Rozdział 49.
Kilka godzin później...
-Ale mi się nic nie chceee! -Natsu leżał na kanapie, z głową na kolanach Stinga, a nogami poza oparciem ów sofy, wierzgając sobie nimi do góry i do dołu z nudy.
I dosłownie kilka chwil później usłyszeli trzaśnięcie drzwiami, a do salonu przyszedł Laxus, patrząc na gości z grymasem.
-Mało to ja się napatrzyłem na wasze paskudne twarze? -Przywitał ich kulturalnie, a potem podszedł do fotela, gdzie siedział Gray i dał mu całusa w czoło. -Idę pod prysznic... -Rzucił walizkę w kąt pokoju, a potem zniknął w łazience.
-Ale mi się nic nie chceee! -Natsu leżał na kanapie, z głową na kolanach Stinga, a nogami poza oparciem ów sofy, wierzgając sobie nimi do góry i do dołu z nudy.
I dosłownie kilka chwil później usłyszeli trzaśnięcie drzwiami, a do salonu przyszedł Laxus, patrząc na gości z grymasem.
-Mało to ja się napatrzyłem na wasze paskudne twarze? -Przywitał ich kulturalnie, a potem podszedł do fotela, gdzie siedział Gray i dał mu całusa w czoło. -Idę pod prysznic... -Rzucił walizkę w kąt pokoju, a potem zniknął w łazience.
~
Gray uśmiechnął się do Laxusa szeroko, ale nawet nie zdążył nic powiedzieć, bo sobie poszedł. Nadął policzki, niezadowolony, ale potem pomyślał, że może to i lepiej, bo Dreyar wyglądał na wkurzonego. Znowu.
- Miły jak zawsze - powiedział Sting z sarkazmem, gapiąc się w ekran telewizora. Bawił się przy tym włosami Natsu. I... po raz kolejny zignorował głośny dzwonek telefonu. To była matka. Już chyba piąty raz z rzędu.
~
-Gray, szykuj tabletki! -Zarządził
Natsu, patrząc na przyjaciela jak jakiś szef. -Póki tu jesteśmy, nic ci się nie
stanie! -Zadeklarował odważnie.
Po kilku minutach z łazienki wyszedł Laxus w samych dresowych spodniach, bez koszulki. Zdążył wziąć szybki, zimny prysznic, ale o ciuchach już zapomniał.
-Idźcie już sobie. -Jęknął, wchodząc do salonu i siadając koło Graya. -Jakie upierdliwe robactwo... -Mruknął, zamykając oczy i kładąc głowę na ramieniu swego chłopaka, zmęczony.
Po kilku minutach z łazienki wyszedł Laxus w samych dresowych spodniach, bez koszulki. Zdążył wziąć szybki, zimny prysznic, ale o ciuchach już zapomniał.
-Idźcie już sobie. -Jęknął, wchodząc do salonu i siadając koło Graya. -Jakie upierdliwe robactwo... -Mruknął, zamykając oczy i kładąc głowę na ramieniu swego chłopaka, zmęczony.
~
Od razu przytulił do siebie Dreyara i pogłaskał go po głowie.
- Spokojnie, przecież nie będziemy ich wyganiać. Jak chcesz, to się połóż. Kupiłem nasenne, stwierdziłem, że mogą się przydać - powiedział czule.
Sting się przeciągnął, ale z miejsca nie wstał.
- Czyżby zły dzień, Laxus? Spoko, rozumiemy. Zaraz będziemy się zwijać - powiedział, chociaż oczywiście wcale nie zamierzał tak szybko iść.
~
-Sam nie wiem, czy chcę teraz brać
jakieś tabletki. -Mruknął, dając się głaskać. W sumie sam dotyk Graya go trochę
teraz uspokajał i odprężał. -I... tak, Żółty Robalu. Zły dzień, ale tobie nic
do tego. -Odparł, nawet nie otwierając oczu.
-Eeej! Sting nie jest robalem! Ma dużego! -Zaprotestował Natsu, który głupio myślał... że Laxus mówi o chuju jego narzeczonego.
-Kurwa... Gray, uduś tego swego małego, bezmózgiego kumpla. -Jęknął Dreyar, pokonany głupotą Natsu.
