środa, 30 września 2015

Rozdział 35.

Siemka. W październiku proszę o cierpliwość. Nie będę miała za bardzo czasu - praktyki, nauka i te sprawy. Także proszę mnie nie winić, jeśli rozdział nie będzie się pojawiał dość długo.

Cztery miesiące później...
Natsu powoli odzyskiwał władzę w dolnych rejonach ciała. Z czasem zaczął chodzić o laskach i mógł zgiąć nogę w kolanie. Szło dobrze. A od miesiąca udawało mu się przechodzić krótkie dystanse bez żadnej pomocy, jedynie kulejąc. Dragneel był naprawdę szczęśliwy. A zwłaszcza dziś, bo... po dzisiejszej rehabilitacji mógł przejść bardzo długą drogę samodzielnie i na dodatek bez kulenia! I nawet podskoczył! Nie mógł się doczekać, by pokazać to Stingowi.

~

Sting był bardzo zadowolony. Ostatnio wszystko układało się pomyślnie. Co prawda dalej z Grayem pełnili na zmianę warty przy Natsu, ale nie musieli robić za niego wszystkiego, co bardzo wszystkich cieszyło. Z przyjemnością patrzyli, jak Dragneel robi postępy i nawet niepowodzenia w pracy nie zmieniały ich nastrojów.
Teraz właśnie Eucliffe szedł przez szpital po swojego chłopaka, ciekaw, jak poszły mu rehabilitacje.
- Cześć - przywitał się z uśmiechem i cmoknął go w policzek. - Jak sprawował się mój pyszczek? - zwrócił się do lekarki i poczochrał różowe włosy swego ukochanego.

~

-Niech pan sam zobaczy. Natsu chciał się pochwalić. -Lekarka zaśmiała się cicho na ten widok. Już się przyzwyczaiła i naprawdę była fanką tej dwójki. Widać było, że się kochali.
-Właśnie! Patrz! -Zrobił mały podskok ku górze, uśmiechając się radośnie. -I na to! -Pobiegł truchtem do ściany, a potem wrócił. -Nie potrzebuję już laski!

~

Sting patrzył na to z coraz szerszym uśmiechem na ustach.
- Wiedziałem, że w końcu ci się uda! - Wziął go w ramiona i uściskał mocno, wyraźnie szczęśliwy. - Boże, Natsu, nawet nie wiesz, jak się cieszę! Będziesz mógł w końcu wrócić do dojo, tak jak planowałeś! - Blondynowi aż z radości i wzruszenia stanęły łzy w oczach.

~

-Tak! Pójdę tam jutro z rana! Tylko... muszę zadzwonić do dojo, by poinformowali o moim powrocie. -Uśmiechnął się lekko, tuląc jak najmocniej do Stinga.
Pani doktor rozczuliła się na ten widok.
-Możecie państwo już wracać do domu... Ale Natsu, w razie czego, przychodź do mnie jeszcze tydzień, by upewnić się, że wszystko jest w porządku. -Uśmiechnęła się.
-Dobrze! -Zgodził się radośnie. Już niedługo... rehabilitacja będzie jedynie wspomnieniem.

~

- Dziękujemy pani bardzo - powiedział Sting, w jego głosie było słychać wdzięczność. - Chodźmy, Natsu. Pora wracać do domu. - Uśmiechnął się czule do chłopaka. Potem pożegnali się z lekarką i po prostu wyszli z budynku, by pojechać do domu. W domu zaś...
- Powinieneś dostać nagrodę... skarbie. - Stinguś mocno objął Natsu w pasie, przyciągając do siebie. Przygryzł lekko jego ucho. - Jaką chcesz? - zapytał, nie chcąc od razu sugerować seksu, chociaż się napalił.

~

-Nagrodę? -Natsu zamrugał i szczerze nawet nie pomyślał o seksie, bo przez osiem miesięcy tego nie robił i nic mu się teraz z nim nie kojarzyło tak jak dawniej... -Nie wiem. Czekoladę? -Zaproponował, a potem cmoknął chłopaka w usta. -Albo masaż stóp, hyhy!

~

- Kotek... O seks mi chodziło, o seks. - Spojrzał na niego dziwnie, w potem tak po prostu wpił się wargami w jego usta i zaczął zmierzać powoli w stronę kanapy, zmuszając tym samym Natsu, aby się w jej kierunku cofał. Tak długo nie ruchał... że czuł, że wybuchnie, jak mu dziś Natsu odmówi, grr.

~

-Huh? -Zdążył jedynie posłać Stingowi zaskoczone spojrzenie, zanim ten popchnął go praktycznie na kanapę, nie przestając całować. I gdy teraz pod nim leżał... zdał sobie sprawę, że miło by było znów poczuć tą przyjemność... Tak długo tego nie robili, że w sumie zapomniał, jak to jest. Dlatego też nie zaprotestował, ale się podniecił i objął mocno blondyna, odwzajemniając pocałunek.

~

Sting ucieszył się, że Natsu nie zaprotestował, tylko dał mu znać swym zachowaniem, że też tego chce. Zamruczał cicho i potarł się kroczem o jego krocze, coraz bardziej podjarany. W końcu... W końcu porucha! To takie wzruszające! Miał nadzieję, że nie zapomniał jak to się robi, bo byłoby cienko!
Wsadził rączkę pod koszulkę Dragneela, chcąc pomacać, zanim przejdą do rzeczy.

~

Jęknął cichutko, nieprzyzwyczajony już do tego dotyku. Teraz czuł, że dosłownie wszystko mogłoby go podniecić. I teraz... zdał sobie sprawę jak bardzo Stingowi było ciężko i pewnie trudno było mu zachowywać celibat przez niemal 3/4 roku. To naprawdę dużo o nim świadczyło. Że... kochał Natsu, mimo wszytko i chciał jego dobra.
-Sting... -Zerwał na chwilę pocałunek, by polizać blondyna po szyi.

~

Z każdą chwilą podniecał się coraz bardziej, samą myślą zbliżającego się stosunku. Sapnął cicho i ściągnął z nich obu koszulki. Potem schylił się i zaczął stawiać malinki na szyi i klacie chłopaka. Po chwili zajął się też sutkami, przygryzając i liżąc raz jednego, a raz drugiego. Chociaż był niecierpliwy, nie chciał, aby ich pierwszy stosunek po tak długim czasie był jedynie dla zaspokojenia potrzeb. Chciał, aby zapamiętali go na długo.

~

-Kocham cię... -Szepnął, czując ciepło rozchodzące się po jego ciele. To fizyczne- spowodowane podnieceniem oraz to psychiczne- gdy zdał sobie sprawę z tego, jak naprawdę ma wspaniałego chłopaka i jak długo na niego czekał... Sting był najlepszym, co go w życiu spotkało.

~

- Ja ciebie też - szepnął z uczuciem i uniósł się wyżej, by zainicjować kolejny, pełen czułości pocałunek. Przesunął dłonią niżej, na wybrzuszenie w spodniach Dragneela i uśmiechnął się pod nosem. Zaczął masować jego męskość przez materiał, dopiero po jakimś czasie postanowił mu ulżyć i zsunąć z niego zbędną część garderoby. Mimo tego, że codziennie widział nagie ciało ukochanego, miał świadomość, że nie może go dotknąć w TEN sposób. Ale dziś... mógł. I to sprawiło, że jeszcze bardziej się podniecił i zapragnął go mieć. W tej chwili. Teraz. Już.

~

-Wiem... -Szepnął, a potem zaczął rozpinać spodnie ukochanego, aż zdjął z niego dolną część garderoby. Przejechał ręką po jego męskości, a serce zaczęło bić mu mocniej. -Wiesz... po takiej przerwie chyba będę potrzebować dobrego przygotowania, by mnie Ferdek nie rozerwał. -Zaśmiał się cichutko.

~

Pomógł mu zrzucić z siebie resztę ciuszków i roześmiał się na jego słowa.
- Spokojnie. Zadbam o twoją Halinkę i nie dam Ferdkowi jej rozerwać. - Pomiział go po boku, puścił mu oczko, a potem się zniżył... by przygotować go języczkiem. Ten sposób był lepszy, po tak długiej przerwie od seksu. Przynajmniej tak uważał Sting.

~

-Ach... -Natsu zadrżał i odchylił głowę do tyłu za sprawą rozkoszy, jaką dawał mu teraz Sting. Zawsze taki rodzaj przygotowania podniecał go jeszcze bardziej... Wplątał rękę we włosy blondyna, cicho jęcząc. Tak... jemu tez tego brakowało. Tej bliskości.

~

Przygotowywał go jak najdokładniej mógł. W końcu nie chciał sprawić mu niepotrzebnego bólu, gdy już zastąpi język penisem. Musiał być cierpliwy - w końcu tyle czasu wytrzymał, więc to pięć minut dłużej go nie zbawi, prawda? Wreszcie uznał, że już wystarczy i zakończył przygotowania.
- A teraz... tatuś wraca do domku, hyhy. - Zaśmiał się jak debil, ustawił się przy jego otworze i zaczął w nim powoli zatapiać. Na twarzy dalej miał głupi zaciesz.

~

-Tatuś wraca do domku? -Natsu powtórzył słowa chłopka z głupią miną. -Serio? -Spojrzał na niego jak na debila, a potem... zacisnął zęby, czując to bydle w sobie. Sporo czasu minęło... i to oczywiste, że na początku trochę bolało. Nie było jednak aż tak bardzo źle, bo po kilku minutach się dostosował i jęknął, tym razem z przyjemności.
-Już możesz.

~

Starał się zatapiać powoli i delikatnie, a gdy już to zrobił, dał mu dłuższy czas na przystosowanie. W tym czasie kąsał jego szyjkę, zadowolony i podniecony.
Gdy usłyszał to jawne przyzwolenie, wykonał pierwsze, płytkie pchnięcie. Spoko, przyspieszy z czasem, początki zawsze oznaczały powolną zabawę, chyba że partner był masochistą. A Natsu nie był, więc Sting bardzo o niego dbał w czasie seksu. Nawet bardziej, niż o siebie, a to się ceni!

~

-Mhmm... Achh... -Miał przymknięte oczy i rumieńce na policzkach. Odczuwał każde pchnięcie tym intensywniej, że dopiero odzyskał pełną władzę w nogach i był bardzo wrażliwy w tych rejonach, a do tego dawno tego nie robili. Objął mocno blondyna, zasysając mu się na szyjce.

~

- Mrru... Mój słodki Naceeek - zamruczał Sting, rozkoszując się pieszczotami i tym, że w końcu znalazł się w tym ciepłym, ciasnym wnętrzu, mrau. Stopniowo ciut przyspieszał tempo, ale nie szalał tak bardzo, bo wiedział, że nie powinien sobie tak pozwalać. W końcu... Natsu dopiero co całkowicie się wyleczył.

~

-Mhmm~! -Jęczał jeszcze głośniej, dalej liżąc i ssąc jego szyję, by zostawić na niej masę malinek i naznaczyć swego chłopaka jako swą własność. Kochał go... I teraz też dopiero odkrył, jak jemu również brakowało tych zbliżeń, dzięki którym mogli zapomnieć o problemach i rozkoszować się jedynie swoją bliskością.

~

- O, taak... Jęcz dla mnie - mruczał, głosem ochrypłym od podniecenia. - Jęcz głośniej...
Jeszcze trochę przyspieszył tempo, zatapiając się w nim głębiej, niż poprzednio. Tak bardzo tęsknił za tego typu zbliżeniami, że teraz ciężko było mu się hamować.

