piątek, 28 kwietnia 2017

INFO!

Hej, info z ostatniej chwili. Będziemy z Iris na Pyrkonie. Gdyby ktoś z was był, będziemy się kręcić w pobliżu bloku 15 i 6 XD Będziemy mieć plakietki z ksywkami, więc raczej wam nie umkniemy. Gdyby ktoś chciał pogadać, to zapraszamy ^^

P.S. Rozdział w majówkę ;)

sobota, 22 kwietnia 2017

Rozdział 68.

UWAGA! BARDZO WAŻNE INFORMACJE!
No to tak, kilka ogłoszeń. Po pierwsze, przejrzałam dalszą część tego opowiadania i po konsultacji z Iris uznałyśmy, że wstawimy tylko do pewnego momentu, a potem blog się zakończy. Dlaczego? To proste. Bardzo schodzi na psy, im dalej w treść. Nie podoba nam się to, że robiłyśmy tak tak wiele błędów logicznych i wszystkiego innego. Po prostu masakra. Nie ma sensu, abyśmy to ciągnęły, skoro czytanie będzie sprawiało wam coraz mniej radości, a my będziemy się wstydzić, że wstawiamy takie gówno.
Także pojawi się jeszcze kilka rozdziałów, a potem koniec.
Odnośnie zaś bloga http://na-tej-chwili-wisi-wiecznosc.blogspot.com  - cóż, nie ma nim zainteresowania, a naprawdę szkoda, bo naszym zdaniem z czasem bardzo dobrze się rozwinął i nadal to opowiadanie piszemy, gdy tylko mamy chwilę czasu. Mamy na to bardzo wiele pomysłów, dlatego żałujemy, że nie chcecie dać mu szansy. Ale cóż, skoro tak, to po prostu nie będę tam nic wstawiała.
Pożegnamy się za kilka rozdziałów TEGO bloga i już raczej żadnego tworzyć nie będziemy.
Mamy nadzieję, że dobrze Wam się nas czytało i że pozostaniecie z nami chociaż tutaj do końca ;)
/Misuzu




Następny dzień...
-Boję się. -Natsu zrobiłby krok w tył, gdyby nie to, że Sting trzymał go za rękę. Był w chuj zestresowany. Nie na co dzień ma się okazję wejść na plan i spotkać swoich idoli! 
Dlatego... teraz zamiast wejść, stali przed drzwiami jak idioci. 
-A jak mnie nie polubią? A jak nie są tolerancyjni? A jak będziesz miał przeze mnie przejebane, bo coś odwalę?! Jestem nieobliczalny, wiesz to! -Cóż... spanikował. 

~

- Natsu... Ogarnij się. - Sting spojrzał na niego z powagą, ale i lekkim poirytowaniem. Pociągnął chłopaka za rękę do środka, żeby się w końcu odważył. - Po prostu bądź sobą... Ale... Nie tak do końca - mruknął, po czym uśmiechnął się na widok nowych znajomych z planu.

~

Natsu już miał znowu powiedzieć coś głupiego... ale gdy Sting go wciągnął i oczy skupiły się na nich... zamarł. 
-Oi, Sting! -zawołał czerwonowłosy facet. Ooo! To on gra w serialu Karola! Phh... Natsu nie lubi Karola. -Przyprowadziłeś nowych chętnych, czy co? 

~

- Nie... Chciałem wam przedstawić waszego największego fana... Który jest jednocześnie moim narzeczonym. - Sting uśmiechnął się ciut nerwowo. Nie miał pojęcia, z jaką reakcją się spotka. 
Zapadła chwilowa cisza, a potem ciekawscy zbliżyli się i wręcz otoczyli nowo przybyłych. 
- Jej, Sting... Nie miałam pojęcia, że jesteś gejem! - Kobieta, która uwodziła blondyna w serialu, wręcz pisnęła z ekscytacji. 
- Ale słodko! - zawtórowała jej druga, patrząc na Natsu tak, jakby zamierzała go zjeść.

~

-U- um... -Natsu zrobił wystraszone oczy, bo... wszyscy się na niego gapili. I to go stresowało. Nie wiedział jak się zachować! Dlatego jedynym, co zrobił, było mocniejsze ściśnięcie ręki Stinga. Potem dopiero przełknął ślinę i wydusił z siebie proste:  -H - hej....

