niedziela, 3 września 2017

Informacja

Przepraszam Was wszystkich. Mam ostatnio baaaaardzo, ale to bardzo słaby czas, dlatego na blogu nic się nie pojawia... postaram się dodać coś jeszcze w tym miesiącu, ale niczego nie obiecuję. To i tak będą już ostatnie rozdziały tego bloga, wypadałoby doprowadzić sprawę do końca. Chciałabym wstawić je w miarę szybko i mieć to z głowy, ale nie mam na razie czasu i siły, żeby nad tym siedzieć. Wybaczcie.
A drugiego bloga (http://www.na-tej-chwili-wisi-wiecznosc.pl) widzę, że nie chcecie kontynuacji, więc oficjalnie mówię, że jej nie będzie. 

/ Misuzu.

wtorek, 6 czerwca 2017

Rozdział 70.

Cześć. Ten rozdział pokazuje, jak bardzo nie wiedziałyśmy, co pisać w pewnym momencie XD
Udało mi się wygospodarować chwilę, by to dodać, ale teraz pewnie coś się pojawi dopiero pod koniec czerwca - jak będę po zaliczeniach i egzaminach. Sesja to zmora studenta, zdecydowanie.
Oczywiście zachęcam do czytania bloga http://na-tej-chwili-wisi-wiecznosc.blogspot.com  Mogę wam obiecać, że na nim się na pewno nie zawiedziecie. Każdy znajdzie coś dla siebie. Smuci nas, że jest tam taka mała frekwencja, chociaż włożyłyśmy wiele serduszka w napisanie tego i ciągle to kontynuujemy (to już rok będzie, a w naszym przypadku jak na jedno opowiadanie to dużo).
Miłego czytania, proszę o komentarze i pozdrawiam! 



Wieczór...
Nasu wrócił już do domu, po drodze zahaczając o sklep z duperelami. Kupił tam fartuszek dla Stinga z napisem „I'm sexy and I know it”. Cóż... tylko ten napis odzwierciedlał narcystyczne oblicze jego narzeczonego. 
I teraz... siedział na kanapie i czekał. Trochę zestresowany. No i no... głupio mu będzie proponować jeszcze seks na przeprosiny, ale w sumie robili to tak wiele razy, że powód dla którego to robią chyba nie jest tak ważny, nie? 

~

Sting wszedł do domu jak jakiś tajfun, wkurwiony do granic możliwości. Po tym, jak Natsu wyszedł, wszystko zaczęło się sypać jeszcze bardziej, bo... Maniek i Rufus zawiązali pakt anty - Stingowy. Uważali, że to przez niego Natsu się nie zgodził na zagranie tej roli... a reżyser niczego nie ułatwiał.
- Musisz, kurwa, przeprosić tą bandę debili, bo robili mi takie jazdy, że ja tam więcej nie wytrzymam! - warknął na wstępie, jakże miło witając się z ukochanym.

~

Natsu przełknął głośno ślinę, nie spodziewając się, że Sting będzie AŻ TAK zły...
Wstał niepewnie z kanapy i podszedł do niego, by potem wyciągnąć w jego stronę fartuszek.
-Przepraszam... Przeproszę ich, obiecuję. Kupiłem ci prezent. Wybacz mi... -Spojrzał na niego dużymi, proszącymi oczami.

~

Sting był na tyle zły, że ledwo rzucił wzrokiem na ów prezent. Wyminął Natsu i usiadł sobie na kanapie, próbując się ogarnąć. Na ręce miał opatrunek, bo ludzie na planie stwierdzili, że nie będzie latał z taką ciut krwawiąca krechą. i cóż... nawet Dragneelowi nie odpowiedział, za bardzo zdenerwowany i zdołowany jednocześnie.

~

-Sting...? -Natsu poczuł, jak serce zaczyna mu mocniej bić, gdy blondyn nawet się do niego nie odezwał. Ale... nie chciał się jeszcze poddawać. Oby rady Graya podziałały.
Usiadł koło Stinga i pokazał mu fartuszek w pełnej okazałości, bo pewnie blondyn nawet nie zdał sobie sprawy co to jest, skoro ledwo na niego spojrzał. -To dla ciebie. Nie podoba ci się? -Szepnął. I gdy Sting długo nie odpowiadał... spuścił wzrok i odłożył prezent na stolik, coraz bardziej zdołowany. Podniósł zabandażowaną rękę ukochanego jak najdelikatniej i... teraz jeszcze doszły wyrzuty sumienia. - Przepraszam... -Szepnął ponownie i pocałował go w opatrunek. -Mam jeszcze jeden prezent... ale chociaż się do mnie odezwij. 

~

Co prawda tym razem raczył spojrzeć na fartuszek i nawet się ucieszył, bo ten stary był już wyświechtany. Nadal był jednak zły na Natsu, więc nic nie powiedział. Odwrócił głowę, nie chcąc go nawet w tej chwili słuchać. Wstał z miejsca, stwierdzając, że musi odreagować... a zawsze uspokajało go gotowanie.
- Idę coś zjeść - burknął, kierując się w stronę kuchni. Cóż, przynajmniej zaszczycił go swoim głosem. Skoro Natsu mógł strzelać na niego fochy za błahostki, to Sting mógł chociaż jeden raz się wkurwić za coś poważniejszego.

~

-Sting... -Teraz Natsu czuł, że jak chłopak dalej będzie go tak zlewać, to się tu jeszcze popłacze. Ze swojej głupoty. 
Ale... musiał być silny. Nie mógł tego tak zostawić. Dlatego też wstał i poszedł do kuchni za ukochanym. 
-Proszę... -Przytulił go z zaskoczenia i nie chciał puszczać. Uczepił się jak mała, wredna pijawka. -Kocham cię. I żałuję. Nie chciałem cię pociąć! Ani tak zareagować... Przeze mnie masz problemy... Naprawię to. Za kilka dni wrócę na plan i wszystkich przeproszę. Mogę nawet się przed nimi upokorzyć i być miły, choć gości nie lubię!

~

Drgnęła mu brew, gdy Natsu tak się do niego przyczepił, ni pozwalając mu nawet zacząć czegokolwiek gotować. A Sting odczuwał w tym momencie taką potrzebę.
- Spoko - odpowiedział po prostu, jakże wylewnie i uprzejmie. - A teraz mnie puść, bo kolacja się sama nie zrobi - dodał, widząc, że Dragneel chce chyba coś jeszcze dodać. Ciekawe... za kilka dni to on nie będzie już tam pewnie pracował, jak tak dalej pójdzie. Wszystko zaczynało się tak po prostu jebać w tej robocie. Maniek i Rufus... zabije ich, jak jeszcze jakąś uwagę usłyszy. Nie da sobie wejść na głowę. Zabije ich, a potem się zwolni. I chuj.

~

-I... i mam jeszcze jeden prezent. -Przełknął ślinę. Dziwnie było mu proponować seks, gdy Sting patrzył na niego takim wzrokiem, jakby chciał go zabić. No ale... zaraz się przekona, czy warto słuchać rad Graya. -Siebie. Możesz ze mną zrobić co tylko chcesz i jak chcesz. Zobacz... to nie jest satysfakcjonujące, że ty masz takie pozwolenie, a Rufus nie? -Patrzył na niego niepewnie. To była jego ostatnia deska ratunku, by go przebłagać...

~

- Skorzystam. Kiedyś - mruknął i odsunął od siebie Natsu, by zabrać się za zrobienie chociażby jakiejś kanapki. Był cholernie zły i głodny... a propozycje Dragneela były jakby... z litości? Chciał go przebłagać, to akurat było pewne. Inaczej nie proponowałby mu seksu i nie kupował fartuszka. Ale... potrzyma go jeszcze trochę w niepewności. Gdyby teraz zaczął z nm normalnie rozmawiać, chłopak by pomyślał, że może odkupić swe winy seksem i zawsze by z tym wyjeżdżał przy grubszej aferze.

~

-Uch? -Natsu patrzył na Stinga z niedowierzaniem i stał tak, nic nie mówiąc... Zatkało go. Sting go teraz nienawidził? Traktował go jak śmiecia. Aż tak bardzo go podpadł? 
-O-okay... rozumiem. -Szepnął łamiącym się głosem i szybko się odwrócił, by zamknąć się w sypiali. Super... spierdolił swój związek. Sting go już nie chce. I tak... poszedł zagłębić się w swych nieco zbyt drastycznych, czarnych wnioskach. 

~

Najpierw uspokoił się smażeniem jajecznicy. Zjadł ją powoli, nie spiesząc się. Niech Natsu posiedzi sobie sam i poemosi, jak musi. Potem wziął dłuuuugi prysznic, który sprawił, że złość wyparowała praktycznie do końca. Dopiero wtedy wrócił do sypialni, owinięty tylko w ręcznik. W sypialni przebrał się w bokserki, a potem podszedł do łóżka i położył się obok Natsu, plecami do niego. Postanowił, że jutro z nim pogada... bo dziś pewnie Dragneel zacznie mu histeryzować.

~

Natsu nawet nie zauważył, że Sting przyszedł... Gdy leżał, początkowo miał nadzieję, że Sting za nim pójdzie. Nic takiego jednak nie miało miejsca. Dlatego... zaczął tym bardziej emosić i nawet się popłakał. I płacząc w ciemnym, cichym pomieszczeniu... po prostu zasnął w ubraniach, zanim Sting w ogóle przyszedł. 

~

Następny dzień, ranek...
Obudził się dość wcześnie. Dziś akurat miał wolne, bo w kolejnym odcinku jego bohatera nie będzie. Reżyser napisał mu to w nocy... dlatego teraz odetchnął cicho, odczytując tą wiadomość.
Natsu jeszcze spał, więc blondyn standardowo poszedł do kuchni, aby zrobić jakieś dobre, nietypowe śniadanie. Już nie był zły, tylko zdołowany.

~

Natsu obudził się dopiero jakąś godzinę później. Widząc, że jest sam w łóżku... pomyślał, że Sting już wyszedł, a to go zdołowało. Poszedł się więc umyć i przebrać, a potem do kuchni coś zjeść. I tam zaskoczył go widok chłopaka jedzącego jajecznicę. Ale... nic nie powiedział, tylko spuścił wzrok i otworzył lodówkę, by znaleźć sobie coś do jedzenia. Był pewny, że Sting nadal go nienawidzi, więc jedzenia mu nie zrobi.

~

Sting tylko spojrzał na Natsu i mruknął pod nosem jakieś przywitanie. Nadal siedział w samych bokserkach, bo nie chciało mu się ubierać. I tak miał wolne, więc... zamierzał spędzić cały dzień w domu. Gdy tylko wychodził, narażał się na spotkanie dziennikarzy, a to potrafiło człowieka wkurwić bardziej, niż Natsu wymachujący nożem na planie serialu. Serio.
Gdy zjadł, przeciągnął się i zdjął opatrunek. Na szczęście Dragneel go tylko zarysował, niezbyt głęboko, dlatego też nie musiał nosić bandaża. Chyba, że współpracownicy znowu go do tego zmuszą.

