niedziela, 27 lipca 2014

Rozdział 4.

Następny dzień. Popołudnie…
Natsu krzątał się po kuchni, zdenerwowany. Nie gadał z Grayem od wczorajszej nocy, czyli już prawie pół dnia... eh... Nawet nie odpisał mu na tamtego smsa. Albo go nie zauważył, albo się na niego obraził, że tak szybko zwiał i już nie wrócił. Może powinien do niego zadzwonić? I tak nie mógł teraz nic przełknąć. Całą noc prawie nie spał, zawalony myślami o tym, co jest teraz między nim, a jego najlepszym kumplem. Uch! Nie może czekać bezczynnie! -z tym postanowieniem usiadł i wyciągnął telefon, dzwoniąc do Graya.

~

A Gray... nadal spał, zmęczony wydarzeniami poprzedniego dnia. Chuj, że na samym brzeżku łóżka, bo pewien patafian dalej się rozpychał... ale spał! Kiedy jednak usłyszał dzwonek telefonu, przebudził się i pomacał podłogę, w poszukiwaniu spodni. Nadal nie otwierał jednak oczu. W końcu dorwał komórkę i odebrał.
- Halooo? - rzucił sennie, nawet nie patrząc, kto dzwoni.

~

-O! Gray! -Natsu od razu się uśmiechnął, zadowolony z tego, że Gray przynajmniej odebrał. Czyli raczej nie był na niego obrażony. -Przepraszam za wczoraj, ale... chciałem pobyć sam. Nie masz mi za złe? -Spytał z nadzieją.
-Zamknąć się... -Nagle Laxus warknął przez sen, i walnął nieopatrznie Graya w główkę. -Chcę spać. -Marudził dalej i przekręcił się na bok, gniotąc Fullbustera swoim cielskiem. Otworzył nawet powieki i zerknął na Graya. -Ech... wyłącz to. -Zażądał ponownie.
I oczywiście... Natsu wszystko słyszał.
-J - ja... -Ręka mu zadrżała. Nie znał tego głosu, ale... był męski. I... oboje spali... Czyli... -Przepraszam... ja... Muszę kończyć.... -I nie zważając, czy Gray coś do niego mówi, czy też nie... rozłączył się. To było dla niego za wiele. Tak szybko znalazł sobie kogoś do towarzystwa? A jeszcze wczoraj... jeszcze wczoraj mówił mu, że ma jakąś szansę... ten idiota...

~

- Ał! - warknął na Laxusa i uderzył go z łokcia w żebra, niezadowolony z tego, że się wtrącał. - Natsu? Hej, Natsu, nie rozłączaj się...! - Za późno. Odłożył słuchawkę. I Gray... znowu się wkurwił.
- Mógłbyś się nie wtrącać w moje prywatne rozmowy? - zapytał Dreyara, wcale nie uprzejmie. - Zamknij ryj i daj mi porozmawiać, a jak coś ci nie pasuje, to wyjdź. - Po tych słowach wybrał numer Dragneela, podenerwowany. Odbierz, kurwa, zaklinał w myślach. Musiał z nim porozmawiać!
~

-Wredny z ciebie szczyl. -Warknął Laxus, ale wstał i skierował się nago do łazienki, by wziąć kulturalnie prysznic.
*
Tymczasem...
Natsu zdążył się już mimowolnie lekko popłakać i specjalnie rozłączył się, gdy Gray do niego zadzwonił. Nie chciał, żeby wyczuł, że się tym przejął... Ale Gray był nieustępliwy i dzwonił przez kilka minut, więc... po pewnym czasie Natsu z trudem zahamował drżenie rąk i wytarł niechciane łzy, które były tylko oznaką słabości, po czym... odebrał.
-Wybacz~ Musiałem iść do łazienki~ Co tam? -Siłował się na swój naturalny, wesoły ton głosu....

~

- Co tam, huh? Nic mi nie mów... Ten koleś z klubu, o którym ci mówiłem... to Laxus Dreyar. Tak, ten skurwiel. I... postanowił się zemścić za to, że przyjebałem mu w ryj, więc... znalazł mnie - mruknął, wyraźnie przybity. Wiedział, że Natsu pewnie poczuł się dotknięty tym, że usłyszał głos jakiegoś faceta... Uch, pojebane to wszystko!
- Nie mogę ci teraz wyjaśnić wszystkiego dokładnie... ale mogę ci zagwarantować, że tego nie chciałem. Natsu... Zobaczmy się dziś. Nie chcę nieporozumień i co ważniejsze... nie chcę cię tracić, ani ranić, ani nic... - powiedział szczerze.

~

-Och... -Wysłuchał jego słów, nie wiedząc, czy się dziwić, bać, denerwować, czy czuć może ulgę. Chyba wszystko naraz. -Jak chcesz... -Szepnął, nadal zdezorientowany. -Ale... wiesz, jeśli jednak tego chciałeś, to spoko. Przecież jesteśmy przyjaciółmi. Nikim więcej, więc... jak ty będziesz szczęśliwy, to ja też. -Dodał, nie chcąc, żeby Gray go w jakikolwiek sposób okłamywał, czy robił fałszywe nadzieje. Chciał mu wierzyć, ale... wolał go zapewnić, że może być z nim szczery.

~

- Nie chciałem. Nie miałem wyjścia, jak już mnie dorwał, więc wiesz. - Westchnął, patrząc dość nerwowo na drzwi od kibla. - Zadzwonię do ciebie, jak tylko sobie pójdzie. Opowiem ci wszystko na spokojnie. I uwierz, gdybym nie chciał dać nam szansy na rozwinięcie tej znajomości, nie dzwoniłbym teraz. - Przekręcił się na brzuch i położył główkę na podusi.

~

-Jasne, jasne. Nic się przecież nie stało. Nie jestem kobietą, Gray. Dam sobie radę~ -Miał wiele wątpliwości i był zdezorientowany, dlatego wolał się trochę zdystansować i udawać nietkniętego. Przynajmniej do tej rozmowy i do momentu, aż Gray mu wszystko wyjaśni. -Do do później. Narka~ -I z tym... się rozłączył.

~

Chciał jeszcze coś powiedzieć, ale Natsu się rozłączył. Westchnął więc, lekko przybity i odłożył telefon na szafkę nocną.
- Kurwaaaaaa! - na pół warknął, a na pół jęknął i przyjebał głową w poduszkę, co wcale nie zabolało, ale co tam. Pieprzony Laxus! Chyba wszystko Grayowi zjebał, a ta znajomość... nawet jeszcze się dobrze nie rozwinęła.
*
W tym czasie...
Sting był w trakcie pracy, ale powiedział kumplowi, żeby go na jakiś czas zastąpił. Sam przyjechał pod dom Natsu, zadzwonił domofonem do losowego mieszkania i poprosił o otwarcie drzwi. Potem polazł na pierwsze piętro i zapukał do drzwi Natsu, podekscytowany, a gdy tamten otworzył...
- Pizza! - wykrzyknął blondyn, uśmiechając się szeroko. Po chwili zamrugał, udając zaskoczonego. - O... Cześć, Natsu. Zamawiałeś, nie? Hehe...

~

Po kilku minutach Laxus wyszedł z łazienki równie nago jak wszedł i...
-Z kim gadałeś? Słyszałem głos. -Ziewnął, a potem zwinął swoje rzeczy i się ubrał. -Pierdolę... Muszę pamiętać, by nie łączyć działek... -Warknął do siebie, łapiąc się za łeb.
*
Natsu schował telefon do kieszeni i walnął głową w stół. Świeeetnie.... Teraz będzie miał doła cały dzień, aż do momentu tego spotkania z Grayem.
Po chwili jednak zadzwonił dzwonek, który wyrwał go z rozmyślań. Poszedł otworzyć ze zmęczonym wyrazem twarzy i gdy to zrobił....
-He? -Zamrugał, patrząc na przybysza z dziwnym wyrazem twarzy. Chyba... chyba go znał. O! Racja! -Po pierwsze... Niczego nie zamawiałem, więc nie dam ci kasy. -Zmrużył oczy. -A po drugie... Sting, tak? -Przychylił głowę w bok.

~

- Co cię to obchodzi? - odpowiedział pytaniem na pytanie i przekręcił się na plecy. Patrzył na niego beznamiętnie. - Nie przyłaź już do mnie. Tym bardziej naćpany, zjebie - prychnął jeszcze, po czym sam też z lekkim trudem wstał i zabrał się za ogarnianie pościeli.
*
- Nie zamawiałeś? Serio? - Udał zdziwionego. - Trudno, ja zapłacę. - Wzruszył ramionami. - I tak, dobrze pamiętasz. - Uśmiechnął się szerzej, na chama wbijając mu się do mieszkania. - No to... Skoro płacę za pizzę, a teraz przerwa... to możemy zjeść razem, jeśli nie masz nic przeciwko. - Przemilczmy fakt, że gdy mówił te słowa, bez pozwolenia zagłębiał się w odmęty mieszkania różowowłosego.

~

-Jak mnie nazwałeś, śmieciu? -Zmrużył oczy, warcząc. W sumie... nawet nie zdawał sobie z tego sprawy. To był jego naturalny ton głosu. -Pierdol się. I tak miałem iść. -Wzruszył ramionami. -Ach... -Wyjął z kieszeni stówę i rzucił na łóżko. -Skoro cały czas myślisz, że mam cię za dziwkę... to pewnie CHCESZ nią być. Szkoda. Ale uszanuję twoją wolę. -I z tym wyszedł do salonu.
*
-Że... że co? -Szeptał do siebie, zszokowany. Dalej trzymając uchwyt na klamce, z niedowierzaniem patrzył, jak blondyn rozgląda mu się po mieszkaniu. Już chciał go wywalić, ale... Darmowe żarcie zawsze spoko. Wywali go, jak zjedzą. Westchnął więc jedynie i zamknął drzwi, a potem włożył ręce w kieszenie bluzy i ruszył do salonu, by usiąść na kanapie. -A rób, co chcesz, świrze. Masz fart, bo jestem głodny. -Burknął, wyraźnie w złym nastroju.

~

- WYPIERDALAJ, SKURWYSYNU I TU NIE WRACAJ, A TĄ KASĘ WSADŹ SOBIE W DUPĘ! - wydarł się, wkurwiony, już nie wytrzymując. Złapał tą stówę w dłoń, wybiegł za nim, pociągnął go do tyłu za spodnie... i wjebał mu tą kasę w bokserki. - Nie jestem dziwką - warknął jeszcze, po czym praktycznie wypchnął go z salonu pod drzwi. - Wypad. I nie pokazuj się tu więcej! - Cóż... Fullbuster był dziwną osobą. Raz potrafił lubić daną osobę, a w następnej chwili ją nienawidził. W przypadku Laxusa... jego zdanie zmieniało się co sekundę, ale bardziej był skłonny powiedzieć, że go nienawidzi. No bo sorry, za co miał go lubić? Za zmuszanie do seksu? Phh...
*
- Nie jestem świrem. - Nadął policzki, patrząc na niego z pretensją. Po chwili jednak zauważył wyraźnie zły humor Dragneela, postanowił więc za wszelką cenę poprawić mu humor.
- Mam nadzieję, że ta pizza będzie ci smakować. Może nawet coś u nas zamówisz? - Uśmiechnął się, otwierając pudełko z pachnącym żarełkiem.