-Eeej! Sting nie jest robalem! Ma dużego! -Zaprotestował Natsu, który głupio myślał... że Laxus mówi o chuju jego narzeczonego.
-Kurwa... Gray, uduś tego swego małego, bezmózgiego kumpla. -Jęknął Dreyar, pokonany głupotą Natsu.
~
Gray wybuchnął śmiechem na komentarz Natsu, a potem tylko ciaśniej oplótł Laxusa ramionami i pocałował go w czubek głowy, zadowolony.
- Jesteś pewien, że nie chcesz tabletki? Jak coś, to mów. Kocham cię. - Połasił się policzkiem o jego głowę.
A Sting... strzelił fecepalma.
- Matko, Natsu... Źle go zrozumiałeś. - Poklepał swojego narzeczonego po głowie, zastanawiając się, czy się śmiać, czy może płakać. Natsu czasem był tak słodko głupi...
~
-Na pewno. I ja ciebie kocham,
przecież wiesz. -Odparł, zaczynając już cicho mruczeć z aprobatą. Ten dotyk był
przyjemny...
-Nie śmiejcie się ze mnie! -Natsu z kolei spalił buraka i nadął policzki, czując się w tym momencie głupio. Strzelił gafę... phh, już nie będzie się w takim razie odzywać.
-Nie śmiejcie się ze mnie! -Natsu z kolei spalił buraka i nadął policzki, czując się w tym momencie głupio. Strzelił gafę... phh, już nie będzie się w takim razie odzywać.
~
- Wiem - odparł wesoło, dalej go w ten sposób uspokajając. Cieszył się, że tabletka nie będzie dziś potrzebna. Ale i tak wolał z nim na razie o odwyku nie rozmawiać.
- Och, ależ nie śmiejemy, skarbie - odpowiedział Sting, przemawiając do Natsu jak do dziecka. Widząc, że Laxus jest spokojniejszy... stwierdził, że zaraz będą mogli się zbierać. Gray jest bezpieczny. Może rzeczywiście to był jednorazowy incydent?
~
Laxus już nic nie mówił, ale
jedynie zaczynał przysypiać powoli w objęciach ukochanego, zadowolony.
-Śmiejecie. -Naburmuszył się Nacuś, prychając. A potem... zadzwonił mu telefon. Wyjął go i zauważył, ze to jakiś nieznajomy numer. A chuj tam, odbierze. Wzruszył ramionami i nacisnął zieloną słuchawkę.
-Haloo? -Zaczął, znudzonym tonem.
-Natsu... -I po usłyszeniu tego głosu, Dragneel otworzył szerzej oczy i rozłączył się, zanim usłyszał dalszą część wypowiedzi. Z nerwów rzucił telefonem o ścianę, chyba go rozbijając, ale... nie przejął się tym. Kurwa... czemu ON? Czemu teraz?! Skąd... skąd miał jego numer?
-Śmiejecie. -Naburmuszył się Nacuś, prychając. A potem... zadzwonił mu telefon. Wyjął go i zauważył, ze to jakiś nieznajomy numer. A chuj tam, odbierze. Wzruszył ramionami i nacisnął zieloną słuchawkę.
-Haloo? -Zaczął, znudzonym tonem.
-Natsu... -I po usłyszeniu tego głosu, Dragneel otworzył szerzej oczy i rozłączył się, zanim usłyszał dalszą część wypowiedzi. Z nerwów rzucił telefonem o ścianę, chyba go rozbijając, ale... nie przejął się tym. Kurwa... czemu ON? Czemu teraz?! Skąd... skąd miał jego numer?
~
Gray i Sting spojrzeli na Natsu z niemałym zdziwieniem.
- Co jest? Chyba rozpieprzyłeś sobie telefon. - Głos Stinga był niepewny.
Fullbuster za to zastanowił się, na kogo przyjaciel mógł tak zareagować. Nasuwała mu się tylko jedna odpowiedź, ale nie chciał o tym mówić przy nich. Dlatego siedział, czekając na kolejny ruch Dragneela.
~
-Hehe... he... T - to była twoja
mama, Sting. -Skłamał gładko. -Wystraszyłem się. -Przełknął gulę w gardle i
podrapał się nerwowo po głowie.
