wtorek, 29 marca 2016

Rozdział 50.

Rozdział 50.
Kilka dni później...
Natsu siedział w domu, na kanapie i oglądał telewizję. Rozmawiał już z Grayem i wiedział, że z wyjazdu na kilka dni chyba nici... bo żaden z nich nie miał pomysłu CO powiedzieć Stingowi, by nie nabrał żadnych podejrzeń. A Natsu nie chciał opowiadać chłopakowi o swoim ojcu, bo... to był dla niego bardzo drażliwy temat. Po za tym ojciec nie dzwonił już ani razu, od tamtego nieszczęsnego rozbicia komórki, więc... może dał sobie spokój?
Westchnął skacząc na następny, nudny kanał. Sting akurat zmywał naczynia, poganiany przez mamę, więc... było nudno.
Do czasu, aż nie zadzwonił dzwonek do drzwi. Może to Gray? Oby! Przynajmniej nie byłoby nudno.
Natsu wstał i biegiem dopadł do drzwi, by potem z rozmachem je otworzyć. Lecz zamiast zobaczyć swego przyjaciela...
-Witaj, Natsu. -...Zobaczył kogoś zupełnie innego. Kogoś, kogo widok tak go sparaliżował, że nie był w stanie teraz ruszyć się choćby o milimetr, czy wypowiedzieć jakieś zdanie. -Wydoroślałeś. -Ten sam uśmiech... głos... Nie, to nie może być prawda. Nie!

~

Mamuśka - słysząc dzwonek do drzwi - z zaciekawieniem wyjrzała z kuchni. Nie umknęło jej uwadze, że Natsu wyraźnie się wystraszył na widok rosłego mężczyzny, stojącego w drzwiach. Trzeba było wybadać sytuację.
- Witam, możemy w czymś pomóc? - zapytała uprzejmie i przywołała na twarz uśmiech. Stanęła przy Natsu i położyła mu dłoń na ramieniu, wpatrując się intensywnie w intruza.
~

-Witam, jestem ojcem Natsu, a pani? -Igneel kulturalnie wyciągnął do kobiety dłoń, a gdy ta mu ją podała, schylił się i ją w nią pocałował. Potem uniósł się i szarmancko uśmiechnął. -Widzę, że mój syn jest zaskoczony tą nagła wizytą, ale... przejdzie mu. -Zaśmiał się lekko i wszedł do środka, zamykając drzwi.
A Natsu... jak nic nie mówił, tak nie powiedział też nic teraz. Nie wiedział co. Musiał... musiał iść do Graya! Albo nie... teraz nie mógł opuszczać tego domu i najlepiej, jak będzie trzymał się ciągle Stinga. Wtedy ojciec mu nic nie zrobi... prawda?

~

- Jestem matką jego narzeczonego, Stinga - odparła, uważnie obserwując reakcje swego przyszłego zięcia. Wyglądał bardziej na przestraszonego, niż zaskoczonego... - Rzeczywiście, Natsu nie wspominał, że pan przyjedzie. Ale zapraszam do kuchni, napije się pan czegoś? - Delikatnie popchnęła przed sobą młodszego Dragneela w tamtym kierunku, a gdy znaleźli się w pomieszczeniu, natrafili na niezadowolonego Stinga, który właśnie skończył zmywać.
- Och? Dzień dobry - przywitał się na widok nieznajomego.
~

Igneel nic nie powiedział na komentarz tej kobiety, ale za to posłał dyskretnie bardzo, ale to BARDZO złowróżbny wzrok w stronę Natsu, przez co młodszego przeszedł dreszcz i zaczął panikować. Ruszył do kuchni, gdyż popchnięcie wybudziło go z transu, ale... dalej miał przestraszony wyraz twarzy. Igneel wszedł do kuchni zaraz za nimi i podszedł do Stinga.
-Sting, tak? Czyli to ty jesteś narzeczonym mojego synka? -Spytał niby miło i niby z lekkim uśmiechem, ale... to była tylko gra. Był wściekły. I jak najbardziej niezadowolony z tego faktu. Ale... tylko Natsu umiał teraz odczytać prawdziwe emocje i myśli swego ojca.

~

- Pan jest jego ojcem? - Sting był zdziwiony. - Nic nie mówił, że pan przyjedzie, ale tak... to ja. - Uśmiechnął się lekko. Był trochę zdezorientowany... bo tata Natsu przyjechał tak nagle...
Mamuśka nie ufała temu typowi, więc szybko wtargnęła między niego i swojego syna, że niby chciała po szklankę sięgnąć. Tak naprawdę to był instynkt opiekuńczy. Coś było nie tak, tylko co?
- Zrobię panu herbaty. - Uśmiechnęła się miło, wypchnęła Stinga w stronę Natsu i nastawiła wodę w czajniku.
Zaskoczony blondyn wziął różowowłosego w objęcia, nie dając po sobie poznać zmieszania.
~

Natsu nie mógł ukryć, że poczuł ulgę, gdy tylko poczuł wokół siebie ramiona ukochanego. Czuł się w tej pozycji trochę bezpieczniej. Niestety... jego ojciec tak nie uważał. Widział to, czuł. Ten sposób, w jaki patrzył na Stinga... jakby chciał go zabić na miejscu. Ale... blondyn tego pewnie nie widział. Natsu po prostu wyuczył się rozpoznawać po zachowaniu ojca, kiedy chciał kogoś uderzyć, a kiedy nie...
-Długo jesteście razem? -Padło pytanie ojczulka, który zajął miejsce przy stole, udając opanowanie.
-R - rok. Ponad. -Po raz pierwszy od wejścia Igneela, Natsu się odezwał. Ale gdy potem padł na niego wzrok rodzica... cały zadrżał w uścisku kochanka.

