poniedziałek, 2 stycznia 2017

Rozdział 64.

UWAGA!
Proszę o przeczytanie informacji ode mnie, które znajdziecie na końcu rozdziału.




Gdy w końcu dojechali na miejsce i zapłacili za kajaki...
-Ja tam utonę. -Natsu trzymał w ręku wiosło i mimo tego, że miał na sobie kamizelkę i nie wszedł jeszcze do wody, tylko przyglądał się jak Sting szykuje kajak... Był przerażony po tym, jak usłyszał, że miejscami głębokość wody sięga 7-8 metrów. 
-No... hehe... kamizelki nas ochronią. -Wen stała przy bracie, równie wystraszona. 

~

Gray i Sting byli rozbawieni tym strachem Wen i Natsu przed wodą.
- Uspokójcie się, miśki. Ja i Sting będziemy z wami, nie? - Gray uśmiechnął się słodko. - Poza tym, sami byliście podjarani wyjazdem, a teraz trzęsiecie portkami. Wendy mogę jeszcze zrozumieć... ale ty, Natsu? Przynosisz wstyd płci męskiej. - Pokazał mu język, a potem pomógł brechtającemu się Stingowi z kajakiem.

~

Natsu spłonął rumieńcem, gdyż słowa Graya ugodziły w jego dumę. 
-C-co z tego?! Jestem ciepłolubny! Nie lubię zimnej, GŁĘBOKIEJ wody! -Oburzył się, stając we własnej obronie. 
-Natsu ma rację! Strach przed utratą życia jest uzasadniony! -Poparła go Wendy. 

~

Gray zabrał się teraz wraz ze Stingiem za przygotowywanie drugiego kajaka.
- Jak dzieci. Najpierw chcieliście jechać, a teraz się boicie. To może zostaniecie na brzegu, a ja i Gray sobie popłyniemy? - Sting uśmiechnął się ciut wrednie.
- Tak, do dobry pomysł, ziom - zgodził się Fullbuster, choć oczywiście nie mówił tego serio.

~

-Jesteście wredni... Nie moja wina, że bardziej bezpiecznie czuję się na lądzie. Z wodą nie wygram zadając jej jakiś cios, albo robiąc unik... -Natsu już ciężej oddychał, bo w głowie migały mu czarne scenariusze, jak gubi kamizelkę, a potem wplątuje nogę w jakieś chaszcze, traci siły i tonie... na 7 metrach głębokości. 
-Ja nie mam tyle sił, co Natsu, więc wiesz, Gray... ty sobie możesz teraz cwaniakować, ale potem pożałujesz, bo będziesz wiosłować w pojedynkę. Jestem kobietą i szybko się męczę. -Pokazała mu język.

~

- Ej, kotek... To logiczne, że będę ci musiał ulżyć w cierpieniu. Pokażę ci, że mam parę! - Wypiął dumnie pierś do przodu, a potem wlazł do kajaka, gdyż byli już w kamizelkach, a wszystkie sprzęty elektroniczne zostawili w aucie. W przypadku Stinga... spodnie też tam zostały.
- Chodź misiek do mnie. - Blondyn też zajął miejsce w kajaku i wyciągnął teraz łapki do Natsu, żeby pomóc mu wsiąść.
- A ty do mnie. - Gray z kolei chciał pomóc Wendy.

~

-No ja mam nadzieję. -Mruknęła niebieskowłosa, a potem bardzo, ale to baaardzo ostrożnie weszła do kajaka. -Te klapki są beznadziejne... prawie się poślizgnęłam. -Marudziła, ale udało jej się usiąść. 
W przypadku Natsu... wskoczył do kajaka niemal w jednej sekundzie. Zwinnie i szybko. Ale jak już usiadł... zaczął się trząść i szeptać, że nadszedł dzień jego śmierci. 

~

Gray poczochrał włosy swej kobiety, uśmiechnął się do niej pokrzepiająco i chwycił za wiosło.
- Gotowa? - zapytał.
Sting za to nie pytał Dragneela o zdanie - po prostu zaczął wiosłować.
- Ej, bo zaraz zakręcimy się w kółko. Wiosłuj i ty - ponaglił go. - No nie bój się, jak coś to cię uratuję. - Spojrzał na niego poważnie, ale i z lekkim poirytowaniem.

~

-Mhm. -Wen kiwnęła głową, a potem chwyciła wiosło i póki co zaczęła Grayowi trochę pomagać. Choć... za dużo siły jakoś nie miała, więc ta pomoc była malutka.
-Zamknij się! -Natsu z kolej był zdenerwowany tym, że kobiety mają lepiej i on jest tylko tępiony za to, że też boi się wody. Ja pierdolę. -Już pomagam, mięczaku. -Zaczął wiosłować, co poskutkowało tym, że wypruli znacznie naprzód. 

~

- Nananna, płyniemy w świat. Nananana, ja, Wen, Natsu i jego chłopaaak - zafałszował Fullbuster na niezidentyfikowaną melodię. Ale widząc minę Wendy... zamknął się szybko i strzelił poker face'a.
Sting zaś stwierdził, że musi pokazać Natsu, kto tu rządzi i... włożył w wiosłowanie całą swą energię życiową. I... teraz już w chuj wyprzedzali Graya i Wendy.

~

Wen faktycznie zmierzyła Graya spojrzeniem "Are you fucking kidding me?" i ten się zamknął.
A Natsu... wkurzył się, że Sting wiosłuje szybciej i mocniej niż on, więc też włożył więcej energii w wiosłowanie, co zaskutkowało tym, że...
-Ja ich już nawet nie widzę! Szybciej, Gray! -Pisnęła Wen.

