czwartek, 27 listopada 2014

Rozdział 9.

Około dwie godziny później...
-Dobraa, koniec! -Natsu odłożył miecz do stojaka w kącie pomieszczenia i wytarł sobie pot z czoła. -Co nieco umiesz... Znaczy... może mało ci pokazałem, ale tak szybko to się nie da. -Uśmiechnął się lekko. A potem pomyślał, że w sumie dobrze by było pójść do Graya! Może jego obecność pomogłaby mu wybić sobie z głowy tą klatę i mięśnie Stinga.
-To... ja muszę już lecieć. -Spojrzał w telefonie na godzinę.

~

Sting założył koszulkę, zadowolony z wysiłku fizycznego i tego, że mógł trochę posiedzieć z Natsu.
- No dobra, nie będę cię już zatrzymywał. Wino dopijemy przy okazji, co? - Uśmiechnął się szeroko. - No i... Kiedy miałbyś znowu dla mnie czas? - zapytał, chcąc się zorientować w tej kwestii. W końcu nie zamierzał sobie szybko odpuszczać, a i zauważył, że jakoś Nacuś nic o Grayciu nie wspominał, odkąd Sting zmienił nastawienie. - Jak chcesz, to mogę cię odprowadzić, chyba że serio ci się spieszy, to odpuszczę. - Spojrzał na niego.

~

-O-odprowadzić? -Do Graya?- Nie! Hehe, znaczy... Śpieszy mi się! Tak! -Wycofał się do drzwi i gdy obaj wyszli, zamknął dojo. -No... napiszę do ciebie, kiedy znajdę czas i także tego... Narka! Wino dopijemy później! -I z tymi słowami pognał w stronę domu Graya.
Kilkanaście minut później...
Zmachany Dragneel zapukał do mieszkania przyjaciela, ale... nikt nie raczył mu otworzyć, więc pociągnął za klamkę i o dziwo drzwi były otwarte.
-Gray? -Wszedł do środka i słysząc, że w salonie gra telewizor... skierował się w tamtą stronę. A to, co zobaczył... wmurowało go.
-Och? To chyba Dragneel? -Laxus, który siedział w samych bokserkach, ziewnął i objął Graya zaborczo w pasie, nie spuszczając wzroku z Natsu, który... wyglądał jednocześnie na zdezorientowanego i na załamanego... Co tu jest grane, do cholery?

~

Gdy Gray usłyszał pukanie do drzwi, chciał pójść otworzyć, ale Laxus mu nie pozwolił, co go wkurwiło. I właśnie był w trakcie kłótni z Dreyarem, gdy... do pokoju wszedł Natsu, co od razu blondyn wykorzystał, by przyciągnąć Fullbustera do siebie.
- No kurwa, mówiłem, żebyś mnie zostawił, nie?! - warknął na Laxusa i wyrwał się mu, by podejść do Natsu. On sam był w pełni ubrany. - Hej - szepnął do Dragneela, przybity i cmoknął go w policzek. - Jak przyszedłem, już tu był - szepnął mu na ucho. Przeczesał włosy palcami poparzonej i posiniaczonej dłoni.

~

-A-ale... -Natsu jeszcze bardziej zdezorientował się wyjaśnieniami Graya. -Czyli przyszedł do ciebie w bokserkach? -Spytał cicho, ale Laxus i tak to usłyszał.
-Nie, ubrania zniknęły po tym, jak się ruchaliśmy. -Oznajmił nonszalancko. -I przy okazji... Gray, słodko jęczysz. -Puścił oczko brunetowi, a Natsu... oficjalnie się załamał.
-G - Gray... -Spojrzał na przyjaciela zranionym wzrokiem. Serce mu przyśpieszyło i nie wiedział, co ma o tym wszystkim myśleć!

~

- Spierdalaj, Dreyar! - warknął do blondyna i rzucił w niego jakimś wazonem. Potem popatrzył na Natsu i wyprowadził go do kuchni, by tam spokojnie porozmawiać. Przytulił go do siebie mocno, nie dając mu odejść, zanim się nie wytłumaczy.
- Nie miałem wyjścia - szepnął, patrząc na niego z rozpaczą. Bał się, że go straci... że tym razem na zawsze... - Groził mi... a raczej tobie. Już chciałem wyjść, ale powiedział, że każe cię porwać... postrzelić... cokolwiek... uch. Natsu, zrozum, musiałem cię chronić! - Złapał go za ramiona, mając nadzieję, że uwierzy. - Wkurzyłem się za te groźby, uderzyłem go... i skończyłem, jak skończyłem. W dodatku z tym. - Pokazał rękę, która wyglądała okropnie. - Cały czas mu powtarzam, żeby stąd wyszedł, ale on ma to w dupie i siedzi jak jakaś ciota, wkurwiając mnie swym istnieniem. - Westchnął.

~

Natsu był zbyt zdezorientowany, by po prostu stąd wyjść, więc dał się zaprowadzić Grayowi do kuchni. Wysłuchał jego wyjaśnień i... teraz wraz z zawodem, dziwnym uciskiem na sercu... rosło jeszcze poczucie winy.
-Czyli... to moja wina? -Szepnął, przybity. Złapał Graya za rękę i przyjrzał się ranie oraz siniakom. -Czyli... znów zmusił cię do seksu, tak? I groził... -Próbował to wszystko przyswoić do informacji. -Ale... dlaczego teraz oglądacie telewizję, jak gdyby nigdy nic? -Spytał cicho, patrząc na Graya smutno. -Jesteśmy... w sumie nie wiem, kim dla siebie jesteśmy, ale przyjaciółmi na pewno. Powiedz mi szczerze Gray... Do wszystkiego cię zmuszał?