~

-Ej, ej, eeej! -Laxus z zaskoczeniem wyjął sobie stówę z bokserek i spojrzał na Graya dziwnie. -Skąd wiedziałeś, że lubię podcierać się pieniędzmi? -Pomachał mu banknotem przed nosem, zaskoczony. -I wiesz... ja nie mówię, że jesteś dziwką. -Uśmiechnął się wrednie i skrzyżował ramiona na piersi. -W sumie... nie mam o tobie zdania. -Humor znów mu sie zmienił i tym razem... przybrał swą typową, obojętną maskę. -Jak ci tam było?
*
-Może... -Westchnął, ale gdy tylko poczuł ten zapach... przybliżył się momentalnie do blondyna ze świecącymi oczami i chwycił jeden kawałek, połykając połowę na raz. -Wooo! Dobre! -Zaczął pchać jedzenie w siebie niczym chomik, rozpychając sobie policzki. Tak... Natsu zawsze całkowicie się zapominał, gdy w grę wchodziło dobre żarcie.

~

Teraz był jednocześnie wkurzony i wybity z rytmu. A to, że teraz udawał, że nie pamięta jego imienia... było tym bardziej bolesne i godziło w jego dumę. A może... skoro wczoraj był naćpany... rzeczywiście go nie pamiętał?
- Wyjdź. W tej chwili - nakazał ostrym głosem, zaciskając dłonie w pięści. Nie miał siły się z nim kłócić, ani słuchać tych głupot.
*
Sting zaśmiał się na jego zachowanie, rozbawiony, a potem sam sięgnął po kawałek pizzy.
- Jak chcesz mogę czasami ci coś przywozić, dla mnie to żaden problem, a i płacić nie będziesz musiał. - Wyszczerzył ząbki w uśmiechu, a potem wziął gryza jedzonka. Mmm, rzeczywiście było dobre. Ale co się dziwić - w końcu sam tą pizzę wybrał.

~

-Jasne, już wychodzę. -Machnął ręką i otworzył drzwi. A ostatnim momencie na chwilę się odwrócił. -Do zobaczenia... Gray. -Posłał mu seksowny, tajemniczy uśmieszek i... wyszedł, zamykając za sobą drzwi.
*
Teraz... Natsu już całkowicie się pogubił. Przełknął kawałek, a potem spojrzał na blondyna podejrzanie.
-Czemu chcesz mnie karmić? -Zmrużył oczy. -Chcesz mnie okraść? Wybadać, czy mam coś wartościowego? Uprzedzę cię... Nie mam. Jestem przeciętnym, biednym obywatelem, który daje nawet przyjaciółce rzeczy do prania, bo sam nie umie prać! Ba! Nawet pralki nie mam! -Nadął policzki.

~

- Skurwiel. Do NIE zobaczenia - mruknął, już do siebie, po czym poszedł do salonu i zaległ na kanapie, chcąc odreagować przed spotkaniem z Natsu.
*
Spojrzał na niego z rozbawieniem.
- Nie chcę cię okraść. - Machnął ręką, dość niecierpliwie. - Chcę cię poznać. To znaczna różnica, jakby nie było. - Zaśmiał się, po czym dokończył pierwszy kawałek, by dopiero potem mówić dalej: - Jesteś zabawny. I taki słodziaaachny z wyglądu. - Złapał go za policzek i zaczął rozciągać. - Może to dziwne, ale czuję potrzebę zapoznania się z każdym słodziakiem na ziemi. I nie, nie jestem zboczeńcem i nie liczę na seks, czy związek. Chcę po prostu się zaprzyjaźnić!

~

- H - heee?! -Teraz Natsu już na serio się pogubił! I do tego chyba się zarumienił, bo... właśnie został nazwany „słodkim". –P - puść mnie. -Odtrącił jego dłoń i rozmasował sobie policzek, patrząc na blondyna niepewnie. -Jesteś... dziwny. -Skwitował. -Nie rozumiem cię. Zachowujesz się tak, jakbyś... -I nagle otworzył szerzej oczy, gdy zdał sobie z czegoś sprawę. -Śledziłeś mnie! -Odsunął się momentalnie. -Jesteś prześladowcą i udajesz dostawcę pizzy, a tak naprawdę chcesz mnie zabić i sprzedać moje organy za grubą kasę! Pewnie już wielu tych „słodziaków" tak załatwiłeś! -Spanikował i zaczął się trząść.

~

Sting strzelił poker face'a, a potem zrobił baaaardzo głupią minę.
- Eeee? Czy ja ci wyglądam na prześladowcę, mordercę i sprzedawcę organów?! Serio jestem dostawcą. - Nadął policzki, krzyżując ramiona na piersi. - Wiem, że nie jestem zbyt normalny, a przynajmniej takie pierwsze wrażenie zrobiłem... Ale jestem niegroźny! O, patrz! Nawet pazurów nie mam! - dodał inteligentnie, pokazując mu swe krótkie paznokcie. - To źle, że chcę cię poznać? Myślałem... Myślałem, że... - Nagle spuścił głowę, wyraźnie smutny. - Nieważne. Zawsze ludzie biorą mnie za jakiegoś kretyna. Przez to nawet nie wiem, czy zyskuję przy bliższym poznaniu! - poskarżył się.

~

Tym razem... Natsu poczuł się winny. Przestał się już trząść i tylko spoglądał na wyraźnie przybitego Stinga smutnym wzrokiem.
-Hehe.... ja... żartowałem! -Wymyślił na poczekaniu i potarł sobie nerwowo kark. -Hej... -Zbliżył się do niego ponownie i chwycił kawałek pizzy z uśmiechem. -Ja też nie jestem do końca normalny. -Zaśmiał się przyjaźnie. -W sumie dziwi mnie fakt, że chcesz tak tu do mnie przychodzić z żarciem i do tego płacić... ale darmowe żarcie, to darmowe żarcie! Jak chcesz, to wpadaj. -I z tym zakończył swój monolog, po czym zaczął pałaszować wzięty kawałek pizzy.

~

Sting momentalnie się rozweselił, wzruszony tym, że Natsu jednak nie miał go za jakiegoś psychopatę.
- Jesteś wspaniały! - pisnął jak mała dziewczynka, po czym sam wziął drugi kawałek pizzy i zaczął go ze smakiem spożywać. W międzyczasie posyłał chłopakowi promienne uśmiechy i radosne spojrzenia. Gdy zjadł, wyciągnął rękę i poczochrał mu włoski.
- Aww, nie mogłem się powstrzymać! Wyglądasz tak słodko, że mam ochotę cię przytulić, ale wziąłbyś mnie za idiotę, bo w sumie to się nie znamy. - Nadął policzki. - Pracujesz gdzieś? - zainteresował się nagle.

~

Natsu zaśmiał się cicho na zachowanie blondyna, w duchu ciesząc się, że poprawił mu humor. Po jakimś czasie, ledwo skończył jeść kawałek pizzy... a chłopak zaczął go czochrać po włosach. Momentalnie speszył się tym gestem i chyba lekko zarumienił na te słowa, ale... postanowił tego nie komentować, a jedynie odpowiedzieć na następne pytanie.
-No... pracuję. -Spojrzał na blondyna niepewnie. Koleś serio był dziwny, ale... wydawał się być miły. -Jestem trenerem w dojo. Uczę walki mieczem. -Wyjaśnił, biorąc kolejny kawałek pizzy.

~

- Serio? - Sting wyraźnie się tym zainteresował. - Nauczysz mnieee? - Zrobił proszące oczka. To był oczywiście pretekst, by dłużej z nim przebywać, ale nie tylko. Jak Sting był młodszy, bardzo chciał uczyć się sztuk walki, w tym posługiwania się mieczem. Niestety, nic z tego nie wyszło, a i robotę miał marną. W sumie na napiwkach zarabiał więcej, niż z tej marnej pensji dostawcy. Ale to się wytnie!

~

Dragneel zaśmiał się, wyraźnie rozbawiony tą prośbą, ale i... poczuł się miło. Jego przyjaciele raczej nie wykazywali wielkiego zainteresowania jego robotą.
-W sumie, to nie jestem aż taki dobry... uczę zazwyczaj dzieci. -Uśmiechnął się promiennie. -Ale jak chcesz, to kiedyś mogę ci pokazać kilka chwytów. To będzie podziękowanie za pizzę.

~

- Możesz mnie uznać za takie dziecko, bo jedyne co umiem... to machać drewnianym mieczykiem na prawo i lewo - wyznał, śmiejąc się przy tym cicho. Chyba zaczynał robić na chłopaku lepsze wrażenie, a to ważne! Opłacało się go wczoraj śledzić, hehe. - Twoja praca jest na pewno ciekawsza niż dostawa pizzy. Niektórzy ludzie potrafią być chamscy dla takich marnych dostawców jak ja. - Nadął policzki po raz kolejny, niezadowolony z tego faktu. Ta robota była upierdliwa. - Zamierzam się starać o posadę barmana w pobliskim barze, bo słyszałem, że kogoś szukają. A potem rzucę moją obecną profesję - powiedział, chcąc, aby dowiedział się czegoś o nim. - A właśnie, miałem zapytać... chodzisz tam może na dyskoteki? Do tego baru, tu za rogiem. Jeśli tak, to będziemy się widywać, oczywiście jak mnie przyjmą - oznajmił mu, szczęśliwy.

~

Również lekko się zaśmiał, słuchając słów Stinga o jego marnym talencie w posługiwaniu się mieczem. A potem... z uwagą wsłuchiwał się w jego kolejne słowa.
-Racja. Ludzie potrafią być wredni, choć... nie bardzo to rozumiem. Każdy zarabia na życie jak może. -Wzruszył ramionami. -I.... Tak. Często chodzę tam z przyjaciółmi. W sumie czasem chodzimy do innych lokali... ale w sumie tutaj mamy najbliżej. -Uśmiechnął się przyjaźnie. -Jak zmienisz pracę, to możesz mi postawić piwo, zamiast pizzy. -Zaśmiał się.

~

- No właśnie. Ja się nie śmieję z ludzi, którzy na przykład zamiatają chodniki, by coś zarobić, a oni co? Pff! W dupie mam taki interes, ot co! - Uniósł palec wskazujący do góry i zrobił mądrą minę. - Poza tym, to bardzo dobrze, że tam chodzicie. Cieszy mnie to bardzo! - Usiadł wygodniej na kanapie, zadowolony. - I oczywiście, każde piwko będziesz miał darmowe. W miarę moich możliwości. - Wyszczerzył zęby w uśmiechu.

~

-Każde...? -Teraz to się Natsu zdziwił. Serio nie rozumiał tego gościa. -Wiesz... jak będziesz stawiał piwo każdemu, jak to mówisz „słodkiemu" klientowi, to zbankrutujesz. -Zaśmiał się i poklepał blondyna po główce. -Jesteś dziwny, serio. I chyba za nadto miły dla nieznajomych.

~

Lekko się zarumienił, słysząc te słowa.
- Trudno. To w imię wyższego dobra! - stwierdził pewnie, chociaż... w sumie Natsu miał rację, chyba się pospieszył z tą propozycją, uch. Ale co tam! Jak będzie chciał, to mu postawi to piwko i tyle. Poza tym... jeszcze nie wiadomo, czy go przyjmą, pff.

~

-Wyższego dobra? -Zaśmiał się serdecznie i teraz to on poczochrał mu włoski. -Jesteś słodki. -Spojrzał mu w oczy z rozbawieniem. -Widzisz? Teraz możesz kupować pizzę i piwo samemu sobie. -Zabrał rękę z jego włosów i oparł się wygodniej na kanapie, z westchnieniem. -Jeśli przyjdziesz ponownie... To zapłacę za połowę żarcia, bo serio zbankrutujesz, łosiu. -Spojrzał w sufit z lekkim uśmiechem.


