wtorek, 6 czerwca 2017

Rozdział 70.

Cześć. Ten rozdział pokazuje, jak bardzo nie wiedziałyśmy, co pisać w pewnym momencie XD
Udało mi się wygospodarować chwilę, by to dodać, ale teraz pewnie coś się pojawi dopiero pod koniec czerwca - jak będę po zaliczeniach i egzaminach. Sesja to zmora studenta, zdecydowanie.
Oczywiście zachęcam do czytania bloga http://na-tej-chwili-wisi-wiecznosc.blogspot.com  Mogę wam obiecać, że na nim się na pewno nie zawiedziecie. Każdy znajdzie coś dla siebie. Smuci nas, że jest tam taka mała frekwencja, chociaż włożyłyśmy wiele serduszka w napisanie tego i ciągle to kontynuujemy (to już rok będzie, a w naszym przypadku jak na jedno opowiadanie to dużo).
Miłego czytania, proszę o komentarze i pozdrawiam! 



Wieczór...
Nasu wrócił już do domu, po drodze zahaczając o sklep z duperelami. Kupił tam fartuszek dla Stinga z napisem „I'm sexy and I know it”. Cóż... tylko ten napis odzwierciedlał narcystyczne oblicze jego narzeczonego. 
I teraz... siedział na kanapie i czekał. Trochę zestresowany. No i no... głupio mu będzie proponować jeszcze seks na przeprosiny, ale w sumie robili to tak wiele razy, że powód dla którego to robią chyba nie jest tak ważny, nie? 

~

Sting wszedł do domu jak jakiś tajfun, wkurwiony do granic możliwości. Po tym, jak Natsu wyszedł, wszystko zaczęło się sypać jeszcze bardziej, bo... Maniek i Rufus zawiązali pakt anty - Stingowy. Uważali, że to przez niego Natsu się nie zgodził na zagranie tej roli... a reżyser niczego nie ułatwiał.
- Musisz, kurwa, przeprosić tą bandę debili, bo robili mi takie jazdy, że ja tam więcej nie wytrzymam! - warknął na wstępie, jakże miło witając się z ukochanym.

~

Natsu przełknął głośno ślinę, nie spodziewając się, że Sting będzie AŻ TAK zły...
Wstał niepewnie z kanapy i podszedł do niego, by potem wyciągnąć w jego stronę fartuszek.
-Przepraszam... Przeproszę ich, obiecuję. Kupiłem ci prezent. Wybacz mi... -Spojrzał na niego dużymi, proszącymi oczami.

~

Sting był na tyle zły, że ledwo rzucił wzrokiem na ów prezent. Wyminął Natsu i usiadł sobie na kanapie, próbując się ogarnąć. Na ręce miał opatrunek, bo ludzie na planie stwierdzili, że nie będzie latał z taką ciut krwawiąca krechą. i cóż... nawet Dragneelowi nie odpowiedział, za bardzo zdenerwowany i zdołowany jednocześnie.

~

-Sting...? -Natsu poczuł, jak serce zaczyna mu mocniej bić, gdy blondyn nawet się do niego nie odezwał. Ale... nie chciał się jeszcze poddawać. Oby rady Graya podziałały.
Usiadł koło Stinga i pokazał mu fartuszek w pełnej okazałości, bo pewnie blondyn nawet nie zdał sobie sprawy co to jest, skoro ledwo na niego spojrzał. -To dla ciebie. Nie podoba ci się? -Szepnął. I gdy Sting długo nie odpowiadał... spuścił wzrok i odłożył prezent na stolik, coraz bardziej zdołowany. Podniósł zabandażowaną rękę ukochanego jak najdelikatniej i... teraz jeszcze doszły wyrzuty sumienia. - Przepraszam... -Szepnął ponownie i pocałował go w opatrunek. -Mam jeszcze jeden prezent... ale chociaż się do mnie odezwij. 

~

Co prawda tym razem raczył spojrzeć na fartuszek i nawet się ucieszył, bo ten stary był już wyświechtany. Nadal był jednak zły na Natsu, więc nic nie powiedział. Odwrócił głowę, nie chcąc go nawet w tej chwili słuchać. Wstał z miejsca, stwierdzając, że musi odreagować... a zawsze uspokajało go gotowanie.
- Idę coś zjeść - burknął, kierując się w stronę kuchni. Cóż, przynajmniej zaszczycił go swoim głosem. Skoro Natsu mógł strzelać na niego fochy za błahostki, to Sting mógł chociaż jeden raz się wkurwić za coś poważniejszego.