~

- Ale głąby! - Gray się wkurzył, że tak wypruli i sam też zaczął wiosłować najszybciej, jak tylko potrafił. Nie za dobrze mu to szło, gdyż Wen nie pomagała tak za bardzo. - Odłóż swe wiosło, kobieto! - zażądał, a potem... wypruł jak najszybciej, aby ich dogonić.
- Próbujesz mnie pokonać w walce na szybsze wiosłowanie? - Sting zmrużył oczy, starając się jeszcze bardziej.

~

Wen przestałą faktycznie wiosłować i prychnęła cicho, choć... w sumie nie miała co narzekać. Ale jednak wątpiła, by Gray dogonił w pojedynkę chłopaków, bo nie oszukujmy się... wypruli tak, jakby prowadzili jakieś zawody. 
-I wygrywam. -Warknął Natsu, wkładając jeszcze więcej siły w to, co robi. O nie, może i boi się wody, ale baby z siebie zrobić nie da. Ma moc. 

~

Wen trochę nie doceniła Graya, bo po upływie niedługiego czasu przynajmniej zobaczyli ich na horyzoncie i zbliżali się coraz bardziej. Widocznie chłopcy tracili siłę.
- Gówno prawda! - Stingu zaprotestował i teraz wiosłował tak szybko... że prędzej czy później padnie. Pewnie prędzej.

~

- A właśnie, że prawda! -Też przyśpieszył i... to chyba był zły pomysł, bo rzeka przestała biec prosto i nie zdążyli wykręcić przy takim braku współpracy, co zaskutkowało tym, że wpłynęli w jakieś chaszcze. -I co zrobiłeś?! Musimy się stąd wydostać! -Próbował wiosłem jakoś wycofać, ale... -Ja pierdolę. Muł. No i ugrzęźliśmy. -Graaaaay! -Tak, teraz w nim chyba jedyna pomoc. Może ich wyciągnie. 
-Co za idioci. -Skomentowała Wen, gdy podpływali już do chłopaków. 

~

- To twoja wina! - Wkurwił się Sting. Sam też próbował jakoś wydostać kajak, ale... nie wyszło.
- Boże... Debile. - Grayciu był trochę zasapany i w sumie ledwo żywy. Ale! Chociaż ich dogonili. Dzięki chaszczom. - Nie mamy żadnych lin ani niczego. Jak mam was wyciągnąć? - Nadął policzki. - Wiem! Może wskoczę do wody i spróbuję was tak wyciągnąć? Może dam radę jak pociągnę... Hmm... - Zastanawiał się.

~

-Jesteś kretynem, Gray? Po prostu płyń dalej, a Wen niech poda nam wiosło i je trzyma z jednej strony, ja je złapę i nas wyciagniecie. 
-No... to w sumie logiczne. Dajesz, skarbie. -Wen poklepała Graya po ramieniu, a potem zrobiła to, co kazał brat. 

~

Gray nadął policzki, gdyż jego plan okazał się być chujowy. Powinien się niby do tego przyzwyczaić, ale... No nic. Popłynął kawałek dalej, aby Wendy mogła podać im wiosło, a potem znów ruszył, machając wiosłem dość gwałtownie, aby dać radę ich wyciągnąć.
- Postaraj się bardziej - mruknął Sting.
- Morda! - warknął Grayciu, wkurzony na tych debili.

~

Początkowo efekt był chujowy... ale w końcu się udało i wypłynęli z tych krzaków i mułu. 
-Wolność! -Natsu westchnął z ulgą i puścił wiosło Wendy, chwytając w łapki własne. 
-Radzę wam tak więcej nie robić, bo już wam nie pomożemy. -Wen pokazała im język. Cóż... wolała pogadać i płynąć w grupie, a nie się ścigać. 

~

- Właśnie, nie pomożemy. - Gray wyglądał w tej chwili jak flak, ale zawzięcie wiosłował dalej.
Sting już się opanował i wiosłował dużo wolniej, odpoczywając.
- Dzięki. Już nie będziemy.

~

-No... w sumie ładnie tu. -Teraz, gdy wiosłowali wolniej, Natsu przyjrzał się widokom. -Cicho, spokojnie... można odpocząć od miasta. 
-Też tak myślę. -Wen położyła nogi na dziobie kajaka i wygodniej się oparła, płynąc niczym królowa ze swym podwładnym na siedzeniu za nią, hehe. 
-Fajnie masz, siostra. -Zaśmiał się Dragneel. 

~

- Ja też mam całkiem zajebiście - burknął Gray, umierając.
- Współczuję, kolego. Moje kondolencje. - Sting przemówił grobowym głosem. - Eee... Bo zaraz w wodzie wylądujesz. Ale z ciebie słabiak.
- Zamknij ryj. Włożyłem wszystkie siły w dogonienie was! - Grayciu nadął policzki.

~

-Wiesz, Sting... w sumie jak tak bardzo chciałeś być męski i pokazać mi, że NIBY jesteś ode mnie silniejszy... to płyń. -Natsu odłożył wiosło i usiadł wygodniej, krzyżując ramiona na piersi. -Hm... co myślisz o wycieczce, Wen?
-Bardzo udana. -Odparła bratu, a potem wymienili się spojrzeniami i... przybili sobie żółwika, wrednie się uśmiechając. 