~

- Oooo, ale słodki! Czemu go chowałeś cały ten czas, Stingu?! - Kolejna kobieta jarała się Natsu. Rzuciła blondynowi pełne wyrzutu spojrzenie, zanim znowu skupiła się na rózowowłosym. 
- No... Bo dopiero dziś zechciał tu przyjść. Możemy już zacząć? - Sting chciał zmienić temat. 
- Ale piękny! - Grupka kobiet się powiększała, a faceci stali z boku i mieli bekę. 
I wtedy blondyn... Postanowił, że za moment wykona taktyczny odwrót. Bał się kobiet, no! Nie znosił ich! Tylko Wendy tolerował, a i to po wielu przejściach!

~

Natsu trzymał tak mocno rękę blondyna... że ten ledwo mu się wyrwał. Ale kurwa mu się to udało! I Natsu już chciał za nim pobiec, by nie zostać tu sam... ale kobiety odcięły mu drogę ucieczki i zaczęły gadać coś o jego słodkości i rozciągać mu jego policzki. I Dragneel... za cholerę nie wiedział jak się zachować. Niektóre z nich były jego idolkami! I... i tak go stres zeżarł, że nie wydusił z siebie nawet słowa przed dłuższy czas. 

~

Baby były naprawdę upierdliwe. Sting i jego nowi koledzy obstawiali zakłady: czy Natsu uda się uciec, czy też nie? Większość była na nie. 
- Reżyser je zabije, bo miały być teraz na planie. Razem z tobą - odezwał się jeden z facetów, Rufus. 
- Ach, no tak... Teraz scena pocałunku. - Sting aż się zatrząsł na samą myśl. 
Po chwili z grupy kobiet wyłączyła się towarzyszka planowa blondyna. 
- To nagrywamy? - zapytała, widocznie chcąc szybko mieć to z głowy i wrócić do maltretowanego Nacusia.

~

Natsu nic nie widział przez te kobiety. Ale gdy ktoś-najprawdopodobniej reżyser- poprosił o ciszę... mógł wreszcie odetchnąć i pierwsze co zobaczył, to Sting z tamtą blondwłosą, ładną babą... ph... 
Nadął policzki, domyślając się, że natrafił na scenę pocałunku. I szybko też podszedł bliżej i usiadł na jakimś krzesełku, by zobaczyć, czy Sting nie włoży w ten pocałunek za dużo zaangażowania. Co... wyglądało trochę komicznie, bo z dala Nacuś wyglądał, jakby chciał tam wskoczyć i przerwać scenę. 

~

Stingowi nie umknęło zachowanie Natsu, przez co zaśmiał się w najmniej odpowiednim momencie i musieli powtarzać scenę. 
Potem... Gdy doszło do pocałunku... Sting wewnętrznie spanikował, ale nie dał nic po sobie poznać i po prostu lekko dotknął ust kobiety swoimi. Chciał się odsunąć, ale mu nie pozwoliła, gdyż to miało trwać dłuższą chwilę. Wreszcie oddalili się od siebie i usta blondyna rozciągnęły się w uśmiechu. Jeszcze chwila rozmowy i scena dobiegnie końca.

~

Natsu nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że mimowolnie zmrużył oczy i cicho zawarczał, gdy oglądał ten pocałunek. Ale kobiety, które nadal się nim jarały... owszem. I znów padały komentarze o tym, jaki to on słodki i zazdrosny. Oczywiście Natsu ich nie słuchał, tylko czekał na koniec tej koszmarnej sceny. I dopiero, gdy dobiegła ona końca, uśmiechnął się radośnie, w dużo lepszym humorze. W sumie... nie było tak źle. Ten pocałunek był dość niewinny.

~

Sting wrócił do Dragneela i uśmiechnął się do niego ciut wrednie.
- Zazdrośnik – wytknął mu, a potem po prostu poczochrał mu włoski.
- Ooo, masz takiego kochanego chłopaczka, Stingu! – Jedna z kobiet uwiesiła się właśnie na Natsu, czym poirytowała blondyna, ale niczego po sobie nie pokazał. W końcu umiał dobrze grać, nie?
- I dobrze całujesz. – Ta dziewczyna, która z nim grała, wyszczerzyła zęby w uśmiechu, na co Sting spalił buraka. Przecież… to nawet pod pocałunek nie podchodziło!