~

-Mhm... -Odpowiedział na przywitanie, a potem wyciągnął z lodówki mleko i nalał sobie do szklanki. Chuj, że zimne. Nie umiał gotować. Serio... nawet mleka. Dlatego jak tylko się napił... to wyszedł, tym kończąc swoje śniadanie. 

~

Ta jakże miła atmosfera w domu wcale nie poprawiała nastroju Stinga, ale nie zamierzał za nim latać i go przepraszać... bo on tu winny niczemu nie był. Dlatego po prostu poszedł się ubrać, a potem potoczył się do salonu i zaległ na kanapie, by poemosić.

~

Natsu zastanowił się... czemu do cholery Sting usiadł mu na nogach. Nie zauważył, że Natsu leży na kanapie? ...nieważne. Nie chcąc się kłócić, po prostu zabrał nogi spod jego tyłka i skulił się w kulkę, by zniknąć i mu nie przeszkadzać swą osobą. 

~

Sting rzeczywiście... nie zauważył, że Natsu tam leżał. Dlatego też bardzo się zdziwił, gdy coś się pod nim ruszyło. Spojrzał w bok i zobaczył wreszcie swego narzeczonego. I zaczął się zastanawiać, czy sobie stąd nie pójść. Nie zamierzał się pierwszy odzywać.

~

-Um... -Panowała niezręczna cisza i Natsu postanowił wreszcie powiedzieć o tym, co go teraz bolało. -Jeśli mnie nienawidzisz... chcesz ode mnie zwrotu pierścionka? -Mruknął, dalej emosząc. Cóż, on też miał prawo myśleć, że Sting chce z nim zerwać. Ostatnio tamten myślał identycznie. A sprawa była delikatniejsza, więc...

~

- He? - Spojrzał na niego jak na idiotę. - Chyba do reszty ocipiałeś. Nie zamierzam z tobą zrywać, chyba że sam tego chcesz. A to zabawne, bo akurat nic ci nie zrobiłem, idioto. Ale ty oczywiście wolisz całe życie się dołować, bo cię wczoraj olałem - warknął na niego.

~

-Jakbyś nie zauważył, ty też wyskoczyłeś z zerwaniem, gdy wygadałeś Wen i Grayowi nasze krępujące sytuacje w łóżku. I też ci wtedy nic nie zrobiłem, a emosiłeś na cały świat! Ale oczywiście, jak ty się obrazisz, to coś zupełnie innego, jasne. -Wstał i poszedł do sypialni. Jak najdalej od tego kretyna.

~

- To było głupie! - krzyknął za nim. - Ale przynajmniej cię przeprosiłem i chciałem się pogodzić, a ty jak zwykle masz w dupie to, że narobiłeś mi problemów! - Dobra... teraz to się troszkę zdenerwował. Zerwał się z miejsca i wyszedł... trzaskając drzwiami. Chyba dziś to on pójdzie sobie do Graya.

~

Kilka dni później...
Atmosfera była chujowa, bo Natsu nadal nie pogodził się ze Stingiem. Raczej... po prostu ze sobą nie gadali. 
A teraz poszedł z nim na plan, by wszystkich przeprosić i... dalej nie gadał ze swoim chłopakiem. Weszli po prostu cicho do studia i Dragneel od razu poczuł, że wszyscy się na nich gapią. Westchnął więc i poszedł przybity do Rufusa i Mańka, którzy siedzieli niedaleko. 
-Przepraszam... Jestem głupi i nie powinienem się tak zachowywać. -Szepnął, ze spuszczoną głową. Wyglądał, jakby nie miał w sobie teraz grama życia. 

~

Stinga wkurwiała ta cała sytuacja, jeszcze w pracy w ogóle nie było lepiej. Dlatego, gdy Natsu zapowiedział, że dziś idzie z nim... wyczuł kłopoty, ale nic nie powiedział. Teraz patrzył z boku, jak chłopak przeprasza tych dwóch matołów.
- Cóż... wszystko byłoby spoko, gdybyś odpowiedział nam na spokojnie, co i jak - mruknął obojętnie Rufus, przyglądający się swym paznokciom.
- Yhy - potwierdził Maniek, również zainteresowany czymś zupełnie innym.
W pobliżu pałętał się reżyser, nakręcony jakąś kolejną zajebistą wizją, którą wręcz musiał zrealizować. Na razie opowiadał o niej zawzięcie kilku aktorkom.

~

-Wiem... po prostu mam taki temperament. Sting też mnie za to nienawidzi... -Mruknął jeszcze, a potem westchnął i poszedł do reżysera. -Pana też chciałem przeprosić. -Spojrzał na mężczyznę smutnym wzrokiem. -Za moje zachowanie. 

~

Sting prychnął tylko, słysząc słowa o jego domniemanej nienawiści do narzeczonego. Nie zamierzał się jednak wtrącać.
- Och. Czyli może... przemyślałeś sprawę? Nadal nie znalazłem nikogo do tej sceny. - Reżysera interesowało w tej chwili tylko jedno. - Przydałbyś się nam.

~

-U - um... -To zaskoczyło Natsu. Przez tą całą kłótnię ze Stingiem nie miał już ochoty się targować, jak to wcześniej ustalił z Grayem. Ale teraz... -Nie zgodzę się na prawdziwą scenę seksu. Ale... jeśli będzie udawana... i dobrze płatna... to w sumie mogę. -Spojrzał na niego poważnie.

~

- Udawana? Uch, ale właśnie chcieliśmy, żeby było realistycznie~! Zapłacić dużo i tak ci zamierzałem... Ech. Nie mam czasu szukać innej osoby! Wchodzę w to, scena będzie udawana.
A Sting...
- Co, kurwa?! Nie wyraziłem się jasno?! - Zmrużył oczy. No nie... przecież Natsu nie chciał grać w tej scenie! Robił mu na złość?!

~

-To w takim razie ja też wchodzę. -Uścisnął dłoń z reżyserem, póki co ignorując Stinga. Potem dopiero na niego spojrzał, dość obojętnie. -Przecież cię nie zdradzę. Ty możesz się całować na planie, a ja nie? 

~

- To coś zupełnie innego! Bo ja... nienawidzę kobiet. I robię to z przymusu. A ty jesteś bi... i jeszcze z Rufusem... - Zazgrzytał zębami ze złości i zacisnął pięści, widząc zaciesz na twarzy tego pieprzonego Rufusa. - Dobra! Rób, co chcesz, kurwa! Ale ja nie będę na to patrzył. - Obrócił się na pięcie i wyszedł, nie zważając na to, że reżyser przywoływał go do porządku...

~

-Co za dziecko... -Westchnął równie poirytowany Natsu. Chciał tylko zarobić trochę kasy, żeby wreszcie jakoś lepiej umeblowali mieszkanie, ale nie. Bo na pewno zakocha się w Rufusie przez ten pocałunek. Przecież Sting wie, że Natsu nie lubi tego gościa... więc też robi to z przymusu. -Mam tylko pytanie... co dokładnie mam robić w tej scenie i czy... wymagany jest brak ubrań? -Spytał reżysera wprost. 

~

- No... Sting ostatnio jest podrażniony i prowadzi ciągłe wojny z Rufusem i Mańkiem... No i wiesz, w sumie trochę rozumiem jego złość, ale mu przejdzie. - Poklepał Natsu po ramieniu. - W scenie będziecie leżeć na łóżku. Możesz zostać w bokserkach, na początku bynajmniej. Potem byłoby lepiej, gdybyś je zdjął... a raczej Rufus by ci je zdjął... trochę by cię pomacał i urwalibyśmy scenę w tym momencie. Możecie też zaimprowizować jakąś erotyczną rozmowę. - Tak, reżyser się podjarał.

~

-Uch... rozumiem. -Natsu nieco się spiął, ale nie dał tego po sobie za bardzo poznać. -Ale... nie będzie dokładnych zbliżeń, jak już mi zdejmie te bokserki, prawda? Bo to byłoby trochę krępujące... Ach, i jeszcze jedno. Ma mnie macać, kumam. Ale... całować się nie musimy? -Dało się wyczuć nadzieję w jego głosie. 

~

- Nie. I tak trzeba by było je ocenzurować, więc nie będzie tak źle, nie wystawimy twej nagości na widok publiczny... tylko nasz. I pocałunek w zasadzie byłby wskazany. Nawet bardzo. Musicie wyglądać na podnieconych... to musi wyjść jak najbardziej realistycznie. Nie wykluczam, że zrobimy kilka wersji i wybierzemy najlepszą.

~

-Och, rozumiem... -Z każdą chwilą Natsu był coraz mniej pewny tego, czy powinien się na to zgadzać. Ale w sumie... to nie będzie prawdziwe. Zwykłe udawanie. Do niczego nie dojdzie. -A... na czym skończymy? Samo macanie, tak? Czyli żadnych pchnięć już udawać nie musimy?

~

- Samo macanie, bo udawane pchnięcia burzą mą dalszą wizję - odparł reżyser. - W zasadzie skończymy na tym, jak Rufus z dziwacznym uśmieszkiem ściągnie ci bokserki i powie, żebyś szykował się na zabawę. Potem upozorujemy to jako jego sen, wspomnienie z przeszłości. Jesteś gotów nagrać to już teraz? Jeśli pierwsza wersja nie wyjdzie, będziemy zmuszeni to powtórzyć, wiesz o tm, prawda? Wiem, powtarzam się, ale chcę, żebyś miał jasność sytuacji.

~

-Tak, wiem... -Odparł, a potem zastanowił się nad tym, czy jest gotowy nagrywać to już w tym momencie. W sumie... to dobra chwila. Był zdołowany ciągle trwającymi "cichymi dniami" jakie panują ostatnio w domu, więc... więc nie stresował się dziś tak bardzo, bo miał po prostu wyjebane. -Okay, mogę teraz. -Wzruszył ramionami. 

~

- No to już. Rufus! Nagrywamy! - A gdy mężczyzna do nich podszedł z tym swoim uśmieszkiem... reżyser wyjaśnił mu, co i jak. Już po kilku minutach byli gotowi na nagrywanie. Przenieśli się do specjalnie urządzonej sypialni w studiu. Natsu leżał na łóżku, już bez koszulki, a nad nim pochylał się Rufus, macając go gorączkowo, niecierpliwie. Trzeba było przyznać, że doskonale udawał. O ile w ogóle udawał...

~

Natsu nie był za to dobrym aktorem... dlatego żeby nadać jakiegokolwiek realizmu, musiał wyobrażać sobie, że to nie Rufus, tylko Sting. W tym celu miał zamknięte oczy i tylko cicho sapał, choć trudno powiedzieć, czy ze stresu, czy z przyjemności. Chciał to jak najszybciej skończyć, bo nie podobały takie zabawy... no ale cóż. Trochę kasy by się przydało. 