~

- Mi to nie robi. - Sting spokojnie wiosłował. On przynajmniej oszczędził trochę siły, gdy utknęli w chaszczach.
Za to Gray... umarł.
A konkretniej... jebnął ryjem w Wendy, przestając wiosłować. Chyba zasnął.
- Eee...? - Sting zamrugał, patrząc na Fullbustera dziwnie.

~

-I dobrze, lepiej dla mnie. -Odparł Natsu, ale gdy zobaczył Graya... -Eee... może podpłyńmy do jakiegoś brzegu i zamienię się z Wen, albo Grayem... bo chyba coś nie dają rady. -mruknął. 
-No, to dobry plan! -Wen próbowała ocucić chłopaka. -Daj radę choć przez chwilę!

~

- To dobry plan. Biedny Gray. Chyba jednak nie ma tyle mocy, co by chciał. - Sting westchnął cicho i pokręcił głową.
- Daaj mi umrzeeeć! - Grayciu machnął wiosłem z dużą parą, ale potem znowu stał się flakiem. - Mogłem iść na siłownię jak doszedłem do siebie po szpitalu - burknął.

~

-No mogłeś. Straciłeś kondycję. Ja ćwiczę niemal codziennie, bo mam taką pracę... -Natsu wzruszył ramionami, bo nawet się tak bardzo tamtym wiosłowaniem nie zmęczył. 
-Dobra, nie chwal się już tak. Musimy zacumować! -Wen chwyciła wiosło i w pojedynkę próbowała dopłynąć do brzegu. Bezpiecznego brzegu. Bez zarośli. 

~

- Zgasiła cię, skarbie. - Sting uśmiechnął się wrednie do swego narzeczonego i sam też zbaczał teraz ku brzegowi.
- Nienawidzę was - jęknął Gray, co jakiś czas pomagając Wendy. Musiał odzyskać moc, bo jeśli tego nie zrobi, to nawet jakieś chuchro będzie w stanie go wychędożyć! Już o barczystych kolesiach nie wspominając... I nie, wcaaale nie miał tu na myśli Dreyara. W ogóle nawet przez moment o nim nie pomyślał. Wcale.

~

Gdy zacumowali, Natsu jako pierwszy wyskoczył z kajaka. 
-No... to z kim mam się zamieniać? Sting, kogo wolisz? -Zwrócił się do chłopaka, jakby kazał mu wybrać zwierzątko. A tekstu o tym, że Wen go zgasiła... nawet nie skomentował, nie chcąc o tym gadać. 

~

- Phh, mowisz o nas jak o zwierzętach - obruszył się Gray. - Nie będę z tobą płynąć w jednym kajaku! - I po tych słowach podniósł dupę i przeskoczył do sąsiedniego kajaka, co skończyło się tym... że razem ze Stingiem wpadli do wody. Na szczęście przy brzegu nie było głęboko. Niestety, kajak też wywalił się do góry dnem.
- No i co zrobiłeś?! - Wkurwił się Sting, patrząc na płynącego sobie z prądem Graya.
Chwila... płynącego z prądem?!
- Gray! Wracaj!
- Nie... Nie chce mi się walczyć z żywiołem. Powiedzcie Gajeelowi, że bardzo lubiłem jego auto! Kochałem cię, Wen! - dramatyzował.

~

-G- Gray! -Wen zaczęła piszczeć, przerażona tym, co widzi. 
-WRACAJ TU, DEBILU! -Natsu też się wystraszył, ale był na tyle głupi... że skoczył za Fullbusterem do wody i nawet zaczął za nim płynąć, lecz... -Nie czuję dna! Nie czuję dna! TONĘ! -I sam zaczął w pewnym momencie wrzeszczeć. 

~

- Kurwa, jakie downy! Czekaj tu, Wen! Wyciągnę ich! - I wskoczył do kajaka, który aktualnie nie był wywrócony. - Trzymajcie się! Uratuję was! - Sting załączył tryb Super Bohatera i poczuł też przypływ adrenaliny. Skończyło się na tym, że wyminął chłopaków... nawet nie wiedząc, kiedy.
- Niee! Zaraz jebnę w kajak! - Gray zrobił wytrzeszcz, a potem zamknął oczka i... rzeczywiście przyjebał w ten kajak i aż go przyćmiło. Gdyby nie kamizelka, już dawno poszedłby pod wodę.

~

Wen, która wcześniej wyszła z kajaka, mogła tylko przyglądać się temu, co się dzieje... choć nie widziała wyraźnie. Za bardzo odpłynęli. 
-Co się tam dzieje?! -Krzyknęła, widząc, jak ktoś leży na wodzie i... to chyba był Gray! Jedyne, co ją pocieszało to to, że nie tonął.
A Natsu... też zaczął wrzeszczeć, gdy Sting ich wyprzedził i on sam również zbliżał się nieuchronnie do zderzenia z tyłem kajaka…
-CHCESZ MNIE ZABIĆ?! -Wydarł się i zaczął machać rękami, ale i tak nie potrafił odpłynąć, bo prąd był za silny i... koniec końców skończył tak, jak Fullbuster. 

~

Sting - z poker facem na ryjcu - wciągnął do łodzi najpierw Graya, a potem Natsu. Zadowolony z tego, że jednak ich uratował, choć najpierw przeżyli nokaut... wrócił do brzegu.
- Chyba nie żyją - powiedział grobowym głosem do Wendy. Cóż... chłopcy nadal byli nieprzytomni. Do tego trzy osoby w kajaku to już tłum, więc Stinguś nieco się zasapał.