~

- Hej, zimno ci? - Sting zmarszczył lekko brwi, gdy Natsu się zatrząsł. Przytulił go mocniej i zaczął głaskać po plecach i ramieniu, jakby chciał go rozgrzać.
Mamuśka i to zauważyła. Niby ojczulek był miły, wydawało się, że zagrożenia nie stwarzał... ale Natsu się go wyraźnie bał. A tego tak zostawić nie mogła. Obiecała sobie, że nie zostawi synów samych nawet na chwilkę.
~
Natsu tylko pokiwał twierdząco głową, nic nie mówiąc. Już lepiej w sumie, żeby Sting myślał, że mu zimno... Bo inaczej zacznie pytać o powód.
-Natsu. -Nagle zwrócił się do niego ojciec, powodując szybsze bicie jego serca. -Mogę porozmawiać z tobą na osobności? Sprawy rodzinne. -Wyjaśnił miło, uśmiechając się delikatnie. Ale... Natsu się na to nie nabrał. Znów się zatrząsł i zaczął w duchu panikować.
-N - nie bardzo, tato. To niekulturalne tak wyjść, hehe... he... Innym razem. -Próbował jakkolwiek się wymigać od tej rozmowy.
-Oj, Sting na pewno nie będzie miał nic przeciwko. Prawda, chłopcze? -Spojrzał na blondyna równie miło.

~

Sting znowu poczuł się dziwnie zmieszany. No ale skoro rodzic prosił... nie wypadało odmówić.
- No... dobrze... Nie będę przeszkadzał. - Uśmiechnął się lekko, pocałował swojego chłopaka w czoło, a potem wyszedł, posyłając mu ostatni uśmiech. Mamuśka co prawda też wyszła... ale czatowała pod drzwiami. Koniecznie z miotłą!
I wtedy... przyszedł też Gray.
- Jest Natsu? - zapytał na wstępie. Chciał z nim pogadać.
- Gada z ojcem - odpowiedział mu Sting.
- Kurwa - zaklął cicho i... wparował do kuchni, jak gdyby nigdy nic. - O, dzień dobry, panie Dragneel, jak miło pana widzieć! - Uśmiechnął się sztucznie i zamknął za sobą drzwi.
~
Gdy zostali w pomieszczeniu sami... Natsu wycofał się jak najdalej, uderzając plecami o ścianę. Cały drżał i bał się cokolwiek zrobić. Ojciec za to spokojnie wstał od stołu i z uśmieszkiem chciał się zbliżyć do synka, by powiedzieć mu co nieco na ucho, bo domyślał się, że ktoś może ich słyszeć... ale wtedy im przerwano.
-Och... Gray, tak? -Spytał grzecznie Igneel i uśmiechnął się do chłopaka. -Ciebie również, chłopcze. Nie spodziewałem się, że nadal trzymacie się z Natsu razem. -A tak naprawdę... Igneelowi się to nie podobało. WIEDZIAŁ, że Natsu uciekał często do tego Fullbustera. Szczyl musiał co nieco wiedzieć. Dlatego... w jego obecności musi tym bardziej uważać, żeby się czasem komuś nie wygadał. A co do Natsu... był spokojny. Syneczek nigdy by nie poszedł z niczym na policję. Był zbyt przerażony i do tego... wiedział, że nie chciał wplątać w to Wendy. On też nie.

~

- Trzymamy i zawsze będziemy - odpowiedział i zmierzył go z pozoru spokojnym spojrzeniem, a tak naprawdę był zły. Bał się o Natsu. Aż ledwo się powstrzymał, żeby czegoś nie palnąć. Przez to Natsu by bardziej ucierpiał, a tego Gray nie chciał. - Co tam u pana? Jak tam Wendy? Ma kogoś? - pytał, żeby tylko grać na czas. - O, Natsu, właśnie, mamuśka Stinga cię wołała. Mówiła coś o brudnych gaciach - wymyślił na poczekaniu, żeby tylko przyjaciel wyszedł stąd do ludzi.
~

-Zawsze? -Igneel uniósł brew, niby rozbawiony, a tak naprawdę był jeszcze bardziej wściekły niż wcześniej. Koło Natsu kręciło się zdecydowanie za dużo facetów. A on... nawet nie wiedział, ze jego syn przejawiał jakieś skłonności homoseksualne. A teraz co? Jest zaręczony? Z facetem? ...po jego trupie dopuści do tego ślubu. Natsu to jego syn i należy cały do NIEGO. Tylko on może decydować o jego losie. -Ach... wszystko dobrze. U Wendy też, ale nikogo nie ma. -Odpowiedział uprzejmie, a gdy usłyszał tekst o gaciach... ledwo powstrzymał warknięcie, bo Natsu, gdy tylko podchwycił możliwość... zwiał.

~

- Och, szkoda, że Wen nikogo nie znalazła. To dobra dziewczyna. - Westchnął cicho, lekko tym zdołowany, ale po chwili jego myśli wróciły na dobry tor. - Tak właściwie... był szczególny powód, dla którego pan teraz przyjechał? - zapytał. Nie no, miał cholerną ochotę mu wygarnąć... musiał się powstrzymywać. - Bo wie pan... jeśli u Natsu znowu... - Ugryzł się w język, wściekły na niego i na siebie. - Nieważne. - Machnął ręką, bagatelizując sprawę.
~

Igneel zmrużył oczy. Teraz był już pewien, że chłopak coś wie.
-Jeśli u Natsu znowu... co? -Uniósł brew, udając, że nie wie, o co chodzi. -Wybacz, chłopcze. -Przepchnął się do wyjścia. -Muszę pogadać z synkiem. -Wyszedł z kuchni i zobaczył, że Natsu tuli się do Stinga, a koło nich stała ta kobieta... Ten widok napawał go złością i zazdrością. -Natsu. -Odparł poważnie i głośno. -MUSIMY pogadać, chodź, kochanie. -Machnął dłonią, by się do niego zbliżył, a potem mogli udać się do sypialni. -Natsu? Coś nie tak? -Powtórzył niby troskliwie, bo chłopak zamarł, nie ruszając się nawet o milimetr.