~

Natsu zarumienił się, gdy jedna z aktorek się na nim uwiesiła, bo... bo ona akurat grała jedną z jego ulubionych postaci. Ale zanim odważył się poprosić przy okazji o autograf... ta głupia blond baba go zdenerwowała. 
-Wiem. -Odparł za Stinga, gromiąc ją wzrokiem. Cóż... dobra. Może był ciut ZBYT zazdrosny. 

~

- Ja też to wiem - odezwał się w końcu Sting, odzyskując rezon.
- Aleś ty skromny, blondasku. - Kobiecina teraz poklepała go po główce. 
Odsunął się profilaktycznie kilka kroków. Serio... nie znosił kobiet. Wszystko przez matkę, phh. Ona mu je obrzydziła! Kiedyś jej to wypomni...

~

Natsu zmrużył teraz niebezpiecznie oczy, jakby chciał kogoś zabić. Szybko jednak się opanował i po prostu uśmiechnął się do tej drugiej kobiety, która się na nim uwieszała.
-Mogę prosić o autograf~? -Zapytał słodziutko, chcąc być jak najbardziej miły. Ale dla tej blondyny nigdy nie będzie, phh.

~

Sting już myślał, że zaraz wybuchnie wielka afera, ale na szczęście Natsu w porę się opanował. Uch, lepiej nie prowokować demona... będzie musiał to powiedzieć tej lasce. W końcu Dragneel tylko wyglądał tak niewinnie... Brr. Lepiej nie myśleć o jego mrocznej stronie.
- Oczywiście, słoneczko! - zaćwierkała kobieta, odsunęła się na chwilę, by sięgnąć po kartkę i długopis. Namazała swój podpis i dopisała "dla największego słodziaka na ziemi", uśmiechnęła się do niego uroczo i podała mu autograf.

~

-Oo... d-dziękuję. -Natsu zarumienił się lekko na ten podpis, ale nie to, że będzie narzekać. W sumie to tak, jakby jego idolka napisała mu swego rodzaju komplement, a to miłe. Dlatego też obdarzył ją szerokim i szczerym uśmiechem. 

~

Odwzajemniła ten uśmiech, a w jej oczach pojawił się dziwny błysk, więc... teraz to Sting stał się tutaj zazdrośnikiem. Podszedł bliżej Natsu i pochylił się, aby cmoknąć go w czółko.
- No, misiek... Ja dziś mam niewiele roboty na planie, ale siedzieć tu muszę, bo nie wiem, kiedy zrobią ze mną sceny. Ale... może cię oprowadzić po studiu? - zaproponował, chcąc znaleźć się jak najdalej od bab. Jeszcze Natsu się w jakiejś zakocha i tyle z tego będzie... w końcu jest bi.

~

-Huh? -Zamrugał, patrząc na swego chłopaka. Nie bardzo ogarnął o czym mówił, bo został wyrwany z zamyśleń i no... w sumie tylko ostatnie zdanie usłyszał. -No w sumie możesz. -Uśmiechnął się i wstał. Schował też karteczkę z autografem do tylnej kieszeni spodni. 

~

Stingowi drgnęła brew, bo domyślił się, że Natsu za bardzo go nie słuchał. Pociągnął chłopaka za rękę w głąb studia. 
- Coś się za bardzo gapiłeś na... na kobietę! - zarzucił mu, zazdrosny. Phh, wolno mu. Skoro Dragneel tak się wkurzał za blondynę, to on mógł za tą ciemną.

~

-Heee? -Otworzył szerzej oczy, dając się ciągnąć. -No weź. To chyba normalne, skoro to jedna z moich ulubionych postaci w serialu! -Nadął policzki. -Poza tym... to nie ja się tu całowałem i dałem czochrać po włosach jakiejś babie. -Mruknął, niezadowolony. 

~

- Nie dałem się czochrać! Boże, jak to brzmi. Odsunąłem się przecież! A całować się musiałem, bo tak było w scenariuszu! A tamta na ciebie poluje, ja to widzę. - Rzucił mu poważne spojrzenie. - Wykorzysta to, że ją uwielbiasz... by cię zgwałcić. - Tak, Sting naprawdę niewiele wiedział o układzie rozrodczym kobiet... Przez część swojego życia był przekonany, że też mają penisy.

