przy tym kulał. Oparł się więc spokojnie o wannę, patrząc na przyjaciela.
~

-Dzięki. -Wziął melisę i zaczął sobie ją na spokojnie pić. -Wydaje ci się... nie jestem. -Skłamał, chcąc zachować pozory. -Idź już. Wolę pobyć sam.
*
-Zobacz! -Wyciągnął w stronę Graya dłoń, na której był pierścionek zaręczynowy. W jego oczach błyszczały iskierki ekscytacji i szczęścia. -I co powiesz? -Uśmiechnął się szeroko, czekając na reakcję przyjaciela.

~

- Jakbyś mnie potrzebował, to wołaj - powiedział i posłał mu ostatni uśmiech, a potem wyszedł, trochę wkurzony. Będzie musiał rozegrać wszystko jeszcze inaczej... ale jak najlepiej przekonać do siebie Dreyara?
*
Gray najpierw patrzył na pierścionek z nieogarem, potem zdziwieniem, a na koniec uśmiechnął się szeroko.
- O, staaary... Będę drużbą na ślubie, co nie? - Wyszczerzył zęby w uśmiechu. Poczuł też lekkie ukłucie zazdrości, no bo on i Laxus... pewnie przez bardzo długi czas będą po prostu swoimi partnerami, a nie narzeczonymi, czy małżonkami. Niby mu się nie spieszyło, no ale... - Cieszę się waszym szczęściem, chłopaki. - Uśmiechał się do nich. Naprawdę życzył im szczęścia.
- Dzięki, Gray. - Sting też cieszył japę. Podszedł bliżej i objął Natsu ramieniem w pasie.
~

-Jasne, że będziesz drużbą! -Zadeklarował Dragneel z radosnym uśmiechem. -Ale... poczekasz sobie, bo ślub zamierzamy brać za rok najwcześniej. Chcemy zaczekać. -Dodał, zerkając czule na swego narzeczonego. -W sumie... to nie wiem, czemu mi się ten głupek już teraz oświadczył -szturchnął Stinga łokciem bok - ale to miłe. -Uśmiechnął się szeroko.

~

- No ja myślę - odparł Gray, zadowolony.
- A oświadczyłem się mu, bo by mi jeszcze zwiał i co? - Sting cmoknął Natsu w policzek, a potem wyczuł moment... i zabrał Grayowi ręcznik z szyi. - Ha! Wiedziałem, kurwa, że coś kręciłeś! Kran by cię tak nie załatwił! - krzyknął, tryumfując.
~
-Heee? Gdzie miałbym ci zwiać? -Zamrugał Nacu, patrząc na Stinga jak na debila. Potem jednak jego uwagę przykuła szyja Graya i gdy bardziej się temu przyjrzał... -To ślad po ugryzieniu? -Szepnął, zszokowany. -Gray... czy Laxus... czy wy w łóżku... jesteś masochiostą? -Zadał w końcu pytanie, spalając buraka na samo wyobrażenie sobie takiej opcji.

~

- Nie jestem masochistą. Dawaj to, Sting. - Wyrwał chłopakowi ręcznik i się nim zakrył, nie patrząc na nich. Teraz to się wkurzył.
- Miałeś też siniaki na szyi - powiedział niepewnie blondyn. - Twarz, ramię, szyja... Jeszcze to ugryzienie. Co tu się działo?
- Nic, co powinno cię obchodzić - warknął Fullbuster.

~
Natsu przez chwilę był cicho, analizując sobie w główce wszystko to, o czym mówił Sting i...
-ZABIJĘ GO! -Wydarł się i odwrócił się na pięcie do wyjścia. Tak mu emocje podskoczyły, że nawet zapomniał o bólu dupy. Podciągnął rękawy i parował do drzwi wyjściowych z zamiarem złożenia wizyty Laxusowi. Tak nie może być! Nikt mu przyjaciela nie będzie okładać pięściami! Zwłaszcza, że Gray i tak dużo przeszedł przez tamto porwanie!