~

Gray wyszedł za nim z kuchni, wkurzony. Dał niemy znak Natsu, żeby nie ruszał się z miejsca. Mamuśka to dostrzegła.
- Niech pan da biedakowi na razie spokój, biedaczek jest ostatnio jakiś nieswój i pewnie nie ma siły, prawda, kochaniutki? - Przeczesała włosy palcami.
Sting za to nie ogarniał sytuacji.
- Um... Ale nie wypada odmówić rodzicowi rozmowy, zwłaszcza, gdy dawno się go nie widziało - powiedział niepewnie.
- Zawsze mogą porozmawiać innym razem, nie? - wtrącił Gray. - Panie Dragneel, w zasadzie to mam sprawę, jak już pan tu jest... - zaczął, gorączkowo myśląc nad tym, co mógłby powiedzieć, ale nic nie przyszło mu do głowy. Kurwa...
~
-T - tak, w-właśnie. Źle się czuję. Możesz mówić przy innych. -Odezwał się Natsu, tuląc się mocniej do Stinga. Przeklinał w duchu, że jego chłopak tak słabo ogarniał to, że po prostu był teraz przerażony.
-Wybacz, to ważne i muszę pogadać na osobności. -Odparł Igneel, upierając się przy swoim. -Co ci szkodzi? Tak dawno się nie widzieliśmy, a teraz strzelasz fochy? Długo nam się nie zejdzie. -Przekonywał syna. -Hm? Jaką sprawę? I jak już... to poczekaj, aż skończę z Natsu. -Spojrzał na Graya niby z przepraszającym uśmiechem.
-A-ale... ja nie mam tajemnic przed Grayem i Stingiem! Mów tu. -Natsu z kolei nadal nie chciał się ruszyć z miejsca.
-Nie. To TY chodź. Natsu, nie pyskuj. -Mimo ostrzejszego tonu głosu, z powodu puszczania mu nerwów... dalej delikatnie się uśmiechał. -No ile mam czekać? Szybciutko! -Przekonywał "milutko".

~

Gray już miał znowu się wtrącić, ale zadzwonił mu telefon. Zdziwił się trochę, gdy zobaczył, że to Laxus.
- Laxus? Coś się stało? - rzucił do słuchawki. Przecież był w pracy, a wtedy zwykle nie dzwonił. Odszedł na bok, by spokojnie z nim porozmawiać, ale rzucał z oddali złowrogie spojrzenia Igneelowi.
- Niech pan da spokój! - Mamuśka skrzyżowała ręce na piersi, a potem wzięła miotłę i zaczęła zamiatać.
A Sting... wolał już się nie wtrącać.
~

Igneel, widząc, że Gray mu teraz nie zagraża i że Sting jakoś specjalnie nie wygląda na takiego, który zabroniłby mu rozmowy z synem... zignorował kobietę, podszedł do Natsu i pociągnął go za nadgarstek, wyrywając z objęć narzeczonego.
-Nie! Stój! Nie chcę! -Teraz młodszy Dragneel dostał ataku paniki i szarpał się najmocniej jak potrafił, byleby uciec, ale... i tak wylądował w sypialni, a potem ojciec zamknął drzwi na klucz.
-Musimy pogadać. -Zmrużył oczy, podchodząc do trzęsącego się ze strachu syna.

~

Mamuśka zaklęła szpetnie, a wiązanki, jaka wydobyła się z ust Graya żaden szewc by się nie powstydził.
- Laxus, powiedz dziadkowi, żeby przyjechał do Natsu. I niech weźmie ze sobą policję, gówno mnie obchodzi, że masz ważniejsze sprawy na głowie! - warknął cicho do telefonu.
- Dobra. Mam misję - stwierdziła mamuśka i pognała do swojej walizki.
A Sting... dalej nic nie rozumiał.
- Wyjaśni mi ktoś, dlaczego Natsu nie chce gadać z ojcem? - rzucił w przestrzeń, ale odpowiedzi nie dostał.
~

Igneel podszedł na wystarczającą odległość i wtedy... uderzył dalej znieruchomiałego Natsu mocno w brzuch. Ten syknął z bólu i opadł na łóżko, ale nie odważył się w jakikolwiek sposób przeciwstawić. Wiedział z doświadczenia, że wtedy ojciec był jeszcze bardziej wściekły, co kończyło się większą ilością siniaków.
-Masz narzeczonego, huuuh? -Podszedł do łóżka i uderzył pięścią w poduszkę, tuż przy głowie wystraszonego Natsu. -Chcesz mi powiedzieć, że dałeś dupy temu blondaskowi? Od KIEDY bawisz się w prostytucję, dziwko? -Syknął, wkurwiony.
-T - to nie tak...! -Chciał się jakoś obronić, bo wcale nie "dawał dupy", ale... mocny cios w żebra mu to uniemożliwił, a z ust uleciał tylko głośny krzyk. -Zamknij się! –Igneel przytrzymał mu usta dłonią, po czym wdrapał się na łóżko, siadając na biodrach rzucającego się chłopaka. -Mówię, zamknij ryj! -Uderzył go teraz w twarz, co momentalnie podziałało i Natsu przestał się ruszać, wystraszony. -Powiem ci coś... Jesteś mój, pamiętaj o tym. To JA dałem ci życie i równie dobrze mogę ci je odebrać. -Syknął mu do ucha. -Wdałeś się w matkę, synku... tak bardzo mi ją przypominasz... -Przejechał czułym gestem po policzku chłopaka. -Jednocześnie cię za to nienawidzę, jak i kocham. Jesteś taki jak ona... Kurwa! -Przyszpilił go do łóżka, dalej zakrywając mu usta dłonią, ale teraz... w jego oczach był jeszcze większy obłęd niż wcześniej. -Nie masz prawa się z nikim kochać, jasne? Jeśli już ktoś ma cię ruchać w dupę... to tylko ja. -Uśmiechnął się psychopatycznie, na co Natsu otworzył szerzej oczy, przerażony do szpiku kości. Ruchać...? TYM nigdy mu jeszcze nie groził! Momentalnie zaczął się szarpać, wystraszony, ale znów dostał w brzuch, tak na uspokojenie. -Mówiłem, cicho. -Syknął ojciec. -Wiesz... to nic dziwnego. Miałem obsesję na punkcie twojej mamusi, ona umarła... A ty ją tak cholernie przypominasz, że w sumie to będzie jak seks z żoną, nie? I jednocześnie kara dla niej, że mnie zostawiła. -Warczał, nie panując już nad sobą. I gdy tylko mężczyzna wsunął dłoń pod koszulkę Natsu... ten, przerażony, ugryzł go w rękę.
-ZOSTAW MNIE! -Wydarł się na cały blok. -NIE! ZOSTAW! -Krzyczał, aż do momentu, w którym nie dostał w twarz, za nieposłuszeństwo...

