sobota, 23 kwietnia 2016

Rozdział 53.

Rozdział 53.
Tydzień później...
Natsu i Sting ciągle odwiedzali Graya, z którym było nie najlepiej, bo... Laxus jak dotąd się nie pokazał. Teraz Dragneel był jeszcze bardziej wkurzony, bo ten dupek mógłby chociaż przyjść i przeprosić, a nie ukrywa się bez słowa, jak jakiś dzieciak, ech...
-Sting, mam sprawę. -Podszedł do chłopaka, który siedział z mamą na kanapie i coś oglądali. Podobno mama chłopaka miała w najbliższych dniach wyjechać, a to dobrze się składało, bo... -Wendy u nas zamieszka. -Wypalił.

~

Stinga irytowało już to wszystko. Nawet sam próbował dodzwonić się do Dreyara, a ten chuj miał wyłączony telefon. Nikt nie wiedział, co się dzieje.
A teraz ta informacja od Natsu sprawiła, że...
- NIEE! BŁAGAM, NIE! - Padł na kolana przed Dragneelem, zdesperowany. - Nie chcę tu tego potworaaa! - zapłakał.
A mamuśka, która siedziała przy nich... aż strzeliła facepalma głową o stół.
- I ty się nazywasz moim synem? Weź to na klatę, idioto! - skarciła go.

~

-O co ci chodzi? Wendy nie jest taka zła, jak myślisz. Bywa trudna... ale jak już zaakceptowała nasz związek, to nie powinna próbować go zniszczyć. Będzie dobrze. Poza tym... dotąd mieszkała z tatą. Nie będzie przecież opłacać domu sama, nadal studiuje... dlatego będzie mieszkać z nami, aż nie sprzeda naszego dawnego mieszkania i nie wynajmie własnego, mniejszego. -Wyjaśnił, patrząc na Stinga jak na głupka. -No daj spokój i nie płacz!

~

- Wendy jest straszną kobietą! Chociaż nie tak straszną, jak mama.
- Ej!
- Przepraszam! Uch... - Podniósł się z klęczek, załamany. - Kolejny problem... Dobra, niech tu mieszka. Ale jak mnie wkurzy, to pójdę spać do Graya! - zagroził.

~

-Haha, mowy nie ma. Jak mnie wkurzysz, to JA idę spać do Graya. Więc jeśli nie chcesz umierać z moją siostrą, jak i nie chcesz się bać, że Gray będzie mnie macać we śnie... lepiej mi się przyporządkuj. -Uśmiechnął wrednie, a w oczach zabłysła groźba i demoniczny blask.

~

- Ej! Spadaj! Nie ma mowy! JA będę szedł do Graya, przynajmniej nie będę musiał znosić Wendy i bać się o to, że cię zmaca! - zaprotestował.
- Dobrze, Natsu! Miej go pod pantoflem! I tak zrobi, co będziesz chciał, bo to miękka klucha. Znam go. - Mamuśka uniosła kciuk do góry.
- Nieprawda! Postawię na swoim!
- Jaaasne. - Kobieta przewróciła oczami.

~

-O, chcesz się ze mną kłócić? Dobra, możesz chodzić do Graya. Ale pamiętaj, że każda noc przespana u niego, to jeden kolejny miesiąc celibatu. I nie ma zmiłuj. -Prychnął i skrzyżował ramiona na piersi. -I poza tym... mam miecz, więc nie myśl, że w akcie zemsty nie zniszczę ci tego kociego pluszaka, którego kochasz.

~

- H - he?! - Sting był jawnie oburzony. - Żebym ja ci nie zniszczył tych twoich wszystkich zabaweczek, które chowasz w szafie! A celibatem mnie nie zastraszysz! - prychnął, krzyżując ręce na piersi, jak Natsu.
- Zastraszysz - wtrąciła się mamuśka, przerzucając spokojnie kolejną stronę gazety.
- Nieprawda! Nie wtrącaj się, mamo!
- Zamknij się, synek.
- Nie zamknę się!
- Morda.
- DAJCIE MI SPOKÓJ! - wydarł się, zniecierpliwiony i ruszył do drzwi. A gdy je otworzył... zobaczył potwora i prawie padł na zawał.

~

-Jakich moich zabaweczek? Nie pomyliło ci się coś? To TWOJE zabawki i to TY mnie nimi maltretujesz, więc jak je zniszczysz, to ja się raczej ucieszę. -Prychnął, niewzruszony.
-O, jakie niemiłe powitanie. Zobaczyć na dzień dobry tą gębę... -Wendy ominęła zszokowanego Stinga i ruszyła do salonu, gdzie postawiła swoją torbę, a potem... -Natsu! -Rzuciła się na szyję bratu. -Tęskniłam! I nie wiedziałam, że tata robił ci to wszystko... mogłeś mi powiedzieć! -Zapłakała.
-Oj tam... było i minęło. -Zbagatelizował sprawę, tuląc do siebie siostrę.

~

- Głupia dziewucha - prychnął Sting i opuścił to pomieszczenie. - Idę do Graya! Frajer marudził, że nie może sobie zrobić kanapki z łapą w gipsie, ciota - mruknął jeszcze i wyszedł.
Mamuśka za to przywitała się grzecznie z Wendy i kazała jej nie zwracać uwagi na własnego syna, bo "ma problemy emocjonalne".

~

-Celibat! -Natsu krzyknął jeszcze, zanim Sting wyszedł.
-Huh? -Wendy nie bardzo wiedziała, o co chodzi, ale brat jedynie machnął ręką i kazał jej usiąść na kanapie, jak też i sam zrobił.
-Spokojnie, Sting chyba po prostu boi się kobiet. -Zaśmiał się ze swego kochanka.

~

Sting prychnął, wkurwiony. Postanowił specjalnie nie wracać dziś na noc. A co tam, wolno mu.
*
- Sting ogólnie jest dziwny - podsumowała go mamuśka. - Ale przecież chce pomóc biednemu Grayciowi! Nie powinieneś był od razu wyjeżdżać z celibatem, Natsu - zbeształa tym razem Dragneela. - Sama bym poszła do Graya, ale on chyba się mnie boi. Zupełnie nie wiem, dlaczego. - Westchnęła.
Postanowiła przemilczeć fakt, że pewnego razu rzucała w niego owocami i garnkami, bo obraził jej bluzkę... hehe...

~

-Phh, gdyby Wendy nie przyjechała, to nawet by nie pomyślał o tej wspaniałomyślnej pomocy Grayowi. -Przewrócił oczami, poirytowany. -A co do Graya... on się raczej kobiet nie boi, więc... też nie wiem, czemu. Oboje są dziwni.

~

- Mój syn przynajmniej się do czegoś przyda - odparła. - I tak, są dziwni, ale co tam. - Machnęła ręką. - Wendy, skarbeczku, chcesz może coś do picia? - Teraz zwróciła się do dziewczyny. - A może wolisz iść z Natsu dogonić mego syna? - Tak, chciała się ich pozbyć. Przecież jej ulubiony serial sam się nie obejrzy.


~

-Ech? Nie, w sumie mogę tu zostać, jestem zmęczona podróżą...
-Pójdziemy! -Natsu, który jako jedyny załapał aluzję, a jednocześnie chciał postraszyć swego chłopaka siostrą... chwycił zdezorientowaną niebieskowłosą za rękę i już po chwili wybiegli z mieszkania.

~

Sting już dotarł do Graya i właśnie pili sobie piwka.
- Cóż cię do mnie sprowadza? - zapytał Fullbuster, baaardzo zaskoczony tym, że blondyn przyszedł do niego SAM.
- Chcę tu przenocować, bo przyjechała bestia i nie zamierzam siedzieć w domu z ludźmi, którzy są przeciwko mnie! - odparł, z tego entuzjazmu aż wylewając trochę piwa na stół. Szybko wytarł ciecz.
- No... Dobra? A kim jest bestia? - Uniósł brew do góry i upił łyk piwska. Opuchlizna już mu zeszła i zostały lekkie siniaki. No i oczywiście cała ręka w gipsie. Poza tym nie miał na co narzekać. Może poza tym, że Laxus się nie odzywał...

~

Natsu wparował do mieszkania wraz z siostrą, po czym pociągnął ją do salonu.
-No hej. -Uśmiechnął się miło do Graya, a potem diabolicznie do swego chłopaka.
-Cześć... -Wendy puściła rękę Natsu i usiadła przy Grayu, zaskoczona. -Co się stało? -Spojrzała na jego gips.

~

Sting prychnął, na powrót wkurwiony, gdy zobaczył tą dwójkę.
- Masz odpowiedź - syknął do Graya, który... wybuchnął śmiechem.
- Spoko, Stinguś. Damy radę - odpowiedział mu, a potem spojrzał na Wendy i trochę się zmieszał. - No... W sumie to nic się nie stało.
- Dostał wpierdol.
- Właśnie.
- Twierdzi, że jest temu winny.
- Właśnie.
- W całym mieście o tym trąbią.
- Niestety.
- Gray nie rusza się przez to z domu.
- Właśnie.
- Wspominałem, że wpierdolił mu Laxus?
- Wła... - zaczął Gray, ale już nie skończył, tylko posłał Stingowi beznamiętne spojrzenie.

~

Wendy otworzyła szerzej oczy, a potem bez zastanowienia przytuliła się do Graya, uważając na jego rękę.
-Dupek. Zerwałeś z nim? -Spytała, pewna, że tak się stało. Przecież Gray nie kontynuowałby chyba takiego związku...
-Nie. -Odparł Natsu, odpowiadając za Graya.
-Jak to? -Wendy się zmieszała.
-Jest za głupi, by to zrobić.
-Huh?
-W sumie to Laxus się nie odzywa, więc pewnie uciekł, tchórz pierdolony.
-Ech?
-Nieważne. Tak czy inaczej są jeszcze razem, więc Wendy... -Zmrużył oczy. -Nie tul go do swych piersi. -Skarcił siostrę, która się tylko zaśmiała, ale wykonała to polecenie.

~

- A mi nie dacie się wypowiedzieć? – mruknął Gray, a potem pociągnął kolejny, porządny łyk piwa. - Jestem z nim, ale... Nie odzywa się, tak jak powiedział Natsu. Nie będę czekał nie wiadomo ile, aż raczy do mnie przyjść i pogadać... Podjąłem decyzję. Jeśli nie pojawi się przez najbliższy tydzień, uznam to za koniec. - Wypowiedzenie tych słów przyszło z trudem. Nie chciał zrywać z Laxusem, no ale nie będzie miał wyjścia.
- W końcu mądra decyzja - stwierdził Sting i sam napił się alkoholu.

~

-Przykro mi... -Wendy pogłaskała Graya po policzku czułym gestem.
-Och proooszę... wcale ci nie przykro. -Natsu przewrócił oczami.
-Skąd możesz to wiedzieć?!
-Już masz pewnie zaciesz, bo Gray będzie wolny. Może.
-Wcale nie! Współczuję mu!
-Ale się też cieszysz.
-Nie znasz mnie!
-Znam cię wystarczająco.
-Głupek.
-Cwaniara.
-Jesteś głupi i wybierasz sobie za chłopaka jakiegoś debila!
-Hee?! Dobra, Sting może i jest głupi, ale za to jest kochany!
-Phh, nawet nie jest tak bardzo przystojny.
-Och, zamknij się. Gray też nie jest.
-Bardziej niż Sting!
-Wcale nie!
-Gray jest lepszy!
-Gray jest gorszy w łóżku!
-Gówno wiesz!
-He?! Przecież porównywałem!
-Widocznie coś ci na mózg padło!
-A ty niby skąd wiesz?! Spałaś z nim?!
-Eeee....
-Spałaś!
-N - nie...
-Wendy... zabiję cię! -I z tym Natsu zaczął ganiać po pokoju siostrę, wkurwiony. -Wyślę cię do zakonu! Wracaj tu! -I wybiegli na zewnątrz...

~

Gray i Sting chcieli się wtrącić, ale nie mieli szansy. Potem zmierzyli się spojrzeniami.
- Jestem przystojniejszy - zaczął Gray.
- A ja lepszy w łóżku - odparował Sting.
- Gówno w dupie. Ja jestem lepszy.
- Jako ukeś Laxusa może i tak, ale na seme się jak widać nie nadajesz.
- Odezwał się przygłup z nadmiernym ego, który uważa się za mistrza.
- Głupek.
- Idiota.
- Kretyn.
- Słabiak.
- Pojebany sukinkot.

