środa, 20 maja 2015

Rozdział 19.

Hej ;d Ten rozdział jak widzicie długością nie grzeszy i pewnie się większość rozczaruje, bo znowu nie ma Laxusa i Graya... ale spokojnie! To się zmieni dość szybko XD


Następny dzień, ranek…
Sting obudził się z koszmarnym bólem głowy. W dodatku coś przygniatało jego klatę i chyba był… nagi?
- Natsuuu – zamruczał, odruchowo przytulając do siebie to ciężkie źródło ciepła.
- Mhm – odmruknął Rogue.
Sting zmarszczył brwi, słysząc jakiś obcy głos. To nie był jego słodki Natsu. Otworzył szeroko oczy, zaraz je mrużąc, gdyż oślepiło go słońce. Potem rzucił okiem niżej i… zobaczył swojego przyjaciela, który też był nagi.
- Rogue? Co się…? – zaczął, w szoku. Nie miał pojęcia, co się właściwie stało. Pamiętał tyle, że pili, gadali o głupotach i chyba trochę go poniosło, stąd ten okropny ból głowy. Ale… czy on… czy to możliwe, że…
- He? – Brunet przetarł zmęczone, zaspane oczy i ziewnął, przetaczając się na bok. – Przez ciebie boli mnie tyłek. Byłeś zbyt brutalny, Sting – prychnął.
Blondyn odruchowo się spiął. Nie. To nie było możliwe.
- Ja nic… Nie pamiętam… - szepnął, dalej nie mogąc uwierzyć w to, co w tak prosty sposób próbował przekazać mu kumpel.
- Och? – Rogue spojrzał na niego ze zdziwieniem. – Ale… ty sam chciałeś. No i… dałem się. Ale nie mam ci za złe. Byłeś pijany, ja w sumie też. Nic się nie stało. – Uśmiechnął się.
- Nie stało…? Jak to NIE STAŁO?! Rogue… Ja zdradziłem Natsu! – Głos mu się załamał, ukrył twarz w dłoniach. To nie mogło się dziać… To niemożliwe! Ostatnim, co pamiętał, było to, że pił kolejkę. Potem pustka. Ciemność. Nic.
- Byłeś pijany… - Brunet pogłaskał go po ramieniu. – Nic nie powiem Natsu, nie martw się.
- Jak ty to sobie wyobrażasz? Że będę to przed nim ukrywał? Zdradziłem go, kurwa i takie są fakty… - mówił drżącym głosem. – Nawet jeśli nieświadoma… to jednak zdrada! Nie mogę tego ukrywać… On mi nie wybaczy… - Nawet nie zauważył, w którym momencie po policzkach pociekły mu łzy.

~

Natsu ziewnął przeciągle, po czym otworzył oczy. Leżał na kanapie. CZYSTEJ kanapie. Ach, racja... Wczoraj całą noc sprzątał Stingowi dom i potem zasnął, nawet nie wiedząc, kiedy. Pewnie ze zmęczenia, bo pracy tutaj było w cholerę!
Podrapał się po głowie, a potem podniósł do siadu i spojrzał na komórkę. No tak... Sting pisał mu, że wróci na noc do siebie. W tym celu szybko wstał i zajrzał do kuchni... ale go tam nie było. W sypialni też nie. Czyżby nie wrócił na noc? Och... ta wiadomość go nieco zdołowała, ale pomyślał, że pewnie Sting się upił i nie miał siły wrócić do domu. No nic. Zaczeka tu na niego.
W tym celu napisał blondynowi jedynie smsa „Jak tam, kotek? Sorka, zasnąłem wczoraj u ciebie po tym sprzątaniu. A ty co? Zaliczyłeś zgon, że nie wróciłeś? xd"