~

Mamuśka gorączkowo szukała pewnego przedmiotu, który kiedyś zabrała pewnemu typowi, który miał czelność jej grozić.
- Gdzie to jest, kurwa... - syczała do siebie, praktycznie nad sobą nie panując. Tam coś było nie tak i musiała chronić Natsu! A Sting był takim niedomyślnym debilem, że momentami się zastanawiała, w kogo się, kurwa, wdał! Wreszcie znalazła to, czego szukała i zgarnęła też miotłę. Przeszła przez salon i wtedy... usłyszeli ten krzyk.
- Ja pierdolę! - Gray rzucił się biegiem w stronę sypialni, jawnie przerażony. Niech Makarov się streszcza, do kurwy nędzy!
Teraz wystraszył się i Sting.
- Natsu! Natsu, co się dzieje?! - krzyknął, biegnąc za Grayem. Za nimi blondynka. Szarpnęła za klamkę. Zamknięte, no tak.
- Odsuńcie się, chłopcy! - zarządziła i wymierzyła końcem miotły w zamek.
- M - mamo... ty masz broń? - szepnął Sting, patrząc na pistolet w jej drugiej dłoni.
- Przydaj się na coś i idź po coś, co rozpierdoli zamek! - warknęła.
- Tasak! - Gray pognał do kuchni, zanim ktoś zdążył coś powiedzieć.
~

-Mmhf! -Natsu krzyczał, lecz był zgłuszony przed dłoń na jego ustach. Szarpał się, ale to też nic nie dawało, a ojciec... on... usuwał z niego w szybkim tempie dolną część garderoby. Do oczu napłynęły mu łzy bezradności, gdy tylko został pozbawiony bokserek, miał na sobie tylko koszulkę, która i tak była podciągnięta mocno do góry, by odsłonić mu klatę i... słyszał, jak ojciec rozpina sobie rozporek. A jeszcze ten jego psychopatyczny wzrok... Chciało mu się rzygać. Płakać, krzyczeć.... cokolwiek! Najlepiej umrzeć właśnie w tym momencie. Nie chciał być zgwałcony przez ojca. Nie przeżyłby tego!
-Spokojnie, kochanie. Będę delikatny jak zawsze... -Wyszeptał Igneel na ucho Nacusia i lekko je przygryzł, powodując pisk i mocniejsze odruchy wymiotne u syna. A Igneel... ześwirował już w pełni. Przed oczami widział teraz swą zmarłą żonę, a nie syna. Byli tacy podobni... Nie liczyła się dla niego teraz nawet płeć. MUSIAŁ to mieć! Znów poczuć, jakby miał przy sobie żonę! To wina Natsu, że tak dojrzał i doprowadził go do szaleństwa, przypominając o swej matce...
Wcisnął mu nawet jeden palec do wnętrza, tym razem dłonią mocno trzymając Natsu za ręce, więc chłopak miał wolne usta i... owszem. Wykorzystał to, zanosząc się szlochem bezradności i krzycząc w obłędzie, żeby go zostawił. Żeby dał mu spokój...

~

Gray wrócił z tasakiem i... jebnął nim w drzwi akurat w chwili, gdy do uszu zebranych doszedł szloch Natsu i jego błagania. To go zmotywowało. Walił tasakiem na oślep, praktycznie ową przeszkodę rozpierdalając w drobny mak.
A gdy zobaczyli, co się dzieje... Grayowi zachciało się rzygać, Sting zamarł w bezruchu, a mamuśka rzuciła się na Igneela i pierdolnęła go miotłą. Zrzuciła tego skurwiela z Natsu, emanując żądzą mordu.
- Jeszcze raz tkniesz mojego syna... a utnę ci jaja, skurwielu - wysyczała i wymierzyła w niego broń.
Sting otrząsnął się z odrętwienia i szybko podbiegł do swojego narzeczonego, biorąc go w ramiona.
- Natsu... Mój Boże, Natsu... - szeptał, przestraszony. To, co się działo... było jakimś koszmarem.
- Zabiję cię, ty pieprzony złamasie. - To Gray włączył się do gry, ściskając w ręce tasak. - Za wszystko, co zrobiłeś mu przez te lata. Zabiję cię, kurwa - mówił to spokojnie... ale był wkurwiony i czuł obrzydzenie do Igneela.
~

Igneel nie spodziewał się tak nagłego ataku, więc gdy tylko wylądował na podłodze, warknął i wstał, emanując wkurwem. Ale gdy zobaczył broń... stanął, nie wykonując gwałtownych ruchów.
Natsu natomiast nawet nie patrzył co się dzieje. Dalej powtarzał gorączkowo, żeby ojciec go zostawił, zanosząc sie przy tym głośnym szlochem, prawie, że się nim dusząc. A gdy Sting go objął... wrzasnął i wyrwał się z uścisku.
-Nie dotykaj mnie! -Zakrył się kołdrą, zwijając w kulkę. Nie wiedział, co się dzieje, kto z nim jest, po co... Chciał po prostu być sam, nie ruszany. I nie chciał widzieć ojca...