~

Teraz to już do końca się zarumienił.
- Och. Ale... Ale ja... Nie jestem słodki - stwierdził i podrapał się po policzku, jakby się nad tym zastanawiając. Przecież gdyby był słodki, to by się zakochał w samym sobie! A to już byłoby przegięcie. Co on, kupowałby kwiaty samemu sobie i pisał dla siebie wiersze miłosne? Nie, ta miłość by nie przetrwała!
- I ty się nie martw! Wpadnę jeszcze nie raz, w końcu mówiłem, że chcę cię poznać, no nie? Nie odpuszczę tak łatwo, dopóki się nie zaprzyjaźnimy! - zagroził.

~

-Zaprzyjaźnimy, huh? -Spojrzał na Stinga z lekkim rozbawieniem. -Brzmi spoko. -Westchnął, a potem wyjął telefon z kieszeni i napisał Grayowi sms'a: „Kiedy?", chcąc wreszcie pozbyć się tamtych wątpliwości. W sumie, dziś jest niedziela... koło osiemnastej, już po kilkugodzinnej robocie w dojo... jutro ma na późniejszą godzinę... to może gdzieś z Grayem wyjdą i spokojnie to przegadają?

~

- Ja wiem! - odparł, dumny z siebie, chociaż... nie wiedział, czego ta duma dotyczy tak w sumie, ale co tam!
Później się nie odzywał, widząc, że chłopak robi coś w telefonie, a nie wypadało mu pytać, z kim pisze. I tak nie znał żadnych jego znajomych, więc...
*
Gray leżał sobie jak zdechlak, nie ruszając się z miejsca od momentu wyjścia Laxusa. Gdy przyszła mu wiadomość, spojrzał na wyświetlacz bez większego zainteresowania. Ożywił się dopiero wtedy, gdy zobaczył, że to Natsu napisał.
 „Teraz?" - odpisał natychmiast.

~

Natsu w sumie nie spodziewał się tak szybkiej odpowiedzi, ale... to nawet lepiej. I też nie chciał już czekać. Odpisał więc: „Spoko, zaraz do ciebie wyjdę.", a potem schował telefon do kieszeni. Po chwili ciszy uśmiechnął się do blondyna.
-Przepraszam, ale muszę iść... Spotkanie z kumplem. -Wyjaśnił niezbyt szczegółowo, a potem wstał z kanapy. -Nie masz mi za złe, nie? -Przechylił słodko głowę, nie chcąc go urazić swym zachowaniem.

~

Sting trochę się zasmucił, ale rozumiał to. W końcu on był tylko dziwnym nieznajomym, więc to normalne, że Natsu woli spędzić czas z kimś, kogo zna, prawda? Wstał z kanapy i posłał mu uśmiech.
- Nie no, przepraszam, w sumie to zabrałem ci tylko czas. Zobaczymy się innym razem, nie ma problemu. To... cześć. - Pomachał mu łapką i skierował się do drzwi, by potem wyjść na zewnątrz.
*
Gray już nic nie odpisał, po prostu wstał z łóżka, ogarnął się szybko i wyszedł z mieszkania, by ruszyć Dragneelowi na spotkanie. Był zdenerwowany, bo nie wiedział, jak on zareaguje na całą jego historię.

~

-Ej! Poczekaj! -Krzyknął za nim, nim zdążył zwiać. Podszedł do niego szybko, zwinął klucze z szafki i założył buty, po czym wyszli z mieszkania razem. -To chcesz ten numer? -Spytał z uśmiechem, w międzyczasie zamykając drzwi. -Sorka, nie chcę cię spławić... po prostu mam pewną sprawę z kumplem do wyjaśnienia. -Schował klucze do kieszeni, spoglądając na blondyna z wyczekiwaniem.

~

Sting przystanął, trochę zaskoczony. Jeszcze bardziej się zdziwił, gdy Natsu tak wyjechał z tym numerem.
- Awww! - Wydusił z siebie i spontanicznie go przytulił. - Jasne, że chcę! - wykrzyknął, wyraźnie uradowany. Po chwili lekko się speszył i szybko go puścił, zarumieniony. - Przepraszam... to taki odruch - wyznał, po czym sięgnął po telefon i popatrzył na Dragneela wyczekująco.

~

-O-och... Nic się nie stało... -Natsu stał dłuższą chwilę jak kłoda, speszony i zarumieniony tamtym nagłym przytuleniem jego osoby. Szybko się jednak ocknął i pokręcił głową, po czym podyktował blondynowi numer. -Możesz puścić mi sygnał, to potem zapiszę sobie numer. -Uśmiechnął się przyjaźnie, po czym skierował się do schodów, by wyjść z bloku. Spojrzał jeszcze przez ramię, czy Sting idzie za nim.

~

Sting szybko zapisał numer i od razu puścił mu strzałkę, żeby zapisał sobie jego numer. Potem ruszył za nim, szczęśliwy i zadowolony. Nie spodziewał się, że to spotkanie przebiegnie tak dobrze! Natsu nie wywalił go z domu na zbity pysk, a do tego dostał jego numer! Był w niebie! Miał ochotę odtańczyć taniec szczęścia, ale wyszedłby na idiotę, więc wolał z tym poczekać... hehe...

~

Gdy wyszli z bloku, Natsu posłał blondynowi ostatni uśmiech.
-To ja lecę, do.. kiedyś tam~! -Pomachał mu łapką, a potem szybkim krokiem skierował się w stronę domu Fullbustera. Miał przecież zaraz wyjść, a zamiast tego ucinał sobie jeszcze krótkie pogawędki, także tego... czas w końcu ruszyć dupę.

~

- Do zobaczenia! - Odmachał mu, a potem - w o wiele lepszym nastroju - wrócił z powrotem do pracy.
*
Gray szedł sobie powoli, układając w głowie to, co chciał powiedzieć Natsu. W końcu jednak zrezygnował. Powie wszystko, to oczywiste.
Dostrzegł go już z daleka, więc przyspieszył kroku.
- Cześć - przywitał się, trochę niepewnie. - To... gdzie idziemy? - Potarł kark dłonią, patrząc na niego pytająco.

~

Gdy Natsu zauważył, że w jego kierunku zbliża się Gray.... nieco zwolnił krok.
-Hej. -Przywitał się, uśmiechając się lekko, gdy się spotkali. -Nie wiem w sumie... bar? Napiłbym się w sumie czegoś. -Wzruszył ramionami. -Huh... mogłem przynieść tamte dwa piwa z lodówki, których wczoraj nie wykorzystałem. -Podrapał się po głowie, zmieniając temat.

~

- Bar? A nie możemy iść na trzepak posiedzieć? Zaraz podskoczymy do monopolowego po piwka, taniej nas wyjdzie - zaproponował. Przez chwilę nic nie mówił, nie wiedząc, czy teraz zaczynać rozmowę, czy później. W końcu zdecydował. - Wiesz, Natsu... To było takie dziwne. Czekałem sobie spokojnie na ciebie, a tu nagle słyszę pukanie. Myślałem, że to może ty, no ale po chuj być pukał? - Podrapał się po głowie. - Otwieram... I takie wtf, bo to ten ćpun z baru. Zatrzasnąłem mu drzwi przed nosem, ale chuj je wyważył... potem wstawił... i mi się przedstawił. Myślę sobie, pojeb jakiś. Nie skojarzyłem go najpierw z nazwiska, no bo kto myśli o takich sprawach w głupich, szokujących sytuacjach? - Skrzywił się, przerywając wypowiedź.

~

-Może być i trzepak. -Wzruszył ramionami i oboje ruszyli do monopolowego. A w drodze Gray zaczął mu się zwierzać i Natsu... próbował nie okazywać żadnego zdenerwowania, więc jedynie się uśmiechnął. -...A potem się z nim przespałeś, bo był przystojny? -Udał lekki śmiech. -Hmm... wychodzi na to, że dobrze, że wczoraj nie przyszedłem.

~

- Co?! - Spojrzał na niego z szokiem. - To nie było tak! Przedstawił mi się... a potem powiedział, że skoro formalności dopełnione, to możemy się ruchać. Nie chciałam się pieprzyć z tym człowiekiem! Za kogo ty mnie masz, co?! - Teraz to się trochę zdenerwował. Odetchnął głęboko, zanim wznowił wątek. - Chciałem mu zwiać, ale nie byłem w stanie. Groził mi nawet. Mówił, że ma klucz od mieszkania. Że może mi załatwić czarną kartotekę i wsadzić do paki za morderstwo, którego nie popełniłem. Oczywiście pyskowałem, wiesz dobrze, że nie jestem uległy. Ale i tak nie zostawił mnie w spokoju, wręcz przeciwnie. Ma mnie za jakiś ideał - prychnął. - Nie wiem, co on sobie wyobraża. Ja się chciałem tylko zemścić za to sprzed dwóch tygodni... I jak widać niepotrzebnie mu przywaliłem, narobiłem sobie tylko problemów - mruknął, kopiąc ze złością jakiś kamyczek.

~

-Rozumiem... -Spojrzał na Graya bez większego przekonania. -Ale i tak nie wyglądasz, jakbyś naprawdę był na niego wściekły. Raczej wyglądasz na... podekscytowanego? -Spytał cicho i spuścił wzrok, ale potem pomachał energicznie łapkami. -W sumie nieważne! Możesz go przecież nienawidzić i jednocześnie nie chcieć go zabić. Nie moja sprawa, jakie są wasze relacje. -Uśmiechnął się... po czym wreszcie dotarli pod monopolowy.

~

- Podekscytowanego? - Zamrugał gwałtownie, zdziwiony. - Chyba ci się coś przywidziało - prychnął, otwierając drzwi i wpuszczając go przodem do sklepu. Sam wszedł za nim. - Jestem wściekły, no bo sorry... ten gość jest jakby... poza prawem. I jakbym poszedł na policję, że mnie nachodzi... to co by mi to dało? Nic. Pogorszyłbym sobie sprawę. Faktem jest jednak, że nie chcę gościa już widzieć na oczy - rzekł, patrząc na Natsu poważnie. - Natsu... ja nie kłamałem z tym, co mówiłem ci wczoraj, zanim poszedłeś do sklepu i nie wróciłeś. Zastanawiałem się, czemu cię nie ma... czemu nie wracasz... Uch. Chciałem spędzić cały ten wieczór z tobą. Całą noc z tobą, po prostu leżąc i gadając. A wyszło... pojebane coś.

~

Natsu wszedł przodem do sklepu, choć prychnął lekko na to zachowanie Graya, no bo sorry! Nie był babą, żeby go pierwszego puszczać, pff! Poszedł do lady i kupił cztery piwa, a potem odwrócił się do Graya i... Fakt, dureń go trochę zmiękczył tymi słowami. -Och... no... tego... Ja też wolałbym wtedy z tobą pogadać, ale... trochę się zestresowałem. -Odparł szczerze, lekko podenerwowany. Wyszedł ze sklepu, czekając na Graya i układając sobie myśli w głowie. -Nasze relacje są trochę teraz dziwne, no nie? -Podał chłopakowi jedno piwo i sobie otworzył drugie, jednocześnie trzymając reklamówkę z dwoma pozostałymi w ręku. -Ech... Do ciebie ten cały Laxus, a do mnie przyczepił się jakiś Sting. W sumie miły facet, ale... nazywa mnie słodkim i chce mi kupować żarcie. -Usiadł na trzepaku, wzdychając.

