piątek, 21 października 2016

Rozdział 62.

Hej, hej, ziomeczki. W wolnej chwili wpadłam z rozdziałem. Mam nadzieję, że następny dodam w mniejszym odstępie czasu, ale w sumie sama w to nie wierzę XD Miłego czytania!

Jakiś czas później...
-No jesteś wreszcie! -Natsu otworzył Stingowi drzwi, zdenerwowany. -Gdzie byłeś? Co zrobiłeś?! -Zjechał go na wstępie, bo miał złe przeczucia. -Gadaj jak na spowiedzi. -Dobra... to było złe porównanie. Sting nie chodził do spowiedzi. Phh.

~

- A daj spokój - mruknął Sting mijając spokojnie Natsu i zdejmując kurtkę po drodze. Rzucił ją na jakąś szafeczkę, po czym rozmasował sobie nadgarstki i popatrzył na Dragneela. Nic nie mówił dłuższy czas. - Dobra... byłem u Laxusa, zadowolony? - mruknął. - Jebany śmieć... Chciałem, żeby odwalił się do Graya, to zaczął mi grozić. Dla odmiany ja potem zagroziłem jemu, ale on uważa, że Gray go kocha i mówił, że on jego też i w ogóle... No i nie odpuści. Nic do tego pustego łba nie dociera. Coś mi się zdaje, że cała ta sprawa nie skończy się dobrze - burknął i sobie usiadł.

~

-Laxusa? -Natsu zamrugał, a potem zmrużył oczy, nagle wściekły. -Jesteś debilem! -Zdzielił go po łbie i potem jeszcze złapał go za nos dwoma palcami, by go „ukarać". -Phh... jeszcze raz się tak wygłupisz, a ci się dostanie. -Nadął policzki, dalej go nie puszczając. -Choć... dziś nie zabiję cię tylko za to, że kręcą mnie odważni faceci, którzy nie srają w gacie przed kimś takiej postury jak Dreyar... więc masz fart.

~

Stingowi drgnęła brew, gdy Natsu tak go pouczał. 
- Misiek. Jestem zajebisty, ja to wiem. Skoro cię kręcę... To znaczy, że... Hehe... - Spojrzał na niego jak pedofil, ale nie dokończył zdania. Już nie chciał o tym gadać, tylko się odprężyć. 


~

Natsu zaśmiał się cicho na brzmienie głosu swego chłopaka, gdy ten dalej miał zatkany nos... więc go wreszcie puścił i jedynie pstryknął w czoło. 
-Nie patrz się tak, bo mam złe przeczucia. -O tak, znał to spojrzenie. -Ja mam cię teraz karać, a nie nagradzać, jełopie. 

~

- Nagradzać, bo jestem zajebisty. I tam poszedłem. - Wypiął dumnie pierś do przodu i przyciągnął do siebie mocno Dragneela w celu pocałowania go i... zaciągnięcia do łóżka.

~

-Hej! -Odwrócił głowę, tak, że Sting wycelował w jego policzek, a nie usta. -Nie łatwo mnie uwieść, phh. -Nadął policzki. Tak... doskonale wiedział, do czego to wszystko zmierza. -A jak Wen niedługo wróci? 

~

- Wen pewnie zostanie u Graya. Jako wsparcie i tak dalej. Czy coś. Uwierz mi, wątpię, żeby w takiej sytuacji chciała, aby Gray został sam. - Spojrzał na niego z powagą, ale efekt zepsuł drapieżny błysk w oku.

~

-No... ale i tak jesteś głupi. -Próbował odplątać się z jego uścisku, ale dużo mu to nie dało. A używać swoich chwytów, by uciec nie chciał, bo jeszcze by coś Stingowi uszkodził, a to nie byłoby fajne. -Także... -Spojrzał mu w oczy i zamiast go zjechać, że jest niewyżyty seksualnie, to się troszkę zagapił. Tak troszeczkę. Kurwa... Sting był przystojny. I miło było, jak go tak trzymał, bo czuł wtedy jego dobrze wyrzeźbioną klatkę piersiową no i w ogóle... Fuck. To utrudniało sprawę. -Zbrzydnij. -Wydusił z siebie w końcu. 

~

Sting zaśmiał się głośno, słysząc ostatni komentarz Natsu.
- Nie zbrzydnę. Jestem piękny, zajebisty i w ogóle skromny. I wcale się nie powtarzam. - Uśmiechnął się seksownie, przyciskając go do siebie jeszcze mocniej. - No misiek... Nie daj się prosić. - Uniósł brew do góry widząc, że zaraz mu się uda. Dragneela nie trzeba było długo namawiać, a bynajmniej Sting nie musiał. Miało się ten urok osobisty.

~

-Uch... -Strzelił poker face'a, bo teraz... czując jego ciało aż tak blisko... też nabrał trochę ochoty. No nie oszukujmy się. Czemu miałby NIE chcieć? Sting był zajebisty w łóżku i co najważniejsze, nie dbał tylko o własne potrzeby. Ba... za każdym razem doprowadzał tymi nadmiernymi pieszczotami Natsu do takiego stanu, że to ON go w końcu poganiał. -Ja pierdolę... serio zbrzydnij, bo masz na mnie za duży wpływ. -Jęknął, czując, że już przegrał tą bitwę. 

~

Stinguś tylko szerzej się uśmiechnął, zadowolony z efektów, jakie udało mu się osiągnąć samą piękną buźką.
- Nie zbrzydnę. Cieszę się, że tak na ciebie działam - odparł, a potem wziął sobie Dragneela na rączki i zaniósł do sypialni, gdzie ostrożnie ułożył go na łóżku. Jak jakąś księżniczkę, którą w istocie był, a przynajmniej dla Stinga. Czuł, że dziś się zabawią... I to będzie idealnym relaksem po całej tej aferze z powrotem Dreyara.

~

Ranek...
Wendy nocowała u Graya, by dotrzymać mu towarzystwa i nie musiał siedzieć sam. Zwłaszcza po tej wizycie Laxusa. 
Teraz wrócili oboje do domu Natsu, żeby załapać się na śniadanie Stinga, bo... hah, każdy lubił żerować na blondynie. Cóż, bardzo dobrze gotował. 
-Jesteeeśmy! -Krzyknęła Wen na wejściu, ale nikt się nie odezwał, więc weszli do salonu. 

~

Sting, słysząc głos Wendy - wreszcie zwlókł się z łóżka i narzucił na siebie bokserki. Był bardzo zadowolony, gdyż razem z Natsu mieli bardzo udaną noc.
- Cześć. Co chcecie na śniadanie? - zapytał wesoło, hasając radośnie do kuchni.
- Eee... obojętne - odpowiedział Gray, domyślając się, czemu Sting się tak cieszy. - Czyżby Natsu jeszcze spał? Wykończyłeś go? - zapytał, idąc za blondynem i Wendy do kuchni.

~

Wendy też uważała, że to radosne powitanie Stinga jest podejrzane... I po słowach Graya tylko potwierdziła swoje przypuszczenia. 
-Boże... znowu się pieprzyliście? Wykorzystujecie każdą możliwą sytuację. -Pokręciła głową i usiadła przy stole. -Nie chcę nawet chyba wiedzieć, co mu zrobiłeś... -Jęknęła, przyglądając się temu zacieszowi na twarzy blondyna. -A może... jednak chcę wiedzieć. Mów. -Zażądała z błyskiem w oku. Będzie mieć czym szantażować Natsu, hehe.

