czwartek, 7 stycznia 2016

Rozdział 47.

Macie, wyjątkowo długi ^^ Nie wiem, kiedy teraz coś wstawię, więc proszę uzbroić się w cierpliwość (i tak nikt tego co piszę od siebie nie czyta, ale to się wytnie).


Tydzień później...
Natsu i Loki faktycznie poszli do Graya by pożyczyć od niego spodnie. I od tamtej chwili... Dragneel unikał przyjaciela, jak i chłopaka, bo był zbyt zażenowany tym, co się wydarzyło. WIDZIAŁ jak Gray się na nich patrzył. Pewnie myślał, że zdradził Stinga, ale... ale to nie prawda! Phh...
A dziś, Nacuś siedział ze swym chłopakiem w restauracji i kończyli już jeść posiłek. Ale... różowowłosy był małomówny. Tak jak i cały tydzień. Nadal nie mógł się pozbyć myśli, że jednak jest winny tego, że dał się podniecić Lokiemu. Czuł się jak jakiś zdrajca, a przecież nim nie był...

~

Sting czuł się nieswojo, bo Natsu ciągle go unikał i domyślił się, że może było to spowodowane tym, że wtedy Loki go „porwał". W dodatku jego chłopak wrócił do domu w spodniach nienależących do niego, a to kazało mu się zastanowić nad tym, czy czasami matka nie miała racji i Dragneel nie zwieje mu sprzed nosa...
Musiał więc zastosować drastyczne środki. A bynajmniej myślał, że są drastyczne, ech... Dlatego wtedy, gdy obaj skończyli już jeść, odchrząknął.
- Natsu... Widzę, że ostatnio nad czymś dużo myślisz. Nie chcę w to wnikać, ale... Mam do ciebie jedno, małe pytanie... - Wstał z miejsca, podenerwowany i odnalazł w kieszeni małe pudełeczko. Potem uklęknął przed chłopakiem i spojrzał poważnie w jego oczy. - Wyjdziesz za mnie? - zapytał, próbując nie pokazać po sobie tego, że boi się odmowy.
~

Z zamyślenia wyrwał go głos ukochanego. Ze zdezorientowaniem patrzył, jak chłopak wstaje i mówi, że ma do niego jakieś pytanie. Momentalnie wezbrał w nim strach, bo co, jak Sting się o wszystkim dowiedział?! Jak chce go zostawić?! ...Ale zamiast tego...
-Co? -Zamrugał, patrząc z szokiem na klęczącego blondyna. Potrzebował paru minut na przyswojenie do siebie tego, co chłopak mu proponował. A gdy już to do niego dotarło... -CO?! -Wybałuszył oczy i zrobiło mu się słabo. Z tych wszystkich emocji tak po prostu zemdlał, spadając z krzesła na ziemię, co nie obeszło się bez zainteresowania innych klientów.

~

Sting już myślał, że chłopak mu naprawdę odmówi... ale nie. Nie odmówił. Tylko zleciał z krzesła i był nieprzytomny... lub umarł!
- Natsu! Hej, Natsu, nie umieeeraaaaj~! - dopadł do niego, spanikowany i zaczął go cucić, bijąc lekko po twarzy. Kiedy to nic nie dawało, po prostu sięgnął po szklankę wody i oblał nią twarz ukochanego. Miał nadzieję, że żyje! Bo jak nie... to by znaczyło... że to Sting go zabił! Nie wybaczyłby sobie tego!
~

-Uch! -Uniósł się do siadu i zaczął kaszleć, bo woda dostała mu się do dróg oddechowych. A gdy już doprowadził oddech do porządku... spojrzał na Stinga nieprzytomnie, nie bardzo ogarniając, co się dzieje. Tamten szok chyba spowodował, ze zapomniał o oświadczynach.
-Co jest? -Spytał, zdezorientowany.

~

Sting odetchnął z ulgą, gdy Natsu się obudził i mocno go do siebie przytulił.
- Uff... Zemdlałeś, jak ci się oświadczyłem... I myślałem, że zszedłeś na zawał - wyjaśnił cicho, trochę smutno. - Ale dobra... Rozumiem, to był dla ciebie szok i... zapomnij. - Machnął ręką, a potem wstał, puszczając go już. - Nie takiej reakcji się spodziewałem.
~
-O-oświadczyłeś? -Jego oczy znów przybrały rozmiary dużych spodków UFO, przypominając sobie tamto wydarzenie. Siedział tak, sparaliżowany... aż do momentu, gdy Sting nie wstał, wyraźnie smutny i zdołowany. Patrzył na niego i poczuł się winny. Nie chciał tak reagować! To był po prostu szok! I... Natsu nie chciał się jeszcze hajtać. Ale znowu... kochał Stinga i nie chciał nikogo innego...
Chyba podjął już decyzję.
Wstał nagle i rzucił się na blondyna, teraz wywalając JEGO na plecy i leżąc na nim... pocałował go mocno. A chuj, że przy świadkach.
-Tak! -Odparł radośnie, gdy się od niego oderwał. Uśmiechał się do niego czule. No bo... może na ślub jeszcze za wcześnie, ale co im szkodzi być narzeczonymi? To... było naprawdę miłe. Czuć, że jest dla Stinga aż tak ważny...

~

Sting już chciał w sumie zapłacić i wyjść, tylko czekał, aż Natsu pozbiera się z gleby... ale zanim zdążył zrobić cokolwiek, zaliczył bliskie spotkanie z podłogą. W dodatku coś go przygniatało... a tym "czymś" był oczywiście Natsu. Wydał z siebie nieartykułowany dźwięk, no bo... mocno przydzwonił o tą podłogę. Dragneel jednak szybko go zagłuszył pocałunkiem, więc - oszołomiony - odwzajemnił go i objął ramionami, mając w dupie gapiących się na nich ludzi. A gdy chłopak się od niego oderwał i do tego przyjął oświadczyny... aż mu łzy w oczach stanęły, a niektórzy ludzie zaczęli klaskać, widocznie ciesząc się ich szczęściem.
- Kocham cię, Natsu - szepnął, mocno go do siebie przytulając. Potem wydobył pierścionek z pudełeczka i włożył mu na palec, szczęśliwy. Czyli jednak Natsu mu nie zwieje! Teraz są już w poważniejszym związku i chociaż na ślub poczekają na pewno jeszcze rok, albo i dłużej... warto było się zaręczyć. To tak jakby nowy etap. Ważny etap w życiu.
- Chodź... Pochwalimy się mamie, pewnie z tej radości zostawi nas samych w domu... a wtedy zdecydujemy, jak dalej potoczy się nasza randka - powiedział, uśmiechając się łobuzersko, a gdy Natsu z niego wstał, sam też podniósł się z ziemi i zaśmiał cicho, ciągnąc go do wyjścia.
~
Natsu cały czas uśmiechał się delikatnie do Stinga, czule patrząc mu w oczy. Jemu też chciało się płakać ze szczęścia... ale tym razem się powstrzymał.
-Ja ciebie też. -Szepnął, dając się tulić. A gdy po pewnym czasie chłopak wyszeptał mu tamte słowa pełne podtekstu... aż przeszedł go dreszcz. Dobrze wiedział, o co chodzi jego chłopakowi. Nie... Jego narzeczonemu. Samo wypowiedzenie w myślach tego słowa, przyprawiało go o rumieńce. To... na pewno ważny krok w ich życiu. Teraz obaj wiedzą, że ten związek jest naprawdę, ale to naprawdę poważny. Nie to, że nie wiedzieli tego wcześniej... ale oświadczyny po prostu zmywały wszelkie, czasem nurtujące ich wątpliwości.
-Chodźmy. -Odparł, dając się prowadzić.

~

Po kilkunastu minutach dotarli do mieszkania. Sting odchrząknął, gdy tylko zobaczył matkę, patrzącą na nich dziwnie. Nie spodziewała się tych głąbów tak wcześnie, przeszkodzili jej w oglądaniu ulubionego serialu.
- A wy co, na wesele przyszliście prosić? - zapytała z sarkazmem, widząc ich poważne miny i rozpromieniony wzrok.
- Nie do końca, ale... Natsu i ja zaręczyliśmy się - wyznał Sting, trzymając za rączkę swojego narzeczonego.
Matka z początku gapiła się na nich, jakby UFO zobaczyła. Przez dobre kilka minut nie mogła wyjść z szoku. A potem... rzuciła się na nich, a z oczu pociekły łzy wzruszenia.
- Kochani moi! Wiedziałam, że będą z ciebie ludzie i upolujesz sobie kogoś na stałe, Stingusiu ty mój! - Przytulała ich obu do piersi. - Kiedy ślub? Spokojnie, ja wam wszystko zorganizuję!
- M - mamo...
~

- Hehe... -Natsu zaśmiał się nerwowo, duszony przez swą przyszłą teściową. -Tego... Nie wiem jak Sting... ale ja nie chcę się śpieszyć. Sądzę, że powinniśmy poczekać z jakiś rok... albo więcej. -Szepnął, trochę bojąc się reakcji tej kobiety. Przełknął ślinę, jakby szykując się na atak na jego niewinną osóbkę.

~

- Ależ skarbie! Zaręczyliście się, a to ważny krok! - Kobieta puściła ich i teraz patrzyła na obu z powagą i lekką groźbą. - Jeśli chcecie czekać, to dobra, niech wam już będzie. - Machnęła ręką. - Ale! Macie mi pierwszej powiedzieć, jak zdecydujecie się na ślub! Wtedy wam go pięknie zorganizuję, jasne?!
- T - tak mamo - zgodził się posłusznie Sting, bojąc się protestować. I tak dobrze, że nie kazała im się hajtać już w tym tygodniu. Ona była do tego zdolna.
- A teraz... Mamuśka idzie na imprezę, wytańczyć się i zaszaleć z radości, że jej synek dorósł! - Zatarła ręce i poszła się przebrać. Nie zajęło jej to długo, a pomalowana była już wcześniej, więc... pomachała swoim dwóm synalkom i wyszła, na pożegnanie rzucając krótkie "nie czekajcie na mnie".
~
Natsu zamrugał, patrząc jeszcze w dalszym szoku jak kobieta wychodzi.
-E... no... Myślałem, że będzie na mnie zła, że nie chcę ślubu w tym roku. Ale to dobrze. -Westchnął z ulgą. -Mam nadzieję, że ty nie masz nic przeciwko, że chcę jeszcze poczekać? To za wcześnie... no wiesz. -Spojrzał na swego ukochanego, bo przecież nie pytał go jeszcze o JEGO zdanie.

~

- Nie no, nie jest źle. Myślałem, że będzie nam kazała wziąć ten ślub choćby i jutro... a też jestem zdania, że lepiej zaczekać jakiś czas. W końcu to trochę za wcześnie, nie jesteśmy w związku aż tak długo, więc... Zaczekajmy. - Uśmiechnął się do niego lekko, a potem musnął wargami jego usta. W jego głowie formował się już bardzo niecny plan, ale... musiał najpierw sprawić, żeby Natsu wyraził na niego zgodę.
- Co ty na to, żeby dziś... pobawić się trochę ostrzej? - szepnął mu na ucho, już trochę podniecony różnymi wizjami, które przebiegały mu przez głowę.
~
-Ostrzej? -Natsu spojrzał na kochanka niepewnie, zastanawiając się, CO takiego ma on na myśli. -Gorzej, niż same kajdanki i zabawki? -Uniósł pytająco brew do góry, ale nie mógł ukryć tego... że zaczynał się już lekko podniecać myślą o tym, że mają dla siebie caaaałą noc....

~

- Teeego jeszcze nie wiem... Ale raczej tak. W końcu ostro to ostro. Ale jeśli będziesz chciał przerwać, to przestaniemy... masz wybór. - Polizał go po uchu, mając nadzieję, że się w sumie zgodzi. Co mu szkodziło? Przecież Sting celowo mu krzywdy nie zrobi, a ostrzejszy seks mógł być miłą odmianą.
~
-Uch... dobra. Ale jak coś mi się nie spodoba, to przestaniesz. -Zgodził się, choć posłał mu poważny wzrok, zastrzegając, iż to ON ma tutaj więcej do powiedzenia w razie czego. -Więc... od czego zaczniemy? -Zbliżył się do kochanka i polizał go po szyi. -Mój... przyszły mężu? -Szepnął mu uwodzicielsko do ucha.