~

- Natsu! Kurwa, stój! - Gray poszedł za nim, jawnie przestraszony. Przecież ten kretyn tylko by Laxusa wkurwił i mogłoby być cienko. Złapał przyjaciela za ramiona i pociągnął do tyłu. - Nie waż się wychodzić z tego domu. Nie waż się iść do Laxusa. Po prostu NIE - powiedział stanowczo, nawet z lekką groźbą w głosie.
Sting wyszedł za nimi z łazienki, podenerwowany.
- Natsu, może wysłuchajmy najpierw relacji, huh? Zanim coś zrobisz, musisz znać szczegóły - powiedział. - O ile pewien uparty osobnik zechce nam je zdradzić.
~
Natsu szarpał się kilka chwil, ale gdy usłyszał Stinga... mruknął coś pod nosem, a potem stanął. Odtrącił od siebie ręce przyjaciela i odwrócił do niego przodem, dalej wkurzony.
-Gadaj. -Wysyczał. -Bo jak nie... to czy tego chcesz, czy też nie, idę do tego dupka i go zajebię. -Zmrużył oczy.

~

No super. Nie dali mu wyboru. Odsunął się od nich obu i skrzyżował ręce na piersi.
- Chcecie wiedzieć? Dobra. Ważny interes Laxusa poszedł się jebać. Był zły. Chciał wrócić do ćpania, a na to nie mogłem pozwolić, więc zaproponowałem mu... żeby wyżył się na mnie. Skorzystał z propozycji. Widziałem rano, że ma wyrzuty sumienia, ale nie mam mu nic za złe. Ważne, że dzięki temu się uspokoił i nie sięgnął po dragi. Więc dajcie spokój, wszystko jest w porządku.
~
-Czekaj... -Natsu wziął głęboki oddech, a potem... -CO ZROBIŁEŚ?! -Wrzasnął, łapiąc go za koszulkę. -Mało ci już tortur?! Chcesz, żeby teraz Laxus zawsze się na tobie wyżywał, gdy coś mu nie pójdzie, heeee?! Jesteś głupi! Pomyśl czasem, zanim coś zrobisz! Poza tym... czemu tak nagle mu się zachciało?! Był aż w tak złym stanie psychicznym, że nie wystarczyłyby mu jakieś tabletki nasenne, czy inny chuj?! I do kurwy nędzy, tak łatwo przyszło mu danie ci w twarz?! Tak mało o ciebie dba?! -Tak... Natsu się zdenerwował.

~

Gray odtrącił jego ręce, zdenerwowany.
- Nie widziałeś go wczoraj i nie wiesz, jak źle z nim było, więc się do cholery nie wypowiadaj i nie wpierdalaj w to! To, że teraz mu na to pozwoliłem wcale nie znaczy, że pozwolę znowu! Laxus nie jest taki... Dba o mnie. Zawsze o mnie dba. - Spojrzał na niego z powagą, nie zamierzając ustępować. Będzie go bronił. Natsu nic nie wie. - Wczoraj... prosił mnie kilkukrotnie, żebym wyszedł, ale zostałem, bo bałem się, że jak wyjdę, to weźmie dragi i tym samym wszystko będzie stracone. Zostałem i dałem sobie zrobić to wszystko po to, żeby poczuł się lepiej. Nie chciałem patrzeć na niego w takim stanie. Kocham go, kurwa. I on kocha mnie, jestem tego pewien, Natsu. Nie drąż. Daj spokój.
~

Natsu dalej mrużył oczy, patrząc na Graya ze złością. Ale... nie ze złością na przyjaciela. Był zły na Laxusa i martwił się o Graya.
-Dobra. -Warknął, nie zamierzając już drążyć tematu. W końcu Fullbuster nie był małym dzieckiem. Chyba wiedział, co robi. -Ale jak to się powtórzy... To, kurwa, nie będę nad sobą panować. I jak będzie trzeba... To zadzwonię po mojego ojca, żeby się uporał z Laxusem! A ty wiesz, że wcale nie chcę do niego dzwonić... -Patrzył mu poważnie w oczy. Gray zdawał sobie sprawę, czemu Natsu nie przepadał za swym strasznym w istocie ojcem... I lepiej niech tak zostanie i TYLKO on to wie.