~

-S - Stiiing~! Achh~! -Odchylił głowę do tyłu, jęcząc jak rżnięta dziewica. To było za dużo... czuł to wszystko tak intensywnie, że ledwo mógł oddychać za prawą tego podniecenia. Wbił w plecy blondyna paznokcie, chcąc wyładować gdzieś emocje.

~

Sting poczuł kolejną falę żądzy, zalewającą ciało. Kurwa... tak dawno go nie pieprzył, że teraz nie trzeba było mu wiele, a już poczuł, że zaraz dojdzie. W tym celu jeszcze trochę wzmocnił ruchy, chcąc doprowadzić ich do orgazmu w przeciągu kilku najbliższych minut. Sapnął cicho, a potem mruknął z aprobatą na jęki ukochanego i w końcu... spuścił się, znacząc nasieniem jego wnętrze. Wykonywał jednak pchnięcia dalej, dopóki Dragneel też nie osiągnął spełnienia.

~

Gdy poczuł jak Sting dochodzi w jego wnętrzu... wystarczyło kilka kolejnych pchnięć, a sam osiągnął spełnienie. Opadł całkiem na kanapę, bezwładnie i ciężko łapiąc powietrze.
-Uch... to było coś. -Uśmiechnął się lekko, uspokajając oddech. Patrzył na Stinga czule i... wreszcie przestał czuć się jak piąte koło u wozu. Mógł sam chodzić, mógł zaspokoić swego chłopaka... wszystko wracało do normy.

~

Sting opadł na jego ciało, nie opuszczając go. Uspokajał oddech, patrząc na niego z dziwnym uśmieszkiem i równie dziwacznym błyskiem w oku.
- Tak... A to dopiero początek - sapnął i uniósł się, by złapać go za penisa i zacząć go lekko masować. Pewnie Natsu poczuł, że przed chwilą sflaczały penis Stinga znowu napęczniał w jego odbycie. - Gotów na kolejną rundkę? - Wyszczerzył zęby, a potem schylił się i złączył ich wargi w pocałunku. Oj tak... teraz sobie odbije, hyhy.


poniedziałek, 21 września 2015

Rozdział 34.

Rozdział daję dziś, bo do końca tygodnia raczej nie będę mieć czasu. Miłego czytania~!


Dwa miesiące później...
Natsu był dziś znów na rehabilitacji i... popłakał się przy swojej prowadzącej pani doktor. Ze szczęścia, bo... ruszył palcami u nóg. Poczuł nogi. Nie mógł się doczekać, aż powie to Stingowi. I...był tak szczęśliwy, że nie mógł przestać płakać i przytulać się do równie radosnej z tego faktu lekarki.

~

Sting przyszedł po Natsu na wyznaczoną porę, zmęczony. Próba przedstawienia była strasznie męcząca... Ciągle coś szło nie tak, ech. Dlatego, gdy zobaczył płaczącego Dragneela, tulącego się do lekarki... ogarnęło go złe przeczucie.
- Natsu! Natsu, co się stało, dlaczego płaczesz?! - Szybko do niego podbiegł, przestraszony i przejął z ramion zdezorientowanej kobiety.

~

-Sting? -Pociągnął nosem, patrząc na niego załzawionymi oczami i... uśmiechnął się. Lekko, ale jednak. -Patrz! -Wskazał na swoje nogi i poruszył palcami, niezwykle dumny z tego faktu. -Czuję je... czuję... -Powtarzał, jakby w transie, a po policzkach dalej lały mu się łzy.

~

Sting patrzył na to z niedowierzaniem, ale i radością. Zaśmiał się i okręcił go dookoła, uradowany. Do oczu napłynęły mu łzy radości.
- O, Boże! Natsu, tak się cieszę! Teraz może być tylko lepiej, prawda? - I nie zważając na lekarkę, pocałował swojego słodziaka z namiętnością i czułością.

~

Dalej płakał, ale odwzajemnił ten pocałunek z równą pasją. Objął ramionami szyję blondyna i przylgnął do niego jak najbliżej. Tak bardzo się cieszył... Teraz... Teraz wreszcie wierzył w to, że jest szansa, by znów stanął na nogach. I będzie się starał. Zrobi wszystko, by to tego doprowadzić.

~

Przydusił go do siebie mocniej, nie zrywając pocałunku ani na moment. Zrobił to dopiero po kilku dłuuugich minutach.
- Musimy powiedzieć Grayowi. Na pewno się ucieszy. - Sting uśmiechnął się szeroko i radośnie. - Ale na razie... Wracajmy do domu.

~

-Tak... chodźmy. -Starł sobie z pod oczu łzy. Potem pożegnali się z rozczuloną tą sceną lekarką i Sting zaniósł nadal nie zdolnego do samodzielnego poruszania się Dragneela do samochodu i... wrócili.
A gdy już Natsu został ułożony na kanapie, pociągnął na siebie Stinga i mocno się do niego przytulił. Bardzo mocno.

~

Sting od razu objął go ramionami, naprawdę uradowany. Jebać nieudany dzień w pracy, teraz już nic nie zniszczy mu humoru. Gdy wracali, napisali od razu do Graya, co się stało. Nie było więc nic dziwnego w tym, że zarówno on jak i Dreyar pojawili się u nich w domu z siatką pełną piw i zacieszami na ryjach.
- Naaaatsuuu~! - Grayciu podleciał do leżącej dwójki i praktycznie odepchnął zaskoczonego Stinga, by samemu uściskać przyjaciela. - Tak się cieszę! - Zapłakał.

~

Natsu zaśmiał się na to zachowanie Graya i teraz mocno przytulił się do przyjaciela.
-Też się cieszę. -Uśmiechnął się lekko.
-No... a mi ulżyło, że jednak nie zrobiłem z ciebie wiecznego kaleki. Teraz na pewno odzyskasz władzę w nogach. -Odparł Laxus, również się uśmiechając. Położył piwa na stole, a potem usiadł na fotelu, bo na kanapie nie było już dla niego miejsca, hah.

~

- Gray, odsuń się od mojego słodziaka, sam chcę się nim nacieszyć. - Sting nadął policzki, udając obrażonego, ale tak naprawdę był tym rozbawiony. Poczochrał włoski swojemu ukochanemu, ciesząc ryjka.
- Nie odsunę się! Muszę go uściskaaaaać! - Grayciu ani myślał odsuwać się od przyjaciela. Wręcz przeciwnie - przytulił go jeszcze mocniej, wprost rycząc ze szczęścia.
- Ej, Laxus, weź go jakoś ululaj, czy coś, bo zaraz zaleje nam dom łzami - zażartował Sting.

~

A Natsu... widząc, że Gray płacze... Sam zaczął ryczeć, mocno tuląc się do przyjaciela.
-Niby jak? -Laxus strzelił poker face'a, patrząc na te dwie, płaczące pijawki. -Jeszcze mnie ugryzie, jak go teraz ruszę. -Ani mu się śniło teraz ruszać Graya, bo chłopak był czasem nieobliczalny. -Zrobi mi jeszcze w domu awanturę, że nie rozumiem jego uczuć. -Wyjaśnił i sięgnął sobie po piwko. Może... może to pomoże mu zignorować te płacze?

~

Sting - widząc to - sam ostrożnie zszedł z kanapy i usiadł sobie na drugim fotelu. Wziął też piwo od Laxusa i sobie je otworzył.
- No... Może lepiej na razie rzeczywiście zostawmy ich w spokoju, bo by nas pozabijali, czy coś - stwierdził. - Czasami ukesie bywają groźne. Natsu nie raz przyłożył mi miotłą za rozrzucanie gaci po pokoju. - Nadął policzki.
- Naaatsuuu~! - beczał Gray, tuląc do siebie Nacusia mocniej.

~

-Ej, nie jestem typowym ukesiem, okay!? -Natsu krzyknął do Stinga, mając nadal łzy w oczach i tuląc mocno Graya. -Też w przeszłości ruchałem, pff!
-Noo... Gray też jest dziwny. -Skwitował Laxus, popijając piwo i ignorując krzyki Dragneela. -Czasem non stop się do mnie tuli, a czasem strzela focha ni z gruchy, ni z pietruchy i nie pozwala się przytulić, bo niby nie rozumiem jego uczuć, czy coś... -Podrapał się po głowie.

~

- Tak, tak. - Sting machnął ręką na słowa Natsu.
- Eeej~! Gówno prawda! Jak chcesz, to mogę wcale się nie tulić do ciebie! - warknął Gray, strzelając focha. - Natsu, obrażają nas tu.
- Nie obrażamy. My was po prostu obgadujemy. Na przykład kiedyś Nacuś postanowił mnie ignorować, dopóki nie kupiłem mu czekolady. Wtedy dopiero się do mnie odezwał, a jak się zapytałem, o co mu chodziło, to powiedział, że nie wie. - Przewrócił oczami.

~

Teraz Nacuś spalił lekkiego buraka na słowa Stinga.
-A to moja wina, że kocham czekoladę? -Nadął policzki, obrażony. -Poza tym nie umiem się długo gniewać... mam krótkotrwałą pamięć... pff... -Wtulił się w Graycia mocniej, urażony.
-No, a ty Gray nie przesadzaj. Wiesz, że lubię jak się tulisz. -Dreyar machnął ręką. -I poza tym... Ty też nie jesteś lepszy. Już nie pamiętasz, jak chodziłeś za mną do kibla i się fochałeś, jak chciałem się wysrać w samotności?


~

- No niby nie twoja, ale to była przesada. Albo jak kiedyś nie chciałeś pod prysznic i płakałeś, że wyglądasz okropnie... a potem się okazało, że tak ryczałeś z powodu krosty na dupie. Boże, wtedy to myślałem, że się załamię. - Sting spojrzał na Natsu jak na debila i upił łyk piwa.
Gray natomiast się lekko zdenerwował i wtulił twarz w szyję Nacusia.
- Pierdol się, Laxus. Ja przynajmniej nie tańczę pod prysznicem i nie zaliczam gleb na mydle! - wypomniał mu. - Lepiej podaj mi piwo.

~

-C-czemu mówisz o tym przy wszystkich?! -Nacuś się zdenerwował i chował całą czerwoną ze wstydu twarz w Graya. -Gray... oni nas nie kochają! -Zapłakał.
-Oj, masz coś do mego śpiewu? -Laxus nie wyglądał na zażenowanego tym faktem. -Ty sam raczej powinieneś się wstydzić tego, że kręcisz dupą i nucisz „I'm sexy and I know it", podczas smażenia jajecznicy. Chooć... to miły widok, nie przeczę. -Upił łyk piwa, zadowolony. -Sam sobie weź. Zakrztusisz się, jak będziesz pić na leżąco. -Dodał.
-Ej! Ale Sting też śpiewa! I fałszuuuje strasznie! -Nacuś spojrzał na swego chłopaka, pokazując mu język.

~

- Och, przestań! - Sting machnął łapką po raz kolejny. - Kochamy was, ale wiesz... lubimy też poobgadywać ukesiów. I wcale nie fałszuję - prychnął.
- Nie kochacie! Natsu ma rację! - Gray rzucił poduszką najpierw w Laxusa, a potem w Stinga. - I jestem seksi, więc będę to śpiewał! - dodał jakże skromnie, a potem wstał, zabrał chłopakom całą siatę piw i wrócił do Natsu. - Mamy co pić, a oni nie dostaną! - Nadąsał się.