~

- Teraz grzecznie poczekasz na policję... o ile ten młodzieniec cię nie zabije - powiedziała mamuśka, wściekła. Dalej trzymała miotłę w pogotowiu, a Gray zbliżał się z tasakiem, tak zły, jak nigdy wcześniej.
Za to Sting... przeraził się reakcją Natsu.
- Kochanie, to ja, Sting... proszę, uspokój się. - Wyciągnął dłoń, chcąc go dotknąć, ale się powstrzymał. - Natsu, jesteś już praktycznie bezpieczny... Jesteśmy z tobą... ja, mama i Gray... opanuj się - szeptał uspokajająco.
~

Igneel patrzył na wycelowaną w niego broń, na Graya z tasakiem, ale potem... jego uwagę zwrócił TYLKO Natsu, zwijający się na łóżku i... ten pieprzony Sting, który był ZA blisko jego syna. Starszy Dragneel momentalnie przepchnął się przez mamuśkę, ignorując nawet to, że mogłaby go zabić jednym strzałem. Teraz liczył się tylko Natsu, na którego punkcie ześwirował.
-ODEJDŹ OD NIEGO! -Wrzasnął na Stinga, podchodząc do łóżka. -Jesteś MÓJ Natsu! Zapamiętaj to! Nie masz prawa brać ślubu! Nie pozwalam! Wrócisz ze mną posłusznie do domu i tam porozmawiamy! -Wrzeszczał, wkurwiony.
A Natsu.... dalej opatulał się kołdrą, a jego wzrok padł na ojca, na jego oczy... i zamarł. W strachu. Nie umiał teraz nic z siebie wykrztusić. Zaczął się trząść i płakać. Bał się tego, że zaraz do niego podejdzie... że... że zaraz dokończy to, co robił i... i...
-NIE! -Ta wizja spowodowała, że Natsu ponownie zaczął krzyczeć, by zostawiono go w spokoju. -Odejdź! ODEJDŹ!

~

Sting nie myślał wiele, tylko po prostu skoczył na Igneela, wywalając go znowu na podłogę.
- Nie będziesz mu mówił, co ma robić! Nie zasługujesz na miano ojca! Prawdziwy ojciec nigdy nie skrzywdziłby swojego dziecka! - Był wkurwiony. Porządnie. - Prawdziwy ojciec chciałby jego szczęścia!
- Natsu to tylko MÓJ syn, nie masz prawa nazywać się jego ojcem, pieprzony skurwielu. - Mamuśka przystawiła broń do czoła Igneela, a z drugiej strony nadszedł Gray, który wbił tasak dosłownie kilka milimetrów od szyi mężczyzny, na ostrzeżenie. Wszyscy byli wściekli.
- Jesteś zwykłym świrem, Dragneel... Już dawno miałem ochotę cię zapierdolić, ale teraz przegiąłeś - syknął. - Zgnijesz za kratkami, chyba że wolisz zginąć tutaj...
~

Natsu dalej płakał na łóżku, nie mogąc się uspokoić. Widział, że ojciec został powalony przez Stinga, że wszyscy chcieli mu pomóc... Ale on i tak bał się, że tata zaraz ich wszystkich pokona, że do niego podejdzie, że weźmie go gdzieś, gdzie będą sami i... po prostu nie mógł powstrzymać dreszczy, szlochu i szybko bijącego serca.
-TWÓJ? -Igneel warknął na Stinga, wkurwiony jeszcze bardziej, niż na początku. -To MÓJ syn! Dzięki mnie żyje, więc mam pełną władzę nad jego życiem i MOGĘ mówić, co ma robić! -Krzyknął, zgrzytając zębami. Zaczął się szarpać, a że był silniejszy od Stinga, pewnie za moment by go wywalił na ziemię, gdyby nie...
-NIE RUSZAĆ SIĘ! -Do pokoju wpadła grupa wyposażonych w broń policjantów, która od razu załapała co się dzieje i podbiegła do Igneela, by zakuć go w kajdanki.
-Gray?! Gdzie jesteś?! -Zaraz za nimi do pokoju wleciał przerażony Macarov, który widocznie bał się, że coś stało się jego wnuczkowi.

~

- To, że dałeś mu życie, nie znaczy, że masz nad nim władzę! On sam decyduje o swoim życiu! - Sting z całych sił próbował utrzymywać Igneela w miejscu. Mamuśka przyłożyła mężczyźnie kilka razy miotłą, trzymaną w drugiej ręce. Bo... broń była nienabita. W innym wypadku już dawno by go zastrzeliła, bez wahania.
I kiedy już Grayciu podnosił tasak, aby odrąbać chujowi łeb z zimną krwią... wpadła policja, więc szybko upuścił narzędzie i wstał.
- Tu jestem. Nic mi nie jest - uspokoił Macarova, ale widać było, że nadal jest wściekły.
Sting - teraz już trochę spokojniejszy - wrócił do Natsu i usiadł obok niego.
- Już dobrze, kochanie... Już wszystko będzie dobrze, więcej cię nie skrzywdzi... - szeptał cicho.
Za to mamuśka... wykłócała się w policjantami.
- Nie oddam wam broni! To moja własność! Zabrałam ją jakiemuś oprychowi, który zamierzał mnie okraść! To moje!
~

-S - Sting... -Natsu zaczynał się już uspokajać, gdy tylko zobaczył, że ojciec jest skuty kajdankami, a potem wyprowadzany z pokoju. Ale w progu...
-BĘDZIESZ MÓJ, NATSU! WRÓCĘ PO CIEBIE! -Darł się ojciec, na co różowowłosego znów przeszły dreszcze strachu i skulił się bardziej na łóżku, zamykając oczy i płacząc. Z bezsilności i przeżytej traumy.
Macarov za to podszedł do Graya i pogłaskał go po ramieniu, choć musiał się nawysilać przez swój niski wzrost.
-Ktoś z was musi pojechać na komisariat, by powiedzieć, co się wydarzyło. -Wyjaśnił. -Najlepiej wszyscy, ale widząc stan Natsu... Jedno z was może z nim zostać. Innym razem sam złoży zeznania.