~

Po piętnastu minutach biegu po osiedlu Wendy i Natsu znów wparowali do mieszkania, a właściwie... Natsu zaciągnął tu siostrę, a potem próbował wepchnąć ją do kibla.
-Właź, muszę pogadać z tobą na osobności!
-W kiblu?!
-A gdzie?! Miałem na ciebie krzyczeć w parku?!
-Chcesz na mnie krzyczeć?!
-Już to robię!
-...To przestań!
-Zamknij się, wyśpiewasz mi wszyściutko, łapiesz? Począwszy od tego, kiedy zaczęliście się spotykać, aż po to, ile razy to robiliście.
-Nic ci nie powiem!
-A chcesz wiedzieć parę wstydliwych rzeczy o Stingu, by go szantażować? -I z tym... rodzeństwo weszło w ciszy do łazienki i się zamknęli, zawierając ciche przymierze.

~

- HEEEE?! - Gray i Sting poderwali się z miejsc, gdy usłyszeli ostatnie zdania. - NIE! - I podbiegli do drzwi łazienki, by podsłuchiwać, ale nic nie było słychać, więc... Postanowili sami wymienić się informacjami.
- Natsu boi się wibratora.
- Wendy słodko jęczy.
- A weź, to nie jest godna informacja. Limit Natsu to osiem rund.
- Wen lubi ssać sutki.
- A Natsu chuja.
- Wiem. Hehe. A Wendy boi się pozycji "na jeźdźca".
- Natsu często lata bez gaci po domu.
- Wendy lubi paradować przy mnie nago.
- Natsu wprost kocha dla mnie jęczeć.
- Wendy zawsze przed stosunkiem panikowała, że mam za dużego i go nie pomieści.
Tak... Grunt to wymiana informacji...

~

-No to ile razy to robiliście? -Zaczął Natsu, siadając wraz z siostrą w kącie łazienki, pod prysznicem.
-Nie liczyłam... a wy?
-Ja też nie.
-Czyli dużo?
-Zapewne jak i wy.
-Trochę...
-Masz fart, że nie zaszłaś w ciążę, bo Gray już by nie żył.
-Zaczęliśmy się spotykać, zanim jeszcze miałam okres... hehe...
-CO?!
-No co? Dostałam dopiero pod koniec trzeciej gimnazjum...
-To i tak za młodo to robiliście, głupia. -Warknął, poirytowany.
-A ty niby nie?
-Phh, ja pierwszy raz robiłem to z dziewczyną w drugiej liceum. -Prychnął.
-Eeee, to słaby jesteś. -Zaśmiała się.
-Jeszcze jedno słowo, a zabiję Graya. Uważaj.
-Haha, dobra, dobra. Mów co wiesz o Stingu.
-Cóż... śpi z pluszowym kotkiem, boi się swojej mamy, jak i ciebie... i brzydzą go kobiety.
-A dużego ma?
-Wen!
-No co? Chcę wiedzieć.
-Cóż... raczej porównywalnie do Graya.
-Gray ma dużego!
-E... wiem.
-Czemu w ogóle spałeś z Grayem? Coś między wami było...?
-Nie wiem, czy mogę tak powiedzieć. W sumie to ja go przeleciałem na imprezie i w akcie dobroci i skruchy pozwoliłem po prostu zrobić mi to samo ze mną i...
-Przeleciałeś Graya?! -Wydarła się, zszokowana.
-Eee... tak wyszło.
-Wow...
-Nieważne. Chcesz słuchać dalej, czy będziesz mi przeszkadzać?
-Dobra, dobra. Mów, nie przerywam już.
-No to... chcieliśmy być razem, ale baliśmy się zniszczyć naszą przyjaźń. I potem pojawił się Laxus i Sting i tak wyszło... że zanim zdecydowaliśmy się na związek, to z niego zrezygnowaliśmy.
-To w sumie dobrze.
-Lepiej dla ciebie, chciałaś powiedzieć?
-Dla nas obojga.
-Hah, w sumie...

~

- A w ogóle to jak byłeś seme z kobietą, to dlaczego w związku z facetem jesteś uke? - zainteresował się nagle Sting.
Gray spojrzał na niego jak na debila.
- Wyobrażasz sobie, jak rucham dwa razy większego od siebie Laxusa? Weź trochę pomyśl, debilu.
- A no tak, głupie pytanie.
- Cały jesteś głupi.
- Jak i ty.
- Nie, pff.
- WYŁAZIĆ Z TEGO KIBLA, LAĆ MI SIĘ CHCE!

~

-ZAMKNIJ SIĘ! -Wydarli się jednocześnie Wen i Natsu.
-No to co jeszcze wiesz, braciszku? -kontynuowała.
-Cóż... Sting ma koszmary i boi się spać sam.
-Hah! Będę mogła go straszyć!
-Ale nie przesadzaj, bo potem żyć mi nie da i będzie chodzić ze mną nawet do kibla.
-To by było zabawne.
-Wen... -Zaczął ostrzegawczo.
-Haha, dobra. Postaram się nie przesadzić.

~

- Daj im spokój - mruknął Gray. - Powiem ci coś jeszcze o Wendy. Nie lubi piosenki „Śmieciareczka". Katuj ją nią, to da ci spokój.
- O, dzięki! - Sting się ucieszył. Wreszcie przydatna informacja. Dopił piwo i poszedł do lodówki, by wyjąć następne. Postawił jedno przed Grayem, który też już skończył. I... włączyli pornole na DVD. Jak prawdziwi, potrzebujący mężczyźni.

~

Po kilku minutach Natsu i Wendy postanowili w końcu wyjść z łazienki. Ale to, co zobaczyli w salonie... wcale im się nie spodobało.
-Och, serio? Sting, masz podwójny celibat. -Natsu drgnęła brew. Jak Sting chciał oglądać pornosy, to tylko Z NIM. Inaczej czuł się, jakby blondyn zdradzał go z kasetą.
-Ty też, Gray? I to do tego homo? Nie wolisz hetero seksu? -Wendy nadęła policzki.

~

- Dobra. Mi to nie robi - mruknął Sting, popijając piwko. Był zły na Natsu, że w zasadzie o przyjeździe Wendy powiedział mu chwilę przed tym, zanim ona weszła do domu. Powinni byli to najpierw obgadać, a nie...
- No... Porównywalnie. - Gray wzruszył zdrowym ramieniem i uśmiechnął się dość głupkowato, też pijąc co i rusz. Był na lekach... i pił... Ale potrzebował tego.

~

-Masz to gdzieś...? -Teraz Natsu poczuł się, jakby ktoś mu przejebał czymś w plecy. -Spoko! Ja też mam to gdzieś. Mieszkaj sobie najlepiej z Grayem. I nie wracaj. -Powiedział w gniewie, a potem pociągnął zdezorientowaną siostrę do wyjścia. Cóż... zawsze był porywczy i brał wszystko do siebie.

~

Sting tylko bardziej się wkurwił. Wstał z miejsca i szybko podszedł do Dragneela, złapał go za nadgarstek i gwałtownie pociągnął w swoje ramiona.
- Chyba musimy pogadać, nie sądzisz? - syknął, a potem zaprowadził opierającego się Natsu do kuchni. - Po pierwsze, chcesz się popisać przed siostrzyczką, czy jaki chuj? Po drugie, wkurwiasz mnie ciągłymi gadkami o celibacie. W ten sposób mnie nie ustawisz. Po trzecie, postawiłeś mnie przed faktem dokonanym... Powinieneś chociaż wcześniej ze mną pogadać o tym, że Wen przyjeżdża. Nie tego samego dnia... To było nie fair.
*
Gray nie bardzo się przejął ich wyjściem, ale wyłączył porno, żeby Wendy się nie zgorszyła. Spojrzał na nią i pociągnął kolejny łyk piwa.
- No... To jak tam? W odwiedziny przyjechałaś? - zapytał.

~

-Puść mnie! -Syknął, ale i tak został pociągnięty i zamknięty ze Stingiem w kuchni. -Taa, jasne, chcę się popisać. -Przewrócił oczami. -Jestem po prostu zły, że nie tolerujesz mojej siostry i robisz fochy, nie widać? Jakbyś nie umiał zostać ze mną w domu. Niee, skąd! Musisz uciekać jak jakiś tchórz, bo boisz się dwudziestoletniej dziewczynki. Żal mi cię. -Spróbował się wyrwać i ruszyć do wyjścia. -Czego jeszcze chcesz?! Tak się składa, że Wendy dzwoniła do mnie wczoraj! Nie powiedziałem ci od razu, bo miałeś dobry humor i nie chciałem ci go psuć, bo wiedziałem jak zareagujesz. Jestem beznadziejnym chłopkiem, wybacz.
*
-Uch... nie do końca. Przeprowadziłam się do Natsu, bo nie stać mnie na płacenie za rachunki w naszym starym mieszkaniu, odkąd tata jest w... więzieniu... -Spuściła wzrok, lekko przybita.

~

- Ogarnij się - warknął, trzymając go mocno, żeby mu nie uciekł. - Jakbyś nie pamiętał, Wendy prawie rozpieprzyła nasz związek. Jak mam ją lubić? Dlaczego miałbym ją tolerować? Mógłbyś chociaż spróbować mnie zrozumieć! Przyszedłem do Graya bo w tej chwili w domu zostałbym tylko zjechany od góry do dołu przez matkę, ciebie i jeszcze Wendy! Myślisz, że mi tak przyjemnie? Powiem ci coś. Nie jest tak. I też muszę cię poinformować o czymś, o czym dowiedziałem się rano. Wyjeżdżam. Na co najmniej dwa miesiące. Dostałem propozycję zagrania w spektaklu, bardziej profesjonalnym. Jeśli chcesz się ze mną pożegnać kłótnią, to okay. Nie będę już nic mówił. - Dopiero teraz go puścił.
*
- Ooo, czyli tu zamieszkasz? To nawet lepiej. Tu masz Natsu, masz mnie... Nie jesteś sama. - Pogłaskał ją po policzku i uśmiechnął się lekko.

~

Natsu chciał coś jeszcze powiedzieć, ale nie zrobił tego... bo uzyskana po chwili informacja tak go przytłoczyła, napełniła strachem i... już teraz poczuł tą przyszłą tęsknotę. Oparł się o drzwi, oniemiały.
-C-co najmniej dwa miesiące? -Spojrzał na Stinga z bólem. -Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć? Nie jesteś wcale lepszy... -Odwrócił wzrok, nie wiedząc, co teraz zrobić.
*
-No wiem... przynajmniej teraz możemy się częściej spotykać, nie? -Uśmiechnęła się lekko. -Jedynym minusem jest ten żółty dupek, phh.

~

- Chciałem ci powiedzieć rano, wtedy też się dowiedziałem, ale uprzedziłeś mnie informacją o Wendy. I po prostu... to nie była dobra chwila. - Oparł się o stół i wbił wzrok z kuchenkę. - To jest dla mnie szansa. Jeśli próby się przeciągną i w ogóle... może nie być mnie dłużej. I... to nie wszystko. Bo będzie tam też Rogue. Ale nie myśl, że z tego powodu zrezygnuję. Chcę pojechać, chociaż świadomość tego, że cię tu zostawię na ten czas... boli.
*
- Olej Stinga. On jest dość specyficznym typem. Też byłem na niego cięty, ale teraz zakopaliśmy topór wojenny. Nie jest wcale taki zły. - Usadowił się wygodniej na kanapie.

~

-Rouge? -Spojrzał na Stinga, nagle zły i zacisnął zęby na dolnej wardze, czując się tak cholernie bezradnie. -Czyli co? Od teraz będziesz wyjeżdżać w kilkumiesięczne trasy, a ja mam siedzieć w domu i tęsknić? Tak teraz ma być? -Wypuścił głośno powietrze z płuc, a potem osunął się na podłogę i gdy usiadł, schylił głowę, podciągnął nogi i złapał się dłońmi za tył szyi, myśląc. -Rób co chcesz. -Wyszeptał po dłuższej chwili ciszy, smutno i oschle.
*
-Póki co, dla mnie jest dupkiem i do tego nie grzeszącym inteligencją. -Prychnęła.