~

-Miałeś ich uratować, a nie zabijać! -Wen aż się popłakała i wyciągnęła wraz z blondynem chłopaków na brzeg. -Musimy ich reanimować, czy coś! -Pisnęła i zaczęła robić Grayowi usta usta, choć... nie utonął, ale go przyćmiło. Niestety, ona nie widziała dokładnie, co się tam stało. 

~

- No wybacz! Nie moja wina, że jebnęli w kajak! - Sam Stingu teraz zaczął lekko panikować. Perspektywa tego, że zabił narzeczonego, wcale nie napawała go dumą, tylko przerażeniem. - Natsu! Kochanie! Wstawaj! - Zaczął go lekko klepać po policzkach.
A Gray... się zapowietrzył i... zakaszlał Wendy w twarz, opluwając ją wodą, której trochę połknął w czasie, gdy był nieprzytomny, ale... nie było jej wiele, gdyż blondyn szybko zareagował, wciągając ich na pokład kajaka.
- E... Co...? - Spojrzał na płaczącą i skrzywioną dziwnie dziewczynę z nieogarem.

~

Wen gwałtownie się odsunęła i zaczęła wycierać sobie z obrzydzeniem twarz, ale... była też cholernie szczęśliwa, że Gray ŻYJE, więc... po prostu się na niego rzuciła, by zgnieść go w swoim uścisku i płakać mu w koszulkę, która... i tak była już mokra, więc nic się nie stanie.
Natsu jednak dalej się nie budził, a to... nie było już zabawne. 

~

Grayciu nie wiedział, co się dzieje, więc postanowił wyzionąć ducha pod Wendy, która gniotła go cyckami. To było całkiem miłe i mimo tego, że bolał go łeb i najchętniej znalazłby się w domu... nic nie mówił, a na jego usta wypłynął błogi uśmieszek.
- Cycki... - wymruczał sennie.
A Sting... spanikował jeszcze bardziej.
- Natsu! Cholera, Natsu! nie strasz mnie tak! - piszczał i potrząsał chłopakiem w strachu. I za przykładem Wen nawet spróbował zrobić mu usta - usta.

~

Natsu obudził się gdy, Sting jebnął jego głową w jakiś kamień... dlatego też, gdy chłopak zaczął mu robić usta, usta, zabrakło mu powietrza, którego właśnie chciał zaczerpnąć! I szybko odepchnął od siebie Stinga, w walce o życie. 
-Co do cholery?! -Zamrugał, gapiąc się na boki z nieogarem. A już zwłaszcza nie rozumiał czemu Wen leży na Grayu...

~

- Przepraszam! Nie chciałem cię zabić! - pisnął Stingu, głosem małej dziewczynki. Przytulił do siebie Dragneela, bardzo się ciesząc, że jednak nie zabił narzeczonego.
- Wen... Jedźmy do domu - mruknął Grayciu. - Te kajaki były totalnie złym pomysłem!
- Zgadzam się z tym. Nigdy więcej - jęknął blondyn, dalej tuląc Natsu, jakby się bał, że ten mu zaraz gdzieś zwieje.

~

-Um... dobra. To zostawmy je tutaj i wracajmy. Potem powiemy na recepcji gdzie zostawiliśmy kajaki i tyle. -Wen zebrała się z ziemi i pomogła też wstać Grayowi. -Dobrze się czujesz? -Spytała czule, głaszcząc go po policzku.
-Stiiiing~! -Natsu natomiast próbował uwolnić się z tego niedźwiedziego uścisku, bo... zwyczajnie zaczęło brakować mu znów powietrza. 

~

- Hehe... Lepiej być nie może... Hehe... - Gray wyglądał jak naćpany. Objął Wendy w pasie i wraz z nią ruszył w drogę powrotną, już piechotą.
- Kocham cię! - Sting wykrzyczał to wyznanie całemu światu (okay, tylko oni tu byli, ale spoko), a potem wziął Natsu na ręce i zapowiedział, że będzie go tak niósł aż do auta.

~

-Ja ciebie też kocham... ale nie nieś mnie jak pieprzonej księżniczki! Nie jestem kobietą! Mam honor! Umiem walczyć! ZOSTAW MNIEEE! -Darł się i próbował wyrwać, z czego Wen miała niezły ubaw. 
-O tam, Natsu,.. nie widzisz, że Stinguś chce być miły? -Uśmiechnęła się do niego wrednie. Zarumieniony, wrzeszczący Natsu... kochała patrzeć jak się wkurza!

~

- Nie puszczę cię! Na ziemi jest wiele niebezpieczeństw i jeszcze przez to umrzesz! - Tak... Stingowi trochę siadło na banię i postanowił chronić Natsu nawet przed mrówkami.
- Mam zjebanych znajomych - stwierdził Gray, który dalej dziwacznie się uśmiechał i wszędzie widział kajaki...

~

-Jakich niebezpieczeństw?! Nie odpierdalaj, Sting! STING! No puść! -Zapłakał z bezradności, gdy jego próby ucieczki na nic się nie zdawały. Dlatego też... po paru minutach szarpaniny w końcu się poddał, wzdychając ciężko.

~

Sting po prostu dalej go niósł, niestrudzenie pokonując przeszkody. Takie, jak na przykład kamienie. Po dwudziestominutowym marszu dotarli wreszcie do samochodu i blondyn wreszcie puścił Natsu.
- Uch, wypadałoby się przebrać - stwierdził Gray, patrząc na swe mokre ciuchy. Dobrze, że wziął zapasowe. Dopiero teraz też ściągnął kamizelkę, tak jak i pozostali.
I w tej chwili...
- Pan Sting Eucliffe? - Za nimi dało się słyszeć mało męski pisk, głos jednak należał do chłopaka, który wyglądał na studenta. - Mogę prosić o autograf? - Podsunął notesik i długopis pod nos zaskoczonego blondyna.
- E... Tak, to ja - odparł niepewnie.