-Aż tak sie jej boisz? -Laxus uchylił jedną powiekę, patrząc z niemałym zaciekawieniem na Natsu. Coś tu było nie tak... czy tylko mu się wydawało?
-Aż tak sie jej boisz? -Laxus uchylił jedną powiekę, patrząc z niemałym zaciekawieniem na Natsu. Coś tu było nie tak... czy tylko mu się wydawało?
~
- Uch... To się nie dziwię, że nie odebrałeś. To potwór. - Sting się wzdrygnął, niczego nie podejrzewając.
- Natsu, przypomniałem sobie, że znalazłem ten przepis o który ostatnio mnie prosiłeś. - Gray postanowił na swój sposób pociągnąć grę. To na pewno nie była matka Stinga... - Chodź, dam ci go - dodał i wstał, wcześniej dając Laxusowi całusa w policzek. Obędzie się głąb chwilę bez niego.
~
-C- co? -Natsu spojrzał z niemałym
strachem na Graya. Nie prosił go o żaden przepis! A to znaczy... że Gray
wiedział. -D- dobra... idę. -Wstał z kanapy i ruszył za nim do kuchni, dalej
roztrzęsiony.
A Laxus... jęknął i zaczął mruczeć coś o głupich, różowowłosych skrzatach, które tylko przeszkadzają mu w spokoju.
A Laxus... jęknął i zaczął mruczeć coś o głupich, różowowłosych skrzatach, które tylko przeszkadzają mu w spokoju.
~
Gray zamknął za nimi drzwi i od razu spojrzał na przyjaciela.
- To on, tak? - zapytał, cały spięty. Ironia, rozmawiali o nim nie tak dawno temu, a teraz nagle on się odzywa... ma skurwysyn wyczucie. - Ale... skąd by miał numer, huh?
~
-T - tak... -Oparł się o drzwi,
lekko drżąc. Przy Stingu chciał próbować zachowywać się normalnie... ale teraz
był widocznie przerażony. Bał się. -Nie wiem. -Jęknął, sfrustrowany.
-Zmieniałem numer kilka razy! Dał sobie spokój już kilka lat temu, a teraz...
nie wiem! -Zamknął oczy i wziął kilka głębokich wdechów. I dopiero po kilku
minutach, olśniło go. -Wendy...
~
- Szlag - syknął i zaczął chodzić po pokoju, też zdenerwowany, choć oczywiście nie w takim stopniu, jak Natsu. - Musicie ze Stingiem wyjechać, Natsu. Bierzcie mamuśkę na Hawaje, gdziekolwiek, kurwa. Pewne jest to, że nie możesz tu zostać. - Spojrzał na niego z powagą. Nie mógł pozwolić, żeby jego przyjaciel znowu przeżywał to, co w dzieciństwie. Niejednokrotnie przychodził do niego cały poraniony i płakał. Teraz Dragneel jest już dorosły... ale strach przed ojcem pewnie nie pozwoliłby mu się bronić...
~
-Hawaje? Gray, kurwa.... co ja
miałbym powiedzieć Stingowi? Że czemu chcę tak nagle wyjechać? Nie chcę mu o
tym mówić, rozumiesz? Tylko ty wiesz i niech tak zostanie. Choć... w sumie
powinienem powiedzieć Wendy. Zawsze to przed nią ukrywałem, ale... teraz przez
to on może znać mój adres. -Zadrżał i zsunął się po drzwiach, aż w końcu
wylądował dupą na posadzce kuchni. Podciągnął wtedy kolana do piersi, czując
się bezsilnie. -Nie chcę się wyprowadzać... ułożyłem sobie już życie. -Szepnął.
-Co mi da wyjazd? Jak nie teraz... to odwiedzi mnie za miesiąc. Nie ucieknę...
nie da się.
~
Kucnął przy nim i wyciągnął dłoń, by pogłaskać go po włosach.
- Wyskoczę z propozycją wycieczki. Pojadę z wami, nie wiem... Musimy coś zrobić... Nie możesz się poddać i po prostu czekać, aż przyjedzie udawać przy innych przykładnego rodzica... Jeśli nie chcesz wyjazdu, pozwól mi poprosić dziadka Macarova o pomoc. On coś wymyśli i... może nawet wsadzi go za kratki.