~

- To, że jadę teraz wcale nie znaczy, że będę jeździł też później. Powinieneś wziąć pod uwagę to, że spektaklami zarabiam i to sporo zarabiam... Jeżeli ci to nie odpowiada... Jeśli nie akceptujesz mojej decyzji... Pomyśl. Mi też nie wszystkie twoje decyzje się podobają, ale nic nie mówię. Chcę zarobić. Chcę, żeby było nam łatwiej. Poza tym świetnie czuję się na scenie. I pojadę... Bo to moja największa szansa, rozumiesz? - Spojrzał na niego poważnie.
*
- No głupi to on jest, ale co tam. Da się go znieść. - Zaśmiał się cicho.

~

-...Ja nic nie mówię. -Wzruszył ramionami, nawet na niego nie patrząc. -Mówię: rób co chcesz. Bo... co innego mam ci powiedzieć? Moje zdanie i tak się dla ciebie nie liczy. I TO mnie boli. Co ja ci takiego zrobiłem? Nie narzucam na ciebie żadnych zasad i zakazów. Jedynie chcę, żebyś pomagał mi w sprzątaniu, bo ja sam sie nie wyrabiam. No i tylko dziś wyleciałem z tym celibatem, bo to, że chcesz uciec do Graya, tylko dlatego, że Wendy u nas mieszka... też mnie boli. To tak, jakbym powiedział, że nie chcę z tobą już mieszkać, do czasu wyjazdu twojej mamy. To nie jest fair. A co do tego wyjazdu... i tak zrobisz, co chcesz, wiem. I to, że masz w dupie to, że nie czuję się dobrze z tym, że Rouge będzie się do ciebie zapewne przymilać... też wiem.

~

- Liczy się dla mnie twoje zdanie bardziej, niż cokolwiek innego. Cholera, Natsu... Nie chcę się z tobą kłócić. Chcę, żebyś wiedział, jaka jest sytuacja. Pojadę. Rogue mnie nie obchodzi, łączą nas stosunki jedynie służbowe. Nie będzie tak, że nie będę się przez ten czas do ciebie odzywał, nie. W każdej wolnej chwili będę dzwonił, jeśli oczywiście będziesz chciał ze mną gadać... A moja dzisiejsza reakcja może i była głupia, ale czułem się w tym domu tak, jakbyście wszyscy byli przeciwko mnie. Matka ciągle po mnie jedzie, twoja siostra tak samo, a ty też mi nie pomagasz tego przetrwać. Nie będę ci zarzucał, że się ze mną nie liczysz. Tyle.

~

-Nie liczę się z tobą? -Szepnął, unosząc na niego smutny wzrok. -Czy ty wiesz w ogóle, co mówisz? Jakbym się z tobą nie liczył, to nie broniłbym cię przed twoją mamą, co jakbyś nie zauważył, robię dość często. Również wtedy, gdy ciebie nie ma. Poza tym, przed Wendy też cię bronię. Racja, czasami lubię cię powkurzać... ale gdybym się z tobą nie liczył to wtedy, gdy siostra chciała zniszczyć nasz związek... uwierzyłbym JEJ, a nie tobie, no nie? A co zrobiłem? Wierzyłem w TWOJE słowa, ty zasrany dupku... -Zadrżał, zły i bliski płaczu jednocześnie. Nie chciał się kłócić, a to, że rozstaną się ze Stingiem na kilka miesięcy aż za bardzo go przerosło.

~

- Powiedziałem, że ci tego NIE zarzucam! Słuchaj uważnie, a nie - burknął. - Czasem mam po prostu dość... Myślałem, że już będzie spoko, matka ma wyjechać, wszystko cacy... A tu bum i pojawia się Wendy. Dobra, niech sobie mieszka... Mnie i tak jakiś czas nie będzie... Może ten wyjazd nawet dobrze nam zrobi... Bo jak widzę, ciężko nam się dogadać - skończył. W jego głosie słychać było smutek, ale nie zrobił nic. Nie podszedł do Natsu, po prostu dalej stał w miejscu.

~

-NAGLE nam się nie układa? Jeszcze wczoraj było okay! -Każde słowo Stinga go bolało. Jedna kłótnia i od razu zarzuca wady całemu ich związku? To dziecinne.
Wstał i ze spuszczoną głową chwycił klamkę od drzwi. -Jasne... bo wyjazd jest najlepszym rozwiązaniem. Jestem tak głupim, upierdliwym i nierozumnym kretynem, że musisz ode mnie odpocząć aż dwa miesiące, jak nie dłużej. Jasne. Chodzi o to, że nie lubię bawić się twoimi erotycznymi zabaweczkami? O to, że ostatnio nie chcę tego robić za często? Rozumiem. Musisz odpocząć Z ROGUEM. Rozumiem.... -I wyszedł, nie dając mu dojść do słowa. Szybkim krokiem też opuścił mieszkanie, olewając zdezorientowane spojrzenia Wendy i Graya.

~

Syknął tylko i szybko pognał za nim, również olewając siedzącą w salonie dwójkę.
- Czekaj! CZEKAJ ,POWIEDZIAŁEM! - krzyknął za nim. Wreszcie go dogonił i zamknął w uścisku od tyłu. Przez chwilę nic nie mówił, tylko uspokajał oddech. - Nie powiedziałem nic takiego, że nam się nie układa, to po pierwsze. Powiedziałem, że ciężko nam się dogadać i tak jest, nie widzisz? Dziś od rana tylko coś sobie zarzucamy. To nie jest fajne. Po drugie, nie mieszaj do tego spraw intymnych. Szanuję cię i rozumiem, że możesz nie mieć ochoty na seks, a jakbyś nie zauważył, ostatnio nie chciałem używać zabawek... Od dłuższego czasu nie chcę. Mniejsza. Po trzecie, mam w dupie tamtego złamasa. Nie wybaczyłem mu nadal tego, że nas rozdzielił. Po czwarte, chcę wyjechać, bo kocham teatr, kocham grać i to moja szansa! A po dzisiejszym widzę, że to może nam dobrze zrobić... Ochłoniemy. I... nie chcę zmarnować mojej szansy.

~

Sting zatrzymał go na chodniku, ale nie wyrywał się, głównie przez to, że byli sami, więc nikt ich nie słuchał. Pozwolił mu powiedzieć i... długą chwilę nic na to nie odpowiadał. Rozumiał to, ale i tak było mu ciężko zaakceptować tak długi wyjazd ukochanego.
-Po prostu za bardzo się przywiązałem... Nie wiem, czy dam radę wytrzymać tu bez ciebie ponad dwa miesiące. -Szepnął, załamany. -Nie zabraniam ci jechać... ani razu tego nie powiedziałem... Po prostu źle się z tym czuję, bo będzie z tobą osoba, która już raz chciała zniszczyć nasz związek, nie? Skąd wiesz, czy nie zechce znów mi cię zabrać? Po prostu... jestem zazdrosny. -Mruknął, spokojnie, ale smutno.

~

Objął go mocniej, bardziej zaborczo.
- Też nie wiem, czy wytrzymam bez ciebie. Kocham cię aż za bardzo, Natsu... Będę dzwonił, pisał, kiedy tylko będę mógł... A o tamtego pacana się nie masz co martwić. Nawet jeśli czegoś spróbuje... ja nie zamierzam zwracać na niego uwagi. Mam ciebie - powiedział, też już spokojnie. - Nie kłóćmy się już.

~

Złapał dłońmi ramiona Stinga, którymi ten go obejmował. Nie mówił nic dłuższą chwilę, a potem tylko westchnął cicho.
-Kiedy wyjeżdżasz? -Zadał to nurtujące go pytanie.

~

- Za dwa dni - odparł, nie widząc sensu w ukrywaniu terminu wyjazdu. Lepiej od razu powiedzieć, prawda? - Znajdź w tym plusy. Zajmiesz się Wendy, moja mama wyjedzie, spędzisz więcej czasu w dojo i z Grayem... To zawsze coś. I chociaż mnie tu ie będzie, będę katował cię telefonami jak najczęściej.

~

-Niby tak... Ale i tak będę tęsknić. -Szepnął, nie komentując już tego, że termin wyjazdu jeszcze bardziej go zdołował. -Mam nadzieję, że będziesz. Też mam zamiar cię katować. -Odwrócił do do niego przodem i musnął wargami jego usta.

~

Oddał pocałunek, ale po chwili się odsunął, aby móc odpowiedzieć.
- Też będę cholernie tęsknił. - Pogłaskał go po policzku, a potem oparł czoło o jego czoło. - Ten czas szybko zleci, zobaczysz. Wystarczy mieć zajęcie. I do siebie dzwonić. A jak wrócę, to wszystko sobie odbijemy.

~

-Nie zleci szybko... Już raz wyjechałeś, tylko że na jakieś dwa tygodnie. I co się stało? Przyczłapał się do mnie Loki i miałem same zmartwienia. Już wtedy cholernie tęskniłem, więc co teraz, huh? Ponad rok związku... teraz nawet kilka dni to dla mnie za dużo. Ale... jeśli tak bardzo tego chcesz, jeśli to faktycznie taka szansa.... postaram się dać radę. –Westchnął.

~

- Ale teraz Loki wyparował, za to jest Gray, masz Wendy... Nie będziesz się nudził, to na pewno nie. Nie z nimi. - Objął go mocniej. - Gdyby to nie było ważne, nie jechałbym... Chciałbym zabrać cię ze sobą, ale nie mogę. Poza tym masz dojo... Dlatego musimy zadowolić się dzwonieniem do siebie. - Cmoknął go w policzek. Chciał myśleć optymistycznie.

~

-Może masz rację... -Oparł głowę w zagięciu jego szyi, również go obejmując. -To... pojutrze twoja mama wyjeżdża. Wywali się też gdzieś Wendy i... może zrobimy sobie pożegnalną, miłą kolację, a potem przejdziemy do innych zajęć? -Szepnął mu od ucha z lekkim rumieńcem. -Dwa miesiące spania samotnie w łóżku... chcę chociaż dobrze zapamiętać nasz wspólny wieczór przed tą głupią rozłąką. -Mruknął.

~

- Z Wendy to nie problem, wyślemy ją do Graya, jeśli już. I nie wykazuj się tu braterską miłością, on jej nie przeleci teraz, bo ma JESZCZE Laxusa - powiedział. - Urządzimy sobie domową randkę. - Pogłaskał go po włosach, już w ciut lepszym humorze. Choć żałował, że nie może zabrać go ze sobą na wyjazd... Ech.

~

-Uch... dobra. Jak jej coś zrobi, to najwyżej potem spiorę Grayowi to zasrane dupsko. -Westchnął, mocniej tuląc się do blondyna. -Mhm... będzie miło. Dawno nigdzie nie byliśmy. Brakuje mi mieszkania tylko we dwójkę, gdzie mogliśmy chodzić po domu nawet bez ubrań i robić, co chcemy. -Uśmiechnął się nikle.

~

- Mi też tego brakuje. A o swoją siostrę się nie martw, ona sama potrafi zadbać o swój tyłek. A Gray zna granice, także wiesz. Może nie będziesz musiał go bić. - Uśmiechnął się lekko, trochę rozbawiony. - I wiesz... Zawsze można wywalić Wendy, żeby mieszkała z nim, gdy wrócę z podróży - podsunął swój pomysł, niewinnie. Tak, chciał się pozbyć tej wrednej larwy. Niech sobie ją Fullbuster rucha, czy coś.

~

-CO?! -Nagle się odsunął, patrząc na Stinga z zaskoczeniem i złością. -O nie! Nie pozwolę jej mieszkać z Grayem! Teraz, gdy jest załamany, tym bardziej boję się o to, że będzie chciał sobie "polepszyć humor" na mojej siostrze! -Nadął policzki, mrużąc jednocześnie oczy, co dało komiczną mieszankę.