~

Sting tylko szerzej się uśmiechnął i cicho zaśmiał.
- Chyba jednak nie chcecie wiedzieć... Ale było ostro. - Uśmiechnął się tajemniczo. 
- No gadaj. - Gray zasiadł przy Wen i spojrzał uważnie na blondyna.
- Nie - odparł tamten, ale... długo nie wytrzymał. - No dobra. Powiem. Wczoraj były trzy tury pod rząd... Ostre tury... Ale jednocześnie chciało mi się śmiać, gdy Natsu stwierdził, że będzie mnie ujeżdżał i... kilka razy po prostu nie mógł się nabić! A to... dziwne. - Podrapał się po policzku. - Do tego robi taki zabawny wytrzeszcz, jak robi loda... - I tu zademonstrował owy wytrzeszcz. - Więcej wam nie powiem, bo mnie zabije. - Nadął policzki.

~

Wendy wybuchła niekontrolowanym śmiechem, gdy to usłyszała. O tak, będzie mieć czym go szantażować i wkurzać. To na pewno.
-Gadaj dalej, robi się ciekawie. -Uśmiechnęła się wrednie do Stinga, teraz jeszcze bardziej zaciekawiona. 

~

- Nie - odparł stanowczo, ale widząc uśmieszki Graya i Wen... nie mógł się powstrzymać. - No dobra... Ech. Co by tu jeszcze... Zawsze w trakcie seksu mnie pogania, jak już się za bardzo podjara... I ten... Tak słodziutko jęczy moje imię, hyhy. - Sting zabrał się za przygotowywanie jajecznicy dla wszystkich, jednocześnie dalej brnąc w swoje historie: - I chyba jara go, jak mu mówię, żeby dla mnie jęczał... To da się zauważyć, dlatego często mu to powtarzam. Co by tu jeszcze... Raz spanikował, że zajdzie w ciążę, jak skończyliśmy. Trochę mi zajęło tłumaczenie mu, że faceci nie mogą zajść... Hmm... Z takich dziwniejszych rzeczy to chyba tyle... Hmm... - Przeczesał sobie włosy palcami.
Gray zawtórował Wendy w śmiechu.
- No dawaj dalej, dawaaaj~!
- Dobra... Um... No to... Natsu lubi na ostro, chociaż nigdy się do tego nie przyznaje. Wiecie, dlaczego tak sądzę? To proste. Następnego dnia, jak nie może się przeze mnie ruszać, ciągle mi jęczy i narzeka... ale tak naprawdę ma zaciesz, bo koło niego skaczę cały dzionek. To chamskie, ale cóż... No i ten... Natsu kocha, jak szczypię go w miejscach intymnych. To jest jakieś dziwaczne... Jakby mnie ktoś uszczypnął w fiuta, to bym chyba tą osobę zajebał.

~

-Hahahaha, no nie wierzę~! -Wendy zwijała się wraz z Grayem na krześle ze śmiechu. -Serio myślał, że może zajść w ciążę? No... myślałam, że aż tak to mu jeszcze nie odjebało. Powiedz coś jeszcze! -Nalegała, chcąc wiedzieć jak najwięcej.

~

- Natsu jest dziwny - skwitował Gray, gdy choć na moment opanował śmiech. - Akurat ta ciąża u niego to by mnie nie zdziwiła - dodał z wrednym uśmieszkiem. Oj tak, opłacało się tu przyjść.
- Dobra. Natsu nazywa mnie bogiem seksu. Przed każdym stosunkiem i po nim i w trakcie... i jak nikt nie słyszy. Ale więcej nie powiem~! - zastrzegł, po czym wyłożył jajecznicę na talerze. Jak Natsu wstanie, to jemu też zrobi, bo nie chciał go na razie budzić.

~

-Hehe, jakby mój brat zaszedł w ciążę, to w sumie by się pewnie ucieszył. Miałby bachora do nauki tych swoich sztuk walk. -Skomentowała Wen, dalej chichocząc. Gdy jednak dostali jajecznicę, wzięła się za jedzenie, póki co nie wymuszając na Stingu dalszych szczegółów. 
Kilkanaście minut później, jak wszyscy już zjedli... do kuchni wszedł obiekt ich rozmów, w samych bokserkach i z nadal sennym wyrazem twarzy oraz poczochranymi we wszystkie strony włosami. 
-Och... hej wam. -Ziewnął, a potem usiadł koło Stinga. -Jest dla mnie? -Spojrzał na niego z wurzutem, gdy zdał sobie sprawę, że patelnia po jajecznicy jest pusta. Phh.

~

Gdy Natsu wszedł... spojrzeli po sobie i wybuchnęli głośnym śmiechem. Biedny chłopak nie miał pojęcia, o co im chodziło.
- Już ci robię, skarbie. - Sting cmoknął go w czółko i zabrał się za ponowne robienie jajecznicy, tym razem jedynie dla Natsu.
- Jak się spało, ciziuś? - Gray uśmiechał się wrednie i z wielkim wręcz rozbawieniem. - Bardzo się w nocy... kociłeś? - Miał na myśli jęki. Ale kto by tam ogarnął, o co mu chodzi...

~

-H-huh? -Natsu zamrugał, totalnie wybity z rytmu. -O co wam chodzi? -Patrzył z nieogarem na Graya, a potem Wendy. Zerknął też na Stinga, ale on akurat stał do niego tyłem, robiąc jajecznicę. 
-Nieważne, Natsu, nieważne. -Wen uśmiechnęła się dość wrednie, co nie wróżyło niczego dobrego. -Dobrze, że dałeś radę usiąść na krześle samodzielnie, bo wiesz... czasem ludzie mają kłopot z dobrym siadem. -Zaśmiała się.
-Ee? Dobra... serio nie wiem, o co wam chodzi. -Teraz czuł się już zagubiony.

~

- Kłopoty z siadaniem są dość powszechne po takim koceniu się w nocy - powiedział Gray, robiąc poważną minę. Potem jednak nie wytrzymał i po prostu znowu zaczął się śmiać.
Sting nic nie powiedział, tylko uśmiechał się pod nosem. Jak to dobrze, że Natsu na razie nic nie ogarnia, bo miałby teraz przypał, że wydał Grayowi i Wen jego sekrety.

~

I akurat to zdanie... Natsu załapał. Może nie do końca, ale w pewien sposób jednak tak.
-To, czy boli mnie tyłek, to tylko i wyłącznie moja sprawa... -Mruknął cicho, zarumieniony z zażenowania. Jak oni się domyślili, że wczoraj robił to ze Stingiem?! 
-Oj, my wiemy. -Wen była rozbawiona widokiem tego załopotania na twarzy swego braciszka. -Ale to aż dziwne, że kłopot z siadaniem ma się też PRZED tym wszystkim... Jako sensei musisz popracować nad celnością i koncentracją. -Podrapała się po policzku, a Natsu ponownie zamrugał, wątpiąc, czy ogarnia, o co im teraz chodzi. 
-Ale... co? Nie rozumiem, o czym wy ciągle... -I w tym momencie otworzył szerzej oczy. -STING! -Pisnął, cały czerwony ze wstydu. 

~

Sting zrobił niewinną minę i popatrzył na Natsu pytająco.
- Co ci zrobiłem, skarbie? - zapytał, udając, że nie wie, o co chodzi. W tym momencie postawił też przed nim talerz z jajecznicą.
- Popatrz, twój bóg seksu jest dla ciebie taki milutki... Śniadanko ci zrobił. - Gray patrzył na Natsu, dalej baaaaardzo rozbawiony tym, co dziś usłyszał. A reakcja Dragneela - bezcenna!