~

- No tak... Może zaczniemy od pójścia do sypialni, huh? - odpowiedział, unosząc lekko brew do góry. Objął go zaborczo w pasie, a potem złapał za tyłek, który uniósł lekko do góry, dając znać, żeby się na nim zawiesił, to go zaniesie. Natsu dość szybko załapał sygnał, więc już po chwili byli w drodze do ich sypialni. Gdy się tam znaleźli, położył go na łóżku, a sam poszedł po swoje zabaweczki. Miał ich sporo, a dotychczas użył tylko kilku. Cóż... dziś mogą się pobawić.
~
Uniósł się na przedramionach, przyglądając się z łóżka poczynaniom swego chłopaka.
-Możesz mi chociaż powiedzieć od czego chcesz zacząć? -Uniósł brew do góry, czując przypływ podniecenia na samą myśl. No bo... już ponad tydzień nie robili NIC związanego z seksem, przez wizytę matki Stinga. A teraz... mogli sobie wreszcie ulżyć. I na dodatek świętować nowy etap w ich związku.

~

Zaśmiał się cicho, a potem spojrzał na swojego narzeczonego i wrócił do niego z siatką pełną różnych zabaweczek. Rzucił ją na łóżko, a potem pochylił się nad chłopakiem, uśmiechając się seksownie.
- Zamierzam... zacząć od rozebrania cię... a co dalej... to się okaże - powiedział z lekkim rozbawieniem i polizał go po szyi, by potem zrzucić koszulkę z jego ciałka. Da mu trochę pieszczot... a potem się zabawią.
~
-Mmm... -Przymknął oczy i położył się całkowicie na łóżku, gdy został już pozbawiony koszulki. Z coraz szybciej bijącym sercem zaczął wodzić dłońmi po ciele kochanka, wkładając mu dłonie pod koszulkę... skręcając sutki. -Kocham cię. -Wyszeptał, drżąc pod pieszczotami, jakimi jego również obdarzał narzeczony.

~

- Ja ciebie też - szepnął, między przygryzaniem sutków. Jarało go to, że Natsu postanowił nie być tak całkowicie bierny, ale i jemu chciał sprawić przyjemność. To się ceni, hehe. Języczkiem zwiedzał każdy milimetr jego klaty i szyi, stawiał malinki, przygryzał skórę... a także masował jego męskość przez spodnie, które zaraz potem z niego zdjął.
~
-Uch... -Pojękiwał cicho i z rumieńcem teraz przyozdabiającym jego policzki dał z siebie zdjąć dolną część garderoby. Nie chciał być jednak jedynym tutaj nagim, więc... ściągnął z kochanka koszulkę, a potem zassał mu się na szyi, a dłońmi powędrował na tyłek Stinga, ugniatając go przez spodnie, mrau.

~

- Mrru - zamruczał za aprobatą, zadowolony z takich pieszczot. Sam pieścił dłonią jego ciałko, lizał szyjkę i ucho, z każdą sekundą coraz bardziej się podniecając. Chyba zaraz mu stanie... a w sumie to nic takiego jeszcze nie zrobili. Cóż... chyba tydzień bez seksu źle na niego wpłynął. A pomyśleć, że był w stanie wytrzymać bez niego osiem miesięcy... To był cud jakiś! Na szczęście teraz nie musiał tyle na to czekać.
~
-Głupku... pokaż mi wreszcie, CZYM chcesz się dziś bawić. -Oderwał się od jego szyi, by spojrzeć mu w oczy z żądzą. -Niech ci będzie... że dziś pozwalam ci się wyżyć. Ale tylko jedna rundka, więc dobrze ją wykorzystaj. -Wyszeptał mu do ucha. -Możesz mi nawet włożyć ten wibrator... co tylko chcesz. -Wodził dłońmi po jego ciele, podniecony. -Zdejmij te spodnie. -Warknął, zniecierpliwiony.

~

- Co tylko chcę? - Uniósł lekko brew do gór. Oczywiście, że zrobiłby, co chciał, ale niech Natsu myśli, że to tylko za jego zgodą, hehe. Szybko ściągnął z siebie spodnie i bokserki, a potem sięgnął do reklamówki, by wyciągnąć z niej dwie pary kajdanek. Przykuł obie ręce Natsu do poręczy łóżka, a potem wgryzł mu się w szyjkę, zadowolony. Podroczy się z nim trochę... tak na początek i tak musi go rozciągnąć, żeby nie było. W tym celu włożył do jego wnętrza od razu dwa palce.
~

-Ach! -Jęknął i odchylił głowę w bok, dając kochankowi większy dostęp do swej szyi. Widać, że Sting już zaczynał na ostro, bo nie cackał się z przygotowaniem. Ale... to nawet lepiej.
*
-Kurwa! -Do mieszkania Graya wparował Laxus, trzaskając drzwiami. Kolejny interes poszedł w pizdu... Trzęsły mu się ręce i czuł, że zaraz tego nie wytrzyma. Musi zapalić, albo się napić... albo naćpać. Nie, nie może. Ale... chce mu się. Cholera. -Pierdolę... Pierdolę, kurwa. Zjebany kretyn. Zapierdolę. Ujebię gnoja! -Warczał, wchodząc do salonu cały podenerwowany.

~

Kilka minut dość niecierpliwie poruszał palcami w jego wnętrzu, a potem uznał, że już wystarczy. Zlizał też krew, która ciekła po szyi chłopaka przez ugryzienie.
- No... to teraz się przekonamy... czy zmieścisz w sobie dwie rzeczy na raz - szepnął mu do ucha, a potem sięgnął po wibrator, który przyłożył do swego członka. Potem ustawił się przy wejściu Dragneela i zaczął zatapiać w nim siebie... i wibrator. Jednocześnie zajął się lizaniem jego klaty, żeby mniej cierpiał, czy coś...
*
Gray usłyszał trzaśnięcie drzwi i przekleństwa i zmarszczył brwi. Dlaczego ten głąb był taki wkurzony? Zaciekawiony tym Fullbuster wychylił głowę z kuchni i przeszedł do salonu, gdzie dostrzegł swego kochanka, naprawdę wkurzonego. Dawno go takim nie widział.
- Hej... Co się stało? - zapytał czule, podchodząc do niego. Wtulił się w jego klatę, nie bojąc się, że Laxus coś mu zrobi w złości. Wiedział, że tak nie będzie.
~

-Co? -Natsu momentalnie otworzył szeroko oczy, patrząc na Stinga z istnym strachem. Wiedział, że miało być ostrzej... ale żeby aż tak?! -Aaach! -Krzyknął, rozdzierająco, gdy oba obiekty zaczęły przeciskać się do jego wnętrza. -W-wolniej. To boli. -Jęknął przez zaciśnięte zęby. Zamknął też oczy, gdyż nagromadziły się w nich łzy. Próbował się rozluźnić... ale czuł się rozrywany. -Kurwa. Kurwa, kurwa, kurwaa! -Biadolił, gdy te rzeczy weszły głębiej.
*

Wziął głęboki wdech, gdy Gray go objął. Spróbował się opanować, a potem... odwzajemnił uścisk drżącymi rękami.
-Pamiętasz... jak miałem ci powiedzieć, gdyby ciągnęło mnie do narkotyków? Ciągnie mnie. Cholernie. Teraz. -Zamknął oczy, nie mogąc się uspokoić.

~

Zwolnił tempo zatapiania, zgodnie z prośbą. W końcu nie chciał, żeby Natsu mu się tu rozkleił, prawda?
- No już, spokojnie - szeptał mu na ucho, miziając dłonią jego bok. - Rozluźnij się trochę, to łatwiej pójdzie - mówił cicho. Nie chciał mu sprawić aż takiego bólu, ale... nie chciał też rezygnować z zabawy. Wreszcie udało mu się zatopić całkowicie, więc się zatrzymał. Wiedział, że teraz Dragneel będzie potrzebował więcej czasu na przystosowanie.
*
Gray westchnął cicho, słysząc te słowa. Mógł się tego domyślić. Należało więc zrobić coś, aby Laxus pozbył się tej chęci.
- Wyżyj się na mnie, ale nawet nie myśl, że dam ci wziąć dragi. Nie ma mowy. Rób ze mną, co chcesz, zgadzam się na wszystko, choćby miało nie wiem jak boleć. Jeśli to ma ci pomóc... nie wahaj się. - Spojrzał na niego poważnie. Dla niego zniesie wszystko. Nawet, jeśli miałyby przez to wrócić wspomnienia.
~

Próbował się rozluźnić... ale to i tak gówno dało. Jego ciało wstrząsał co chwilę spazm duszonego płaczu i dreszcze. Zamknął oczy i ciężko oddychał, próbując się opanować. To bolało aż za bardzo. Czuł się tak cholernie rozciągnięty... a jednocześnie wibrator, lub też członek ukochanego naciskał na jego prostatę i przyprawiał go o lekki rodzaj przyjemności, podniecenia... Póki co, ból jednak przeważał, więc Natsu potrzebował dłuższej chwili odpoczynku.
*
Nie mówił nic dłuższą chwilę, a potem...
-Chodź do sypialni. -Odparł po prostu i pociągnął ich w tamtym kierunku. Może i nie chciał nic zrobić Grayowi, ale czuł... że dziś skorzysta z tej propozycji i jeśli chłopak faktycznie nie ma nic przeciwko... wyżyje się na nim. Popchnął go na łóżko, zastanawiając się, co samemu tak właściwie chce z nim teraz zrobić.

~

- No już, kochaaanie... Nie chciałem sprawić ci bólu. - Nadal głaskał jego bok, uspokajająco. Składał też pocałunki na jego szyi. Po dość długim czasie, gdy chłopak trochę się opanował, Sting wykonał pierwsze pchnięcie. Wibrator też się poruszył, wraz z członkiem. Uważnie patrzył na reakcję ukochanego, przy każdym kolejnym pchnięciu.
*
Opadł na łóżko, patrząc na niego z determinacją. Nie mógł dopuścić do tego, żeby Dreyar znowu sięgnął po narkotyki. Już dawno to sobie obiecał. Nieważne, co mężczyzna mu zrobi - zniesie wszystko. Dla niego. Na pewno. Wypuścił głośno powietrze z płuc, czekając na jego ruch.
~

Natsu potrzebował prawie dziesięciu minut, by dostosować się do tego uczucia. A gdy blondyn włączył wibrator i wykonał pchniecie obiema rzeczami... Dragneel pisnął, krzywiąc się. Ale za drugim już uderzeniem... poza wyraźnym bólem, jęknął też cicho z przyjemności. Może powoli się przystosuje...?
*
Chodził nerwowo wzdłuż łóżka, aż w końcu podjął decyzję. Podszedł do Graya i zaczął usuwać z niego ubrania, szybko i stanowczo. A gdy chłopak był już nagi... rozebrał i siebie. Potem wdrapał się na łóżko, przejechał ręką po klacie kochanka... by następnie przekręcić go na brzuch. Zniżył się i pocałował go w oba pośladki, a potem ugryzł jeden z nich, dalej gorączkowo myśląc... JAKI rodzaj seksu pozwoli mu się dobrze uspokoić.

~

- Spokojnie, skarbie - szepnął mu uspokajająco do uszka, wykonując następne, powolne pchnięcia. Wibrator był też na razie na wolnych obrotach... później przyspieszy. Na razie musiał być delikatny, mimo tego, że wymarzył sobie ostry seks. Ale silniejsze w nim było poczucie, że skrzywdziłby Dragneela. Po upływie kolejnych minut postanowił zaryzykować i... wykonał o wiele mocniejsze pchnięcie.
*
Dał mu się rozebrać, przekręcić na brzuch, ugryźć... i tylko cicho sapnął przy tym ostatnim. Nic nie mówił, był też całkowicie bierny. Nie wtrącał się w to, co robił Laxus. Po prostu leżał, czekając na to, co miało się wydarzyć. Kto wie, może wbrew pozorom to będzie przyjemne?
~

Minuty upływały i Natsu powoli dostosowywał się do tych delikatnych pchnięć. Oddech stawał się w miarę równy, a ból zanikał. Dlatego też, teraz, gdy Sting wykonał potężniejsze pchnięcie... jęknął z rozkoszy. Nie mógł zaprzeczyć temu, że te -można powiedzieć - dwa członki w jego ciele potęgowały wrażenia i tym mocniej czuł pchnięcia na prostatę. Kurwa.... to było prawie tak, jakby chuj Stinga się dwukrotnie powiększył i... to zaczynało go trochę jarać.
*
Wgryzał się mocno w jego pośladek, myśląc gorączkowo nad tym, co MOŻE zrobić, by się zaspokoić... ale też nie zranić Graya aż tak bardzo. Kurwa... Zjechał ręką niżej i włożył mu do odbytu na raz trzy palce. Cóż, zanim zdecyduje... powinien dać mu jakieś przygotowanie. Nie był jednak aż tak delikatny... bo był na razie zbyt podenerwowany.