~

Sting właśnie był w trakcie szybkiego ubierania się. Rogue próbował go zatrzymać, proponował, żeby porozmawiali... ale on nie chciał. Chciał wrócić do domu i zastanowić się, co dalej. A wtedy... przyszła mu wiadomość. Odczytał ją szybko i wypuścił głośno powietrze z płuc. Wygląda na to, że będzie musiał się zmierzyć z tą sytuacją szybciej, niż by chciał. Cholernie się bał, że Natsu nie będzie chciał go znać... Że po prostu wyjdzie i już nie wróci... A przecież Sting go kochał. Naprawdę kochał. Uświadomił to sobie do końca właśnie w tej chwili.
- Sting, czekaj! - Rogue krzyknął za chłopakiem, gdy ten zamykał za sobą drzwi.
Szybkim krokiem przemierzył odległość dzielącą go od jego własnego mieszkania i... wszedł. Stanął jednak w progu, niezdolny do wykonania żadnego więcej ruchu. Sparaliżował go strach.

~

Natsu znów usiadł na kanapie, czekając na jakąś wiadomość od Stinga, lecz nic nie doszło. Pewnie jeszcze spał. Westchnął więc, znudzony i zdołowany, ale gdy usłyszał, że drzwi się otwierają...
-Sting! -Uśmiechnął się szeroko i wstał z kanapy, podbiegając do chłopaka i dając mu całusa w usta, na powitanie. -E... jedzie od ciebie. -Zaśmiał się lekko. -Widzisz różnicę? -Wskazał z ekscytacją na mieszkanie. -Starałem się doprowadzić je do porządku! -Pochwalił się. W końcu... wykonał kawał dobrej roboty.

~

Sting spojrzał na niego z rosnącym strachem i po prostu przytulił do siebie. Drżał na całym ciele. Tak cholernie się bał... Nie chciał stracić najważniejszej osoby w swoim życiu.
- Kocham cię - powiedział cicho. - Naprawdę cię kocham. Proszę, nie odchodź ode mnie... Zostań... Nie zostawiaj mnie, bo tego nie zniosę.... Natsu... - Spojrzał na niego ze łzami w oczach. - Natsu... Ja nie pamiętam... Ja nie chciałem... Błagam, Natsu... Nie zostawiaj mnie teraz... Nie zostawiaj... - powtarzał szeptem, ledwo panując nad łzami.

~

Natsu spojrzał na Stinga z szokiem, gdy ten pierwszy raz wyznał mu, że go kocha. Od razu poczuł ciepło, rozchodzące się po ciele i sam zaczął się zastanawiać, czy czuł to samo, co Sting. Ale zanim zdążył coś odpowiedzieć... do jego serca napłynęły obawy i niepokój za sprawą tych łez. Miał złe przeczucia, że stało się coś koszmarnego.
-Ale.. czemu miałbym cię zostawić? -Był zdezorientowany. -Nie rozumiem. Mówiłem ci przecież, że nie mam zamiaru tak łatwo dać ci odejść. Coś... coś się stało? -Spytał cicho, coraz bardziej bojąc się... że to coś związanego z Rogue’m.

~

- Znienawidzisz mnie... Ja nie chce, żebyś mnie znienawidził... Nie odchodź ode mnie... - Teraz to już się popłakał. Widział to zdezorientowanie na twarzy Natsu, widział tą niepewność malującą się w jego oczach. - Nie chcę cię stracić... Kocham tylko ciebie... ja naprawdę nie pamiętam... Nie pamiętam... Ale to się stało... Ja i Rogue... Ja nie wierzę... Nie miałem pojęcia, że będę zdolny do czegoś takiego... Nie pamiętam, żebyśmy to robili, ale... On utrzymuje, że tak było. Natsu... Błagam cię... Uwierz mi, że ja tego nie chciałem! Kocham cię, rozumiesz? Kocham...