~

-Sting... -Teraz Natsu czuł, że jak chłopak dalej będzie go tak zlewać, to się tu jeszcze popłacze. Ze swojej głupoty. 
Ale... musiał być silny. Nie mógł tego tak zostawić. Dlatego też wstał i poszedł do kuchni za ukochanym. 
-Proszę... -Przytulił go z zaskoczenia i nie chciał puszczać. Uczepił się jak mała, wredna pijawka. -Kocham cię. I żałuję. Nie chciałem cię pociąć! Ani tak zareagować... Przeze mnie masz problemy... Naprawię to. Za kilka dni wrócę na plan i wszystkich przeproszę. Mogę nawet się przed nimi upokorzyć i być miły, choć gości nie lubię!

~

Drgnęła mu brew, gdy Natsu tak się do niego przyczepił, ni pozwalając mu nawet zacząć czegokolwiek gotować. A Sting odczuwał w tym momencie taką potrzebę.
- Spoko - odpowiedział po prostu, jakże wylewnie i uprzejmie. - A teraz mnie puść, bo kolacja się sama nie zrobi - dodał, widząc, że Dragneel chce chyba coś jeszcze dodać. Ciekawe... za kilka dni to on nie będzie już tam pewnie pracował, jak tak dalej pójdzie. Wszystko zaczynało się tak po prostu jebać w tej robocie. Maniek i Rufus... zabije ich, jak jeszcze jakąś uwagę usłyszy. Nie da sobie wejść na głowę. Zabije ich, a potem się zwolni. I chuj.

~

-I... i mam jeszcze jeden prezent. -Przełknął ślinę. Dziwnie było mu proponować seks, gdy Sting patrzył na niego takim wzrokiem, jakby chciał go zabić. No ale... zaraz się przekona, czy warto słuchać rad Graya. -Siebie. Możesz ze mną zrobić co tylko chcesz i jak chcesz. Zobacz... to nie jest satysfakcjonujące, że ty masz takie pozwolenie, a Rufus nie? -Patrzył na niego niepewnie. To była jego ostatnia deska ratunku, by go przebłagać...

~

- Skorzystam. Kiedyś - mruknął i odsunął od siebie Natsu, by zabrać się za zrobienie chociażby jakiejś kanapki. Był cholernie zły i głodny... a propozycje Dragneela były jakby... z litości? Chciał go przebłagać, to akurat było pewne. Inaczej nie proponowałby mu seksu i nie kupował fartuszka. Ale... potrzyma go jeszcze trochę w niepewności. Gdyby teraz zaczął z nm normalnie rozmawiać, chłopak by pomyślał, że może odkupić swe winy seksem i zawsze by z tym wyjeżdżał przy grubszej aferze.

~

-Uch? -Natsu patrzył na Stinga z niedowierzaniem i stał tak, nic nie mówiąc... Zatkało go. Sting go teraz nienawidził? Traktował go jak śmiecia. Aż tak bardzo go podpadł? 
-O-okay... rozumiem. -Szepnął łamiącym się głosem i szybko się odwrócił, by zamknąć się w sypiali. Super... spierdolił swój związek. Sting go już nie chce. I tak... poszedł zagłębić się w swych nieco zbyt drastycznych, czarnych wnioskach. 

~

Najpierw uspokoił się smażeniem jajecznicy. Zjadł ją powoli, nie spiesząc się. Niech Natsu posiedzi sobie sam i poemosi, jak musi. Potem wziął dłuuuugi prysznic, który sprawił, że złość wyparowała praktycznie do końca. Dopiero wtedy wrócił do sypialni, owinięty tylko w ręcznik. W sypialni przebrał się w bokserki, a potem podszedł do łóżka i położył się obok Natsu, plecami do niego. Postanowił, że jutro z nim pogada... bo dziś pewnie Dragneel zacznie mu histeryzować.

~

Natsu nawet nie zauważył, że Sting przyszedł... Gdy leżał, początkowo miał nadzieję, że Sting za nim pójdzie. Nic takiego jednak nie miało miejsca. Dlatego... zaczął tym bardziej emosić i nawet się popłakał. I płacząc w ciemnym, cichym pomieszczeniu... po prostu zasnął w ubraniach, zanim Sting w ogóle przyszedł. 

~

Następny dzień, ranek...
Obudził się dość wcześnie. Dziś akurat miał wolne, bo w kolejnym odcinku jego bohatera nie będzie. Reżyser napisał mu to w nocy... dlatego teraz odetchnął cicho, odczytując tą wiadomość.
Natsu jeszcze spał, więc blondyn standardowo poszedł do kuchni, aby zrobić jakieś dobre, nietypowe śniadanie. Już nie był zły, tylko zdołowany.

~

Natsu obudził się dopiero jakąś godzinę później. Widząc, że jest sam w łóżku... pomyślał, że Sting już wyszedł, a to go zdołowało. Poszedł się więc umyć i przebrać, a potem do kuchni coś zjeść. I tam zaskoczył go widok chłopaka jedzącego jajecznicę. Ale... nic nie powiedział, tylko spuścił wzrok i otworzył lodówkę, by znaleźć sobie coś do jedzenia. Był pewny, że Sting nadal go nienawidzi, więc jedzenia mu nie zrobi.