~

Sting uśmiechnął się, zadowolony z efektu. Podkręcił trochę wibrator i sam zaczął wykonywać mocniejsze, żwawsze i głębsze pchnięcia, ciesząc się, że Natsu mu się nie popłakał, a wręcz przeciwnie - podobało mu się. Stingu ma moc, hehe.
*
- Agh! - Wydusił z siebie, czując tak gwałtowne rozciągnięcie. Spróbował się rozluźnić, żeby tak nie bolało. Zacisnął palce na pościeli i próbował głęboko oddychać. Te zabiegi trochę pomagały i łatwiej było to znieść i nie syczeć z bólu.
~

Teraz jego jęk był dużo głośniejszy. Zamknął oczy i oplótł nawet nogami biodra kochanka. Czuł, że po tym seksie tyłek będzie go bolał nawet i bardziej, niż po ośmiu rundach z rzędu... ale miał przeczucie, że będzie warto. Miał przynajmniej taką nadzieję.
-Stiiing... -Jęknął, wyginając plecy w łuk i szarpiąc dłońmi, przykutymi do łóżka. Dobra... to naprawdę zaczynało go podniecać.
*
Ręce mu drżały, ale mimo to rozciągał mocno swego chłopaka. Przez swoje zdenerwowanie nie mógł być delikatny i nie zauważał nawet takiej potrzeby... Po prostu próbował panować nad sobą, by nie przesadzić. Po pewnym czasie rozciągnął chłopaka i wyjął palce z jego wnętrza. A potem... naszła go ochotę, by się trochę wyżyć. Tak... chociaż troszeczkę. Bez słowa wyszedł szybko z pomieszczenia, by wrócić po kilku minutach ze świecą i zapalniczką w dłoni. Potem odkręcił Graya na plecy i... usadowił mu się na biodrach. Podpalił świecę i po odczekaniu kilku chwil, przechylił ją, by wosk zleciał na podbrzusze kochanka. Nawet nie patrzył mu w oczy. Chciał po prostu trochę się pobawić. Bez większych uczuć.

~

- Mrru... Muzyka dla uszu. Nie obrażę się, jak ciągle będziesz tak jęczał. - Polizał go po uchu, a potem ponownie przyspieszył ruchy i wzmocnił siłę pchnięć. Ustawił też wibrator na pełną moc. Widział, że mu się to podoba, więc nie było sensu się hamować. Sam Sting był już tak podniecony, że i tak praktycznie nad sobą nie panował.
*
Leżał tak, coraz bardziej się rozluźniając. Starał się bólu nie dostrzegać i zdążył on nawet w pewnym sensie zaniknąć... a potem tak nagle Laxus wyszedł. Gray odetchnął głęboko, ale nie zmieniał pozycji, żeby go nie wkurzyć. Ale już po chwili blondyn wrócił... i Fullbuster już wiedział, czego może się spodziewać, gdy zobaczył świecę. W dalszym ciągu nic nie powiedział, dał się przekręcić na plecy. Znowu zacisnął palce na pościeli i spojrzał na Laxusa, ale on unikał jego wzroku.
- Uch... - wydusił z siebie, czując pierwsze gorące krople, spadając na jego ciało. Zamknął oczy, automatycznie się spinając.
~

-Ach! Aaach! Stiing! Uch! -Teraz już przestał się hamować i pewnie sąsiedzi znów będą z tego faktu niezadowoleni, ale... powinni się już do tego przyzwyczaić, phh.
*
Dalej wpatrywał się w kapiący wosk, bez emocji. Przeniósł święcę nico niżej... i teraz zaczął go lać na penisa chłopaka. Nie wiedział, po co to robi... chciał usłyszeć czyjeś jęki bólu? Wyżyć się i zaspokoić sadystyczną naturę? Mooże...

~

Stinguś był jeszcze bardziej podjarany tymi jękami. Dawał z siebie wszystko, tak samo jak i wibrator, hehe. Może częściej powinni przechodzić takie stosunki? Dla dodatkowego wyładowania towarzyszących mu emocji, mocno wgryzł się w ramię Natsu.
*
- A - agh! - Zacisnął mocniej powieki. To bolało, kurwa. Wosk parzył bezlitośnie jedno z najwrażliwszych miejsc ciała i Gray ledwo hamował krzyki, redukując je do jęków. Nie protestował jednak. Wosk i tak był lepszy niż przypalanie fajką. Po wosku nie zostają blizny... i boli mniej.
~

-Aaach! Uch!... S-s.... Sting~!... -Jęczał, sapał i dyszał na zmianę. Jego oczy były zamknięte, a policzki zaczerwienione. Nie wiedział, że coś takiego może aż tak go zaspokoić... to było coś.
*
Nie robił sobie nic z tych krzyków, tylko dalej lał wosk na każdy skrawek penisa. Uniósł go potem i bezlitośnie lał gorącą substancję na sam czubek członka, który był chyba najwrażliwszym miejscem. A potem... nawet zaczął kapać nim na jądra. Bez większego celu. Sama ekscytacja i zaspokojenie zachcianek...

~

Mruczał z aprobatą, zachęcając go do dalszych jęków. Jeśli Natsu myślał, że po tym stosunku Sting da mu spokój... to biedak się mylił. Naaaaiiiiwnyyy. Hyhy. Blondyn czuł się wręcz idealnie ze świadomością, że właśnie zaspokaja swego ukochanego nawet podwójnie... i przy okazji siebie. To sprawiało, że czuł, iż niebawem dojdzie.
*
Zakrył usta dłonią, ale z jego gardła i tak wydobył się głośny krzyk, nie dający się stłumić. Pod powiekami zamkniętych nadal oczu zebrały mu się łzy, ale próbował za wszelką cenę się ich pozbyć. Nie mógł się przecież rozkleić jak jakaś ciota. Nieudolnie próbował ignorować ból. Powtarzał sobie, że to zaraz minie, że robi to wszystko dla Laxusa. Poza tym jeszcze nie było aż tak źle. Dało się wytrzymać, mimo wszystko...
~

-Niaaach~! Uch~! A-aaaaach~! -Wiercił się pod kochankiem w czystym podnieceniu i rozkoszy. To było wręcz nieopisane uczucie. Czuł pchnięcia na swą prostatę... wibracje... i jeszcze świadomość, że w jego ciele jest też męskość narzeczonego. Czuł się bosko. I raczej długo tego nie pociągnie... Nie mylił się, bo po paru minutach doszedł, z głośnym jękiem.
*
Gdy Laxus wylał na jego penisa i jądro prawie całą, stopioną już teraz świeczkę... odłożył ją i z satysfakcją przyjrzał się swemu dziełu. Teraz był ciekaw... czy gdyby chłopak się podniecił, to bolałoby go uniesienie się erekcji? Mimo tej grubej warstwy wosku? Hmm... a w sumie... nieważne. Ustawił się przy jego wejściu i wszedł w niego bez ostrzeżenia. Nie myślał teraz o uczuciach kochanka. Najchętniej wyżyłby się poprzez narkotyki, ale... jeśli Gray sam z siebie chciał go uspokoić... teraz nie ma odwrotu. Musiał to znieść.

~

Sting osiągnął spełnienie kilka chwil po Natsu i od razu wyłączył też wibrator. Odsapnął moment i zaczął się z niego wycofywać, razem z urządzeniem, brudnym w spermie. Potem zgarnął na palec trochę nasienia z brzucha Natsu... i podetknął mu pod usta z nieco chamskim uśmieszkiem.
- Liż - nakazał wesoło.
*
Wgryzł się w swoją rękę, nie chcąc już krzyczeć, ale nie udało mu się stłumić tego dźwięku, gdy Laxus tak szybko się w niego wbił. Otarł łzy, które wypłynęły mu z oczu, bo nie zamierzał pokazywać słabości. Zniesie to. Dla niego zrobi wszystko. Jakkolwiek by nie bolało. Obiecał to sobie, więc teraz nie może narzekać.
~

Westchnął z ulgą, gdy z jego ciała został wyciągnięty wibrator, jak i penis kochanka. Ale przy tym... poczuł się tak dziwnie pusty. Kurde, ten skurwysyn musiał go mocno rozciągnąć...
-He? -Otworzył oczy, przyglądając się Stingowi z małym wtf. Zamrugał, a potem... Chciał najpierw na niego nawrzeszczeć, że na za dużo sobie pozwala, ale... widząc ten zaciesz na twarzy, nie chciał go smucić. Dlatego też otworzył usta i zlizał swoje nasienie, co było obrzydliwe, ale... uch, niech już będzie.
*
Od razu przeszedł do mocnych pchnięć i dalej... nie patrzył chłopakowi w oczy. Chciał się wyżyć. MUSIAŁ. A jak spojrzy... to jeszcze się rozczuli, poczuje się winny... i nici z próby uspokojenia się. Dlatego musiał być całkowicie chamski w tym, co robił. Nie baczyć na uczucia i dobro ukochanego.

~

Sting - zadowolony z tego, że Nacuś spełnił jego zachciankę - znowu nabrał spermy na paluszek i znowu mu podstawił pod nos, dalej zacieszając. Drugą ręką macał obok nich, szukając siatki. Miał jeszcze kilka rzeczy w zanadrzu... hyhy.
*
Popatrzył na niego załzawionymi oczami, wgryzając się w swoją rękę aż do krwi. Laxus wydawał się w tym momencie pozbawiony uczuć, ale Gray wiedział, że to tylko przykrywka. Nie miał mu nic za złe, w końcu sam to zaproponował. Co z tego, że w chuj bolało i praktycznie się darł z bólu, chociaż próbował to zagłuszać? Zawsze mogło być gorzej, wiedział coś o tym. Dlatego wytrzyma. Musi.
~

Przewrócił oczami i prychnął, po czym bez słowa ponownie wziął do ust palec chłopaka i posłusznie zlizał to paskudztwo. Trzeciego już nie weźmie, phh, za nic.
*
Słyszał te krzyki... ale próbował sobie wmówić, że to nie Gray, ale ktoś inny. Nie chciał dopuścić do siebie myśli, ze rani właśnie JEGO. Chciał kogoś zranić, racja, potrzebował tego... ale jednak nie chciał uszkodzić kochanka. Ale musiał... dlatego był szybki, bezlitosny i bezuczuciowy w tym, co robił. Chciał szybko dojść. A potem... uch... Potem może też się trochę powyżywa, ale ciut mniej... albo więcej... zobaczy jeszcze.

~

- Dobra byłeś grzeczniutki, to teraz pora na coś innego - stwierdził zadowolony blondyn i kołdrą starł mu z brzuszka i klaty resztę spermy. A potem... sięgnął po nożyk, który też spokojnie spoczywał w siatce. Nie zważając na minę Natsu, zaczął delikatnie nacinać nim skórę, tworząc napis "Misiek Stinga, na zawsze" i narysował serduszko. A potem spokojnie zaczął zlizywać krew.
*
Znowu zamknął oczy i sięgnął też po poduszkę, którą zakrył swoją twarz. Powtarzał sobie w myślach, że przecież to wcale nie boli, to tylko złudzenie, nic się nie dzieje... co i tak nie wychodziło, ale warto było próbować, prawda? Starał się też znaleźć pozytywy, ale takowy był tylko jeden - odciągał Dreyara od narkotyków. Reszta zasługiwała na wielki, bardzo wielki minus. Z trudem dusił w sobie szloch. Nigdy nie był odporny na ból fizyczny, tak samo jak i na psychiczny.
~

Natsu syknął, gdy Sting pisał coś nożem na jego klacie. A gdy skończył...
-Co tam jest? -Spytał, zaciekawiony.
*
Po kilku minutach doszedł i wyszedł z chłopaka. Uspokoił trochę oddech, a potem... zaczął gryźć jego szyję, do krwi.