~

- Ale do tego czasu Laxus może wrócić i będzie love forever! Nie zbliżyłby się do Wendy - przekonywał, choć bez większych szans powodzenia. Wiedział, że Natsu za bardzo martwił się o tą pyskatą sukę. - Poza tym Gray nie jest taki, że od razu ją przeleci, bo mu się nie układa, idioto. Znam go o wiele krócej i w to nie wątpię, a ty mu chyba nie ufasz. - Przekrzywił głowę w bok, ledwo powstrzymując śmiech na widok miny Natsu.

~

-T - to nie tak, że mu nie ufam! -Zaprzeczył, teraz czując się trochę głupio. -Przecież wiesz, że jest dla mnie ważny i traktuję go niemal jak brata, ale... ale... on i Wendy mnie raz już okłamywali, prawda? I to boli! Bo obydwoje są wraz z tobą najważniejszymi dla mnie ludźmi, a co zrobili? Ech... akurat W TYM im nie ufam, wybacz. -Odwrócił wzrok, podenerwowany.

~

- No dobra, ale to było kiedyś. Przecież teraz jest wszystko jasne i wątpię, by ukrywali przed tobą coś tak ważnego, skoro wiedzą, że wolałbyś wiedzieć. - Pogłaskał go po główce, jak małe dziecko. - Nie martw się tak nimi. Są dorośli i wiedzą, co robią. Może Wendy jeszcze coś czuje do Graya, ale Gray jest na zabój zakochany w Laxusie i wie, że nie powinien dawać dziewczynie jakichkolwiek nadziei. Zgejowacił się, no!

~

-Może i masz rację... -Westchnął, nieco się uspokajając. -Wiesz... jak oboje zechcą być ze sobą i mieszkać, to jakoś to przeżyję. Ale boję się tylko tego, że zbliżą się do siebie w jakiejś chwili podniecenia, nim Laxus się pojawi i... wiesz... nie chcę, żeby Wendy cierpiała. -Przedstawił powód swojego zaniepokojenia.

~

- Wiem, ale nie powinieneś się tym przejmować. Wendy doskonale zdaje sobie sprawę z tego, co niesie za sobą jej uczucie. Wiadomo, że chciałaby, aby Gray był tylko jej, ale... to raczej nierealne. Laxus będzie gdzieś zawsze, czy jej się to podoba, czy nie. Bo wiesz, wątpię, aby Gray tak po prostu o nim zapomniał, zwłaszcza że to nie jest dokończona sprawa. Nie odzywa się tydzień, może nie odezwie się nawet rok, chuj go wie. W każdym razie na pewno wróci, a wtedy wszystko na powrót się skomplikuje. Dlatego sądzę, że zarówno Wendy jak i Gray będą się z tym liczyli.

~

-Ale... Gray powiedział, że jak minie jeszcze jeden tydzień i Laxus się nie pojawi, to z nim zrywa. Rozumiem to... ale też nie do końca wierzę, że jak Dreyar nagle powróci po powiedzmy kolejnych trzech tygodniach, to Gray utrzyma swoje postanowienie. I to mnie martwi. Bo Gray może "zerwać" z Laxusem, wplątać się w coś z Wendy... a potem gdy Laxus wróci, oboje będą cierpieć. Dlatego nie chcę, by teraz tak długo zostawali gdziekolwiek we dwójkę, rozumiesz?

~

- Rozumiem. Dobrze wiem, że to cię martwi, ale nie można nic od razu zakładać, Natsu. Wszystko rozwiąże się z czasem, ale nie wydaje mi się, aby ta dwójka próbowała czegoś ze sobą. A jeśli już, to będzie musiało minąć więcej czasu niż dwa czy trzy tygodnie. Spokojnie. Jakoś to będzie. - Pocałował go w czółko. - Chodźmy do domu, co?

~

-Uch... dobra. -Westchnął i złapał chłopaka za rękę, by potem ruszyć w kierunku mieszkania. Ostatnio za wiele się skomplikowało. Pobicie Graya, zniknięcie Laxusa, przyjazd Wendy i przyszły wyjazd Stinga... będzie ciężko. Ale Natsu miał nadzieję, że faktycznie wszystko się ułoży... jakoś.





I znowu na czas. Aż ostatnio sama siebie nie poznaję, że tak szybko dodaję xD Uprzedzam jednak, że w przyszłym tygodniu rozdział może się nie pojawić, chyba że przed wyjazdem do Iris dam radę wpaść i coś dodać , mimo wszystko nie chcę nic obiecywać ^^ 

sobota, 16 kwietnia 2016

Rozdział 52.

Następny dzień...
Natsu i Sting poszli dziś do Graya, jako że Dragneel miał ochotę spotkać się z przyjacielem, a dalej nie chciał ruszać się z domu sam. Ale... od pięciu minut pukali już do drzwi, a nikt nie otwierał.
-Graaaaay! Jesteś?! -Darł się Natsu.

~

Gray leżał na kanapie w salonie, gapiąc się w ekran wyłączonego telewizora. Nie reagował na pukanie i na krzyki Natsu... nie chciał, żeby ktoś go teraz widział. Przez noc na jego twarzy pojawiły się siniaki i trochę spuchł... na szyi sińce też się pokazały, z brzuchem było to samo... a ręka tkwiła w czymś gipsopodobnym. Laxus nie pojawił się od wczoraj. Może to i lepiej?
Za to stojący za drzwiami Sting się trochę wkurzył.
- Debil. Na pewno jest w domu - mruknął, a potem pociągnął za klamkę. O dziwo... było otwarte. A oni jak cioty się do niego dobijali, zamiast wejść.

~

-Otwarte? -Zamrugał, a potem wszedł z chłopakiem do środka. -Graaay? -Szeptał, rozglądając się po wnętrzu. A gdy tylko doszli do salonu i zobaczył w jakim jest stanie jego przyjaciel... zamarł w bezruchu, a potem szybko do niego podbiegł. -Gray! -Kucnął przy kanapie. -Co... co się stało? To Laxus?! -Był przerażony... nie wierzył w to, co widzi.

~

Kurwa, super... zapomniał zamknąć mieszkania. Zajebiście. Uch...
- Co tu się...? - zaczął Sting, a potem spojrzał na Graya jak na kosmitę. Było gorzej, niż ostatnio.
- Nic się nie stało - wychrypiał Fullbuster, odwracając głowę od chłopaków. - To moja wina, że dostałem wpierdol. Nie zamierzam o tym rozmawiać - dodał.

~

-Gray... -Natsu nie wiedział, co powiedzieć. Położył dłoń na ramieniu przyjaciela. -Możesz mi powiedzieć. MASZ mi powiedzieć. -Poprawił się po chwili. Próbował panować nad emocjami, choć w tym momencie roznosiło go od środka z gniewu. Miał ochotę zajebać Laxusa na miejscu. Wiedział, że on to zrobił...

~

- Daj mi spokój. Nieważne. - Wypuścił głośno powietrze z płuc i spojrzał na stojącego z boku Stinga, który chyba nie wiedział, jak się zachować. Przynajmniej się nie odzywał, lepiej dla Graya. On sam też już nie chciał nic mówić. Po co? Nie zamierzał sprowadzać na Laxusa problemów. Zwłaszcza, że to ON sobie zasłużył. Mógł nie robić mu afery, gdy wiedział, w jakim ten jest złym stanie.

~

-Nieważne?! -Nie mógł już dłużej znieść tego widoku. -Chcesz mi powiedzieć, że wierzysz w to, że to TWOJA WINA? Jak zaraz nie wyjaśnisz mi, co się stało, to pojadę do Laxusa osobiście i skończy się to twoje żałosne biadolenie, kretynie. Albo weź się w garść... albo zacznij chociaż mówić z sensem. -Wysyczał, lekko drżąc. Może sam też nie wiedział, co teraz mówi... ale nie miał zamiaru tak tego zostawiać.

~

Teraz spojrzał znowu na Natsu beznamiętnym spojrzeniem.
- Chcesz wiedzieć? Zrobiłem mu aferę. Niepotrzebną. ZUPEŁNIE niepotrzebną. Był wkurwiony już wcześniej, przez pracę. I znowu ciągnie go do dragów. A ja zamiast mu pomóc, utrudniam. I tak... to moja wina. Dlatego nie mam mu za złe. Jakby podniósł na mnie rękę bez żadnego powodu, zerwałbym. Ale miał powód... Dlatego tego nie zrobię, więc od razu mówię, że macie mnie do tego nie namawiać.
- Gray, sorki, że to mówię... ale jesteś pusty jak te wszystkie laski na dyskotekach - podsumował go Sting.

~

Natsu już chciał coś powiedzieć... ale zamiast tego zmierzył Stinga wkurwionym, ostrzegawczym spojrzeniem, mrużąc oczy.
-Nie jest pusty, tylko głupi! -"Obronił" swego przyjaciela. -I wiesz... -spojrzał teraz na czarnowłosego- nie będę cię namawiać do czegoś, czego i tak nie zrobisz, bo jesteś na to zbyt upartym osłem z brakiem inteligencji, ale... Choć spróbuj zrozumieć, że to Laxusa ani trochę nie usprawiedliwia. Zrobiłeś aferę o szczegół... i to ma być powód do bicia? Zastanów się, czy chcesz tak żyć. Ja bym zerwał.

~

- On już tego nie zrobi - odparł spokojnie, wierząc w to, co mówi. Z lekkim trudem podniósł się do siadu, krzywiąc się. Bolało. Jakby nie było, trochę mu się dostało. - Jeśli to się powtórzy, to odejdę. Ale nie chcę. I wierzę, że to się nie powtórzy. Nie wiesz, w jakim Laxus ostatnio był stanie. Nie masz pojęcia, jak mu ciężko. Powinienem był mu pomagać, mimo wszystko, a nie od razu wyskakiwać do niego z mordą o jakieś głupoty. Ma ważniejsze sprawy na głowie...
- I tak jesteś debilem - pocieszył go Sting.

~

Natsu westchnął, nie wiedząc, jak mu jeszcze przemówić do rozumu.
-Laxus ciągle ma jakieś problemy, nie widzisz? Poznaliście się i na dzień dobry cię zgwałcił... potem prześladował, gnębił, aż w końcu nagle pokochał, ech. Tsa... -Odwrócił wzrok. -Nie mówię, że cię nie kocha. Pewnie tak jest... Ale... Nie chcę, żebyś żył z człowiekiem, który non stop ma jakieś problemy i nie panuje nad emocjami. Nie będę ukrywać, że go nie trawię... i toleruję jego obecność tylko przez wzgląd na ciebie. Ale... teraz naprawdę przesadził. Widok ciebie w takim stanie i widok tego, że marnujesz sobie życie i zamieniasz się w jakąś odmóżdżoną marionetkę... boli mnie tak samo mocno psychicznie, jak tamten mój wypadek. Zastanów się.

~

Zacisnął palce na krawędzi kanapy i wbił wzrok w podłogę. Wiedział, że Natsu miał rację. To wszystko... było cholernie beznadziejne. Cała znajomość z Laxusem to jakiś niewypał. Już od początku...
Cholernie kochał Dreyara i wiedział, że potrafi on być czuły, delikatny i naprawdę kochany... Ale czy naprawdę był w stanie się dla Graya zmienić? Cały czas chciał wierzyć, że to możliwe, ale... w sumie to Laxus się NIE zmienił. Z początku - owszem. Po ich rozstaniu wrócił do dawnego siebie... A teraz znów są razem i co z tego? Raz zgodził się służyć jako jego zabawka do wyżywania się. A drugi raz... po prostu dostał wpierdol. A co, jeśli to się jednak powtórzy? Może nie powinien z nim już być i postarać się ułożyć sobie życie z kimś innym? Nie miał pojęcia...
- Nie wiem, Natsu. Tak naprawdę nic nie wiem. Po prostu go kocham... I chcę wierzyć, że skrzywdził mnie po raz ostatni. Tyle - powiedział cicho.

~

Dragneel nic nie powiedział, tylko uśmiechnął się nikle, smutno i wyciągnął rękę, by pogłaskać Graya dłonią po policzku, czułym gestem.
-Wiem to. -Szepnął łagodnie. -Przecież widzę jak bardzo jesteś do niego przywiązany... -Wstał i usiadł na kanapie, a potem pociągnął Graya do siebie i mocno przytulił, głaszcząc go po uspokajająco plecach i głowie. -Zrobisz, jak uważasz. Mówię tylko, że się martwię i chcę dla ciebie jak najlepiej... W tym momencie wolałbym już, żebyś był z Wendy. Z dwojga złego, ta opcja wydaje się lepsza. -Zaśmiał się cicho.