~

Odetchnął głęboko. Powie prawdę, jak zawsze.
- To ON ogląda. Ja próbuję go zmusić, żeby wyszedł - mruknął. - I to nie twoja wina. Po prostu chcę cię chronić. - Cmoknął go w policzek. - Zmuszał mnie. Dziwne było tylko to, że za wszelką cenę chciał mnie podniecić. I nie będę kłamał. Udało mu się to. Wiesz, że mi niewiele trzeba. Ale to nie zmienia faktu, że tego nie chciałem. Nie chciałem się z nim pieprzyć. Czułem, jakbym cię zdradzał, chociaż nie jesteśmy parą... To parszywe uczucie. Nie chcę już mieć go na głowie. Chcę mieć spokój. I co ważniejsze, nie chcę cię ranić - dodał poważnie.

~

-Och... -Dobra, czyli Natsu miał już wprost odpowiedzi aż na trzy pytania. Po pierwsze: Laxus zmuszał Graya do seksu i nie chciał go zostawić w spokoju. Po drugie: Gray podniecił się podczas stosunku i prawdopodobnie teksty o jękach były prawdziwe, co... zakuło go w serce. I po trzecie: Gray przyznał, że NIE są parą... W sumie mógł się tego spodziewać, bo byli tylko na jednej randce, ale i tak poczuł się... nieco odepchnięty. I dodatkowo ten tekst, że Grayowi niewiele potrzeba... To znaczy, że jak oni sie kochali, to Gray doszedł też dlatego, że niewiele mu potrzeba? Nie dlatego, że w pewien sposób... mu się podobało? Uch...
-Rozumiem... -Wyszeptał, po dłuższej chwili ciszy. -To... ja chyba już sobie pójdę. Przeszkadzam, czy coś... -Zaśmiał się nerwowo i odwrócił wzrok. -No... to zadzwoń, jak będziesz sam. -Wyminął go i ruszył do drzwi. Czuł się chujowo. Niby Gray zapewnił go, że nie chce go zranić... ale mimo to, czuł się jak w pieprzonym trójkącie, w którym był piątym kołem u wozu, hah, paradoks.

~

Gray złapał Natsu za nadgarstek i przyciągnął znowu do siebie.
- Natsu... - szepnął i wtulił twarz w jego szyję. - Chcę, żeby nam się ułożyło. Ja... jesteś dla mnie najważniejszy. To z tobą chcę dzielić czas, kochać się, po prostu być... a nie z nim. Co mam zrobić, żebyś mi uwierzył? Nie chcę zostawać z nim sam, ale mam świadomość, że ty tym bardziej czułbyś się niekomfortowo, więc nie będę cię zmuszał, abyś został. Chcę tylko, żebyś wiedział, że... że myślę o tobie. Praktycznie bez przerwy. - Przytulił go na moment mocniej, a potem puścił, wyraźnie smutny. Wiedział, że go zranił, ale co miał zrobić, skłamać? Naprawdę chciał, żeby im wyszło, nastawił się na to... a tu takie przeszkody...

~

Natsu dał się tulić i na jego policzki wpłynęły lekkie rumieńce, po usłyszeniu tych wszystkich ciepłych słów.
-Ja też chcę, by się nam udało... -Szepnął, patrząc mu smutno, ale i czule w oczy. -Bo... Znamy się tak długo i... Naprawdę ci ufam. -Westchnął. -Więc... po prostu przyjdź do mnie, jak Dreyar cię zostawi, okay? Mieliśmy spędzać z sobą więcej czasu... -Zmienił temat, próbując zignorować ukłucie zazdrości, że Laxus mógł bezkarnie przychodzić do Graya i żądać od niego seksu. Był jednocześnie wkurwiony, zazdrosny i... bezradny.
-To... ja już pójdę. -Teraz to on pocałował Graya w policzek, dając mu znać, że się nie gniewa i to przynajmniej w pewnej części rozumie... A potem wyszedł z kuchni i skierował się do wyjścia z domu.
-Och... już poszedł? Co mu powiedziałeś? -Laxus spojrzał na Graya pytająco, mierząc go uważnym spojrzeniem. Był ciekaw.

~

- Przyjdę - obiecał i uśmiechnął się do niego lekko, choć smutno. Gdy wyszedł, Gray wrócił do Laxusa. Niestety.
- A po chuj miał tu siedzieć? Nie chciał nawet na ciebie patrzeć, zresztą tak jak ja, więc WYJDŹ W KOŃCU - warknął na niego i opadł na kanapę jak najdalej od mężczyzny. - Wszystko mi psujesz. Życie mi niszczysz. Odwal się ode mnie po prostu - mruknął, nie zamierzając mu odpowiadać na pytanie. W końcu to nie jego interes, prawda?
Jakby tego było mało, ręka dawała o sobie znać. Gray wstał więc i podszedł do szafki po maść i opaskę elastyczną. Wypadałoby w końcu zająć się tą ranką, żeby się szybko zagoiła, ech.