- NATSU, STRESZCZAJ SIĘ, MATKA DZWONI PO RAZ SETNY, PORA STAWIĆ CZOŁA POTWOROWI! - krzyknął z pokoju Sting.
~
-Co? -Spojrzał na Graya z
przerażeniem. Na razie zignorował krzyki Stinga. -Nie wsadzaj go za kratki! Nie
możesz! -Spanikował. -Mimo wszystko... nie chcę, by Wendy coś wiedziała. Dla
niej on jest dobry, kochający... Nie chcę, by straciła ojca. -Szepnął smutno.
-A co do wycieczki... to może być jakiś pomysł. Co prawda nie pomoże na
długo... ale choć na chwilę... -Westchnął, a potem wstał. -Dobra, idę, bo teraz
oprócz taty... mam na głowie jeszcze mamę Stinga, u której chyba złapałem
minusa, bo rano znalazła erotyczne zabawki Stinga... których trochę
używaliśmy... i jest wściekła. Kurwa. Groziła nam seksuologiem! Stingowi
chciała odrąbać chuja, a mi skleić odbyt, a to... mnie przeraziło. -Wzdrygnął
się, całkowicie też zmieniając temat.
~
- O shit, to macie z tą matką przejebane... A nie chciałem wierzyć, że to potwór. - Podrapał się po głowie i też podniósł z miejsca. Podszedł do szafki, wyrwał pierwszy-lepszy przepis z książki kucharskiej i wcisnął Natsu do ręki, żeby nie było. - I, Natsu... jeśli będzie trzeba, nie będę patrzył na potrzeby Wen, chociaż ją naprawdę wielbię... ale dla mnie najważniejsze jest w tej chwili twoje bezpieczeństwo. Tak jak ty martwisz się o mnie... tak ja o ciebie. Pamiętaj. - Spojrzał mu w oczy z powagą, a potem wrócił do salonu.
- No, chodźmy Natsu. - Sting uśmiechnął się do narzeczonego. - Narka - pożegnał się z chłopakami i pociągnął Dragneela do wyjścia.
A Gray... westchnął cicho i spojrzał na Laxusa.
- Chodź, kładziemy się - powiedział i wyciągnął do niego łapkę, by potem zaprowadzić blondyna do sypialni. Musiał działać, więc... - Um, Laxus? Chcę pojechać z Natsu, Stingiem i jego matką na wycieczkę. Gadałem o tym z Natsu... a ty masz teraz dużo zajęć, więc pewnie byś nie dał rady i... dlatego najpierw cię pytam o zdanie.
~
Natsu dał się wyciągnąć Stingowi z
mieszkania, ale nie odezwał się nawet słowem. W tym momencie... miał większy
problem na głowie, niż mama Stinga, ech...
Laxus za to wstał i ruszył z Grayem do sypialni, bo w sumie też chętnie by się położył. Ale gdy usłyszał tą prośbę...
-Chcesz jechać tam... BEZE MNIE? -Warknął, gromiąc go spojrzeniem. O nie, ten plan mu się ani trochę nie podobał.
Laxus za to wstał i ruszył z Grayem do sypialni, bo w sumie też chętnie by się położył. Ale gdy usłyszał tą prośbę...
-Chcesz jechać tam... BEZE MNIE? -Warknął, gromiąc go spojrzeniem. O nie, ten plan mu się ani trochę nie podobał.
~
Gray spojrzał na Laxusa dość niepewnie. Nie sądził, że to będzie jakiś problem. W końcu wróciłby, po tygodniu czy dwóch... a oni by najwyżej tam zostali.
- No... a to jakiś problem? Tydzień, czy też dwa i byłbym z powrotem. Masz teraz ważne sprawy na głowie, dlatego nie chcę cię odrywać od obowiązków. - Wyciągnął dłoń i pogłaskał go po policzku.
*
Sting nawet nie zauważył, że w zachowaniu Natsu coś się zmieniło. Szedł, ciągnąc go za sobą, podenerwowany. Matka ich zatłucze, czuł to. A już na pewno jego.