~

-Bóg seksu? -Teraz Natsu miał ochotę zapaść się pod ziemię. Popatrzył na jajecznicę, a potem na Stinga zranionym wzrokiem. 
-Właśnie! Patrz jak o ciebie dba, królewno. A może... no nie mówcie, że spodziewacie się dzidziusia! -Wendy klasnęła w dłonie, udając podekscytowanie, choć miała ochotę wybuchnąć śmiechem. Natsu się słodko denerwował. 
-C-co?! -Znów pisnął, po raz kolejny zszokowany tym, co mu zarzucają. -Nie gadam z wami! -Wstał gwałtownie, nie ruszając nawet jajecznicy. -A tym bardziej z tobą, zdrajco! -Wyminął Stinga i wybiegł z kuchni, upokorzony. 

~

- Oho... Przez was mam przypał. - Sting nadął policzki. - Muszę pobiec za mą królewną, wybaczcie na moment. - I po tych słowach rzeczywiście wybiegł za Dragneelem. - Naaatsuu~! Oni mnie zmusili~! Torturowali! I w ogóle! - Próbował się nieudolnie tłumaczyć, gdy już go dorwał.
*
Za to Gray... nadal brechtał się jak debil i ocierał łezki z oczu. Serio... opłacało się tu przyjść.
- O, jejku. Biedny Natsu. Ciekawe, ile czasu będzie się obrażał. - Potarł podbródek, głęboko się nad tym zastanawiając.

~

-Nie gadam z tobą! -Wyrwał się blondynowi, gdy ten go dorwał w sypialni. Złapał czyste ciuchy, a potem skierował się do łazienki. A gdy zobaczył, że Sting chce iść tam z nim... kopnął go w brzuch i zatrzasnął przed nim drzwi. 
-Już nigdy więcej się z tobą razem nie umyję! Nigdy! NIGDY! 
*
-Znając Natsu... zapomni o sprawie za kilka godzin, ale burmuszyć będzie się kilka dni, bo lubi. -Zaśmiała się, słysząc też te krzyki z oddali. 

~

Sting aż się zgiął pod tym ciosem.
- Naaaatsuuu~! - jęknął jak gwałcona dziewica i zaczął dobijać się do drzwi. - No weź! Nie bądź dla mnie tak okrutny! - zapłakał.
*
- Hmm... Możliwe. Zabierzmy go na wycieczkę, to przestanie się fuczyć - zaproponował. - Wiesz, chcę się stąd wyrwać, więc jakby chłopaki dostali choćby dzień wolnego... W sumie Sting się nie liczy, bo nie ma prób do sztuki... To ten... Wybralibyśmy się może na spływ kajakowy, albo coś w tym stylu. Wiesz, ten godzinę drogi stąd. - Tak, po części chciał się wyrwać z miasta.

~

-To TY jesteś okrutny! Myślałem, że mogę ci ufać, a ty się ze mnie nabijasz z moim najlepszym przyjacielem i siostrą! Chcesz mnie zniszczyć! Nie kochasz mnie! -I po tych słowach... słychać było jakiś trzask, jakby wyżył się na koszu na bieliznę, a potem lecącą wodę spod prysznica. Ale na słowa Stinga już nie odpowiadał. 
*
-To dobry plan. -Pokiwała głową. -Jak będzie siedział w domu to tym bardziej się cały nabuzuje. A poza tym... wydaje mi się, że akurat dziś Natsu ma wolne. Jak widać do pracy się nie szykuje, no i wątpię, by tak ryzykował, by dzień przed robotą tak uszkodzić sobie tyłek. -Zachichotała. 

~

- Natsu! Ale ja cię kocham! Naaatsuuu~! Przepraszam! No Natsuuu~! - jęczał, ale nikt nie odpowiadał, wiec wrócił do kuchni z miną zbitego psa. Spojrzał na Wen i Graya z wyrzutem. - Przez was on mnie rzuci - stwierdził, oczywiście ciutek dramatyzując.
- A tam... Pojedziemy na kajaki i mu przejdzie. Szykuj się. Skołuję samochód i jedziemy od razu. - W przeciągu ostatnich kilku miesięcy Gray zdał prawo jazdy. Oszczędzał na samochód, jednak na razie stać go było jedynie na malucha, więc... musiał jakiś pożyczyć.
- Ale on się nie zgodzi. On mnie rzuci. Zobaczycie. To przez was.

~

-Gdzie tam, od razu rzuci... Natsu lubi się powkurzać i pokrzyczeć, ale za bardzo się do ciebie przywiązał, by cię zostawić. -Wen mrugnęła do Stinga i poklepała go po ramieniu. -Natsu ma dziś wolne, no nie? -Wolała sie upewnić. 

~

- No... Ma - mruknął, niepocieszony. Więcej nic nie powie tej dwójce! O, na pewno nie!
- No to wszystko ustalone. Wpakujemy Natsu do bagażnika, jak coś. Idę po auto. Potem pojadę spakować potrzebne rzeczy i po was przyjadę. - Tak, Gray chciał jechać jak najszybciej. Może nie natknie się nigdzie na Laxusa, który mieszkał blisko Gajeela, od którego Grayciu chciał wziąć auto. Bo... tylko on z całej ich starej paczki je miał... Tak bardzo.
- Dobra. To do później. Teraz przekonaj Natsu. - Sting spojrzał na Wen.

~

I akurat, gdy Gray już wyszedł, do kuchni wszedł umyty i w pełni ubrany Dragneel. Na wejściu zmierzył jedynie Stinga oschłym spojrzeniem, ale efekt zepsuło mocne burczenie w brzuchu, więc tylko prychnął, a potem otworzył lodówkę i wyjął z niej kilka kabanosów, a potem zamknął z hukiem drzwiczki, wkurzony. 
-Natsu... masz jajecznicę. -Odezwała się Wen, nieco zdziwiona, że aż tak się chłopak zdenerwował. 
-Pewnie jest zatruta. Nie jem niczego robionego z ręki wroga. -Warknął, zajadając się mięsem. 
-Aha... no... cóż. Nieważne. Jedziemy dziś na kajaki, jedziesz z nami. -Oznajmiła, a nie zapytała.
-Nie ma mowy. -Spojrzał na nią poważnie. 
-Ależ tak, Gray poszedł po auto. 
-Chuj mnie to. Mam jechać, żebyście się ze mnie dalej nabijali?
-Nikt się nie będzie śmiać, no weź! Będzie fajnie.
-Nie, to nie. -I z tym wyszedł z kuchni. 

~

- Natsu! Nie traktuj mnie tak! - Sting zaczął emosić, nie mając pojęcia, jak tym razem przekonać Dragneela do tego, żeby przestał się boczyć. - I jedziesz z nami. Nie będziesz siedzieć sam w domu. Nie zamierzamy się z ciebie śmiać. - Patrzył na niego poważnie i ze skruchą jednocześnie. - No proszę cię, nie patrz na mnie wzrokiem zabójcy! - Nadął policzki. Nie no... mógł nie mówić tym patafianom o tych sprawach intymnych... serio. Teraz miał tylko przewalone. - Chyba, że chcesz ze mną zerwać. To odejdę. - Spuścił głowę i pomaszerował do sypialni z zamiarem spakowania swoich rzeczy i podrzuceniem ich do Graya. Pomieszka tam do czasu, aż Natsu nie przejdzie. Postanowione!