~

Laxus nic nie powiedział, a jedynie zmrużył oczy i przyglądał się poczynaniom Fullbustera. Widząc, że ten poszedł zakleić sobie rękę i dość opornie mu to szło, bo chyba był leworęczny... Westchnął, wstał i podszedł do niego. Wyrwał mu opatrunki z ręki, a potem pociągnął go na kanapę i dalej nic nie mówiąc, posmarował mu łapkę maścią i założył opaskę. A gdy skończył, spojrzał beznamiętnie na widocznie zdziwionego chłopaka.
-Pomagam ci, bo jesteś ciotą. -Wyjaśnił, wzruszając ramionami. Potem wstał i się przeciągnął. Spojrzał na godzinę w telefonie i... taa... czas się zbierać.

~

Gray był naprawdę zdziwiony tym gestem i zrobiło mu się tak jakoś miło, mimo słów Dreyara o jego ciotowatości.
- Dzięki. Ale ciotą nie jestem - odpowiedział spokojnie, przyglądając się swojej ręce. - Jakbyś mnie nie przypalił, to nie byłoby problemu, debilu - dodał po chwili i rozsiadł się na kanapie, by potem z obojętnością chwycić pilot i przełączyć na jakieś pieprzone Telezakupy. - Zabierz swoją obspermioną koszulkę z sypialni - powiedział jeszcze, nawet na niego nie patrząc. Bo po co? Może szybciej wyjdzie.

~

Laxus spojrzał na Graya z politowaniem.
-Jakbyś się nie stawiał, nie musiałbym cie przypalać, kretynie. -Przewrócił oczami, apotem schował telefon do kieszeni. -Koszulkę zostawiam ci na pamiątkę mej zajebistej osoby. Możesz zrobić ołtarzyk, czy coś. -Machnął ręką i skierował się do wyjścia. -Mam robotę, ale... spoko, jeszcze wrócę. -Puścił mu oczko, a potem wyszedł z mieszkania, pozostawiając Graya wreszcie samego.

~

Nic już na to nie odpowiedział, tylko cicho prychnął. Odczekał profilaktycznie dziesięć minut, po czym wyjrzał na zewnątrz. Po Laxusie ani śladu. Można iść. Z tą myślą... pognał do Dragneela. Przebiegł cały dystans sprintem, dlatego gdy dotarł drzwi, zapukał, a on otworzył... padł jak długi na podłogę, dysząc jak napalony niedźwiedź. Ugh, to było męczące! Ale do domu... już dziś nie wróci! O, nie!

~

Natsu zamulał w domu i... zdziwił się, że ktoś do niego przyszedł. Poszedł otworzyć drzwi, a potem...
-Eee... wszystko okay? -Spojrzał w dół, na zdychającego Fullbustera. -Laxus gonił cię z nożem, czy co? -Zamrugał, a potem zamknął profilaktycznie drzwi wejściowe na zamek.

~

- Nie - wysapał, po czym podniósł się jakoś z gleby i uspokoił oddech. Serce dalej waliło mu jak młotem. - Po prostu wyszedł, ale nie byłem pewien, czy nie wróci za chwilę... dlatego mi się spieszyło - powiedział, zgodnie z prawdą. - Weź... takie życie to nie dla mnie. - Pokręcił głową, ubolewając nad swą zajebistością i seksownością, które przyciągnęły Dreyara. -A mogłem urodzić się uległą ciotą, nie miałbym teraz jakiegoś zjeba na karku.

~

- Jakbyś urodził się uległą ciotą, to zrobiłbym z ciebie własnego uke. -Zaśmiał się, patrząc na niego z rozbawieniem. Po chwili udał się do salonu i walnął tyłkiem na kanapę. -No... to co tam? -Zaczął temat, chcąc po prostu spędzić razem czas. I zastanawiał się... czy powiedzieć Grayowi o tym dziwnym zachowaniu Stinga, skoro Fullbuster tez był z nim szczery do bólu...

~

- Ej! - Nadął policzki, niezadowolony. - Chociaż... wolałbym być twoim uke, niż jego - stwierdził, wzruszając lekko ramionami. - ALE! Mam dość trzymania chuja w dupie - dodał, po czym usiadł obok niego, padnięty. - Zostaję na noc, okay? Nie mam ochoty wracać do domu - mruknął, łapiąc go za rączkę.

~

-Łoo, cóż za zaszczyt. Jestem lepszy od słynnego Dreyara. -Zaśmiał się cicho, choć naprawdę poczuł się doceniony po tych słowach. -Jasne, że możesz. -Uśmiechnął się lekko, ściskając mocniej jego dłoń. I znów... poczuł chęć do zwykłego przytulenia się. Dlatego też sekundę później wywalił ich obu do pozycji leżącej i mocno wtulił się w czarnowłosego. W sumie... to było normalne. Zawsze tulił się do Graya, jak miał zły humor. Nawet pomimo tego, że często się przekomarzali.

~

- Dla mnie owszem. Ty przynajmniej mnie do niczego nie zmuszasz - odparł poważnie, tuląc go do siebie i głaszcząc po głowie. - Cieszę się, że mnie wysłuchałeś i przygarnąłeś na tę noc pod swój dach. W innym wypadku byłbym skazany na samotność... lub Laxusa. Z dwojga złego, wolałbym to pierwsze. Ale! Nie chcę stracić naszych relacji. - Pocałował go w czółko, gadając trochę bez ładu i składu.