~

Skoro Natsu wspominał o ojcu... to było poważnie. i znaczyło, że naprawdę by tego tak nie zostawił. A tak naprawdę Gray nie mógł zagwarantować, że takiej sytuacji już nie będzie.
- Nie powtórzy się - odpowiedział, mimo tego. - Sting, możesz pójść do apteki po jakieś mocne tabletki nasenne? - zwrócił się do blondyna, a gdy tamten się zgodził, dał mu pieniądze. Sting wyszedł i teraz zostali we dwóch.
- Natsu, musisz też zrozumieć, że jakbyś zadzwonił po strasznego ojczulka... to na mnie też by się to odbiło. Dlatego zanim byś się zdecydował to zrobić, zastanów się, czy warto. Oczywiście to się już nie powtórzy, ale mówię tak na wypadek na przykład innej sytuacji.
~
Gdy Sting wyszedł... Natsu wreszcie mógł rozmawiać z Grayem otwarcie.
-Na tobie? Najbardziej naraziłbym siebie, bo nie dałby mi już spokoju, jakbym mu powiedział, gdzie teraz mieszkam. -Mruknął, odwracając wzrok. Jego ojciec prowadził ciemne interesy, a po śmierci mamy, która umarła po urodzeniu Wendy... zaczął pić. I wyżywać się niejednokrotnie na Natsu... -Nie każ mi po niego dzwonić. A dla ciebie... wiesz, że mógłbym to zrobić. -Spojrzał na niego smutno. Mimo wszystko jego ojciec nie raz próbował się z nim kontaktować mówiąc, że się zmienił i takie tam... ale cóż. Natsu i tak wiedział, że pod tą rodzicielską miłością, kryje się chęć do posiadania synka blisko, by w razie czego mieć jakiś worek treningowy. Pewnie mu go brakowało, bo na Wendy oczywiście wyżyć się nie mógł.

~


- Nie każę i nie chcę, żebyś po niego dzwonił. Nie chcę, żeby wszyscy mieli przejebane. Pewnie ściągnąłbyś go na głowę też Stingowi... naprawdę być tak ryzykował tylko dla mnie? To bez sensu, Natsu. Ja sobie poradzę. Wiem, że Laxus mnie kocha i żałuje tego, co mi zrobił. Zrozumiałbyś, dlaczego się na to zgodziłem, gdybyś go wczoraj zobaczył... Nie mieszaj się w to. Naprawdę, nie warto. Zniszczyłbyś życie nie tylko mi, ale i sobie i Stingowi. Tym bardziej sobie i Stingowi. - Spojrzał na niego poważnie.
~

-Po prostu nie chcę, żeby coś ci się stało, tak trudno to zrozumieć? -Jęknął z bezsilności. -Nie chcę... żeby Laxus się nad tobą znęcał. A jeśli jest niezrównoważony psychicznie i kiedyś... jak on... nie chcę cię stracić, okay?! -Spojrzał na niego ze łzami w oczach. Bał się o swego przyjaciela. To wszystko.

~

Przyciągnął go do siebie i mocno przytulił.
- Słuchaj... Ja wiem, że się martwisz i w ogóle... ale to był jednorazowy incydent, w dodatku sam to zaproponowałem, więc nie bój się. Nie stracisz mnie, jasne? Laxusowi jest po prostu ciężko. Zamierzam spróbować go namówić na wizytę u specjalisty. Nie poszedł na odwyk, sam bardzo długo dawał radę wytrzymać bez narkotyków, nic więc dziwnego, że przy większym stresie miał chęć wziąć. I to cholerną chęć, widziałem to. Jeśli ten głąb uśpi dumę i zgodzi się na jakąś wizytę i będzie na nie chodził regularnie... nie powinno być problemu.
~

Wtulił się w jego klatę i pokiwał głową ze zrozumieniem.
-Ale jak nie pójdzie na odwyk... To go zmuszę. Kurwa, pójdę do niego z moją najostrzejszą kataną i go wykastruję. -Warknął, dalej wkurzony na Laxusa. -Ale... dobra. Póki co nie będę się wtrącać. Tylko... jak coś, to do mnie przyjdź. Obiecaj. -Szepnął cicho.