~

-Wha... WHAT?! -Spojrzał na Stinga na największego idiotę na ziemi. -Jak niby miałaby mnie zgwałcić, huh? Pochwą?! -Zamrugał, zszokowany. -Nie wydurniaj się, głupku... Po pierwsze nie po to przyjmowałem twoje oświadczyny, by teraz dać się uwieść kobiecie, a po drugie ja tylko ją podziwiam, nic więcej. -Nadął policzki. 

~

- P - pochwą? - Sting zamrugał, zastanawiając się przez moment, o czym mówi Natsu. Postanowił sprawdzić to w domu. - I poza tym... Mnie też podziwiasz? - Zerknął na niego, ciekaw odpowiedzi. Tak, czasami Sting potrzebował potwierdzenia swej zajebistości, czy coś.

~

-Boże... czemu skazałeś mnie na takiego kretyna? -Natsu spojrzał w dach, jakby chciał się modlić. -Ech... -Potem znów zerknął na Stinga, mrużąc oczy, ale też lekko się rumieniąc, bo... -Tak... czasem. -Mruknął. To wyznanie było zawstydzające. 

~

Sting nie skomentował słów o kretynie, bo za bardzo się podjarał jego wyznaniem.
- Serio? A jak bardzooo? - Uniósł lekko brew do góry, patrząc na niego z seksownym uśmieszkiem. Minęli właśnie dźwiękowca i dwóch facetów, którzy zawzięcie się o coś kłócili. Wnioskując z rozmowy - poszło o kobietę.

~

-Uch, nie przeginaj... Niech wystarczy ci wiedza, że dostrzegam w tobie dużo więcej pozytywów, niż myślisz. -Mruknął i odwrócił głowę, by skończyć ten krępujący temat i rozejrzeć się po studiu. -Huh... a co jeszcze będziesz dziś grać? -Spytał po chwili ciszy. 

~

Sting tylko nadął policzki na tamten komentarz. I tak kiedyś wyciągnie z Natsu te informacje. Kiedyś... 
- Huh? - Zamrugał, słysząc jego następne pytanie. - Cóż... Dziś jeszcze ze trzy sceny. Jedna w domu, nadal z blondyneczką. Mamy pić wino, oczywiście dadzą zamiast niego sok, i gadać o uczuciach. Kolejna scena to spotkanie z Rufusem, który gra mojego przyjaciela geja. Też jest nowy w obsadzie. Tak sobie myślę, że to paradoks, bo ja gram hetero, a jestem gejem... A on jest hetero, a gra geja. Chyba powinni byli dać nam odmienne role. - Podrapał się po policzku. - I... coś tam jeszcze miało być. - Wzruszył ramionami.

~

-O, nie. Ja się tam cieszę, że nie dali ci roli geja, bo całowałbyś się z facetem! -Natsu spojrzał na Stinga z uporem i nową dozą zazdrości. -A tego... na planie jest jeszcze jakiś gej? -Zmrużył oczy, chcąc wybadać sytuację. 

~

- Nie. Nie ma chyba żadnego, choć podejrzewamy o to Mańka. Tego, co pierwszy się do nas odezwał, jak przyszliśmy. Nie masz o co być zazdrosny, misiek... Bo mnie inni geje nie interesują. - Wyszczerzył zęby, zadowolony, że Natsu wykazywał się zazdrością. Jeszcze nie była taka chorobliwa, więc luz.

~

-Maniek? -Zamrugał. A więc Karol z serialu ma na imię Maniek i jest podejrzany o gejostwo? Trzeba mieć go na oku, hm. -Nie no... ja mam nadzieję, że inni cię nie interesują. Bo jeśli mnie zdradzisz... zabiję cię. -Zmrużył oczy, mówiąc jak najbardziej poważnie. 

~

- Kotek... Nie jestem takim chujem, żeby zdradzić mojego słodkiego narzeczonego! Powinieneś znać mnie na tyle dobrze, aby to wiedzieć. I ciebie też nikomu oddać nie zamierzam, bo jesteś mój! - Zatrzymał się i wciągnął sobie Dragneela w ramiona.

~

-Uch! -Natsu nie spodziewał się tego nagłego uścisku. Mocnego uścisku. -Ej, bo twój słodki narzeczony zginie przez brak tlenuu! -Wydusił z siebie na ostatku sił. I dopiero, gdy blondyn nieco zluzował objęcie... Natsu uśmiechnął się i pocałował go w usta, zapominając, że są w miejscu tak jakby pełnym ludzi. 