~

-Jesteśmy przyjaciółmi... to jasne, że nie zostawię cie w potrzebie. -Odparł z nikłym uśmiechem na ustach, odprężając się powoli w tym uścisku i pod tym dotykiem. -I... też nie chcę stracić naszych relacji. Czasem się zastanawiam... czy gdyby nam nie wyszło i po rozpoczęciu związku, zerwalibyśmy... to czy nasza przyjaźń by wytrwała... -Wyszeptał, chowając głowę w koszulce chłopaka. W gruncie rzeczy... Gray był dla niego jak brat, bez którego nie mógł już żyć.

~

Przytulił go mocniej, analizując w głowie te słowa. Sam nie wiedział, jakby to między nimi było, gdyby rzeczywiście zaistniała taka sytuacja...
- Nie wiem, Natsu. Faktem jest, że nie chciałbym stracić tej przyjaźni. W związku może być różnie. Jeszcze zależy, jaka byłaby przyczyna rozstania, no nie? Ale przyjaźń po związku... należy do rzadkości, tak naprawdę - powiedział cicho.

~

-Uch... -Przygryzł wargę, mając już coraz większe wątpliwości. -I dlatego... trochę się tego boję. -Wyznał ledwie słyszalnie. -Z jednej strony chcę tego, bo... jesteś mi najbliższą osobą i wiem, że mogę ci ufać, ale z drugiej... jak cię stracę, to... ja... nie wyobrażam sobie tego. -Wtulił się w niego mocniej. -Będzie... Będzie dobrze, no nie? W sumie... dlaczego mielibyśmy ze sobą potem zrywać? -Zaśmiał się cicho, choć... nadal miał masę wątpliwości.


~

- Też się tego boję, nawet jeśli teraz bylibyśmy pewni, że to przetrwa. Jest tyle niewiadomych... No bo... ciebie podrywa Sting i chociaż to ciota, to możesz mu ulec... prędzej czy później... czy coś... a ja mam na karku Dreyara, który jest w tej chwili największym problemem - powiedział niepewnie, głaszcząc go po plecach. - To jasne, że chciałbym zbudować z tobą coś większego niż tylko przyjaźń... ale naprawdę jest zbyt wiele wątpliwości na tą chwilę. - Westchnął.

~

-Ej, jakbyśmy byli razem, to nie zakładaj, że bym cię zdradzał! -Nadął policzki na słowa, że uległby Stingowi. Potem jednak westchnął, trochę zdołowany. -Tak... Laxus to... duża przeszkoda, racja. -Mruknął, mając dalej głowę w jego koszulce. -I poza tym... muszę ci powiedzieć, że Sting chyba nie jest ciotą. -Wyznał. -On dzisiaj... zachowywał się tak... poważnie i... um... Jestem zły za swoje myśli, ale jak zdjął przy mnie koszulkę, to pomyślałem, że jest seksowny... -Wyszeptał, zażenowany. No ale... szczerość, za szczerość, nie?

~

Gray lekko się spiął, słysząc to. Sting... też był prawdziwą przeszkodą, jak widać!
- Seksowny, huh? Mówiłem, że tak będzie - mruknął. Przemawiała przez niego zazdrość, to oczywiste. - Widzisz... Mamy dwie wyjebiste przeszkody w postaci dwóch facetów, którzy wszystko tylko utrudniają. Nikt nie mówił, że będzie łatwo... ale dlaczego pojawili się akurat teraz, gdy chcemy coś razem zbudować? To jest nie do pomyślenia! Ja już nie wiem, Natsu... Nie wiem, co z tym zrobić. - Westchnął, podłamany.

~

-Nic nie poradzę... Puszczał mi dziwne uśmieszki i jeszcze wziął mnie w ramiona na tym treningu! To... speszyłem się! -Wyznał, zarumieniony ze wstydu. -Uch... Ja też nie wiem, co już o tym wszystkim myśleć. -Bełkotał, dalej trzymając nos w jego klacie. -Przytul... Mocniej przytul. Weź kocyk sięgnij ze stoliczka. -Nadął policzki, jak dziecko. A gdy Gray zrobił to, o co go prosił...
-Też mnie to wkurza. W końcu... Nastawiłem się już na to, że coś między nami będzie, wiesz... A teraz... To wszystko się tak komplikuje, że nawet nie wiem, czy powinniśmy śpieszyć się z decyzją o związku...

~

Sięgnął po koc i mocniej go do siebie przytulił, też potrzebując teraz bliskości. Jego bliskości. Nie jakiegoś Laxusa, pff!
- Mi się wydaje, że Sting udawał ciotę, żeby się do ciebie zbliżyć - mruknął, nadal zazdrosny o blondyna. - Mówiłem, że blondyni są źli? Mówiłem? Oczywiście, że mówiłem! Podejrzane typy, phh - prychnął, po czym pocałował go w główkę. - Nie spieszmy się z tym, bo... Nie chcę, żeby potem wszystko się zbyt nagle spieprzyło. Zaczekajmy trochę, zanim podejmiemy ostateczną decyzję.