~

- Obiecuję, że przyjdę do ciebie, jak tylko coś będzie się działo - powiedział, chociaż czuł się z tym źle, bo... pewnie złamie tą obietnicę, jakby coś się działo. Na razie postanowił przeczekać... aż w firmie Laxusa się wszystko unormuje. A potem zacznie rozmowy o odwyku, albo psychologu, kimkolwiek... byle mu pomógł. Naprawdę martwił się o ukochanego.
~

-Mam nadzieję... -Mocniej go przytulił, bo w sumie... dawno już tego nie robili. Żyli własnym życiem ze swymi chłopakami. -Pójdziemy kiedyś na piwo? Nie pamiętam, kiedy ostatnio byliśmy gdzieś jedynie sami, po przyjacielsku. -Mruknął.

~

- Jak zainwestuję w golf i zniknie mi siniak z ryjca, to owszem, pójdziemy. - Zaśmiał się cicho i poczochrał mu włoski, trochę rozczulony. Serio... już dawno nie byli sami i nie mogli swobodnie pogadać.
I wtedy wrócił Sting z opakowaniem tabletek w ręce. Cóż, apteka była dosłownie kilka kroków od domu. Nic dziwnego, że tak szybko przyszedł.
- Noo mieli takie, co działają szybko. Góra dziesięć minut i śpisz, skuteczniejszych nie znajdziesz. - Wręczył Fullbusterowi lek.
- Okay, dzięki. Przydadzą się na pewno - powiedział i westchnął cichutko.
~

-Trzymam za słowo. -Uśmiechnął się jeszcze lekko, a chwilę potem przyszedł Sting. Mimo wszystko... Natsu nie chciał puścić z objęć przyjaciela, bo po prostu CHCIAŁ go teraz poprzytulać. Zwłaszcza, że Gray był w takim stanie, a nie innym. -No to dobrze. Jak coś, to dasz mu to do połknięcia i cię nie zrani... -szepnął, patrząc na pudełko tabletek w jego ręce.

~

- Nie martw się już tak, okay? To, że wczoraj był w takim beznadziejnym stanie wcale nie znaczy, że dziś wróci w podobnym. - Uśmiechnął się lekko. To słodkie, że Natsu się tak o niego troszczył.
I w tej chwili... w pomieszczeniu pojawił się ktoś jeszcze.
- Graaay~! Naaatsuu~! - zaćwierkał ów osobnik i rzucił się na grupowego przytulasa. Stinga i jego wkurzoną minę zupełnie olał.
~

-Waa! Co? -Natsu nie bardzo ogarnął kto się rzucił na niego i Graya. Ale gdy zobaczył tą buźkę... -L-Loki? -Zająknął się i spalił buraka, bo przypomniało mu się tamto wydarzenie w opuszczonym budynku... Kurwa. -Co tu robisz? Nie widzisz, że tulam Graycia?! -Oburzył się, chcąc ukryć, że trochę peszył się w towarzystwie rudzielca.

~

- Przybyłem, gdyż Gray nie odbiera moich telefonów. - Nadął policzki, oburzony, a potem mocniej ich przytulił. - I miło cię widzieć, Nacuuuś~
- Odczep się od niego. To mój narzeczony - wtrącił się Sting.
- Co? Narzeczony? Natsu, dlaczeeegooo?! - W oczach modela stanęły łzy.
- Eee... - Gray nie wiedział, co mówić, zbyt zdezorientowany rozwojem wypadków.
~

-No... tego... -Natsu tym bardziej się speszył reakcją Lokiego, bo kurde... nie chciał go zranić, ani nic. -Wczoraj Sting mi się oświadczył no i... przyjąłem. -Podrapał się po głowie nerwowym gestem. -Hehe... Loki, przecież nie jestem jedynym facetem na ziemi, znajdziesz sobie inny obiekt westchnień! -Próbował go pocieszyć.