~

Z niechęcią poluzował uścisk, ale nie zdążył nic powiedzieć, gdyż Natsu go pocałował. Sting od razu odwzajemnił ten pocałunek, mrucząc przy tym z zadowolenia. I całowaliby się pewnie tak jeszcze długo, ale...
- STING, KURWA! TWOJA KOLEJ! JAK ZARAZ TU NIE PRZYJDZIESZ, TO CIĘ ZWALNIAM! - Tak... reżyser miał dziś wyjątkowo podły humor.
- JUŻ IDĘ! - odkrzyknął mu, po zerwaniu pocałunku z Nacusiem.

~

Natsu westchnął z zawodem, gdy musieli tak szybko zerwać pocałunek, a Sting pobiegł na plan, choć najpierw obdarzył go przepraszającym spojrzeniem. 
-Nudy... -Włożył ręce w kieszenie spodni i nadął policzki, a potem postanowił... że nie będzie się denerwować i patrzyć jak jego chłopak flirtuje z tą babą, dlatego też sam się rozejrzy po studiu.

niedziela, 9 kwietnia 2017

Rozdział 67.

Przepraszam. Ostatni miesiąc był dla mnie naprawdę trudny pod wieloma względami. Nic się nie układało i straciłam dużo nerwów. Głównie dlatego nic nie dodawałam. Postaram się to jakoś nadrobić, ale niczego nie obiecuję...
A do was, moi kochani, mam ogromną prośbę. Jeśli już piszecie komentarz, w którym upominacie się o rozdział, to proszę, komentujcie też przy okazji treść rozdziału.
Bardzo mi miło, że chcecie czytać to opowiadanie, ale to lekko dołujące, gdy widzisz nowy komentarz i jest w nim tylko pytanie o kolejny rozdział. Byłoby mi bardzo miło, gdybyście się zastosowali do mojej prośby.
Miłego czytania!

P.S. Na blogu http://na-tej-chwili-wisi-wiecznosc.blogspot.com również pojawił się rozdział. Serdecznie zapraszam!




Gray spojrzał na Wendy, na nowo zdenerwowany.
- Wen... Wybacz mi. Ja... naprawdę myślałem, że wreszcie całkowicie zapomnę o Laxusie. Że zbuduję z tobą coś więcej, jak zawsze chcieliśmy... Teraz jednak widzę, że tylko cię zraniłem. Dałem nam obojgu nadzieję na wspólne życie... A teraz tak szybko ją odbieram. - Spojrzał na nią ze smutkiem i bólem. - Nie jestem dobrym mówcą... Nienawidzę ranić ludzi... Ale bardziej bym cię zranił, gdybym dalej w to brnął... Przepraszam. Nigdy nie miałem cię za zastępstwo. Naprawdę cię kocham... - szeptał, nie spuszczając z niej wzroku.

~

-Przepraszam... -Szepnął Natsu, gdy oderwał się na chwilę od ust blondyna. -Jestem zły. Masz rację. Ba. Jestem wściekły. Za bardzo zawsze przeżywam to, co przechodzą też moi najbliżsi... -Westchnął i sturlał się z chłopaka, teraz patrząc tępo w sufit. -Uch. -Szybko mu się to znudziło, więc przytulił się do Stinga. -Może się trochę na tobie wyżywam, ale tylko ty mnie umiesz uspokoić. Znaczy... twoja obecność. -Nadal mówił nieco ostrym głosem, bo nie umiał się opanować i się denerwował... ale to chyba Sting powinien zrozumieć. 
*
-Nie kończ. -Uśmiechnęła się smutno i nawet nie powstrzymywała kilku łez, które uleciały z zaszklonych oczu. -Wiem, do czego to zmierza... domyślałam się. Też cię kocham, ale... to nie ma znaczenia, nie? Kochasz jego... I dziękuję, że chociaż nie byłam dla ciebie zwykłym zastępstwem. Żałuję tylko, że to musi się skończyć... - Spuściła wzrok, nie wiedząc, co mówić i robić. Głos jej drżał. 