~
Usiadł na łóżku, nagle wkurzony.
-Tak. To JEST problem. -Spojrzał na Graya z wrogością. -Chcesz sobie ode mnie odpocząć? O to chodzi? Bo ja nie widzę żadnego innego wytłumaczenia w tym, że chcesz jechać gdzieś akurat wtedy, gdy ja mam urwanie głowy w pracy! -Warknął.
*
Szedł jak zombie i nawet jak dotarli do domu i weszli do salonu, gdzie powitała ich matka Stinga z miotłą w ręce... Natsu sobie nic z tego nie zrobił, tylko usiadł na kanapie i włączył telewizor, mając olewkę.
-Tak. To JEST problem. -Spojrzał na Graya z wrogością. -Chcesz sobie ode mnie odpocząć? O to chodzi? Bo ja nie widzę żadnego innego wytłumaczenia w tym, że chcesz jechać gdzieś akurat wtedy, gdy ja mam urwanie głowy w pracy! -Warknął.
*
Szedł jak zombie i nawet jak dotarli do domu i weszli do salonu, gdzie powitała ich matka Stinga z miotłą w ręce... Natsu sobie nic z tego nie zrobił, tylko usiadł na kanapie i włączył telewizor, mając olewkę.
~
Spojrzał na niego z zaskoczeniem. Chyba tego nie przemyślał, ale tu nie chodziło przecież o to.
- Nie, Laxus, to wcale nie tak - zaczął się tłumaczyć i sam też uniósł się do pozycji siedzącej. Patrzył na niego z powagą. - Po prostu Natsu chciałby pojechać jak najszybciej i dlatego rozmawiam o tym z tobą teraz, rozumiesz? Nie chodzi mi o żaden odpoczynek, nie denerwuj się. - Przytulił się do niego, chociaż z lekkim wahaniem.
*
Matka stała w drzwiach z miotłą, gotowa złoić skóry tym niewdzięcznym bachorom, ale zanim zdążyła coś zrobić, od razu rzuciła jej się w oczy zmiana zachowania u Natsu.
- Sting, do pokoju, z tobą pogadam później - warknęła na syna, który szybko zwiał. Kobieta podeszła do Dragneela i usiadła przy nim.
- Zranił cię, kochanieńki? - Wyciągnęła dłoń i pogłaskała go po głowie, typowo matczynym gestem.
~
-Huuh? To niby gdzie Dragneel się
tak śpieszy? Niech jedzie ze Stingiem. -Prychnął, nie odwzajemniając tego
objęcia. -Rozumiem, zraniłem cię i boisz się teraz ze mną przebywać... Jedź,
jak musisz. Jak będę sam, to przynajmniej nic nie będzie mnie hamować przed
pójściem sobie po jakąś działkę. -Warknął, teraz szantażując emocjonalnie
Fullbustera.
*
Natsu zdziwił się, że kobieta koło niego usiadła i do tego była taka miła, mimo tego, co widziała dziś rano.
-Nie... nie on. -Uśmiechnął się smutno i podciągnął kolana do piersi, cicho wzdychając. W tym momencie po głowie krążyły mu wspomnienia związane z ojcem. Było dużo dobrych, racja... ale jednak najbardziej pamiętał bicie. Wyżywanie się. Nie wierzył, że ojciec się zmienił... Nienawidził go za to, że Natsu był podobny do matki, a ojciec... chciał się zemścić za to, że ona ich opuściła, umarła... nie rozumiał logiki swego ojca. Bał się go i nie chciał się z nim widzieć.
*
Natsu zdziwił się, że kobieta koło niego usiadła i do tego była taka miła, mimo tego, co widziała dziś rano.
-Nie... nie on. -Uśmiechnął się smutno i podciągnął kolana do piersi, cicho wzdychając. W tym momencie po głowie krążyły mu wspomnienia związane z ojcem. Było dużo dobrych, racja... ale jednak najbardziej pamiętał bicie. Wyżywanie się. Nie wierzył, że ojciec się zmienił... Nienawidził go za to, że Natsu był podobny do matki, a ojciec... chciał się zemścić za to, że ona ich opuściła, umarła... nie rozumiał logiki swego ojca. Bał się go i nie chciał się z nim widzieć.