~

- Tak myślałem. Ale bardziej mi się wydawało, że czymś cię uraziłem... Dlatego prosiłem, żebyś na pewno wrócił... - Westchnął, otwierając sobie piwo. Upił łyk, zanim się znowu odezwał. - No nie powiem, żeby między nami było normalnie, bo nie jest. A Laxus może spierdalać na drzewo banany prostować. Miałem ambitny plan go wykastrować, ale nie miałem nic ostrego pod ręką - mruknął, przybity tym faktem. - Ale... chwila, jaki Sting? Jakie żarcie? - Spojrzał na niego, czując dziwne ukłucie w serduszku. Czyżby... zazdrość?

~

Natsu popijał piwo, słuchając słów przyjaciela i nawet jak ten skończył... nie mówił nic dłuższą chwilę.
-Racja, między nami nie jest normalnie, ale... sam mówiłeś, że wszystko przyjdzie z czasem i że nie jesteś pewien, czy lubisz mnie w ten sposób... -Wzruszył ramionami i odwrócił wzrok, wzdychając. Upił też trochę piwa, zanim kontynuował. -A Sting... Poznałem gościa wczoraj w monopolowym. -Obdarzył Graya spojrzeniem. -Chciał mój numer, ale odmówiłem, bo facet wyglądał na zboczeńca... Nie dość, że ślinił się na mój widok, nazywał słodkim, to jeszcze nie dawał mi spokoju przez jakiś czas. -Przewrócił oczami. -A dziś przyszedł do mojego domu z pizzą i wmawiał mi, że coś zamawiałem. Jak powiedziałem, że nie... to wbił mi do mieszkania i powiedział, że on stawia, czujesz go? -Zaśmiał się cicho. -Koniec końców, zadeklarował mi, że będzie do mnie wpadać i przynosić żarcie i że chce się zaprzyjaźnić... Nie jest zły, ale... dziwny z niego człowiek. Miły, ale rąbnięty. -Z tym zakończył swój monolog i upił jeszcze piwa.

~

Słuchał jego słów w ciszy, dopóki nie skończył mówić. Tamten koleś o którym mówił... chyba stanowił swego rodzaju zagrożenie!
- No bo nie mam pewności co do tego, co czuję, ale... Jak tak mówisz o tym Stingu... to mi dziwnie - stwierdził szczerze i jeszcze napił się piwa, którego z nerwów... zostało mu niecałe pół puszki. - Rzeczywiście wydaje się dziwny i chyba... Chyba do ciebie zarywa. - Nadął policzki, niezadowolony z tego faktu.

~

Natsu zamrugał i nic nie mówił, przyglądając się temu dziwnemu podenerwowaniu ze strony Fullbustera. Czy to możliwe, że on...?
-Jesteś zazdrosny? -Wypalił prosto z mostu, uśmiechając się wrednie, a potem zagwizdał. -No, no~ Tego się nie spodziewałem. -Zaśmiał się i upił resztę piwa, po czym wyrzucił gdzieś puszkę. Zawsze szybko pił, no co zrobić? -Bo ja wiem, czy zarywa. -Wzruszył po chwili ramionami. -Możliwe. W sumie powiedział mi, że chce się tylko zaprzyjaźnić, bo nie może się oprzeć „słodziakom", ale... -Prychnął i przewrócił oczami. -Czy ja ci wyglądam na słodziaka, he? Hee? -Pokazał palcem swoją twarz, poirytowany. -Nie jestem słodki. -Nadął policzki.

~

Speszył się, słysząc to pytanie i jeszcze te kolejne słowa.
- Um... Ale ty jesteś słodki - stwierdził szczerze, po czym uśmiechnął się do niego szeroko. Widząc jego minę, zachichotał cicho. - I jestem... chyba zazdrosny... - dodał po chwili, naprawdę tym zawstydzony. - Ten Sting... to gdzie pracuje? - zapytał niby od niechcenia.

~

Natsu otworzył szerzej oczy i chyba uchylił usta, robiąc głupią minę, gdy Gray oznajmił mu... że jest słodki! Że wtf?! Poskromił w sobie jednak chęć do nawrzeszczenia na Fullbustera i wbicia mu do głowy, że ten oto Natsu Dragneel NIE jest słodki, gdy... przyznał, że jest zazdrosny... To było miłe i Natsu poczuł się w pewien sposób doceniony.
-Jest dostawcą pizzy. Z tego co wiem. -Odparł po prostu, nadal patrząc dziwnie na chłopaka. Szybko jednak pokiwał głową i ocknął się z tego szoku, czy czegoś tam, pff. -I... w sumie to dałem mu ten numer... hehe... he... -Odwrócił wzrok, chcąc być szczerym, ale... bojąc się trochę, że skoro Gray jest zazdrosny... to zaraz na niego nawrzuca, że daje telefon nieznajomym.

~

- Pizzy, huh? - mruknął, tworząc w głowie plan działania. Cóż... chyba zamówi dziś pizzę, pff. Chce zobaczyć, co to za koleś chce poderwać Natsu. A co? Nie wolno mu? Jak nie wolno, jak wolno! - I... no nie pierdziel. Dałeś numer jakiemuś kolesiowi, który chce cię utuczyć i chyba liczy na to, że na niego polecisz, bo daje ci darmowe żarcie? Coś tu chyba jest nie tak, phh - prychnął, ciut zdenerwowany na tego kolesia od pizzy. Przez chwilę nic nie mówił, a potem...
- Natsu. Wczoraj nie zostałeś na noc, to zostań dziś. - Spojrzał na niego dziwnie.

~

-No przepraaaszam... -Przewrócił oczami. -To nie moja wina, że najwidoczniej uznał, że mnie nie stać, czy coś. -Nadął policzki. - I wcale na niego nie lecę! Znaczy... jest przystojny i w ogóle... -Odkaszlnął lekko, bo chyba schodził z tematu. -Ale zapewnił mnie, że nie jest prześladowcą i nie chce ani seksu, ani moich pieniędzy i... raczej wyglądał na samotnego. Żal mi się zrobiło, no! -I chciał powiedzieć coś jeszcze, ale pytanie Graya wybiło go z rytmu. -Tego... -Przełknął ślinę, zastanawiając się nad odpowiedzią. -No... w sumie... okay... -Lekko się speszył i odwrócił wzrok. Serio. Z każdym dniem czuł się przy Grayu coraz dziwniej. Nie wiedział jak się zachowywać.

~

- Nie! On po prostu na ciebie leci, ale nie chce tego pokazać! - Uparł się, czując się naprawdę jakoś... inaczej. Nie polubił tamtego gościa od pizzy. Nie, żeby coś... ale wydawał się być idiotą, po prostu! Pf... Wcale nie był zazdrosny, ani nic! Wcale...!
- To chodź. Zabarykaduję drzwi i będzie spoko - stwierdził, po czym wziął Natsu za łapkę i ruszył w stronę swojego domku. Pff! Chociaż tamten koleś nie będzie go nawiedzał przez noc!

~

-H - hee? -Natsu nie wiedział, co powiedzieć, no bo... Nie dość, że Gray właśnie na niego nawrzeszczał, ewidentnie zazdrosny o Stinga, to teraz jeszcze gadał coś o barykadowaniu drzwi i... ciągnął go za rękę? Trzymał go za rękę?! To... serio... krępujące. I dziwne.
-Uspokój się, przecież idę. -Wyrównał z nim krok, ale... Gray nadal go trzymał, co go... speszyło. W chuj speszyło.

~

- Jestem spokojny - odparł Gray, wcale nie spokojny. Ale to się wytnie. Ciągnął go tak pod same drzwi, a gdy weszli do środka, to nie dość, że praktycznie wepchnął Natsu do salonu, zamknął drzwi od wewnątrz, pozamykał wszystkie okna i poopuszczał żaluzje... to jeszcze pozasłaniał każde możliwe wejście do domu... meblami. Trochę mu to zajęło, ale cóż... Liczył się efekt!
- Teraz chuj się nie wemknie - powiedział, bardzo z siebie dumny. A tą jebaną pizzę... zamierzał zamówić jutro!

~

-Ej! -Natsu o mało co się nie wywalił, gdy Gray go tak wepchnął do mieszkania. A potem... Dragneel jedynie stał jak słup, przyglądając się wyczynom Fullbustera. Serio... Uderzył się w głowę? Jest jeszcze dziwniejszy niż zazwyczaj. Korzystając z tego, że chłopakowi trochę schodziło się z barykadowaniem... Natsu przyklapnął sobie na kanapie i cierpliwie na niego czekał. -Ta... A ja jestem głodny. -Prychnął, przyglądając się zamkniętym oknom. Czuł się... jak w pieprzonym więzieniu!

~

Odsapnął przez moment, a potem pognał do kuchni. Wrócił z talerzem pełnym kanapek, a potem wrócił się po herbaty.
- Smacznego! - powiedział, po czym zabrał się za pałaszowanie kanapki. Jednak widząc jego dziwną minę... - No co? Zabarykadowałem nas, żeby Laxus nie przylazł. Niech wie, że nie jest tu mile widziany, hehe. - Uśmiechnął się do niego, zadowolony z siebie.

~

Natsu nie tknął kanapek i herbaty od razu, co było dość dziwne jak na niego. Zawsze RZUCAŁ się na żarcie! Ale teraz... przeważyło w nim zdezorientowanie i wkurw.
-Ach... -Wydusił z siebie, po usłyszeniu jego wyjaśnień. -A co, jak ci powiem, że mam klaustrofobię? -Spojrzał mu poważnie w oczy, a potem wreszcie chwycił pierwszą kanapkę, szybko ją pochłaniając.

~

Gray otworzył szerzej oczy, zaskoczony.
- O - och... wybacz - powiedział cicho. - Jak chcesz... to mogę to poodsuwać. - Potarł kark dłonią, trochę przybity. Chciał dobrze! Spędzić wieczór tylko z nim i mieć pewność, że nikt im nie przeszkodzi. Jak widać znowu zrobił coś nie tak. Westchnął cicho i napił się herbaty, a potem wstał dość ociężale i zbliżył się do szafy, zastawiającej drzwi. Walnął w nią głową, zanim zrobił cokolwiek innego.

~

Natsu chwilę nic nie mówił... a potem wybuchł śmiechem.
-Jesteś głupkiem. Znasz mnie od dziecka i myślisz, że dopiero teraz powiedziałbym ci o tej „klaustrofobii"? -Uśmiechnął się do niego szeroko, rozbawiony. Jego mina była bezcenna! -Wracaj tu, idioto. -Poklepał miejsce na kanapie... a potem chwycił kolejną kanapkę i z zadowoleniem oparł się wygodniej na kanapie. Tak... uwielbiał się z nim droczyć! Na wszelkie sposoby!

~

Fullbuster rozmasował obolałe od uderzenia w szafę czoło i spojrzał na Natsu dziwnie. Minęła chwila, zanim powiedział cokolwiek.
- Debil. Ostatnio to już w ogóle nie wiem, kiedy robisz sobie ze mnie jaja - stwierdził, wracając na kanapę i zajmując miejsce obok niego. - Ale! Cieszę się, że nie każesz mi tego odsuwać. Wiesz, w ten sposób NA PEWNO będziemy sami. A tego teraz potrzebuję. Spędzenia czasu z tobą.

~

Natsu tylko zaśmiał się pod nosem, słysząc to marudzenie, jednocześnie dalej pałaszując kanapeczki. Ale... na następne słowa się speszył i chyba zarumienił, a tego, kurwa, nie planował! Nie chciał się rumienić, jak ciota!
-Eee... -Sięgnął szybko po herbatę, chcąc się uspokoić. Wcześniej takie słowa nie zrobiłyby na nim wrażenia, ale teraz... tak. Kurwa. To było dziwne. -Tego no... ja też chcę z tobą spędzić czas. -Wyznał po chwili. -Ale i tak jesteś debilem. -Mruknął, pchając sobie do ust następną kanapkę.