~

-Oo, dobre, Gray! -Natsu pochwalił przyjaciela za kradzież piw. -Ale... pomóż mi usiąść, bo nadal mam z tym problem. -Odparł, a potem dzięki jego pomocy opał się plecami o kanapę i wziął piwo, otwierając je i pociągając mocnego łyka. A potem spojrzał na swoje nogi i... poruszał sobie palcami, uśmiechając się lekko na ten widok, zadowolony.
W międzyczasie Laxus puścił oczko Stingowi, mając na myśli: „upity ukeś, to lepszy ukeś". I wcale nie zamierzał zabierać Grayowi siatki.

~

- Wiem. - Gray wypiął dumnie pierś do przodu, nie zdając sobie sprawy z tego, co chodzi po głowie jego semesia. Gdyby o tym wiedział, wylałby piwo na jego głowę. Na pewno. Ostatnio chuj chciał się codziennie pieprzyć! To było jawne wykorzystywanie dupy Graya.
Sting natomiast wyszczerzył zęby w uśmiechu. Sam co prawda nie porucha... ale może Natsu zrobi mu loda po pijaku? Hehehehe, to mogłoby być dobre!
- Tylko nie pijcie za dużo i zostawcie coś dla nas - powiedział, stosując odwrotną psychologię. Skoro im powiedział, żeby coś zostawili... to na pewno nie zostawią.

~

- Pfff, nie zostawimy! -Natsu pokazał Stingowi język, a potem wypił swoje piwo w kilku dużych łykach, by po chwili sięgnąć sobie po następne i z premedytacją pijąc, patrząc Stingowi w oczy z pewnym wyzwaniem.
-Gray... ty nie bądź tak chamski, jak Natsu. -Odparł Dreyar, wiedząc, że jego ukeś też nie posłucha, heheh.

~

- Ej, Natsu! No zostaw coś mi! - Sting udał bardzo oburzonego i wypił kilka łyków swojego piwa. To zaczyna działać! Hyhyhy.
- Będę, phh~! - prychnął Gray, posyłając mu spojrzenie zabójcy, a potem wypił szybko piwo i też wziął się za drugie, z zadowoleniem. Wypił pół i uśmiechnął się zadziornie do Laxusa. - I nie łudź się, że coś dla ciebie zostanie, kochaaaanie! To za obrażanie mnie na forum publicznym, phh. - I tak po prostu dopił piwko, by sięgnąć po trzecie. Należy dodać, że gdy Gray pił kilka piw pod rząd i do tego szybko... upijał się migiem.

~

-W twoich snach, skarbie! -Prychnął Nacuś, a potem szybko dopił drugie piwko i - jak Gray - wziął się za trzecie, również pijąc je w szybkim tempie. A mając na uwadze to, że od dnia wypadku, od czterech miesięcy Natsu nie pił żadnego alkoholu... chyba można sie domyślić, jak skończy, gdy wypije w takim tempie jeszcze jedno piwo? Gdy dokończył trzecie... już zaczęło mu szumieć w głowie, ale to zignorował i sięgnął po czwarte, by nic nie zostało dla Stinga. I to chyba było złym posunięciem.
Laxus zmrużył oczy, udając obrażonego człowieka... ale tak naprawdę w duchu cieszył mordę, że Grayciu zamierza się upić na jego oczach, hehe. A jak się upije, to na pewno będzie się do niego kleić i chcieć seksu. Zawsze chciał. To będzie pięękna noc, hyhy.

~

- Kochanie! Przestań robić mi na złość! - Sting nadął policzki i zmarszczył brwi, ale tak naprawdę układał w głowie perfidny plan, który zamierzał tego wieczoru zastosować na biednym, niczego niespodziewającym się Nacusiu.
Za to Gray... pił praktycznie równo z Natsu. Teraz też miał w łapce czwarte piwo, chociaż już czuł się trochę pijany. Ba! Nawet w sumie nie trochę, ale to się wytnie!
- Paaatrz uważnie~! To ostatnie piwo z siatki, hyhy. - Zaśmiał się jak debil i upił kilka łyków.
- Wypożyczam ci sypialnię, jak chcesz - szepnął Sting do Laxusa.

~

-N - nie przestanę! -Wybełkotał Dragneel, z uporem dopijając ostatnie piwo i... gdy je skończył... zamrugał, bo w oczach zaczęło mu się dwoić, a głowa dawała niezłego łupnia. -Hehehe... -Zaśmiał się jak debil choć w sumie nie wiedział z czego się śmieje.
-Och, nie! I co ja teraz zrobię? -Laxus jęknął dramatycznie, patrząc jak Gray opróżnia piwko. A potem spojrzał na Stinga i uśmiechnął się wrednie. -Jasne, że chcę. -Tak... już czuł, że dziś na pewno porucha.

~

- Natsuś? Dobrze się czujesz? - zapytał troskliwie Stingu, siadając przy nim na kanapie. - Potrzebujesz czegoś? - Polizał go po uszku, niby tak dla pieszczoty.
- Naaatsuuu... To był zły pomysł - wymamrotał Gray i przytulił się do chłopaka jak jakaś pijawka. Ziewnął przeciągle i popatrzył na Laxusa, a raczej... na Laxusów, bo było ich trzech. Wo... Ewoluował? Sklonował się, czy jaki chuj? No nie... Potrójny ból tyłka! On się nie da!

~

Natsu zaśmiał się, gdy Sting polizał go po uszku.
-Hehe... łaskoootki! -Odchylił główkę w stronę Graya, by uciec od tamtego języka. Nie ogarnął też tego, co powiedział do niego przyjaciel. Zarejestrował tylko to, że się do niego przytulił, więc... też się w niego wtulił, a co się będzie? -Grayciak... Looofciam cię, braciszku, hehe....
A Laxus... uśmiechnął się tym szerzej na słowa Fullbustera i widok, jak bardzo jest już wstawiony. Wstał i podszedł do chłopaka, siadając przy nim, jak Sting przy Natsu. -Choć, Gray... utulę cię. -Powiedział łagodnie, wystawiając łapki.

~

Sting sobie nie odpuścił. Pochylił się i teraz lizał Natsu po szyjce, mrucząc cicho, z zadowoleniem.
- Naaatsuuu~ Chcesz lizaczka?
- Natsuuu, zamiast lizaka zażądaj czekolady, hehehe - wciął się Gray. - Zioooom~! - I wtedy dopiero spojrzał na Laxusa z lekkim nieogarem. - Ale tyyy nie lubisz się tulić. - Strzelił focha i zrobił smutną minkę, tocząc w sobie walkę - przytulić się, czy nie? Oto jest pytanie!

~

-Jakiego lizaczka? -Spytał, jednocześnie śmiejąc się pod tym dotykiem. -O! Racja! Wolę czekolaaadę! -Zażądał Nacuś, nie chcąc puścić Graya.
-Jak to nie lubię? Kocham się do ciebie przytulać, kotku. No choodź~! Chyba mi nie odmówisz?- Zrobił oczka zbitego pieska.

~

- Ale ten lizaczek jest lepszy, niż czekolada - zamruczał Sting. - Mogę ci to zagwarantować, słodziaku. - Pociągnął go w swoją stronę, chcąc, żeby puścił Fullbustera.
Sam Gray był wtulony w Nacusia mooocno i też nie chciał go puścić.
- Mam zajęte ręce - odpowiedział Laxusowi, nadymając policzki. - Jak chcesz się przytulić, to to zrób - dodał jeszcze, dalej mając focha.

~

-Ale... o jakim smaku? -Zaczął negocjacje, patrząc na Stinga dużymi oczkami. Zwolnił też nieco uścisk na Grayu, bo był mocno przyciągnięty w stronę blondyna.
-No chodź tu, misiu. -Laxus pociągnął z drugiej strony Graya w swoje ramiona, by wreszcie puścił Natsu. Spojrzał na Stinga i dał mu znak, niemo wymawiając słowa: „Raz... dwa.... trzy!” -obaj w tym momencie mocno pociągnęli swych ukesiów, by się wreszcie od siebie oderwali.

~

- A o jakim być chciaaał? Są różne smaki - powiedział, w tym czasie odciągając go od Graya w swoje ramiona. - Zobaczysz, pyyyyszne te lizaczki - dodał, chcąc go bardziej przekonać.
Gray poleciał w ramiona Laxusa i zarył nosem o jego klatę.
- A ja co dostanę? - zapytał, czując się poszkodowany, bo Natsu miał dostać lizaczka, a on nic! - Też chcę lizaka. Albo czekoladę. Albo żeeeelki~! - przedstawił swoje żądania.

~

-Oo... to ja chcę kiwi! -Zażądał. -Alboo... o smaku czekolady! -Spojrzał na Stinga z chętką. Chciał czegoś słodkiego.
-Też dostaniesz lizaczki. O smaku malinkowym. -Uśmiechnął się zadziornie Dreyar, a potem wziął Graya w ramiona i zaniósł go do sypialni, by potem położyć na łóżku i się nad nim pochylić. -Proszę, oto one. -Polizał mu szyję, a potem zassał się na niej, robiąc mu malinki.

~

- Okay. Za chwilę dostaniesz. Mam je w spodniach. - Uśmiechnął się do niego niewinnie. - Tylko musisz dobrze poszukać, kochaaaanie~
*
Gray już się ucieszył, że dostanie lizaczka, a to były tylko malinki, pff. Odsunął od siebie twarz Laxusa, chociaż za jakimś piątym podejściem, bo nie widział za dobrze na oczy.
- Miał być lizak, a nie! Obrażam się! - Strzelił focha i zwinął się w kuleczkę, emosząc.

~

-Huh? Czemu trzymasz słodycze w spodniach? Głupi jesteś? -Spojrzał na Stinga z fochem, a potem rozpiął mu ten rozporek i opuścił spodnie, a potem bokserki i... -Nic nie ma... -Nadąsał się. -Jesteś głupi! -Zapłakał.
*
-Oj... nie chcesz pieszczot, skarbie? Wiem, że to lubisz, misiu pysiu. -Pocałował go w główkę i znów potem się nad nim pochylał, siadając mu na biodrach. -Koooocham cię. -Szepnął, chcąc go zmiękczyć. Rzadko to mówił.

~

- No jak to nie ma? Oślepłeś na starość? Tutaj jest ten lizaczek - odparł, wskazując na swoją męskość. Kurwa, miał nadzieję, że Natsu zrobi mu tego loda, bo kolejny dzień z rączką... ech.
*
- Chciałem coś słodkiego, a nie dostałem - poskarżył się, ale wyciągnął do niego łapki, żeby go przytulił. - Teeeeeż cię koooocham - powiedział, łasząc się o jego policzek. - Ale daj mi słodkoooości~!

~

-Ale... -Natsu wziął to duże, pół-sterczące coś do łapki i pomachał tym na różne strony. -To mi coś przypomina... -Mruknął, ale umysł zaślepiony alkoholem oraz fakt, że nie widział męskości Stinga przez cztery miesiące... utrudniał mu analizę.
*
Przytulił się do niego i zrobił minę zbitego psiaka.
-Myślałem... myślałem, że to JA jestem dla ciebie największą słodkością... pomyliłem się. Przepraszam. -Spojrzał na niego z udawanym bólem i pogłaskał po policzku.

~

Sting sapnął, zadowolony. Nawet, jeśli nie zrobi mu loda, to może chociaż mu zwali? Hehe.
- Liźnij sobie... Weź do buzi i odczekaj trochę... Smak się uwolni - zamruczał zachęcająco.
*
- Um... A - ale... Mi chodzi o słodycze, a nie o ciebie - wyjaśnił niepewnie, po czym znowu się połasił policzkiem o jego policzek. - Ciebie nie da się zjeść. Chyba... - Zastanowił się przez chwilę, a potem go ugryzł w szyję. - No... miałem rację. Nie da się.