~

I w tej chwili Rufus pochylił się i złączył ich usta w pocałunku. Potem dobrał się do bokserek Natsu i wsunął w nie rękę, mrucząc przy tym wszystkim cicho, z aprobatą. Po chwili oderwał się od niego i uśmiechnął seksownie.
- Uważaj... Bo zaraz zacznie się jazda - szepnął mu do ucha. Sam też miał na sobie jedynie bokserki. A gdy zsunął gacie z Dragneela... scena się skończyła.
- CIĘCIE! Nie no, musimy powtórzyć. Natsu, nie leż jak kłoda, tylko sam też macaj trochę Rufusa! Bo to wyglądało beznadziejnie, że tylko on się stara. I więcej pasji w pocałunku! - zalecał reżyser. - Od nowa!

~

-Ja pierdolę... -Mruknął Dragneel, na nowo wciągając na siebie bokserki. Nie podobało mu się to, że musi robić to drugi raz. I znów dawać sobie wpychać język do ust temu palantowi. -To poproszę chwilę przerwy. -Powiedział, a potem westchnął głośno, chcąc się uspokoić. Jak miał się jarać, skoro to nie Sting? A udawać nie bardzo umiał... -A naprawdę muszę to robić z nim? -Spytał po chwili, wskazując na Rufusa. -Nie mogę ze Stingiem, a potem dacie inny głos i twarz? -Dobra... wiedział, że byłoby z tym w chuj roboty, ale spytać zawsze warto. 

~

- Nie. Będzie widać, że to przeróbka, nawet jeśli mamy najlepszych programowców - odparł reżyser z powagą. - Przypomnę ci, że się na to sam zgodziłeś, więc teraz musisz przecierpieć. 
- Właśnie, Natsu... - Rufus przerzucił mu ramię przez szyję. - Chętnie bym cię wyruchał na tym planie, mimo tego, że jestem hetero - szepnął mu do ucha. - Szkoda, że twój Stinguś tego wszystkiego nie widzi... pewnie nieźle podniosłoby mu się ciśnienie, huh?

~

Natsu teraz samemu podskoczyło ciśnienie, gdy to usłyszał. 
-Nie wkurwiaj mnie... -Odszepnął, mrużąc oczy. -Hmm, wiem reżyserze. -Teraz zaczął mówić głośniej. -To pewnie dlatego nie mogę się wczuć, bo Sting całuje i maca o wiele lepiej. -Uśmiechnął się „niewinnie", a w oddali dało się słyszeć ciche śmiechy. 

~

- No, zobaczymy teraz. Mogę z nim rywalizować i gwarantuję wszystkim, że poczułbyś się o niebo lepiej, bzykając się ze mną. - Rufus nie dał wytrącić się z równowagi.
- Spokój! Jesteście gotowi? - Reżyser postanowił uciąć tą bezsensowną kłótnię.

~

-Nie sądzę. -Odparł spokojnie, a potem znów się położył i westchnął. Próbował też nie pokazywać po sobie obrzydzenia, gdy Rufus ponownie się nad nim pochylił i zaczął macać. Cóż... ma coś robić, tak? W sumie lepiej jak skończą to teraz, więc chociaż spróbuje się wczuć. Dlatego też udał jęk zadowolenia i sam zaczął wodzić dłonią po plecach chłopaka. 

~

Wpił się brutalnie ustami w jego usta i ściskał penisa przez materiał bokserek. Miał zamiar upokorzyć Natsu, nawet jeśli oznaczałoby to wywalenie z roboty. Nikt nie będzie go obrażał. Drugą dłonią zaczął zsuwać z siebie gacie, co na pewno umknęło uwadze jedynie leżącego pod nim chłopaka. Zastanawiał się, jak to rozegrać... i po chwili miał już plan.
- Przygotuj się... teraz będzie jazda. - Uśmiechnął się seksownie, tak jak wcześniej, a potem zsunął z Natsu bokserki, ale... na tym nie skończył. Wbił dwa place do jego wnętrza na krótką chwilę, by potem je wyjąć i... zastąpić członkiem.
Reżyser mu nie przerwał... bo jarał się tym, że ma realistyczną scenę. Głupi człowiek.
Teraz tylko czekać, aż na plan wpadnie Sting, co by dodać dramatyzmu...

~

Natsu poświęcał się nawet w tym stopniu, że oddał pocałunek. I gdy Rufus powiedział tamte słowa... był pewien, że scena się skończyła. Nie słyszał jednak żadnego cięcia i to go zdezorientowało. Otworzył szerzej oczy, gdy poczuł jak coś wbija mu się w tyłek. Otworzył już usta, by zacząć wrzeszczeć na tego debila i kazać mu wypierdalać... ale wtedy stało się coś, czego już zupełnie się nie spodziewał. I gdy Rufus w niego wszedł, krzyknął chyba na całe studio. Ale nie tylko z bólu... ze złości i upokorzenia. 
-Wyjmij to! Nie zgadzałem się na to! -Zaczął się drżeć, a w jego oczach pojawiły się łzy. Bo... poczuł się jak skończony śmieć. Sting mu nie wybaczy tego, że zgodził się wziąć udział w tej scenie...

~

- Chyba sobie kpisz. - Zaśmiał się cicho Rufus, patrząc na niego z chamskim uśmieszkiem. - Nie zamierzam tego zrobić. Bo wiesz... - pochylił się, by szeptać mu do ucha. - Nie lubię, jak ktoś mnie obraża. Masz swoją karę. - I po tych słowach... wykonał mocne pchnięcie.
- Zostaw go! Niech pan coś zrobi! - Jakaś kobieta otrząsnęła się z szoku i podbiegła teraz do reżysera.
*
Sting stał na zewnątrz... cały ten czas. Wahał się, czy wrócić do studia, czy też nie, ale... gdy usłyszał ten krzyk... już się nie wahał. Wbiegł do środka, a gdy zobaczył, co się właściwie dzieje... zamarł. Nie mógł w to uwierzyć.
- RUFUS! - krzyknął, gdyż wezbrała w nim złość. Nie, to mało powiedziane. Nigdy w życiu nie był tak wściekły. Podbiegł do nich i siłą wyciągnął go ze swojego chłopaka, nie bacząc na to, że ten się coś drze i wyrywa.

~

-Zostaw mnie! Zostaw! -Natsu wpadł w histerię, gdy Rufus zaczął wykonywać pchnięcia. Nie kontrolował też już łez, które ciekły mu z oczu po policzkach. Miał zamknięte oczy i się wyrywał, nie mogąc uwierzyć, że to się dzieje. 
I nawet, gdy ktoś już zabrał Rufusa... dalej nie mógł opanować dreszczy i spazm płaczu i tylko zwinął się w kulkę, broniąc się przed całym światem. Tu nie chodziło o to, że to go bolało fizycznie... Nie. Bolało jak cholera. Ale na psychice. Poczuł się tak, jakby właśnie ktoś go zgwałcił. I do tego poczuł się jak śmieć, bo to było tak, jakby w pewien sposób zdradził Stinga. A to było najgorsze. On mu już nie wybaczy. Na pewno mu nie wybaczy. 

~

Teraz Natsu został otoczony przez bandę kobiet, które przykryły go jakimś kocykiem i uspokajały. Za to nikt nie uspokajał Stinga... który właśnie tarzał się z nagim Rufusem po podłodze.
- Ty skończony śmieciu! Trzymaj się z dala od mojego Natsu! Masz go, kurwa, nigdy więcej nie dotykać! ZABIJĘ CIĘ! - krzyczał, zadając mu ciosy na oślep. 
Chłopak nie bardzo miał jak się bronić. Sądził, że on i Sting mają mniej więcej tyle samo siły, ale teraz okazywało się, że był słabszy.
- Złaź ze mnie! - wydarł się, ale nic więcej nie mógł z siebie wydusić, bo w tym momencie dostał z całej siły w brzuch.
- ZABIJĘ CIĘ, KURWA! - Do Stinga nawet nie docierało, że dość mocno poturbował tego skurwiela. Naprawdę chciał do zabić. Tak bardzo go nienawidził...
A reżyser sam już nie wiedział, co ma robić, wiec w końcu wziął megafon i...
- SPOKÓJ! - wykrzyknął. Tyle że... i tak nikt go nie słuchał.

~

Natsu nawet nie ogarnął, że ktoś go przykrył. Nie słuchał też, co mówią do niego te kobiety... nic. Dalej płakał, choć z każdą chwilą nieco słabiej. Ogarniała go pustka, obrzydzenie do samego siebie i strach, że Sting będzie znów na niego zły. Jak się dowie. Oczywiście nie zauważył tego, że jego chłopak w tym momencie okładał Rufusa pięściami. W sumie sam mógłby to zrobić... gdyby tylko to, co się wydarzyło, nie zadziałało tak bardzo na jego psychikę. Naprawdę poczuł się jak śmieć... Nie umiał się obronić. Za wolno zorientował się, co jest grane. Był zbyt mało czujny. Poczuł się jak skończona dziwka, której każdy może włożyć. To go obrzydzało i chciało mu się rzygać... ale też płakać. Dalej nie mógł się uspokoić. 

~

W końcu Sting przestał bić tego śmiecia... bo po kilku minutach skumał, że tamten jest nieprzytomny i porządnie obity. Wstał z podłogi z cichym sapnięciem i spojrzał w stronę swojego narzeczonego. Przepchał się przez tłum płaczących i współczujących kobiet i wziął chłopaka w ramiona.
- Kocham cię... cicho już... - szepnął mu do ucha. Sam cały się trząsł ze zdenerwowania. - Jesteś bezpieczny, skarbie...
- Nie mam wyjścia. Muszę zwolnić Rufusa... - To reżyser westchnął cicho, teraz też już domyślając się, co on w ogóle zrobił. Gdyby pozwolił Natsu, aby to Sting go dotykał, nic by się nie stało i nawet miałby swoją scenę. A w ten sposób... uch. Nie wypłaci się im do końca życia. Zbankrutuje przez swój błąd.

~

-S-Sting... -Zapłakał cicho i wszedł chłopkowi na kolana, tuląc się do niego jak najmocniej i nawet wbijając paznokcie w jego plecy, jakby bał się go nawet puszczać. Dalej jeszcze cicho szlochał w jego koszulkę i drżał, ale jednak czując, że ma przy sobie ukochanego, powoli się uspokajał. -Nie chciałem... nie chciałem! -Wydusił z siebie, jakby bał się, że blondyn powie mu, że jest śmieciem i z nim zerwie. Nadal był w szoku po tym, co się wydarzyło i nie myślał trzeźwo. 