~

Sting tylko spojrzał na Natsu i mruknął pod nosem jakieś przywitanie. Nadal siedział w samych bokserkach, bo nie chciało mu się ubierać. I tak miał wolne, więc... zamierzał spędzić cały dzień w domu. Gdy tylko wychodził, narażał się na spotkanie dziennikarzy, a to potrafiło człowieka wkurwić bardziej, niż Natsu wymachujący nożem na planie serialu. Serio.
Gdy zjadł, przeciągnął się i zdjął opatrunek. Na szczęście Dragneel go tylko zarysował, niezbyt głęboko, dlatego też nie musiał nosić bandaża. Chyba, że współpracownicy znowu go do tego zmuszą.

~

-Mhm... -Odpowiedział na przywitanie, a potem wyciągnął z lodówki mleko i nalał sobie do szklanki. Chuj, że zimne. Nie umiał gotować. Serio... nawet mleka. Dlatego jak tylko się napił... to wyszedł, tym kończąc swoje śniadanie. 

~

Ta jakże miła atmosfera w domu wcale nie poprawiała nastroju Stinga, ale nie zamierzał za nim latać i go przepraszać... bo on tu winny niczemu nie był. Dlatego po prostu poszedł się ubrać, a potem potoczył się do salonu i zaległ na kanapie, by poemosić.

~

Natsu zastanowił się... czemu do cholery Sting usiadł mu na nogach. Nie zauważył, że Natsu leży na kanapie? ...nieważne. Nie chcąc się kłócić, po prostu zabrał nogi spod jego tyłka i skulił się w kulkę, by zniknąć i mu nie przeszkadzać swą osobą. 

~

Sting rzeczywiście... nie zauważył, że Natsu tam leżał. Dlatego też bardzo się zdziwił, gdy coś się pod nim ruszyło. Spojrzał w bok i zobaczył wreszcie swego narzeczonego. I zaczął się zastanawiać, czy sobie stąd nie pójść. Nie zamierzał się pierwszy odzywać.

~

-Um... -Panowała niezręczna cisza i Natsu postanowił wreszcie powiedzieć o tym, co go teraz bolało. -Jeśli mnie nienawidzisz... chcesz ode mnie zwrotu pierścionka? -Mruknął, dalej emosząc. Cóż, on też miał prawo myśleć, że Sting chce z nim zerwać. Ostatnio tamten myślał identycznie. A sprawa była delikatniejsza, więc...

~

- He? - Spojrzał na niego jak na idiotę. - Chyba do reszty ocipiałeś. Nie zamierzam z tobą zrywać, chyba że sam tego chcesz. A to zabawne, bo akurat nic ci nie zrobiłem, idioto. Ale ty oczywiście wolisz całe życie się dołować, bo cię wczoraj olałem - warknął na niego.

~

-Jakbyś nie zauważył, ty też wyskoczyłeś z zerwaniem, gdy wygadałeś Wen i Grayowi nasze krępujące sytuacje w łóżku. I też ci wtedy nic nie zrobiłem, a emosiłeś na cały świat! Ale oczywiście, jak ty się obrazisz, to coś zupełnie innego, jasne. -Wstał i poszedł do sypialni. Jak najdalej od tego kretyna.

~

- To było głupie! - krzyknął za nim. - Ale przynajmniej cię przeprosiłem i chciałem się pogodzić, a ty jak zwykle masz w dupie to, że narobiłeś mi problemów! - Dobra... teraz to się troszkę zdenerwował. Zerwał się z miejsca i wyszedł... trzaskając drzwiami. Chyba dziś to on pójdzie sobie do Graya.

~

Kilka dni później...
Atmosfera była chujowa, bo Natsu nadal nie pogodził się ze Stingiem. Raczej... po prostu ze sobą nie gadali. 
A teraz poszedł z nim na plan, by wszystkich przeprosić i... dalej nie gadał ze swoim chłopakiem. Weszli po prostu cicho do studia i Dragneel od razu poczuł, że wszyscy się na nich gapią. Westchnął więc i poszedł przybity do Rufusa i Mańka, którzy siedzieli niedaleko. 
-Przepraszam... Jestem głupi i nie powinienem się tak zachowywać. -Szepnął, ze spuszczoną głową. Wyglądał, jakby nie miał w sobie teraz grama życia. 