~

-Eee? Co to za chujowy lizak, że smak się uwalnia po jakimś czasie? -Natsu nadął policzki, ale potem się pochylił i liznął to coś. -Phe... niedobre. -Prychnął.
*
-Może się nie da... ale i tak poczułem się mniej ważny od zwykłych słodyczy. -Laxus zrobił bardzo zraniony wyraz twarzy. -A ja chciałem teraz mile spędzić z tobą czas... -Pomiział go po boku i włożył rękę pod koszulkę. -Ale ty mnie nie kochasz, jak widzę. -Odwrócił wzrok. Hehe... jego metoda chyba działa.

~

- Bo musisz trochę possać i polizać... Dopiero wtedy zacznie być smaczne, zobaczysz. - Pogłaskał go zachęcająco po główce. - A potem dam ci czekoladę... Ale to potem, najpierw lizak. - Uśmiechał się wrednie. To chyba działa, hyhy.
*
Gray poczuł się winny, chociaż nie wiedział, co tak właściwie złego zrobił.
- Kocham cię! - zaprotestował. - Dlaczego myślisz, ż - że nie? - I nagle zaczął płakać, czując, że Laxus mu nie ufa i myśli, że on go nie kocha. - R - ranisz m - mnie!

~

-Uch... dobra. Ale jak ten lizak nie zacznie być smaczny i nie dostanę czekolady, to pożałujesz! -Prychnął, a potem włożył to duże coś do ust. I w sumie... nie wiedział, co teraz zrobić. Zaczął więc poruszać główką w górę i w dół, używając lizaczka. Badziewny ten lizak... Nacu miał nadzieję, że z czasem smak się polepszy, pff.
*
-Żartowałem! Już dobrze, już. -Pogłaskał go po główce, mocno przytulił i pocałował w czółko. -Wiem, że mnie kochasz i ja kocham ciebie... A ja... chciałbym, żebyśmy połączyli nasze ciała i poczuć, że jesteś naprawdę blisko mnie, kotku... -Wyszeptał mu do uszka.

~

- Dostaniesz czekoladę, a lizaczek będzie smaczny, będzie. - Sting przymknął oczy i zrelaksował się, poddając się przyjemności. Natsu niby nie zrobił tak wiele, ale jednak... mu stanął, hehe. - Już niedługo... Widzisz? To kwestia czasu, aż poczujesz sok z kiwi... Tylko będziesz musiał go połknąć - mówił, bardzo dumny ze swego perfidnego planu.
*
- A - ale jak chcesz to zrobić? - Pociągnął noskiem i wytarł oczka dłonią, patrząc na niego smutno. Przytulił się do niego mocniej, wwalając nogę między jego nogi i przyciskając go do siebie. - Tak może być? - szepnął cichutko.

~

Natsu mruknął coś niezrozumiałego, a potem zaczął intensywniej lizać tego lizaczka i.. faktycznie coś zaczęło ciec. Ale gdy tylko nabrał tego w usteczka i połknął...
-Fuu! -Odsunął się gwałtownie. -To nie kiwi! -Oburzył się na sterczącego lizaczka, który teraz był na czubku był biały od jakieś substancji. -Nie chcę więcej. -Nadął policzki.
*
-Niee, koteczku. -Polizał go za uszkiem. -Jak zdejmiemy ubrania, będziemy jeszcze bliżej siebie, nie sądzisz? -Szepnął, a potem zaczął zdejmować z niego i siebie koszulki.

~

Sting rzeczywiście zaczął powoli wypuszczać z siebie spermę, ale... Kurwa, Natsu musiał dokończyć, inaczej za chuja nie dojdzie, ech.
- Nie zniechęcaj się, misiu! Musisz wziąć więcej, żeby poczuć smak kiwi! - Zachęcił go, niecierpliwie.
*
- A - ale mi zimno - poskarżył się, gdy Laxus zdjął z niego koszulkę. Wtulił się w niego mocno, lekko drżąc. - Chodźmy spać... Daj kołderkę... - mówił cicho, zachowując się jak małe dziecko.

~

-Ale... to jest ohydne. -Nadął policzki, niezadowolony. Mimo to... schylił się i liznął białą substancję, lecz od razu się skrzywił. -Ten lizak jest jakiś chujowy. -Marudził, a potem znów włożył sobie do ust, ale z dużo mniejszą chęcią.
*
-Spokojnie... ogrzeję cię, ale najpierw się rozbierzmy. -Oznajmił, lekko już podenerwowany. -Zdjął z nich obu teraz spodnie, a potem bokserki, nie zważając na marudzenie. Potem przykrył ich obu kołderką i przygniótł mocno Graya ciałem i... włożył mu paluszek do wnętrza. -Cieplej, kotku?

~

- Ale spokojnie! Będzie lepszy, obiecuję! - kłamał jak z nut. Później go Natsu za to zabije, ale co tam. Zamruczał, zadowolony i głaskał go po główce, chcąc zachęcić do dalszego działania. Widzieć Natsu robiącego loda JEMU... To było coś, mrru.
*
- Nie chcę! Chcę być w ubraniach! - Narzekał, ale Dreyar nic sobie z tego nie robił, phh. Westchnął cichutko, gdy przygniótł go tym cielskiem, a potem pisnął... czując coś w dupie. I spanikował, bo nie wiedział, co to.
- Wyyyyyjmij toooo~! Wyjmuj! Już! Teraaaz! - Zakrył twarz dłońmi.

~

Natsu nie był zadowolony z takiego lizaka... ale postanowił posłuchać Stinga. Kto wie? Może faktycznie na koniec wyleci mu kiwi? Te dzisiejsze lizaki są dziwne, phh...
Poruszał główką, liżąc i zasysając się na tym czymś, co wypuszczało już coraz więcej tego niedobrego soczku. Powoli miał ochotę zwymiotować... ale czekał na to kiwi, no!
*
-Shhh. -Szepnął mu do uszka i pocałował w policzek. -To tylko mój palec. Chcę poczuć, że jesteśmy złączeni, pamiętasz? -Musnął wargami jego usta, chcąc go uspokoić. Poruszył też paluszkiem, chcąc jakoś go podniecić.

~

Sting czuł, że to kwestia czasu, aż dojdzie. W końcu ostatnio przez tak długi czas zaspokajał się jedynie rączką...
- Mmm, dobrze, Nacuś, oby tak daaalej - sapnął, wplatając palce w jego włosy, trochę przyciskając jego głowę do swojego penisa. Musiał zadbać o to, że Dragneel wszystko grzecznie połknie, prawda? I... nie minęły dwie minuty, a spuścił się obficie do jego ust, z westchnieniem zadowolenia.
*
Uspokoił się trochę, słysząc, że to tylko palec.
- Ale ja nie chcę mieć twojego palca.. ach!... w dupie. - Spojrzał na niego szczenięcymi, zaszklonymi oczami. - I bez tego jesteśmy przecież złączeni. - Wtulił twarz w jego klatę, a ramiona oplótł wokół pleców mężczyzny.

~

Gdy do jego ust napłynął dziwny strumień, Natsu początkowo miał nadzieję, że jest to kiwi, ale... nie! To było obrzydliwe, tak samo jak to wcześniejsze. Odruchowo szarpnął głową do tyłu, chcąc to wypluć... ale mu się nie udało, bo Sting przyciskał mu głowę. Czuł, jak zaczyna się dławić, hamując odruchy wymiotne. Oczy mu się zaszkliły i poczuł, że musi to połknąć... więc zaczął powoli przełykać tą substancję, dusząc się przez tego lizaka w ustach. A gdy skończył... ręka Stinga poluźniła uścisk i wtedy Natsu szybko uniósł głowę i spojrzał na chłopaka oczami zalanymi łzami. Zaszlochał, nie tylko z powodu tego, ze Sting go oszukał... ale też chciał go zabić! I kazał połknąć coś trującego.
-N - nie kochasz mnie. -Załamał mu się głos.
*
-Wiem, że jesteśmy... Złączeni miłoością. -Zamruczał, całując go wzdłuż szyi. Po chwili mimo wszystko dodał następny paluszek i zaczął nimi poruszać. -Ale... ja chcę poczuć cię dogłębnie... kotku. -Wychrypiał gardłowym od podniecenia głosem.

~

Sting co prawda nie chciał, żeby Natsu mu się tu udusił, ale postanowił poczekać jeszcze momencik, żeby może w końcu zaczął połykać, hehe... Dopiero, gdy to zrobił, blondyn poluźnił uścisk i teraz po prostu pogłaskał go po główce.
- Ależ kocham! Skąd ci przyszło do głowy, że nie? - Przyciągnął go do siebie i przytulił, pocieszająco klepiąc po pleckach. Super, doprowadził go do płaczu. Genialnie, Sting.
*
- Ugh...! - wydobył z siebie, czując się dziwnie przez te palce. - Ale ja tak nie chcę - szepnął i zamknął oczy, gdyż kręciło mu się w głowie i ogarniał tyle, że chciało mu się spać, a Laxus gadał coś o dogłębności. - Chcę spać...

~

-K - kazałeś... p - połknąć... to paskudztwo i... i dusiłem się... Chciałeś... m-mnie zabić... M-masz mnie dość. I o-oszukałeś mnie. N - nie było... k - kiwi. -Wydusił z siebie pomiędzy głośnym szlochem. Cały też drżał na ciele.
*
-Zaraz pośpisz, kochanie... zaraz. -Szepnął, a potem wbił trzeci palec i zaczął go dobrze rozciągać, aż w końcu zabrał je i zastąpił swoim członkiem. Pomasował Graya po męskości, chcąc go też podniecić. Przecież nie chciał, by mu chłopak usnął, no nie?

~

- Och... Ale ja byłem pewien, że tam będzie kiwi! - Obronił się, tuląc go do siebie. - No już, ciiiicho. Nie chciałem cię zabić - szeptał mu uspokajająco na uszko. - Kocham cię, słodziaczku... Kochaam... - Pocałował go w czółko, tuląc mocno.
*
Jęczał cichutko, nie bardzo ogarniając, co się dzieje. Wiedział tyle, że było mu dziwnie, a Laxus widocznie nie zamierzał pozwolić mu spać.
- T - ty o mnie nie dbasz - stwierdził w pewnej chwili, a w oczach znowu pojawiły mu się łezki. - Nie chcesz d - dać mi s - spać...

~

-Phh... -Pohamował płacz, ale dalej lekko drżał. -Obiecałeś mi czekoladę. Ja chcę czekoladę. -Zacisnął uścisk na jego koszulce. -Daj mi! -Krzyknął, nagle zmieniając nastrój na agresywny.
*
-Oczywiście, że o ciebie dbam. -Zaczął tym energicznie poruczać ręką i wykonywać delikatne pchnięcia. -Proszę... zrób to dla mnie. Kocham cię. -Pocałował go namiętnie w usteczka.

~

Teraz Sting się trochę zdziwił tą zmianą nastawienia. Zastanawiał się gorączkowo, skąd teraz wytrzaśnie czekoladę, a wtedy... przypomniał sobie, że miał jakąś w barku!
- Zaczekaj moment - powiedział łagodnie i pognał po nią, by po chwili wrócić. - Proszę. - Wręczył tabliczkę Natsu i znowu usiadł, po czym go przytulił.
*
Jęknął głośno, ale nie zdążył nic powiedzieć, bo uciszył go pocałunek. Odwzajemniał go dość nieudolnie, bo był w końcu pijany. Wtedy sobie uświadomił, że Laxus go w tej chwili wykorzystuje! I to wcale nie ucieszyło biednego, bezradnego Graycia.