~

- Kotek... Ja wiem. Rufus już ci nie zagrozi. Ani nikt inny. Jestem tu... - szeptał, głaszcząc go spokojnie po plecach. Zakrył go kocem, żeby nikt nie patrzył na jego nagie ciało. I spojrzał na kobiety wzrokiem mówiącym "wypierdalać stąd". O dziwo, zrozumiały przekaz. Wszyscy zrozumieli. I Maniek nawet zabrał stąd Rufusa, razem z jego ubraniami.
Sting i Natsu zostali sami. Blondyn położył Dragneela na tym pieprzonym łóżku i sam ułożył się obok niego. Na razie przykrywał go nadal kocykiem... później pomoże mu się ubrać i stąd wyjdą.

~

Natsu już nic nie powiedział. Nie puszczał się Stinga ani na moment, więc gdy tylko położył się z nim na łóżku, wtulił się w niego nawet jeszcze mocniej. Powoli przestawał już szlochać. A gdy w końcu się uspokoił, pozostało jedynie drżenie. Wczepiał się też w Stinga jak tylko mógł, by być najbliżej... choć żadna pozycja go nie satysfakcjonowała, więc po prostu wbijał paznokcie jeszcze mocniej i mocniej. W pewnym momencie schował nawet głowę pod koszulkę Stinga. Nadal był zestresowany i wyglądało to tak, jakby się wstydził i obawiał się, że ktokolwiek go tu zobaczy. 

~

- Natsu... - szepnął, widząc jego zachowanie. Ten pieprzony Rufus... zapierdoli go. Zapierdoli go, kurwa. A potem rzuci tą robotę w pizdu. Nie będzie pracował w takich warunkach. I tak przez ten krótki czas zarobił tu więcej, niż na kilkuletniej pracy dostawcy pizzy.
- Kochanie, jestem tu, tak? Nie musisz się bać... nie zostawię cię ani na moment. Zaraz zadzwonimy po taksówkę... ubierzemy cię... i pojedziemy do domku, tak? - mówił cicho, trzymając go mocno przy sobie. Miał ochotę rozjebać łeb Rufusowi... ale i reżyserowi, że nie zareagował. I pozostałym... którzy też nic nie zrobili, aby temu zapobiec. Tylko pozwalali temu śmieciowi pieprzyć jego Natsu... same skurwysyny. 
- Kotek, powiedz coś - szepnął jeszcze.

~

Natsu nic nie mówił, jedynie słuchając Stinga. A gdy ten poprosił go, by coś powiedział... otworzył nawet usta, ale... nie wiedział nawet CO powiedzieć... Że czuje się jak śmieć? Że boi się stąd wyjść i że wszyscy będą się z niego śmiać? Że jest beznadziejny, bo powinien umieć się bronić, a tak łatwo dał się zgwałcić? I myśląc o tym... nic nie powiedział, ale znów zaczął płakać. 

~

- Hej... spokojnie. - Przytulił go jeszcze mocniej, o ile to było w ogóle możliwe. - Naprawdę nic ci już nie grozi, a Rufus dostał za swoje... - szepnął. - Wszystko już dobrze, tak? - Pocałował go czule w głowę. - Czekaj... - powiedział wreszcie i sięgnął po bokserki chłopaka. Odrzucił kocyk w bok, wyplątał się z objęć Natsu i założył mu gatki. Potem pomógł mu też ze spodniami i koszulką. Sądził, że w ten sposób Dragneel poczuje się pewniej. Potem znowu go do siebie przytulił i wyciągnął telefon, by zadzwonić po taksówkę.

~

Natsu wydobył z siebie pisk, niczym przestraszony kot, gdy Sting wyplątał się z jego uścisku. Serce znów zaczęło mu mocniej bić i nie zaczął panikować tylko dlatego, że wiedział, że to jest Sting i nic mu nie zrobi... a poza tym chciał go ubrać. I faktycznie, gdy miał na sobie pełną garderobę, poczuł się odrobinę pewniej. Ale mimo to... jak tylko Sting go znów przytulił, to ponownie wbił w niego paznokcie, jakby w obawie przed tym, że znowu się wyplącze z uścisku. 

~

- Cii... Już cię nie puszczę - szepnął, gdy już zamówił taksówkę, która miała przyjechać za kilka minut. Ale chwilkę mogli jeszcze poleżeć. Głaskał Natsu uspokajająco po głowie i plecach, otarł mu ostatnie łezki i cmoknął w usta.
- Zaraz cię stąd zabiorę. I już tu nie wrócimy. Ani ty, ani ja. - Przytulił go mocniej. Zgarnie tylko hajs jutro... i to koniec jego przygody z serialem.

~

Znowu nic nie odpowiedział, ale pokiwał tylko głową na zgodę. Owinął teraz szczelnie ramiona wokół jego szyi, a nogi wokół bioder, pewny, że w ten sposób Sting mu już nigdzie nie ucieknie. Nawet na sekundę. Bał się zostać w tym miejscu sam... I nawet jego umiejętności w walce mu nie pomogą, bo był w tym momencie zbyt zestresowany, by w ogóle ich użyć. 

~

Po dłuższej chwili stwierdził, że pora się podnieść. Z trudem mu się to udało, ale jednak. Trzymał Natsu, aby mu nie spadł, a że ten nadal był tak do niego przylepiony, nie było problemu. Wyszedł z nim przed studio, po drodze mijając tylko nieliczne osoby. Większość pewnie siedziała teraz w głównej sali, na której nagrywali inne sceny. Dobrze, że oni po prostu przechodzili obok, a nie centralnie przez to pomieszczenie.
Poczekali przed budynkiem dosłownie minutę i taksówka zajechała, więc Sting wpakował do niej Dragneela i sam usiadł zaraz obok. Powiedział taksówkarzowi, gdzie ma jechać i na nowo objął Natsu ramionami. Chciał, aby czuł się dobrze. A Rufus... jeszcze się z nim policzy. Jutro. O ile go zobaczy.

sobota, 6 maja 2017

Rozdział 69.

Hej. Wiem, że miałam dodać rozdział wcześniej, ale w wyniku pewnych zdarzeń losowych ostatecznie robię to dziś. Wiecie, też mam swoje życie i nie zawsze wszystko idzie tak, jak sobie zaplanowałam.
Co do drugiego bloga - pojawiły się głosy, które chcą kontynuacji. A więc dobrze, rozdział wstawię i tam, ale jeśli nie pojawią się komentarze pod nim, to po prostu przestanę. Rozumiecie, też chcemy mieć jakąś satysfakcję z tego, że coś wrzucamy. A jeśli nie ma komentarzy, to się zniechęcamy, bo mamy wrażenie, że nie ma zainteresowania.
Tak samo jest z tym blogiem - denerwuje nas, że komentarze pojawiają się dopiero po tym, jak rozdział nie jest wstawiany długo i do tego zawierają same upomnienia o kolejny, a treść nie jest komentowana w ogóle. Weźcie to pod uwagę, bo często mam coś wstawić i nie wstawiam czegoś tylko dlatego, że tych komentarzy nie ma, czekając na większy odzew w postaci minimum trzech komentarzy pod postem ;)

Miłego czytania.


Tydzień później...

Sting znowu siedział na planie. Właśnie skończył grać swoją scenę i reżyser zarządził przerwę dla wszystkich. Blondyn poszedł więc do swego narzeczonego, który siedział w pobliżu. Ostatnio w wolnych chwilach często wpadał na plan i był tu mile widziany. Ludzie nawet chcieli, aby i on dołączył do filmu.
W dodatku Sting musiał się ukrywać ciągle w domu... bo nawiedzali go paparazzi. Co smutniejsze... Natsu udzielał wywiadów za niego i przez to stał się sławniejszy od blondyna. A akurat to... było trochę chamskie. No, nieważne.
- Nie nudzi ci się tutaj? - zagaił do Dragneela, zajmując miejsce obok niego. W ich stronę właśnie szli reżyser, Rufus i Maniek, wyraźnie czymś podekscytowani.

~

-E tam. Lepsze to, niż siedzenie samemu w domu. -Uśmiechnął się do chłopaka. Taka prawda... Wen była zajęta studiami, a w wolnych chwilach wychodziła z Romeem. A Gray dalej siedział w szpitalu i od czasu do czasu zaglądali do niego ze Stingiem... ale mało z nimi rozmawiał. Widać było, że był mocno zdołowany. Uch, nieważne. 

~

- W sumie... - mruknął.
- Stingu~! Mamy propozycję dla twojego chłopaka. Jest genialna! - Reżyser klasnął w dłonie.
- Huh, o co chodzi? - Blondyn zamrugał, zbity z tropu.
- Maniek podpowiedział nam genialną myśl. Bo... Rufus gra geja, nie? I chcemy dać fragmenty wspomnień jego spotkań ze słodkim chłopaczkiem, który go rzucił po miesiącu, a Rufus tak bardzo go kochał. I... Natsu by się nadawał!

~

-H - huh? Ale... ale ja nie umiem grać. Nie jestem aktorem. -Natsu otworzył szerzej oczy, zagubiony w tej sytuacji. No bo... on prędzej będzie się jąkać przed tą kamerą, niż coś powie! Taka prawda! I Sting o tym wie, phh. 

~

- Sami słyszycie. Nie ma takiej opcji. Prędzej się zabiję, niż pozwolę mu grać chłopaka Rufusa - prychnął Sting.
- Moja wizja jest wielka! Rufus i Maniek uważają, że trzeba włożyć tam chociaż jedną scenę seksu. Ale wyszłaby strasznie sztucznie... więc jak byś się zgodził chociaż, żeby cię podniecił i no... wykonał ze dwa pchnięcia... to byłoby cudownie. Za samą tą scenę dostaniesz w chuj kasy!
Teraz to Sting się jeszcze bardziej wkurwił.
- Nie ma mowy! Natsu odmawia!

~

-C-c-co? -Teraz Natsu nie dość, że spalił buraka, to jeszcze zaczął się jąkać i stresować. O co oni go, kurwa, proszą?! -I m-mam... mam niby pozwolić... sobie... uch... w-włożyć? -Patrzył na reżysera z istnym strachem w oczach. -Nie zgadzam się! -Pisnął i aż przykleił się do ramienia Stinga. Bał się. Nie dość, że stresował się występować przed kamerą... to tym bardziej stresował się uprawiać seks przed kamerą! I to z kimś innym, niż Sting?! No chyba nie! 

~

- Dlaczego nie? Przecież dostaniesz za to dużo pieniędzy i to tylko na potrzeby serialu. Żeby wyglądało realistycznie. - Reżyser nie ustępował.
- Słyszał pan? Nie zgodził się, kurwa i ja też bym mu w życiu na to nie pozwolił! Widzi pan?! Wystraszył się! - Przytulił do siebie mocno Dragneela, chcąc go uspokoić, choć sam był mocno zdenerwowany.
- No weźcie... Ale z was chamy - prychnął Maniek.
- Ty się lepiej, chuju, nie odzywaj!