~

Stinga wkurwiała ta cała sytuacja, jeszcze w pracy w ogóle nie było lepiej. Dlatego, gdy Natsu zapowiedział, że dziś idzie z nim... wyczuł kłopoty, ale nic nie powiedział. Teraz patrzył z boku, jak chłopak przeprasza tych dwóch matołów.
- Cóż... wszystko byłoby spoko, gdybyś odpowiedział nam na spokojnie, co i jak - mruknął obojętnie Rufus, przyglądający się swym paznokciom.
- Yhy - potwierdził Maniek, również zainteresowany czymś zupełnie innym.
W pobliżu pałętał się reżyser, nakręcony jakąś kolejną zajebistą wizją, którą wręcz musiał zrealizować. Na razie opowiadał o niej zawzięcie kilku aktorkom.

~

-Wiem... po prostu mam taki temperament. Sting też mnie za to nienawidzi... -Mruknął jeszcze, a potem westchnął i poszedł do reżysera. -Pana też chciałem przeprosić. -Spojrzał na mężczyznę smutnym wzrokiem. -Za moje zachowanie. 

~

Sting prychnął tylko, słysząc słowa o jego domniemanej nienawiści do narzeczonego. Nie zamierzał się jednak wtrącać.
- Och. Czyli może... przemyślałeś sprawę? Nadal nie znalazłem nikogo do tej sceny. - Reżysera interesowało w tej chwili tylko jedno. - Przydałbyś się nam.

~

-U - um... -To zaskoczyło Natsu. Przez tą całą kłótnię ze Stingiem nie miał już ochoty się targować, jak to wcześniej ustalił z Grayem. Ale teraz... -Nie zgodzę się na prawdziwą scenę seksu. Ale... jeśli będzie udawana... i dobrze płatna... to w sumie mogę. -Spojrzał na niego poważnie.

~

- Udawana? Uch, ale właśnie chcieliśmy, żeby było realistycznie~! Zapłacić dużo i tak ci zamierzałem... Ech. Nie mam czasu szukać innej osoby! Wchodzę w to, scena będzie udawana.
A Sting...
- Co, kurwa?! Nie wyraziłem się jasno?! - Zmrużył oczy. No nie... przecież Natsu nie chciał grać w tej scenie! Robił mu na złość?!

~

-To w takim razie ja też wchodzę. -Uścisnął dłoń z reżyserem, póki co ignorując Stinga. Potem dopiero na niego spojrzał, dość obojętnie. -Przecież cię nie zdradzę. Ty możesz się całować na planie, a ja nie? 

~

- To coś zupełnie innego! Bo ja... nienawidzę kobiet. I robię to z przymusu. A ty jesteś bi... i jeszcze z Rufusem... - Zazgrzytał zębami ze złości i zacisnął pięści, widząc zaciesz na twarzy tego pieprzonego Rufusa. - Dobra! Rób, co chcesz, kurwa! Ale ja nie będę na to patrzył. - Obrócił się na pięcie i wyszedł, nie zważając na to, że reżyser przywoływał go do porządku...

~

-Co za dziecko... -Westchnął równie poirytowany Natsu. Chciał tylko zarobić trochę kasy, żeby wreszcie jakoś lepiej umeblowali mieszkanie, ale nie. Bo na pewno zakocha się w Rufusie przez ten pocałunek. Przecież Sting wie, że Natsu nie lubi tego gościa... więc też robi to z przymusu. -Mam tylko pytanie... co dokładnie mam robić w tej scenie i czy... wymagany jest brak ubrań? -Spytał reżysera wprost. 

~

- No... Sting ostatnio jest podrażniony i prowadzi ciągłe wojny z Rufusem i Mańkiem... No i wiesz, w sumie trochę rozumiem jego złość, ale mu przejdzie. - Poklepał Natsu po ramieniu. - W scenie będziecie leżeć na łóżku. Możesz zostać w bokserkach, na początku bynajmniej. Potem byłoby lepiej, gdybyś je zdjął... a raczej Rufus by ci je zdjął... trochę by cię pomacał i urwalibyśmy scenę w tym momencie. Możecie też zaimprowizować jakąś erotyczną rozmowę. - Tak, reżyser się podjarał.

~

-Uch... rozumiem. -Natsu nieco się spiął, ale nie dał tego po sobie za bardzo poznać. -Ale... nie będzie dokładnych zbliżeń, jak już mi zdejmie te bokserki, prawda? Bo to byłoby trochę krępujące... Ach, i jeszcze jedno. Ma mnie macać, kumam. Ale... całować się nie musimy? -Dało się wyczuć nadzieję w jego głosie. 

~

- Nie. I tak trzeba by było je ocenzurować, więc nie będzie tak źle, nie wystawimy twej nagości na widok publiczny... tylko nasz. I pocałunek w zasadzie byłby wskazany. Nawet bardzo. Musicie wyglądać na podnieconych... to musi wyjść jak najbardziej realistycznie. Nie wykluczam, że zrobimy kilka wersji i wybierzemy najlepszą.