~

- Napisałem "Misiek Stinga, na zawsze". I machnąłem serduszko - pochwalił siebie i swój napisik, a potem wrócił do lizania krwi. Lubił jej smak. Tak trochę jak psychol... ale lubił.
*
Odetchnął z ulgą, gdy Laxus wreszcie z niego wyszedł, bo w sumie to myślał, że już zostawi go w spokoju. Jak widać się pomylił. Odchylił głowę w bok, mimo wszystko dając mu większy dostęp do szyi. Niech gryzie, jak musi. Niech się wyżyje.
~
-Och... -Natsu patrzył na Stinga chwilę, a potem... -Słodko. -Zaśmiał się cicho. -Ten napis taki prawdziwy, mrr. -Rozluźnił się, wcale nie mając mu za złe tego, co robił.
*
Wgryzał się mocno, bardzo mocno. Do krwi. A potem się odsunął i zaczął ją zlizywać, cicho mrucząc. Wodził też ręką po jego ciele, w sumie bez większego celu. Nie wiedział, czy chce coś jeszcze mu zrobić... ale... też nie uspokoił się w pełni.

~

- Ja fiem - wyseplenił, a potem oblizał usteczka. - Chcesz jeszcze jakieś atrakcje, czy może mam cię tak skarbie zostawić? Może nie być ci zbyt wygodnie... ale wiesz, chyba zgubiłem klucze do kajdanek. - Strzelił poker face'a.
*
Jęczał cicho z bólu, do poduszki, nie chcąc jej odrywać od twarzy, dopóki nie będzie pewien, że to koniec atrakcji na dziś. Oddychał ciężko, czekając na rozwój wypadków. Nawet się nie poruszył.
~
-CO?! -Nagle się przestraszył. -Uwolnij mnie! Nie chcę mieć odcisków! Co ja dzieciom powiem?! -Serio... nie chciał spać w takiej pozycji!... I tak trochę spanikował. Hehe... he...
*
-Wybacz... -Odsunął się lekko i teraz spojrzał Grayowi w oczy, po raz pierwszy. -Już mi lepiej. -Odetchnął głęboko, a potem położył się na chłopaku. -To zabrzmi głupio... ale przytul. -Jęknął, jak dziecko.

~

- Dobra... Zaraz znajdę ten klucz - powiedział. Tak serio to wcale go nie zgubił, chciał się podroczyć. Teraz udał, że wszędzie go szuka, a potem spojrzał na niego przepraszająco. - Wybacz... Nie ma. - Zrobił minę niewiniątka i wsadził dłoń pod tyłek Natsu, żeby sobie pomacać, hyhy.
*
Odrzucił od siebie poduszkę i po prostu go przytulił, wplótł też palce jednej dłoni w jego włosy i nawet pocałował go w czółko.
- Nic się nie stało - szepnął, w duchu oddychając z ulgą. Bo... to chyba koniec, nie?

~

-Jak to nie ma?! -Pisnął, przerażony. -Sting! Nie denerwuj mnie! -Szarpnął się rękami.
*
-Uch... chujowo mi. I nadal jestem zły. -Szepnął.

~

- No dobra... mam go... - Zaśmiał się jak szatan, a potem sięgnął po klucze i rozkuł mu łapki, a potem cmoknął w nosek. - Moje mysie pyyysieee~!
*
- Już mówiłem, że możesz się wyżyć, więc skoro jesteś dalej zły, to możesz to zrobić. Pozwalam ci - wyszeptał, głaszcząc go po głowie. Drugą ręką obejmował go w pasie. Miał cholerną ochotę pozbyć się tego wosku z chuja, ale postanowił z tym poczekać. Musiał teraz dać wsparcie Laxusowi.

~

-Oszukałeś mnie. -Natsu nadął policzki, strzelając focha. Nie trwał on jednak długo, bo już po zaledwie kilku chwilach uśmiechnął się i przytulił do kochanka, zadowolony, że może go już objąć łapkami. -Mój kotecek~! -Przedrzeźniał swego narzeczonego i polizał go w nosek.
*
-Ale... już nawet sam nie wiem, co mógłbym zrobić, by się uspokoić. I nie chcę cię zbytnio ranić... -Wychrypiał, drżąc lekko w objęciach swego chłopaka. Ciągnęło go do narkotyków. NADAL. Nie mógł opanować drżenia i podenerwowania. Cholera... Tak się kończy, gdy ze wzgląd na dumę odmówi się pójścia na odwyk.

~

Sting patrzył na niego z minką zbitego psiaka, gdy Natsu się fochał. Potem zamruczał, zadowolony, gdy chłopak go przytulił. Połasił się o jego policzek.
- Mrru... Jesteś słodki w każdej sytuacji, misiek. - Poczochrał mu włoski.
*
Przytulał go mocno, głaszcząc uspokajająco po plecach i głowie. Widział, że mimo wszystko Laxus dalej się nie uspokoił.
- To nieważne. Zrobię wszystko, żebyś tylko nie sięgnął po narkotyki. Już ci mówiłem, że możesz robić, co chcesz. Kocham cię, wiesz? Nie mam ci nic za złe, sam to zaproponowałem, dlatego zamiast myśleć o dragach, zrób, co potrzeba, żeby się uspokoić - szepnął i cmoknął go w policzek.
~
-Nie jeszem słodki, phh... -Nadął policzki i odwrócił się do Stinga tyłem. Skrzyżował ramiona na piersi i się fochnął. -Daj mi czekoladę za danie dupy.
*
-Ja ciebie też... I... nie chcę cię ranić... -Zacisnął dłoń na jego ramieniu, mocno. -Uch... -Zacisnął paznokcie, wyżywając się na jego ręce. Tak bardzo chciał kogoś zranić... ale... nie chciał... Uch!

~

- Ej, wiesz, że to głupie? Takie teksty za to, że się kochaliśmy... Brzmisz, jakbym cię wykorzystywał - powiedział cicho i trochę smutno. Nawet go nie przytulił, bo poczuł się dziwnie...
*
Zacisnął zęby, po prostu dalej go przytulając. Nie wydał z siebie żadnego dźwięku, świadczącego o tym, że zabolało.
- Po prostu to zrób. Przecież nie będę zły. Chcę tylko, żebyś się uspokoił - powiedział, już głośniej.
~
-Nie... po prostu chcem czekoladę. -Odkręcił się z powrotem do niego. -Daj mi ją. -Nadął policzki.
*
-N - nie.... Schował twarz we włosach kochanka, wdychając jego zapach. Dalej też zaciskał dłoń na jego ramieniu, jakby chciał mu je uszkodzić, zostawić siniaki... wszystko. Chciał więcej. Chciał go poturbować, ale... jednocześnie coś go hamowało. -Idź stąd. Bo ci coś zrobię. -Wyszeptał mu do ucha.

~

- Dam ci, jak mnie przytulisz - powiedział, wyciągając do niego łapki. Grał na czas, bo... żadnej nie miał.
*
- Nie pójdę - odpowiedział cicho. - Nie dam ci wziąć narkotyków, wyżyj się na mnie, jeśli to ci w czymś pomoże, już to mówiłem... Choćby nie wiem, jak bolało... Nie przejmuj się mną, Laxus... Chcę ci po prostu pomóc. - Głaskał go po plecach, ignorując ból w ramieniu… i nie tylko.
~

-Dobraa... -Przysunął się i przytulił do blondyna, wtulając głowę w jego klatę. -Teraz dawaj. -Mruknął. -Głodny jestem. Zmęczyłeś mnie. -Zaczął marudzić, choć w sumie... nie robił tego na poważnie. -I poza tym... skoro ty gotujesz... to po ślubie będziesz mą żoną? -Zaśmiał się.
*
-Idź stąd! -Wrzasnął, szarpiąc go i jeszcze mocniej ściskając ramię. Spojrzał mu w oczy z wkurwem. Powoli zaczął tracić nad sobą panowanie. Świrował.

~

- Phh, mężusiem! - odparł, a potem pocałował go w czółko i mocno przytulił do klaty. - Czekoladę zaraz dostaniesz, moja przyszła żono. Tylko... skoczę po nią do sklepu. - Podrapał się po głowie.
*
Dobra, teraz trochę go wystraszyło to zachowanie, ale odpuszczać nie zamierzał. Wiedział, że Dreyar nie chce go zranić, a to dodawało mu otuchy. I... no chciał mu pomóc... A wiedział, że jak wyjdzie, to mężczyzna sięgnie po narkotyki.
- Laxus... uspokój się. - Pogłaskał go po policzku, patrząc na niego poważnie. - Nie wyjdę.
~

-Hee?! -Oburzył sie podwójnie. -Będę twoim mężem, a nie żoną! I... już, jazda do sklepu, moja kurko domowa! -Nakazał, pokazując mu język.
*
-Zamknij się! -Odtrącił jego dłoń, ciężko dysząc. Był zły, BARDZO zły. -Wyjdź. Wyjdź. Albo... nie... zostań. -Zmienił zdanie i teraz przyszpilił go do łóżka ze złowróżbnym spojrzeniem.

~

- Nie, skarbuś. Za to nie pójdę i obędziesz się bez czekolady. Nie weźmiesz mnie pod pantofel! - Nadął policzki i teraz on strzelił focha.
*
Nie spodziewał się takiej agresji. Zamarł w bezruchu, zastanawiając się, co tym razem go czeka. Musiał zrobić to, co sobie postanowił. Dla niego. Nie był sobą, zdenerwował się. Niech się wyżyje i wszystko wróci do normy - powtarzał sobie w myślach. Mimo wszystko serce przyspieszyło swój rytm, nad tym odruchem nie mógł zapanować.
~

-Phh... no to mamy problem. -Nadął policzki, niezadowolony. -Nie będę kobietą w tym małżeństwie. Nawet o tym nie myśl. -Zmrużył oczy. -Mogę pełnić tą rolę w łóżku... ale nie na co dzień! -Oburzył się.
*
Dyszał ciężko, patrząc mu w oczy z wkurwem. Już przestał racjonalnie myśleć. Chęć wzięcia narkotyków, czegokolwiek... była w tym momencie tak duża, że ledwo nad sobą panował. Drżał i był agresywny... a jednocześnie czuł się cholernie bezbronny.
-Kurwa! -Wrzasnął, uderzając chłopaka w brzuch, zapominając się. Potem schylił się i wgryzł się w jego szyję, chcąc się wyładować.

~

- Ja też nie! Już wystarczy, że gotuję - nadąsał się i odsunął, by emosić na brzegu łóżeczka. Przodem do niego... tak w razie czego.
*
Krzyknął, zaskoczony. Nie spodziewał się ciosu, mimo wszystko. Skulił się trochę i złapał za brzuch, odchylił też głowę w bok. Uch, niech sobie gryzie, jak musi. Nie mógł przecież tak po prostu teraz powiedzieć mu, że zmienił zdanie. Nie mógł... bo wtedy by wziął. A tego Gray nie chciał. Nie mógł do tego dopuścić.
~

- Tak?! To wychodzi na to, że ślubu nie będzie! -Krzyknął, wkurzony. Mimo bólu tyłka wstał z łóżka, nałożył na siebie bokserki, a potem poszedł do kibla, by emosić w samotności.
*
Wgryzał się mocniej, do krwi. Chciał poczuć jej smak. Jak inny rodzaj narkotyku. Wmawiać sobie, że to taki rodzaj. Zaspokoić potrzebę umysłu... Całkiem postradał już racjonalne myślenie w tym momencie.

~

- Dobra! To nie! Nie będę cię zmuszał! - wydarł się za nim, a potem przykrył się kołdrą, równie wkurzony. Pff, nie da z siebie robić kogoś, kim nie jest!
*
Oddychał urywanie, zamknął oczy. Poruszył się pod nim niespokojnie i syknął cicho, bo to, że Laxus coraz bardziej zatapiał zęby w jego szyi, było dość bolesne, choć znośne. Zawsze mogło być gorzej, więc nie ma co narzekać.
~

Natsu zamknął się w kiblu, trzaskając drzwiami. Potem znów się rozebrał i poszedł pod prysznic. A gdy wyszedł... spojrzał w lustrze na odwrócony napis, który napisał mu tamten dupek. Phh... świetnie. Zostanie blizna. I każdy teraz będzie widział, że Natsu jest Stinga! Na basen już w życiu nie pójdzie przez tego głąba!
*
Po kilku minutach oderwał się dopiero od szyi chłopaka, by teraz starannie zlizać sączącą się krew. A gdy skończył... odsunął się lekko i wytarł usta z czerwonej cieczy, patrząc psychopatycznym wzrokiem na kochanka. Rękę przeniósł na jego szyję, zastanawiając się... czy go może trochę podusić, czy też nie.