~

-Ale... ale to by było tak, jakbym zdradził Stinga. -Mruknął cicho, dalej wystraszony Natsu. Czemu oni mu to w ogóle proponowali? Nie lepiej im znaleźć jakiegoś chłopaczka z gejowskiego pornola, żeby się zgodził na tą scenę? -I... w ogóle to ja słyszałem, że Rufus jest hetero! Ta scena by nie wyszła! -Próbował się jakoś z tego wymigać. 

~

- Bo jestem, ale nie mam nic przeciwko nowym wyzwaniom. Po prostu wyobraziłbym sobie ciebie jako kobietę. Z twoją słodkością nie będzie to trudne - odrzekł Rufus tonem profesjonalisty.
- Odczepcie się od mojego Natsu! Znajdźcie jakąś gwiazdkę porno! Albo, kurwa, Mańka ustylizujcie inaczej! Lubi te sporty! - palnął Sting.
- Ech? Skąd wiesz? - Maniek zamrugał, zakoczony.
- Każdy to wie - mruknął Rufus.
- Skończcie gadać bzdury. Natsu, to może być twoja życiowa szansa. Zgadzasz się? - Reżyser przeszedł do rzeczy.
- Nie. Tylko ja mogę go bzykać. - Po raz kolejny to Sting odpowiedział za Dragneela.

~

-S-Sting! -Natsu klepnął go w głowę, cały czerwony. Co to miał być niby za tekst, że tylko on go może bzykać?! Znaczy... to prawda... ale mógł nie mówić tego tak otwarcie! -I tego... nie bardzo mi się to podoba. -Spojrzał na reżysera poważnym wzrokiem. Aż za poważnym. Nawet zmrużył oczy, a wokół niego można było wyczuć wkurzoną i mroczną aurę. -Nie będę się pieprzyć za pieniądze. -Odparł grobowym tonem głosu. Cóż... już nie wyglądał tak słodko. -I jeśli ktokolwiek będzie mnie do tego zmuszać... -Nikt nie zauważył nawet kiedy Natsu to zrobił... a już trzymał w ręku otwarty scyzoryk. -Jako posiadacz czarnego pasu i sensei dojo nie mogę sobie pozwolić, by moi uczniowie widzieli mnie w takiej sytuacji, rozumiecie?

~

- Widzicie?! Wkurwiliście demona! - Stingowi drgnęła brew. Jejku, przez nich Natsu będzie wredny dla niego do końca dnia, phh. I dla każdego w pobliżu.
- Ech... Dobra. Muszę znaleźć kogoś innego - mruknął reżyser, który w sumie wcale się takiego zachowania nie przestraszył. 
- Szkoda... Bo z kimś innym mogę nie być taki chętny do podjęcia tego wyzwania. - Westchnął Rufus, wkurwiając tym Stinga, który poderwał się na nogi i chciał na niego rzucić, ale... Maniek wyczuł pismo nosem i szybko zabrał kolegę z zasięgu jego pięści. Wredny Maniek. Nigdy go nie lubił.

~

A Natsu... Dalej siedział ze mrużonymi oczami i roztaczającą się wokół niego bojową aurą, bawiąc się w międzyczasie scyzorykiem. 
-Czy wy macie mnie za dziwkę? Macie? -Drgnęła mu brew i aż się podniósł. -Rufus... czy ja ci wyglądam na kobietę?! -Podszedł do niego na niebezpiecznie bliską odległość. 

~

Sting - węsząc kłopoty - złapał Natsu od tyłu i... dostał ze scyzoryka.
- No nie! Skaleczyłeś mnie, idioto! Nie machaj tym tak! - warknął do Dragneela. Jego biedna łapcia krwawiła!
- Nie, nie wyglądasz, ale łatwo to zmienić. Gdybyś miał długie włosy, to nawet może bym cię za nią wziął. - Rufus widział wkurw Dragneela, ale się nim nie przejmował. To nie on będzie miał przez to problemy, tylko ci dwaj, więc...
- I nie mamy cię za dziwkę. To była zwykła propozycja! Show biznes, młody! - Reżyser zamachał rekami, a potem sobie poszedł, obrażony.

~

-Zostaw mnie! -Nie przejął się tym, że Sting krwawił i tylko dodatkowo podkosił mu nogi, tak, że się wywalił, a Dragneel był wolny. Potem spojrzał z rosnącym wkurwem na Rufusa i zazgrzytał zębami. -Wziąłbyś mnie za kobietę, gdybym miał długie włosy? -Drgnęła mu brew. -Mimo, że nie mam, kurwa, cycków i nie jestem chudy jak jakaś z dupy wzięta modelka, tylko mam mięśnie?! -Tak... Natsu łatwo było wkurzyć, gdy ktoś uraził jego dumę. -Nie jestem słodki. Zapamiętaj to. -Warknął, a potem schował scyzoryk do kieszeni. -Sting... idę do Graya. -Powiedział tylko, nawet na niego nie patrząc i skierował się do wyjścia z tego miejsca. Wkurzyli go. Musiał się przewietrzyć. 

~

- Co za chuj - syknął Sting, podnosząc się z gleby. Nie no, Natsu mógłby opanowywać swoje emocje. Już nigdy nie weźmie go na plan. A dziś niech nie liczy na pyszną kolacyjkę!
- Słaby jesteś - stwierdził Rufus, po czym odwrócił się na pięcie i odmaszerował.
A to... jeszcze bardziej wkurzyło Stinga. Ten dzień to jakaś porażka... i pewnie będzie jeszcze większym koszmarem.

~

Godzinę później...
Natsu dotarł do szpitala. Na pieszo, należy dodać. I to mu w sumie pomogło, bo mógł się przewietrzyć i uspokoić skołatane nerwy. Zaczął nawet żałować, że tak się wygłupił przed znajomymi Stinga... No ale to nie jego wina, że ma taki temperament! Każdy by się wkurzył, jakby proponowano mu pieprzenie się przed kamerą, ech...
Otworzył drzwi do pokoju Laxusa. Drogę znał już na pamięć. 
-Hej, Gray... -Zaczął cicho. 

~

Gray naprawdę już zamieszkał w tym szpitalu. Nie chciał wychodzić od Laxusa nawet do łazienki, czy coś zjeść... więc ciągle ktoś się tu kręcił. Teraz jednak byli sami... a Dreyar nadal spał głębokim snem. Każdy kolejny dzień wykańczał Graya. Zaczynał myśleć, że czekanie na cud jest zwykłą stratą czasu i... że Laxus się już nie obudzi. W dodatku... strasznie zamknął się w sobie. Rozmawiał jedynie z lekarzami i pielęgniarkami, ale gdy odwiedzali go Natsu ze Stingiem... niewiele mówił. Nie umiał spojrzeć im w oczy, bo nadal miał wrażenie, że są tu tylko przez wzgląd na dawną przyjaźń. Po tym, jak zerwał z Wendy, nie umiał po prostu spojrzeć im w oczy. 
I w chuj się zaniedbał, wysiadując non stop przy tym łóżku, na tym stołku... I nie robił w sumie nic, poza gapieniem się na Laxusa.
Drgnął, słysząc głos Natsu, ale nawet na niego nie popatrzył.
- Hej... - odpowiedział, lekko ochrypłym głosem.

~

Natsu tylko westchnął i zamknął za sobą drzwi. Potem chwycił inny stołek i przysiadł się do Graya. Kilka minut panowała cisza. W sumie podczas żadnego spotkania dużo nie gadali... tylko wspólnie milczeli. Natsu domyślał się, że to pewnie dlatego, że Gray obwinia się dalej o zranienie Wen...
-Wen ma się już dużo lepiej. Wychodzi z Romeem i dobrze się dogadują. Widać, że chłopak na nią leci, więc... kto wie. Może się kiedyś umówią na randkę. -Powiedział po prostu, mając nadzieję, że tą wiadomością nieco ulży przyjacielowi. Ulży, że Wen już nie płacze tak często i ostatnio prawie ciągle się uśmiecha. Choć na pewno dalej jest jej trudno...

~

Uścisnął dłoń Laxusa, leżącą bezwładnie na pościeli. Gdy usłyszał te słowa, nie wiedział, jak ma się zachować. Nadal czuł się winny, ale cieszył się też, że Wendy ma wsparcie w koledze i być może uda jej się zapomnieć o Grayu. 
- To dobrze. Przynajmniej o to nie muszę się już tak martwić - szepnął i spojrzał na niego zmęczonymi, podkrążonymi oczami. - A co u Stinga? I u ciebie? - Wypadałoby w końcu się czegoś dowiedzieć...

~

Gdy padło pytanie o Stinga, już chciał powiedzieć typowe „dobrze", ale... przypomniał sobie niedawne wydarzenie i spochmurniał. 
-Uch... jest na mnie zły. Groziłem scyzorykiem ludziom z jego planu... i wyszedłem chyba na trochę niezrównoważonego... i do tego chyba drasnąłem mu ostrzem rękę i w ogóle go nie przeprosiłem... -Spuścił głowę. -A to dlatego, że proponowali mi gejowską scenę w serialu. Ale... ale chcieli, żebym się zgodził, by ktoś mi włożył chuja w dupę, bo ma być, kurwa, realistycznie. To się wkurzyłem... -Przygryzł wargę. 

~

- Huh? No nie dziwię się Stingowi, że się wkurwił. A ty, mistrzu negocjacji, powinieneś był naciągnąć ich na gruby hajs i na to, aby zgodzili się na twoje warunki, skoro cię tam chcą. Wiesz... Było powiedzieć, że zgodzisz się jedynie na udawany seks, jeśli już potrzebują ciebie w tej roli i wycisnąć jak najwięcej kasy za to... więc następnym razem możesz im tak powiedzieć. - Położył głowę na udzie Laxusa. Cóż... często tak spał, z głową na jego łóżku, na siedząco. Chujnia.

~

Natsu otworzył szerzej oczy i zamrugał. Nawet Gray go zjechał? Świetnie... widocznie naprawdę jest głupi, skoro o tym nie pomyślał.
-Czyli... mam tam wrócić teraz... czy poczekać kilka dni? -Westchnął. Chyba skorzysta z tej rady. Przydałaby się im kasa na nowe meble i przyszły ślub... a na udawany seks jeszcze zgodzić się może. To będzie tak samo jak Sting całujący się z tamtą laską. To nie jest zdrada. 

~

- Za kilka dni. Jakbyś wrócił teraz, to pomyśleliby, że od początku chciałeś się zgodzić i nie poszliby na twoje warunki. A tak to stwierdzą, że musiałeś dobrze przemyśleć sprawę, zanim do nich wróciłeś. Radziłbym jednak przeprosić Stinga i tym, którym groziłeś. Inaczej cię nawet nie wysłuchają. - Westchnął cicho. W sumie to jego najbardziej wyczerpująca rozmowa z Natsu od kilku tygodni.