~

- Rozumiem... - szepnął po prostu i przytulił go do siebie mocniej. - Niestety, nie zaradzisz temu. Wiedzieliśmy to, odkąd Laxus wrócił... Serce nie sługa. Gray musiał wybrać. Nie denerwuj się tak... - Cmoknął go czule w usta.
*
Gdy widział, jak Wendy płacze... sam też zaczął. Był teraz kupką nerwów. Przyciągnął ją do siebie, chcąc ją przytulić ten ostatni raz.
- Mi też nie jest łatwo... Możesz w to wierzyć, lub nie. Nigdy nie chciałem cię zranić. Jesteś dla mnie bardzo ważna... Ale teraz lepiej będzie, jak usunę się w cień. Nie chcę, żebyśmy oboje dodatkowo krępowali się swoim towarzystwem... Przepraszam, Wendy... Przepraszam... - Naprawdę nie chciał, żeby to się tak skończyło.

~

-Wiem, że nic nie poradzę... ale mi smutno. Za ich oboje. Laxusa mam gdzieś. -Mruknął, próbując się nieco uspokoić. -W takich momentach tym bardziej cieszę się, że my nie mamy takich problemów. No... kłócimy się nawet często, ale raczej o drobiazgi. -Westchnął, kładąc głowę na jego ramieniu, tuż przy szyi. 
*
Wen nic już nie mówiła, dając się po prostu przytulać. Płakała w koszulkę Graya, nie wiedząc co innego może w tym momencie zrobić. Naprawdę kochała Graya... cały ten czas. I w przeciwieństwie do niego nie umiała się pozbierać i znaleźć sobie kogoś innego po ich pierwszym rozstaniu. I teraz, gdy myślała, że może mają szansę... że wreszcie im się ułoży... nie wyszło. Życie jest czasem okrutne ze swą nieprzewidywalnością. 

~

- Ale jakieś duperele nas nie rozdzielą. To prawda, przeszliśmy o wiele mniej, niż Gray, czy Wen... Bo w zasadzie rozstaliśmy się tylko raz i to przez nieporozumienie. Pieprzony Rogue - mruknął, nadal zły na byłego przyjaciela za to, co odjebał. - I wiesz... Wiadomo, że jest smutno... ale teraz powinniśmy wspierać ich oboje.
*
Też już nic nie powiedział. Po jakimś czasie odsunął się od niej i otarł łzy. 
- Przepraszam... Ja... Lepiej już pójdę - szepnął, spojrzał na nią ostatni raz i wstał, by skierować się do wyjścia. To, co się działo, było wręcz nie do pomyślenia. Nie wybaczy sobie tego... i długo nie spojrzy w oczy żadnemu z przyjaciół.

~

-Nie przeszliśmy mniej, niż oni... -Szepnął cicho. -To, że zostałeś ze mną po wypadku znaczy dla mnie tak wiele, że nawet nie umiem tego określić... -Wtulił się w niego jeszcze mocniej, nie komentując już słów o Wen i Grayu. Wiedział, że musi ich wspierać. Oboje.
*
Wen nie odpowiedziała. Chciała posiedzieć z nim jeszcze chwilę dłużej... ale go nie zatrzymała. Jedynie skuliła się na kanapie, dalej cicho płacząc.

~

- No wiem... Na pewno znaczy dużo. Nie zostawiłbym cię. - Przytulił go mocniej do siebie. Nie wyobrażał sobie już życia bez Natsu. Naprawdę. Kochał go całym sercem i cieszył się, że teraz już wiodą sobie spokojne życia, a jedyne, o co się kłócą... to zakupy, czy coś.

~

Dwa tygodnie później...
Wendy nie było w domu, bo wyszła Romeem. Znowu. Nie to, że się umawiali... po prostu chłopak poprawiał jej humor po zerwaniu z Grayem. Ale Natsu i Sting i tak wiedzieli, że coś jest między tą dwójką na rzeczy. Mimo, że dziewczyna się zapierała, rumieniła się na te komentarze, hah. 
A aktualnie... Natsu leżał na kanapie i zajadał się ciastkami. Ciastkami domowej roboty należy dodać. O tak. Jednak Sting to chłopak idealny dla Dragneela, hehe. 
I... leżąc tak na kanapie, oglądał najnowszy odcinek "K jak kocham", gdzie akurat występował już jego ukochany. 
-Yay! -Zapiszczał podjarany. Chyba pierwszy raz docenił grę aktorską swojego chłopaka. Nie był świadomy tego, że Sting wrócił już z kibla i się z niego śmiał, phh.