~

Gdy wszyscy ściągnęli kamizelki, Wen poszła je oddać i powiedzieć o kajakach... A Gray i Natsu z nieogarem patrzyli na chłopca i Stinga. A już tym bardziej Natsu, który nie rozumiał, czemu chłopiec zaczął dziękować i się szczerzyć jak debil, gdy dostał autograf... a potem pobiegł gdzieś do swoich znajomych. 
-Ej... czemu ten studencik chciał twój podpis? Nawet nie jesteś sławny. -Natsu zmrużył oczy, węsząc tu podstęp. 

~

- Huh? Widocznie gdzieś jestem - odparł Sting, patrząc na Natsu z urazą. Co prawda pierwszy raz ktoś poprosił go o autograf, ale ten chłopak wyglądał na naprawdę szczęśliwego, że go dostał.
- No... w końcu grałeś w kilku sztukach, które pewnie krążą teraz w necie. Chłopak musiał cię tam ogarnąć i po prostu cię rozpoznał. - Gray wzruszył ramionami, a potem zdjął mokrą koszulkę i przebrał ją na suchą. Gacie i spodnie bdzie musiał zmienić gdzieś, gdzie nikt nie będzie patrzył, bo tu... było pełno ludzi.

~

-Serio? Sting jest w necie? -Teraz to się Natsu zdziwił. -To te sztuki są ciekawe? -Potarł się po karku, bo... w sumie nie lubił teatrów. Chodził tylko dla Stinga, jak występował. I w sumie często się wkurzał, gdy chłopak miał kogoś pocałować, ale to się wytnie. 

~

- Widać, że naprawdę jesteś ograniczony, skoro nie dostrzegasz w tych sztukach przesłania - prychnął Sting, nagle wkurzony na swego narzeczonego. Mając w dupie to, że ludzie patrzą, ściągnął mokre bokserki i znalazł czyste. Wciągnął je na dupsko i wpakował się do samochodu, nie chcąc z nimi gadać. Natsu widocznie w niego nie wierzył...
- E... Chyba powinieneś był zachować się bardziej taktownie - szepnął Gray do ucha Dragneela, a potem jednak wziął przykład ze Stinga, bo nie chciało mu się nigdzie iść. Obszedł samochód dookoła i zajął miejsce kierowcy, teraz czekając tylko, aż Wendy wróci i razem z braciszkiem zajmą miejsca.

~

-Ale... co ja takiego powiedziałem? -Zamrugał, nie rozumiejąc. Po prostu nie wiedział, że teatralne sztuki to coś, na co ludzie zwracają uwagę nawet w necie. I nie był ograniczony! -Ech... -Też się rozebrał do naga i założył całkiem nowe ciuchy, nie przejmując się tym, że ludzie się na niego gapili. A potem wszedł do auta, praktycznie na równi z Wen, która też już wróciła. 
-Coś nie tak? -Spytała, wyczuwając napiętą atmosferę a aucie. 

~

- Twój brat nie docenia mojej pracy. I był wielce zdziwiony, że ktoś w ogóle poprosił mnie o autograf - wyjaśnił Sting, nadal mocno dotknięty tym, że Natsu sądził, że nie robi nic ważnego. I widocznie nie oglądał jego występów nawet wtedy, gdy na nie chodził...
- Dajcie już spokój. - Gray próbował uciąć temat. Ruszył z miejsca i wreszcie zaczęli zmierzać do domku.

~

-Przecież chodzę na twoje przedstawienia i lubię patrzeć, jak grasz! Ale... mogę nie przepadać za teatrem, nie? Nie wiedziałem, że ludzie z teatrów też mają fanów. -Jęknął Natsu, nie wiedząc, że tak bardzo dotknął ukochanego. -Nie chciałem cię urazić...
-Boże... nie powiecie mi chyba, że znów chcecie się kłócić? -Mruknęła Wen, patrząc na nich z politowaniem. 

~

- No super. Gram w sztukach, więc nie mam fanów - fuknął i skrzyżował ramiona na piersi, patrząc uparcie za okno. - Nie doceniasz mnie. A na sztukach widocznie w ogóle nie słuchasz... Phh.
- Skończcie! - Grayowi drgnęła brew.

~

-Słucham ciebie! Może w czasie jak inni gadają to się wyłączam... ale ciebie słucham! -Zaprotestował. -A poza tym... ty też nie wyglądasz nigdy na bardzo zainteresowanego, jak biorę cię na turnieje moich uczniów. A to prawie tak, jakbym sam występował. -Nadął policzki. 
-Błagam was... dajcie sobie już na wstrzymanie! Zachowujecie się jak stare małżeństwo, a nim jeszcze nie jesteście! -Wen aż zatkała sobie teraz uszy, mając dość. 

~

- Jestem zainteresowany, bo sam też chciałem się uczyć, nie? I przynajmniej wykazuję zainteresowanie i dopinguję twoich uczniów, którzy mnie nie lubią - burknął. - A ty widocznie nie lubisz patrzeć, jak gram... więc nie będę cię na nic zabierał, żebyś się nie zanudził - prychnął. - Koniec tematu.
I wreszcie zapadła cisza... I Gray postanowił ją wykorzystać, aby włączyć radio na full. I w ten sposób jechali przez większą część drogi, bo w końcu rozbolała go głowa i je wyłączył.