~

Natsu siedział w salonie na kanapie i słuchał tej mowy Stinga... i choć słowa o tym, że niby miał zerwać, a Sting odejść go przeraziły... to tego nie pokazał. Nie zmięknie tak szybko. Nie chciał zrywać, ale też nie będzie jakąś ciotą, żeby znosić śmiechy i szybko wybaczać. Dlatego... nie powiedział nic. 
-Ej, Natsu... -Wen poszła do salonu, nieco zaniepokojona. -Przestań się boczyć. Nie widzisz, że żałuje? To nasza wina, bo chcieliśmy z niego wszystko wyciągnąć. -Stanęła w jego obronie.
-Nie chodzi o to, że mówił wam o wrażeniach z seksu, czy coś... ale o to, że wygadał krępujące momenty! Już nawet ja nie upokarzam go w tych sprawach! -Spojrzał na siostrę z wyrzutem. Co tam... że właściwie to nie miał co mówić o Stingu, bo on akurat w łóżku był boski. Uch... myślał, że on też najgorszy nie jest, ale jak widać jego chłopak się z niego nabija, kiedy może. To nie jest miłe. 

~

Sting napakował torbę gaciami, ubraniami i nawet spakował szczoteczkę do zębów, bo serio myślał o tej chwilowej przeprowadzce. 
- To ja idę do Graya... Skoro Natsu nie chce ze mną rozmawiać... To czuję się niepotrzebny. I źle się czuję z tym, że wygadałem im to wszystko... Przepraszam - szepnął. Dalej emosząc... po prostu sobie poszedł. Wyglądał jak wrak człowieka. I nawet nie założył na siebie koszulki, bo zapomniał z tego wszystkiego.
Tak, dramatyzował - ale Natsu dawno nie był na niego tak wkurwiony. I czuł, że zostaniem tutaj wszystko by pogorszył.

~

-Widzisz?! -Natsu spojrzał na Wen, gdy Sting już wyszedł. -To on jest tu winny, a jeszcze próbuje wzbudzić we mnie wyrzuty sumienia! -Jęknął i skulił się na kanapie. 
-O tam.... -Wen też nie ogarniała zachowania Stinga, bo teraz przypominał jej ciotę, a nie faceta, który walczy o swą miłość. Raczej po prostu uciekł. Dlatego też napisała szybko Grayowi sms'a, by wpadł po drodze do domu i sprowadził tu Stinga.

sobota, 1 października 2016

Rozdział 61.

Heeeej! Było zamieszanie z przeprowadzką, dopiero dziś też zamontowałyśmy neta, a raczej Iris to zrobiła xD Bo tak, mieszkamy razem, hehe.
Miałam mały problem z odzyskaniem dostępu do konta google, ale już jest ok, więc dodaję rozdział. Postaram się dodawać coś w miarę na bieżąco, ale na cuda nie liczcie, bo zaczynam (wreszcie) studia i pewnie będę dość zajęta ^^


Dwa miesiące później...
-Nudzi mi się. I... kto by pomyślał, że Wendy i Sting poszli bez nas na mecz. –Prychnął Natsu, siedząc teraz Graya na kanapie i pijąc piwo. -Niby się dogadali... ale nie wiem, czy to nam na dobre wyjdzie, bo pewnie nas obgadują!

~

Gray upił łyk piwa. Leniwie gapił się w telewizor, nie mając nic innego do roboty.
- Musieliśmy się z tym liczyć. My też ich zawsze obgadujemy, nie? - Zaśmiał się cicho, gdy uświadomił sobie, że tak faktycznie ciągle jest. - Już przynajmniej nie wypominają nam artykułu i nie patrolują każdego naszego ruchu. Oni chyba myśleli, że tego nie widzimy. - Podrapał się po policzku.

~

-O weź... Oni serio są głupi, jeśli myśleli, że mamy romans. Jasne. Jestem zaręczony, ale będę sypiać z moim przyszłym drużbą i chłopakiem mojej siostry. No tak mnie jeszcze nie pogięło. -Pokręcił głową, nie mogąc uwierzyć, że ten głupi artykuł tak bardzo zdenerwował i wpłynął na tamtą dwójkę. 

~

- Przynajmniej dzięki artykułowi się w sumie pogodzili. - Gray i Natsu nadal nie wiedzieli, że Wen prawie wypadła z wyciągu na ich wycieczce. - I patrz, mamy spokój, bo sobie poszli. Dziwi mnie tylko, że Wen tak się napaliła na ten mecz... I jeszcze wyciągnęła na niego tylko Stinga. Może to oni mają romans? - Zaśmiał się na swoje własne słowa.

~

-Już nawet nie chcę ich w ten sposób denerwować, bo znowu się zacznie. -Natsu pokręcił głową, rozbawiony tą dziecinnością ich partnerów. -Jak się polubili, to lepiej dla nas w sumie. I tak jakby... jak ja wyjdę za Stinga, a Wen za ciebie... to będziesz moim szwagrem. No i Stinga tak jakby. -Zaśmiał się głośno i poklepał go po ramieniu. 

~

- No... Czaisz, taka mała rodzinka debili. - Uśmiechnął się lekko, chociaż słowa Natsu coś mu właśnie uświadomiły. On liczy na to, że Gray weźmie z Wendy ślub. A on... kochał ją, ale nie chciał nakładać na siebie na razie takiego zobowiązania. Dlaczego? To proste. Bał się zranienia. Nie zniósłby, jakby Wen tak nagle zniknęła, jak Dreyar. Poza tym ostatnio spotkała w mieście swojego kumpla ze studiów i z nim nawet wychodziła... co sprawiało, że Fullbuster był zazdrosny i bał się, że Wendy oleje go dla młodszego. Nie mówił o swych rozterkach nikomu. Nie chciał.

~

-Mhm. Choć szczerze to dziwi mnie nadal to, że mówiłeś mi, że jesteś gejem, a jednak znów zszedłeś się z moją siostrą. -Pił dalej piwo, patrząc przy tym na niego uważnie. Nie to, że nie ufał Grayowi. Wierzył, że on nie zrani Wen. Taką miał bynajmniej nadzieję. W końcu... to musi być raczej poważne uczucie, skoro go w końcu przekonali do swego związku, nie? A Natsu trudno przekonać. 

~

- Bo tak myślałem. Że nim jestem. Ale Wendy była pierwszą osobą, do której poczułem coś więcej. Jak wdać coś z tego zostało. - Wypił pół puszki na raz i wyskoczył z koszulki, bo mu się gorąco zrobiło. Chuj z tym, że był październik. Czasem słońce jeszcze dogrzewało. Popieprzona pogoda.

~

-Ja nic nie mówię. -Wzruszył ramionami i odłożył na stole pusta puszkę piwa. -Mam tylko nadzieję, że nie sprawisz mojej małej siostrzyczce dziecka, jeśli nie będziecie przynajmniej zaręczeni, czy coś... bo musiałbym cię zabić. -Zmrużył oczy, a potem uśmiechnął się, jak gdyby nigdy nic. 

~

Gray strzelił poker face'a. W sumie pieprzyli się z Wen może ze trzy razy od rozpoczęcia związku... bo Gray nie chciał. Zachowywał się jak dziewczyna z migreną, kiedy Wen wyraźnie chciała się z nim pieprzyć.
- Luz, o to się nie martw - odparł z powagą, a potem zmienił kanał w TV i cicho westchnął. Dziwne było to życie...

~

-Dobra, nie ma o czym gadać. -Skończył też już ten temat i zagapił się w tv. W sumie chciał jeszcze pogadać jak Gray się trzyma i czy myśli dalej o Laxusie... ale postanowił nie zaczynać tego tematu, bo by go jeszcze zdołował, a tego nie chciał. 

~

I gdy tak sobie siedzieli, popijając piwa, nie odzywając się i w ogóle udając zainteresowanie reklamami... ktoś zapukał do drzwi. Gray zmarszczył lekko brwi, a potem spojrzał na Natsu.
- Otworzysz? Jak to listonosz, to zapierdol mu kopa, czy coś. Nachodzi mnie skurwiel z jakaś paczką, której nie zamawiałem i każe płacić! To na pewno on, nikogo innego się nie spodziewam - mruknął.