~

Natsu ze świecącymi oczami chwycił tabliczkę, po czym ją odwinął i zamiast sobie kulturalnie odłamać kawałek... ugryzł czekoladę, jak batona. A potem znowu i znowu, pochłaniając powoli tabliczkę w całości. No co?! Głodny był!
*
Laxus nie zaprzestawał czynności. Należy też dodać, że przy każdym ruchu, jak i pocałunku był też niezwykle delikatny i wkładał w to dozę czułości. Pogłaskał drugą ręką Graya po włosach, bawiąc się jego kosmykami. Minęły dwa miesiące od ich pogodzenia... a on dalej nie mógł się nim nacieszyć w całości.

~

Sting patrzył na to z głupią miną. Dobra... to było dziwne.
- Nie chcesz może siku? W końcu dużo wypiłeś - przypomniał sobie po chwili i pogłaskał go po ramieniu, już nie komentując sposobu, w jaki jadł czekoladę.
*
Zamknął oczy, przez co odczuwał te dziwne uczucia intensywniej. Co jakiś czas jęczał też cicho, drapiąc go przy tym lekko po klacie. Nie miał siły, ale nie chciał zrobić mu przykrości, więc już dał wpychać sobie w dupę to duże coś. Później go za to opieprzy, albo mu się rozbeczy, czy coś.

~

Natsu spojrzał na Stinga ze zmrużonymi oczami, jak drapieżnik, który nie chce się dzielić żywnością. Gdy jednak przeanalizował to, co usłyszał... zdał sobie sprawę, że może faktycznie powinien pójść. Czuł już dolne rejony ciała i w sumie... chciało mu się siusiu. Dokończył więc szybciutko czekoladę, rzucając samą folijkę na stół, a potem spojrzał na Stinga jak słodki kotek, dużo łagodniej.
-Chcem. Zanieś. -Wystawił łapki.
*
Laxus zauważył, ze Gray mu powoli przysypia, więc... pomyślał, że nie będzie mu tego robić. Nawet chłopkowi nie stanął... Z tego powodu Dreyar opuścił jego ciało, pocałował go w główkę i szepnął ciche dobranoc... a potem wyszedł spod kołdry i usiadł na brzegu łóżka, chcąc dokończyć robotę rączką. Ech... Gray ma szczęście, że Laxus go kocha, phh...

~

Teraz Sting nie mógł powstrzymać śmiechu. Te nagłe zmiany nastroju były nawet słodkie u Natsu.
- Już, już. - Wstał, założył bokserki i spodnie, a potem wziął go na rączki i zaniósł do kibelka, by tam spokojnie zsunąć z niego dolną część garderoby, trzymając go przy tym, aby nie upadł. - No, rób siku, kotek. - Liznął go po szyi.
*
Gray mruknął tylko coś pod nosem, ale gdy został pozbawiony tego źródła ciepła, otworzył oczka i spojrzał na siedzącego na brzegu łóżka Laxusa. Zanim tamten zdążył zrobić coś więcej, Fullbuster oplótł ramionami jego brzuch, wtulając twarz w jego bok. Dopiero wtedy słodko ziewnął i zamknął oczka.

~

Natsu był na tyle pijany, że tym razem nie zwrócił uwagi na to, że Sting się paczy, tylko chwycił swojego penisa i zaczął sikać... ale coś mu nie szło, bo ręką mu się gibała i nie zawsze trafiał do środka klozetu.
-Kapitanie, cel nie został trafiony. Muszę przeładować amunicję. -Pierdzielił głupoty, próbując trafić.
*
Laxus dalej sobie obciągał, ale... mimowolnie lekko się uśmiechnął, czując ten uścisk od tyłu, jak i słysząc to urocze ziewnięcie. Zerknął na Graya i... znów się rozczulił. Kurde... na serio zrobił się miękki, ech.

~

- Ej, bo całą łazienkę szczynami zalejesz. - Sting nadął policzki i złapał jego dłoń, trzymającą męskość, by nakierować ją odpowiednio na cel. - A teraz został trafiony. Cel, w sensie. - Pocałował go w policzek.
*
Przytulił się do niego mocniej, powoli już przysypiając.
- Kocham cię, głupi, misiowaty misiu - wymamrotał sennie. - Nie odchodź... Nie idź sobie... Zostań tu ze mną... - mruczał cicho.

~

Natsu pisnął, zachwycony tym, że teraz strumyczek poleciał w dobrym kierunku. Nie zauważył nawet tego, że to była zasługa Stinga.
-Misja wykonana. -Oznajmił rzeczowo, jak na dobrego żołnierza przystało.
*
-Nigdzie nie idę -poczochrał mu włosy, rozczulony. Drugą dłonią dalej sobie zwalał... aż w końcu doszedł z westchnieniem i wytarł rękę o brzeg prześcieradła. Cóż... Sting będzie musiał posprzątać. Sam się o to prosił, hah. Po chwili Laxus delikatnie się odwrócił i wpierdolił się znów pod kołderkę, od razu przytulając Graycia mocno do piersi. -Dobranoc, kochanie. -Szepnął mu do ucha, głaszcząc po plecach i głowie...

~

- Tak, wykonana - odparł poważnie Sting, powstrzymując chęć wybuchnięcia śmiechem. - To teraz możesz wziąć udział w misji kolejnej, a mianowicie misji przytulenia swojego Stingusia. - Odwrócił go przodem do siebie, gdy Dragneel już skończył siusiać, wytarł mu peniska papierem, jak dziecku, po czym wciągnął na niego znowu dolną część garderoby.
*
Grayciu automatycznie mocno do niego przylgnął, tuląc się mocno.
- Dobranoc, misiu pysiu... Kocham cięęę - szepnął, połasił się o jego klatę i dopiero wtedy stwierdził, że może spokojnie zasnąć.

~

Natsu trzymał się kurczowo Stinga, tuląc go mocno, wykonując tym samym kolejną misję, jak i nie chcąc upaść, bo... nadal miał słabe nogi. Za słabe.
A gdy Sting wreszcie się ze wszystkim uwinął, Nacu ziewnął przeciągle i cmoknął chłopaka w policzek.
-Spaciuu... -Zamruczał, kładąc główkę na jego ramieniu i przyssawając się do niego jak pijawka.
*
-Ja ciebie też... -Szepnął, zamykając oczy. Naprawdę... nigdy by nie pomyślał, że zmięknie do tego stopnia... że rzuci narkotyki i że znajdzie... tą najważniejszą w życiu osobę, która nie leci na jego kasę, ale... na niego. Laxus był naprawdę szczęśliwy.

~

Sting wziął swojego misiaczka na ręce i zaniósł go z powrotem do salonu, na kanapę. Ostrożnie go na niej położył, a potem sam ułożył się obok niego, od razu ciągnąc go do tulaska.
- Dobranoc, Nacuś. Kocham cię - szepnął mu na uszko i zamknął oczy. W sumie... też był zmęczony.
*
Gray przylgnął do niego mocniej, zadowolony. Teraz czuł się bezpiecznie, bo wiedział, że blondyn go nie zostawi. Nie lubił, jak go zostawiał, choćby na moment. To już uzależnienie. Tak bardzo go kochał...
- Mrru - zamruczał, a potem powoli odpłynął w sen.

czwartek, 17 września 2015

Rozdział 33.

Sorry, nie mogłam wcześniej dodać. 
Co do możliwości powiadomienia o rozdziałach - przecież podane jest gg moje, Iris i ewentualnie maile. Więc to żaden problem. Jeśli ktoś chce być powiadamiany, po prostu niech da znać i tyle.


Następny dzień...
Nacuś siedział jeszcze ze Stingiem na kanapie, czekając, aż przyjdzie Gray. Musiał go też wypytać, jak poszło z Laxusem, ech...
-Przytul. -Wyciągnął do chłopaka łapki, by dać mu jeszcze całusa i tulasa, zanim przyjdzie Gray i Stinguś pójdzie.

~

Sting posłusznie go przytulił, zadowolony.
- Moje słodkie kochaaanie - powiedział, rozczulony. Natsu naprawdę był słodziachny.
A wtedy... Do domu wszedł Gray. A raczej Laxus, niosący ledwo żywego Graya.
- Czeeeść - przywitał się niemrawo Fullbuster.
- E? - Sting zrobił baaardzo głupią minę, wybity z rytmu.

~

Natsu, dalej przytulając Stinga, zerknął na chłopaków i...
-Hej? -Przywitał, się, mrugając ze zdezorientowaniem.
-No hejka. -Przywitał się Laxus i posadził Graya na fotelu, przy chłopakach. Potem spojrzał na Natsu i... poczuł niewiarygodne poczucie winy. -Jak się czujesz? -szepnął.
-Och... no... ujdzie. -Skłamał. Zawsze kłamał. Czuł się tragicznie od samego dnia wypadku.
-Przepraszam. -Laxus wiedział, że Dragneel nie wie, co czym mówi, ale... musiał go przeprosić.
-Huh? Za co? -Zamrugał, patrząc na Laxusa ze zdezorientowaniem.
-Za ten wypadek... To ja kierowałem... Wybacz. -Westchnął, spuszczając wzrok. A Natsu... otworzył szerzej oczy, a potem zerknął na Stinga i Graya. Czemu... czemu nikt mu tego nie powiedział?

~

Gray i Sting automatycznie odwrócili wzrok, byle tylko nie patrzeć teraz na Natsu. W końcu zataili to przed nim.
- Uhm. Ja... Muszę iść, przepraszam. - Sting puścił ukochanego i wstał, by skierować się do wyjścia. Tak, zwyczajnie uciekał.
A Gray... niestety nie mógł, bo za bardzo bolała go dupa i ledwo chodził. Właśnie ułożył się tak, że zwisał połową ciała za fotel. Nic jednak nie powiedział. Tak po prostu... nie wiedział, co.

~

Natsu przyśpieszyło tętno i patrzył na Laxusa z szokiem. On... to ON? I jeszcze to, że to przed nim utaili... poczuł się zdradzony. Tak bardzo zdradzony...
Nie mówił nic przez kilka minut, układając sobie wszystko w głowie. I to... zaczęło się łączyć. To dlatego Gray i Dreyar się pokłócili?
-Wybaczam ci. -Szepnął, patrząc na teraz zszokowanego Laxusa. -Nie przejmuj się tym... To nie twoja wina. Na pewno nie zrobiłeś tego celowo, racja? -Zadrżał mu głos, ale wysilił się na lekki uśmiech. Wiedział... że dla Graya Laxus jest ważny. Dlatego... musiał mu wybaczyć. Dla przyjaciela.

~

Gray był mocno zdziwiony tym, że Natsu tak po prostu wybaczył Laxusowi. Myślał, że nie będzie chciał go widzieć, a on... tak po prostu wybaczył?
- Natsu... - szepnął z szokiem, ale zaraz potrząsnął głową, zwlókł się z fotela i praktycznie padł na kanapę przy przyjacielu. Przytulił go do siebie mocno. - Przepraszam, że nic ci nie mówiliśmy... - dodał z poczuciem winy słyszalnym w głosie.

~

Odwzajemnił uścisk Graya, tuląc się do niego mocno. Ta wiadomość była dla niego ciężka... ale chciał, żeby wszystko się ułożyło. I dlatego nie chciał, żeby przez tą sytuację Gray czuł się niezręcznie, przyprowadzając tu Laxusa.
-Rozumiem, że jesteście razem? Cieszę się. -Szepnął przyjacielowi na ucho.