~

-Jak to nie lubię?! Nie widzisz, bo jesteś wtedy skupiony na tekście! Ale jak grasz, to uśmiecham się jak debil, cicho cię dopingując! Może jak inni mówią, to wyglądam na znudzonego... ale nie ty! -Teraz wyglądał na zranionego, że Sting uważa go za tak nieczułego chłopaka. Natsu nie dał się zamknąć i darł się mimo muzyki. Choć... teraz tylko Sting go mógł w sumie zrozumieć. I na nieszczęście skończył się drzeć, jak radio się wyłączyło. No... i po cholerę tak się męczył?!

~

Sting nawet nie raczył mu odpowiedzieć, bo rozumiał tylko poszczególne słowa. Postanowił, że dokończą tą rozmowę w domu. Już byli dość blisko.
I w pewnej chwili... Gray zobaczył Laxusa, wychodzącego ze sklepu z męską bielizną. Zacisnął mocniej dłonie na kierownicy i zagapił się na niego, gdyż zalały go różne uczucia i... wjechał w coś, aż samochodem trochę zarzuciło. I w dodatku trysnęła skądś woda. Pierwszy otrząsnął się z szoku i wyskoczył z auta.
- No nie! Gajeel mnie zabijeee! - zapłakał, patrząc na wgniecioną maskę. Wjechał w hydrant. Zajebiście.

~

Wen doznała szoku, ale nic jej się nie stało, bo zapięła pasy. Sting też. Ale Natsu... nie miał już tak wesoło. Siedział na środkowym siedzeniu na tyle i przy nagłym hamowaniu wyleciał w przód i zajebał głową w sprzęgło, co go znów pozbawiło przytomności.
Laxusowi, jak i innym przechodniom nie umknął ten wypadek. A już zwłaszcza... gdy Gray wyszedł z auta i zaczął krzyczeć. To go na tyle zdziwiło, że nawet się nie ruszył, tylko stał i gapił się na Fullbustera jak na idiotę, no bo... jak on do cholery przyjebał w ten hydrant?

~

Gray chwilę jeszcze porozpaczał nad tym, że jego oszczędności na malucha zostaną wydane na naprawę tego grata... po czym wyprostował się i spojrzał z gniewem na Laxusa.
- To twoja wina! - krzyknął, wytykając go palcem. Chuj, że w zasadzie to on był winny, bo się zagapił...
- Natsu! - Sting się przestraszył. Pociągnął Natsu do siebie i zobaczył, że na jego głowie już zaczyna kwitnąć siniak. Świetnie. Czemu biedak zawsze dostawał w łeb? - Natsu, obudź się. - Po raz kolejny tego dnia klepał go po twarzy, aby się ocucił.

~

-Huh? -Dobra, teraz to Laxus już w ogóle nie ogarniał, o co mu chodzi. -Niby jak to może być moja wina, skoro dopiero co wyszedłem ze sklepu? -Drgnęła mu brew i nawet pokazał reklamówkę z bokserkami. 
Wen obserwowała natomiast Graya w ciszy, nie wiedząc, czy wtrącać się w tamtą rozmowę. Poza tym... też się bała, że jej brat mocno oberwał. Na szczęście po kilku minutach otworzył oczy, choć nic nie mówił, najwidoczniej przyćmiony. 

~

- Twoja, bo... bo się zagapiłem! I wjechałem w ten pieprzony hydrant! - palnął, zanim zdążył pomyśleć. Nadal był wkurwiony. Ten dzień to jakaś porażka... Jeszcze tego mu brakowało.
Sting przytulił do siebie Natsu, gdy ten już się obudził.
- Mieliśmy mały wypadek, leż sobie. Nie pozwolę, żebyś o coś jeszcze przywalił - powiedział cicho, mając ochotę wyskoczyć z auta i ponownie wpakować do niego Graya.

~

-Zagapiłeś się...? -Laxus zamrugał, ale po chwili jego usta przyozdobił chamski uśmieszek i cicho się zaśmiał. -Ach, rozumiem. Zagapiłeś się NA MNIE, hm? -Podszedł do Fullbustera i teraz patrzył mu prosto w oczy. -W takim razie przepraszam, że moja osoba tak cię peszy i dekoncentruje. -Praktycznie chuchał mu w twarz. 
-Wypadek...? -Natsu mruknął cicho, nie kontaktując za bardzo. Ale to słowo... wprawiło w nagłą panikę. Uniósł się do siadu z szeroko otwartymi oczami i złapał się za nogi. A gdy dopiero upewnił się, że może ruszać każdą kończyną... uspokoił się i ciężko oddychając znów wywalił się plecami na siedzenie.

~

Teraz Gray strzelił poker face'a. Woda z hydrantu tryskała też na niego, co pomagało mu ochłonąć.
- Chciałbyś. Zagapiłem się na sklep z bokserkami, a że akurat z niego wyszedłeś... to się wystraszyłem, bo wyglądasz chujowo - warknął, nie mogąc się wysilić na bardziej ciętą ripostę. Odchylił się też do tyłu. - Nie zaburzaj mej przestrzeni osobistej.
- Spokojnie... - szepnął, głaszcząc go po głowie. - Po prostu Gray jebnął w hydrant i teraz kłóci się z Laxusem, ale nie przeszkadzaj.