~

”... żebyśmy to robili..." To? Jakie to? Czy chodzi o... Natsu nie chciał wierzyć w to, co właśnie usłyszał. W to, że Sting go zdradził. Zamarł. Po prostu zamarł, wpatrując się w blondyna z dalszym szokiem, ale teraz niepewność zastąpił żal, smutek... a do oczu napłynęły łzy. Zadrżał, a potem spuścił wzrok. Kocha go, huh? Ale... czy gdyby go naprawdę kochał, zdradziłby go nawet po pijaku? Przecież Rogue nie był do niego podobny, więc to nie mogła być zwykła pomyłka...
-J - ja... -Odepchnął od siebie Stinga, wyrywając się z tego uścisku. -Muszę to przemyśleć. P- przepraszam. Muszę... Muszę pobyć sam. -I z tym szybko wybiegł z jego mieszkania, nie chcąc dać się zatrzymać. To bolało. W jednej chwili poczuł, że wszystko się spieprzyło. Nie był pewien, czy da radę mu wybaczyć... czy da radę zaufać.
Biegł przed siebie. Kilkanaście dobrych minut, dławiąc się powoli łzami. To bolało. Cholernie bolało.
Gdy znalazł się już w swoim mieszkaniu, zamknął drzwi i szybko pobiegł do sypialni, gdzie schował się pod kołdrę, zwijając w kulkę i trzęsąc, chcąc pohamować emocje.
-Jestem głupi... -Szepnął, załamującym się głosem. „Zawsze trafiam na nieodpowiednich facetów, którzy koniec końców lądują w łóżku z kimś innym ode mnie... " -dodał w myślach. I teraz... zdał sobie sprawę, że on też go kocha. Kocha Stinga. I to aż za bardzo. I dlaczego... Dlaczego musiał zdać sobie z tego sprawę akurat teraz, gdy pewnie wszystko jest już skończone? Wątpił, by ich relacje wróciły do normy po tej zdradzie... I pewnie Rogue będzie chciał dostać Stinga w swoje ręce.
W tym momencie... Natsu poczuł się naprawdę samotny.

~

- NATSU, NIE ZOSTAWIAJ MNIE! -krzyknął za nim, przepełniony rozpaczą. Osunął się na podłogę, a szloch się wzmógł. W sercu rozchodziło się uczucie straty. Stracił go. Słowa „muszę to przemyśleć" zwykle były czymś, co zmierzało do nieuchronnego. Do zakończenia. Sting czuł się, jakby stracił grunt pod stopami. Spadał w otchłań bólu i miał świadomość, że wszystko zepsuł. Tak jak mówił Rogue'owi: nieświadoma zdrada to też zdrada. I jakkolwiek by to nie bolało... to była jego wina. Tylko jego, bo nawet, jeżeli nie pamiętał - podobno tego chciał. Na trzeźwo nigdy nie zrobiłby czegoś takiego Natsu. Teraz to nie miało znaczenia. Świat Stinga legł w gruzach. I chyba nie było sposobu, aby go odbudować...


niedziela, 10 maja 2015

Rozdział 18.

Czeeeść. Postaram się teraz wstawiać posty w miarę regularnie :3 miłego czytania! ^^


Tydzień później...
Natsu był podenerwowany. Sting dostał od kolegi propozycję zagrania w przedstawieniu... MIŁOSNYM przedstawieniu dla GEJÓW! I miał całować tam swego kumpla, pff. Ale... mimo wszystko Nacuś musiał tam iść, by go dopingować. Ale nie chcąc wyjść z równowagi i chcąc mieć kogoś, kto będzie go uspokajać... zabrał ze sobą Graya i teraz razem siedzieli w pierwszym rzędzie teatru, wyczekując początku seansu.

~

Gray zgodził się pójść z Natsu na to przedstawienie, żeby się pośmiać ze Stinga, ale też po to, żeby go wspierać. Pohamował ziewnięcie i udał zainteresowanego historią, która właśnie się zaczęła.
Sting wczuwał się w rolę od początku. Dość dziwne było mu grać z Rogue'm parę zakochanych, ale zauważył, że tamten zdawał się tym nie przejmować. Wręcz przeciwnie. Jego gesty były takie... jakby naprawdę przepełnione uczuciem. Blondyn starał się, aby i jego słowa i mimika pokazywały prawdziwe uczucie. W końcu to tylko gra, no nie? Amatorska gra.