~

-Spoko. -Natsu wstał i bez większego zainteresowania otworzył drzwi i spojrzał na przybysza. Ale gdy jednak popatrzył mu w oczy... zamarł i przeszły go ciarki. 
-Będziesz tak stał, czy się przesuniesz i dasz mi wejść? -Warknął przybysz i przesunął Dragneela, pod którym aż nogi się uginały i nie wiedział, jak się zachować. 

~

- Wywaliłeś tego listonosza? - Grayowi się wydawało, że słyszał głos pewnego osobnika, ale to pewnie tylko wyobraźnia płatała mu figle. Tamten przecież nie wróci.
Gdy usłyszał kroki, obejrzał się do tyłu i już miał coś powiedzieć, ale... zamarł w bezruchu i puszka z piwem wypadła mu z ręki. Alkohol zalał dywan, ale Fullbuster teraz się tym nie przejął. Ostrożnie wstał i wgapiał się w nowo przybyłego jak w UFO. Nic nie powiedział. Nie miał pojęcia, CO mógłby powiedzieć. I nie wierzył własnym oczom. To jakieś żarty...

~

-Gray... -Blondyn podszedł pewnym krokiem do kanapy i stanął teraz twarzą w twarz ze swym... byłym, jak widać. -Jak możesz, to wywal za drzwi swego kochanka. Muszę z tobą pogadać. -Odparł poważnym, nie znoszącym sprzeciwu głosem.
-J- jakiego kochanka? -Natsu wszedł niepewnie do salonu. Kurwa, normalnie by go stąd wykopał. Zawsze był w gorącej wodzie kąpany i niczego się nie bał, ale... Laxus był chyba jedyną osobą, która go w jakikolwiek sposób przerażała. Zwłaszcza, jak miał taki wzrok. 

~

Gray też się w sumie wystraszył... Już zapomniał, że Laxus był dość przerażającym typem. I chociaż nigdy się go nie bał... po ostatniej akcji przed jego zniknięciem... cóż, tak troszkę zaczął. Ale tylko troszkę.
- Jedyną osobą, która powinna stąd wyjść, jesteś ty - odpowiedział, lekko drżącym głosem. W ogóle nie spodziewał się tego, że Dreyar jeszcze kiedykolwiek pojawi się w jego życiu. Był skołowany, zszokowany i... wszystko na raz. Tyle uczuć go zalało, że nawet nie potrafił ich od siebie oddzielić. – A Natsu nie jest moim kochankiem.

~

-Jasne, nie jest. Tylko ze sobą mieszkacie i śpicie. Czytałem jakiś artykuł o was dwa miesiące temu... ale to nieważne w tym momencie. WYPAD. -Spojrzał na Dragneela, jakby chciał go zabić.
-Nie ma mowy, nie dam ci go znowu skrzywdzić. -Natsu jako pierwszy choć trochę się otrząsnął i teraz patrzył na Laxusa z wyrzutem. 
-Wypad, kurwa... Nie jestem w nastroju. Jak nie wyjdziesz stąd o własnych nogach, to zapewnię ci, że już czuć ich nie będziesz. Znowu. -I te groźby... na Natsu podziałały, bo zaniemówił i zadrżał na wspomnienie tamtego wypadku. 


~


Gray początkowo nic nie mówił. Nie chciał z nim rozmawiać, ale wiedział też, że Laxus nie odpuści. Dlatego też...
- Natsu, idź po prostu na górę i zostaw nas na chwilę. Skoro chce rozmowy, to proszę bardzo. - Spojrzał na przyjaciela poważnie, a gdy ten się oddalił, Gray przeniósł wzrok na Laxusa: - Ten artykuł to stek bzdur. Nie jestem z Natsu. Tylko z jego siostrą. - Starał się mówić pewnym głosem, ale nie bardzo mu to wychodziło. - Jeśli myślisz, że skoro wróciłeś, to będziemy razem... to się mylisz. I to bardzo. Kurwa, Laxus... zostawiłeś mnie samego na kilka miesięcy. Nie miałem pojęcia, dlaczego. A teraz tak po prostu wracasz... To nienormalne. Wyjdź z mojego domu. Nie chcę cię już widzieć, rozumiesz? Już nie...

~

Laxus odprowadził Natsu czujnym wzrokiem, a potem spojrzał na Graya. Dał mu się wypowiedzieć, nie przerywając. 
-Nie powiedziałem ci, gdzie wyjeżdżam, bo nie umiałem spojrzeć ci w oczy, po tym, co ci zrobiłem. -Zaczął mówiąc jak najbardziej poważnie i szczerze. -I nie zostawiłem cię po to, by poukładać sobie jakieś pierdolone myśli, czy zrobić przerwę. Nie. Poszedłem na odwyk. Dla ciebie... ale jak widzę, popełniłem błąd. -Patrzył na niego z bólem i zdeterminowaniem. -Z siostrą, huh? Jak jej tam było... Wendy, tak? Miło. Pozbierałeś się w sumie szybko, zważywszy na to, że artykuł pojawił się dwa miesiące temu...

~

- Mogłeś dać znać... Cokolwiek... Cały świat, łącznie ze mną, był pewien, że już nie żyjesz. - Popatrzył na niego, ledwo powstrzymując złość i łzy. - Laxus, do cholery, mogłeś się odezwać! Zrobić cokolwiek! A ty... Nie dość, że doprowadziłeś mnie do takiego stanu pobiciem, co wybaczyłem ci już sekundę po tym wydarzeniu... To jeszcze potem wyjechałeś. Wyjechałeś, do kurwy nędzy, bez słowa! - Teraz to już krzyczał. - I ty śmiesz mi mówić, że szybko się pocieszyłem?! Przynajmniej miałem szansę na normalne życie! Na ułożenie go na nowo, bez ciebie! Czekałem... Czekałem, kurwa... Ale też mam swoje granice, Laxus. Wyjdź stąd. Nie chcę cię już słuchać. - Odwrócił się do niego tyłem i otarł łzy, które już niestety zaczęły lecieć. - Gdybyś mi powiedział o tym pieprzonym odwyku... przynajmniej byłbym pewien, że ci na mnie zależy. A w ten sposób... - Nie dokończył. Nie był w stanie.

~

-Rozumiem. -Rozmasował sobie skronie, by nie zacząć na niego krzyczeć i się nie denerwować. Pogorszyłby tylko sprawę. -Nie mam na co liczyć, a ty dobrze bawisz się beze mnie. Dotarło. Nie musisz mówić już nic więcej. Daję ci spokój, ale... jeszcze się odezwę. Muszę mieć pewność, że NAPRAWDĘ nic już do mnie nie czujesz. -Powiedział, a potem nastała cisza i Laxus domyślił się, że nie doczeka się odpowiedzi. Dlatego odszedł do drzwi i zanim wyszedł, szepnął jeszcze: -Przepraszam. -I potem opuścił dom.

~

Gray opadł na kanapę bez słowa i tylko bardziej się rozpłakał. Przeprosił, huh? Co z tego, skoro i tak nie zajmie się własnym życiem? Na pewno sobie nie odpuści, dopóki Fullbuster mu nie pokaże, że nie ma po co się starać. Że nic do niego nie czuje.
Prawda jest jednak taka... że czuł. Skrywał to głęboko w sobie, ale każdego dnia chociaż przez chwilę myślał o Dreyarze. A teraz, gdy go zobaczył... wszystko wybuchło. I się skomplikowało, w jednej jebanej sekundzie...
Nawet nie zauważył, że Natsu już zszedł na dół.