~

-No... mówiłeś. -Zaśmiał się cichutko. -Ale... to takie dziwne. Czemu myślałby, że poderwie mnie na ciotowatość? Pff... Jeśli naprawdę udawał... To sam już nie wiem, co sądzić na jego temat. -Mruknął. -I racja... nie śpieszmy się. Bardziej niż chcę związku z tobą, nie chcę stracić naszej przyjaźni, więc... Wszystko się jeszcze okaże... -Nic nie mówił przez dłuższy czas, a potem się zaśmiał. -Powinniśmy skończyć te gadki, bo brzmimy jak dwie kobiety, które żalą się na świat i tulą w potrzebie.

~

- Może jest głupi i myślał, że na ciebie to podziała. - Zaśmiał się głupoty Stinga. Był pewien, że tak właśnie było, pff. - I masz rację. Skończmy o tym rozmawiać. Wszystko się okaże. - Uśmiechnął się do niego lekko i jedynie mocniej przytulił. - Po prostu... spędźmy miło czas, jak zawsze. I... co powiesz na kolejną randkę w najbliższym czasie, huh?

~


-Kolejna randka? -Uniósł główkę, patrząc na niego dużymi oczkami. -Jasne! -Odpowiedział z entuzjazmem. -Nie ma co się śpieszyć, ale... niezobowiązująco możemy się przecież umawiać. -Uśmiechnął się radośnie i znów wtulił w czarnowłosego. -Wszystko się okaże... -Mruknął, zastanawiając się nad ich przyszłością.

niedziela, 16 listopada 2014

Rozdział 8.

Szkoda, że nikt tego nie czyta, no ale już rozdział dam, bo dawno nie było ;c


- Bez malinek! - warknął, a zaraz potem głośno jęknął i poruszył się pod nim niespokojnie. To było zadziwiająco przyjemne. Poprzednim razem niby też się podniecił... ale to nie było to. Teraz było trochę inaczej, choć Gray nie wiedział, CO się zmieniło. Przesunął poparzoną dłonią po jego klacie, by potem... wykręcić mu sutka. Wiedział, że to nie ruszy Dreyara, ale było jakby... formą buntu? Na słowną nie mógł się w tej chwili zdobyć.
*
- Huh? A miałem wrażenie, że nad czymś się zastanawiasz - odrzekł, po czym położył się na boku na podłodze, podpierając łokieć o podłogę, a na dłoni głowę. Co chwilę brał małe łyki z kielicha, po każdym odstawiając naczynie na podłogę. Wodził palcem po krawędzi, niby od niechcenia. I patrzył tylko na niego. Cały czas. Cholera, miał ochotę go pocałować! A nie mógł... bo wtedy Dragneel już nie zechce się z nim spotkać.

~

Laxus zamruczał z aprobatą, gdy Gray zaczął wykręcać mu sutki. W sumie... lubił, jak ofiara się stawiała, więc to było dla niego podniecające.
-Z malinkami wyglądasz słodziej. -Odparł, śmiejąc się cicho pod nosem i przyśpieszając stopniowo pchnięcia. Przeniósł jedną ręką na biodro chłopaka, delikatnie miziając je kciukiem.
*
Gdy Sting usiadł, a właściwie się położył... Natsu patrzył teraz na niego z góry i... przełknął głośno ślinę. Sting naprawdę był seksowny. I te ruchy... aż za bardzo na niego działały. Świetnie, Dragneel, brak ci seksu i już mentalnie zdradzasz Graya! -znów się skarcił w myślach. Nie może myśleć o Stingu, uch! No nie! Zdenerwowany, usiadł w końcu na podłodze, tylko że po turecku, dalej pijąc wino i gapiąc sie na blondyna.
-Zastanawiam się... nad głupotami. Nieważne. -Uśmiechnął się lekko w odpowiedzi.

~

- Nie lubię... uch... wyglądać... s - słodko! - wydusił z siebie, mrużąc oczy. Laxus był dziwny. Czasami zachowywał się jak ciota, ale przez większość czasu... był stanowczy. Wiedział, czego chce i do tego dążył. I... nie odpuszczał komuś, to go wkurzył, lub raczej... kto podniósł na niego rękę, co zresztą widać na załączonym obrazku. I w sumie... Graya kręciło też jego chamstwo.
Chwila, co?!
Czy on właśnie pomyślał... NIEE! Nic go nie kręciło! To tylko głupia myśl, pff!
*
- Ach, rozumiem. - Posłał mu seksowny uśmiech, i tak nie wierząc w te słowa. Coś mu się wydawało, że jednak w ten sposób bardziej oddziaływał na Natsu. To nawet lepiej. Tylko czasem będzie pozorował ciotę. - Skoro to nic ważnego, to nie będę dopytywał się o szczegóły. - Dopił winko, a potem sięgnął po butelkę i sobie dolał. Sięgnął też do kieliszka Dragneela, by i jemu uzupełnić prawie puste już naczynko.