~

-Och, rozumiem... -Z każdą chwilą Natsu był coraz mniej pewny tego, czy powinien się na to zgadzać. Ale w sumie... to nie będzie prawdziwe. Zwykłe udawanie. Do niczego nie dojdzie. -A... na czym skończymy? Samo macanie, tak? Czyli żadnych pchnięć już udawać nie musimy?

~

- Samo macanie, bo udawane pchnięcia burzą mą dalszą wizję - odparł reżyser. - W zasadzie skończymy na tym, jak Rufus z dziwacznym uśmieszkiem ściągnie ci bokserki i powie, żebyś szykował się na zabawę. Potem upozorujemy to jako jego sen, wspomnienie z przeszłości. Jesteś gotów nagrać to już teraz? Jeśli pierwsza wersja nie wyjdzie, będziemy zmuszeni to powtórzyć, wiesz o tm, prawda? Wiem, powtarzam się, ale chcę, żebyś miał jasność sytuacji.

~

-Tak, wiem... -Odparł, a potem zastanowił się nad tym, czy jest gotowy nagrywać to już w tym momencie. W sumie... to dobra chwila. Był zdołowany ciągle trwającymi "cichymi dniami" jakie panują ostatnio w domu, więc... więc nie stresował się dziś tak bardzo, bo miał po prostu wyjebane. -Okay, mogę teraz. -Wzruszył ramionami. 

~

- No to już. Rufus! Nagrywamy! - A gdy mężczyzna do nich podszedł z tym swoim uśmieszkiem... reżyser wyjaśnił mu, co i jak. Już po kilku minutach byli gotowi na nagrywanie. Przenieśli się do specjalnie urządzonej sypialni w studiu. Natsu leżał na łóżku, już bez koszulki, a nad nim pochylał się Rufus, macając go gorączkowo, niecierpliwie. Trzeba było przyznać, że doskonale udawał. O ile w ogóle udawał...

~

Natsu nie był za to dobrym aktorem... dlatego żeby nadać jakiegokolwiek realizmu, musiał wyobrażać sobie, że to nie Rufus, tylko Sting. W tym celu miał zamknięte oczy i tylko cicho sapał, choć trudno powiedzieć, czy ze stresu, czy z przyjemności. Chciał to jak najszybciej skończyć, bo nie podobały takie zabawy... no ale cóż. Trochę kasy by się przydało. 

~

I w tej chwili Rufus pochylił się i złączył ich usta w pocałunku. Potem dobrał się do bokserek Natsu i wsunął w nie rękę, mrucząc przy tym wszystkim cicho, z aprobatą. Po chwili oderwał się od niego i uśmiechnął seksownie.
- Uważaj... Bo zaraz zacznie się jazda - szepnął mu do ucha. Sam też miał na sobie jedynie bokserki. A gdy zsunął gacie z Dragneela... scena się skończyła.
- CIĘCIE! Nie no, musimy powtórzyć. Natsu, nie leż jak kłoda, tylko sam też macaj trochę Rufusa! Bo to wyglądało beznadziejnie, że tylko on się stara. I więcej pasji w pocałunku! - zalecał reżyser. - Od nowa!

~

-Ja pierdolę... -Mruknął Dragneel, na nowo wciągając na siebie bokserki. Nie podobało mu się to, że musi robić to drugi raz. I znów dawać sobie wpychać język do ust temu palantowi. -To poproszę chwilę przerwy. -Powiedział, a potem westchnął głośno, chcąc się uspokoić. Jak miał się jarać, skoro to nie Sting? A udawać nie bardzo umiał... -A naprawdę muszę to robić z nim? -Spytał po chwili, wskazując na Rufusa. -Nie mogę ze Stingiem, a potem dacie inny głos i twarz? -Dobra... wiedział, że byłoby z tym w chuj roboty, ale spytać zawsze warto. 

~

- Nie. Będzie widać, że to przeróbka, nawet jeśli mamy najlepszych programowców - odparł reżyser z powagą. - Przypomnę ci, że się na to sam zgodziłeś, więc teraz musisz przecierpieć. 
- Właśnie, Natsu... - Rufus przerzucił mu ramię przez szyję. - Chętnie bym cię wyruchał na tym planie, mimo tego, że jestem hetero - szepnął mu do ucha. - Szkoda, że twój Stinguś tego wszystkiego nie widzi... pewnie nieźle podniosłoby mu się ciśnienie, huh?

~

Natsu teraz samemu podskoczyło ciśnienie, gdy to usłyszał. 
-Nie wkurwiaj mnie... -Odszepnął, mrużąc oczy. -Hmm, wiem reżyserze. -Teraz zaczął mówić głośniej. -To pewnie dlatego nie mogę się wczuć, bo Sting całuje i maca o wiele lepiej. -Uśmiechnął się „niewinnie", a w oddali dało się słyszeć ciche śmiechy. 