~

Zaśmiał się na jego dziecinne i słodkie zachowanie, ale postanowił go nie komentować.
- Too co robimy? Film? Piwo? No bo mamy jeszcze po jednym... A może wolisz pójść na górę? Przeniesiemy tam najwyżej DVD, czy coś. A może masz inne propozycje? - Podrapał się po głowie i spojrzał na niego pytająco.

~

-Hmm... -Chwilę się zastanawiał. -W sumie już się najadłem, więc... Możemy wziąć nasze piwa i pójść na górę, żeby coś obejrzeć. Zawsze wolę oglądać coś w łóżku, bo jak zasnę... to przynajmniej jest wygodnie! -Przedstawił swój plan, uśmiechając się szeroko i niewinnie. Serio... nie miał żadnych podtekstów związanych z łóżkiem. Aż dziwne.

~

- No, to postanowione. Bierz piwa, zgarnę DVD. - Odwzajemnił uśmiech, też wyjątkowo nie myśląc o niczym zboczonym. Po chwili potoczyli się na górę, gdzie Fullbuster podłączył sprzęt do mniejszego telewizora i włączył pierwszy - lepszy film z płyty. Wziął też pilot i walnął go na łóżko, gdzie zaraz potem sam wylądował.
- No... to teraz nie będziesz narzekał, że usnąłeś na kanapie, czy coś. - Zaśmiał się.

~

-Spoczko~ -Pohasał na górę z reklamówką, w której była reszta piw i od razu walnął się na łóżko, stawiając alkohol na szafkę nocną. Czekał kilka minut, aż Gray też się tu doczłapie i zamontuje sprzęt, a potem też walnie się przy nim na łóżku. -A żebyś wiedział. Tu jest chociaż wygodnie. -Zamruczał i się rozciągnął, a potem włożył sobie ręce pod głowę i skupił uwagę na ekranie telewizora.

~

- W końcu to moje łóżko, więc co się dziwisz. - Spojrzał na niego z rozbawieniem, po czym sięgnął po piwko, otworzył je i sam też zapatrzył się na ekran. Film zaczynał się dość ciekawie. Szkoda, że Gray nie miał w domu popcornu, czy też chipsów, lepiej by się oglądało. Ale co tam! I tak najważniejsze było to, że nie spędzał tego wieczoru wyłącznie w swoim towarzystwie.

~


-Ach, tak twoja skromność. -Zaśmiał się i również chwycił swoje piwko, idąc za przykładem Fullbustera. Otworzył je i zaczął pić w wyjątkowo wolnym tempie, bo... film nawet go zaciekawił! I serio się na nim skupił.



INFORMEJSZYN!
Cześć i czołem. To ogłoszenie pojawiło się też na pozostałych blogach. Robimy z Iris bunt. Co prawda trochę ludzi odwiedza nasz blogi, ale z komentowaniem jest ubogo... Jesteśmy wdzięczne tym, którzy ciągle wyrażają swoje opinie pod rozdziałami, ale teraz zwracamy się od innych - nawet krytyka jest mile widziana, cokolwiek. Ni będziemy wstawiać rozdziałów dłuższy czas, właśnie w ramach tego buntu, który ma was popchnąć do zmotywowana nas ;-; 

poniedziałek, 21 lipca 2014

Rozdział 3.

Natsu zeszło się z dotarciem do monopolowego tylko dlatego, iż skręcił do kiosku, by kupić sobie fajki, a potem kilka wypalić w bezludnym teraz parku. Co prawda... nie był palaczem i raczej starał się unikać dymu nikotynowego... ale jak był zestresowany, to musiał ulżyć sobie choć raz na miesiąc.
Gdy skończył, schował papierosy do kieszeni kurtki, a potem włożył ręce do kieszeni spodni i poszedł już prosto do sklepu, gdzie... w sumie był tylko jeden klient przed nim.

~

Sting właśnie kupił sobie litr wódki, aby wypić go w samotności (ewentualnie z Rogue'm, jeśli by się napatoczył). Odwrócił się i ruszył przed siebie, nie patrząc na nic... I dlatego nie zauważył jakiegoś chłopaczka, który stał w kolejce za nim. W rezultacie... wpadł na niego.
- Przepraszam! - wydusił z siebie natychmiast, a potem... spojrzał na ów osobnika. Otworzył szerzej oczy, urzeczony jego urodą. - Kawaii... - szepnął, chyba nawet pociekła mu ślinka. Szybko otarł ją rękawem, zamierzając poderwać chłopaczka.
- Cześć... Jestem Sting. - Uniósł seksownie brew do góry i uśmiechnął się szeroko. Wypadło to dość głupkowato, ale on nie zdawał sobie z tego sprawy. - Wydajesz się być interesującą osobą. Może poznamy się lepiej, huh? - Miał szczerą nadzieję, że się zgodzi! Był taaaaaki słodki! Sting leciał na słodkich chłopaczków. Takich niewinnych... przystojnych... awww, zaraz mu stanie!

~

Natsu jedynie mruknął coś pod nosem w irytacji, gdy ten klient, stojący przed nim, wpadł na niego. Gdy się otrząsnął, chciał wrzasnąć, by uważał jak chodzi, ale... ten facet się chyba zaślinił i patrzył na niego jak psychopata, więc... Dragneel wolał się póki co nie odzywać i wybadać, czy nie ma do czynienia ze świrem. Przystojnym świrem, należy dodać, ale to w sumie tak ważne nie jest. I... chyba jednak miał czego się bać, do czego doszedł po następnych gestach i słowach chłopaka.
-Eee... co? -Zamrugał, patrząc na niego jak na debila. W sumie pochlebiało mu to, że jakiś seksowny nieznajomy najwyraźniej próbował go poderwać... I nawet jeśli jest psychopatą, to pewnie by się zgodził bliżej go poznać ze wzgląd na to, że długo już nikogo nie miał, ale... teraz miał Graya. No w sumie nie miał, ale MÓGŁ mieć. Może... kiedyś... Przynajmniej miał szansę, więc wolał ją wykorzystać. -Sorka, ale nie jestem zainteresowany. -Uśmiechnął się uprzejmie do rzekomego Stinga, nie chcąc go urazić. -Natsu jestem, tak w ogóle. -I po tych słowach... przepchnął się do lady, kupił cztery piwa i skierował się do wyjścia. A gdy to zrobił... zastanowił się, czy w sumie wracać do Graya na noc. Miał jutro pracę... i w sumie nie chciał z nim już dziś gadać, bo był zażenowany tamtą rozmową, eh...

~

Sting został zgaszony już na samym wstępie. Shit, czemu on miał zawsze takiego pecha?! Ale nie! Nie odpuści tak łatwo! Przynajmniej poznał jego imię, a to już jakiś plus. Gdy ów Natsu wyszedł... poszedł za nim.
- Ale ja chcę po prostu się poznać! Lubię zawierać nowe znajomości, zwłaszcza z takimi ciachami jak ty - powiedział inteligentnie, zrównując z nim krok. - Przecież to chyba nie problem? Może... dałbyś mi swój numer? Moglibyśmy pisać... jeśli chcesz. - Posłał mu seksowny uśmiech.

~

Nie spodziewał się, że ten chłopak za nim wyjdzie. Przerwał mu ważne rozmyślania na temat tego, czy iść do Gray, czy też nie!
-Eee... Wolałbym nie dawać numeru nieznajomemu facetowi, który śledzi mnie z wódką w ręce i ślini się dziwnie na mój widok. -Odparł poważnie i chyba ciut ZA szczerze. -Także... Narka, Sting. -Pomachał mu i przyśpieszył kroku, chcąc zostać sam.
*
Tymczasem...
Blondyn zapukał do drzwi, czekając, aż ofiara mu otworzy. Spędził ostatnie kilka godzin na szukaniu tego chłopaka, więc niech lepiej okaże się, że trafił pod dobry adres. Inaczej nieźle uszkodzi buźki niektórym ważnym osóbkom, hehe.

~

Sting zrobił głupią minę. Olał go? Jego?! Pff... Tak być nie będzie! Został trochę z tyłu, aby... go śledzić! Tak! Dowie się, gdzie mieszka i dostarczy tam pizzę. Tak, był dostawcą, ale to nieważnee!
Schował się za jakiś samochód, niczym ninja.
*
Gray podniósł się z miejsca, gdy usłyszał pukanie do drzwi. To pewnie Natsu... ale po co by pukał? Przecież drzwi były otwarte. Nie zastanawiając się nad tym dłużej, poszedł otworzyć. I... zrobił głupią minę na widok blondyna z klubu.
- E - ech? A - ale jak to? - zająknął się, patrząc na jego wredny uśmieszek. A więc jednak miał znajomości?! No zaaajebiście. - A phh! Spierdalaj! - Wkurzył się nagle, zatrzasnął mu drzwi przed nosem i zamknął na klucz od wewnątrz, a potem wrócił do salonu, wkurzony. Co za gość... Czego on tu niby szukał, szczęścia?! I gdzie jest, do cholery, Natsu?!

~

Natsu westchnął z ulgą, gdy zdał sobie sprawę, że tamten blondyn już nie truje mu dupy. Mógł wtedy na spokojnie pomyśleć i stwierdził... że nie pójdzie dziś do Graya. Wolał przemyśleć wszystko we własnym pokoiku. Sam. Dlatego też wysłał Grayowi smsa: „Sorry, ale idę do siebie. Jutro praca, także tego... nie bierz tego do siebie ^^ Musze odpocząć~ Do jutra, czy kiedyś tam~" I po wysłaniu, wyciszył telefon, by mieć spokój i schował go do kieszeni, a potem skierował się do własnego mieszkania. Na szczęście czy nieszczęście... mieszkał zaledwie dziesięć minut drogi od Graya, więc miał blisko do domu.
*
Laxus zrobił głupią minę, gdy chłopak zatrzasnął mu drzwi przed nosem i sądząc po dźwiękach... zamknął je na zamek. Serio? Myśli, że się go tak łatwo pozbędzie? Pff...
Prychnął pod nosem, po czym z wkurwem, dosłownie WYWAŻYŁ drzwi mocnym kopniakiem, by wejść sobie do środka, jak gdyby nigdy nic. Nie zważając na zdziwionego chłopaka, wstawił drzwi w zawiasy, bez słowa, a potem je zamknął, by nikt im nie przeszkadzał. Gdy to zrobił, odwrócił się i zobaczył dalej skamieniałego Graya. Tak, znał już jego imię, hehe. Podszedł więc od niego i odkaszlnął, by potem posłać mu znudzone spojrzenie i wyciągnąć dłoń.
-Laxus Dreyar. -Przedstawił się, jak to kultura tego wymagała.

~

Sting był w swoim żywiole! Czuł się jak tajny agent, jak najwyższej klasy ninja, gdy tak przemykał się między budynkami i za samochodami, śledząc niczego nie podejrzewającego chłopaka. Musiał go poznać, no! A do tego celu... zrobi wszystko, co będzie konieczne!
*
Gray zamarł, w szoku, gdy zobaczył, jak drzwi lądują spokojnie na ziemi, a intruz wchodzi do środka i wstawia je z powrotem w zawiasy, jak gdyby nigdy nic. Wstał z miejsca, nie mając pojęcia, co robić, czy też mówić. Serce biło mu jak szalone, no i w sumie... wystraszył się. Ćpun - ciota - wredota... jakie miał jeszcze oblicze ten koleś?!
- Eee... Gray Fullbuster - odpowiedział niepewnie i ścisnął jego dłoń, czując się jeszcze dziwniej, niż chwilę temu.