~

Sting za to dalej emosił pod kołdrą... i zastanawiał się, czy nie pójść czasami spać, ale... stwierdził, że i tak nie zaśnie, dopóki nie pogodzi się z Natsu, więc... po prostu na niego czekał.
*
Przełknął głośno ślinę, patrząc na niego niepewnie. Zachowanie Dreyara wskazywałoby na opóźniony syndrom odstawienia... a w dodatku teraz wyglądało na to, że zaraz go tu udusi. Złapał jego rękę, w zupełnie instynktownym odruchu i starał się ją odciągnąć od swojej szyi.
- N - nie rób tego - szepnął, nie patrząc mu nawet w oczy. Na wszystko mógł się zgodzić... ale nie zamierzał dać się podduszać, albo - co gorsza - udusić.
~

Dobra... im dalej Natsu patrzył na ten napis i serduszko, tym bardziej zaczynał jednak mięknąć. Sting był przecież słodkim, kochającym chłopakiem, który mu się oświadczył, bo chce z nim spędzić resztę życia. Był przy nim po wypadku, dawał wsparcie, nie zostawił... Dbał o niego, gotował. Jest zabawny, opiekuńczy, troskliwy, pomocny.... I teraz Natsu już całkowicie zapomniał, o co się pokłócili. Głupie, naiwne serce! Ono zawsze mu wszystko utrudniało, phh!
Założył bokserki i nie widząc już powodu do kłótni, ani jej przyczyny -bo nawet nie wiedział, o co poszło- poszedł do sypialni, a tam zgasił światełko i wbił pod kołderkę, czekając najpierw na ruch blondyna.
*
-Puść. -Syknął, wkurzony tym, że chłopak chciał się mu przeciwstawić. Tym mocniej zacisnął teraz rękę na jego szyi, chcąc pokazać, że on tu rządzi. A początkowo się zastanawiał, czy go dusić, czy nie, phh. Musi ponieść karę za nieposłuszeństwo.

~

Sting początkowo nic nie robił, gdy Natsu wrócił. Zastanawiał się, czy w ogóle coś robić... a potem odwrócił się w jego stronę i po prostu go przytulił i pocałował w czółko.
- Kocham cię - szepnął cichutko, czule. Nie chciał się z nim o nic kłócić.
*
Gwałtownie łapał powietrze, nie bardzo mogąc teraz oddychać. Początkowo nadal próbował odciągnąć jego rękę, ale w końcu dał sobie spokój. Teraz po prostu walczył o oddech.
~
-Mm... -Wtulił się w jego klatę klatę i mocno objął łapkami, chcąc poczuć jego ciało jak najbliżej. -Ja ciebie też... -Uśmiechnął się delikatnie, zamykając oczka. Zaczął też cicho mruczeć i łasić się czupryną o pierś kochanka. -Bardzo, bardzo mocno, kotek. -Dodał czule. -I... odwołuję. Chcę być dalej twoim narzeczonym. -Szepnął, skruszony.
*
Zaciskał rękę jeszcze jakiś czas, ale potem... zabrał ją, widząc, że chłopak ledwo zipie. Nie wiedząc, co jeszcze mógłby zrobić, by się wyżyć... usadowił się dobrzy przy jego otworze, a potem wszedł w niego ponownie dzisiejszej nocy, bez ostrzeżenia. Może teraz mu już w pełni ulży.

~

Poczuł ciepło na sercu, gdy usłyszał te słowa. Przytulił go mocniej i poczochrał mu włoski.
- Też chcę, żebyś nadal nim był, misiek - powiedział cicho, lekko się uśmiechając. Serio... chciał mieć Natsu przy sobie cały czas. Jako narzeczonego.
*
Już ledwo łapał oddech i nawet zastanawiał się, czy po prostu się nie poddać... ale wtedy Laxus wziął rękę. Natychmiast złapał kilka głębszych oddechów i... poczuł nagły ból w dolnych partiach ciała. Krzyknął, nieprzygotowany na to i zrobił ruch, jakby chciał uciec, zupełnie instynktownie. Bolało, kurwa.
~
Nie otwierał oczu, ale na jego usta wpłynął mimowolny, czuły i szeroki uśmiech. Mocniej wtulił się w kochanka i cmoknął jego pierś, zadowolony. W tym momencie zalewało go tyle pozytywnych uczuć, że nie wiedział, co mówić. Chciał być ze Stingiem już na zawsze, żeby chłopak się nigdy już nie zmieniał i żeby im się ułożyło. Pragnął tego.
-Ale... czekoladę i tak mi wisisz. -Zaśmiał się wrednie.
*
Zdenerwowany, przycisnął głowę Graya do poduszki, trzymając dłoń na jego ustach. Nie chciał słuchać teraz krzyków. Wzmocnił pchnięcia w celu zaspokojenia własnych potrzeb. Nie wiedział, czemu akurat teraz tak go wzięło do narkotyków... Co prawda, każdego dnia przyłapywał sie na myśli na temat dragów, ale jakoś udawało mu sie o tym zapomnieć. Teraz jednak... kolejny ważny interes poszedł się jebać. Tak samo jak prawie rok temu, w dniu wypadku Natsu. Przypomniały mu się wszystkie te wydarzenia. Wejście znów w nałóg... i pękł. CHOLERNIE potrzebował teraz coś wziąć!

~

- Dobrze, dobrze, skarbie. - Pstryknął go w nos, lekko rozbawiony. - Teraz się po prostu poprzytulaaaajmy~! - Przytulił go mocniej, mrucząc przy tym jak kociak. Natsu był słodziutki! Sting cieszył się, że go ma.
*
Zacisnął palce na pościeli, zacisnął mocno powieki i starał się nie wydobywać z siebie żadnych dźwięków. Załapał aluzję. Mimo wszystko ciężko było chociażby nie jęknąć z bólu, gdy się go intensywnie odczuwało. W pewnej chwili nawet się szarpnął, chcąc uwolnić usta i wgryźć się we własną rękę, bo dłoń Laxusa nie za bardzo tłumiła dźwięki, które z siebie wydobywał.
~

-Dobrrrra~! -Zamruczał i wtulił się w niego jak w dużego misia. Cały czas cieszył się jak debil, rozczulony i szczęśliwy. -Cieszę się, że wtedy przyszedłeś do mnie z pizzą. -Zaśmiał się cicho. -Prześladowca. -Cmoknął go ponownie w klatę, czule.
*
Nie zrozumiał intencji chłopaka. Wziął to szarpnięcie za kolejną oznakę buntu... i się zdenerwował. Mocniej wbił go w poduszkę i wzmocnił pchnięcia, warcząc ostrzegawczo. Całę szczęście, czuł, że niedługo dojdzie. Teraz niewiele było mu potrzeba.

~

- Przyznaj... już mój podryw w monopolowym na ciebie zadziałał. - Poruszył seksownie brwią, rozbawiony. - Urzekłeś mnie swą słodką buźką, a za charakter cię pokochałem. - Pocałował go w główkę. - No i spójrz... Opłaciło się ciebie wtedy śledzić. Byłem jak ninja!
*
Usiłował nie dopuścić do siebie łez, więc po prostu cicho jęczał, czasami trochę głośniej, nie mogąc się tak do końca pohamować. Nie zamierzał jednak już uwalniać ust, bo chyba Laxus odebrał to źle. Na pewno odebrał to źle. Uch...
~

-Haha, wiesz... podryw w monopolowym mnie nie urzekł, przykro mi. -Zaśmiał się, wyraźnie ubawiony. -Raczej wziąłem cię za świra i próbowałem szybko cię spławić... o ile pamiętam, to miałem wtedy chujowy humor. -Zastanowił się. -No i... ty też mnie potem uwiodłeś. Klatą, na treningach. -Wyznał, przypominając to sobie. -I... tak. Opłaciło się, mój kochany ninja. A pocałunek pod pretekstem ćwiczeń... mistrzostwo. -Znów się zaśmiał, ale tym razem ciszej, czule. -Kocham cię. -Szepnął, miziając chłopaka dłonią po plecach. -Też za twój charakter.
*
Uderzył Graya w twarz, podenerwowany tymi jękami bólu i płaczem.
-Zamknij się. -Syknął. A potem... po zaledwie kilku chwilach doszedł z ulgą. Wyszedł z chłopaka i opadł na łóżko przy nim i odwrócił się do niego plecami. Wziął kilka głębokich wdechów. W sumie... zaczynało mu przechodzić. Ale dalej czuł, że jest zagrożeniem dla swego kochanka. Miał mieszane uczucia. Chciał i cieszył się z uderzenia go... ale jednocześnie czuł się winny. Tak bardzo winny...
-Masz tabletki nasenne? -Spytał, próbując się opanować, by ton głosu nie był za ostry. Chciał zasnąć i już nie dręczyć ukochanego.

~

- Ej, no weź... Przecież byłem boski od początku. - Nadął policzki udając, że się obraził za te słowa. Zaraz potem jednak się zaśmiał, więc nie wyszło. - I to jasne, że moja klata jest taka seksowna, że nie mogłeś się oprzeć. I... serio skumałeś od razu, że to żadne ćwiczenia? - zapytał, rozbawiony swoim tamtym pomysłem. - No i wiesz, misiek... ja ciebie też baaardzo kocham. - Pocałował go w usteczka.
*
Tego, że mu się oberwie, też się nie spodziewał. Z trudem pohamował kolejny, głośny jęk. Wolał być cicho. Nawet wtedy, gdy Laxus już go zostawił, leżał tak, praktycznie się nie ruszając. Nie odpowiedział też od razu na zadane przez niego pytanie. Dopiero po jakichś dwóch minutach.
- Były w szafce, ale chyba już nie ma. Sprawdzić? - wychrypiał, nie patrząc w jego kierunku.
~

-Wiesz... trudno się było nie domyśleć. Poza tym... ani razu potem nie mówiłeś o żadnym przedstawieniu i dalej do mnie przyłaziłeś. Nie rozegrałeś dobrze swego planu oszustwa. -Zaśmiał się, a potem zamruczał na jego słowa i odwzajemnił pocałunek z czułością.
*
-Sprawdź. -Syknął, przez zaciśnięte zęby. Zamknął oczy i objął się ramionami, chcąc się w pełni uspokoić. Nie chciał już nic robić. Nie chciał ranić Graya. Kurwa, nie chciał! ...Ale tak naprawdę dalej pragnął go jakoś uszkodzić. Wykręcić rękę, złamać, poddusić, poranić nożem... Ale nie. Wiedział, że to przyniesie mu wspomnienia i powrót traumy... Dlatego MUSIAŁ zasnąć! Teraz!

~

Oderwał się od niego po dłuższym czasie, zadowolony.
- Później kontynuacja mojego planu nie była potrzebna, bo widziałem, że już na mnie lecisz, kochaaaanie~! - Wyszczerzył zęby w uśmiechu.
*
Przekręcił się na brzuch i sięgnął do szafki nocnej. Otworzył ją i zaczął szperać w tabletkach. W końcu znalazł opakowanie nasennych i otworzył je.
- Masz szczęście, jest jedna. Ale ostrzegam, że one są słabe. Zaśniesz najwcześniej za pół godziny, może czterdzieści minut - powiedział cicho i rozmasował obolałe gardło, a potem wręczył mu tabletkę.
~

-Phh.... ja za to widziałem, że TY lecisz na mnie. Od początku to zauważyłem. -Nadął policzki, nie chcąc być dłużnym. -I w ogóle... -Zamrugał, gdy coś do niego dotarło. -W sumie, to jesteśmy razem tylko dzięki Laxusowi. -Wyszeptał, zszokowany tym odkryciem.
*
Wyrwał mu z ręki tabletkę i szybko połknął ją, bez popijania. Zabrał kołdrę i opatulił się nią mocno, chcąc tak jakby odgrodzić się od Graya.
-Nie mów, nie oddychaj, nie denerwuj mnie. -Zastrzegł chłopaka w trosce o jego dobro.