~

Tak... Sting z ukrycia śmiał się z Natsu, gdyż to było dość zabawne - patrzeć, jak jego chłopak jara się nim w telewizji... a w domu go wykorzystuje, phh.
- Wiem, że jestem seksowny i w ogóle boski na tym ekranie... ale ty masz mnie w realu - szepnął mu do ucha. Tak. Natsu nawet nie zauważył, że Sting za nim stał.

~

Natsu drgnął i o mało co nie wyleciały mu ciastka z miski, gdy Sting się tak zaczaił. 
-Głupi jesteś... -Nadął policzki, patrząc na niego jak małe dziecko. -Wcale się nie jaram i nie jesteś tam boski... -Mówił, ale oczywiście uważał co innego. Uniósł się do pozycji siedzącej i zrobił chłopakowi miejsce. 
-Tego... a co będzie w następnym odcinku? -Zabłysły mu oczy i wepchnął sobie do ust kolejne ciacho. 

~

- W kolejnym... Całuję się z jakąś laską. - Uśmiechnął się do niego ciut wrednie, ciekaw reakcji. W końcu domyślił się, że Natsu będzie zazdrosny. - No ale wiesz... To nic takiego. - "K jak kocham" był chyba jedynym serialem, który kręciło się na bieżąco. I na planie siedziało się całymi dniami i nocami, praktycznie. Ech.

~

Natsu aż się spiął i gdy przełknął ciacho... spojrzał na Stinga dziwnym wzrokiem.
-Będziesz się całować? Z tą, co cię tam podrywa?! -Wskazał na ekran telewizora. -I zostaniesz na noc na planie, tak? Na pewno będziesz TYLKO wkładać jej język do ust? -Tak... był zazdrosny. To dało się zauważyć na kilometr. 

~

Wybuchnął śmiechem, widząc tą spinę.
- Natsu... Ja nienawidzę kobiet i to będzie dla mnie trauma na całe życie. I tak, będę się całował właśnie z nią. Miałbyś powód do zazdrości, gdybym to z facetem miał się całować. - Poklepał go po główce.

~

-Hej... co to miało znaczyć, że jakbyś całował się z facetem to miałbym o co być zazdrosny? Myślisz, że znajdziesz kogoś wspanialszego ode mnie?! -Teraz nadął policzki, zdenerwowany. Chyba... chyba odwiedzi jutro chłopaka na planie. -Mogę iść z tobą? Mam jutro wolne... i poza tym obiecałeś mi, że kiedyś przedstawisz mi obsadę! To mój ulubiony serial. -To była oczywiście wymówka, by móc pilnować swojego chłopaka. No ale... kilka autografów sobie weźmie, hehe. 

~

- Nie ma nikogo wspanialszego, skromnisiu. - Pokazał mu język, bardzo rozbawiony. - I... jasne. Przedstawię cię ludziom i pewnie będziesz mógł ze mną posiedzieć, jako ich wielki fan. Ale jeden jedyny raz cię tam zabieram. Bo znając ciebie, to zaraz coś odjebiesz. - Popatrzył na niego z udawaną powagą.

~

-Dlaczego miałbym coś odjebać? -Prychnął, ale ucieszył się, że jednak może iść. -Powiem tylko wszystkim kobietom, że jesteś gejem. A facetom, że nie mają na co liczyć. Tylko tyle. -Wzruszył ramionami. Ale tak szczerze... to nie miał zamiaru tak robić i się ośmieszać na oczach swych ulubionych gwiazd. Jak Sting go przedstawi, to okay. 

~

- Przecież od razu cię przedstawię jako swojego narzeczonego, którego kocham całym serduszkiem. - Rozciągnął mu policzek, nadal rozbawiony. - Tylko nie odwal mi tam nic... Nie ośmiesz nas, ci ludzie są sławni. Już mnie polubili, więc nie mogę tego zepsuć. - Przeciągnął się z zadowoleniem.

~

Zarumienił się lekko na to wyznanie... a potem tylko zaśmiał i odtrącił rękę blondyna, by potem rozmasować swój biedny policzek. 
-Już się tak nie chwal, że cię polubili. Nikt nie lubi narcyzów. No... może oprócz mnie. Mnie każdy kocha. -Wypiął dumnie pierś. 