~

Natsu zmrużył oczy i drżał na ciele z wściekłości za KAŻDYM razem, gdy Sting dotknął intymnie tego całego Rogue’a, gdy się o siebie otarli, gdy mówili do siebie słodkie słówka... A już zwłaszcza wychodził z równowagi, gdy się lekko cmokali i mizdrzyli do siebie na tej scenie!
-Trzymaj mnie... zapierdolę go. Zapierdolę go za podrywanie mojego chłopaka. -Warczał na tyle cicho, by nie przerwać tego pożal się Boże przedstawienia.

~

Gray złapał Natsu za ramię, jakby ostrzegawczo. Cóż... ciekawe. Sting tylko grał... czy może nie grał? Oto jest pytanie!
- Opanuj się, to tylko przedstawienie. Po prostu gra, jak każdy aktor - szepnął na ucho przyjacielowi. - Jak chcesz, potem mogę rzucić w niego zgniłym pomidorem. Ale najpierw mi go załatw - dodał.
I wtedy nadeszła scena kulminacyjna - Sting i Rogue jako swoje postacie właśnie się kłócili i w tej chwili, gdy niby mieli się rozstać, Rogue przyciągnął do siebie blondyna za koszulkę i namiętnie go pocałował. Oczywiście, że to było w scenariuszu, ale... kurwa, bez języczka! Otworzył szerzej oczy, jawnie zaskoczony, a potem odepchnął go od siebie, ciut wybity z rytmu. Szybko się jednak pozbierał i wrócił do gry. Mieli dać sobie szansę i na tym zakończyć przedstawienie.

~

Natsu wytrzeszczył oczy, na widok tego pocałunku. Co. To. Kurwa. Ma. Być?! Sting mu nic nie mówił, że ten pocałunek będzie AŻ TAK namiętny!
Całe szczęście, przedstawienie dobiegło końca, więc Natsu udał się za kulisy wraz z Grayem, gdy tylko aktorzy zeszli ze sceny.
-Sting! -Krzyknął na wejściu do swego chłopaka, a potem podbiegł i przytulił się do niego, przerywając mu rozmowę z tym całym Roguem, grr.

~

Sting właśnie omawiał z kolegą kwestię zapłaty, gdy nagle za kulisy wbiegł Natsu, a za nim przytoczył się Gray.
- Natsu, co ty taki spragniony czułości? - Zaśmiał się i przytulił do siebie chłopaka, czochrając go z uśmiechem po włoskach.
- O, w końcu poznam twojego chłopaka, co, Sting? - Rogue uśmiechnął się firmowo. - Jestem Rogue. Rzeczywiście słodziak z ciebie, Różowy. - Nie dał po sobie poznać, że obecność tego chłopaczka go zirytowała. Brunet był zakochany w Stingu już od dawna... a w czasie tego przedstawienia okazał mu swoje PRAWDZIWE uczucia. No i... był zazdrosny!

~

-A ja Natsu. I... nie jestem słodki. -Zmrużył oczy, spoglądając na bruneta. Jednocześnie mocniej przytulił się do Stinga, chcąc pokazać, że blondyn jest JEGO. Wyczuwał zagrożenie w tym całym Rogue’u. -I poza tym... -Teraz spojrzał na blondyna i uśmiechnął się już łagodnie i czule. -Zawsze jestem przecież spragniony czułości OD CIEBIE, kochanie~! -Cmoknął go w usta.

~

Rogue powstrzymał chęć prychnięcia. Dalej uprzejmie się uśmiechał, wyluzowany. Gray patrzył na tą scenę z rozbawieniem. Chyba nie był już tu potrzebny, więc...
- Natsu, ja idę do domu. Laxus ma niedługo wpaść, więc wiesz. Cześć wam. - Pomachał na pożegnanie łapką i ruszył do wyjścia z teatru.
Sting natomiast był szczerze ucieszony tym zachowaniem. I... czyżby on był zazdrosny? Hehe.
- Dobrze wiesz, że ode mnie zawsze te czułości dostaniesz. - Uśmiechnął się seksownie.
Rogue czuł, że zaraz tu pierdolnie. Sting wyraźnie nie widział świata poza tym wypierdkiem. Więc trzeba zagrać inaczej...
- Ja też już lepiej sobie pójdę, ale Sting, chciałem zapytać, czy wybierzemy się dziś na piwo. W końcu trzeba świętować nasz sukces. - Zaśmiał się. - Dawno nigdzie nie wychodziliśmy, więc... - Wzruszył lekko ramionami.
- Pewnie. Zdzwonimy się, jak coś. Ale serio już spadasz? Spieszy ci się?