~

- NIEDOCZEKANIE TWOJE! - wydarła się za nim mamuśka i pobiegła, by wbić mu miotłę w dupę. A broni... policjantom nie oddała.
- Dobrze, mamo! - pochwalił matkę Sting i przytulił do siebie swojego narzeczonego, chcąc go jakoś uspokoić. Rozumiał, że to było dla niego bardzo ciężkie przeżycie... i musiał przy nim teraz być. - Zostanę z Natsu.
- Ja pojadę na komisariat - powiedziała kobieta, odstawiając już miotłę na bok.
- Też chwilę tu posiedzę... a potem się stawię na komisariacie. - Gray przeczesał włosy palcami. - Jeszcze muszę pójść do Laxusa, bo mi coś marudził przez telefon. - Westchnął cicho.
~

-S - Sting... -Natsu nie umiał wydusić z siebie nic więcej. Po prostu mocno wtulił się w swego chłopaka, czując, że on mu nic nie zrobi i że przy nim jest bezpieczny.
Macarov spojrzał na Graya jeszcze chwilę, jakby nad czymś myślał... ale potem tylko westchnął.
-To chodźmy. -Zwrócił się do matki Stinga, a potem skierowali się do wyjścia.

~

- Ja tu jestem, Natsu. Nie zostawię cię nawet na moment, rozumiesz? - szeptał, głaszcząc go po głowie i przytulając do siebie mocno. Teraz już wiedział, dlaczego chłopak zachowywał się dziś tak dziwnie... Uch.
Gray popatrzył za Macarovem z dziwnym wrażeniem, że staruszek chciał mu coś powiedzieć. To jednak szybko go opuściło. Usiadł po drugiej stronie Natsu i pogłaskał go po ramieniu, nic nie mówiąc. Miał nadzieję, że jakoś to wszystko się ułoży.
~

-W-wiem. -Szepnął, trzęsąc się i mocniej tuląc do Stinga. Czuł, że to i tak za mało, więc spojrzał dalej wystraszonym wzrokiem na Graya i szepnął: -Przytul. -Chciał poczuć się bezpiecznie. A co pomogło by mu lepiej, niż obecność dwóch najważniejszych w jego życiu osób?

~

Gray natychmiast zrealizował jego prośbę i teraz razem ze Stingiem mocno go przytulali.
- Jesteś bezpieczny - szepnął.
- Jak mama wróci, to zobaczysz, że cię z oka nie spuści. Jesteś jej ulubieńcem - powiedział cicho Sting i uśmiechnął się leciutko, a potem pocałował go w czoło.
- Widzisz, nie zostawimy cię. - Gray przytulił go jeszcze mocniej.
~

Natsu dłuższą chwilę nic nie mówił, powoli opanowując się i relaksując w uścisku pomiędzy Stingiem i Grayem. Nie było z nim najlepiej... ale uniósł wzrok, podchwycając temat.
-U- ulubieńcem? -Spytał z dużymi oczkami i załamującym się nadal głosem. -Czyli... żadnego twojego chłopaka tak nie lubiła? -To go trochę pocieszało.

~

- No tak, zawsze ich odstraszała, a ciebie tylko na początku próbowała. A teraz traktuje cię jak syna. Nawet bardziej niż mnie, a to u niej osiągnięcie. Sam wiesz, jaka jest. - Tulił go mocno, zadowolony z tego, że Natsu przynajmniej coś mówił. Przez chwilę bał się, że zamknie się w sobie, ale jak widać tak nie będzie.
Grayciu przytulał Natsu, dopóki nie zobaczył, że już nie drży. Potem się odsunął i pogłaskał go po plecach.
- Ja muszę iść. Przyjdę później - szepnął, uśmiechnął się pokrzepiająco do chłopaków i zostawił ich samych. Niech sobie porozmawiają. Dragneel bardziej teraz potrzebuje swojego chłopaka, a on... musiał pójść do Laxusa, a potem złożyć zeznania.
~

-Próbowała mnie odstraszyć? -Pisnął, zdziwiony, bo... nic nie zauważył. Ale potem... tylko się lekko uśmiechnął, po usłyszeniu następnych słów. Próbował skupić myśli właśnie na tym temacie. Nie chciał myśleć o ojcu, bo wtedy jego wzrok i twarz pełna obłędu oraz pożądania pojawiała mu się przed oczami i... to sprawiało, że chciało mu się rzygać i płakać. Dlatego... wolał myśleć o czymś innym. Musiał.
Uniósł wzrok, patrząc jak Gray znika za drzwiami. Nie chciał, żeby szedł... ale też nic nie powiedział. Widział, że pewnie przyjaciel ma coś innego do roboty... Dlatego teraz tym bardziej wtulił się w Stinga, chcąc poczuć czyjąś bliskość i czułość. Taką prawdziwą miłość... a nie tą, którą obdarzał go jego ojciec.

~

- No wiesz, nie zauważyłeś? A te dziwne opowieści, w dodatku podkoloryzowane? Moja matka cię teraz pokochała, Natsu. I ja ciebie kocham. Nie zostawimy cię i będziemy bronić przed krzywdą. A jak mamuśka dorwie miotłę, to współczuję tym, którzy będą się z nią kłócić. - Przyciągnął go jeszcze bliżej ciała, a potem sięgnął po bokserki chłopaka. Zaczął mu je powoli zakładać. Może to też w pewien sposób poprawi jego komfort?
*
Gray wszedł do biura Laxusa bez pukania, jak to miał w zwyczaju podczas odwiedzin.
- No, co tam się takiego dzieje, że chciałeś, żebym do ciebie wpadł? - zapytał i podszedł bliżej, by dać mu czułego całuska. Nie umknęło jego uwadze, że Freed jest w pomieszczeniu i jakoś dziwnie się cieszy. Pff...
~

Natsu zamknął oczy i zaczął się rozluźniać w objęciach swego narzeczonego. Po tych słowach... gestach... czuł się naprawdę bezpieczniej. Lepiej. Ale gdy poczuł, jak chłopak mu wciąga bokserki... spiął się, ale nic nie powiedział. Wiedział, że Sting chce dobrze, więc pozwolił mu na wciągnięcie na siebie gaci, mimo, że przy tym musiał on kilkakrotnie dotykać mu tyłka. Chyba... nie będzie mógł nawet myśleć o seksie przez dobry miesiąc lub więcej.
-Też cię kocham. -Szepnął, drżąc, ale też... faktycznie poczuł się dużo przyjemniej, gdy w końcu nie był nagi w dolnych rejonach ciała.
*
-A bez powodu... Nudziło mi się i chciałem z tobą trochę posiedzieć. -Odparł Laxus, ciągnąc chłopaka na swoje kolana. Taa... przynajmniej przy nim może Freed przestanie wreszcie go podrywać. To było już upierdliwe i Dreyar ledwo nad sobą panował. Zwłaszcza, że parokrotnie udało się temu głupkowi go podniecić, phh...