~

Wtulił twarz w jego klatę, przybity. Dłuższy czas nic nie mówił, bo nawet nie wiedział, co takiego mógłby powiedzieć.
- To dziwne, że wolałbyś, żebym był z Wen. Jeszcze niedawno chciałeś mnie zabić za to, że kiedyś byliśmy parą. Zdecyduj się, głąbie - powiedział wreszcie i nawet cicho się zaśmiał.
- Ta diablica pewnie już sobie owinęła kogoś wokół palca - mruknął Sting, opadając na fotel i rozsiadając się na nim.
- Wendy to aniołek. Wszystko co robi, robi w dobrej wierze - obronił ją Gray.

~

-Sam jesteś głąbem. -Jakże twórczo zaripostował. -Fakt, byłem zły... ale już wolałbym złościć się na ciebie, że demoralizujesz mi siostrę, niż widzieć cię w takim stanie. Po za tym... szczerze, to nie mam nic do waszych relacji. Po prostu byłem głównie zły, że nic mi nie powiedzieliście. -Westchnął. -I poza tym... -Teraz zmrużył oczy i spojrzał na Stinga. -Wiem, że Wendy nie jest święta i omal nie zepsuła nam związku... ale nie obrażaj jej! To moja siostra!

~

Sting tylko przewrócił oczami.
- Dobra, dobra. - Westchnął i machnął ręką.
- Natsu? Nie, żeby coś... Ale to, że mnie gnieciesz, wcale mi samopoczucia nie poprawia - wtrącił Gray, teraz prawie dusząc się w tym uścisku. - No i wiem, mogliśmy ci powiedzieć... Ale serio baliśmy się reakcji i no... Sam wiesz. No i... Przecież obrażenia fizyczne szybko znikną. Tylko kość się będzie dłużej zrastać. Nie przejmuj się, gorzej ze mną bywało.

~

-Och, przepraszam... Zdenerwowałem się. -Poluzował trochę uścisk i przestał strzelać piorunami z oczu w stronę ukochanego. -Tak, tak, wiem... Ale to, że bywało z tobą po bójkach to inna sprawa, niż dostać wpierdol od własnego chłopaka. Dobrze wiesz, co myślę o przemocy w rodzinie... takie samo mam o związkach. -Odwrócił wzrok, nieco przygnębiony wspomnieniami.

~

- Wiem, co o tym myślisz. - Objął go zdrową ręką w pasie. - I uwierz, że mi też to nie odpowiada. To, że raz się zgodziłem na to, aby się wyżył, to inna sprawa, niż to wczorajsze. Odkąd odstawił mnie do domu ze szpitala, nie odzywa się. A dziadek też u mnie nie był, co akurat mnie dziwi... Chyba już cała firma wie, co się stało. - Westchnął.

~

-Może jeszcze się nie dowiedział... A Laxus pewnie siedzi w firmie i wstyd mu się pokazać ci na oczy. -Westchnął i oparł policzek na jego włosach, zamykając też oczy, wzdychając. -Jeśli Laxus dalej nie będzie umiał się panować i będzie go ciągnąć do dragów... i podniesie na ciebie rękę, albo chociaż się wydrze i widać będzie, że ma ZAMIAR coś ci zrobić... Nie kontynuuj tego związku. Wiem, że to będzie boleć, ale... to dla twojego dobra.

~

Znowu zamilkł na dłuższą chwilę. To jasne, że chciał być z Laxusem... Ale Natsu ma rację. Jeśli będzie pozwalał Laxusowi tak traktować swoją osobę... ten nie będzie miał już zahamowań. Bo będzie wiedział, że Gray mu wszystko wybaczy.
Będzie ciężko... ale nie ma wyjścia. A raczej NIE BĘDZIE wyjścia.
- Wiem. Zerwę, jeśli będzie trzeba - szepnął.
- W końcu mądra decyzja - wtrącił się Sting.

~

-Dobrze, że to rozumiesz... -Natsu uśmiechnął się lekko i dalej tuląc do siebie Graya, głaskał go po plecach jedną ręką. -Pamiętaj, że zawsze masz jeszcze mnie. Stinga zresztą też, skoro ostatnio się dogadujecie... -Odsunął się lekko i cmoknął go w czółko, a potem ciepło się uśmiechnął. -Jakoś to będzie.

~

- Łoo, bez przesady, paaanie~! - Stingu wyraził sprzeciw. - Może na mnie liczyć, ale jak dalej będzie zmierzał łapą po twoich plecach w dół... to sam go uderzę. - Nadął policzki i zmrużył oczy, co wyglądało na tyle komicznie, że Gray wybuchnął śmiechem.
- Nie boję się ciebie. - Pokazał mu język i pomacał Natsu po tyłku, dla zabawy. Potem jednak zabrał rękę i po prostu tulił twarz do jego koszulki.

~

Natsu też zaśmiał się na tą uroczą zazdrość ukochanego. Ale gdy poczuł jak Gray go maca po pośladkach... zarumienił się lekko i odkaszlnął, udając, że nic się nie stało. Po prostu dalej go tulił.
-Spokojnie, Stinguś. Przecież wiesz, że zainteresowanie seksualne względem tego pacana już mi przeszło. -Zaśmiał się.

~

- Natsu! On cię pomacał! - Sting prawie pisnął, oburzony. - Tak być nie może! Zrywam sojusz! Zrywam, o! O! O!
- Hahaha, debil. - Gray prawie dusił się ze śmiechu jak powalony.
- Ty się nie śmiej! Mówię serio! Natsu, puść go i mnie przytul! - jęczał, podskakując na fotelu z tego oburzenia.

~

-O tam, od razu pomacał... Ręka mu się po prostu omsknęła. -Obronił Graya, powstrzymując się, by tylko samemu nie wybuchnąć zaraz śmiechem. Ta zazdrość jednocześnie mu pochlebiała, jak i rozbawiała go. -I zaraz. Gray potrzebuje teraz wsparcia. -Przytulił do siebie mocniej przyjaciela i go pogłaskał po główce. -Ale spokojnie, w domu mogę się tulić do ciebie caaały dzień, misiek. -Uśmiechnął się do blondyna ciepło.

~

- Właśnie - wydusił z siebie Gray między atakami śmiechu. Wtulił się w Natsu, próbując się opanować.
- Foch! - krzyknął Sting, krzyżując ręce na piersi i tupiąc nogą, jak jakieś dziecko.
- Fachowe obciągnięcie chuja? - podłapał Gray i... znowu zaczął się śmiać jak psychopata. Co prawda bolało go przy tym obite ciało, ale starał się na to nie reagować.
Blondynowi zrzedła mina i zamrugał, wybity z rytmu. Szybko jednak wrócił do siebie.
- NIE! - prychnął, jeszcze bardziej zdenerwowany.
I wtem rozległo się pukanie do drzwi.
- WEJŚĆ! - krzyknął Fullbuster, wtulając się mocniej w Nacusia. A Sting się zamknął i tylko nadęte policzki świadczyły o tym, że coś mu nie pasowało.

~

Natsu nie skomentował już ani zachowania swego chłopaka, ani Graya... a jedynie westchnął i pokręcił głową, lekko się uśmiechając.
Po chwili drzwi się otworzyły i do pokoju wszedł nie kto inny, jak...
-Gray! -Macarov podszedł szybko do kanapy, patrząc na niego z niepokojem. -Jak się czujesz? Wszystko wiem. -Wyglądał na smutnego, złego i zawiedzionego jednocześnie. -I gdzie jest Laxus? Muszę z nim poważnie porozmawiać.

~

Gray odsunął się trochę od Natsu i uśmiechnął nieśmiało do Makarova. Chciał pokazać, że nic mu nie jest.
- Wszystko w porządku, czuję się dobrze - powiedział spokojnie. - Ale nie mam pojęcia, gdzie Laxus. Nie widziałem go od wczoraj, nie odzywał się też telefonicznie... - dodał, poprawiając się trochę nerwowo w miejscu.

~

Natsu zrozumiał, że Gray musi pogadać teraz z Macarovem... dlatego szybko usunął się z kanapy i usiadł na kolanach swego chłopaka, który chyba był zadowolony z takiego obrotu spraw.
-Uch... w firmie też się szczyl nie pojawił. Wszyscy trąbią o tym, co widzieli i nie wątpię, że niedługo coś pewnie ukaże się w gazetach... dlatego radzę ci nigdzie nie wychodzić. Jestem pewny, że już ktoś się kręci pod twoim domem, by tylko zrobić zdjęcie, w jakim jesteś stanie. -Usiadł, załamany. -Co on sobie wyobraża... jak tylko wróci, masz mnie o tym poinformować. Przesadził. Nie ma opcji, tym razem musi iść już na odwyk, bo nie panuje nad emocjami.

~

Sting rzeczywiście był zadowolony - od razu mocno go do siebie przytulił i cmoknął w policzek, przysłuchując się rozmowie Fullbustera z dziadkiem Dreyara.
- I tak nie zamierzałem się nigdzie ruszać... Wolę przeczekać w domu, mimo wszystko - odparł, niby obojętnym tonem głosu. - I nie martw się, dziadku. Wszystko jest w porządku, nie mam Laxusowi za złe, bo w tym co się stało, było też sporo mojej winy. Mimo wszystko następnym razem, jeśli coś takiego by się wydarzyło, nie zawahałbym się go zostawić, chociaż bardzo go kocham. Mam nadzieję, że dotarło coś do niego... i pójdzie na ten odwyk. - Uśmiechnął się, dość wymuszenie. Myślenie o tej sprawie mu nie wychodziło... Czuł się cholernie źle z tym, co się stało.

~

-Nie zamierzam tego roztrząsać... to nie moja sprawa, o co poszło. Ale moją sprawą jest to, że Laxus użył siły i zrobił z tobą to... co zrobił. Nie zamierzam tego tolerować. Pójdzie na ten odwyk, czy tego chce, czy nie. Jak tylko pokaże mi się na oczy, to pożałuje. -Odparł poważnym tonem, a potem pogłaskał Graya po włosach i się uśmiechnął. -Dobry z ciebie chłopak... Dlatego tym bardziej wątpię w to, że mógłbyś go jakoś szczególnie zranić. Laxus po prostu ma problemy... musi się leczyć. Za długo zwlekałem, by zaciągnąć go gdzie trzeba i takie są rezultaty...
Natsu też przyglądał się tej rozmowie, choć ze smutnym wyrazem twarzy. Oparł plecy na klacie chłopaka i złapał go za dłonie, które blondyn miał złączone na jego brzuchu.

~

- Lepiej byłoby, gdyby poszedł. Długi czas bezskutecznie próbuję go do tego namówić... Nie słucha, bo uważa, że poradzi sobie sam, choć każdy wie, że tak nie będzie. Ja nie byłem mu w stanie pomóc, choć chciałem... To smutne, ale prawdziwe. Nie martw się, dziadku. Mimo wszystko wierzę w Laxusa. Może nawet pójdzie na odwyk sam? Z nim nigdy nic nie wiadomo. - Akurat w to wątpił... Dreyar za bardzo się wzbraniał przed tym, aby się leczyć.
Sting tylko cicho westchnął i połasił się policzkiem o policzek Natsu. Współczuł Grayowi. Też nie bardzo przepadał za jego chłopakiem. Czasem dało się z nim pogadać, a czasem był wręcz nie do wytrzymania. Dziwny typ.

~

-To miłe, że w niego wierzysz... ale obawiam się, że będzie trzeba mu jednak w tym pomóc. Nie wiem, gdzie jest teraz... Ale jestem pewien, że żałuje tego, co ci zrobił. Pewnie musi to wszystko przemyśleć, dlatego się nie pokazuje. Zawsze był typem samotnika. -Westchnął, martwiąc się tak samo o Graya, jak i o swego wnuka.
Natsu wtulił nos w zagięcie szyi Stinga i zamknął oczy. Nie wiedział, jak pomóc Grayowi. Miał tylko nadzieję, że Macarov przemówi Laxusowi do rozumu i jakoś się ułoży. W tym momencie cieszył się, że ze Stingiem nie mają takich problemów.