~

Zastanowił się nad tym, co powiedział chłopak i... w sumie miał rację. Natsu pewnie byłby teraz z Grayem, gdyby nie Laxus i jego upierdliwość w stosunku do Fullbustera.
- Masz rację. Chyba musimy mu podziękować przy najbliższym spotkaniu. - Zaśmiał się cicho.
*
Westchnął cicho, a potem sięgnął po leżący na podłodze koc, którym zwykle przykrywał łóżko. Teraz okrył nim siebie. Dalej leżał na brzuchu, twarz wtulił w poduszkę i starał się nie ruszać. Nic nie mówił, żeby go nie denerwować. Ale wiedział, że dziś i tak nie zaśnie. Za bardzo martwił się o stan Dreyara, choć może powinien raczej martwić się o swój.
~


- Chyba trzeba. -Zgodził się, lekko rozbawiony. Faktycznie... gdyby nie Dreyar, którego wcześniej tak nienawidził, teraz nie byłby ze Stingiem. A... w sumie cieszył się, że teraźniejszość wygląda tak, jak wygląda. Wolał Graya, jak zwykłego przyjaciela, z którym może pożalić się na ich facetów, heh. -Dobranoc. -Szepnął, wzdychając cicho.
*
Laxus nie mógł się uspokoić dłuższy czas. Ale próbował nad sobą panować. I... po kilkunastu minutach faktycznie poczuł lekkie znużenie, jakby lek powoli zaczął działać. Był jednak słaby i nadal nie dawał takich efektów, jakich chciał Dreyar. Cóż... będzie musiał zaczekać.

piątek, 1 stycznia 2016

Rozdział 46.

No hej! Szczęśliwego Nowego Roku i spełnienia wszystkich marzeń! :D
A teraz pochwalcie się, jak spędziliście sylwestra;>


Następnego dnia...
Loki postanowił odwiedzić w końcu Natsu. Tak dawno go nie widział! Cóż, był zajęty... Oczywiście karierą! Przecież że nie jakimiś kobietami, czy też facetami. Nie był podrywaczem!... Dobra, był. Ale to teraz nieważne. Zapukał do drzwi domu Nacusia i... otworzyła mu jakaś kobieta.
- A ty to kto? - warknęła na wstępie, ale Loki nic sobie z tego nie zrobił.
- Przyjaciel Natsu. Mogę wejść?
- No dobra, właź... Ale jak mi się coś nie spodoba, to wylatujesz z mieszkania na zbity pysk - ostrzegła, ale... to też Loki olał. Rozejrzał się po pomieszczeniu, a gdy dostrzegł Dragneela...
- NAAAACUUUŚ~! TĘSKNIIIŁEEEEM~! - Zapłakał i rzucił się na biednego chłopaka, tuląc się jak pijawka.
*
Gray chciał być dziś ninja i wybadać tego całego Freeda. Macarov mu go pokazał i teraz nasz drogi bohater przyglądał się z ukrycia jego zachowaniu. I rzeczywiście przy Laxusie wyglądał, jakby chciał zostać przez niego natychmiastowo zerżnięty! A tylko Gray mógł tak wyglądać!
Po jakimś czasie postanowił więc wyjść z ukrycia i wkroczył go gabinetu swojego chłopaka z niewinnym uśmieszkiem. Wcześniej widział, jak znika w nim Freed i to była dobra okazja, żeby pokazać temu kolesiowi, kto tu rządzi!
- Cześć, skarbie - powiedział wesoło do zaskoczonego blondyna. - Przyszedłem... umilić ci czas w pracy. - Uśmiechnął się sugestywnie i od razu namiętnie wpił się w jego usta, gdy tylko znalazł się przy biurku.
Zielonowłosy patrzył na to z dość niepewną miną i zaskoczeniem.
~
Natsu akurat zamierzał przejść z salonu do kuchni, gdy... COŚ się na niego rzuciło.
-E... Loki? Co ty tu robisz? -Spojrzał na chłopaka, zszokowany. -I w ogóle... to żadnych numerów. Ta kobieta to mama Stinga! -Syknął mu na ucho, żeby mu siary nie narobił.
*
-Huh? Gray? -Laxus otworzył szerzej oczy, gdy do gabinetu wbił jego chłopak, a tym bardziej... że go tak nagle pocałował. Nie to, że mu się to nie spodobało, bo od razu odwzajemnił pocałunek i wciągnął sobie chłopaka na kolana. Oderwał się po dłuższej chwili i spojrzał na niego z rozbawieniem.
-Co tu robisz? -Spytał, obejmując go jednym ramieniem, by mu nie spadł, a w drugiej ręce trzymał długopis, bo właśnie był w trakcie uzupełniania pewnych papierów. Zapomniał też na moment o obecności Freeda w pomieszczeniu.

~

- Przybyłem, bo za tobą tęskniłem! - Loki był oburzony ignorancją Natsu. Przecież mu to mówił przed chwilą, nie? - I chyba mam prawo przytulić się do kumpla?
- Ale bez macania! To chłopak mego syna, podejrzany typie! - Mamuśka zmrużyła oczy. Wtedy też do pokoju przyszedł Sting, zwabiony hałasami. A gdy zobaczył Lokiego...
- Ty chuju! Co tu robisz?! Odwal się od Natsu! - wkurzył się. I dostał ścierą od matki.
- Nie klnij, gówniarzu!
- Natsuu, chodźmy na spaaacer~! - Nakręcał Loki, mając wszystkich w dupie.
*
Oczywiście z miłą chęcią usiadł mu na kolankach i się przytulił, zadowolony. Kątem oka dostrzegł, że Freed wprost pozieleniał z zazdrości. Pozieleniał, hehe. Jak jego kudły.
- Postanowiłem cię odwiedzić, kotku. To coś złego? - przekrzywił głowę w bok, uśmiechając się zadziornie. - I... dać ci coś - dodał, po czym wyciągnął z kieszeni kopertę... w którym było jedno nagie zdjęcie. - Ale, ale~! Później zobaczysz, co tu jest. - Cmoknął go w policzek.
- Szefie, mam tu kolejne dokumenty... Już wypełniłem. - To Freed zaburzył ich przestrzeń osobistą, podchodząc aż za blisko. W dodatku wypiął tyłek w kierunku Laxusa, phh! Toż to perfidny typ jest!
~
Natsu po raz kolejny... czuł się zdezorientowany. Coś mu się to wielokrotnie ostatnio zdarzało.
-Możemy iść na spacer... -Zaczął odpowiadać Lokiemu. -... ale ze Stingiem. -Dodał nie chcąc, by jego chłopak był zazdrosny. Ale chciał ich obu wybawić i wydostać się z mieszkania, więc... to był dobry pretekst.
*
-Hmm, a co tu jest? -Laxus odłożył długopis i przechwycił kopertę i przyjrzał się niej zaciekawiony. Po chwili uniósł też leniwie wzrok na Freeda. -Ach, to dobrze. Połóż mi je na biurku i sprawdź, czy jest coś jeszcze do wypełnienia. -Odparł obojętnie, a potem znów przeniósł wzrok na Graya. -Nigdy mnie nie odwiedzałeś... skąd ta wizyta? Nie mówię, że to źle, ale... zaskoczyłeś mnie. -Lekko się uśmiechnął.

~

- O, nie, moi panowie! Nigdzie nie idziecie, dopóki nie wyjaśnicie mi, czemu ten okularnik mnie ignoruje! - Bojowa mama była naprawdę wkurzona, ale... no Loki ją olał, bo był wpatrzony w Natsu.
- Dobra! Nawet z nim, ale chodź! - odpowiedział chłopakowi i pociągnął go za rączkę do wyjścia, z zacieszem.
- Zostaw gooo~! - krzyknął za nimi Sting i sam pobiegł za chłopakami, unikając jeszcze kolejnego ciosu ścierką.
- POLICZĘ SIĘ Z WAMI JAK WRÓCICIE! - Tak... z mamuśkami lepiej nie zadzierać.
*
- Zobaczysz - zamruczał Gray i polizał ukochanego po szyi, ciesząc się, że tak zbywał tego gluta. - I wiesz, stwierdziłem, że pora w końcu zacząć do ciebie przychodzić w wolnych chwilach... Z lunchem, albo po prostu posiedzieć - odparł niewinnie, bawiąc się jego włosami.
- Sprawdziłem wszystko. Już nic nie ma, szefie - wtrącił się poirytowany Freed. Nie no, musiał działać! Chciał, żeby Laxus był jego! A ten chłopaczek... grrr! No wkurzał go ten cały Fullbuster! Co prawda dawniej mu współczuł, kiedy rozeszła się wieść o tym, jak zmaltretował go wróg Dreyara... ale teraz miał ochotę mu tą buźkę uszkodzić własnymi rękami!
~
Gdy w końcu wszyscy wyszli z bloku, uratowani przed dalszymi krzykami mamy... Natsu westchnął z ulgą i zabrał rękę z uścisku Lokiego, by teraz złapać za rękę Stinga.
-No, to teraz możemy iść. -Uśmiechnął się. -To... co robiłeś te dziewięć miesięcy, Loki?
*
-Mm... podoba mi się ten plan. -Zamruczał i musnął wargami usta swego słodziaczka. Potem niestety znów musiał przenieść wzrok na Freeda. -To jak nic nie ma, to masz wolne. Możesz sobie iść, zawołam cię w razie czego. -Odparł, a potem tak po prostu zaczął robić malinki na szyi swego kochanka.

~

Sting stanął między chłopakami, mierząc Lokiego zawistnym spojrzeniem. Mocniej też uścisnął dłoń Natsu, ale nic nie powiedział.
- Co robiłem... Karierę robiłem~! Zarobiłem miliooony~! - Loki gestykulował żywo, zadowolony z siebie. - A ty, Nacuś?
- Tylko ja mogę tak do niego mówić - warknął ostrzegawczo Sting.
*
- Na pewno nic więcej nie trzeba? - Zapytał Freed, uśmiechając się rozbrajająco, co zirytowało Fullbustera.
- Laxus wyraźnie powiedział, że na razie nie, więc opuść ten lokal - powiedział "grzecznie", a gdy tamten wyszedł, wyraźnie wkurzony... Graycu zatryumfował w duchu i spojrzał na ukochanego, w lepszym już nastroju. - No co? - zapytał, widząc jego dziwną minę. - Ci pracownicy potrafią być upierdliwi, musisz być bardziej surowy - dodał, a potem lekko przygryzł skórę na szyi Dreyara.
~
-Miliony, ta? -Zaśmiał się cicho Dragneel. -To fajnie. A ja... no cóż. Leżałem na kanapie i w sumie nic nie robiłem... Albo raczej mogę powiedzieć, że osiem miesięcy emosiłem. Choć może nie... po czterech miesiącach było już trochę lepiej, bo ruszyłem nogą. -Pokiwał głową, przypominając sobie wydarzenia. Ale gdy zobaczył zdziwioną minę Lokiego... -Ach, no tak, bo ty nic nie wiesz. Miałem wypadek i nie mogłem chodzić. -Wyjaśnił.
*
Laxus był zdezorientowany tym, jak Gray spławił Freeda.
-No cóż... Uwierz mi, JESTEM wrednym szefem. Ale wiem też, kiedy nie przesadzać. Freed akurat nie zrobił nic złego, dlatego... skąd ta reakcja? -Uniósł pytająco brew. -I w ogóle to mogę już otworzyć tą kopertę? -Wydawał się być niecierpliwy.

~

Loki był zdziwiony takimi słowami, a gdy usłyszał, że Natsu miał wypadek i nie mógł nawet się podnieść... od razu ominął wkurzonego Stinga i przykleił się do niego od drugiej strony.
- Ja nie wiedziałem! - Zapłakał. - Dla ciebie bym karierę poświęcił! Zostałbym przy tobie! Pomagał ci!
- Och, daj sobie siana... – prychnął Sting.
*
O, nie! Nie mógł wyjawić Laxusowi, że jest po prostu o tego typa zazdrosny! Dlatego też spojrzał na niego niewinnie.
- Um, a zrobiłem coś nie tak? Jeśli tak, to przepraszam... Po prostu jestem zdania, że powinien się stosować do twoich poleceń, więc skoro powiedziałeś, że może iść, to po co się dopytywał, czy trzeba coś jeszcze, zamiast pójść? -Nadął lekko policzki, doskonale udając, że nie ma problemu z tym gościem. A miał. I to duży! - I dobra, otwórz. - Przewrócił oczami.