~

- Bo jesteś kolejnym narcyzem. Ale żeśmy się dobrali, co? - Cmoknął go w czółko. - Poza tym... Pomyślałbyś, że kiedyś zagram w twoim ulubionym serialu? Bo ja nie. I gdybym wiedział, że go lubisz, nie przyjąłbym propozycji. - Pokazał mu język. Chciał go trochę poprzedrzeźniać.

~

-Huh?! Ale czemu byś nie przyjął? -Spojrzał na niego z szokiem i zdezorientowaniem. -Sam narzekałeś, że nie doceniam twojej pracy, a teraz... teraz doceniam i znów masz jakieś problemy. -Skrzyżował ramiona na piersi i ponownie się nafochał, nadymając policzki. 

~

- Bardziej chodziło mi o to... żeby cię wkurzyć. I się udało. Przecież nie zmarnowałbym takiej szansy! - Zabłysły mu oczy. - W ogóle to... Tak mi się przypomniało... Gray się odzywał? - Sting podrapał się po policzku. Sam nie miał od niego wieści od dwóch tygodni.

~

Chciał już coś odpowiedzieć, ale powstrzymał się, gdy temat zszedł na Fullbustera. 
-Nie odzywał się... ale wczoraj, jak byłeś na planie i nie miałem co robić... poszedłem do niego, do szpitala, żeby sprawdzić jak się trzyma. W sumie nie gadałem z nim długo... pielęgniarki mówiły, że ciągle siedzi przy łóżku Laxusa i muszą dawać mu jakieś tabletki, by go stamtąd odciągnąć, żeby się przespał. Prawie tak, jakby przeprowadził się do szpitala... -Westchnął, smutny. -Co kilka dni podobno też rozmawia z nim psycholog. Całe szczęście, że personel tego szpitala jest taki miły... to rzadkość. -Uśmiechnął się nieco sztucznie. Nie wiedział, jak pomóc przyjacielowi. 

~

- Uch... Pewnie mu ciężko. Mógłby się jednak czasami odezwać... Bo tak mi dziwnie, że tu nie siedzi i nie gramy w karty. A zwykle to robiliśmy poza piciem. I w ogóle to... No może go tam kiedyś razem odwiedzimy? Wiesz, skoro już wybrał szpital na miejsce, w którym chce siedzieć i nawet do domu nie wychodzi... To musi być z nim źle i potrzebuje wsparcia. - Spojrzał na niego z powagą. - Ale... Nie rozmawiajmy już o tym, bo widzę, że znowu ci smutno. - Cmoknął go w czółko.

~

Natsu faktycznie z każdym kolejnym słowem o Grayu coraz bardziej markotniał. Wiedział, że Sting ma rację... już nawet wcześniej postanowił, że będzie go co jakiś czas odwiedzać w tym szpitalu i może przynosić coś do jedzenia, bo wyglądał... na dość zaniedbanego i wygłodzonego. Musi mu być naprawdę ciężko, skoro doprowadził się do takiego stanu. 
-No... nie rozmawiajmy. Ale zgadzam się. Możemy go co jakiś czas razem odwiedzać. Może zrobiłbyś mu coś dobrego do jedzenia? Na przykład jakieś pierogi... lubi je, to może zje. -Uśmiechnął się lekko. 

~

- Jestem za. Trzeba go jakoś ożywić. - Przytulił do siebie mocno Dragneela. - Może... Pojutrze? Bo wiesz... Jutro idziemy na plan. Jak to odeśpimy, to pójdziemy do niego i zostaniemy trochę dłużej, jeśli będzie chętny do rozmowy. Jeśli nie... Zadbamy o to, by coś zjadł i potem pójdziemy. Bo wiesz.. Jeśli nie chce nas widzieć... To nie ma sensu tam siedzieć - stwierdził.

~

Natsu dał się tulić i podczas całej przemowy Stinga... patrzył na niego dużymi, ufnymi oczami. I po kilku minutach ciszy... zrobił minę, jakby miał się popłakać. 
-Jesteś taki kochany! -Wydusił z siebie w końcu i odwzajemnił objęcie, łasząc się o jego klatę i mrucząc jak kotek. -Kocham cię.

~
Sting nieco się zdziwił tą reakcją Natsu na jego słowa, ale już o chwili zaśmiał się tylko cicho i mocniej go przytulił.
- Też cię kocham - odpowiedział łagodnie i po prostu go pocałował, nie dopuszczając do tego, by chłopak powiedział coś jeszcze.