~

-No... Stinga przeproszę jeszcze dzisiaj, jak wróci. A tamtych za kilka dni... tak, jak mówisz. -Zastanowił się nad tym. -Uch... sypiesz dziś dobrymi radami. Może masz jeszcze jakiś pomysł w jaki sposób mam przebłagać Stinga? Obawiam się, że zwykłe przepraszam nie pomoże...

~

- Sting nie umie długo się na ciebie złościć. Możesz mu coś kupić na przeprosiny, a potem dać się ruchnąć. Wiesz... z tego, co zauważyłem, on naprawdę lubi seks. A taki przeprosinowy może sprawić mu więcej frajdy, niż myślisz. - Popatrzył na niego znowu i mocniej ścisnął dłoń Laxusa. - Może jestem padnięty, przymulony i czuję się chujowo... ale chyba nie jest ze mną jeszcze tak źle, skoro umiem ci cokolwiek doradzić. Sam się dziwię...

~

-Uch... - Natsu lekko się zarumienił na tą radę. Seks przeprosinowy? W sumie... znając Stinga, pewnie się ucieszy. -Okay... ale nie wiem, co mógłbym mu kupić. -Nadął policzki. -I widzę, że nie jest z tobą najlepiej... ale jakoś się trzymasz, to najważniejsze. -Położył dłoń na ramieniu przyjaciela i ciepło się uśmiechnął. 

~

- Może fartuszek? Tak bardzo genialny plan... ale skoro Sting lubi gotować, to może się ucieszy i z tego prezentu. - Odwzajemnił uśmiech, dość niemrawo. - A co do mnie... Gdyby nie lekarze i pielęgniarki, to pewnie dawno umarłbym z głodu. Serio... nie mogę się zmusić do wyjścia z tego pokoju choćby na moment. Chociaż wiem, że Laxus pewnie się nie obudzi... - ostatnie zdanie powiedział bardzo cicho.

~

-Hm, dobry pomysł. Skoczę do sklepu przed powrotem. -Odparł, a potem posmutniał. -Nie możesz tak mówić, Gray... Jak straciłem czucie w nogach też myślałem, że nigdy już nie stanę. Tylko ty i Sting trzymaliście mnie na duchu. I co? Wyszedłem z tego. Teraz może też się ułoży... ale musisz poczekać. Laxus jest silny. -Szepnął, nie mogąc patrzeć na przyjaciela w takim stanie. 

~

- Przepraszam... Po prostu mi ciężko, bo każdego dnia mam nadzieję, że zobaczę jakikolwiek ruch, który świadczyłby o tym, że Laxus po prostu się obudzi... ale to się nie dzieje i... tracę nadzieję. Nawet nie wiem, jak długo to już trwa. Zgubiłem się i... przynajmniej szefowa postanowiła dać mi dłuuuugi urlop. Takiego już nigdy nie dostanę, tak mi zapowiedziała. Dobra z niej kobieta.

~

- Przecież ja to bardzo dobrze rozumiem... Ile miesięcy czekałem na jakikolwiek ruch nogi? Jakiekolwiek czucie? Wiem, że to dołujące... I wiele razy traciłem nadzieję. Ale jednak jest szansa, że się ułoży. Sam widzisz na moim przykładzie. Przecież istniały małe szanse na to, że z tego wyjdę. -Spojrzał na niego poważnie. -Gray... będzie dobrze. Nie mówię, że od razu... nie wiadomo, jak długo Laxus będzie w śpiączce... ale jestem pewien, że się obudzi. A ty musisz być silny, żeby przywitać go z uśmiechem. -Pogłaskał go po głowie, odgarniając też lepkie kosmyki z jego czoła. Chyba długo już się nie mył... -Odpocznij, Gray. Wykąp się, zjedz coś... Nie możesz umrzeć z wycieńczenia. Co Laxus sobie pomyśl, hm? 

~

- Uch... Wiem, że masz rację i nie powinienem się poddawać. Ale po prostu... Nie wiem... Nie umiem tak po prostu stąd wyjść, odpocząć... Chcę być cały czas z nim i patrzeć, jak śpi... Bo chcę być tu, jak się obudzi i... nie mam siły. - Wypuścił głośno powietrze z płuc. - Sam się doprowadziłem do takiego stanu, wiem. Pewnie śmierdzi ode mnie na kilometr, co? I wyglądam jak śmierć. To akurat wiem, bo dziś pielęgniarka przyniosła mi lusterko... - mruknął. - Co nie zmienia faktu, że chciałbym, aby Laxus obudził się już teraz, ale... nie mam na co liczyć. I tracę nadzieję, choć próbuję nadal ją mieć.

~

-Samo to, że nie chcesz opuścić go nawet na chwilę, by się umyć, w obawie, że obudzi się, gdy ciebie tu nie będzie, znaczy tyle, że nadal wierzysz. Mówisz, że tracisz nadzieję... ale nawet nie zdajesz sobie sprawy, że wierzysz aż za mocno. -Patrzył na niego poważnie. -Idź się wykąp... ja tu posiedzę i jeśli zacznie się budzić, od razu po ciebie pobiegnę. Ale proszę... idź o siebie zadbaj. -Jego wzrok pokazywał, że łatwo nie odpuści. 

~

Wiedział, że Natsu łatwo nie odpuści. Nigdy nie odpuszczał. I wiedział, że powinien od razu pobiec do domu, wykąpać się i przebrać, a potem coś zjeść... i dopiero tu wrócić.
- Dobra... Niech będzie, ale masz zadzwonić od razu, bo... tu nie mam ubrań innych i... hehe... muszę skoczyć do siebie. Niedługo wrócę. Jak najszybciej umiem. - Z trudem puścił rękę Dreyara. Nie chciał go zostawiać.

~

-Jasne. -Uśmiechnął się do niego łagodnie, ciesząc się, że Gray zamierza go posłuchać. -Przebierz się, wykąp i coś zjedz... i najlepiej zapakuj sobie torbę z najważniejszymi rzeczami, skoro potem zamierzasz dalej tutaj siedzieć całymi dniami. 

~

Gray tylko kiwnął głową, a potem wybiegł ze szpitala i... to by było na tyle, bo się zmęczył. Wezwał taksówkę i niedługo później był już w domu - wziął kąpiel, zjadł, przebrał się, umył zęby, wypchał torbę rzeczami... i teraz wystarczyło wrócić do Natsu. Który nie dzwonił, więc... nadal nic, huh? 
Minęła godzina - najdłuższy okres czasu, na jaki opuścił szpital i pokój Dreyara - i wreszcie dotarł z powrotem.

piątek, 28 kwietnia 2017

INFO!

Hej, info z ostatniej chwili. Będziemy z Iris na Pyrkonie. Gdyby ktoś z was był, będziemy się kręcić w pobliżu bloku 15 i 6 XD Będziemy mieć plakietki z ksywkami, więc raczej wam nie umkniemy. Gdyby ktoś chciał pogadać, to zapraszamy ^^

P.S. Rozdział w majówkę ;)

sobota, 22 kwietnia 2017

Rozdział 68.

UWAGA! BARDZO WAŻNE INFORMACJE!
No to tak, kilka ogłoszeń. Po pierwsze, przejrzałam dalszą część tego opowiadania i po konsultacji z Iris uznałyśmy, że wstawimy tylko do pewnego momentu, a potem blog się zakończy. Dlaczego? To proste. Bardzo schodzi na psy, im dalej w treść. Nie podoba nam się to, że robiłyśmy tak tak wiele błędów logicznych i wszystkiego innego. Po prostu masakra. Nie ma sensu, abyśmy to ciągnęły, skoro czytanie będzie sprawiało wam coraz mniej radości, a my będziemy się wstydzić, że wstawiamy takie gówno.
Także pojawi się jeszcze kilka rozdziałów, a potem koniec.
Odnośnie zaś bloga http://na-tej-chwili-wisi-wiecznosc.blogspot.com  - cóż, nie ma nim zainteresowania, a naprawdę szkoda, bo naszym zdaniem z czasem bardzo dobrze się rozwinął i nadal to opowiadanie piszemy, gdy tylko mamy chwilę czasu. Mamy na to bardzo wiele pomysłów, dlatego żałujemy, że nie chcecie dać mu szansy. Ale cóż, skoro tak, to po prostu nie będę tam nic wstawiała.
Pożegnamy się za kilka rozdziałów TEGO bloga i już raczej żadnego tworzyć nie będziemy.
Mamy nadzieję, że dobrze Wam się nas czytało i że pozostaniecie z nami chociaż tutaj do końca ;)
/Misuzu




Następny dzień...
-Boję się. -Natsu zrobiłby krok w tył, gdyby nie to, że Sting trzymał go za rękę. Był w chuj zestresowany. Nie na co dzień ma się okazję wejść na plan i spotkać swoich idoli! 
Dlatego... teraz zamiast wejść, stali przed drzwiami jak idioci. 
-A jak mnie nie polubią? A jak nie są tolerancyjni? A jak będziesz miał przeze mnie przejebane, bo coś odwalę?! Jestem nieobliczalny, wiesz to! -Cóż... spanikował. 

~

- Natsu... Ogarnij się. - Sting spojrzał na niego z powagą, ale i lekkim poirytowaniem. Pociągnął chłopaka za rękę do środka, żeby się w końcu odważył. - Po prostu bądź sobą... Ale... Nie tak do końca - mruknął, po czym uśmiechnął się na widok nowych znajomych z planu.

~

Natsu już miał znowu powiedzieć coś głupiego... ale gdy Sting go wciągnął i oczy skupiły się na nich... zamarł. 
-Oi, Sting! -zawołał czerwonowłosy facet. Ooo! To on gra w serialu Karola! Phh... Natsu nie lubi Karola. -Przyprowadziłeś nowych chętnych, czy co? 

~

- Nie... Chciałem wam przedstawić waszego największego fana... Który jest jednocześnie moim narzeczonym. - Sting uśmiechnął się ciut nerwowo. Nie miał pojęcia, z jaką reakcją się spotka. 
Zapadła chwilowa cisza, a potem ciekawscy zbliżyli się i wręcz otoczyli nowo przybyłych. 
- Jej, Sting... Nie miałam pojęcia, że jesteś gejem! - Kobieta, która uwodziła blondyna w serialu, wręcz pisnęła z ekscytacji. 
- Ale słodko! - zawtórowała jej druga, patrząc na Natsu tak, jakby zamierzała go zjeść.

~

-U- um... -Natsu zrobił wystraszone oczy, bo... wszyscy się na niego gapili. I to go stresowało. Nie wiedział jak się zachować! Dlatego jedynym, co zrobił, było mocniejsze ściśnięcie ręki Stinga. Potem dopiero przełknął ślinę i wydusił z siebie proste:  -H - hej....