~

- Uhm... No jesteśmy... - szepnął. - Ale wiem, że jest ci źle z tą wiadomością... - dodał, skruszony. - Ale on naprawdę nie zrobił tego specjalnie. - Wtulił twarz w jego szyję. - Kocham cię za twoją wyrozumiałość. I wiem, że robisz to dla mnie, ech. - Mimo wszystko Gray miał nadzieję, że w końcu wszystko się ułoży... Naprawdę miał taką nadzieję.


poniedziałek, 7 września 2015

Rozdział 32.

Jako że jadę do Iris jutro i nie będzie mnie do piątku, wstawiam rozdział dziś :D
Ten powinien was już trochę ucieszyć, chociaż jest urwany, bo byłby za długi. Wstawię coś jak wrócę, albo w poniedziałek ;)
Miłego czytania~!


Miesiąc później...
Natsu dalej chodził dzień w dzień na rehabilitacje. Nie dawały one jak dotąd żadnych rezultatów... ale nie poddawał się. Dzięki Stingowi, który codziennie powtarzał mu, że musi walczyć i że jest przy nim, choćby nie wiem, co. To mu bardzo pomagało, by się całkowicie nie załamać i mieć jeszcze wiarę, że może jeszcze kiedyś się uda. Nawet, jeśli... ta wiara bladła z każdym kolejnym dniem.
Sting znów gdzieś wyszedł. Miał próbę w jakimś przedstawieniu. Jedynym plusem było to... że nie grał z Roguem. Tego Natsu by nie przeżył.
Teraz siedział sam z Grayem. Fullbuster oglądał beznamiętnie telewizję, a Natsu, który leżał przy nim na kanapie, czytał ze znużeniem gazetę. Aż do momentu, gdy...
„Laxus Dreyar w szpitalu z powodu przedawkowania narkotyków. Czy wielki Dreyar próbował się zabić? Powrót do nałogu, czy kryzys w związku ze sławnym Fullbusterem?...”
-Gray... Ej, Gray... -Natsu szturchnął przyjaciela z dalszym szokiem wpatrując się w artykuł. -Przeczytaj to. -Podał mu gazetę.

~

Przez ten miesiąc u Graya nic się nie zmieniło. Wizyty u psychologa nie dawały rezultatów, więc ich zaprzestał. Nie potrafił już żyć normalnie i jedynie świadomość, że Natsu go potrzebuje trzymała go przy życiu. Inaczej już dawno rzuciłby to wszystko w cholerę i po prostu się zajebał. Miał dość tego wszystkiego... Po prostu dość. Nawet teraz... nie oglądał tak naprawdę telewizji, tylko bezmyślnie gapił się w ekran, nawet nie słuchając. Do tego stopnia pogrążył się w myślach, że na początku nie zwrócił uwagi na to, że Dragneel coś od niego chce.
- Huh? Co? - Zamrugał gwałtownie i sięgnął po gazetę bez zainteresowania. Gdy jednak przeczytał nagłówek... otworzył szerzej oczy ze strachu. Był też w szoku. - O, Boże... - szepnął, szybko przebiegając wzrokiem resztę artykułu. Serce waliło mu jak szalone w piersi, a w oczach zebrały się łzy. Decyzję podjął w dwie sekundy. Poderwał się szybko z miejsca i ruszył do drzwi, rzucając uprzednio gazetę do Natsu.
- Przepraszam, muszę cię zostawić na jakiś czas... Wybacz! Mam nadzieję, że Sting zaraz wróci, żebyś nie siedział sam, uch... - I po tych słowach tak po prostu wybiegł z mieszkania. Nie miał czasu na zamawianie durnej taksówki, więc po prostu pognał do szpitala biegiem.
Po jakichś piętnastu minutach wpadł do budynku. Dopadł do recepcji, gdzie dowiedział się potrzebnych informacji i - już normalnym krokiem - poszedł do sali, w której leżał Laxus.
- Nie obchodzi mnie, że to nie czas odwiedzin! - wydarł się na jakąś pielęgniarkę, która nie chciała go wpuścić i po prostu przepchnął się obok niej.

~

Natsu z szokiem patrzył jak Gray wybiega z mieszkania. I mimo, iż bał się zostawać w takim stanie sam, bo był całkowicie bezradny... rozumiał. I nie zamierzał powstrzymywać przyjaciela.
Westchnął jedynie i spojrzał w sufit. Miał nadzieję, że Sting niedługo przyjdzie, bo... nawet nie miał pod ręką komórki, by do niego zadzwonić, by się pośpieszył.

~

Sting wrócił do domu w momencie, w którym Gray wbiegł do szpitala. Natsu był więc sam jedynie piętnaście minut, ale blondyn nie zdawał sobie z tego sprawy.
- Jestem! - krzyknął wesoło i poszedł do salonu, gdzie zastał tylko ukochanego. - Huh? Gdzie Gray?- Podrapał się po głowie.
*
Fullbuster opadł na stołek, zmęczony wyczerpującym biegiem. Spojrzał na nieprzytomnego Laxusa i poczuł mieszane uczucia... Z jednej strony cieszył się, że przeżył. Z drugiej był zły, bo w dalszym ciągu brał dragi i nawet przedawkował, idiota. Z trzeciej nie był pewien, czy powinien był tu w ogóle przychodzić - w końcu sam kazał mu odejść. Z czwartej natomiast... kochał go tak mocno, że był w stanie wybaczyć mu wszystko. Tylko czy dałby radę mu zaufać tak, jak ufał wcześniej? Nie miał pojęcia... ale lepiej nad tym na razie nie myśleć.

~

-Sting! -Natsu od razu poderwał głowę, zerkając w bok na chłopaka. Cieszył się, że nie musiał długo na niego czekać. -Wyszedł, a właściwie wybiegł kilkanaście minut temu. -Odparł. -Z tego powodu. -Chwycił w łapkę gazetę i skierował ją w stronę Stinga.
*
Minęło jeszcze jakieś kilkanaście minut, a w sali można było usłyszeć jakieś głośne rozmowy lekarzy i krzyk pacjenta dobiegający z korytarza. To spowodowało, że Laxus otworzył oczy i nieprzytomnie rozejrzał się po pomieszczeniu, kilkakrotnie mrugając. A gdy jego wzrok padł na Graya... nie powiedział nic. Zamarł, nie wiedząc, czy ma znów jakieś omamy, czy to sen, czy... nie ufał już swoim oczom.

~

- He? I zostawił cię?! - Sting nie mógł uwierzyć własnym uszom. No jaja mu urwie za to! Pokręcił głową, ciężko wzdychając i sięgnął po gazetę. Przeczytał szybko artykuł. - Och... no dobra, wybaczam mu. W sumie ostatnio widziałem Laxusa, był naćpany i pierdolił coś o jednorożcach. - Usiadł na kanapę obok ukochanego.
*
Gray rzucił poirytowane spojrzenie na drzwi. Mogliby się zamknąć na tym korytarzu, chuje. On tu próbował myśleć! Westchnął męczeńsko i zwrócił spojrzenie na Laxusa, który... nie spał! Automatycznie do oczu napłynęły mu łzy i spontanicznie wyciągnął dłoń, by chwycić jego rękę w swoją.
- Boże, Laxus... Wystraszyłeś mnie... Tak cholernie się bałem... - wyszeptał. Gdyby odezwał się głośniej, z pewnością załamałby mu się głos.

~

-O jednorożcach? -Natsu uniósł brew do góry. -Uch... to dziwne, że Laxus tak po prostu wrócił do narkotyków. Zawsze dbał o Graya.... Musiało chyba stać się coś dużego, nie sądzisz? -Westchnął, zastanawiając się nad tym faktem.
*
Dobraa.... to NIE jest żadem omam czy schiza, bo Laxus POCZUŁ tą dłoń. To, gdzie jest, to się domyślił. Pewnie przedawkował. Mógł się tego spodziewać, bo w sumie i tak miał ostatnio na myśli samobójstwo... żałował trochę, że mu się to nie udało.
A teraz kolejne pytanie nasuwało mu się do ust:
-Co tu robisz? -Wychrypiał, nie spuszczając wzroku z chłopaka. Tak dawno go nie widział... I nie miał pojęcia, czemu Gray wygląda na przejętego jego stanem zdrowia. Przecież nie chciał go znać...

~

- Tak... Musiało... Ech. Nie roztrząsajmy tego - powiedział cicho. On WIEDZIAŁ, co się stało, chociaż to nie mógł być jedyny powód. Lepiej nie mówić o niczym Natsu, chyba że Gray się zdecyduje. - Przytul się do swojego Stingusia - powiedział z uśmieszkiem i przytulił do siebie chłopaka.
*
- To chyba logiczne? Jak tylko przeczytałem w gazecie, że przedawkowałeś... od razu tu przybiegłem. - Wbił wzrok w ich złączone dłonie. - Ja... Nie chciałem, żeby to wszystko się tak potoczyło... Ale ty wybrałeś narkotyki... Zrozumiałem to po jakimś tygodniu ciszy między nami i... nadal nie mogę się z tym pogodzić - powiedział cicho, ze smutkiem. Wolną dłonią otarł łzy z oczu i policzków.

~

Natsu uśmiechnął się leciutko, gdy Sting go przytulił.
-Do ciebie zawsze. -Zamruczał, mocniej go tuląc. Nie roztrząsał już sprawy z Laxusem, bo po co? Potem zapyta o to Graya, jak wróci.... Musiał w końcu wiedzieć, jak po tym spotkaniu czuje się jego przyjaciel.
*
Laxus dłuższą chwilę nic nie mówił.
-Uważasz, że narkotyki są dla mnie ważniejsze, niż ty? Jesteś głupszy, niż myślałem... -Westchnął ciężko, próbując poukładać myśli mimo uporczywego bólu głowy. -Biorę dlatego, że nie mam już niczego, więc... chcę się wykończyć. To nie dlatego, że kocham dragi. -Odparł. -Firmę powierzyłem dziadkowi, bo na razie nie jestem w stanie nawet załatwić żadnych interesów... A moi ludzie i tak wolą tego starego pryka, bo jest dla nich za dobry, ugh. -Skrzywił się. -Za dużo się wydarzyło... Wtedy, w dzień wypadku miałem kryzys w firmie. Byłem zdenerwowany i ciągnęło mnie jednocześnie do narkotyków, bo zawsze sięgałem po nie, gdy miałem problem... Ale nie chciałem tego robić, dla ciebie. -Ścisnął jego dłoń i zamknął oczy. -Jechałem trochę za szybko... byłem zdenerwowany i nie zwróciłem dużej uwagi na jezdnię... w ostatniej chwili zacząłem trąbić i hamować, ale nie zdążyłem... Natsu też mnie nie zauważył, bo wtedy rozmawiał przez telefon i... nie patrzył, czy ktoś jedzie. Wiem, że to moja wina... wiem. -Zadrżał i nabrał powietrza w płuca. -Potem tydzień milczenia z tobą i... nie wytrzymałem. Wybacz mi to, że cię przestraszyłem. Po prostu... to mnie przytłoczyło i straciłem motywację, by nie brać... Czułem, że tracę ciebie. I straciłem. -Uchylił lekko powieki i widać było, że do oczu wzbierają mu łzy. -Nie chcę wybaczenia... Po prostu chcę cię jeszcze raz przeprosić. Wiem, że za późno na wytłumaczenia...