~

-Ty nie masz tu nic do gadania. -Uśmiechnął się, zadowolony z siebie. Jeszcze bardziej wzmocnił uderzenia, zmysłowo poruszając biodrami. Mm... Gray serio był niczego sobie. Cieplutki i ciasny w środku, ostry charakterek, ale i ciotowaty w głębi duszy, hah... Przynajmniej Laxus nie będzie się z nim nudził. -Jak mnie ugryziesz, to źle się to dla ciebie skończy. -Zastrzegł, z lekkim warknięciem... a potem zniżył się i znów go pocałował. Jednocześnie przeniósł rękę z jego erekcji na gardło, dając mu znać... by nie działał wbrew jego rozkazom.
*
Wyciągnął lekko naczynie, pozwalając Stingowi uzupełnić zawartość kieliszka.
-Zachowujesz się inaczej... -Szepnął, po pewnym czasie, uważnie przyglądając się blondynowi. Przecież nie powie mu: „Zmieniłeś się z cioty w ciacho."! Ale... musiał wiedzieć, czy ta zmiana zachowania to... tylko przez przypadek, czy może blondyn miał zły humor i dlatego tylko wyglądał poważnie. Albo... może naprawdę taki był? Uch! Koniec tego myślenia! -z tym upił znów winka.

~

Przeszedł go kolejny dreszcz... podniecenia. Tak, właśnie. Nie strachu. Podniecenia. Kurwa, Gray od dawna wiedział, że jest spaczony i ma coś z głową... ale żeby do tego stopnia?!
Ignorując mózg, który powtarzał mu, że jest zjebany… odwzajemnił gest, cicho do niego jęcząc z przyjemności, która zalewała jego ciało falami. Jedną ręką złapał za jego nadgarstek, chcąc odsunąć jego rękę od swojej szyi, a drugą... wplótł we włosy Dreyara, ciągnąc go bliżej. To pewnie w chuj zaskoczyło mężczyznę. W końcu pierwszy raz... Gray się nie stawiał. Wcześniej... powiedziałby coś chamskiego, albo zignorował go i go dziabnął. I może powinien tak zrobić? Co się z nim dzieje, cholera?!
*
Spojrzał na niego z lekkim zaskoczeniem.
- Inaczej? Przecież zawsze taki jestem. - Zaśmiał się cicho, udając, że nie wie, o co chodzi Dragneelowi. Przecież się nie przyzna, że tylko udawał przed nim ciotę, żeby go poderwać! To by było dno i jeszcze by uznał, że Sting jest jakiś zjebany. W sumie był... ale to się wytnie!

~

Laxus faktycznie zdziwił się tym zachowaniem. Otworzył oczy, spoglądając na Graya z lekkim zdezorientowaniem, ale... te jęki i błogi wyraz twarzy... uch! Podnieciły go jeszcze bardziej. Nie bacząc już na to, że Fullbuster zmienił nastawienie, zaczął poruszać się jeszcze szybciej, mając za cel teraz natrafić na prostatę chłopaka i usłyszeć więcej tych słodkich dźwięków. Nie zabierał jednak ręki z jego szyi, tak w razie czego, gdyby to był tylko podstęp. Oraz nie zrywał pocałunku, zadowolony.
*
-Zawsze...? -Teraz to się Nacuś pogubił. Nie wypadało oznajmić Stingowi, że zawsze to on raczej zachowywał się jak świr i ciota, ale... to było dziwne. Tak nagle, uch... Teraz też mógł dokładnie przyjrzeć się jego twarzy, kolczykowi w uchu, posturze ciała, mięśniom... och... To naprawdę był jakiś hot. Czy wcześniej nie zauważał tego, bo Sting zachowywał się jak dziecko i jedynie potencjalny przyjaciel? Kurwa!
-Musimy... wrócić zaraz do treningu. -Szepnął po pewnym czasie, lekko nadal zarumieniony. Sting patrzył się na niego, tak... tak... dziwnie!

~

Po dłuższej chwili zarzucił mu drugą rękę na szyję, gdyż znudziło mu się bezskuteczne szarpanie jego ręki. Był wdzięczny chociaż za to, że pocałunek tłumił jego jęki, które mimo wszystko w dalszym ciągu starał się powstrzymywać. Nie miał pojęcia, co się z nim działo... ale w tej chwili miał to w dupie, bo było mu po prostu za dobrze! Jednak... Jednak dolna pozycja miała swoje plusy, mimo wszystko. I wtedy... już przestał myśleć. Odgiął się do tyłu, tym samym zrywając pocałunek, bo... Laxus trafił na jego prostatę i to było tak... cholernie przyjemne uczucie! Jęknął głośno, na tą chwilę się nie hamując.
*
- No... Zawsze - odparł z lekkim uśmiechem, po czym uniósł się do pozycji siedzącej. Widział, że na policzkach Natsu pojawiły się rumieńce i stwierdził, że jednak jego zwykłe zachowanie jest dla chłopaka bardziej pociągające. Dopił wino i zrzucił z siebie koszulkę, po czym się przeciągnął.
- Huh? Nie patrz tak na mnie, po prostu mi gorąco. - Zaśmiał się cicho, widząc jego minę, po czym wstał i rozmasował mięśnie. - Możemy już wrócić do treningu. W zasadzie ledwo go zaczęliśmy, ale co tam. - Spojrzał na niego z lekkim rozbawieniem.