~
Teraz Gray poczuł się głupio, że chciał go tu zostawić, kiedy miał tyle kłopotów... ale Natsu też był ważny dla Fullbustera i teraz już całkiem nie wiedział, co robić, więc po prostu mocniej przytulił się do ukochanego.
- Nie boję się. Gdybym się bał, to teraz bym tu z tobą nie siedział. Nie boję się ciebie, bo nie mam powodów, aby się bać. I proszę cię, nie szantażuj mnie w ten sposób... że weźmiesz, jak pojadę... - szepnął. Jeżeli to właśnie on nie zaproponuje wycieczki, Sting zwietrzy jakiś postęp, a tego trzeba było uniknąć... a jeśli Laxus będzie tak grał mu na emocjach, to nic z tego, Natsu nie wyjedzie...
*
Objęła go ramieniem, dalej głaszcząc po głowie.
- Mi możesz powiedzieć, co się stało, kochanie. Nie powiem Stingowi, ani nikomu i jeszcze nakopię do dupy osobie, która sprawiła ci przykrość. - Zwykle była trudna w obejściu... ale kiedy coś się działo, potrafiła być bardzo opiekuńcza.
~
-Ja cię nie szantażuję, tylko
mówię, jak jest. -Syknął, dalej wkurzony. -Mówię, jedź. Nic mi nie będzie jak
nie wytrzymam i kilka razy wezmę... przecież przeżyję. -Wzruszył ramionami,
odwracając głowę od Graya. Był zły i zazdrosny, że jego chłopak bardziej chciał
jechać na wycieczkę z Natsu, niż mu teraz pomóc...
*
Natsu otworzył szerzej oczy, teraz naprawdę zaskoczony. Niby czemu ta kobieta tak bardzo chciała mu pomóc? Tylko dlatego, że był teraz narzeczonym jej syna? Uch... pewnie tak.
-Nieważne. Jakoś sobie poradzę. -Spuścił wzrok na podłogę, posępniejąc. Nie chciał o tym rozmawiać. Mimo wszystko zrobiło mu się jakoś ciepło na sercu, bo sam już dawno nie pamiętał, kiedy ostatnio był przytulony przez ojca... a tym bardziej swoją matkę. Brakowało mu tego. Ale i tak... wiedział, że mama Stinga pewnie go nawet tak naprawdę nie lubi. Była miła na przymus, czy coś... Cóż, Natsu nigdy nie ufał za szybko ludziom. A już zwłaszcza rodzicom... przez to, co przeżył.
*
Natsu otworzył szerzej oczy, teraz naprawdę zaskoczony. Niby czemu ta kobieta tak bardzo chciała mu pomóc? Tylko dlatego, że był teraz narzeczonym jej syna? Uch... pewnie tak.
-Nieważne. Jakoś sobie poradzę. -Spuścił wzrok na podłogę, posępniejąc. Nie chciał o tym rozmawiać. Mimo wszystko zrobiło mu się jakoś ciepło na sercu, bo sam już dawno nie pamiętał, kiedy ostatnio był przytulony przez ojca... a tym bardziej swoją matkę. Brakowało mu tego. Ale i tak... wiedział, że mama Stinga pewnie go nawet tak naprawdę nie lubi. Była miła na przymus, czy coś... Cóż, Natsu nigdy nie ufał za szybko ludziom. A już zwłaszcza rodzicom... przez to, co przeżył.
~
- Dobrze, przepraszam... zostanę - szepnął i go puścił, widząc, że blondyn i tak go teraz nie przytuli. - Martwię się o ciebie i nie chcę, żebyś brał, przecież wiesz... - Świetnie. Był w czarnej dupie. Będzie musiał wymyślić coś innego, żeby Sting niczego nie podejrzewał i wyjechał z Natsu bez zadawania pytań. Teraz musiał jakoś ugłaskać Laxusa, żeby przestał się wkurzać. Westchnął cicho i odwrócił jego twarz w swoją stronę, a potem musnął delikatnie wargami usta mężczyzny.