~

-Gray...? -Natsu zszedł, gdy tylko słyszał, jak Laxus wyszedł z domu. Podszedł do Graya i usiadł koło niego, zmartwiony. -Jak się trzymasz? Uch... głupie pytanie. -Skarcił sam siebie i już nic nie mówiąc, po prostu go do siebie przytulił. -Przepraszam, że go nie wywaliłem. Zamarłem. Teraz już szok minął i mam ochotę mu przywalić. Cholerny drań. Co ci powiedział?

~

Gray po prostu wtulił się w Natsu. Nie mówił nic przez kilka długich minut, chcąc się uspokoić, aby wyjaśnić mu wszystko dokładniej, niż by to zrobił cały we łzach.
- Był na odwyku. Dla mnie - szepnął. I znów zapadła cisza. - Stwierdził, że szybko się pocieszyłem, gdy powiedziałem mu o Wendy. - Znowu cisza. - Będzie wracał. Dopóki nie zobaczy, że nie ma tu czego szukać. - Znów cisza... - Ja... To trudne. - I w tym momencie znowu się popłakał. Jak dobrze, że nie był w tej chwili sam...

~

Natsu długi czas nic nie mówił. Ta sytuacja była dla niego na tyle niekomfortowa... że Gray był z jego siostrą. I chciał dobrze dla każdego z nich, ale na nieszczęście... domyślał się, że jego przyjaciel nadal czuje coś do Laxusa.
-Kochasz go? -Spytał cicho, głaszcząc go po głowie. W tym jednym momencie spróbuje nie myśleć o tym, że ta odpowiedź zapewne zrani go jako starszego brata. Na razie postara się być tylko przyjacielem. Nie bratem jego dziewczyny. 

~

Gdy usłyszał to pytanie, lekko zadrżał. Nie miał pojęcia, co odpowiedzieć Natsu. To prawda, że kochał Laxusa... ale Wendy też. I to było o tyle popieprzone... że już nie wiedział, co ma robić. Dlatego... nic nie powiedział. Jeszcze nie.
Wendy była pierwszą osobą, w której się zakochał. Był z nią cholernie szczęśliwy w liceum. Teraz też nie mógł narzekać, chociaż czegoś mu brakowało. Czuł, że nie wkłada w ten związek całego siebie. A to dlatego, że równie dużą część jego serca zajął Laxus. Samo to, że wybaczył mu tak wiele rzeczy było tego dowodem. I to, że teraz płakał, zamiast kląć na czym świat stoi i wkurwiać się na blondyna... to też nim w pewnym sensie było. Wszystko wróciło w momencie, gdy tylko go zobaczył. Laxus miał przytłaczającą osobowość i Gray wiedział, że potrzebuje kogoś takiego jak on. Kogoś, kto utemperuje jego charakter i dziwaczne zapędy. 
Bo spójrzmy prawdzie w oczy... Wendy się w ogóle nie słuchał, gdy ta mu czegoś zabraniała. Nawet, jeśli wiedział, że to jest dla niego złe... 
Już sam nie wiedział, co ma o tym myśleć. Teraz, gdy Dreyar wrócił i wyznał mu, że był na odwyku... właśnie dla niego... Kurwa. 
- Ch - chyba tak - odparł cichutko. - Ale W - Wendy też... - dodał. - N - nie chcę jej z - zranić...

~

-Tak myślałem... -Westchnął cicho, gdy doczekał się odpowiedzi. -Że kochasz Wendy też wiem. I nie będę kłamać, że nie jest to trudne, bo... niestety, wiem, że jesteś rozdarty i nie mam pojęcia, czy zostaniesz z moją siostrą, czy z nim... Kogoś na pewno zranisz. Dlatego... proszę cię. Jeśli po przemyśleniu sprawy dojdziesz do tego, że chcesz być z Dreyarem... przynajmniej zadbaj o to, by Wendy nie cierpiała za wiele. -Wyszeptał. Trudno było mu mówić to wszystko, bo nie chciał by jego siostra płakała. Ale też nie chciał, żeby Gray był z nią na siłę. -Cokolwiek jednak nie zrobisz, dalej będę twoim przyjacielem. -Zapewnił go, by nie podejmował decyzji ze wzgląd na to, jak wypada postąpić... ale ze wzgląd na to, co czuje. Wen zasługuje na kogoś, kto będzie pewny, że ją kocha i nie będzie z nią tylko dlatego, że nie umiał zerwać.

~

Poczuł się jak skończony skurwiel. Dlaczego? To proste. Może i za pierwszym razem rozstali się z Wen za porozumieniem obu stron. Ale później, gdy ta chciała z nim być, odtrącił ją. Gdy zaś Laxus zniknął, nie minęło aż tak wiele czasu, zanim do niej wrócił. Dreyar miał rację - szybko się pocieszył... ale naprawdę był pewny, że tym razem coś z tego wyjdzie. Gdy zaś zastanawiał się teraz nad tym wszystkim... już tej pewności nie miał.
Gdyby Laxus nie wrócił, wszystko byłoby prostsze.
- Ja... Nie umiem mu tak szybko wybaczyć... Już nie, choć zawsze to robiłem... - szepnął, nagle tracąc siły nawet na szloch. Zamknął oczy, a czasem spod powiek kapały mu pojedyncze łzy. - Mimo tego, że znam jego powody postępowania... Nie potrafię darować mu tego, że nie dał mi znać, gdzie jedzie i po co... Sprawił, że wszyscy myśleli, że już nie żyje... A tak naprawdę siedział sobie w ośrodku, czytał gazetki i zbijał bąki... Pewnie nawet nie myśląc o tym, że zacznę życie bez niego... A to egoistyczne myślenie... Nie mógłbym czekać wieczność... A Wendy... Kocha mnie. I ja ją też bardzo kocham... Gdyby nie ona, pewnie bym się tak szybko nie pozbierał. Zawsze chciała dla mnie jak najlepiej, a ja... teraz widzę, że nie wkładałem w ten związek całego siebie... I często źle ją traktowałem. Nie tak, jak na to zasłużyła. Chcę to zmienić... - Zakończył wywód. Wszystko wydarzyło się tak szybko i nagle. To było jak sen...

~

-Jeśli to ma znaczyć, że dalej chcesz być z Wen... to się cieszę. -Dalej go przytulał i uspokajająco głaskał. -Jeśli Laxus cię jeszcze kiedyś najdzie, to zadzwoń. Przyjdę ze Stingiem, to może już mnie tak nie wmuruje, jak będzie mi groził. -Westchnął. -Poza tym... Stingowi na pewno o tym wspomnę. Ale czy mam Wendy mówić o powrocie Laxusa? Czy wolisz zrobić to sam? -Spytał cicho. 

~

- Sam jej o tym powiem. Lepiej, żeby usłyszała to ode mnie... I to jak najszybciej. - Wyplątał się z jego objęć i otarł łzy. - Chcę, żeby Wendy wreszcie miała to, na co zasłużyła. A zasłużyła na kogoś, kto będzie dla niej najlepszy. Nie taki chuj jak ja... Dlatego chcę jej pokazać, że naprawdę mi na niej zależy. Szkoda, że potrzebowałem powrotu Laxusa, by to zrozumieć... - Wypuścił gwałtownie powietrze z płuc. - I... nie ma problemu. Jakby coś, to będę dzwonił - dodał, choć nie wiedział, czy to taki dobry pomysł. Gray najchętniej nikomu by nie mówił o Laxusie, ale skoro Natsu przy nim był i o wszystkim wiedział... nie mógł tego ukryć.