~

-Och? Jak widać znalazłem... -Mruknął do siebie, wyraźnie zadowolony. Zaczął energicznie uderzać w dokładnie to samo miejsce, by dostarczyć chłopakowi jak najwięcej przyjemności i... co najważniejsze... by głośniej jęczał! Zdjął też już rękę z jego szyjki i przeniósł ją znów na jego erekcję, by dostarczyć mu takich wrażeń, jakich jeszcze w życiu nie zaznał, mrau. Przejechał językiem po klacie chłopaka, a potem zassał się na jego sutkach.
*
Natsu teraz serio... spalił buraka. Przełknął głośno gulę w gardle i nie mógł wprost oderwać wzroku od tej klaty! Seksownej.... umięśnionej... klaty... hehe... Stop! -Skarcił się w myślach i strzelił sobie sam plaskacza. Szybko wstał z podłogi i odstawił gdzieś kieliszek.
-Hehe... he... To... ja pójdę po miecze! Wręcz nauczę cię walczyć kiedy inaczej! -I... pobiegł do składziku. Nie chciał walczyć z nim bez mieczy, bo... bo... jakby dotknął tej klaty... to by się podniecił! Już mu zbereźne myśli chodziły o głowie, ugh!

~

- Ahhhhg! - wyjęczał, czując zalewające go fale podniecenia i rozkoszy. Oooo, kurwa! Nigdy wcześniej... podczas żadnego zbliżenia... nie było mu tak dobrze, jak teraz! Jęczał raz po raz, nawet nie bardzo zdając sobie z tego sprawę. Przejechał paznokciami po jego placach, a potem klacie, czując się... po prostu jak w raju! Później pewnie będzie przeklinał się za takie reakcje, ale teraz... to się nie liczyło.
*
Sting uniósł lekko brew do góry, analizując jego zachowanie. Widocznie myślał o czymś zboczonym, skoro strzelił sobie z liścia. No bo... to nie było normalne! Gdy Natsu wrócił, spojrzał na niego z typowym dla jego ciotowatej strony uporem.
- Wolałbym najpierw nauczyć się walki wręcz. Sam mówiłeś, że to podstawa, więc skąd ta nagła zmiana zdania? - zapytał, nie zamierzając odpuścić. Mimo wszystko wziął od niego broń i zważył w ręku.

~

Laxus uśmiechnął się lekko do siebie, dumny z tego, że doprowadził tego buntownika do takiego stanu, by teraz jęczał pod nim jak jakaś ciota. Zamruczał też cichutko, zadowolony z tych zadrapań. O tak, te dźwięki... to było boskie. Z tego wszystkiego, jeszcze przyśpieszył ruchy, a sam czuł, że długo tego nie pociągnie.
*
Natsu podał Stingowi drewniany miecz, a sam trzymał jeden we własnej dłoni.
-Eto... bo... zejdzie nam się... a ja... mam coś do roboty. -Wyjaśnił, odwracając wzrok, by nie patrzeć na tą klatę. Po chwili zerknął jednak w oczy chłopaka i... -Dobraa... -Przewrócił oczami i odłożył miecz na ziemię. -To chodź na materac, wywrócę cię kilka razy łatwo na glebę i ty zrobisz to samo ze mną. -Westchnął, niezbyt z tego zadowolony.

~

Wprost wił się pod nim z rozkoszy, a w gardle mu zaschło od tych ciągłych jęków. Przez cały czas go drapał, chcąc sobie jakoś ulżyć. Niewiele więcej mu było trzeba. Poczuł, że zaraz dojdzie i nie pomylił się - po dwóch kolejnych minutach osiągnął spełnienie, brudząc spermą dłoń Laxusa, którą trzymał na jego penisie, a także ich brzuchy i trochę pościel.
*
Powstrzymał chęć roześmiania się. W końcu musiał udawać, że nic nie zauważył. Posłusznie poszedł za nim na materac, oczekując wskazówek. Miał już w głowie pewien plan...
- Wcześniej nie mówiłeś, że ci się spieszy. Przepraszam, jeśli masz coś do zrobienia, a ja po prostu zajmuję ci czas... - powiedział skruszonym tonem głosu.

~

Gdy Gray doszedł, a jego wnętrze się przez to jeszcze trochę ścieśniło... Laxus wydobył z siebie westchnięcie rozkoszy i po paru pchnięciach również osiągnął spełnienie. Chwilę się nie poruszał, uspokajając się, a potem wyszedł z Graya i opadł koło niego na łóżko, zaborczo obejmując go jednym ramieniem i ciągnąc do swego ciała.
-I co? Trzeba było tak protestować? -Zaśmiał się lekko. -I tak wiem, że to lubisz, hehe... -Przymknął oczy, lekko ziewając. Kurde. Było popołudnie, a jemu chciało się spać? To pewnie przez te zasłonięte okna i półmrok w mieszkaniu...
*
-Nie... To nic ważnego. Mam jeszcze trochę czasu. -Wyjaśnił, ciut nerwowo. Potem spojrzał na blondyna poważnie i... -Zaatakuj mnie. No nie patrz tak! Dam sobie radę. -Zaśmiał się i gdy tylko blondyn wykonał ruch... zblokował szybko jego uderzenie, wyprowadził własne w szyję, a potem kopnął go w słaby punkt nad kolanem, tak, że Sting stracił równowagę i upadł. -No... to wstawaj i pokażę ci jeszcze raz wolniej, jak chcesz. -Zaśmiał się lekko, rozbawiony jego miną.