~

Jeśli mnie kocha naprawdę, to pewnie żałuje, pomyślał Gray. Nie powiedział tego jednak na głos.
- Pewnie niedługo się odezwie. Przecież nie może nie rozmawiać z nami w nieskończoność - stwierdził i przeczesał włosy palcami. - Jakoś to będzie. Wierzę, że Laxus wreszcie się zgodzi na ten odwyk i wszystko się jakoś ułoży - dodał "wesoło".
Sting zagłębił się w rozmyślaniach. On sam - nieważne, jak bardzo byłby wkurzony - nie podniósłby ręki na Natsu. Nie chciałby, żeby przez niego cierpiał. I teraz pojawia się pytanie... Czy Laxus naprawdę AŻ TAK nad sobą nie panował, że nie wiedział, co robi i uderzył Graya? Czy może po prostu znalazł sobie nowy worek treningowy? Nie wiadomo. Sting sądził, że lepiej dla Fullbustera byłoby, gdyby Dreyar usunął się z jego życia.

~

-Też mam taką nadzieję... -Makarov nie powiedział już nic więcej. Nie wiedział nawet co... Było mu naprawdę wstyd za swego wnuka. Znalazł wreszcie tak kochanego chłopca, a niszczył ten związek przez swoją głupotę. MUSI się wreszcie opanować.
-Um... Ja i Sting chyba już pójdziemy. -Natsu wstał i uśmiechnął się do Graya pocieszająco. -Trzymaj się, wpadniemy jeszcze jutro. -Teraz chciał, żeby Gray pogadał może z dziadkiem... podobno go lubił, więc może humor mu się trochę poprawi.

~

- O... Już? No dobra, wpadnijcie jeszcze. - Gray uśmiechnął się do Natsu, choć oczywiście nadal niezbyt szczerze.
- No, to do zobaczenia. I do widzenia panu - pożegnał się Sting, który również już podniósł się z miejsca. Potem razem z Dragneelem ruszyli do drzwi, a gdy za nimi zniknęli, Gray tylko westchnął i oparł się wygodniej.
- A co mówią w firmie? - zapytał, niby od niechcenia. Był ciekawy, czy w ogóle będzie mógł się tam w przyszłości pokazać.

~

-W firmie? Cóż... ściany mają uszy. Całą sprawa stała się czymś w rodzaju sensacji. Głównie to współczują tobie i oskarżają Freeda za całe zajście. Dużo osób widziało, jak ten się do Laxusa dostawia, a ktoś jeszcze słyszał, że krzyczałeś coś w tamten dzień na ten temat i... cóż... -Westchnął. -Ale nie przejmuj się. Za jakieś kilka tygodni wszyscy zmienią temat rozmów.
*
Gdy Natsu i Sting wyszli od Graya i zmierzali teraz osiedlem do własnego mieszkania... Dragneel złapał chłopaka za rękę i westchnął cicho.
-Nie podoba mi się to. Nigdy nie ufałem Laxusowi.

~

Skrzywił się lekko.
- Bo trochę poszło o Freeda. Chciałem, żeby go trzymał z dala od siebie, zamiast pozwalać przebywać ciągle w tym samym pomieszczeniu. Skoro tak bardzo mu przeszkadza to, że Freed do niego podbija, to dlaczego nie chciał tego zrobić? Nie rozumiem... - Westchnął cicho i odchylił głowę, patrząc na sufit. - Wtedy namawiałem go też na odwyk. Miałem dość tego, że ciągle na mnie warczy. Zamiast go wspierać, zrobiłem aferę... A on już i tak był zdenerwowany, bo znowu coś w pracy nie poszło... Także to też moja wina. Nie spodziewałem się tak gwałtownej reakcji z jego strony. Uch...
*
Ujął jego dłoń w swoją, a wolną rękę wcisnął do kieszeni bluzy.
- Ja tam nie wiem, co mam o tym myśleć. Czasami z Laxusem dało się pogadać, chociaż w chuj często bywał raczej nieznośny. Nie wiem, Natsu... Może pójdzie na ten odwyk? kto go tam wie.

~

-Też tego nie rozumiem... Muszę chyba o tym też z nim pogadać. Ten Freed za bardzo się panoszy. -Macarov zmrużył oczy. -No ale nic. Pogadajmy może o czymś innym, bo nie chcę widzieć takiej smutnej minki. -Rozciągnął Grayowi policzek, uśmiechając się przyjaźnie. -Poza Laxusem... jak się trzymasz, synku?
*
-Uch... jak Laxus się nie opanuje i coś zrobi Grayowi, to idziesz mi pomóc go zabić. -Prychnął. -Biorę miecz i zrobię mu odcięcie napletka po żydowsku! -Przedstawił mu swoje plany.

~

- Jak zwolnisz Freeda, to się uśmiechnę. - Tak, to był szantaż. Jawny szantaż. Ale nie mógł nic poradzić na to, że był cholernie o tego debila zazdrosny. - I... poza tym nie jest raczej źle. Oprócz tego, że się nudzę i mam trochę problemów z ruszaniem się. Dzwoniłem do pracy i wziąłem urlop... W bibliotece sobie radzą, więc dostać wolne od ręki to nie problem. - Uśmiechnął się lekko.
*
- Łoo, kochanie. Jesteś bardzo mściwy, wiesz? Nie chciałbym ci się narazić - powiedział Sting i lekko się wzdrygnął. - Ale spoko, pomogę. Wrzucimy go pod tira i upozorujemy wypadek - dodał swój plan.

~

-Może coś da się z tym zrobić... -Makarov uśmiechnął się tajemniczo, ale nic więcej już na ten temat nie powiedział. -No to dobrze, że nie było z tym problemu. A co do nudy... może czegoś potrzebujesz? Kupić ci coś do jedzenia, skoro nie bardzo możesz teraz wychodzić? -spytał z troską.
*
-Wiem, że jestem... Dlatego lepiej mi nie wchodź nigdy w drogę. -Spojrzał na niego z "groźbą". -Niee! Nie pod tira! -Zaprotestował. -Biedny kierowca... miałby traumę, że przejechał człowieka. Wrzucimy Laxusa do jeziora, najpierw porządnie go spijając! Wina spadnie na niego samego, hehehe.

~

- Nie trzeba - odparł, ignorując słowa o Freedzie. Nie chciał myśleć o tym zielonym glucie. - Wszystko mam, więc nie musisz się fatygować, dziadku. Jak trochę ze mną posiedzisz, to nie będzie mi się nudziło, po prostu.
*
- Phh... Krytykujesz mnie - prychnął, obrażony. - To może od razu podetnijmy mu żyły, jak go spijemy, żeby się wykrwawił na śmierć? Też to wezmą za samobójstwo, nie? - powiedział genialnie, zadowolony ze swojego planu.

~

-To mogę zrobić. -Uśmiechnął się. -Chcesz może o czymś pogadać, czy wolisz coś obejrzeć?
*
-Ale na żyletce mogą znaleźć nasze odciski palców! Lepsza jest długa i bolesna śmierć w jeziorze, z braku powietrza! Będzie cierpiał. -Sprzeczał się ze Stingiem, nie przejmując sie tym, że ludzie dziwnie się na nich patrzyli.

~

- W sumie to nie wiem - powiedział i lekko nadął policzki, zastanawiając się. - Oglądam coś w sumie ciągle, więc raczej pogadać. O czymkolwiek. - Wzruszył lekko zdrowym ramieniem.
*
- Jeśli przez rękawiczki go potniemy, a potem dotkniemy żyletkami jego palców, żeby były odciski, to nikt nie będzie nas podejrzewał! - tłumaczył mu. - Wykrwawienie się też jest długą śmiercią, głąbie. Do jeziora przecież wiadomo, że ktoś mógł go wepchnąć, więc mogliby nam coś udowodnić.

~

-No to nie wiem... och! A kupiliście już jakieś zwierzątko? Laxus mówił, że macie w końcu kupić kota, ale jakoś go tu nie widzę. -Zmienił temat.
*
-Ale jak będzie miał we krwi dużo promili, lub nawet narkotyki... to poczytają to za utonięcie po używkach! Już raz Laxus podobno spał w rzece, Gray mi mówił! -Nadął policzki, mrużąc oczy.

~

- No... Nie kupiliśmy. Mieliśmy pojechać wczoraj, ale no... jak widać nie wyszło - odpowiedział, znowu lekko przybity. - A teraz nie chcę wychodzić, więc raczej jeśli już... To poczekam, aż znikną mi siniaki i wszystko.
*
- A to, że się pociął, zostanie uznane za samobójstwo! A to nawet lepsza opcja! Przecież miał powody do strzelenia sobie kulki w łeb i w ogóle - wykłócał się.

~

-Och... to może zaparzę nam herbaty i pogadamy o jakiejś książce? Wiem, że lubisz czytać i chętnie o czymś posłucham. -Znów zmienił temat, czując, że tylko go niepotrzebnie zdołował.
*
-Niby jakie powody? Ma dobre życie, pracę, chłopaka... jedynie jego głupota i ten nałóg jest jego problemem! -Nie dawał się przekonać.

~

- O, no dobrze. W sumie napiłbym się herbaty. - Posłał mu lekki uśmiech. Zastanawiał się, o jakiej książce mógłby powiedzieć... Ostatnio mało czytał, nie miał na to czasu, ciągle zajmował się Laxusem.
*
- No i właśnie zawsze można powiedzieć, że Gray go rzucił przez to, że znów go uderzył i ło! Miałby powód! - Nakręcał dalej. Czuł, że ta kłótnia mogła potrwać jeszcze trochę...




No siemka, ludziska. Tym razem nie miałam większej obsuwy, jest moc xDD

piątek, 8 kwietnia 2016

Rozdział 51.

Tydzień później...
Natsu dalej nie mógł się pozbierać po tym, co spotkało go z ręki ojca. Nie dawał się dotykać Stingowi w intymnych miejscach i nawet, jak chłopak robił to przypadkowo... to zaczynał drżeć. Dodatkowo rozmowa z Wendy przez telefon i usłyszenie płaczu dziewczyny, która była zszokowana tym, co zrobił mu tata... dodatkowo go dobiła. Przynajmniej nie musiał jej, ani Stingowi niczego tłumaczyć. Gray zrobił to za niego.
A teraz... Natsu wyszedł z łazienki, a potem zaspanym krokiem poszedł do kuchni, gdzie doleciały do niego ładne zapachy. Zobaczył mamę przy stole i gotującego chłopaka.
-Hej... -Przywitał się, pocierając sennie oczka. -Co robisz? -Podszedł do Stinga i sie do niego przytulił, nie patrząc na to, że pewnie przeszkadza mu w smażeniu.

~

Mamuśka siedziała przy stole, czytając gazetę i pilnowała, żeby jej syn nie spieprzył śniadania, którym miały być naleśniki. Uśmiechnęła się do Natsu, ale nic nie powiedziała. Za to Sting zaśmiał się cicho na zachowanie swojego słodziaka.
- Naleśniki smażę, misiek - odparł wesoło. - Wyspany?
~

-Ooo... -Otworzył usta, patrząc na naleśniki z lekkim nieogarem. -Nie bardzo. -Ziewnął i mocniej przytulił się do chłopaka, łasząc się o jego bok, który właśnie okupował. Ale widząc, że Sting chyba nie może smażyć przez jego obecność... odsunął się i poszedł do mamusi, usiadł koło niej i ją znienacka przytulił.

~

- To może się jeszcze prześpij - powiedział z lekką troską. Starał się jakoś manewrować z przyklejonym do siebie Natsu, ale nie bardzo mu to szło, więc odetchnął cicho, gdy tamten odszedł.
Mamuśka za to była zdziwiona, że chłopaczek lgnął też do niej, ale cieszyło ją to. Od razu go do siebie przyciągnęła, zadowolona.
- Kochany jesteś - powiedziała, rozczulona.
~

-Przypomina mi mama moją mamę... też była taka miła. Z tego co pamiętam... -Szepnął sennie, tuląc główkę o piersi kobiety. Był mały, jak jego mama zmarła, ale wiedział, że była uśmiechniętą osobą... nawet na zdjęciach zawsze jest pogodna i radosna. Zamknął oczy, zadowolony. Jakoś... czuł się bezpiecznie z tą dwójką. Prawie, jakby miał normalną, kochającą rodzinę...