~

- A - ale to ciebie kocham! - Loki teraz autentycznie się popłakał. Gray nigdy nie widział płaczącego rudzielca, więc... zamarł, z głupią miną.
A Sting... tylko prychnął.
- Ale on kocha mnie, dotarło? Możesz już iść.
~
Natsu zrobiło się głupio i poczuł się winny temu, że Loki teraz płacze. Puścił Graya i teraz przytulił rudzielca, głaszcząc go uspokajająco po główce. Zmierzył też Stinga ostrzegawczym spojrzeniem, bo był wredny! Jego narzeczony nie umie współczuć ludziom, phh....
-Ciii, tylko ci się tak wydaje. Jestem głupim i dziwnym facetem. Mam dużo wad... Tylko ci się wydaje, że mnie kochasz. W liceum mnie kochałeś, ale teraz obaj się zmieniliśmy, nie? Jesteś tylko zauroczony. Znajdziesz sobie kogoś innego. -uspokajał go jak najdelikatniej.

~

Loki od razu zaborczo go objął, ciesząc się tą chwilą... duchowo. Bo na zewnątrz był chodzącym nieszczęściem.
- Nie... Ja cię kocham! Jesteś dla mnie ważny! I taki miły! - Wysmarkał mu się w rękaw koszulki.
Sting warknął ostrzegawczo, jawnie zazdrosny. A Gray... postanowił się nie wtrącać.
~

-Ej, już, spokojnie. -Natsu siłą woli powstrzymał się od ucieczki z tego objęcia, gdy Loki zasmarkał mu koszulkę. Cóż... pożyczy nową od Graya. -Dłuuugo się nie widzieliśmy. Nic praktycznie teraz o mnie nie wiesz, Loki. Spokojnie. Tyle lat sobie beze mnie poradziłeś, to czemu niby teraz nie? Zapomnij o mnie, bo ja mam Stinga, wybacz. Na pewno znajdziesz sobie kogoś lepszego ode mnie. No już, ciiicho. -Głaskał go po główce.

~

- Codziennie o tobie myślałem! Codziennie szukałem kogoś na twoje podobieństwo! A teraz mam cię na wyciągnięcie ręki... ale nie mogę cię dostać! Wiesz, jakie to uczucie?! Powiem ci! Chujowe! - krzyknął, a potem jeszcze bardziej się popłakał, wyplątał z tego uścisku i... po prostu wybiegł, zostawiając chłopców lekko zszokowanych.
- Eee... - powiedział inteligentnie Gray.
Sting miał głupią minę.
~
-A-ale... -Natsu stał jak sparaliżowany, patrząc się dalej na drzwi, w których zniknął Loki. I potem... poczuł cholernie wielkie poczucie winy, współczucie dla rudzielca i smutek. -Zraniłem człowieeeka! -Zapłakał zdołowany Dragneel. Momentalnie podbiegł i wtulił się w Stinga, potrzebując pocieszenia. -Powiedziałem coś nie tak? Nie chciałem go zranić!

~

Sting automatycznie przytulił do siebie Natsu, ale... ta głupia mina nie schodziła mu z twarzy.
- To Loki. On musi podramatyzować, inaczej nie byłby sobą. - Tak, to Gray w końcu wydusił z siebie jakieś normalne zdanie, klękajcie narody! - Nie przejmuj się, Natsu. Wyruszy na podryw i zapomni. - Poklepał kumpla po ramieniu. - Chodźcie, przechowam was do powrotu Laxusa. - Uśmiechnął się do nich i ruszył do salonu, nawet nie patrząc, czy idą za nim.





No dobra, w końcu dorwałam się do kompa. Wybaczcie, że aż tyle czasu nie było rozdziału, no ale nic nie poradzę. Trochę w sumie jest urwane... Kolejny postaram się dodać szybciej.