~

Natsu szedł do domu powolnym krokiem, ale... co jakiś czas rozglądał się delikatnie na boki, mając dziwne przeczucie... że ktoś za nim idzie. Dziwne. Nikogo nie zauważył. Westchnął więc głośno i zwalił winę na przemęczenie i urojenia. W niedługim czasie dotarł do domku i zamknął się w swym niewielkim mieszkanku, na pierwszym piętrze bloku.
*
-Wiem. -Padła krótka odpowiedź. Laxus uśmiechał się wrednie, patrząc na zaskoczonego chłopaka. -Skoro już wygrałem naszą zabawę w kotka i myszkę... Możemy się ruchać, nie? -Przerzucił go sobie przez ramię szybkim ruchem. -Hmm... gdzie masz sypialnię? -Zaczął szukać ów pomieszczenia, pogwizdując sobie pod nosem. Poszedł do kibla. -E... to nie tu. -Zatrzasnął z powrotem drzwi i skierował się do ostatniego pokoju, gdzie faktycznie było łóżko, hehe.

~

Sting śledził go do samego końca. Gdy Natsu zniknął na klatce, popatrzył na listę nazwisk w bloku. W końcu znalazł - Natsu Dragneel. Już wiedział, gdzie przyjść następnego dnia z pizzą.
- Ha! Mam cię, rybciu - mruknął do siebie tryumfalnie, po czym poszedł w bliżej nieokreślonym kierunku.
*
- C - cooo?! - wydusił z siebie, jawnie zaskoczony. Z tego wszystkiego nawet nie zareagował, gdy Laxus przerzucił go sobie przez ramię. Dopiero gdy znaleźli się już w sypialni, a do Graya dotarło to, co się właściwie dzieje... Szarpnął się gwałtownie, co poskutkowało tym, że zleciał na podłogę. Jęknął cicho, obolały, ale przetoczył się na bok i poderwał do pozycji stojącej, patrząc na mężczyznę z pewnym zdezorientowaniem.
- Jak mnie znalazłeś? - zapytał, chociaż zabrzmiało to bardziej jak warknięcie.

~

Laxus przewrócił oczami, gdy dziecko spadło na podłogę.
-Mogło ci się coś stać. -Podszedł do niego i położył mu rękę na włosach z niby czułym gestem. -Mogłeś uszkodzić sobie dupę bardziej, niż ja zrobię to za moment. -Momentalnie na jego usta ponownie wpłynął chamski uśmiech, popchnął Graya na łóżko i sam się na nim położył. -Jak? -Zamruczał, chuchając mu w twarz gorącym oddechem. -Znajomości, złotko. Nie wiesz, z kim zadarłeś. Jesteś też głupi, albo bardzo niezorientowany w terenie, skoro nazwisko Dreyar nic ci nie mówi. -Zaśmiał się, rozbawiony jego naiwnością.

~

Wysilił komórki mózgowe, gorączkowo próbując go z siebie zrzucić. W sumie nazwisko mu się kojarzyło i nagle... to go poraziło jak grom z jasnego nieba. Oczywiście, że o nim słyszał! I to niejednokrotnie! No to... teraz jest w czarnej dupie. Dosłownie.
- Nie skojarzyłem cię na początku. Złaź, kurwa. - Podwoił wysiłki, rzucając się pod nim jak pojebany. Shit, nie chciał znowu skończyć z chujem w dupie! - Zostaw mnie w spokoju, złamasie! - Spanikowany, uderzył go z pięści w twarz i kopnął z kolanka w jaja, próbując jakoś zwiać. Nie należał do ludzi, którzy łatwo się poddają.

~

Laxus początkowo był rozbawiony paniką chłopaka... do czasu. Do czasu, aż ten go znów nie uderzył. W jednej chwili jego dobry humor prysł, złapał chłopka za nadgarstki i przyszpilił do łóżka, a sam wygodniej usiadł mu na biodrach, zadowolony z tego, że uderzenia nie były na tyle silne, by go zbytnio zabolało.
-Jeszcze jeden ruch, a cię tak załatwię, że nikt już więcej o tobie nie usłyszy. A naprawdę nie lubię tego robić. -Warknął z wkurwem, udając spokój.

~

Gray momentalnie się uspokoił i przełknął głośno ślinę, patrząc na niego z pewną obawą. Nie miał pojęcia, czego może się po nim spodziewać, a nasłuchał się o tym człowieku aż za dużo, więc... bezpieczniej było przestać się rzucać. Przynajmniej chwilowo.
Spojrzał na jego twarz i naszły go dziwne myśli. Dreyar był taki stanowczy... I wiedział, czego chce. Szkoda tylko, że w tej chwili chciał dupy Graya.
- Zostaw mnie w spokoju, dobra? - Odważył się odezwać po dłuższej chwili, starając się nie zdradzać strachu.

~

-Och? Mam cię zostawić? -Zaśmiał się, nagle rozbawiony. -Mówi to ten, kto sam przychodzi do mej osoby, próbuje oszpecić moją buźkę i to PUBLICZNIE, a teraz... mam ci dać spokój, bo robisz w gacie na mój widok? -Uniósł brew do góry. -Bądź grzeczny, a kto wie... może będę dbać też i o ciebie. -Zamruczał i ściągnął z chłopaka koszulkę, a po chwili też i z siebie. -Widzisz? Rzadko kiedy zdejmuję koszulę do seksu, Graaayciu... -Ugryzł go w ucho, z wyraźną kpiną w głosie.

~

- Jakbyś mnie nie zmusił do seksu w kiblu, nie przyszedłbym dziś, żeby ci za to wpierdolić - syknął, ale nadal się nie ruszał, cały spięty. - Chcesz znowu mnie zgwałcić, a potem co? Zostawić z nadwyrężoną psychiką? Ogarnij się, koleś, to wcale nie jest fajne! - powiedział, próbując w jakiś sposób grać na czas, czy też odwieść go od tego zamiaru. Nie chciał tego. Nie po raz kolejny! - Nie podoba mi się to. Nie jestem jakąś dziwką, do której można przychodzić, gdy chce się poruchać. Znajdź sobie kogoś innego i go wyruchaj, a mnie zostaw! - Spojrzał na niego z dziwną zaciętością. Nie mógł mu pokazać, że się boi.

~

Laxus odsunął się delikatnie i spojrzał na Graya jak na idiotę.
-Kto powiedział, że chcę cię zgwałcić? -Jego wzrok był obojętny, raczej bezuczuciowy. -Powiedziałem chyba, że jak się nie będziesz stawiać, to tobie też się to będzie podobać, nie? Więc morda. -Przewrócił oczami, a potem zniżył się i polizał chłopaka po klacie, by potem dojść do sutka i się na nim zassać, a drugi z nich obracać palcami dłoni.


~

- A - ale ja nie chcę - jęknął, patrząc na niego z jeszcze większym zdezorientowaniem. Spiął się jeszcze bardziej, czując, jak blondyn maltretuje jego sutki, co w sumie... było przyjemne, ale przecież Gray się do tego nie przyzna! - Mnie się kocha, a nie rucha! - stwierdził inteligentnie, po raz kolejny tego dnia robiąc z siebie idiotę. Odwrócił głowę w bok i poruszył się pod nim niespokojnie. Serio... nie chciał zostać wyruchany! Nawet przez takiego przystojnego... wrednego... stanowczego... uch! Ogarnij się, Fullbuster! Żeby pozbyć się głupich myśli, przywalił sobie lepa i skrzywił się przy tym lekko.

~

Laxus zaprzestał czynności, unosząc brew do góry ze zdziwieniem, gdy Gray tak sobie nagle przyłożył. Czy... ten chłopak był normalny?
-E... ta... Ciebie się kocha, a ja kocham. Jesteśmy tacy dopasowaaani... -Przewrócił oczami i prychnął. -Mówiłem, żebyś się zamknął. -I z tymi słowami ściągnął z chłopaka spodnie, a potem też bokserki. -Och... a jednak byłeś wart szukania. -Zaśmiał się, zauważając, iż jego dupa jest... jako taka.

~

Był bliski spalenia buraka, ale chyba tego nie zrobił. Spojrzał na niego ze złością, złapał poduszkę i zakrył nią sobie krocze, zażenowany. Chętnie by mu zwiał, ale teraz ciężko byłoby podjąć jakąkolwiek próbę.
- Mogłeś sobie tego szukania oszczędzić - mruknął, nic sobie nie robiąc z „próśb" o to, żeby się zamknął. - Czuję się jak dziwka, zostaw mnie w spokoju - warknął na niego, przesuwając się nieznacznie w stronę krawędzi łóżka.

~

Przez dłuższą chwilę się nie odzywał, mierząc Graya pełnym znudzenia spojrzeniem.
A potem przeniósł rękę nad jego głowę, jakby chciał mu coś zrobić, ale... zamiast tego, pogłaskał go po policzku.
-To co mam zrobić, by moja mała NIE dziwka, poczuła się wyjątkowo, hmmm? -Zaczął rozciągać mu policzek jak małemu dziecku. -Jesteś tak naiwny, że aż PRAWIE słodki. Serio, dziwny jesteś. -Skwitował.

~

Spiął się na te słowa i gesty. Ten słyszalny sarkazm w jego głosie utwierdził go w przekonaniu, że Laxus traktuje go jak dziwkę, którą może się zabawić. Przeszedł go dreszcz obrzydzenia. Do niego i do samego siebie. Znowu.
- Zostaw mnie w spokoju - powiedział cicho, ignorując słowa o jego dziwności. Był jaki był, temu chujowi nic do tego.

~

-Eee? Nie traktuje cię przecież jak kurwy, bo dawno bym cię już tu przeleciał, gdyby tak było. -Prychnął. -Zachowujesz się jak baba, wiesz? Jesteś... dla mnie... -Zniżył się, chuchając mu w twarz. -...zagadką. Kimś, na kim muszę się zemścić, za publiczne upokarzanie mej osoby, ale też... hah... zaintrygowałeś mnie. Czy gdybyś wiedział, kim jestem, też byś mnie uderzył, hm? Chcę wiedzieć. I... lepiej mnie nie zawiedź odpowiedzią.

~

Gdy usłyszał ten głos i poczuł jego oddech tak blisko swojej twarzy... po raz kolejny przeszły go dreszcze. Tym razem jednak... podniecenia. Ja pierdolę, serio jestem dziwny, pomyślał odkrywczo.
- Zajebałbym ci nawet wtedy, gdybyś był prezydentem, czy chuj wie kim - warknął w jego kierunku, nawet na niego nie patrząc. - Nie jestem kimś, kto daje się wykorzystać i się za to nie mści w jakikolwiek sposób. Już się zemściłem, więc nie mścij się za zemstę! - Nadął policzki.

~

Na te słowa... Laxus powiększył jedynie swój wredny uśmieszek, a potem oblizał lubieżnie usta.
-Dobrze... Nawet bardzo dobrze. -Zaczął się śmiać trochę jak psychopata, a z oczu można było wyczytać żądzę. -Nienawidzę tchórzy, pozerów i debili... Ale ty... -Położył mu rękę na poduszce, a potem zabrał ją z krocza chłopaka i chwycił jego męskość. -Jesteś intrygujący. -Dokończył. -Potrzebuję kogoś, kto nie będzie ulegał mi ze strachu... lubię widzieć emocje, podczas stosunku... hehe... -Ścisnął jego członka mocniej. -Wolisz... krzyczeć, czy jęczeć? Jak mam się tobą zająć? Poprooś~!