- Kocham cię, jasne? I będę cię pilnował, bo już kiedyś ci powiedziałem, że jak jeszcze raz weźmiesz... No sam sobie dokończ. Nie chcę cię stracić, tylko ci pomóc i... może pójdziesz na odwyk, co? - Dobra, to chyba nie była odpowiednia chwila, żeby wywlekać ten temat, ale co tam...
*
- Jak nie chcesz mówić, to nie mów... ale jak coś, to wiesz, gdzie mnie szukać. - Przytuliła go mocniej do swych piersi, chcąc dać swojemu drugiemu synkowi trochę ciepła. A rzadko je okazywała... więc to było coś dziwnego dla Stinga, który właśnie podglądał ich przez drzwi. I pozazdościł, bo jego tak przytuliła... z miliard lat temu.
~
Nie odzywał się przez czas, w
którym Gray zapewniał go, że zostanie. Ulżyło mu i trochę się uspokoił. Ale gdy
usłyszał słowo "odwyk"...
-CO? -Warknął, na nowo wkurzony. -Nigdzie nie idę. Poradzę sobie sam. -Prychnął, a potem położył się na łóżku, tyłem do Graya. Taaa, że niby ma na odwyk iść? Chyba go posrało.
*
-Um... będę pamiętać. -Szepnął i dał się tulić, ale... i tak nie zamierzał prosić mamy Stinga o jakąkolwiek pomoc. Jak jego ojciec faktycznie tu przyjedzie... zapewne będzie grać dobrego tatusia. Nikt mu pewnie nawet nie uwierzy, że w przeszłości stało się to, co się stało... I Natsu zastanawiał się, czy jego tata będzie w stanie zranić go tak, jak dawniej... pomimo tego, że nie mieszka już sam. Przecież... raczej nie uderzy go przy świadkach, prawda? Wystarczy, że będzie się zawsze trzymał Stinga... chyba wystarczy...
-CO? -Warknął, na nowo wkurzony. -Nigdzie nie idę. Poradzę sobie sam. -Prychnął, a potem położył się na łóżku, tyłem do Graya. Taaa, że niby ma na odwyk iść? Chyba go posrało.
*
-Um... będę pamiętać. -Szepnął i dał się tulić, ale... i tak nie zamierzał prosić mamy Stinga o jakąkolwiek pomoc. Jak jego ojciec faktycznie tu przyjedzie... zapewne będzie grać dobrego tatusia. Nikt mu pewnie nawet nie uwierzy, że w przeszłości stało się to, co się stało... I Natsu zastanawiał się, czy jego tata będzie w stanie zranić go tak, jak dawniej... pomimo tego, że nie mieszka już sam. Przecież... raczej nie uderzy go przy świadkach, prawda? Wystarczy, że będzie się zawsze trzymał Stinga... chyba wystarczy...
~
- Ale Laxus... tak nie może być! Tyle czasu nawet o narkotykach nie wspominałeś, a teraz pojawił się większy stres i od razu chcesz brać... i się denerwujesz... Nie lubię, jak się do mnie odnosisz w taki sposób - powiedział cicho i zaczął go głaskać po ramieniu, uspokajająco. - Odwyk by ci pomógł... nie unoś się dumą, tylko idź po pomoc... bo nie wiadomo, jak długo to będzie trwać...
*
- Mamuśka zawsze cię ochroni przed łobuzami - powiedziała do niego jak do dziecka, nie zaprzestając tulenia i głaskania. Chciała, aby poczuł się bezpiecznie. - Trzymaj się mnie, a sam zobaczysz, że nawet rosłego faceta umiem położyć na łopatki! Zapytaj Stinga... jego ojciec miał ze mną przewalone. - Zaśmiała się cichutko.
~
-Jak sobie nie poradzę, to pójdę.
Póki co jest okay, nie widzisz? -Spojrzał na niego z powagą. -Nie biję cię, nie
robię nic agresywnego... jestem tylko podrażniony. A teraz... dobranoc. Muszę
się przespać. -Mruknął, zamykając oczy. -Albo... przynieś mi jeszcze te
tabletki. -Zażądał.
*
Tym razem Natsu nie mógł powstrzymać lekkiego chichotu.