~

-Hah, nie było takiej potrzeby, naprawdę. -Dragneel zaśmiał się na reakcję Lokiego. -Sting i Gray wystarczająco mi pomogli. Z nimi dałem jakoś radę. -Uśmiechnął się lekko, nadal wdzięczny im za tamtą pomoc.
*
-Wiesz... jak pracownik nie chce się lenić, ale sam z siebie chce coś zrobić, to tu nie ma za co go ganić. -Wyjaśnił Dreyar. -Gdyby wszyscy moi ludzie byli tak pracowici, to miałbym zdecydowanie łatwiej. -Odparł, a potem chwycił kopertę, gdy uzyskał zgodę i ją otworzył. Następnie wyjął zdjęcie i.. -Co..? -Zamrugał, autentycznie zszokowany, a potem... na jego usta wpłynął perwersyjny uśmieszek. -No no... nie spodziewałem się tego po tobie, kochanie. -Zagwizdał, dalej wpatrując się w fotkę.

~

- A - ale ja bym pomógł bardziej! - Uwiesił się na Natsu, ignorując to, że Sting na niego warczał. - Dla ciebie nawet bym się wyzbył mej urody! Wszystkiego! Nawet penisa, a to duże poświęcenie z mojej strony! - lamentował dalej, a przechodnie się dziwnie na nich gapili...
*
Gray już miał zacząć aferę, że Laxus jawnie broni tego patałacha, ale potem postanowił tego nie robić. Bo wtedy Laxus by odkrył, że jest zazdrosny, a tego nie chciał... Uch. Jeszcze w dodatku spalił buraka po następnych słowach.
- A daj spokój... To jednorazowy incydent! Będziesz miał na co patrzeć w pracy. - Oparł głowę o jego ramię, zastanawiając się, czy aby na pewno był to taki dobry pomysł.
~

-Ale... ja nie rozumiem, czemu miałbyś się DLA MNIE pozbyć penisa... -Natsu strzelił poker face'a, już w ogóle nie rozumiejąc tego człowieka. -I poza tym wiem, że tylko tak mówisz. -Machnął ręką i przewrócił oczami. -Jesteś typem podrywacza. Sam siebie oszukujesz. Nie zależy ci na mnie aż tak, jak to mówisz, bo byś napisał, czy coś... więc przestań już. -Posłał mu rozbawiony uśmiech.
*
-Mmm... oj na peeewno będę na to patrzył. -Dalej wgapiał się w zdjęcie, by po chwili położyć je sobie na laptopie, a potem spojrzeć na swego kochanka i czule go pocałować. -Takie jednorazowe incydenty mi się jak naaajbardziej podobają, hehe.

~

- Ale Natsu! Ja codziennie o tobie myślałem~! I czy w liceum byłem typem podrywacza? Nie! Kochałem cię skrycie, ponad życie! - zarymował, trwając przy swoim. - Było mi okropnie wstyd po akcji w barze, więc uznałem, że dam sobie spokój i skupiłem się na karierze, ale... wracam do gry!
- Nie, nie wracasz, bo Natsu to MÓJ chłopak - zgasił go Sting.
*
Odwzajemnił pocałunek, ale niezbyt zadowolony ze swojego planu, pff.
- Nie przyzwyczajaj się za bardzo. - Puknął go palcem w czoło. - Niestety, muszę zaraz iść do swojej pracy... a wolałbym tu z tobą posiedzieć. - Połasił się policzkiem o jego policzek.
~

Teraz Natsu zrobiło się trochę żal Lokiego, bo faktycznie mówił mu, że się w nim bujał w liceum, a on go nawet dobrze nie kojarzył, ech.
-Przepraszam... ale Sting ma rację. Nie szukam nikogo innego. -Uśmiechnął się przepraszająco w stronę Lokiego.
*
-Już? Och... miałem nadzieję, że zostaniesz dłużej. Nudzi mi się. -Wsadził mu rękę pod koszulkę i zaczął skubać skórę na jego szyi. -Grrrray... -Zamruczał i potem liznął mu ucho i owiał szyję gorącym oddechem.

~

- Ranisz moje uczucia~! - W oczach Lokiego pojawiły się łzy. I to wcale nie udawane. Serio, jak tylko widział Natsu, to go do niego ciągnęło, a on dał mu kosza w tak perfidny sposób!
- No i dobrze - prychnął Sting.
*
Przeszedł go dreszcz podniecenia, ale musiał opanować emocje! W końcu musi się zbierać do roboty, a nie seksić na biurku, czy coś.
- Chętnie bym został misiek, wiesz przecież. - Poczochrał mu włoski. - Ale muszę za chwilę wychodzić. - Uśmiechnął się przepraszająco.
~
-Ej, nie płacz... -Natsu zawsze był wrażliwy na czyjeś łzy. -Jak byś zagadał w liceum, to pewnie dałbym ci szansę. Znaczy... chyba dałbym, bo swój biseksualizm odkryłem na studiach dopiero. -Potarł sobie kark i spojrzał w przestrzeń, myśląc nad tym faktem. Taka prawda. Zainteresowanie tą samą płcią ujawniło się u niego dopiero, gdy z Grayem dzielił pokój w akademiku i... cóż, z czasem jego własny przyjaciel zaczął go kręcić. -Wracając jednak do tematu... -Spojrzał na Lokiego. -Teraz już za późno, wybacz.
*
-Nie podoba mi się ta opcja. -Sprzeciwił się i mocniej objął Graycia, by potem zacząć robić mu dużo malinek na szyi, a ręką skręcił mu lekko sutka, chcąc sobie pomacać.

~

- Jak możesz mi to robić! - Loki patrzył na niego przez łzy i lekko zaparowane okulary. - Nie zgadzam się na to! - powiedział, a potem... wyrwał Natsu Stingowi, porwał na ręce i... zaczął z nim biec w bliżej nieokreślonym kierunku.
Blondyn był w takim szoku, że początkowo nawet nie wiedział, co zrobić. Dopiero po minucie ruszył za nimi biegiem, drąc się, aby Loki zostawił jego chłopaka w spokoju.
*
Zaśmiał się cicho, rozbawiony taką reakcją. Mimo wszystko odchylił głowę w bok, by ułatwić mu dostęp i sam zaczął macać klatę mężczyzny.
- Mi też się nie podoba to, że muszę cię tu zostawić, no ale z pracy mnie wywalą, jak się spóźnię. - Nadął lekko policzki.
~
-Aaaa! -Natsu początkowo darł się, zdezorientowany tą sytuacją. -Loooki! Zostaw mnie, no! Puść! -Szarpał się, lecz potem stwierdził... że lepiej nie będzie tego robić, bo Loki biegnie i jak go teraz puści... to Nacuś pozdziera sobie kolana, czy coś, phh.
*
-To niech wywalają. Przecież moja praca wystarczy na nasze utrzymanie. -Mruknął, nie zaprzestając lizać i skubać jego szyjki. -Ach, właśnie... Chcesz dziś po pracy wybrać tego kota? Myślałem nad tym i może... może przygarniemy jakiegoś ze schroniska? -Zaproponował, teraz patrząc mu poważnie w oczy i zaprzestając na chwilę działań.

~

- O, nie! Porwę cię do mej wieży! - Tak... Czasami Loki zachowywał się jak rasowy psychopata. Przyspieszył, by Sting go nie dogonił i gwałtownie skręcił w boczną uliczkę. Tam w pobliżu był idealny schron, hyhy. Pokazał mu go jeden jego przyjaciel i zamierzał posiedzieć tam z Natsu.
*
- Ale lubię tę robotę - zaprotestował, ale potem spojrzał na niego z uśmiechem. - Myślałem, że to jasne, że weźmiemy ze schroniska. One bardziej potrzebują rodziny - odpowiedział wesoło. - Możemy iść po pracy. - Pocałował go w policzek.
~
-Co!? Jakiej wieży?! -Złapał się go mocno, żeby nie spaść podczas tego biegu, a z oddali wpatrywał się w biegnącego Stinga. -Stiiing! Słaby jesteś! Mówiłem, żebyś zaczął biegać! -Wydarł się jakże go pocieszając. No co? Był zły, że jego chłopak był wolniejszy od Lokiego, który na dodatek biegł z ciężarem!
*
-No to dobrze... Przyjadę po ciebie. O której kończysz? -Uśmiechnął się lekko i odgarnął czule kosmyki włosów z czoła kochanka.

~

Sting tylko prychnął, słysząc co Natsu do niego krzyczy.
- Jak chcesz, to mogę wcale cię nie ratować! - odkrzyknął, zasapany.
Za to Loki... przyspieszył jeszcze trochę i już razem z Natsu zniknął za zakrętem. Otworzył drzwi do jakiegoś obskurnego budynku i zamknął je za sobą, a potem pociągnął Dragneela w głąb budynku i zatkał mu usta, żeby się nie darł czasami.
- Cicho... Bo duchy usłyszą - szepnął mu na ucho.
*
- O osiemnastej - odparł, a potem wstał z jego kolan, ostatni raz czule pocałował i ruszył do wyjścia. - To widzimy się później. - Uśmiechnął się leciutko.
Po jego wyjściu Freed postanowił wkroczyć... Wszedł do gabinetu Laxusa z kawką, którą postawił mu na biurku, a potem stanął przed nim i popatrzył mu w oczy, ale nic nie powiedział. Będzie musiał użyć drastycznych kroków.
~
Natsu początkowo chciał się wydrzeć, żeby Loki go puścił, ale potem... przeszły go ciarki i zaczął się trochę bać. No a kto by się nie bał?! Sam na sam z psychopatą w opuszczonym, ciemnym budynku... Cholerka.... I po co go tu przyprowadził, eh?! A jak on chce go zgwałcić? -z tą myślą Natsu zaczął się szarpać, przerażony.
*
-Pa... -Westchnął Laxus, patrząc jeszcze za znikającym za drzwiami kochankiem. Phh... teraz będzie mu się nudzić. I... już zaczął tęsknić. Durny Gray...
Z zamyślenia wyrwał go jednak Freed, który podał mu kawę.
-O, dzięki. Akurat miałem ochotę. -Przechwycił napój i upił porządnego łyka, nie zaprzątając sobie głowy myślami na temat tego, PO CO Freed w ogóle mu kawę robił.

~

Objął go mocniej, w zaborczy uścisk, żeby mu się przypadkiem nie wyrwał.
- No nie szarp się... przecież nic ci nie zrobię. Chciałem pogadać bez niego - szepnął mu na ucho, ale w razie czego dalej trzymał mu dłoń na ustach. - Po prostu pogadać, przecież cię nie zgwałcę. Nigdy nie robię nic, czego ktoś sobie nie życzy w sprawach intymnych - dodał, chcąc go uspokoić.
*
- Nie ma za co. Jestem zawsze do twoich usług. - Przeszył go spojrzeniem. Kurde... dlaczego Laxus go nie dostrzegał? To przez tego Graya! Serio... potrzebne są bardziej radykalne środki. Dlatego wtedy, gdy Laxus odstawił kubek na stolik... Freed praktycznie wpierdolił mu się na kolana.
- Przeleć mnie - szepnął mu na ucho, kładąc rękę na jego męskości. Od czegoś trzeba było zacząć, nie? A podobno Dreyar lubił facetów z charakterem, więc...
~

Natsu nieco się uspokoił po tych słowach. A przynajmniej próbował. Przestał się szarpać, ale serce dalej mocno łomotało mu w piersi. A najgorsze było to... że normalnie by już Lokiemu przyjebał, podciął mu nogi i wykonał parę chwytów... ale po wypadku jednak nadal nie odzyskał tej pełnej sprawności i... nie chciał się za bardzo przemęczać, by nie uszkodzić sobie znów nogi. Dlatego... postanowił zaczekać na ruch Lokiego.
*
Laxus otworzył szerzej oczy i zamarł, patrząc na Freeda jak na co najmniej jakiegoś kosmitę. A gdy pierwszy szok opadł... złapał stanowczo jego dłoń, by zabrać ją ze swego krocza i zmrużył oczy.
-Pochlebia mi to... ale mam chłopaka. Dlatego cię NIE wypieprzę, wybacz. -Siłował się na spokój. -Idź do siebie, a udam, że tego nie było.