~

- Kocham cię - powiedział i cmoknął go w nosek. - Ta dzisiejsza próba wyszła dobrze, wiesz? Jestem zadowolony z efektów. I chciałbym zabrać cię na przedstawienie. Coś rzadko wychodzimy na dwór, a wózek tylko stoi zakurzony. Ruszysz się wreszcie z domu.
*
Gray słuchał jego słów w ciszy, z mieszanymi uczuciami. Mimo wszystko chciał mu wierzyć i... może był głupi, ale wierzył. Laxusowi musiało być bardzo ciężko... Jemu też było. Ale może teraz uda się wszystko naprawić?
- Kocham cię - powiedział szeptem, czując, że zaraz się znowu poryczy. Przesiadł się ze stołka na łóżko i po prostu w niego wtulił. - Nie mogę bez ciebie żyć. Nie potrafię... Ciągle o tobie myślałem, nie było dnia, żebym tego nie robił... Dlatego to tak bolało, bo myślałem, że naprawdę wolisz dalej ćpać, niż być ze mną. A ten wypadek... Natsu nie wie, że to ty go potrąciłeś. Nie powiedzieliśmy mu... Nie chcieliśmy. Boże, Laxus... Tęsknię za tobą, ty idioto. - Głos mu się załamał.

~

-Też cię kocham... -Szepnął, a potem spochmurniał na słowa o wózku. -Chciałbym pójść... ale wstydzę się. Nie chcę iść się pokazywać w takim stanie... wiesz, że to dla mnie nowe i... będę czuć na sobie wzrok wszystkich ludzi... I pewnie wszyscy będą szeptać, że ktoś taki jak ty mógł sobie znaleźć lepszego chłopaka... niż inwalidę. -Szepnął ledwo słyszalnie, znów popadając w stan depresyjny.
*
Laxus był w szoku, że Gray się do niego przytulił. Niepewnie odwzajemnił uścisk, jakby bał się, że to znów tylko wyobraźnia i Gray zaraz zniknie...
-Też myślałem o tobie dzień w dzień... dlatego brałem. Nie umiem przestać o tobie myśleć... A nie chciałem ci się narzucać, bo kazałeś mi zniknąć ze swego życia. -Ścisnął go mocniej, z szybko bijącym sercem. I teraz... był w stanie wypowiedzieć dwa słowa, których nigdy jeszcze nie miał okazji mu powiedzieć, ze strachu. -Kocham cię...

~

- Natsu, nie pierdol mi tu głupot, okay? Nigdy nie przejmowałeś się tym, co powiedzą ludzie. Musisz w końcu wyjść z domu, bo będziesz wyglądał jak zombie. Świeże powietrze dobrze ci zrobi. I ja mam w dupie, co będą sobie gadać i myśleć. Kocham cię i nic im do tego - powiedział stanowczo. - Zabiorę cię tam i tak. - Poczochrał mu włosy.
*
Gray wtulił się w niego mocniej, czując nagłe ciepło zalewające jego ciało.
- Też cię kocham. Bardzo kocham - szepnął. - I jesteś idiotą... Nie kazałem ci zniknąć ze swojego życia. Po prostu kazałem ci wyjść. Nie mówiłem, żebyś nie wracał. Ale... nie wróciłeś i to cholernie zabolało... - Spojrzał na niego załzawionymi oczami. - Gdybyś tylko rzucił to świństwo w cholerę... na pewno dałbym ci szansę...


~

-Ale... będę czuć się dziwnie... siedząc na wózku, gdy inni będą na fotelach... Nie chcę. -Zadrżał. Fakt, nigdy wcześniej nie przejmował się słowami innych ludzi, ale teraz... teraz jego psychika była w bardzo ciężkim stanie i nawet lekki śmiech czy drwina na jego temat mogłaby doprowadzić go do płaczu.
*
Teraz Laxus naprawdę poczuł się jak idiota. Nie kazał mu spierdalać z jego życia?
-Odebrałem tamte słowa jak zerwanie... -Szepnął, zdołowany. -Chciałbym... uwierz mi, że chciałbym to rzucić... ale to jest trudne. Bez ciebie nie mam już żadnej motywacji, by żyć... Pomóż mi. -Przytulił go mocniej. Po dwóch miesiącach rozdarcia psychicznego i emocjonalnego, ciągłego brania narkotyków, niemal codziennie... Był w kiepskim stanie. I nie chodzi tu jednie o stan fizyczny, ale o jego psychikę.

~

- Zawsze można cię przesadzić na fotel, a wózek przestawić za kulisy. Będziemy tam jako pierwsi, więc po prostu będzie to wyglądało, jakbyś sobie zwyczajnie siedział. Weźmiemy Graya, który będzie przy tobie, gdy ja będę grał. Możemy też zostać tak długo, dopóki wszyscy ludzie sobie nie pójdą. Jeśli to ma sprawić, że będziesz czuł się lepiej, to tak zrobimy - zaproponował. Naprawdę chciał, żeby wreszcie ruszył się z domu...
*
- Jeśli tylko będziesz chciał coś wziąć... Przyjedź do mnie. Nie pozwolę ci na to, żebyś znowu to zrobił. - Popatrzył na niego z powagą i nową nadzieją. - Nie umiem bez ciebie żyć i chcę, żebyś wrócił do mojego życia... Nie ciągnąc za sobą narkotyków. Zrobię wszystko, żebyś rzucił to w pizdu... Wszystko, Laxus, słyszysz? - Uniósł się wyżej musnął lekko wargami jego usta. Tak cholernie tęsknił za tym człowiekiem. Za rozmową, dotykiem...

~

-Uch... -Zastanowił się chwilę nad taką ewentualnością. Stingowi chyba naprawdę na tym zależało. -No dobra... -Wymamrotał z głową schowaną w jego koszulce. -Niech ci będzie.
*
Odwzajemnił pocałunek z pasją, ciągnąc do siebie Graya zachłannie. Słowa, które ten mu powiedział... dziwnie go rozczuliły. Tęsknił za tym głupkiem. Zrzucił z siebie kołdrę, a potem jednym silnym ruchem pociągnął go na siebie, by po chwili zmienić ich pozycję i znaleźć się na górze.
-Wszystko? -Spojrzał na niego z uczuciem, ale i żądzą.

~

- No. I to chciałem usłyszeć - odpowiedział, zadowolony. - Wiecznie w domu siedział nie będziesz, mój kochany, słodki zombiaku. - Cmoknął go w czubek głowy.
*
Ledwo zarejestrował to, że wylądował na nim, a potem pod nim, był taki... szczęśliwy. Pierwszy raz od bardzo długiego czasu. Nie liczyło się nic, tylko to, że znowu są razem.
- Wszystko - odpowiedział bez wahania. Wiedział, do czego to zmierza, ale tym razem się nie bał. Nawet przez moment.

~

-Masz rację z tym zombie... jestem na wpół martwy. -Zrobił aluzję do swych nóg, dalej nie wychodząc z depresji. Czasami go tak brało... i szybko nie opuszczało.
*
Laxus nie mógł opisać jak bardzo szczęśliwy jest z faktu, że Gray nawet nie zaprotestował. Wyzbył się traumy? Czy może... jemu też tak bardzo brakowało jego bliskości?
Nie myśląc już o tym wiele, zdjął koszulki z ich obu a potem zainicjował pocałunek.

~

- Kochanie, przestań mi tu emosić. - Nadął policzki, niezadowolony. - Uśmiechnij się do swojego Stingusia. - Rozciągnął mu policzek łapką, robiąc jednostronne „puci puci".
*
Gray dał zdjąć z siebie koszulkę bez protestów. Pocałunek odwzajemnił z pasją i namiętnością, ciągnąc Dreyara jak najbliżej siebie. Przejechał dłonią po jego klacie, pragnąc zbadać ją na nowo. Matko... dopiero teraz sobie uświadomił, jak bardzo było mu brak nawet takiego dotyku.

~

-Uch? -Spojrzał dziwnie na Stinga, bo to, co mu teraz robił... było jakieś pojebane. Jednostronne rozciąganie policzka? Teraz to tym bardziej musiał wyglądać jak jakiś zjeb. -Nie chcem. -Wymamrotał, nadymając policzki.
*
Z każdą chwilą zalewała go namiętność, żądza i podniecenie. Badał dłońmi ciało Graya, niecierpliwie. W końcu zatrzymał rękę na jego rozporku i zaczął zdejmować z niego te spodnie. Chciał go... JUŻ.

~

- No weź. Bo zadzwonię po moją mamę. A uwierz mi... Ona by cię zamęczyła nadopiekuńczością i miałbyś dość po godzinie. Ale chociaż nie byłbyś emo. - Ugryzł go w dolną wargę. Miał ochotę go ruchnąć... no ale nie miał jak, więc po prostu później sobie zwali, ech.
*
Pomógł zdjąć z siebie spodnie, a potem dorwał się do jego dolnej części garderoby. Był tak podniecony samym dotykiem, że czuł, iż zaraz nie wytrzyma i sam go wyrucha, pff. Nie było czasu na powolne zabawy, prędzej by się przez nie rozmyślił, więc... zerwał na chwilę pocałunek.
- Szybciej, bo zaraz to JA przelecę CIEBIE - zagroził mu, a potem zrzucił z siebie bokserki, ignorując jego dziwną minę.

~

-T - twoja mama? -Teraz to się zdziwił. -Mówiłeś swoim rodzicom, że jesteś w związku z facetem? -Szepnął, zdziwiony tym faktem. On sam nie gadał z nikim z rodziny od długiego czasu...
*
Dobra, to było dziwne. Nie zważając jednak już na to zachowanie, szybko sam również pozbawił się bokserek, a potem ponowił pocałunek, w międzyczasie wbijając w Graya pierwszy palec. Potem następny i trzeci, ostatni. Dobrze go rozciągał, ale był w tym też niecierpliwy. Bardzo długo nie uprawiał seksu i... to, co teraz się działo, podniecało go aż za nadto.

~

- Oczywiście, że o tym wiedzą. - Spojrzał na niego jak na idiotę. - W sumie dawno z nią nie gadałem, no ale... Na pewno by się ucieszyła, jakbym zaproponował, żeby przyjechała. Ona tylko na to czeka. I byłaby tu zanim zdążyłbym dokończyć propozycję przyjazdu, pff.
*
Jęknął głośno do pocałunku, gdy poczuł w sobie palec. A potem drugi. I trzeci. Cóż... w chuj dawno nie miał nic w dupie, więc to było baaaardzo dziwne uczucie. Z każdą mijającą sekundą pozbywał się uczucia dyskomfortu, aż wreszcie całkiem przestał zwracać uwagę na te palce. Przesunął dłonią wzdłuż jego klaty i podbrzusza, by zatrzymać ją na członku Dreyara. Dał mu tym samym znać, że chce go poczuć w sobie już teraz. Zanim się rozmyśli, zanim wrócą wspomnienia, zanim coś zepsuje tą chwilę... Chciał go teraz.

~

-O-och... - Natsu dalej nie mógł wyjść z lekkiego szoku, że Sting opowiadał o nim swojej mamie. I do tego świadomość poznania jego rodziny... to był aż za duży krok. Wstydził się. -Chętnie bym ją poznał, ale... ale nie w takim stanie, okay? Głupio by mi było... -Spuścił wzrok, na nowo smutny.
*
Laxus zrozumiał aluzję, więc już po chwili wyciągnął z Graya palce i ustawił się samemu przy jego wejściu. Zerwał pocałunek i spojrzał na niego z uwagą... a potem zaczął przeciskać się do środka, delikatnie. Pocałował go w szyję, znacząc na niej malinki, aż w końcu utopił się w całości i westchnął z rozkoszy. Tak długo niezaznawanej rozkoszy...
-Kocham cię. -Szepnął.