-Skoro tak pani mówi... -Szepnął, czując się trochę lepiej. Poczuł się prawie jak w rodzinie, choć... mama Stinga nie była jego rodziną. Mimo to... miał dziwne przeczucie, że może zaufać tej strasznej kobiecie. Że w razie czego może się jej wyżalić... -A jest pani na mnie bardzo zła za rano? -Spytał ciszej. -Naprawdę przepraszam...
*
Tym razem Natsu nie mógł powstrzymać lekkiego chichotu.
-Skoro tak pani mówi... -Szepnął, czując się trochę lepiej. Poczuł się prawie jak w rodzinie, choć... mama Stinga nie była jego rodziną. Mimo to... miał dziwne przeczucie, że może zaufać tej strasznej kobiecie. Że w razie czego może się jej wyżalić... -A jest pani na mnie bardzo zła za rano? -Spytał ciszej. -Naprawdę przepraszam...
~
Westchnął cicho, ale na razie nic nie powiedział, tylko poszedł po tabletki. Dopiero wtedy postanowił się odezwać.
- Moim zdaniem i tak powinieneś pójść na odwyk. Ciągle na mnie warczysz, chociaż chcę ci pomóc. Tabletki nie rozwiążą twojego problemu, a jak tak dalej pójdzie, to nawet nie będę mógł się odezwać, bo cię tym wkurzę... Proszę, przemyśl to jeszcze. - Cmoknął go w policzek, a potem sam się położył i przytulił do jego pleców.
*
- Nie pani, tylko mama - zbeształa go. - I nie, nie jestem na ciebie zła. Rozumiem, że macie swoje potrzeby ze Stingiem i zostawiłam was wczoraj, bo wiedziałam, że chcecie pobyć sami. Tylko te zabawki... to mnie wkurzyło. Sting nie powinien używać na tobie takich szatańskich przedmiotów - powiedziała i pocałowała Natsu w czółko.
~
Laxus nic nie odpowiedział, tylko
łyknął tabletkę i zamknął oczy, dając się Grayowi do siebie tulić. W sumie
chłopak miał rację z tym, że ostatnio na niego warczy... ale na odwyk i tak nie
pójdzie. Westchnął i odkręcił się przodem do kochanka, by pociągnąć go do
uścisku, miażdżąc go o swą klatę. Nadal nic nie mówił... ale to miało oznaczać,
że zależy mu na tym czarnowłosym głupku. I nie chciał też roztrząsać tematu...
bo teraz marzył tylko o tym, by tabletka zadziała i on mógł wreszcie zasnąć.
*
Natsu aż lekko zarumienił się na ten gest i to, że mama Stinga jest dla niego taka miła. Naprawdę nie była zła? Tylko krzyczała na nich... w trosce o jego dobro?
-Wczoraj był pierwszy raz, gdy użył na mnie czegoś takiego, więc... może mama nie krzyczeć na Stinga? Chciał dobrze... Pewnie z powodu zaręczyn. -Wyjaśnił nieśmiało.
*
Natsu aż lekko zarumienił się na ten gest i to, że mama Stinga jest dla niego taka miła. Naprawdę nie była zła? Tylko krzyczała na nich... w trosce o jego dobro?
-Wczoraj był pierwszy raz, gdy użył na mnie czegoś takiego, więc... może mama nie krzyczeć na Stinga? Chciał dobrze... Pewnie z powodu zaręczyn. -Wyjaśnił nieśmiało.
~
- Kocham cię - szepnął cichutko, mocno się do niego przytulając. Potrzebował teraz tej odrobiny czułości. Nie wątpił, że jest dla Laxusa ważny i był gotów walczyć o to, aby poszedł na odwyk i już nigdy nie sięgnął po narkotyki.
*
Mamuśka westchnęła, bo w zasadzie to miała zamiar dać synkowi porządnego kopa w dupę.
- Dobra, zrobię to dla ciebie i nic mu nie powiem, ale zabaweczek nie odzyska - powiedziała łaskawie. Czasami trzeba było odpuścić, gdy ktoś ładnie prosił. A Natsu był na swój sposób słodki i ciężko mu było odmówić. Jej syn miał szczęście, że na niego trafił.