~

Loki, zauważając, że Natsu się uspokoił, zabrał dłoń z jego ust i obrócił go przodem do siebie, łapiąc mocno w pasie. Spojrzał na niego poważnie i z widocznym pożądaniem.
- Nie da się ukryć, że cię pragnę, Dragneel - zaczął cicho. - Już od tak dawna... a ty mnie nawet nie pamiętasz. Wszystko zawsze sprowadza się do ciebie. Zachowuję się jak totalny kretyn właśnie przy tobie... Uch. Pozwól mi chociaż... Chociaż się dotknąć. Niczego więcej nie chcę. Nie zrobię nic wbrew twojej woli... Po prostu chcę cię dotknąć. - Obrócił ich tak, że teraz to różowowłosy stał przy ścianie. Nie spuszczał z niego wzroku.
*
Freed mógł się spodziewać takiej odpowiedzi, ale nie zamierzał rezygnować i tak łatwo się poddawać.
- Nie zauważasz mnie... a ja jestem tobą zafascynowany już od tak dawna... Jeszcze zanim zacząłem tu pracę, poszukiwałem informacji o tobie, gdzie się tylko da. A wiesz, dlaczego? Podobasz mi się, Dreyar... I boli mnie to, że nie zwracasz na mnie uwagi. - Polizał go po szyi. - Niegdyś byś mnie wyruchał bez zbędnych słów. Co sie stało z Wielkim Dreyarem, huh? Zmiękłeś... No już... jestem na ciebie napalony. Dlaczego tego nie wykorzystasz? - namawiał dalej, kładąc wolną rękę na jego penisie i lekko go ugniatając przez materiał spodni.
~

Natsu nie mógł nic na to poradzić, ale... słowa Lokiego go trochę ruszyły. I nie tylko poprzez poczucie winy, że sprawił chłopakowi widoczną przykrość, nie pamiętając za bardzo jego osoby z czasów liceum. Ale też przez to... że teraz przeszedł go dziwny dreszcz. Do policzków napłynęła krew i się lekko zarumienił. Przełknął ślinę, patrząc na Lokiego ze zdezorientowaniem, niepokojem, ale i... speszeniem. W końcu Loki był przystojny, no nie? Każdy by się speszył i zarumienił!
-Ale... w jaki sposób dotknąć? -Spytał cicho. -Mam chłopaka, przecież wiesz....
*
Okay... Laxus nie chciał tego przyznać, ale chłopak miał rację. Zmiękł. Kiedyś wypieprzyłby każdego, kto tylko by o to poprosił. A słowa i czyny tego chłopaczka zaczęły go podniecać, ale... NIE! Złapał również jego drugą dłoń i spojrzał na Freeda ze złością.
-Wielki Dreyar ma chłopaka... ogłuchłeś? -Prychnął i przewrócił oczami. Może kiedyś był jaki był... ale dziś nie zamierzał odpuszczać sobie tak łatwo Graya.

~

- Wiem, że masz chłopaka i to też mnie boli, ale... Na to nic nie poradzę, prawda? - Uśmiechnął się smutno. - Po prostu pozwól mi zbadać twoje ciało... przez ubrania. Nie zrobię nic więcej, Natsu... Obiecuję. - Popatrzył na niego poważnie, a potem przesunął dłonią wzdłuż jego boku, zatrzymując ją na biodrze.
*
- Przecież on się o tym nie dowie. - Polizał jego ucho, a potem lekko je przygryzł. Nie zamierzał się mimo wszystko poddawać... nie teraz. Przylgnął bardziej ciałem do jego ciała, mimo unieruchomionych rąk. Otarł się kilka razy kroczem o jego krocze, w akcie desperacji. Serio... czego mu brakowało, że Laxus tak go olewał?!
~

Natsu długo nic nie odpowiadał, analizując za i przeciw tej prośby. Ale w końcu... widząc ten smutny wzrok... Zrobiło mu się żal Lokiego.
-Dobra... ale tylko przez ubrania. Możesz tylko trochę podotykać. TYLKO. Nie chcę zdradzać Stinga. -Odparł, patrząc na niego ostro.
*
-Kurwa! Mam się wyrazić jaśniej do tego twego pustego łba?! -Laxus momentalnie wstał, zrzucając z siebie Freeda i patrząc na niego z wkurwem. -Idź do siebie.... JUŻ. I nie próbuj tego więcej, bo wylecisz. -Warknął na niego, a potem szybkim krokiem wyszedł z gabinetu, kierując się do kibla. Dlaczego? To chyba jasne... Ten szczyl go, kurwa, podniecił. Uch... I jak tu zachować czystość umysłu? ...Szkoda, że zapomniał wziąć tej nagiej fotki Graya, jak i tak poszedł fapać, phh.

~

- Dziękuję - szepnął mu do ucha i zaczął powoli wodzić dłońmi po ciele Natsu. Przycisnął go mocniej do ściany, dotykał jego klaty, ściskał sutki przez materiał koszulki, macał tyłeczek, masował krocze przez spodnie... No i się chłopak podniecił... i z tego wszystkiego zaczął wykonywać ruchy, jakby go posuwał... Cóż. Kto mu zabroni, huh?
*
Freed zleciał na podłogę i nawet walnął w biurko, ale uśmieszek nie schodził z jego twarzy.
- Niedługo zmiękniesz - mruknął do siebie, patrząc za nim. Był pewny, że Laxus go nie wyrzuci. I wiedział też, że go podniecił. A skoro tak... niedługo zapomni o tym całym Fullbusterze. Na pewno.
Zebrał się z gleby i opuścił gabinet, zastanawiając się, jakby może być następny krok...
~

Natsu zamknął oczy i z przyśpieszonym lekko oddechem dawał Lokiemu badać swoje ciało. Co prawda macanie sutków i tyłka skończyło się jeszcze potężniejszym spaleniem buraka, ale... gdy Loki nagle przyszpilił go mocniej do ściany i zaczął się ocierać o niego swoim ciałem... nie. Nie ocierać. Zaczął uderzać swoim kroczem o jego, prawie jak podczas seksu... I wtedy Natsu otworzył szerzej oczy, w szoku.
-E - ej, miałeś tylko macać! -Pisnął, bo te ruchy zaczęły podniecać również i jego. A już zwłaszcza przez to, że czuł tą wypukłość w spodniach Lokiego...

~

- Przecież nie robię nic, co wykraczałoby poza to - odpowiedział Loki, w jego głosie można było wyczytać żądzę. Zaczął też składać pocałunki na jego szyi, nie mogąc się powstrzymać. To "posuwanie przez ubrania" też nabrało energiczniejszego tempa. Serio... samo dotykanie Natsu mu nie wystarczało. Bujał się w nim od pierwszej liceum i jak go widział po tak długim czasie... naprawdę świrował. Dragneel był jego pierwszą wielką miłością.

~
-U-uch... L- Loki, no weź.... -Natsu zadrżał czując, że teraz i on jest już podniecony. Położył dłonie na klacie chłopaka, chcąc go od siebie odepchnąć. -Przestań. -Jęknął i zamknął oczy, zażenowany. Był na siebie wściekły, że zaczął tak reagować... Poczuł się prawie, jakby zdradzał Stinga. Ale... to nie jest zdrada, no nie? Nie, na pewno nie. To tylko przysługa dla starego kolegi, którego było mu szkoda. Przynajmniej tak sobie to Natsu tłumaczył.
-Loki... -Pisnął, bo to naprawdę nie wyglądało już tak niewinnie, jak na początku.

~

- Przecież nic nie robię... Nie wsadzam ci chuja w odbyt, więc nie robię nic złego... - szepnął, teraz na przemian całując i liżąc jego szyjkę. Żałował, że nie może pozwolić sobie na więcej...
Naparł na niego całym ciałem, nadal wykonując te ruchy. Pewnie dla kogoś, kto by na to patrzył, wyglądałoby to dość... śmiesznie i głupio. Ale nie dla Lokiego. Dla Lokiego było to czymś ważnym. Wyobrażał sobie, że naprawdę go pieprzy... i żałował, że nie może tego zrobić, bo Dragneel sobie tego nie życzył. Pieprzony Sting, rudzielec miał ochotę go zatłuc, phh. Odebrał mu szansę na szczęście!
~

Serce łomotało mu w piersi jak oszalałe. Odmówił też patrzenia na Lokiego, zamykając oczy. Był cały czerwony z zażenowania, jak i podniecenia. Przeklinał się też za to, że kilka razy wypuścił z ust cichy jęk. Głupie ciało... czemu musiał się tak łatwo dawać ponieść emocjom?
-Loki... starczy już... -Szepnął, zaciskając mocniej palce na jego koszulce. Był speszony tym, co się działo. Nie wiedział, czemu rudowłosemu tak na tym zależy i dlaczego musiał wykonywać te ruchy, jakby chciał go doprowadzić zaraz do orgazmu. Dość skutecznie, racja... ale to i tak jest głupie. Chciał już to zakończyć!

~

- Pozwól mi... - powiedział ochrypłym głosem i wplótł palce jednej dłoni w jego włosy. Drugą zacisnął na tyłeczku, podniecony tym wszystkim aż za bardzo. Jak tak dalej pójdzie, to dojdzie przez same takie ruchy, a tego jeszcze, kurwa, nie było! Mimo tego nie mógł się powstrzymać. I nawet... musnął wargami jego usta, chcąc poczuć ich smak. Widząc jednak, że chłopak i tak tego nie odwzajemni, powrócił do zajmowania się jego szyją, z lekkim zawodem.
~
Nie zareagował już na ten uścisk na jego tyłku, ale... spiął się, gdy Loki go pocałował. Nie odwzajemnił tego, w głębi duszy żałując, że tak bardzo rani tego chłopaka. Widział jego zawód i smutek wymalowany w oczach na tą bierność z jego strony. Ale... nic nie mógł zrobić. Kochał Stinga i nie chciał tego tracić. Mógł dać jedynie Lokiemu tą jedną chwilę, gdzie będzie mógł go dotykać w pewnym granicach. Nic więcej.
I dodatkowo... teraz się zastanawiał, czy na pewno to był taki dobry pomysł, bo te ruchy... wszystko... mocno go podnieciło. I poczuł się głupio z myślą, że jeszcze trochę... i dojdzie w spodniach. Tak nie może być!

~

Po kilku minutach... przesadził. Po prostu przesadził i... się spuścił w gacie. Zajebiście. Strzelił poker face'a i tylko przycisnął mocniej Natsu do ściany, chowając twarz w zagłębieniu na jego szyi. Kurwa... tylko się ośmieszył. I poczuł się jak ciota, która nie jest w stanie osiągnąć tego, czego pragnie. Okay, zrobił karierę... ale co z tego, skoro nie mógł zdobyć osoby, którą tyle czasu kochał? Był do niczego... aby podniecić się umie i kurwa gacie spermą zaplamić, nic więcej, ech..
~
-Em... Loki? -Natsu odezwał się dopiero po kilku minutach, gdy wszystko ucichło. Na twarzy miał obfite rumieńce i błądził wzrokiem po pomieszczeniu. Domyślił się, że chłopak doszedł, no bo... erekcja mu znikła i nagle przestał go macać. Ale to nie chodziło o to. Tylko o to... że Natsu miał identyczny problem. -Jestem za tym, by przebrać się u Graya... -Odparł, zażenowany. Miał nadzieję, że Loki się domyśli, o co kaman... bo sam mu się nie przyzna, że jego też to podjarało i doprowadziło do orgazmu!


Loki początkowo nie zareagował, zastanawiając się, o co mu chodzi... a potem to spadło na niego jak grom z jasnego nieba. Natsu... też doszedł! Podniecił go! Udało mu się! Nie był jednak tak beznadziejny! Taaaaaak~! Wewnętrzny zaciesz jednak nie trwał długo. Odchrząknął i odsunął się o krok, puszczając go.
- Dobra... Mam nadzieję, że będzie w domu - powiedział po prostu, a potem złapał go za rękę i pociągnął do wyjścia. W drzwiach rozejrzał się jeszcze, czy nigdzie nie ma Stinga, ale wyglądało na to, że szukał ich w innych rejonach. - Znam skrót stąd. Chodź. - I ruszył w drogę, prowadząc za sobą zażenowanego różowowłosego.

 ą