~

Natsu machnął jedynie Grayowi ręką, doskonale rozumiejąc, czemu mu się tak śpieszy. Zresztą... on teraz musiał pilnować Stinga, więc z Fullbusterem pogada najwyżej później!
-Oo, dobrze się składa. My też musimy już iść. -Natsu nie dał odpowiedzieć Rogue’owi i jedynie pociągnął Stinga za ramię w stronę wyjścia. -Chodź, my też uczcimy twój debiut na scenie. -Zamruczał uwodzicielsko, oczywiście chcąc pokazać, że to Z NIM Sting woli przebywać, pff.

~

- No... To cześć! - krzyknął za nimi na pozór spokojny Rogue.
- Do później! - odkrzyknął Sting, a potem spojrzał na Natsu i uśmiechnął się wrednie. - Ty jesteś zazdrosny - oznajmił coś oczywistego, z niemałą satysfakcją. - Misiek, Rogue to tylko mój kumpel, z którym grałem na scenie, nie ma co się spinać. - Cmoknął go w policzek.

~

-Pff, nie jestem. -Odwrócił wzrok, lekko zarumieniony, no bo... był. Ale wstyd było mu się do tego przyznać. Wyciągnął szybkim krokiem Stinga za teren teatru, a potem w kierunku swego domciu. -Po prostu ten pocałunek był podejrzany... -Mruknął po dłuższej chwili ciszy, nadymając policzki. -Nie chcę więcej patrzeć, jak się z kimś całujesz.... nawet na scenie. -Wyznał nieśmiało.

~

Sting uśmiechnął się, zadowolony.
- A tam, podejrzany. - Machnął ręką. - Gdy aktor się wczuje w rolę, to go ponosi. A Rogue zawsze się we wszystko angażuje aż nadto. Ale to była tylko gra. Nie masz się czym przejmować. A jeśli będę dostawał role, musisz być gotów na to, że będę robił podobne rzeczy, ale moje serduszko jest tylko twoje, mruczusiu. - Uścisnął mocniej jego dłoń i posłał czuły, szczery uśmiech.

~

-A nie możesz trzymać się swojej pracy dostawcy? Po co ci to całe amatorskie aktorstwo? -Szepnął, niezadowolony, ale... nieco się uspokoił po słowach Stinga, który tak jakby oznajmił mu, że jest tylko jego i nikogo więcej. Również mocniej ścisnął jego dłoń, rozczulony. Sting był dla niego naprawdę bardzo ważny. byli razem już chyba jakieś prawie trzy tygodnie, a znali się chyba trochę ponad miesiąc... a Natsu już nie wyobrażał sobie, jakby poradził sobie, gdyby nagle zabrakło Stinga w jego życiu. A już zwłaszcza teraz, gdy Gray ciągle był zajęty Laxusem...
-Kotku... -Szepnął cicho, zerkając na blondyna. -Nie zostawisz mnie nigdy, no nie?

~

- Oczywiście, że cię nie zostawię. Byłbym głupi, gdybym to zrobił. Jesteś dla mnie najważniejszy. Moje małe oczko w głowie. - Zatrzymał się i pociągnął go w swoje ramiona, a potem go pocałował, ignorując gadkę o pracy dostawcy. Jako marny aktorzyna i tak zarabiał więcej, niż tam, ale wolał się nie odzywać na ten temat. Oderwał się od niego dopiero po kilku minutach i posłał mu entuzjastyczny uśmiech.
- Nie masz się o co martwić. Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo, misiaczku. - Puścił mu oczko.