~

- No, zobaczymy teraz. Mogę z nim rywalizować i gwarantuję wszystkim, że poczułbyś się o niebo lepiej, bzykając się ze mną. - Rufus nie dał wytrącić się z równowagi.
- Spokój! Jesteście gotowi? - Reżyser postanowił uciąć tą bezsensowną kłótnię.

~

-Nie sądzę. -Odparł spokojnie, a potem znów się położył i westchnął. Próbował też nie pokazywać po sobie obrzydzenia, gdy Rufus ponownie się nad nim pochylił i zaczął macać. Cóż... ma coś robić, tak? W sumie lepiej jak skończą to teraz, więc chociaż spróbuje się wczuć. Dlatego też udał jęk zadowolenia i sam zaczął wodzić dłonią po plecach chłopaka. 

~

Wpił się brutalnie ustami w jego usta i ściskał penisa przez materiał bokserek. Miał zamiar upokorzyć Natsu, nawet jeśli oznaczałoby to wywalenie z roboty. Nikt nie będzie go obrażał. Drugą dłonią zaczął zsuwać z siebie gacie, co na pewno umknęło uwadze jedynie leżącego pod nim chłopaka. Zastanawiał się, jak to rozegrać... i po chwili miał już plan.
- Przygotuj się... teraz będzie jazda. - Uśmiechnął się seksownie, tak jak wcześniej, a potem zsunął z Natsu bokserki, ale... na tym nie skończył. Wbił dwa place do jego wnętrza na krótką chwilę, by potem je wyjąć i... zastąpić członkiem.
Reżyser mu nie przerwał... bo jarał się tym, że ma realistyczną scenę. Głupi człowiek.
Teraz tylko czekać, aż na plan wpadnie Sting, co by dodać dramatyzmu...

~

Natsu poświęcał się nawet w tym stopniu, że oddał pocałunek. I gdy Rufus powiedział tamte słowa... był pewien, że scena się skończyła. Nie słyszał jednak żadnego cięcia i to go zdezorientowało. Otworzył szerzej oczy, gdy poczuł jak coś wbija mu się w tyłek. Otworzył już usta, by zacząć wrzeszczeć na tego debila i kazać mu wypierdalać... ale wtedy stało się coś, czego już zupełnie się nie spodziewał. I gdy Rufus w niego wszedł, krzyknął chyba na całe studio. Ale nie tylko z bólu... ze złości i upokorzenia. 
-Wyjmij to! Nie zgadzałem się na to! -Zaczął się drżeć, a w jego oczach pojawiły się łzy. Bo... poczuł się jak skończony śmieć. Sting mu nie wybaczy tego, że zgodził się wziąć udział w tej scenie...

~

- Chyba sobie kpisz. - Zaśmiał się cicho Rufus, patrząc na niego z chamskim uśmieszkiem. - Nie zamierzam tego zrobić. Bo wiesz... - pochylił się, by szeptać mu do ucha. - Nie lubię, jak ktoś mnie obraża. Masz swoją karę. - I po tych słowach... wykonał mocne pchnięcie.
- Zostaw go! Niech pan coś zrobi! - Jakaś kobieta otrząsnęła się z szoku i podbiegła teraz do reżysera.
*
Sting stał na zewnątrz... cały ten czas. Wahał się, czy wrócić do studia, czy też nie, ale... gdy usłyszał ten krzyk... już się nie wahał. Wbiegł do środka, a gdy zobaczył, co się właściwie dzieje... zamarł. Nie mógł w to uwierzyć.
- RUFUS! - krzyknął, gdyż wezbrała w nim złość. Nie, to mało powiedziane. Nigdy w życiu nie był tak wściekły. Podbiegł do nich i siłą wyciągnął go ze swojego chłopaka, nie bacząc na to, że ten się coś drze i wyrywa.

~

-Zostaw mnie! Zostaw! -Natsu wpadł w histerię, gdy Rufus zaczął wykonywać pchnięcia. Nie kontrolował też już łez, które ciekły mu z oczu po policzkach. Miał zamknięte oczy i się wyrywał, nie mogąc uwierzyć, że to się dzieje. 
I nawet, gdy ktoś już zabrał Rufusa... dalej nie mógł opanować dreszczy i spazm płaczu i tylko zwinął się w kulkę, broniąc się przed całym światem. Tu nie chodziło o to, że to go bolało fizycznie... Nie. Bolało jak cholera. Ale na psychice. Poczuł się tak, jakby właśnie ktoś go zgwałcił. I do tego poczuł się jak śmieć, bo to było tak, jakby w pewien sposób zdradził Stinga. A to było najgorsze. On mu już nie wybaczy. Na pewno mu nie wybaczy. 