~

- E - ech? - Zamrugał, zwracając na niego spojrzenie. Zdezorientowane i przestraszone spojrzenie. - Agh... - wydusił z siebie, gdy blondyn zabrał mu poduszkę i złapał za jego męskość. Położył dłonie na jego klacie, chcąc go odepchnąć.
- Zostaw... - syknął. Nie miał pojęcia, czego spodziewać się po tym kolesiu i to było najgorsze. Wcześniej zachowywał się dziwnie i nietypowo, a przy tym stanowczo, a teraz... tak nagle... jak psychol! Gray nie chciał mieć do czynienia z czubkami! Dlatego też nawet mu nie odpowiedział na ostatnie pytanie. Serio? Krzyczeć czy jęczeć? Przecież przed chwilą mówił, że chce mieć spokój! I w ogóle to... zjebał akcję. Mógł powiedzieć, że by go nie uderzył. Straciłby nim zainteresowanie i byłby spokój, a teraz... pewnie się debil nie odczepi!

~

-Nie. -Padła szybka odpowiedź i blondyn oblizał ponownie usta, coraz bardziej podniecony. -Serio... lepiej się zdecyduj. Jak już się nakręcę na sadystyczny seks, to nie ma odwrotu. Więc... mam dziś być nudny, czy... drapieżny? Huuuh? -Zamruczał, unosząc brew do góry. Po chwili puścił w końcu jego męskość, tylko po to, by samemu pozbawić się spodni i bokserek, a potem przylgnąć do chłopaka. -Grrrray... -Zamruczał z seksownym uśmieszkiem, pochylając się dosłownie parę milimetrów nad głową chłopaka. Polizał go nawet po ustach, chcąc go sprowokować.

~

To zachowanie... Nie, nie było normalne. Gray wbił paznokcie w tą seksowną klatę... Przyjrzał się tej buźce... spojrzał też niżej, na jego pytona... mrau. Miał się czym pochwalić, serio. Ciekawe, jak wiele może z siebie dać? Fajnie byłoby się przekonać, czy... CHOLERA, FULLBUSTER, IDIOTO, NIE MYŚL O TYM JAK O CZYMŚ PRZYJEMNYM, TEN KOLEŚ CHCE CIĘ WYRUCHAĆ!
Odetchnął głęboko, nadal niezdecydowany. Faktem było, że tego nie uniknie.
- Jak już musisz... to nie chcę, żeby bolało. Nie jestem raczej masochistą... - wymamrotał w końcu, czując się jeszcze dziwniej, o ile to w ogóle możliwe.

~

-Hmm... -Laxus przekrzywił głowę, z rozbawieniem czekając, aż Gray coś powie. A takiej odpowiedzi... się nie spodziewał. Czyli już się poddał, huh? Szkoda. Ale w sumie... teraz będzie miał okazję go sobie wytresować. -Dobrze... -Zgodził się i pomacał go po klacie, łagodnym ruchem. -Ale... i tak w przyszłości staniesz się masochistą. Już ja się o to postaram. -Puścił mu oczko, a potem zjechał ręką niżej i niżej... aż w końcu znienacka wbił mu pierwszy palec do wnętrza. -Będzie delikatnie, kruszynko. -Zaśmiał się wrednie. -Przynajmniej na tyle... na ile wytrzymam. -Oblizał usta jeszcze raz i wbił drugi palec.

~

Jęknął głośno, gdy poczuł palce w swym wnętrzu i wtedy... poczuł przemożną ochotę, by go z siebie zrzucić.
- A daj mi spokój, kurwa! - wysyczał, w pierwszym odruchu zaciskając mocno uda...i jego rękę między nimi. Nie przemyślał tego, kurwa. Szybko rozchylił nogi, co też było złym pomysłem. Jak miał się pozbyć jego palca ze swojej dupy?! Tak... Gray był mistrzem w zmianie zdania.
- Nie będzie żadnego następnego razu, a ty mi tu o przyszłości pierdolisz. Kupię sobie drzwi pancerne, ich nie wyważysz, chuju! I nie jestem kruszynką! Obrażasz mnie!

~

Teraz... Laxus był usatysfakcjonowany. Zaśmiał się głośno na jego zachowanie i by go uciszyć włożył trzeci palec do środka.
-Dostarczasz mi niebywałej rozrywki, Fullbuster. -Zamruczał. -Jak zamienisz drzwi... wejdę oknem. Albo zdobędę klucz zapasowy, co w sumie będzie proste. -Schylił się i szepnął mu do ucha: -W sumie nie musiałem ci wyważać tych drzwi, bo i tak mam klucz do twego domu... złotko.

~

Z jego ust wydobył się nieartykułowany dźwięk, gdy poczuł kolejny palec w swoim odbycie. To bolało, w ogóle nie był delikatny, phh... Już miał coś powiedzieć, ale nagle... zamarł, w szoku. Jak to... miał klucz?! To... to niemożliwe!
Cały się spiął, co sprawiło, że ciężko było mu znieść nawet przygotowanie.
- Jak to...? - zaczął szeptem. Gdyby chciał zapytać głośniej, Laxus na pewno w jego głosie usłyszałby nie tylko zdezorientowanie, ale i strach.

~

-Tak to. -Zamruczał, wpychając palce głębiej. -Rozluźnij się, bo będzie cię boleć... a chcę zrobić wrażenie dobrego faceta. -Zaśmiał się psychopatycznie i po chwili polizał chłopaka po szyi, ale widząc, że ten nadal jest w chuj spięty... tak po prostu go pocałował.

~

- Dobrego faceta, huh? K - Kretyn... - warknął, a potem zacisnął zęby, nie chcąc wydobyć z siebie już żadnego dźwięku, ani słowa. I łatwo mu było mówić "rozluźnij się". Ciekawe, jakby się zachował na jego miejscu?!
Nie zdążył jednak zacząć najeżdżać na niego w myślach, gdyż... ten go pocałował. Otworzył szeroko oczy ze zdziwienia i wbił mocniej paznokcie w jego klatę, praktycznie do krwi. Znowu coś, czego się nie spodziewał. Co on? Ćpanie przeżarło mu mózg?!

~

Pogłębił pocałunek, zadowolony z efektu. A niech go sobie drapie. Laxus nie miał nic przeciwko. Lubił, jak ofiara pokazywała pazurki. Dosłownie.
Wolną ręką zaczął masować mu członka, by przygotowanie szło łagodniej. Faktycznie... chłopak się odrobinę rozluźnił, hehe.

~

Nadal był mocno wybity z rytmu tym wszystkim, więc minęło trochę czasu, zanim postanowił po prostu nie zastanawiać się nad tym, czemu właściwie teraz leży pod jakimś psychopatą, który był dziwniejszy, niż on sam. O ile to możliwe. Dość nieśmiało odwzajemnił pocałunek, próbując nie zwracać uwagi na dyskomfort w tyłku i łapsko bawiące się jego penisem. Postanowił trochę oszpecić Laxusa, by chociaż w ten sposób wyrazić swój bunt. Drapał więc go do krwi po klacie, szyi, plecach... i nawet po członku. A co tam! Podrapie mu chuja, to może da mu spokój, phh...

~

-O kurwa! -Laxus momentalnie zerwał pocałunek, gdy Gray podrapał go po erekcji. Spojrzał na niego szeroko otwartymi oczami, a potem... -Zaczynasz mi się coraz bardziej podobać. Jest moc. Możesz nawet mocniej. -Zamruczał mu do ucha, jednocześnie dalej masując mu członka i mocno wpychając mu place do wnętrza, by go dobrze przygotować. Mrau. Czy to ważne, że Laxus przejawia skłonności sado-maso? To przecież normalne.

~

Gray jęknął głośno, zarówno z zawodu, jak i z bólu. Z bólu - gdyż to przygotowanie nie należało do najdelikatniejszych. Z zawodu - bo chciał, żeby Laxus fochnął się za to, że Gray uszkodził mu fajfusa! Wkurzony, zacisnął łapkę na tym pytonie i zaczął nim poruszać na wszystkie strony i ciągnąć, jakby chciał go wyrwać, czy też złamać.
- Jak cię wykastruję, to już nie poruchasz - warknął, w bojowym nastroju.

~

Niestety.... czyny i słowa Fullbustera podnieciły Laxus jeszcze bardziej.
-Jesteś moim ideałem. -Wyznał, wyraźnie podekscytowany. To pewnie przez tą atmosferę, ale... serio! Nigdy nie spotkał tak bojowego uke! Mrau. To jest coś. Nie lubił tych wszystkich ciot, które jęczały jak dziwki i trzęsły przed nim gaciami.
I Laxi się tak wzruszył... że szybko wyjął z Graya palce i sam się przy nim ustawił, zabierając uprzednio ze swego członka rękę chłopaka.
-Rozluźnij się. -Szepnął gorączkowo, zaczynając się przeciskać do wnętrza.

~

- Eeeeeech?! - Prawie krzyknął, jawnie zaskoczony słowami „jesteś moim ideałem" - Ty jesteś jakiś... aaach!... chory, czy k - kurwa, jaki?! - Jego ostry ton głosu stopniowo zmieniał się w jęk cioty. A przynajmniej Gray nazwał to „jękiem cioty". To, że właśnie wpychał w niego tego wielkoluda, było jeszcze mniej komfortowe, niż przygotowanie. I w sumie bardziej bolesne.

~

-Chory? -Zaśmiał się, wyraźnie rozbawiony. -Raczej znudzony. Dawno się tak nie ubawiłem, jak z tobą, malutki. -Puścił mu oczko, wchodząc w niego w całości. -Hmm... więc mówisz, że już tu byłem, tak? Cieplutko. -Praktycznie położył się na chłopaku, dając mu chwilę na dostosowanie. -Daj znać, bo zaraz nie zdzierżę. Ruchać mi się chce. -Zmrużył oczy, gdy musiał czekać... i czekać... i czeeeeekać!

~

- Uch... W tej chwili żałuję, że jestem tak zajebisty - wydusił z siebie, chociaż... nie żałował. Po co żałować zajebistości? W sumie dawno nie dostał tylu komplementów. A jeszcze komplement dziwnego, choć przystojnego faceta... Chuj. Jebać to. I nie. Wcale mu nie stanął, gdy poczuł jak to cielsko go przygniata. Czuł się taki... bezbronny. I w sumie był, ale to się wytnie.
- Jesszcze nie możeeeesz - przedłużał, chcąc odwlec tą chwilę jak najbardziej się dało. W ramach kolejnego buntu, czy coś.

~

Laxus zmrużył oczy, choć jednocześnie uśmiechnął się tajemniczo.
-Stawiasz się, huh? Nieźle. -Mimo protestu, wykonał pierwsze pchnięcie. -Uuuups~! Omsknęła mi się noga. -Podrapał się niewinnie po głowie, dalej przygniatając Fullbustera i zaczynając bawić się jego członkiem.

~

- Agh! - Wydobył z siebie coś na kształt zduszonego jęku i zgromił go wzrokiem. - Pojeb! - wyzwał go, po czym... znowu zaczął go drapać. Zawzięcie i z wkurzoną miną. Nic innego zrobić nie mógł. Nawet buźkę orał mu pazurami. Każde miejsce, w które sięgał, było teraz zadrapane. W większości - do krwi.
Skupiał się na tym, dlatego nawet nie zauważył, że przyzwyczaił się do uczucia. Za to nie mogło umknąć jego uwadze, że Dreyar bawił się jego penisem.

~

-Mrau... To jak pieprzyć mini tygryska. -Polizał Graya z ekscytacją po szyjce, a potem zaczął się poruszać, widząc, że chłopak się rozluźnił i najwidoczniej przyzwyczaił. Wykonywał początkowo delikatne pchnięcia, dalej masując mu erekcję. A stopniowo ruchy stawały sie szybsze, ale jednak nie za bardzo... jeszcze nie.