~

- Wiem, skarbie -szepnął i złożył delikatny pocałunek na jego wargach. Nie umknęło mu to, że chłopak znowu zaczął się trząść. I to tym razem przez niego, uch. Znowu mocniej go przytulił, chcąc przywrócić mu poczucie bezpieczeństwa.
*
- To miłe - szepnął, uśmiechając się lekko. Od razu mocno się wtulił w Laxusa, zadowolony z tego, że tym razem mężczyzna nie jest wobec niego opryskliwy. W przeciągu ostatnich dni był. Westchnął cicho, gdyż jego myśli cały czas wracały do Natsu. To, co miało tam miejsce... było czymś okropnym. Gray po prostu nie mógł uwierzyć, że Igneel posunął się aż do tego. Już do końca mu odbiło. Dobrze, że był już w więzieniu...
- Szefie, może chce szef masaż? Ostatnio o tej porze codziennie go szefowi robię, dlatego no... przesuwamy na później? - zapytał niewinnie Freed.
Grayowi drgnęła brew i natychmiast skupił się na tym, co dzieje się tu.
- Nie kłopocz się, ja mu zrobię masaż, jeśli chce - odezwał się, niby uprzejmie. Tak naprawdę miał ochotę roznieść w pył tę zieloną jaszczurkę!
~

-Mhm... -Zamknął oczka i schował twarz w klatę kochanka, łapiąc się mocno łapkami jego koszulki i lgnąc do jego ciała jak najbliżej. -Nie zostawisz mnie, prawda? -Spytał cicho po paru minutach. -I nigdy nie podniesiesz na mnie ręki, prawda? -Dodał ciszej. W głębi duszy wiedział, że Sting nigdy by tego nie zrobił... Ale w tym stanie, nie ufał w pełni nikomu. Musiał się jakoś uspokoić.
*
-Uch... ta, Gray mi zrobi. Nie kłopocz się. -Laxus zmierzył Freeda ostrzegawczym spojrzeniem. Nie chciał, by denerwował mu Graya, bo jeszcze chłopak coś sobie dopowie, a potem nie da mu żyć, ech...

~

- Nigdy, przenigdy cię nie zostawię i nie skrzywdzę. Tym bardziej fizycznie. Nigdy nie zrozumiem ludzi, którzy krzywdzą w ten sposób swoich najbliższych - odpowiedział uspokajająco. Naprawdę, on nigdy nie uderzyłby Natsu. Nieważne, jak bardzo by był wkurzony. Nic nie usprawiedliwia takiego zachowania.
*
- O, a to podobno ja robię najlepsze masaże. Ta opinia jest powszechna w firmie. - Freed spojrzał na swoje paznokcie, dalej zgrywając niewiniątko. Zupełnie zignorował spojrzenie Laxusa, które nie umknęło też Grayowi.
Co to niby miało znaczyć? Laxus coś przed nim ukrywał?
- Och, nie wątpię, że ta opinia jest dobra, ale pozwól, że skoro już tu jestem, sam wymasuję mojego faceta - powiedział, ledwo panując nad wkurwem. Potem przeniósł wzrok na swojego ukochanego, ale nic nie powiedział, tylko spokojnie zaczął masować jego ramiona. Uśmiechał się przy tym sztucznie.
~

Nic na to nie odpowiedział... Tylko mocniej się wtulił w chłopaka, w ramach odpowiedzi. Był mu wdzięczny za te słowa i faktycznie poczuł się lepiej. Nie zniósłby, gdyby kolejna ważna dla niego osoba tak się zmieniła... i zaczęła się nad nim znęcać.
*
Laxus warknął cicho na ten tekst Freeda, ale nic nie powiedział. I zamiast się rozluźnić... tylko się spiął, gdy Gray zaczął go masować, dalej siedząc mu na kolanach.
-Możesz już iść, Freed. Za godzinę możesz mi przynieść kawę. -Rozkazał, chcąc się go pozbyć.

~

- Kocham cię, wiesz? Naprawdę cię kocham i zrobię wszystko, żebyś był bezpieczny i szczęśliwy - szepnął jeszcze, a potem położył się obok niego i przyciągnął do uścisku. Zakrył ich też kołdrą.
*
Freed uśmiechnął się szeroko i jakże niewinnie.
- Oczywiście, szefie, jestem na każde twoje skinienie... Jak zawsze - powiedział, trochę zalotnie, na co Gray się tylko bardziej wkurwił, a gdy chłopak zniknął za drzwiami, Fullbuster przestał masować swojego chłopaka.
- Masz usłużnych pracowników - powiedział, ze słyszalnym sarkazmem.
~

-Wiem... -Szepnął, a gdy tylko znaleźli się obaj pod kołdrą, poczuł się jeszcze bezpieczniej. -Przepraszam, że nigdy ci o tym nie powiedziałem... Nie wiedziałem, że posunie się do czegoś takiego... -Szeptał trochę nieskładnie, a do oczu znów napłynęły mu łzy. Sting nie wiedział NIC o jego sytuacji w domu... nawet o tym, że jego mama nie żyje...
*
-Masz z tym jakiś problem? -Zmrużył oczy, powoli się denerwując tym zachowaniem . -Nie zdradzam cię. Opanuj się, okay? -Syknął, nie chcąc teraz się kłócić, ani nic.