~

Teraz Natsu został otoczony przez bandę kobiet, które przykryły go jakimś kocykiem i uspokajały. Za to nikt nie uspokajał Stinga... który właśnie tarzał się z nagim Rufusem po podłodze.
- Ty skończony śmieciu! Trzymaj się z dala od mojego Natsu! Masz go, kurwa, nigdy więcej nie dotykać! ZABIJĘ CIĘ! - krzyczał, zadając mu ciosy na oślep. 
Chłopak nie bardzo miał jak się bronić. Sądził, że on i Sting mają mniej więcej tyle samo siły, ale teraz okazywało się, że był słabszy.
- Złaź ze mnie! - wydarł się, ale nic więcej nie mógł z siebie wydusić, bo w tym momencie dostał z całej siły w brzuch.
- ZABIJĘ CIĘ, KURWA! - Do Stinga nawet nie docierało, że dość mocno poturbował tego skurwiela. Naprawdę chciał do zabić. Tak bardzo go nienawidził...
A reżyser sam już nie wiedział, co ma robić, wiec w końcu wziął megafon i...
- SPOKÓJ! - wykrzyknął. Tyle że... i tak nikt go nie słuchał.

~

Natsu nawet nie ogarnął, że ktoś go przykrył. Nie słuchał też, co mówią do niego te kobiety... nic. Dalej płakał, choć z każdą chwilą nieco słabiej. Ogarniała go pustka, obrzydzenie do samego siebie i strach, że Sting będzie znów na niego zły. Jak się dowie. Oczywiście nie zauważył tego, że jego chłopak w tym momencie okładał Rufusa pięściami. W sumie sam mógłby to zrobić... gdyby tylko to, co się wydarzyło, nie zadziałało tak bardzo na jego psychikę. Naprawdę poczuł się jak śmieć... Nie umiał się obronić. Za wolno zorientował się, co jest grane. Był zbyt mało czujny. Poczuł się jak skończona dziwka, której każdy może włożyć. To go obrzydzało i chciało mu się rzygać... ale też płakać. Dalej nie mógł się uspokoić. 

~

W końcu Sting przestał bić tego śmiecia... bo po kilku minutach skumał, że tamten jest nieprzytomny i porządnie obity. Wstał z podłogi z cichym sapnięciem i spojrzał w stronę swojego narzeczonego. Przepchał się przez tłum płaczących i współczujących kobiet i wziął chłopaka w ramiona.
- Kocham cię... cicho już... - szepnął mu do ucha. Sam cały się trząsł ze zdenerwowania. - Jesteś bezpieczny, skarbie...
- Nie mam wyjścia. Muszę zwolnić Rufusa... - To reżyser westchnął cicho, teraz też już domyślając się, co on w ogóle zrobił. Gdyby pozwolił Natsu, aby to Sting go dotykał, nic by się nie stało i nawet miałby swoją scenę. A w ten sposób... uch. Nie wypłaci się im do końca życia. Zbankrutuje przez swój błąd.

~

-S-Sting... -Zapłakał cicho i wszedł chłopkowi na kolana, tuląc się do niego jak najmocniej i nawet wbijając paznokcie w jego plecy, jakby bał się go nawet puszczać. Dalej jeszcze cicho szlochał w jego koszulkę i drżał, ale jednak czując, że ma przy sobie ukochanego, powoli się uspokajał. -Nie chciałem... nie chciałem! -Wydusił z siebie, jakby bał się, że blondyn powie mu, że jest śmieciem i z nim zerwie. Nadal był w szoku po tym, co się wydarzyło i nie myślał trzeźwo. 

~

- Kotek... Ja wiem. Rufus już ci nie zagrozi. Ani nikt inny. Jestem tu... - szeptał, głaszcząc go spokojnie po plecach. Zakrył go kocem, żeby nikt nie patrzył na jego nagie ciało. I spojrzał na kobiety wzrokiem mówiącym "wypierdalać stąd". O dziwo, zrozumiały przekaz. Wszyscy zrozumieli. I Maniek nawet zabrał stąd Rufusa, razem z jego ubraniami.
Sting i Natsu zostali sami. Blondyn położył Dragneela na tym pieprzonym łóżku i sam ułożył się obok niego. Na razie przykrywał go nadal kocykiem... później pomoże mu się ubrać i stąd wyjdą.

~

Natsu już nic nie powiedział. Nie puszczał się Stinga ani na moment, więc gdy tylko położył się z nim na łóżku, wtulił się w niego nawet jeszcze mocniej. Powoli przestawał już szlochać. A gdy w końcu się uspokoił, pozostało jedynie drżenie. Wczepiał się też w Stinga jak tylko mógł, by być najbliżej... choć żadna pozycja go nie satysfakcjonowała, więc po prostu wbijał paznokcie jeszcze mocniej i mocniej. W pewnym momencie schował nawet głowę pod koszulkę Stinga. Nadal był zestresowany i wyglądało to tak, jakby się wstydził i obawiał się, że ktokolwiek go tu zobaczy. 