~

- N - nie pozwoliłem c - ci! - zaprotestował, chociaż oczywiście bezskutecznie, bo blondyn nic sobie z tego nie robił. - Jesteś d - dziwniejszy, niż jaa! - wyjęczał, poruszając się pod nim trochę niespokojnie. Ogólnie... cała ta sytuacja była dziwna, nawet bardzo! I gdzie, do cholery, był Natsu?! Tak, Fullbuster wreszcie przypomniał sobie o różowowłosym. Rychło w czas.
- C - co ćpałeś? - warknął nagle do Dreyara, uświadamiając sobie, że mógł coś brać, skoro zachowywał się tak nieprzewidywalnie.

~

-Eee? -Laxus spojrzał na Graya jak na debila i zamrugał, mimowolnie lekko spowalniając tempo. -Nie. Czemu miałem coś brać, skoro zależało mi na znalezieniu twego dupska? Myślisz, że ćpałbym coś w momencie, gdy dzwoniłem po moich zabawkach?! -Oczywiście chodziło mu to o jego kontakty... Aż się wkurzył za takie podejrzenia i wykonał mocne pchnięcie.

~

Jęknął głośno z bólu, który towarzyszył temu nagłemu, mocnemu ruchowi. Spojrzał na Laxusa z pretensją. Miał być delikatny!
- Bo... ostatnio... Uch... Brałeś... i... - Nie był w stanie sklecić normalnego zdania. - Z - zwolnij! - warknął jeszcze na niego, nie pokazując po sobie zaskoczenia - no bo w końcu nigdy by nie pomyślał, że słynny Dreyar nawet bez ćpania zachowuje się jak ciota. - I nie ćpaj - dodał po chwili na wydechu.

~

-Mówię, że nie ćpałem. -Nagle zaprzestał ruchów. Jakichkolwiek. Zmrużył maksymalnie oczy i zaczął emanować groźną aurą. -Paliłem tylko jointa. -Zawarczał. -Nie masz prawa mówić mi, czy mogę, czy nie mogę pić, palić, brać, czy ruchać! -Złapał go mocno za szyję, tak ostrzegawczo. -R. O. Z. U. M. I. E. S. Z? -Przeliterował, teraz nagle wkurwiony.

~

Spojrzał na niego ze zdziwieniem. No TEGO to się nie spodziewał. W sumie teraz nauczył się, że powinien spodziewać się niespodziewanego, kurwa. Przełknął głośno ślinę, znowu przestraszony. Nie czuł się bezpiecznie ani pewnie, wręcz przeciwnie. Mimo wszystko odważnie złapał jego rękę swoimi obiema i siłą odciągnął od swojego gardła.
- A ty nie masz prawa mnie ruchać - powiedział ze złością, ale i strachem. Głos mu drżał, ale nie zamierzał dać się zastraszać. - Nie masz prawa mnie do niczego zmuszać, a robisz to. Jesteś jeszcze gorszy niż ja. Nie lubię ćpunów. Jak chcesz już sobie ćpać, to trzymaj się z daleka.

~

-Hm? Też nie lubię ćpunów. -Odparł poważnie. -Innych, niż ja. -Dodał. -Ja przynajmniej ćpam z klasą. No i... spoko. Będę brać z daleka od ciebie, ale potem wbiję ci na chatę, hehe. -Znów wykonał pchnięcie, tym razem się uśmiechając. -I uwierz... mam prawo cię ruchać. Jakbym chciał, mógłbym załatwić ci czarną kartotekę i wysłać cię za morderstwo za kratki. Więc... żyjesz na tym pięknym i zjebanym świecie dzięki mnie. -Zagwizdał i znów zaczął się poruszać, mrucząc z zadowoleniem. -Ilu przede mną cię ruchało, kruszynko?

~

Kolejne słowa jeszcze bardziej go wkurzały, ale też... dobijały. Bo znowu zaczął czuć się jak dziwka.
- Wypierdalaj. Nie zbliżaj się do mnie więcej. Tym bardziej po ćpaniu - syczał przez zaciśnięte zęby. Zacisnął palce na pościeli, nie chcąc nawet go w tej chwili dotykać. Zachciało mu się rzygać. - A szantażowanie mnie to chujowy pomysł, bo ja nie dam się zastraszać, możesz mnie nawet zapierdolić, i tak nie będę potulną owieczką, która jest na każde twoje zawołanie - dodał, a po chwili jęknął, nie mogąc już dłużej tego hamować. Wkurzył się na siebie za takie coś. - I nikt mnie nie ruchał, oszczędź sobie prób upokorzenia mnie. - Przekrzywił głowę w bok, krzywiąc się, a potem już się zamknął, nie mając zamiaru nawet jęknąć.

~

Laxus ponownie zaprzestał ruchów, zaskoczony jego słowami.
-...Nikt? -Teraz to się ostro zdziwił. -Chcesz mi powiedzieć, że zabrałem ci dziewictwo i... -Otworzył szerzej oczy. -....i... i tego nie pamiętam?! Przecież dziewice to dar! Jak mogę nie pamiętać ruchnięcia dziewicy!? -Spanikował, ale... po paru chwilach się uspokoił. -Sorka... hehe... Może jednak coś brałem, zanim tu przyszedłem... w sumie nie pamiętam. -Podrapał się po głowie. -Uch... głowa mnie boli, skończmy to szybko. -Tym razem warknął i wykonał mocne pchniecie. -Ale czekaj... z dziewicą trzeba ostrożnie, wybacz. -Teraz z kolei był łagodny i wykonał delikatne uderzenie i nawet się uśmiechnął i poczochrał Grayowi włoski.

~

Zasada „spodziewać się niespodziewanego" tym razem poszła w pizdu, bo Gray po raz kolejny się zdziwił nagłą zmianą w zachowaniu mężczyzny.
- Serio... nie zbliżaj się do mnie po ćpaniu - mruknął, znowu odwracając głowę w bok. Miał nadzieję, że szybko skończy i sobie pójdzie. Nie było szans, żeby Gray doszedł... bo mu oklapł, przez te dziwne loty Laxusa.

~

-Gray... -Teraz z kolei Laxus przybrał seksowny wyraz twarzy, zmrużył lekko oczy i był poważny. Wplątał palce we włosy chłopaka i zniżył głowę, muskając ustami jego usta. -Jęcz dla mnie, Gray. -Zamruczał gardłowym głosem. Wykonywał też delikatne pchnięcia i zaczął skręcać w dłoni sutka bruneta. Z oczu bił mu spokój i stanowczość. Kto wie? Może na chwilę odzyskał swą normalną naturę?

~

Spojrzał na niego jeszcze bardziej zdezorientowany, ale dalej zaciskał zęby, nie chcąc wydobyć z siebie nawet najcichszego dźwięku. Nie mógł powstrzymać jednak nagłego dreszczu podniecenia, który go przeszedł, gdy patrzył na tę twarz i słuchał tego głosu... Kurwa. Robiło się jeszcze dziwniej... I Fullbuster już sam nie wiedział, co się właściwie dzieje i o co chodzi.

~

Laxus zaczął lizać Graya po klatce piersiowej, drażniąc sutki. Potem pieścił językiem jego podbrzusze i łaskotał po pępku. Następnie przeniósł się wyżej i zaczął robić malinki, skubać skórę i lizać go po szyi. A potem... go pocałował. Cały czas nie zaprzestawał umiarkowanych pchnięć. Niezbyt bolesnych, ale za to zdecydowanych. I do tego... zaczął masować na nowo jego męskość. Od razu na jego usta wpłynął uśmieszek, gdy osiągnął swój... cel. Hehe....


~

Z każdą chwilą coraz trudniej było mu powstrzymywać jęki, dlatego z pewną ulgą przyjął to, że Laxus go pocałował. Co prawda jego odwzajemnianie pocałunku polegało na gryzieniu go w wargi i język, ale to też się liczyło, nie? Poza tym nie narzekał, więc spoko.
Nie spodziewał się jednak tego, że... jego męskość znów stanie na baczność. Myślał, że już nic z tego, że się nie podnieci... a tu taki surprise. Mimo tego nadal leżał jak kłoda, zaciskając palce na pościeli i jego jedynym zaangażowaniem w stosunek było „odwzajemnianie" pocałunku i warczenie do niego. Lepsze to, niż jęki, phh... Nie zamierzał dla niego jęczeć. Niech spierdala.

~

Laxus jakoś specjalnie się nie przejął rozterkami Fullbustera, ani tym, że chłopak najwidoczniej go gryzł, czy inny chuj... Grunt, że się podniecił. Dreyar miał zachciankę, by go podniecić, więc teraz ma. Hehe. Dalej wykonywał rytmiczne ruchy, stopniowo je przyśpieszając i nadając im mocy. Coraz szybciej też obciągał Grayowi fiuta, chcąc w krótkim czasie doprowadzić ich do orgazmu, bo... spać mu się chciało.

~

- Ty chujuuuuu~! - wyjęczał w końcu, odchylając głowę do tyłu. - Jesteś głuuuupi! Idiota! kretyn! - wyzywał go, co brzmiało dość... żałośnie, bo jęczał to jak gwałcona dziewica. A nie był już dziewicą. To znaczy prawiczkiem. A gwałcony...? Eee... Można to w ogóle tak nazwać? Kij wie, to zbyt dziwne.
W każdym razie... dopiero co się podniecił, a już czuł, że niedługo dojdzie. Aż za szybka ta akcja... A to kolejny element dziwności.

~

-Mhmm... Jestem chujem, racja. -Zaśmiał się, nie zaprzestając wszystkich czynności i wnioskując po jękach... chyba w końcu natrafił na prostatę chłopaczka. Gdy zerwali pocałunek, lizał Graya po szyjce i znów znaczył go malinkami. Nie trzeba było mu wiele, bo... po kilku kolejnych minutach, doszedł, z zadowoleniem spuszczając sie do wnętrza Graycia, mrau. Ale dalej pieścił jego członka, aż on sam też nie osiągnął spełnienia.

~

Sam osiągnął spełnienie kilka chwil po nim, z satysfakcją stwierdzając, że jakimś dziwnym trafem trochę jego spermy poleciało na policzek Laxusa. Oddychał ciężko, czekając tylko na to, aż wreszcie Dreyar z niego wyjdzie i pohasa do domu na swym jednorożcu, czy inny chuj. Marzył tylko o kąpieli i pójściu spać... i o zamaskowaniu tych pieprzonych malinek! Grr.
- To cześć - mruknął, gdy już się trochę ogarnął. Liczył na to, że facet załapie aluzję.

~

-...Cześć? -Zamrugał, patrząc na Graya jak na debila. Wyszedł z niego i wywalił się przy nim na łóżku. -Jesteś popierdolony. Mówi się „dobranoc", a nie „cześć". -Ziewnął i poklepał go po główce, a potem... przeciągnął się, prawie zrzucając Graya z łóżka i... zasnął. Nawet nie wiedząc kiedy.

~


- Frajer! Miałeś wyjść z mojego domu, debilu! - wydarł się na niego, ale nie widząc odzewu... Po prostu wstał i poszedł do kibla, żeby się wykąpać. Gdy już to zrobił, wrócił do pokoju (lekko kuśtykając, tyłek go bolał, phh) i założył bokserki, po czym przesunął Laxusa na jeden brzeg łóżka, by samemu położyć się na drugim i przykryć kołdrą. Miał nadzieję szybko zasnąć, ech.