~

- Natsu, czyś ty rozum postradał? Przecież to nic złego, idioto i nie twoja wina, że jesteś teraz w takim stanie, więc skończ pierdolić, że byłoby ci głupio. Ludzie są różni, ale ja akurat po matce mam to, że zachowuję się tak, jak zachowuję. Także... nie miałbyś się czego wstydzić. W ogóle nie masz się czego wstydzić, po prostu to sobie wmawiasz, kretynie.
*
Jęknął cicho, czując, jak Laxus się w nim zatapia. Na odstresowanie zaczął go drapać po plecach i przymknął oczy, przyzwyczajając się do uczucia. Był mu wdzięczny za tą delikatność i za to, że odczekał, aż Gray będzie gotów.
- Też cię kocham - odparł cicho i uśmiechnął się do niego leciutko. Cieszył się, że go odzyskał. I... chyba wreszcie przełamał traumę.

~

Teraz Nacuś poczuł się jak dziecko, które dostaje opieprz od ojca.
-Nic nie poradzę, że się tak czuję... -Szepnął, przybity. -Wiem, że to głupie, bo ja sam też nie patrzyłem nigdy na ludzi na wózku inaczej... ale... jak ja sam jestem w takiej sytuacji, to czuję się chujowo...
*
Spojrzał na Graya z miłością i pożądaniem. Nie mogąc się powstrzymać, wznowił pocałunek, a potem zaczął się poruszać. Początkowo delikatnie, a z czasem lekko przyśpieszał. Tak bardzo mu go brakowało...

~

- Wiem, że nie czujesz się z tym dobrze, ale jak będziesz myślał takimi kategoriami, to zgnijesz w tym domu, skazany wyłącznie na towarzystwo moje i Graya. Tego chcesz? - zapytał poważnie, patrząc mu w oczy.
*
Odwzajemnił gest, wplatając palce jednej dłoni w jego włosy. Drugą trzymał na jego plecach. Z każdą chwilą czuł coraz to nowe zalewające go fale podniecenia. Mrau. Już zapomniał, jak dobrze czuł się z Laxusem. Teraz był gotów doświadczyć tego na nowo.

~

-A czemu nie? Wy mi wystarczacie. -Nadął policzki, nie chcąc zmienić zdania. Choć... nie wystarczali. Brakowało mu dojo... i dzieci...
*
Może dopiero, co zaczęli.. ale Laxus czuł, że nie wytrzyma tego długo. Było mu tak cudownie... Zerwał pocałunek, by teraz lizać i ssać szyję Fullbustera. Chciał usłyszeć jego jęki. Te cudowne jęki...

~

- Nie pierdziel. Przecież wiem, że jest inaczej. Musisz w końcu wyjść i zacząć gadać z innymi osobami. - Upierał się przy swoim. W końcu trzeba było wyciągać go częściej z domu.
*
Jęczał cicho, czasem głośniej. Odchylił głowę w bok, dając mu większy dostęp do szyi.
- L - Laxuuuus... - wyjęczał przeciągle, czując się wręcz bosko. - Agh!...
I w tej chwili do sali weszła pielęgniarka... która zamarła na ten widok. Żaden z nich jednak chyba jej nie zauważył, bo szybko się wymknęła. Cóż... wszystko wskazywało na to, że można już dziś wypuścić stąd Dreyara. Skoro miał siłę ruchać swojego gościa, to raczej nic mu nie jest.

~

-Dobra... jak ci tak zależy, to możemy razem wychodzić... -Wbił wzrok w jego koszulkę. Był załamany myślą o spacerze ze Stingiem, na którym blondyn będzie musiał wodzić go wózkiem... ale zrobi, to, jeśli Sting uważa, że powinien.
*
-Mmm... -Zamruczał, podekscytowany tymi odgłosami i przyśpieszając ruchy. Czuł, że zaraz dojdzie. To było za wiele, jak na kilka miesięcy celibatu. Przeniósł jedną rękę na penisa Graya, chcąc sprawić mu więcej przyjemności.

~

- Chcę dla ciebie jak najlepiej, Natsu. Nie myśl, że jest inaczej. - Pogłaskał go czule po włosach, a potem przytulił mocniej do siebie. Wiedział, że Dragneel się boi, że go wyśmieją, albo coś...
*
Już i tak czuł się bosko, a jeszcze jak Laxus zaczął się zajmować jego męskością... Uch, to za dużo!
- Laaaaxuuuus - wyjęczał głośno, wyginając się w lekki łuk. - O, Boooooże...~! - I wtedy... doszedł, z głośnym westchnieniem. Szybko, fakt. Chyba za długo tego nie robił.

~

- Wiem o tym... -Szepnął, wzdychając ciężko. Poczuł dziwną melancholię, ale wiedział, że nie powinien tak myśleć.
*
-Jesteś boski. -Ugryzł go w ucho, a potem doszedł, chwilę po nim. Pocałował go w usta, a po kilku minutach oderwał się, opuścił jego ciało i opadł na Graya, przyciskając go swym cielskiem. -Nie zostawiaj mnie... Nigdy. -Pogłaskał go po policzku, patrząc mu czule w oczy.

~

- Kochanie... Nie lubię, jak się smucisz. Co mogłoby poprawić ci humor? - Zaczął bawić się jego włoskami, przybity. Nie chciał go zdołować, ale chyba to zrobił...
*
Odwzajemnił ten pocałunek, czując, że jest naznaczony jako jego własność. Ta świadomość była piękna - wiedzieć, że jest się dla kogoś kimś ważnym...
Nadął lekko policzki, gdy Laxus zerwał pocałunek, ale po chwili tylko lekko się uśmiechnął, tuląc do siebie mocno. Chuj z tym, że Dreyar był ciężki. Nie przeszkadzało mu to.
- Jestem twój. Nie zostawię cię, choćby nie wiem co - odpowiedział łagodnie.

~

-Nic... Kiedyś seks poprawiłby mi humor, a teraz nawet bym tego nie poczuł, więc... Uch... -Odwrócił głowę, czując się coraz gorzej. Znowu... pogrążył się w depresji.
*
-Dziękuję... -Szepnął dalej głaszcząc go po policzku. -Jesteś dla mnie ważniejszy niż narkotyki, czy nawet firma... Zapamiętaj to. -Spojrzał na niego z powagą. -Nie chcę cię znów stracić...

~

Przytulił go mocniej, widząc, że chłopak czuje się źle. Nie chciał, żeby tak było.
- Natsu... Kocham cię, wiesz? - szepnął mu do ucha, nic nie odpowiadając na te słowa. - Spróbuj się może zdrzemnąć...
*
- Nie stracisz. Jeśli tylko nie wrócisz do dragów... nie stracisz mnie - odpowiedział cicho, lekko się do niego uśmiechając. Tak bardzo się cieszył, że go odzyskał... Chciał jeszcze coś powiedzieć, ale wtedy do sali wszedł lekarz, więc po prostu pisnął, przestraszony i zawstydzony. Szybko sięgnął po kołdrę i zakrył nią ich obu.
- Ekhem. Widzę, że z panem już dobrze, panie Dreyar. - Doktor uśmiechnął się z rozbawieniem.

~

- Nie chcę spać. -Głos mu zadrżał. Zaraz się popłacze. Świetnie. -Jestem beznadziejny. Nie mogę nic zrobić, tylko płaczę i psuję ci humor... I nawet nie mogę cię już zaspokoić seksualnie... Nie wiem, czemu chcesz ze mną jeszcze być. -Po policzkach spłynęło mu kilka słonych łez.
*
Laxus nawet nie zorientował się, kiedy Gray przykrył ich kołdrą. Spojrzał w stronę drzwi i dopiero teraz zauważył, że ktoś wszedł.
-No nie będę kłamać, że jest źle. -Laxus też się lekko uśmiechnął, z perwersyjnym błyskiem w oku przenosząc rękę na dół... i wkładając jeden palec do wnętrza Graycia, wciąż podniecony. -Niedługo sobie pójdę, ale na razie mogę prosić o prywatność? -Spytał uprzejmie lekarza.

~

- Bo cię kocham. Tak trudno ci w to uwierzyć? - Pocałował go w czoło, głaszcząc uspokajająco po głowie. - Jest ci ciężko, więc nie dziwię się, że tak się zachowujesz. Przerwa od seksu mi nie zaszkodzi. Po prostu dobija mnie to, że nie potrafię sprawić, żebyś się uśmiechnął.
*
Gray jęknął głośno, z zaskoczeniem stwierdzając, że znowu ma palec w tyłku. Spłonął rumieńcem i zakrył sobie usta dłonią, zażenowany swoją reakcją. Kurwa mać, pieprzony zboczeniec!
- Jasne, jasne. - Zaśmiał się lekarz, wyraźnie ubawiony. - Tylko proszę... żeby się panowie zachowywali w miarę cicho. Jedna pani z sali obok skarżyła się na hałasy. - Puścił oczko do Graya, dając mu tym samym znać, że właściwie to ON powinien być ciszej... hehe...

~

-Wiem, że mnie kochasz... Też cię kocham... -Załamał mu się głos. -Ale... czuję się, że nie jestem już ciebie godny... Jestem nikim. -Nie mógł wybić się z transu. Ciągle uważał się za niepotrzebnego.
*
-Spokojnie, będziemy cicho! Uciszę go pocałunkiem! -I gdy lekarz wyszedł... Pocałował namiętnie Graya, a potem zaczął molestować go dwoma palcami, mrau.

~

- Nie jesteś nikim, jasne? Jesteś dalej tym samym słodziakiem, którego pokochałem. Ale nie potrafię już sobie przypomnieć, kiedy ostatnio widziałem radość i uśmiech na twej twarzy. Natsu, nie mogę patrzeć, jak się tak zadręczasz... Widocznie staram się niewystarczająco...
*
Gray nawet nie zdążył nic powiedzieć, nawet zaprotestować, nic! Jęknął do pocałunku i podrapał mu klatę. To drugie akurat w proteście, chociaż... W sumie nie miał nic przeciwko kolejnemu stosunkowi. Tylko... nie mogliby tego zrobić w innym miejscu?!

~

-Sting... -Spojrzał na niego załzawionymi oczami. -To nie twoja wina. -Pogłaskał go po policzku. -Kocham cię i dziękuję... ale... ja nie umiem tak żyć... Nie umiem siedzieć całymi dniami... Nie umiem... Ja chcę do dojo... -Zaczął płakać.
*
Laxus zaśmiał się cicho do pocałunku, a potem zastąpił palce swoim członkiem, hehehe. Taaak, teraz ulży sobie za ten cały czas celibatu, mrau.

~

Przytulił go do siebie mocniej, głaszcząc uspokajająco po plecach i głowie.
- Ciiicho... Nie płacz, błagam cię... Zobaczysz, jeszcze tam wrócisz... Nie wiem, kiedy... ale wrócisz. Po prostu się nie poddawaj...
*
Przyciągnął go bliżej, chcąc pocałunkiem się jak najbardziej zagłuszyć... Odruchowo rozstawił szerzej nogi, gdy poczuł, jak Laxus znów wpycha w niego członka. Miał tylko nadzieję, że na razie na dwóch numerkach się zakończy, bo jutro mogłoby być nieciekawie z chodzeniem, a musiał pójść do Natsu!