~

Był nieco zaskoczony tym nagłym pocałunkiem, ale i tak od razu go odwzajemnił, czując ciepło na sercu po tych słowach. A gdy się od siebie oderwali, tylko mocniej go przytulił i uśmiechnął się czule i słodko.
-Nawet nie chcę się ciebie pozbyć... Chyba byłbym głupi, bo straciłbym takiego kochanego chłopaka. -Cmoknął go w policzek. -I... kiedy idziecie z Roguem na piwo? Dziś, czy kiedy indziej? -Dopytał się, chcąc wiedzieć, ile mają dziś jeszcze czasu i czy mają -co najważniejsze-... wspólną noc.

~

- Dziś, jakoś niedługo. Jeśli się zasiedzę, to przenocuję już u siebie, od niego mam blisko, mieszkamy prawie w sąsiedztwie. Ale spokojnie! Od jutra znowu masz mnie tyyylko dla siebie! Całymi dniami i nocami~! - Cmoknął go w policzek, uśmiechając się w dalszym ciągu. Był szczęśliwy, że ma kogoś takiego jak Natsu. - Z doświadczenia wiem, że nasze jedno piwo... kończy się jakimiś pięcioma, więc wiesz, dam ci znać później, czy pojawię się u ciebie, czy nie - wrócił do sedna sprawy.

~

-Pff, będę do ciebie pisał, żebyś się nie schlał. -Pokazał mu język. Nie chciał puszczać Stinga na ten wypad, ale... rozumiał to. Blondyn nie zabraniał mu się od czasu do czasu widywać z Grayem sam na sam, więc Natsu musiał uszanować też przyjaciół Stinga. -To... jak chcesz, to możemy posiedzieć teraz trochę u ciebie, jeśli u mnie jest za daleko. -Zaproponował. -I w ogóle, to nigdy nie byłem u ciebie.... -Zastanowił się. -Ty tylko siedzisz u mnie całymi dniami... chyba muszę ci kiedyś wyrobić klucz. -Zaśmiał się, uśmiechając radośnie.

~

- No, najlepiej dorób mi ten klucz, hehe. - Uśmiechnął się seksownie. - A u mnie nie byłeś... bo tam nawet ubrania żyją własnym życiem - wyznał grobowym tonem. - Ale jeśli chcesz, możemy iść. Od razu będziesz chciał wyjść. - Nadął policzki i pociągnął go w stronę SWOJEGO domu. Tego dnia nic nie mogło mu zepsuć - występ się udał, a jego chłopak był idealny. Czegóż chcieć więcej?

~

-Kiedyś wyrobię. -Obiecał z czułym uśmieszkiem. Już wcześniej o tym myślał. Na następne jednak słowa, o tych ubraniach... lekko się przestraszył, ale uznał, że na pewno nie będzie aż tak tragicznie. -Jest aż tak źle? -Zaśmiał się cicho. -No to zobaczymy, pewnie przesadzasz. -Puścił mu oczko, a potem dał się prowadzić w nieznanym kierunku.
Po kilkunastu minutach dotarli do niewielkiego bloku i weszli na ostatnie piętro, gdzie było prawdopodobnie mieszkanie Stinga i gdy ten otworzył drzwi i weszli do środka...
-A-ale... co?! Nie żartowałeś! -Natsu z szokiem rozejrzał się po salonie, gdzie wszędzie walały się ubrania, stare opakowania po żarciu, nawet kałuże po wylanym mleku, czy piwie, zatęchły zapach z kuchni... -O mój Boże... -Natsu nie mógł wyjść z przerażenia.

~

- Ostrzegałem - burknął Sting, zamykając za nimi drzwi. - jak będziesz szedł do kanapy, to uważaj na starą pizzę. Gdzieś tam jest. Ach, no i chyba wędlina wytworzyła nowe życie, więc na nią też lepiej uważaj. A zanim usiądziesz, lepiej dobrze popatrz, czy nie ma gdzieś jakiegoś syfu... hehe... Teraz już wiesz, czemu rzadko tu przebywam. - Wzruszył ramionami. - Chcesz coś do picia? Ale... nie mam czystych kubków. - Nadął policzki.