~

-Oczywiście. Po prostu kochasz bokserki bardziej niż swoich znajomych, dlatego się na nie tak zagapiłeś. -Odparł z kpiną. -I nie zaburzam twojej przestrzeni. -Odsunął się, krzywiąc usta w grymasie. Jakby wzrok, którym obdarzał go w tym momencie Gray... był dla niego raniący.
-Gray z Laxuem...? Co?! -Znów usiadł, ale zakręciło mu się tylko w głowie. -Uch... 
-Spokojnie... Gray zaraz wróci. -Szepnęła Wendy, przyglądając się temu wszystkiemu z mieszanymi uczuciami. 

~

Odwrócił wzrok i przygryzł wargę, czując się dziwnie z całą tą sytuacją. Nie wiedział już nawet, co powiedzieć. Nadal był na niego wściekły za to, że zostawił go tak bez słowa... ale jednocześnie czuł przemożną ochotę, aby wpaść mu w ramiona i już tam pozostać. Ale takie coś byłoby nie fair nie tylko wobec jego zasad... ale też wobec Wendy.
- Dobra... zapomnij. Nic nie było. - Pokręcił głową, jakby z rezygnacją. I odwrócił się do niego plecami, patrząc teraz bezradnie na uszkodzony samochód. Gajeel już nigdy nie pożyczy mu auta, to było pewne.
- Mam nadzieję, bo jak nie, to mu jebnę - mruknął Sting, zastanawiając się, czy czasem nie wkroczyć.

~

-Mhm... -Laxus wyjął z portfel z kieszeni, a z niego jakieś kartki. Wyciągnął również długopis i zaczął coś pisać, a potem... po prostu wręczył Grayowi czek. -Spowodowałem wypadek. Dziesięć tysięcy wystarczy? -Odparł z sarkazmem, a potem odwrócił się tyłem i zaczął kierować się do własnego auta. -I zanim zaczniesz krzyczeć, że tego nie chcesz... -Stanął na moment. -To proszę, oszczędź wszystkim uszu. Wrzeszczysz czasami jak baba. A ja i tak nie mam na co wydawać ostatnio forsy. -I z tym po prostu się oddalił. 

~

Teraz to się wkurzył. Nie, nie zamierzał wrzeszczeć. Po prostu pobiegł za Laxusem, rzucił mu się na plecy i plasnął go tym czekiem w czoło.
- Nie będę brał od ciebie kasy za nic. Jasne? - warknął mu do ucha. Miał w dupie to, że ludzie się na nich dziwnie patrzą. - Jesteś głupi, jeśli sądziłeś, że to przyjmę. Jakbyś wystarczająco dobrze mnie znał, wiedziałbyś, że teraz odwalę taką manianę! - Tak, rzeczywiście powód do chwalenia się.
- No nie... może pora, abym wysiadł? - Sting zmarszczył brwi, widzą akcję Fullbustera.

~

-Masz rację. To moja wina... bo miałem nadzieję, że choć TROCHĘ zmądrzałeś i nie będziesz idiotą, by nie wziąć kasy na naprawę. -Warknął, a potem zrzucił z siebie Graya, łapiąc go na ręce, a potem stawiając na chodniku. -A czek... jak nie chcesz, to daj komuś innemu. -Rzucił go na ziemię, a potem znów zaczął się oddalać, wkurzony. 
-No... idź lepiej. I weź tą kasę. -Natsu zmrużył oczy. 

~

Sting wyleciał z samochodu, chwycił czek i pociągnął Graya w kierunku auta, ale ten się wyrwał. O, nie, nie zostawi tak tego.
Podbiegł do Dreyara i stanął na przeciwko niego, zmuszając, aby się zatrzymał.
- A ja myślałem, że choć trochę zmądrzałeś i nie będziesz rozdawał kasy na prawo i lewo - przedrzeźnił go. - Serio... przez chwilę myślałem, że się zmieniłeś. Ale twój powrót pokazał mi, że dalej jesteś takim samym chujem, jak na początku naszej znajomości. - Spojrzał na niego z mieszaniną emocji. Pozytywnych i negatywnych. - Może jeszcze dalej ćpaj do kompletu. Wtedy to już całkiem... - Nie dokończył. Oparł się o ścianę sklepu. Nagle opuściły go wszystkie siły. Przecież to już nie jego sprawa, co robi Laxus... Nie jego. Więc dlaczego zachował się w ten sposób...?

~

Laxus faktycznie się zatrzymał i o dziwo... nie był zły. Patrzył na Graya jedynie zmęczonym i nieco smutnym wzrokiem. 
-Myślałem nad tym. Czy znowu nie brać... W sumie cała moja motywacja do tego, by być lepszym facetem poszła się jebać z chwilą, gdy tu wróciłem. -Wzruszył ramionami. -Poza tym nie widzę nic złego w tym, że ktoś sobie weźmie te tysiaki. Chciałem pomóc tobie... ale jak nie, to trudno. Rób co chcesz.

~

Poczuł dziwny uścisk w sercu, gdy tego słuchał.
- Mogłeś powiedzieć cokolwiek. Dlaczego cię nie ma. Pozwoliłeś mi wierzyć, że uciekłeś z dala od problemu i że być może nie żyjesz... A teraz dziwisz mi się, że jestem na ciebie wściekły i że postanowiłem ułożyć sobie życie bez ciebie. Serio, Laxus... wystarczyłoby jedno słowo wyjaśnienia i bym na ciebie czekał. Jedno, jedyne, kurwa, słowo... - Popatrzył na niego jakby z wyrzutem i bólem. 
- Natsu, mam plan, idź zawal Laxusowi kopa w sranie, a ja porwę Graya do auta. Zaraz psy tu przyjadą. - Sting położył czek na siedzeniu i spojrzał na swego chłopaka poważnie. - Rozmawiają. To nie skończy się dobrze.