~

Sting z początku nie wiedział, o czym Natsu mówi, ale potem zrozumiał.
- To dla ciebie trudne. Logiczne, że nie chciałeś o tym rozmawiać, ale fakt, mogłeś powiedzieć chociażby i po jego przyjściu... Wtedy zareagowałbym odpowiednio i nie dał ci zostać z nim sam na sam - powiedział cicho, głaszcząc uspokajająco po plecach.
*
- He? A w którym momencie ja powiedziałem, że mnie zdradzasz? - prychnął, zdenerwowany. - Po prostu wkurwia mnie ten koleś i dobrze wiesz, że jego gadanina wyprowadza z równowagi. - Skrzyżował ramiona na piersi. - To TY się uspokój, bez przerwy na mnie naskakujesz. Już się nawet praktycznie odezwać nie mogę. Nie kłóćmy się, okay?
~

-Wiem... wybacz. Sparaliżowało mnie. -Wyszeptał, lekko drżąc. -Kiedyś... kiedyś ci może opowiem o wszystkim... ale nie dziś. Albo nie... nie chcę o tym rozmawiać. Spytaj Graya, jeśli chcesz wiedzieć. -Wtulił się w niego mocniej.
*
-Ja?! -Warknął, jeszcze bardziej wkurzony, ale... potem wziął kilka wdechów, chcąc się uspokoić. -Masz rację... ja też nie chcę się kłócić, wiec zakończmy ten temat. -Odparł, dalej zdenerwowany. -Chciałem z tobą posiedzieć, żeby NIE siedzieć z nim, okay? Daj spokój... -Był już zmęczony zazdrością Graya.

~

- Nie musisz mówić, jeżeli nie chcesz. Wiem, że ci z tym ciężko, więc... lepiej pogadam z Grayem - powiedział, przyciągając go do siebie jeszcze bardziej, o ile to w ogóle możliwe. - Spróbuj się zdrzemnąć... ja tu będę - szepnął jeszcze.
*
- Przecież ja nic nie mówię. Nie zamierzam się z tobą kłócić o jakiegoś wkurzającego typka. - Przytulił się do niego, chcąc, żeby się uspokoił. Miał dość afer na jeden dzień... ale jak ten cały Freed jeszcze raz coś takiego powie, co będzie kazało mu się zastanawiać nad wiernością Dreyara... to wybuchnie. Już to czuł.
- Kocham cię. - Cmoknął go w szyjkę.
~

-Mhm... Gray wie o wszystkim, więc spytaj jego... -Szepnął jeszcze raz, powtarzając się. Już od jakiegoś czasu czuł znużenie, pewnie przez nadmierny płacz. I teraz... naprawdę chciało mu się spać. Ale mógł powoli odpłynąć tylko dzięki temu, że przy Stingu czuł się w pełni bezpieczny. Inaczej nawet nie zmrużyłby oka.
*
-Ta, ja ciebie też. -Odpowiedział i mimo zdenerwowania, przytulił do siebie chłopaka, chcąc się jakoś uspokoić. Nie chciał się denerwować, bo i tak ostatnio za często puszczały mu nerwy...

~

Już nic nie powiedział, tylko mocno do siebie tulił chłopaka. Chciał mu dać bezpieczeństwo, ciepło i miłość. Teraz... potrzebował jej nawet bardziej, niż po wypadku. I Sting miał tego pełną świadomość.
*
- Wiem - odparł cicho, tuląc się mocniej. W ostatnich dniach było naprawdę ciężko. Gray musiał się powstrzymywać, żeby nie mówić rzeczy, które mogłyby wkurzyć Laxusa. Ba! Nawet czasami się zastanawiał, czy się w ogóle odzywać. Nie chciał, żeby tak to wyglądało, ale musieli po prostu przeczekać... w końcu wszystko się uspokoi, prawda?



No dobra, mam parę ogłoszeń. To ważne!
Po pierwsze, nie miałam w ogóle głowy do tego, żeby chociażby wpaść, no i z czasem też było momentami cienko. Dlatego też wstawiam rozdział tak późno, przepraszam. Postaram się już nie robić tak długich przerw ;x
I czytałam wasze komentarze, dziękuję za zainteresowanie i wyglądanie rozdziału, to dla mnie wiele znaczy i dla Iris pewnie też :) Nie miałam zamiaru robić postu od yaoi, no ale wyszło jak wyszło XD"
Mam jeszcze prośbę... Chciałabym odnowić żywot tej strony: https://www.facebook.com/Gratsu-real-life-yaoi-234554963390062/?fref=ts  i bardzo by mi pomogło zainteresowanie nią. Chcę tam wstawiać powiadomienia o nowych rozdziałach nie tylko na tym blogu, ale też innych - a o tym za chwilę.
Cóż, jak zapewne wiecie, prowadzę też odrębną "działalność" pisarską i jakiś czas temu założyłam bloga, na którym będzie kilka opowiadań, a nie tylko jedno. Liczę na to, że będziecie tam czasem wpadać: http://new-story-fairy-tail.blogspot.com/ - bo o tym też zamierzam powiadamiać na stronce.
No i zbierałam zamówienia na blogu http://melodie-jutra.blogspot.com tylko jak na razie mam trzy, przez co zastanawiam się, czy na pewno wracać do pisania one shotów. Jeśli pojawi się więcej zamówień, pewnie tak zrobię.
oczywiście będzie potrzeba do mnie trochę cierpliwości, ale jestem pewna, że jeśli będziecie mnie dopingować, chętniej będzie mi się pisało i będę mieć ochotę robić to częściej :) Bo jak na razie pomysły są, ale za to brak chęci.
No i jeszcze mam zamiar zapytać Iris, czy chciałaby założyć kolejnego bloga, bo mamy zaczętą nową historię i pisanie jej sprawia nam obu przyjemność. Miło by było zobaczyć ją na blogu, przynajmniej moim zdaniem ^^
Mam nadzieję, że ktoś w ogóle to przeczyta ;v;
Liczę na was!
~Misuzu