~

- Natsu... - szepnął, widząc jego zachowanie. Ten pieprzony Rufus... zapierdoli go. Zapierdoli go, kurwa. A potem rzuci tą robotę w pizdu. Nie będzie pracował w takich warunkach. I tak przez ten krótki czas zarobił tu więcej, niż na kilkuletniej pracy dostawcy pizzy.
- Kochanie, jestem tu, tak? Nie musisz się bać... nie zostawię cię ani na moment. Zaraz zadzwonimy po taksówkę... ubierzemy cię... i pojedziemy do domku, tak? - mówił cicho, trzymając go mocno przy sobie. Miał ochotę rozjebać łeb Rufusowi... ale i reżyserowi, że nie zareagował. I pozostałym... którzy też nic nie zrobili, aby temu zapobiec. Tylko pozwalali temu śmieciowi pieprzyć jego Natsu... same skurwysyny. 
- Kotek, powiedz coś - szepnął jeszcze.

~

Natsu nic nie mówił, jedynie słuchając Stinga. A gdy ten poprosił go, by coś powiedział... otworzył nawet usta, ale... nie wiedział nawet CO powiedzieć... Że czuje się jak śmieć? Że boi się stąd wyjść i że wszyscy będą się z niego śmiać? Że jest beznadziejny, bo powinien umieć się bronić, a tak łatwo dał się zgwałcić? I myśląc o tym... nic nie powiedział, ale znów zaczął płakać. 

~

- Hej... spokojnie. - Przytulił go jeszcze mocniej, o ile to było w ogóle możliwe. - Naprawdę nic ci już nie grozi, a Rufus dostał za swoje... - szepnął. - Wszystko już dobrze, tak? - Pocałował go czule w głowę. - Czekaj... - powiedział wreszcie i sięgnął po bokserki chłopaka. Odrzucił kocyk w bok, wyplątał się z objęć Natsu i założył mu gatki. Potem pomógł mu też ze spodniami i koszulką. Sądził, że w ten sposób Dragneel poczuje się pewniej. Potem znowu go do siebie przytulił i wyciągnął telefon, by zadzwonić po taksówkę.

~

Natsu wydobył z siebie pisk, niczym przestraszony kot, gdy Sting wyplątał się z jego uścisku. Serce znów zaczęło mu mocniej bić i nie zaczął panikować tylko dlatego, że wiedział, że to jest Sting i nic mu nie zrobi... a poza tym chciał go ubrać. I faktycznie, gdy miał na sobie pełną garderobę, poczuł się odrobinę pewniej. Ale mimo to... jak tylko Sting go znów przytulił, to ponownie wbił w niego paznokcie, jakby w obawie przed tym, że znowu się wyplącze z uścisku. 

~

- Cii... Już cię nie puszczę - szepnął, gdy już zamówił taksówkę, która miała przyjechać za kilka minut. Ale chwilkę mogli jeszcze poleżeć. Głaskał Natsu uspokajająco po głowie i plecach, otarł mu ostatnie łezki i cmoknął w usta.
- Zaraz cię stąd zabiorę. I już tu nie wrócimy. Ani ty, ani ja. - Przytulił go mocniej. Zgarnie tylko hajs jutro... i to koniec jego przygody z serialem.

~

Znowu nic nie odpowiedział, ale pokiwał tylko głową na zgodę. Owinął teraz szczelnie ramiona wokół jego szyi, a nogi wokół bioder, pewny, że w ten sposób Sting mu już nigdzie nie ucieknie. Nawet na sekundę. Bał się zostać w tym miejscu sam... I nawet jego umiejętności w walce mu nie pomogą, bo był w tym momencie zbyt zestresowany, by w ogóle ich użyć. 

~

Po dłuższej chwili stwierdził, że pora się podnieść. Z trudem mu się to udało, ale jednak. Trzymał Natsu, aby mu nie spadł, a że ten nadal był tak do niego przylepiony, nie było problemu. Wyszedł z nim przed studio, po drodze mijając tylko nieliczne osoby. Większość pewnie siedziała teraz w głównej sali, na której nagrywali inne sceny. Dobrze, że oni po prostu przechodzili obok, a nie centralnie przez to pomieszczenie.
Poczekali przed budynkiem dosłownie minutę i taksówka zajechała, więc Sting wpakował do niej Dragneela i sam usiadł zaraz obok. Powiedział taksówkarzowi, gdzie ma jechać i na nowo objął Natsu ramionami. Chciał, aby czuł się dobrze. A Rufus... jeszcze się z nim policzy. Jutro. O ile go zobaczy.