~

-Dobrze, jak chcesz.... -Szepnął, a potem wstał i wyciągnął telefon, gdy doszedł mu sms's. -To Sting. Podobno już wrócili i mam wpadać na kolację. Um... idziesz ze mną, czy raczej wrócić i wysłać do ciebie Wendy, żebyście pogadali? -Spytał, patrząc na niego uważnie. 

~

Zastanowił się przez moment, zanim odpowiedział. Stwierdził jednak, że lepiej będzie, jak pogada już z Wendy.
- Przyślij ją do mnie. Chcę jej wszystko powiedzieć tak szybko, jak to tylko możliwe - odpowiedział. Chciał się uśmiechnąć, ale coś mu nie wyszło.

~

-Okay... Dasz radę sam? -Spytał jeszcze zanim wyszedł, bo głupio było mu wychodzić, jeśli Graya chciał jeszcze pogadać, czy coś...

~

- Tak, poradzę sobie. Przecież to nic takiego - powiedział po prostu, a gdy Natsu już wyszedł... po prostu legł na poduszki, wtulił w nie twarz i po raz kolejny tego dnia pozwolił łzom płynąć.


~

Natsu wiedział, że Gray kłamie z tym, że to nic takiego... ale zostawił go, domyślając się, że pewnie chce posiedzieć też chwilę sam i to przemyśleć.
-Jestem! -Krzyknął na wejściu, gdy dotarł już do swego mieszkania, które przecież było na tym samym osiedlu, co Fullbustera. 

~

- O, hej. - Sting uśmiechnął się lekko na widok Natsu i podszedł, by cmoknąć go w policzek. - A gdzie masz Graya? Myślałem, że przyjdzie z tobą i od razu położyłem cztery nakrycia na stół. - Nadął policzki. 
Wendy i on spędzili dziś zajebisty czas na obgadywaniu swoich chłopaków i oglądaniu fajnego meczyku. Jednak trochę wspólnego mieli.

~

-Nie miał jakoś ochoty. -Podrapał się dość nerwowo po głowie, co Sting na pewno zauważył. -I um... Wen, idź do niego po kolacji, okay? -Zagaił do siostry, która wyglądała na dość zaskoczoną.
-Jasne. A coś się stało? 
-Chciał pogadać. Nie przejmuj się, nic się takiego nie stało. -Uśmiechnął się lekko, a potem poszedł z nimi do kuchni.

~

- Ou... - Sting spojrzał na Natsu uważnie, ale nie skomentował tego jakoś bardziej. Postanowił, że później zapyta chłopaka, co tak naprawdę się stało.
Nałożył wszystkim obiadek, życzył smacznego i zabrał się za jedzenie. 
- Ty, Wen... Ten twój kumpel, Romeo, to całkiem spoko jest. - Spotkali go dziś po meczu i trochę z nim posiedzieli. Widział, jak chłopak patrzy na Wendy, ale domyślał się, że ona ma go w dupie. W końcu był Gray, nie? Ale... może już jednak nie będzie? Nie miał pojęcia. W końcu... Na pewno coś się stało.

~

-Hm? Jaki Romeo? -Natsu przerwał na chwilę jedzenie, zainteresowany. 
-Kolega ze studiów, nic więcej. Kiedyś ci chyba o nim wspominałam, choć nie wiem...-Wzruszyła ramionami. -I no tak... jest spoko.
-A, no racja. To ten, z którym czasem się spotykasz? Mam krótką pamięć.
-No ten. Ale to normalne, że się widujemy. Studia się znów zaczęły i jesteśmy na tym samym roku. Czasem się razem uczymy. -Odparła, jak gdyby nigdy nic. 

~

- Ooo, wspólna nauka. - Sting poruszył znacząco brwią. - On na ciebie leci, wiedziałaś? Zauważyłem te maślane oczka. - Uśmiechnął się ciut wrednie, a potem tylko cicho zaśmiał i wrócił do jedzenia, już go nie przerywając. Skończył szybciej od pozostałej dwójki i od razu zabrał się za zmywanie naczyń. Takie przyzwyczajenie.

~

-Tak, zauważyłam. -Przewróciła oczami. -Ale ja mam chłopaka i on o tym wie. Nie robię mu nadziei. -Wzruszyła ramionami, a potem również skończyła jeść. Natsu również, bo już się więcej nie odzywał. -No... to dzięki za kolację, ja spadam! -Pomachała im i pobiegła po torebkę, a potem od razu do Graya. 

~

Gdy Sting i Natsu zostali sami... blondyn od razu wbił poważne spojrzenie w swego narzeczonego.
- Dobra. To teraz mów, co się stało - zażądał.
*
Gray nadal leżał z twarzą w poduszkach, chociaż już się trochę opanował. Gdy zaś usłyszał pukanie do drzwi, natychmiast wstał i poszedł otworzyć, spodziewając się Wendy. Gdy tylko ją zobaczył, mocno do siebie przytulił i cmoknął w czółko.
- Cześć - przywitał się, lekko zachrypniętym głosem.

~

Nie był zaskoczony tym, że Sting od razu kazał mu mówić. Wiedział, że domyśli się po jego zachowaniu, że coś jest nie tak. 
-Jak byłem u Graya... cóż... -Wziął głęboki wdech, nie wiedząc, jak zacząć. Może prosto z mostu? -Laxus wrócił. 
*
-Hej... Coś się stało? -Zaniepokoiła się, gdy zobaczyła, że ma lekko czerwone oczy. Jakby niedawno płakał. Dlatego zamknęła za sobą drzwi, a potem pogłaskała go czule po policzku, wyczekując odpowiedzi. 

~

Sting otworzył szerzej oczy ze zdziwienia, a potem zajebał ręką w stół.
- To chyba są jakieś jaja! - wykrzyknął, nadal nie mogąc w to uwierzyć. - Gdzie on tyle czasu siedział?! Bo że go porwali to nie uwierzę - mruknął, starając się opanować.
*
- No... W zasadzie to tak - powiedział cicho i odwrócił wzrok. - Muszę ci powiedzieć coś ważnego. Lepiej, żebyś usłyszała to ode mnie. Laxus cały ten czas był w ośrodku. Na odwyku. Dla mnie. Dziś wrócił... powiedział mi to... ale go wyprosiłem. Mimo tego zapowiedział, że jeszcze wróci. - Wypuścił głośno powietrze z płuc i odważył się na nią spojrzeć.

~

-Podobno poszedł na odwyk... dla Graya. -Przygryzł wargę. Też mu się to nie podobało i rozumiał gniew Stinga. -Najgorsze, że Gray nadal go kocha... choć powiedział mi, że nie ma zamiaru do niego wracać i chce bardziej starać się o Wendy. 
*
Zamarła już wtedy, gdy usłyszała słowo "Laxus". Nie mogła uwierzyć, że teraz... po takim czasie... On wraca i jeszcze chce, by Gray mu wybaczył. 
-A ty nie wiesz, co zrobić i czy chcesz dalej ze mną być... tak? -Spytała cicho, ledwo powstrzymując się przed tym, by nie pokazać bólu.

~

- Co, kurwa? To nie mógł chociaż mu napisać, żeby poczekał, bo wróci? Dać znać, gdzie jest? No kurwa, co za ciemna masa! Jak Gray mu wybaczy, to go zabiję - prychnął i skrzyżował ramiona na piersi.
*
Pokręcił głową.
- To prawda, że czuję się zagubiony... Ale chcę z tobą być i pokazać ci wreszcie, że naprawdę mi na tobie zależy - odparł z lekkim smutkiem. - Chciałem po prostu, żebyś wiedziała o całym tym zajściu. Laxus mnie skrzywdził... Tym razem bardziej, niż zwykle. Nie chcę, aby znów mieszał mi w życiu. Wiadomo, że nie jest mi obojętny, nie będę cię okłamywał w tej kwestii. Ale to z tobą jestem i chcę być. Bo cię kocham.