~

-A jak myślisz... jak się czułem po tym, gdy doprowadziłem cię do takiego stanu... pobiłem…? Żałowałem tego. Winiłem się. Nie mogłem na ciebie patrzeć, bredziłeś, że to niby TWOJA wina. Zdałem sobie sprawę... że musiałem ci albo bardzo zniszczyć psychikę, albo jesteś na tyle głupi, że nie widzisz mojej cholernej winy. Dlatego wyjechałem bez słowa. Nie chciałem, żebyś mnie tam odwiedzał i mówił, że mnie przepraszasz... Kurwa, przepraszasz. Jakbyś miał za co, do cholery. -Spojrzał mu ostro w oczy. -Już wystarczy, że wtedy w szpitalu, na znieczuleniach... pierdoliłeś jaki to TY wyrządziłeś mi ból. I wiesz... to może dlatego. Chciałem, żebyś mnie obwiniał, a nie uniewinniał. I potem... chciałem wrócić. Ale pokazać ci się już z lepszej strony. By więcej cię nie skrzywdzić. -Westchnął, gdy skończył mówić. -Nieważne... może gadam od rzeczy. Wybacz. Jestem zwyczajnym chujem i ćpunem. Gratuluję szczęśliwego związku. -I z tym, odszedł. Wsiadł do auta i odjechał, nie chcąc nawet słuchać, co Gray ma do powiedzenia... Stracił ochotę do rozmowy. 
-Um... chyba już nie muszę. -Natsu zamrugał, widząc, jak Laxus odjeżdża. A Wendy... nic nie mówiła. Siedziała cicho, zastanawiając się tylko o czym rozmawiali.

~

Gray wysłuchał tego wszystkiego... I zwalczył chęć pobiegnięcia za samochodem. Stał jak wmurowany przez bite dziesięć minut... a potem wrócił do auta i wycofał. Nic nie mówił w czasie, w którym jechali do domu. W samochodzie panowała niezręczna cisza. Gdy zaś zatrzymał się przed domem tamtej trójki... nawet na nich nie spojrzał.
- Gray... zostaniesz u nas? - zapytał niepewnie Sting.
Fullbuster tylko pokręcił głową. Chciał zostać teraz sam.

~

-Na pewno chcesz wrócić... sam? -Spytała cicho Wen, zaniepokojona tym, jak bardzo źle Gray zniósł zwykłą rozmowę z Laxusem. I dla niej, było to tym bardziej niezręczne. Była zła, smutna i chciało jej się płakać, ale... chciała też podnieść na duchu swego chłopaka. Nie chciała go zostawiać, ale wiedziała, że może on potrzebować teraz chwili samotności. 
-Zostaw go, Wen. -Westchnął Natsu i wysiadł wraz ze Stingiem z auta, a potem otworzył siostrze drzwi, czekając, aż Gray coś jej powie i wyjdzie. 

~

- Przepraszam... Ale muszę zostać sam - powiedział w końcu, dziwnie zniekształconym głosem. Nawet nie spojrzał na dziewczynę.
Sting się lekko skrzywił. Czuł, do czego wszystko zmierza, ale nic nie powiedział, tylko wyciągnął „bagaże" całej trójki z auta i skierował się do mieszkania.

~

Natsu natomiast pomógł Wendy wysiąść, bo ona też nie wyglądała zbyt dobrze i widać było, że jest jej smutno. Dlatego od razu objął ją ramieniem i pocałował w czoło, a potem zaprowadził do mieszkania, idąc po schodach za Stingiem. A gdy weszli, tylko westchnął. 
-Kochanie... zrób coś dobrego do jedzenia, hm? I może jakiś deser. -Popatrzył na niego znacząco. Też zdawał sobie sprawę co może się stać, skoro Gray aż tak zareagował na Laxusa... dlatego też chciał jakoś rozweselić siostrę, która prawdopodobnie czuła to samo. 

~

Gray odjechał, czując się jeszcze gorzej, niż chwilę temu. Nie miał pojęcia, co robić, ale... w sumie wiedział, że Laxus miał rację. Wtedy do tego stopnia siadło mu na banię, że przepraszał go ciągle za coś, co co nie było jego winą... tylko Dreyara. Pojebane...
*
Sting od razu kiwnął głową.
- Jasne. Przygotuję tak dobrą kolacyjkę i deser, jakiego jeszcze w życiu nie jedliście. - Poczochrał Wendy włosy, uśmiechnął do niej pokrzepiająco i poszedł do kuchni.



Hej.
Wiem, że spodziewaliście się rozdziału nieco wcześniej, ale wróciłam na święta do domu, zostawiając laptopa w wynajmowanym mieszkaniu, a co za tym idzie - nie miałam dostępu do materiałów.
Planujemy z Iris założyć nowego bloga, którego pisanie sprawia nam najwięcej przyjemności i jest mega długi (jak na razie ponad 100 rozdziałów wyszło, a to jeszcze nie koniec, bo mamy wiele pomysłów), ale jak na razie będziecie musieli cierpliwie poczekać.
Wszystkim zajmę się po sesji, czyli w połowie lutego.
Wątpię też w to, że dam radę wcześniej dodać rozdział na tego bloga. Musicie być cierpliwi. Mam dużo nauki i to naprawdę dużo. Teraz jest najgorszy okres, jeśli o to chodzi. Proszę też o wyrozumiałość.
No i... szczęśliwego nowego roku!
/ Misuzu