~

- Oooo, ale słodki! Czemu go chowałeś cały ten czas, Stingu?! - Kolejna kobieta jarała się Natsu. Rzuciła blondynowi pełne wyrzutu spojrzenie, zanim znowu skupiła się na rózowowłosym. 
- No... Bo dopiero dziś zechciał tu przyjść. Możemy już zacząć? - Sting chciał zmienić temat. 
- Ale piękny! - Grupka kobiet się powiększała, a faceci stali z boku i mieli bekę. 
I wtedy blondyn... Postanowił, że za moment wykona taktyczny odwrót. Bał się kobiet, no! Nie znosił ich! Tylko Wendy tolerował, a i to po wielu przejściach!

~

Natsu trzymał tak mocno rękę blondyna... że ten ledwo mu się wyrwał. Ale kurwa mu się to udało! I Natsu już chciał za nim pobiec, by nie zostać tu sam... ale kobiety odcięły mu drogę ucieczki i zaczęły gadać coś o jego słodkości i rozciągać mu jego policzki. I Dragneel... za cholerę nie wiedział jak się zachować. Niektóre z nich były jego idolkami! I... i tak go stres zeżarł, że nie wydusił z siebie nawet słowa przed dłuższy czas. 

~

Baby były naprawdę upierdliwe. Sting i jego nowi koledzy obstawiali zakłady: czy Natsu uda się uciec, czy też nie? Większość była na nie. 
- Reżyser je zabije, bo miały być teraz na planie. Razem z tobą - odezwał się jeden z facetów, Rufus. 
- Ach, no tak... Teraz scena pocałunku. - Sting aż się zatrząsł na samą myśl. 
Po chwili z grupy kobiet wyłączyła się towarzyszka planowa blondyna. 
- To nagrywamy? - zapytała, widocznie chcąc szybko mieć to z głowy i wrócić do maltretowanego Nacusia.

~

Natsu nic nie widział przez te kobiety. Ale gdy ktoś-najprawdopodobniej reżyser- poprosił o ciszę... mógł wreszcie odetchnąć i pierwsze co zobaczył, to Sting z tamtą blondwłosą, ładną babą... ph... 
Nadął policzki, domyślając się, że natrafił na scenę pocałunku. I szybko też podszedł bliżej i usiadł na jakimś krzesełku, by zobaczyć, czy Sting nie włoży w ten pocałunek za dużo zaangażowania. Co... wyglądało trochę komicznie, bo z dala Nacuś wyglądał, jakby chciał tam wskoczyć i przerwać scenę. 

~

Stingowi nie umknęło zachowanie Natsu, przez co zaśmiał się w najmniej odpowiednim momencie i musieli powtarzać scenę. 
Potem... Gdy doszło do pocałunku... Sting wewnętrznie spanikował, ale nie dał nic po sobie poznać i po prostu lekko dotknął ust kobiety swoimi. Chciał się odsunąć, ale mu nie pozwoliła, gdyż to miało trwać dłuższą chwilę. Wreszcie oddalili się od siebie i usta blondyna rozciągnęły się w uśmiechu. Jeszcze chwila rozmowy i scena dobiegnie końca.

~

Natsu nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że mimowolnie zmrużył oczy i cicho zawarczał, gdy oglądał ten pocałunek. Ale kobiety, które nadal się nim jarały... owszem. I znów padały komentarze o tym, jaki to on słodki i zazdrosny. Oczywiście Natsu ich nie słuchał, tylko czekał na koniec tej koszmarnej sceny. I dopiero, gdy dobiegła ona końca, uśmiechnął się radośnie, w dużo lepszym humorze. W sumie... nie było tak źle. Ten pocałunek był dość niewinny.

~

Sting wrócił do Dragneela i uśmiechnął się do niego ciut wrednie.
- Zazdrośnik – wytknął mu, a potem po prostu poczochrał mu włoski.
- Ooo, masz takiego kochanego chłopaczka, Stingu! – Jedna z kobiet uwiesiła się właśnie na Natsu, czym poirytowała blondyna, ale niczego po sobie nie pokazał. W końcu umiał dobrze grać, nie?
- I dobrze całujesz. – Ta dziewczyna, która z nim grała, wyszczerzyła zęby w uśmiechu, na co Sting spalił buraka. Przecież… to nawet pod pocałunek nie podchodziło!

~

Natsu zarumienił się, gdy jedna z aktorek się na nim uwiesiła, bo... bo ona akurat grała jedną z jego ulubionych postaci. Ale zanim odważył się poprosić przy okazji o autograf... ta głupia blond baba go zdenerwowała. 
-Wiem. -Odparł za Stinga, gromiąc ją wzrokiem. Cóż... dobra. Może był ciut ZBYT zazdrosny. 

~

- Ja też to wiem - odezwał się w końcu Sting, odzyskując rezon.
- Aleś ty skromny, blondasku. - Kobiecina teraz poklepała go po główce. 
Odsunął się profilaktycznie kilka kroków. Serio... nie znosił kobiet. Wszystko przez matkę, phh. Ona mu je obrzydziła! Kiedyś jej to wypomni...

~

Natsu zmrużył teraz niebezpiecznie oczy, jakby chciał kogoś zabić. Szybko jednak się opanował i po prostu uśmiechnął się do tej drugiej kobiety, która się na nim uwieszała.
-Mogę prosić o autograf~? -Zapytał słodziutko, chcąc być jak najbardziej miły. Ale dla tej blondyny nigdy nie będzie, phh.

~

Sting już myślał, że zaraz wybuchnie wielka afera, ale na szczęście Natsu w porę się opanował. Uch, lepiej nie prowokować demona... będzie musiał to powiedzieć tej lasce. W końcu Dragneel tylko wyglądał tak niewinnie... Brr. Lepiej nie myśleć o jego mrocznej stronie.
- Oczywiście, słoneczko! - zaćwierkała kobieta, odsunęła się na chwilę, by sięgnąć po kartkę i długopis. Namazała swój podpis i dopisała "dla największego słodziaka na ziemi", uśmiechnęła się do niego uroczo i podała mu autograf.

~

-Oo... d-dziękuję. -Natsu zarumienił się lekko na ten podpis, ale nie to, że będzie narzekać. W sumie to tak, jakby jego idolka napisała mu swego rodzaju komplement, a to miłe. Dlatego też obdarzył ją szerokim i szczerym uśmiechem. 

~

Odwzajemniła ten uśmiech, a w jej oczach pojawił się dziwny błysk, więc... teraz to Sting stał się tutaj zazdrośnikiem. Podszedł bliżej Natsu i pochylił się, aby cmoknąć go w czółko.
- No, misiek... Ja dziś mam niewiele roboty na planie, ale siedzieć tu muszę, bo nie wiem, kiedy zrobią ze mną sceny. Ale... może cię oprowadzić po studiu? - zaproponował, chcąc znaleźć się jak najdalej od bab. Jeszcze Natsu się w jakiejś zakocha i tyle z tego będzie... w końcu jest bi.

~

-Huh? -Zamrugał, patrząc na swego chłopaka. Nie bardzo ogarnął o czym mówił, bo został wyrwany z zamyśleń i no... w sumie tylko ostatnie zdanie usłyszał. -No w sumie możesz. -Uśmiechnął się i wstał. Schował też karteczkę z autografem do tylnej kieszeni spodni. 

~

Stingowi drgnęła brew, bo domyślił się, że Natsu za bardzo go nie słuchał. Pociągnął chłopaka za rękę w głąb studia. 
- Coś się za bardzo gapiłeś na... na kobietę! - zarzucił mu, zazdrosny. Phh, wolno mu. Skoro Dragneel tak się wkurzał za blondynę, to on mógł za tą ciemną.

~

-Heee? -Otworzył szerzej oczy, dając się ciągnąć. -No weź. To chyba normalne, skoro to jedna z moich ulubionych postaci w serialu! -Nadął policzki. -Poza tym... to nie ja się tu całowałem i dałem czochrać po włosach jakiejś babie. -Mruknął, niezadowolony. 

~

- Nie dałem się czochrać! Boże, jak to brzmi. Odsunąłem się przecież! A całować się musiałem, bo tak było w scenariuszu! A tamta na ciebie poluje, ja to widzę. - Rzucił mu poważne spojrzenie. - Wykorzysta to, że ją uwielbiasz... by cię zgwałcić. - Tak, Sting naprawdę niewiele wiedział o układzie rozrodczym kobiet... Przez część swojego życia był przekonany, że też mają penisy.

~

-Wha... WHAT?! -Spojrzał na Stinga na największego idiotę na ziemi. -Jak niby miałaby mnie zgwałcić, huh? Pochwą?! -Zamrugał, zszokowany. -Nie wydurniaj się, głupku... Po pierwsze nie po to przyjmowałem twoje oświadczyny, by teraz dać się uwieść kobiecie, a po drugie ja tylko ją podziwiam, nic więcej. -Nadął policzki. 

~

- P - pochwą? - Sting zamrugał, zastanawiając się przez moment, o czym mówi Natsu. Postanowił sprawdzić to w domu. - I poza tym... Mnie też podziwiasz? - Zerknął na niego, ciekaw odpowiedzi. Tak, czasami Sting potrzebował potwierdzenia swej zajebistości, czy coś.

~

-Boże... czemu skazałeś mnie na takiego kretyna? -Natsu spojrzał w dach, jakby chciał się modlić. -Ech... -Potem znów zerknął na Stinga, mrużąc oczy, ale też lekko się rumieniąc, bo... -Tak... czasem. -Mruknął. To wyznanie było zawstydzające. 

~

Sting nie skomentował słów o kretynie, bo za bardzo się podjarał jego wyznaniem.
- Serio? A jak bardzooo? - Uniósł lekko brew do góry, patrząc na niego z seksownym uśmieszkiem. Minęli właśnie dźwiękowca i dwóch facetów, którzy zawzięcie się o coś kłócili. Wnioskując z rozmowy - poszło o kobietę.

~

-Uch, nie przeginaj... Niech wystarczy ci wiedza, że dostrzegam w tobie dużo więcej pozytywów, niż myślisz. -Mruknął i odwrócił głowę, by skończyć ten krępujący temat i rozejrzeć się po studiu. -Huh... a co jeszcze będziesz dziś grać? -Spytał po chwili ciszy. 

~

Sting tylko nadął policzki na tamten komentarz. I tak kiedyś wyciągnie z Natsu te informacje. Kiedyś... 
- Huh? - Zamrugał, słysząc jego następne pytanie. - Cóż... Dziś jeszcze ze trzy sceny. Jedna w domu, nadal z blondyneczką. Mamy pić wino, oczywiście dadzą zamiast niego sok, i gadać o uczuciach. Kolejna scena to spotkanie z Rufusem, który gra mojego przyjaciela geja. Też jest nowy w obsadzie. Tak sobie myślę, że to paradoks, bo ja gram hetero, a jestem gejem... A on jest hetero, a gra geja. Chyba powinni byli dać nam odmienne role. - Podrapał się po policzku. - I... coś tam jeszcze miało być. - Wzruszył ramionami.