~

- Och, skarbie, ja jestem twoją mamą i tak mnie traktuj. Jesteś naprawdę taki kochany!
- Mi nigdy tego nie mówisz. - Sting nadął policzki.
- Bo ty nie jesteś - prychnęła, tuląc Nacusia mocno, mocno.
*
Gray postanowił złożyć kolejną wizytę Laxusowi. Ostatnio codziennie siedział u niego w firmie i pomagał mu, a Freed wszystkich wkurwiał. Dlatego nie chciał zostawiać tej dwójki samej na długo, phh. W dodatku zamierzał znowu poruszyć temat odwyku. Ostatnio zdawało mu się, że Dreyar ledwo się powstrzymał przed uderzeniem go. A tabletki nasenne znikały jedna po drugiej...
Teraz... Fullbuster był już w budynku firmy i kierował się do gabinetu. A gdy do niego wszedł i zobaczył Freeda łaszącego się do Laxusa... to się wkurzył. Ale nie skomentował tego.
- Cześć - przywitał się oschle, podchodząc bliżej.

~

-Nie jesteem... -Zaprotestował Nacuś, nadymając policzki. -Sting... kiedy będą naleśniki? -Spytał, odwracając główkę do ukochanego, by spojrzeć na niego dużymi, zaspanymi oczkami pełnymi nadziei, że niedługo coś zje.
*
Laxus warczał trochę na Freeda, niezadowolony z tych jego zalotów... A gdy do pokoju wszedł Gray, tym bardziej odepchnął od siebie zielonowłosego.
-Hej. -Odparł, poirytowany. Dziś wszystko go wkurzało. Miał nadzieję, że Gray go nie dobije.

~

Sting tak się rozczulił tym widokiem, że przypalił naleśnika i zaklął cicho pod nosem, na co matka rzuciła w niego ścierką.
- Już zaraz będą, skarbie - odpowiedział blondyn, posyłając mamusi niezadowolone spojrzenie. Bo ta ścierka... śmierdziała. Pff.
*
- Laxus, musimy pogadać... I nie chcę słyszeć, że nie masz nastroju, bo ostatnio ciągle go nie masz. - Spojrzał na niego, znużony.
- To może ja lepiej pójdę. - Freed zwęszył aferę, nie chciał w niej uczestniczyć, ale miał nadzieję, że Gray rzuci Laxusa i Dreyar przyjdzie do niego. A gdy wyszedł, Fullbuster oparł się o biurko, które dzieliło jego i mężczyznę.
- Chciałem pogadać z tobą o odwyku... i Freedzie, tak przy okazji - zaczął.
~

-O, to dobrze! -Nacu uśmiechnął się radośnie, nie zwracając większej uwagi na akcję ze szmatką. -Mamoo... -Zwrócił się teraz do kobiety. -Chcesz może pooglądać ze mną Bruce’a Lee, Wejście Smoka? Boo... jak Sting pójdzie do pracy, to będzie mi się nudzić. -Zrobił smutną minkę. Zawsze wolał oglądać w towarzystwie. A już zwłaszcza kochał filmy ze sztukami walk.
*
Laxus momentalnie tym bardziej się wkurzył, gdy znów usłyszał o odwyku.
-Nie pójdę. -Odparł oschle. -A o Freedzie co? Znów masz jakieś chore podejrzenia? Zaufaj mi trochę! -Zdenerwował się.

~

- Jasne, że z tobą obejrzę, kochaniutki. - Mamuśka od razu się zgodziła. Widziała ten film milion razy, ale nigdy jej się nie znudzi. Lubiła przypominać sobie różne akcje, hyhy.
I w tej chwili Sting postawił przed nimi talerz z naleśnikami, ciesząc mordkę.
*
- Nie żadne chore podejrzenia, tylko on mnie denerwuje... Ciągle się koło ciebie kręci, nic sobie nie robi nawet z mojej obecności i rzuca dziwnymi aluzjami! - Spojrzał na niego, z lekką złością. - Nie możesz go trzymać... trochę dalej od siebie? Ufam ci i wiem, że nie kochasz tego kretyna, tylko mnie, ale to denerwujące, że ciągle zastaję was w dwuznacznych sytuacjach. Ty już dawno zrobiłbyś mi aferę o takie coś, ja nie chcę się kłócić, Laxus, tylko mówię, co myślę...
~

Od razu odkleił się od mamusi i wyprostował na siedzeniu, by w kolejnej sekundzie porwać naleśnika na talerz, zwinął go sobie w rulonik i zaczął szamać, aż mu się uszy trzęsły. A gdy pochłonął pięć w ekspresowym tempie... dopiero się odezwał.
-Dobre jak zawsze~! -Cmoknął narzeczonego w usta, a potem porwał szóstego naleśniczka.
*
-No to nie rób afery. -Warknął ostrzegawczo. -Nic mnie z nim nie łączy, nigdy nie dotknąłem go w żaden erotyczny sposób... mnie też wkurza to, że się do mnie mizdrzy i próbuje mnie ciągle podniecić. Ale uwierz... JA tego nie chcę. -Patrzył na niego poważnie.

~

Mama i Sting też wzięli się za jedzenie, ale spokojniej, niż Natsu. Patrzyli na niego z lekkim rozbawieniem, ale i czułością.
- Dziękuję - odpowiedział blondyn na pochwałę, zadowolony.
- Nie ciesz się tak, ja robię lepsze - zgasiła go mamusia.
*
- Nie robię afery - powiedział spokojnie, nie spuszczając z niego wzroku. - Skoro też cię to wkurza, to dlaczego nie przydzielisz go gdzieś indziej, tylko ciągle pozwalasz mu siedzieć u ciebie? Ja rozumiem, dobry pracownik, odciąża cię, nawet masażyki ci robi... No ale Laxus, do cholery, to głupie. Nie psuj sobie i mi nerwów - poprosił.
~

Natsu tylko zaśmiał się cicho, widząc minę ukochanego.
-Jak dla mnie oboje równie dobrze gotujecie. -Odezwał się, nie chcąc urazić nikogo. I nie chciał... By Sting był smutny.
*
-Właśnie... Dobry pracownik, to wszystko. Mam go przydzielić gdzie indziej i spowodować tym, że będę siedzieć w pracy do późna, zawalony robotą... tylko dlatego, że TOBIE on przeszkadza? Kurde! -Walnął pięścią w stół, podrażniony. -Zastanów się nad tym, co mówisz. Nie mieszaj naszego życia, w życie firmy, czy to jasne? Zrozum, że nie chcę nikogo innego niż ty i przestań być tak dziecinnie zazdrosny. -Zawarczał.

~

Sting tylko nadął policzki, nie odpowiadając na to, bo się nadąsał.
- Wiem, że mówisz tak, aby nie urazić mi syna, to miłe. - Mamusia poklepała Natsu po ramieniu, pewna swoich racji.
*
Gray też już się powoli wkurzał. Laxus tak jakby zaprzeczał sam sobie, phh...
- No tak, mówisz, że wkurza cię ten koleś, ale jasne, zostaw go tu. Przyznam, że jestem trochę zazdrosny, ale jakbyś trzymał go dalej od siebie, to byłoby zupełnie inaczej. Wcale nie mieszam spraw zawodowych z prywatnymi, zluzuj. Naprawdę przydałby ci się ten odwyk, nie chciałem się z tobą kłócić, ale jak widać inaczej się nie da - mruknął, patrząc na niego ze złością.
~

-A-ale... -Natsu spojrzał na Stinga, który wyraźnie nie pocieszył się jego słowami. A że nie lubił patrzeć na jego smutną minkę... wstał i potem wgramolił mu się na kolanka, by potem moooocno go przytulić i dać buziaka w policzek. -Ale twoje spaghetti i pizza są lepsze od tych twojej mamy. -Szepnął mu na ucho.
*
-CO? -Warknął i wstał z krzesła, patrząc na Graya z istnym wkurwem. -Czyli mam iść na odwyk... bo znów ci coś nie pasuje?! -Wyrzucił ręce w powietrze. -Kurwa! I co masz do Freeda? Póki odwala swoją robotę i jest dobrym pracownikiem, nie wyrzucę go! A to, że robi mi masaże, to źle?! Przynajmniej to trochę mnie uspokaja, egoisto!

~

Teraz Sting uśmiechnął się, zadowolony i od razu zaborczo objął Natsu w pasie.
- Wiem - odparł po prostu.
Mamuśka rzuciła im spojrzenie zabójcy i tylko prychnęła.
*
- Opanuj się! - warknął na niego. - Zupełnie źle rozumiesz moje intencje! Chcę ci tylko pomóc, do jasnej cholery! Nie rozumiesz, że ten odwyk pomógłby ci uwolnić się od myślenia o narkotykach? - Nic sobie nie robił z tego, że Laxus był teraz jeszcze bardziej wkurwiony, niż w ostatnich dniach. Tak dłużej być nie mogło. - I nie każę ci zwalniać Freeda, tylko go od siebie ODSUNĄĆ. Niech nawet robi ci te masaże, ale dlaczego musi siedzieć tu niemal bez przerwy?! Ma swoje miejsce pracy, czyż nie?!
~

-Kocham cię. -Szepnął, łasząc się swym policzkiem o jego policzek. -Bardzooo, bardzoooo~! -Przytulił go tak mocno, jakby chciał go udusić.
*
-ZAMKNIJ SIĘ! -Teraz emocje już mu puściły i krzyknął na pewnie całe piętro firmy, mocno wkurwiony. Przestał nad sobą panować i uderzył Graya w twarz, a potem złapał go za koszulkę, zanim upadł na podłogę i rzucił go na ścianę, a potem do niej przyszpilił. -Zamknij się, kurwa.... -Wysyczał mu do ucha, drżąc i ciężko dysząc z nadmiernych emocji. Musiał... CHCIAŁ coś rozwalić! Już nie panował nad swoimi reakcjami. Przez ten cały czas... ta zazdrość Graya, jego zaborczość i ciągłe pretensje wkurwiały go aż za nadto.

~

- Ja ciebie też, misiek - odparł czule, uśmiechając się, zadowolony. Odwdzięczył się tak samo mocnym objęciem i zamruczał cicho.
*
Gray nawet nie zdążył zareagować. Krzyk go wystraszył, a cios sprawił, że zamarł, w szoku. Potem uderzył o ścianę i to go trochę otrzeźwiło. Jęknął cicho przy tym zderzeniu i odruchowo uniósł dłoń do twarzy, by złapać się za bolące miejsce. Nie, to się nie działo. Nie mogło się dziać...
- L - Laxus... d - dlaczego...? - wydusił z siebie, drżącym głosem. Naprawdę aż tak go wkurzył? Przecież chciał jego dobra... I co by mu szkodziło, jakby Freed siedział u siebie? To by zaoszczędziło im problemów... uch...
~

-Wiem. Mruu~! -Dalej się łasił, rozczulony tym, że miał takiego kochającego i wyrozumiałego chłopaka.
*
-DLACZEGO?! -Był w takiej furii, że nie myślał trzeźwo. Złapał Graya za koszulkę, a potem odciągnął go trochę od ściany... by potem znów go w nią wbić, chcąc mu o nią rozbić głowę, najlepiej. -Mam dość! Mam dość tych ciągłych podejrzeń, awantur, pretensji! Mam dość tego, że każesz mi iść na odwyk, bo niby się wkurzam, a ty sam doprowadzasz mnie do tego stanu! SKOŃCZ z tą chorą zazdrością! -Krzyczał. Uderzył go z całej siły w brzuch pięścią, a potem szarpnął nim i rzucił go na ziemię, tylko po to, by potem przycisnąć mu MOCNO bark nogą. Kopnąć go... możliwie łamiąc kość.