~

- Ej! Bierz łapę, bo jest brudna! - Odtrącił dłoń Laxusa, uwaloną w jego własnej spermie. Uspokoił trochę oddech i dopiero wtedy był w stanie powiedzieć cokolwiek więcej. - Matko... To, że raz mi się podobało wcale nie znaczy, że chcę to powtarzać - mruknął, przymykając oczy. Nie chciał na niego patrzeć, bo chyba spaliłby się ze wstydu, chociaż próbował maskować zażenowanie.
*
Nic już nie odpowiedział, tylko dziwnie spojrzał na Natsu, a potem go zaatakował. Cóż... zlekceważył go, bo już po chwili leżał na materacu z baaardzo głupią miną. Potrząsnął głową.
- Nie trzeba. Ja zrobiłbym to inaczej. - Uśmiechnął się drapieżnie i wstał. Chwilę nic nie robił, dopiero potem... nagle do niego dopadł, podkosił mu nogi i złapał w ramiona, zanim zdążył upaść. Teraz ich twarze dzieliły tylko milimetry. - I jak? Radzę sobie? - szepnął praktycznie w jego usta, patrząc z rozbawieniem na jego twarz.

~

-Pff... -Laxus prychnął, ale nic nie powiedział. Wręcz przeciwnie -z premedytacją położył „brudną łapę" na twarzy Graya, udając, że nic się nie stało.
*
Natsu myślał raczej, że powtórzą poprzednie ćwiczenie... dlatego nie spodziewał się nagłego podkoszenia nóg. Tym większym zaskoczeniem było to, że Sting w porę go złapał i teraz przyciskał do swego ciała w mocnym i... bliskim uścisku.
-Hehe... he... Eee.... -Znów się chyba zarumienił, zestresowany. –T - to... chcesz ten miecz? -Zmienił temat. -W sumie mało ci pokazałem i jeszcze jesteś zielony, ale... amatorsko może sobie poradzisz. -Wyjaśnił.

~

Gray... się wkurwił. Strącił jego łapsko, sięgnął po koszulkę Laxusa i wytarł w nią twarz.
- Miło ci się będzie wracać w takiej koszulce, co? - Uśmiechnął się wrednie i rzucił nią w mężczyznę. - Właściwie to nie wiem, co tu jeszcze robisz. Dostałeś, co chcesz, to możesz już sobie iść - prychnął, odwracając się do niego tyłkiem, co mogło być w sumie złym pomysłem, ale co tam.
*
Sting trzymał go tak jeszcze kilkanaście sekund, po czym postawił na nogi i uśmiechnął się zadziornie.
- Chcę. Inne chwyty możesz pokazać mi... innym razem. - Przeczesał włosy palcami i znowu się przeciągnął, eksponując mięśnie.

~

-Mogę wrócić bez koszulki. -Zaśmiał się i wyrzucił tamtą szmatę w kąt pokoju. -W sumie nie mam się czego wstydzić, także... -Wzruszył ramionami, a potem klepnął Graya w tyłeczek. -Jędrny, ciasny i cieplusi. Mój ideał mięska. -Zaczął go bezkarnie macać jedną łapą, mając przy tym zamknięte oczy .
*
-Ta... innym razem. -Pohasał po miecze i dał jeden Stingowi. -No to ten... od czego by tu zacząć... -Zastanowił się, ze stresu zapominając wszystko, co pamiętał. Te mięśnie i uśmieszek go rozpraszały! -No... e...To możemy walczyć, ale w bardzo zwolnionym tempie, okay? Bo... inaczej teraz naprawdę coś ci zrobię. -Wyjaśnił.

~

Gray drgnął, a potem walnął go... całkiem przypadkowo w krocze. W końcu leżał tyłem i nie widział, w co celuje!
- Nie macaj mnie, skromnisiu - mruknął, oddzielając się od niego kołderką. - Ubierz się i wyjdź. To mój dom, a ja cię wypraszam. - Nadął policzki.
*
- Planujesz zamach na moje życie? - Uśmiechnął się, ledwo panując nad chęcią wybuchnięcia śmiechem. Pomacał się po klacie, a potem lepiej ułożył miecz w łapce. - Od czego zaczynamy? Jestem ciekaw, czy w ogóle będę w stanie to opanować. - Nadął lekko policzki.

~

-Zostaję, czy ci się to podoba, czy też nie. -Oznajmił poważnie, a potem zlikwidował tą dziecinną barierę i przekręcił się na bok, przyciągając do siebie Graycia i teraz go od tyłu tuląc. -Mrr... -Wymruczał, pocierając swym kroczem o jego tyłeczek, tak niby przypadkowo.
*
-N - nie planuję! -Naburmuszył się, speszony. -I no... to w sumie na razie nie walczmy. Naśladuj moje ruchy, okay? -I z tym, ustawił się do niego bokiem i pokazywał machnięcia.

~


- No przestań, idioto! - warknął, gdyż oczywiście nie umknęły jego uwadze te prowokacje. Przytulas był mile widziany, ale nie takie gesty! Pff... - Bierz tego chuja z okolic mojej dupy, mówiłem już, że one się wzajemnie wykluczają - dodał z fochem.
*
Zaśmiał się na jego zachowanie, po czym zabrał się za naśladowanie jego ruchów. Nie każdy mu wychodził, ale starał się jak mógł. No i... czasami specjalnie robił błędy, żeby tylko nauka zajęła więcej czasu. W końcu... musiał się zgłosić na o wiele więcej lekcji!