~

Natsu nie ruszył się z miejsca. Wolał nie siadać na tej podejrzanie wyglądającej kanapie.
-Jak ty w ogóle ŻYŁEŚ, zanim mnie poznałeś? -Spytał, ciągle nie mogąc wyjść z szoku. Tu się nie dało mieszkać! -Aż dziwne, że nie złapałeś jakiejś choroby. -Mruknął, kopiąc jakiś słoik po koncentracie pomidorowym. -Serio... To może ty idź do Rogue’a, a ja ci tu posprzątam, co? MUSZĘ tu posprzątać, bo NIGDY tu więcej nie przyjdę! Albo... zmuszę cię, żebyś się do mnie wprowadził. Tak, to dużo lepsze. Nawet nie chcę tego sprzątać. Pewnie multum tu pleśni i myszy. -Wzdrygnął się.

~

- E... No... żyłem. Z dnia na dzień. Przychodziłem tylko jeść i spać, więc... Tak wyszło, hehe... - Potarł kark dłonią, speszony. To... jak tak bardzo chcesz sprzątać... To pa! - Rzucił w niego kluczami i zwiał, nie chcąc zostać wkopanym w pomoc. Nie lubił sprzątać, jakoś odnajdywał się w tym syfie, który sam zrobił. Ale dobra...lepiej było pohasać jak najdalej i zostawić dom na głowie Natsu, hyhy.
Sting przyszedł więc do domu przyjaciela, tak jak się umówili. Zapukał, a brunet otworzył prawie natychmiast szeroko się uśmiechając.
- Cześć, stary. Wódka czy piwo? – zapytał na wstępie, wesołym głosem.
- Wódka – stwierdził po chwili zastanowienia. – Jak szaleć, to szaleć, ziom. – Wszedł do mieszkania i od razu poszedł do salonu i rozsiadł się na kanapie. Kiedyś często tu razem przesiadywali. Rogue przyniósł alkohol i kieliszki, a także sok na popicie, a potem… się zaczęło.

~

-C-co...? -Natsu złapał klucze, zdezorientowany, a potem spojrzał na drzwi, przez które zwiał blondyn. -STIIIING! -Wydarł się za nim, wkurwiony. Ale... Ten nie wrócił, bo pewnie już pohasał do Rogue’a. Debil.
-Ech... -Natsu westchnął i zerknął na ten syf. Ta... może SPRÓBOWAĆ coś tu ogarnąć, ale... to masa roboty, no kurde... Zejdzie mu sie pewnie do rana. No nic... poczeka tu na blondyna.

~

Trzy godziny później…
Sting napisał Natsu już dawno, że dziś przenocuje u siebie, bo miał tam blisko, a pewnie im się przedłuży. No i… przedłużyło się, ale teraz chłopak stwierdził, że nie podoła wrócić nawet do siebie. Był zbyt pijany i nie miał siły. A ostatnia kolejka… go doprawiła i zasnął, wcześniej mamrocząc coś pod nosem na temat miłości do Nacusia. Rogue tylko prychnął, słysząc to. Pora wcielić plan w życie… Pilnował się, by nie pić zbyt dużo, bo chciał pozostać w miarę trzeźwym. Opłaciło się oszukiwać w piciu. Zdjął z blondyna koszulkę, a potem spodnie.
- Ciekawe, co zrobisz, jak usłyszysz, że mnie przeleciałeś, huh? – mruknął do śpiącego chłopaka, który nie zareagował nawet na pozbawienie go wszystkich ubrań. Brunet rozebrał też siebie i położył się przy nim, obejmując go w pasie.
- To w imię wyższego dobra, Sting… Kocham cię – szepnął praktycznie bezgłośnie, wtulając twarz w jego klatę…