~

- Misio pyyysio! - Podjarał się po raz miliardowy słodkością swojego chłopaka. Tulił go mocno i patrzył na niego czule i z oddaniem.
*
- P... Przestań - jęknął, gdy po raz kolejny uderzył mocno o ścianę. Niestety, nie przestał. Nawet nie dał mu nic powiedzieć, nie dał szans na obronę. Gray nie wierzył w to, co się dzieje. Po prostu nie wierzył. Skulił się i krzyknął, gdy dostał w brzuch, a potem z jego gardła wydobył się wręcz wrzask, gdy poczuł promieniujący ból w barku.
- Przestań... - szepnął, załamany i odepchnął wolną ręką jego nogę. Złapał się za bark, krzywiąc się z bólu. Świetnie, chyba złamał mu rękę... Widział tą furię w oczach Laxusa i domyślał się, że to nie koniec. I właśnie tego się obawiał.
~

-Stinguuu.... A zrobimy sobie zdjęcie? Chcę mieć takie, żeby w razie czego móc sobie popatrzeć, jak jesteś w pracy, czy na wyjeździe... bo żadnego nie mam. -Nadął policzki.
*
Nadal był wkurwiony i to mocno. Usiadł Grayowi na biodrach i znów uderzył go w twarz, a potem z łokcia w brzuch.
-NIGDY! Nigdy nie rób mi znowu takich scen! -Warczał. -Nie ufasz mi?! Masz mnie dość?! Ciągle tylko się mnie ostatnio czepiasz! -Kolejne uderzenie, tym razem we wcześniej naruszoną rękę.

~

- O... To dobry pomysł. Zrobimy sobie jakieś. - Zaśmiał się cicho, zadowolony z takiej propozycji. Sam nigdy nie zastanawiał się nad zdjęciem... ale jakieś na pewno by się przydało.
*
- PRZESTAŃ! - krzyknął, czując kolejne uderzenia, zasypujące jego ciało. Dalej trzymał się za rękę, która i tak bolała najbardziej. - Uspokój się, błagam... - szepnął i spróbował powstrzymać jego dłoń, mknącą ponownie ku jego twarzy. Musiał chociaż spróbować się bronić, mimo strachu i odczuwanego bólu. Naprawdę nie mógł uwierzyć w to, co się właśnie działo. Nie spodziewał się, że Laxus jeszcze kiedykolwiek podniesie na niego rękę, w dodatku bez zgody...
~
-Yay~! -Oczka mu się rozpromieniły i uśmiechnął się radośnie. -I... jakieś twoje w samych bokserkach też byłoby mile widziane. -Szepnął mu na ucho, tak, by mama tego nie słyszała.
*
-KURWA! To TWOJA wina! -Warczał i teraz zacisnął dłoń na jego szyi, dalej wkurwiony... I to mocno. -Przeproś! Obiecaj, że nigdy już nie będziesz wątpić w to, że jestem ci wierny! Ty niewdzięczny, mały.... -Nie dokończył, tylko zawarczał.

~

Uśmiechnął się zadziornie, słysząc to.
- A może być takie bez? - odszepnął zaczepnie i polizał go za uchem, bo mamuśka akurat nie patrzyła, więc mógł.
*
Zakrztusił się powietrzem i złapał zdrową ręką jego łapsko. Desperacko próbował złapać powietrze i coś powiedzieć, ale nie mógł! Poza tym, co to za gadanina?! Przecież w to, kurwa, nie wątpił... chciał po prostu odseparować Freeda... uch...
- Prze... - wydusił z siebie z trudem, więcej nie dał rady. Dusił się.
~

-Skoro mi takie proponujesz... to chętnie. -Zamruczał, już sobie wyobrażając posiadanie takiego zdjęcia, hyhy. Sam, co prawda... nie był jeszcze gotów, by robić SOBIE nagie fotki, ale przecież Sting mógł. On swoją mu da kiedy indziej, jak mu się polepszy z psychiką.
*
Zdenerwował się, gdy Gray go nie przeprosił. Zabrał rękę z jego szyi i uderzył go w twarz, za karę.
-Nawet przeprosić nie umiesz?! Świetnie! Więc niby może to MOJA wina?!

~

- A więc dostaniesz takie. - Pocałował go w policzek, w myślach ćwicząc różne seksi pozy, hehe. - Kocham cię - powiedział i przytulił go mocniej.
*
Od razu wziął głęboki oddech i zakaszlał, praktycznie się nim dławiąc. Oczy zaszły mu łzami i otworzył usta, by coś powiedzieć, ale wtedy padł kolejny cios.
- Lax...us... zostaw... - wychrypiał. Czuł się tak cholernie źle... Bał się, że mu się jeszcze oberwie i odruchowo zasłonił twarz dłonią, jakby spodziewając się ciosu. Szarpnął się pod nim, chcąc go zrzucić, mieć spokój... Chciał z nim pogadać na spokojnie, przeprosić... ale teraz nawet mówienie sprawiało mu ból, więc jak miał to zrobić?
~
-Ja ciebie też. I... wreszcie będę mieć własne ciacho. Żaden głupek z porno gazetek ci nie dorówna. -Cmoknął go w nos.
*
-ZOSTAW?! Czyli mnie NIE przeprosisz?! Chcesz ode mnie odejść, tak?! Masz mnie dość?! -Już całkiem ześwirował. Ostatnio przeżył za dużo stresu i sobie nie radził... -Powiedz to TERAZ! Czemu ciągle zarzucasz mi, że jestem tym ZŁYM?!

~

- No oczywiście, że nie dorówna. Jestem najprzystojniejszym facetem na ziemi, nie licząc ciebie. - Sting wykazał się w tej chwili niebywałą wprost skromnością.
*
- To nie tak - wychrypiał cicho, sięgając dłonią do obolałej szyi. - Pogadajmy n - na spokojnie... - Mówienie przychodziło mu z dużym trudem. Cholernie się bał, że znowu dostanie... szarpnął się gorączkowo, chcąc dać mu znać, żeby z niego zszedł i zostawił go w spokoju chociaż na pięć minut.
~
-Hehe... głupi jesteś. -Pstryknął go w nos. -Ale racja... JA jestem od ciebie przystojniejszy. -Pokazał mu język.
*
Dalej ciężko dyszał i warczał... ale postanowił go już nie bić. Zszedł z niego, a potem usiadł na fotelu, ledwo mogąc stać z tego podenerwowania.
-Mów. -Nakazał. -Mów co chciałeś powiedzieć!

~

- Oczywiście, że jesteś przystojniakiem, ale bez przesady, okay? - udał urażonego, a potem wybuchnął śmiechem. Ta... skromni byli.
*
Skulił się na podłodze, na boku, który go nie bolał. Złapał za chyba złamaną rękę, przełykając z trudem ślinę.
- Poczekaj... gardło... - wychrypiał i zamilkł na razie. Czuł ulgę, że już go zostawił w spokoju. Ale na jak długo?
Po kilku minutach już trochę się uspokoił i spróbował też coś powiedzieć.
- Kocham cię - szepnął bardzo cicho i oparł czoło o chłodną posadzkę. Dopiero teraz zauważył, że ze skroni i wargi ciekła mu krew.
~

Również się zaśmiał. Tak... nie ma to jak przekomarzać się, kto jest przystojniejszy.
-Ale skoro mnie kochasz... to dla CIEBIE muszę być NAJprzystojniejszy, prrrrawda? -Zamruczał, chcąc usłyszeć to z jego ust. W sumie zapomniał już, że siedzi z nimi mamuśka i słucha tych ich przekomarzań.
*
Teraz... Laxus nagle poczuł dziwne ukłucie, po usłyszeniu tych słów. Jakby... poczucie winy? Nagle dotarło do niego to, co zrobił. Zaczął trzeźwiej myśleć i... przestraszył się. Tak bardzo skatował chłopaka, wymyślając sobie jakieś głupie powody... a on i tak powiedział, że go kocha? Laxus poczuł się jak świnia. Jak śmieć. Nie zasługiwał na miano chłopaka, kochanka... Nie. Momentalnie wstał i znów uklęknął przy Grayu, ale teraz położył mu drżącą dłoń na policzku.
-P - przepraszam... -Był roztrzęsiony. Miał jakieś wahania nastroju. Nie panował nad sobą. Nie radził sobie... Krzywdził najbliższych.

~

- No dla mnie jesteś. Kocham cię bardziej niż swoje odbicie, koooochaaanie. - Uśmiechnął się szeroko, a potem cicho zaśmiał.
- Urocze. Mogę już rzygać? - wtrąciła się znudzona mamuśka.
*
Momentalnie się odsunął, czując jego dłoń na twarzy. Przez chwilę myślał, że znowu dostanie, to był normalny odruch. Skulił się jeszcze bardziej, a z oczu znowu pociekły mu łzy.
- Nieważne... Nic mi nie jest... - szepnął, nawet na niego nie patrząc. Wbijał wzrok uparcie w podłogę. - Przepraszam... - dodał ciut głośniej, załamującym się głosem.
~

Natsu nagle speszył się słowami mamuśki i zarumienił się, zażenowany.
-Przepraszam... nie wiedziałem, że to może mamę drażnić... -Szepnął nieśmiało, spuszczając główkę.
*
-Nie! Nie przepraszaj! -Zadrżał i uniósł chłopaka tak, by go przytulić. Ale widząc, że chłopak syknął... spojrzał na jego rękę. Kurwa... zranił go. Uszkodził. Przesadził! Musiał go szybko wziąć do lekarza. Wstał, biorąc Graya na ręce, a potem kopem otworzył drzwi i wyszedł z firmy... nie zwracając uwagi na to, JAK ludzie się na niego patrzyli i szeptali...

~

- Nie drażni, ale... aż mi za słodko - powiedziała kobieta, a potem wstała od stołu. - Pójdę sobie, poćwierkajcie, pogadajcie sobie, na co komu stara matka w kuchni.
- No, idź, idź - pogonił ją niegrzecznie Sting... i dostał gazetą przez łeb.
*
Syknął z bólu, gdy Laxus próbował go podnieść. Najbardziej bolały go ręka i głowa. Szybko złapał się za ramię, krzywiąc się. Patrzył na mijane przez nich osoby nieco zamglonym wzrokiem. Huh... ciekawe, co sobie teraz myśleli... a może lepiej tego nie wiedzieć? Mimo tego, że był tu poszkodowany... czuł się winny, bo gdyby nie jego scena zazdrości i gadanie o odwyku, Dreyarowi nie puściłyby nerwy... i by go nie pobił. Co z tego, że automatycznie przypomniała mu się agresywność i brutalność Orgi? Tym razem to była tylko i wyłącznie wina Fullbustera, że oberwał. Mógł go nie prowokować.
~

-Niee! -Natsu złapał mamę za rękę, zanim odeszła, a potem pociągnął ją do niech i przytulił, dalej siedząc na kolanach chłopaka. -Grupowy tulasek~! -Objął chłopaka jednym ramieniem, a drugim mamusię.
*
Laxus zapakował Graya do samochodu, na tylne siedzenie. Przykrył go jakimś kocem, który się tu walał, a potem wsiadł sam do auta i ruszył do szpitala. Czuł się winny i... chyba wiedział, co musi teraz zrobić. Zniknąć z życia ukochanego... przynajmniej do czasu, aż nie przestanie odwalać. Inaczej znów go skrzywdzi...

~

Mamuśka zdziwiła się taką reakcją Natsu, ale potem natychmiast go przytuliła. Sting też. Ale matka i syn się olali.
- Słodki jesteś. - Kobieta poczochrała Natsu włoski.
- W końcu to mój narzeczony, musi być słodki - prychnął blondyn.
*
Nie miał siły siedzieć, więc po prostu się położył. W sumie brzuch też go bolał przy głębszym oddychaniu, ale już bardziej gardło. I pomyśleć, że Laxus prawie go tam udusił... uch... to nie było pocieszające. Cały zakrył się kocem i pozwolił łzom płynąć. Był taki głupi... wszystko przez niego... To jego wina…




No, tym razem rozdział w miarę czasowo, że się tak wyrażę. I mam nadzieję, że nie zabijecie nas za treść, no bo cóż... znowu dramaty i tak dalej :v
Ach, no i Izumi pytałaś, gdzie można składać zamówienia na one shoty. Najlepiej na http://melodie-jutra.blogspot.com w komentarzu pod najnowszym postem :D