~

-Spokojnie, Sting... Też mi się to nie podoba, ale nie chcę, żeby Gray był z Wendy z jakiegoś przymusu. Dlatego chcę dać mu wolną rękę i nie gadać, że jak mu wybaczy, to się nie będę do niego odzywać... Będę się cieszyć dopiero wtedy, gdy z własnej woli wybierze moją siostrę, a nie tamtego popierdoleńca. -Mruknął, cicho wzdychając.
*
Nic już nie odpowiedziała, tylko lekko sie uśmiechnęła. Smutno, co prawda, ale jednak. Miała nadzieję, że Gray mówi poważnie i powrót Laxusa nic między nimi nie zmieni. 
Dlatego pocałowała go w policzek i się do niego przytuliła.
-Też cię kocham.

~

- No wiesz... Ja mam bardzo ambitny plan. - Tak, Sting miał plan. I zamierzał go zrealizować. W tym celu zabrał kurtkę z krzesła i ruszył do drzwi. - Niedługo wracam, kotek - powiedział do Natsu i... ruszył do domu Laxusa. Jak go tam nie zastanie, pojedzie do firmy. Proste. Powie mu, żeby więcej się nie mieszał... bo skoro już polubił Wendy... to chciał, aby ona i Gray mieli spokój.
*
Przytulił ją mocno do siebie.
- Wiem - szepnął. - Nie chcę cię zranić ani stracić... I przepraszam, bo czasem zachowywałem się jak zwykły cham. Szkoda, że dopiero dziś to do mnie dotarło. Wybacz mi. - Wplótł palce w jej włosy. Nie miał pojęcia, co ma robić.

~

-Huh? Gdzie idziesz?! -Krzyknął za Stingiem, ale nie doczekał się odpowiedzi i... jęknął z bezradności. Miał nadzieję, że Sting czegoś nie odwali. A znając jego... cóż. 
*
-Nic nie szkodzi... Cieszę się, że nie chcesz mnie zostawić ze wzgląd na niego. Bo wtedy pomyślałabym, że byłam dla ciebie tylko zastępstwem... -Szepnęła, tylko mocniej się do niego tuląc. Nie chciała, żeby Gray od niej odszedł. 

~

Sting oczywiście zamierzał coś odwalić. Po kilkunastu minutach dobijał się już do drzwi Dreyara, a gdy ten otworzył... to się na niego rzucił.
- Ty śmieciu! Jak śmiesz jeszcze tu wracać! - krzyknął, gdy już wylądowali na podłodze. 
W normalnych warunkach Laxus by pewnie się nawet nie wywalił... ale z zaskoczenia tak się stało.
*
- Nigdy nie traktowałem cię jako zastępstwa, Wen. Dobrze wiesz, że byłaś moją pierwszą miłością. To coś znaczy, prawda? Mam nadzieję, że Laxus po prostu da nam spokój, gdy zobaczy, że do niego nie wrócę - odparł cicho.

~

Laxus był zbyt zaskoczony tą nagła akcją i faktycznie dał się wywalić. Szybko jednak zrzucił z siebie to COŚ i wstał, strzepując pyłki kurzu ze swych ubrań, z grymasem. 
-Em... ja tu mieszkam. To moja sprawa, czy chcę wrócić, czy nie. -Spojrzał na Stinga jak na idiotę. I tak... zapamiętał jego imię. A to już coś. 
*
-Też mam taką nadzieję... -Pocałowała go jeszcze w czoło, a potem pociągnęła na kanapę, by usiedli, a wtedy złapała go za dłoń i się uśmiechnęła. -Nie przejmuj się nim. Razem sobie poradzimy. -Szepnęła czule. 

~

Sting też zebrał się z gleby i przywalił mu w brzuch. Mocno.
- Tutaj sobie możesz siedzieć, chuju. Ale nie waż się zbliżać do Graya. Lepiej mu bez ciebie. - Spojrzał mu wyzywająco w oczy. I z determinacją. Nie da mu się wmieszać w związek Fullbustera i Wen!
Taki tam obrońca...
*
- Mam taką nadzieję - szepnął, cicho westchnął, a potem pochylił się i czule ją pocałował. Chciał pokazać, że mówił poważnie. Nie zamierzał jej zostawiać... i od razu pędzić w ramiona Laxusa, jakby nic się nie stało.

~

Laxus nawet się nie zagiął pod tym ciosem, a jedynie tylko skrzywił, a potem złapał Stinga za nadgarstek i mocno go wykręcił, tak, że blondyn musiał odkręcić się tyłem, by ulżyć sobie w bólu. Wtedy też Laxus złapał jego drugą rękę i teraz nie pozwalał się ruszyć, stojąc za nim.
-Nie będziesz mi mówić, co mam robić, jasne? -Szepnął mu do ucha. -I nie mam zamiaru go do niczego zmuszać. Sam podejmie decyzję... ale starać mi się nie zabronisz. -Warknął i wzmocnił uścisk, nie dbając o to, czy potem będzie miał chłopak ślady. -Lepiej TY nie zbliżaj się do MNIE, chyba, że ja też mam ci jakoś zagrozić? Hm, no nie wiem... Twój chłopaczek na pewno jest bojowy i łatwo się go nie złapie... ale mnie się jakoś boi. Ciekawe, czemu...

~

- Śmiesz mi grozić? - Sting teraz się wkurwił jeszcze bardziej. Szarpał się, nie zważając na to, że to było trochę bolesne. Laxus zapomniał też, że chłopak ma nogi... które wykorzystał do tego, aby trochę go skopać, choć musiał celować na ślepo.
- Ani mi się waż zbliżać do Natsu, Graya i Wendy! Nie boję się ciebie, Dreyar... I lepiej mnie nie wkurwiaj. Bo inaczej tym bardziej twoje starania nic nie dadzą. Gray nie jest głupi. I kocha Wendy. Pogódź się z tym, idioto! - warczał na niego. - Nie dość już zrobiłeś? Od początku wasz związek był toksyczny, a gdy w końcu Gray przejrzał na oczy... nie masz już na co liczyć! - Przynajmniej Sting miał taką nadzieję. - Nie odzyskasz go. Na pewno go nie odzyskasz, więc siedź w swojej chałupce i nie zbliżaj się do żadnego z moich przyjaciół! A tym bardziej do Natsu.

~

Laxus słuchał go w ciszy, niewzruszony.
-Ja to wszystko wiem. Nie zaskoczyłeś mnie, wybacz. I... to nie zmienia faktu, że wiem też, że on mnie kocha. I ja kocham jego. Inaczej nie szedłbym na odwyk tylko po to, by nigdy więcej nie zrobić mu krzywdy. Żałuję tego, jak to się potoczyło. -Puścił Stinga, a potem otworzył drzwi. -Możesz już wyjść. -Spojrzał na niego oschle, nie mając zamiaru się dłużej tłumaczyć. 

~

- Jesteś egoistą. Bo gdybyś tak o nim myślał... Przynajmniej byś się do niego odezwał. - Popatrzył na niego ze złością. - I mylisz się. Gray cię nie kocha. On kocha Wendy - podkreślił ponownie. - Daj mu po prostu spokój. On ma teraz swoje życie. Ty zajmij się swoim - zakończył i rzeczywiście wyszedł. Teraz pozostało mu tylko wrócić do domu...