~

-O, nie. Ja się tam cieszę, że nie dali ci roli geja, bo całowałbyś się z facetem! -Natsu spojrzał na Stinga z uporem i nową dozą zazdrości. -A tego... na planie jest jeszcze jakiś gej? -Zmrużył oczy, chcąc wybadać sytuację. 

~

- Nie. Nie ma chyba żadnego, choć podejrzewamy o to Mańka. Tego, co pierwszy się do nas odezwał, jak przyszliśmy. Nie masz o co być zazdrosny, misiek... Bo mnie inni geje nie interesują. - Wyszczerzył zęby, zadowolony, że Natsu wykazywał się zazdrością. Jeszcze nie była taka chorobliwa, więc luz.

~

-Maniek? -Zamrugał. A więc Karol z serialu ma na imię Maniek i jest podejrzany o gejostwo? Trzeba mieć go na oku, hm. -Nie no... ja mam nadzieję, że inni cię nie interesują. Bo jeśli mnie zdradzisz... zabiję cię. -Zmrużył oczy, mówiąc jak najbardziej poważnie. 

~

- Kotek... Nie jestem takim chujem, żeby zdradzić mojego słodkiego narzeczonego! Powinieneś znać mnie na tyle dobrze, aby to wiedzieć. I ciebie też nikomu oddać nie zamierzam, bo jesteś mój! - Zatrzymał się i wciągnął sobie Dragneela w ramiona.

~

-Uch! -Natsu nie spodziewał się tego nagłego uścisku. Mocnego uścisku. -Ej, bo twój słodki narzeczony zginie przez brak tlenuu! -Wydusił z siebie na ostatku sił. I dopiero, gdy blondyn nieco zluzował objęcie... Natsu uśmiechnął się i pocałował go w usta, zapominając, że są w miejscu tak jakby pełnym ludzi. 

~

Z niechęcią poluzował uścisk, ale nie zdążył nic powiedzieć, gdyż Natsu go pocałował. Sting od razu odwzajemnił ten pocałunek, mrucząc przy tym z zadowolenia. I całowaliby się pewnie tak jeszcze długo, ale...
- STING, KURWA! TWOJA KOLEJ! JAK ZARAZ TU NIE PRZYJDZIESZ, TO CIĘ ZWALNIAM! - Tak... reżyser miał dziś wyjątkowo podły humor.
- JUŻ IDĘ! - odkrzyknął mu, po zerwaniu pocałunku z Nacusiem.

~

Natsu westchnął z zawodem, gdy musieli tak szybko zerwać pocałunek, a Sting pobiegł na plan, choć najpierw obdarzył go przepraszającym spojrzeniem. 
-Nudy... -Włożył ręce w kieszenie spodni i nadął policzki, a potem postanowił... że nie będzie się denerwować i patrzyć jak jego chłopak flirtuje z tą babą, dlatego też sam się rozejrzy po studiu.

niedziela, 9 kwietnia 2017

Rozdział 67.

Przepraszam. Ostatni miesiąc był dla mnie naprawdę trudny pod wieloma względami. Nic się nie układało i straciłam dużo nerwów. Głównie dlatego nic nie dodawałam. Postaram się to jakoś nadrobić, ale niczego nie obiecuję...
A do was, moi kochani, mam ogromną prośbę. Jeśli już piszecie komentarz, w którym upominacie się o rozdział, to proszę, komentujcie też przy okazji treść rozdziału.
Bardzo mi miło, że chcecie czytać to opowiadanie, ale to lekko dołujące, gdy widzisz nowy komentarz i jest w nim tylko pytanie o kolejny rozdział. Byłoby mi bardzo miło, gdybyście się zastosowali do mojej prośby.
Miłego czytania!

P.S. Na blogu http://na-tej-chwili-wisi-wiecznosc.blogspot.com również pojawił się rozdział. Serdecznie zapraszam!




Gray spojrzał na Wendy, na nowo zdenerwowany.
- Wen... Wybacz mi. Ja... naprawdę myślałem, że wreszcie całkowicie zapomnę o Laxusie. Że zbuduję z tobą coś więcej, jak zawsze chcieliśmy... Teraz jednak widzę, że tylko cię zraniłem. Dałem nam obojgu nadzieję na wspólne życie... A teraz tak szybko ją odbieram. - Spojrzał na nią ze smutkiem i bólem. - Nie jestem dobrym mówcą... Nienawidzę ranić ludzi... Ale bardziej bym cię zranił, gdybym dalej w to brnął... Przepraszam. Nigdy nie miałem cię za zastępstwo. Naprawdę cię kocham... - szeptał, nie spuszczając z niej wzroku.

~

-Przepraszam... -Szepnął Natsu, gdy oderwał się na chwilę od ust blondyna. -Jestem zły. Masz rację. Ba. Jestem wściekły. Za bardzo zawsze przeżywam to, co przechodzą też moi najbliżsi... -Westchnął i sturlał się z chłopaka, teraz patrząc tępo w sufit. -Uch. -Szybko mu się to znudziło, więc przytulił się do Stinga. -Może się trochę na tobie wyżywam, ale tylko ty mnie umiesz uspokoić. Znaczy... twoja obecność. -Nadal mówił nieco ostrym głosem, bo nie umiał się opanować i się denerwował... ale to chyba Sting powinien zrozumieć. 
*
-Nie kończ. -Uśmiechnęła się smutno i nawet nie powstrzymywała kilku łez, które uleciały z zaszklonych oczu. -Wiem, do czego to zmierza... domyślałam się. Też cię kocham, ale... to nie ma znaczenia, nie? Kochasz jego... I dziękuję, że chociaż nie byłam dla ciebie zwykłym zastępstwem. Żałuję tylko, że to musi się skończyć... - Spuściła wzrok, nie wiedząc, co mówić i robić. Głos jej drżał. 

~

- Rozumiem... - szepnął po prostu i przytulił go do siebie mocniej. - Niestety, nie zaradzisz temu. Wiedzieliśmy to, odkąd Laxus wrócił... Serce nie sługa. Gray musiał wybrać. Nie denerwuj się tak... - Cmoknął go czule w usta.
*
Gdy widział, jak Wendy płacze... sam też zaczął. Był teraz kupką nerwów. Przyciągnął ją do siebie, chcąc ją przytulić ten ostatni raz.
- Mi też nie jest łatwo... Możesz w to wierzyć, lub nie. Nigdy nie chciałem cię zranić. Jesteś dla mnie bardzo ważna... Ale teraz lepiej będzie, jak usunę się w cień. Nie chcę, żebyśmy oboje dodatkowo krępowali się swoim towarzystwem... Przepraszam, Wendy... Przepraszam... - Naprawdę nie chciał, żeby to się tak skończyło.

~

-Wiem, że nic nie poradzę... ale mi smutno. Za ich oboje. Laxusa mam gdzieś. -Mruknął, próbując się nieco uspokoić. -W takich momentach tym bardziej cieszę się, że my nie mamy takich problemów. No... kłócimy się nawet często, ale raczej o drobiazgi. -Westchnął, kładąc głowę na jego ramieniu, tuż przy szyi. 
*
Wen nic już nie mówiła, dając się po prostu przytulać. Płakała w koszulkę Graya, nie wiedząc co innego może w tym momencie zrobić. Naprawdę kochała Graya... cały ten czas. I w przeciwieństwie do niego nie umiała się pozbierać i znaleźć sobie kogoś innego po ich pierwszym rozstaniu. I teraz, gdy myślała, że może mają szansę... że wreszcie im się ułoży... nie wyszło. Życie jest czasem okrutne ze swą nieprzewidywalnością. 

~

- Ale jakieś duperele nas nie rozdzielą. To prawda, przeszliśmy o wiele mniej, niż Gray, czy Wen... Bo w zasadzie rozstaliśmy się tylko raz i to przez nieporozumienie. Pieprzony Rogue - mruknął, nadal zły na byłego przyjaciela za to, co odjebał. - I wiesz... Wiadomo, że jest smutno... ale teraz powinniśmy wspierać ich oboje.
*
Też już nic nie powiedział. Po jakimś czasie odsunął się od niej i otarł łzy. 
- Przepraszam... Ja... Lepiej już pójdę - szepnął, spojrzał na nią ostatni raz i wstał, by skierować się do wyjścia. To, co się działo, było wręcz nie do pomyślenia. Nie wybaczy sobie tego... i długo nie spojrzy w oczy żadnemu z przyjaciół.

~

-Nie przeszliśmy mniej, niż oni... -Szepnął cicho. -To, że zostałeś ze mną po wypadku znaczy dla mnie tak wiele, że nawet nie umiem tego określić... -Wtulił się w niego jeszcze mocniej, nie komentując już słów o Wen i Grayu. Wiedział, że musi ich wspierać. Oboje.
*
Wen nie odpowiedziała. Chciała posiedzieć z nim jeszcze chwilę dłużej... ale go nie zatrzymała. Jedynie skuliła się na kanapie, dalej cicho płacząc.

~

- No wiem... Na pewno znaczy dużo. Nie zostawiłbym cię. - Przytulił go mocniej do siebie. Nie wyobrażał sobie już życia bez Natsu. Naprawdę. Kochał go całym sercem i cieszył się, że teraz już wiodą sobie spokojne życia, a jedyne, o co się kłócą... to zakupy, czy coś.

~

Dwa tygodnie później...
Wendy nie było w domu, bo wyszła Romeem. Znowu. Nie to, że się umawiali... po prostu chłopak poprawiał jej humor po zerwaniu z Grayem. Ale Natsu i Sting i tak wiedzieli, że coś jest między tą dwójką na rzeczy. Mimo, że dziewczyna się zapierała, rumieniła się na te komentarze, hah. 
A aktualnie... Natsu leżał na kanapie i zajadał się ciastkami. Ciastkami domowej roboty należy dodać. O tak. Jednak Sting to chłopak idealny dla Dragneela, hehe. 
I... leżąc tak na kanapie, oglądał najnowszy odcinek "K jak kocham", gdzie akurat występował już jego ukochany. 
-Yay! -Zapiszczał podjarany. Chyba pierwszy raz docenił grę aktorską swojego chłopaka. Nie był świadomy tego, że Sting wrócił już z kibla i się z niego śmiał, phh.

~

Tak... Sting z ukrycia śmiał się z Natsu, gdyż to było dość zabawne - patrzeć, jak jego chłopak jara się nim w telewizji... a w domu go wykorzystuje, phh.
- Wiem, że jestem seksowny i w ogóle boski na tym ekranie... ale ty masz mnie w realu - szepnął mu do ucha. Tak. Natsu nawet nie zauważył, że Sting za nim stał.

~

Natsu drgnął i o mało co nie wyleciały mu ciastka z miski, gdy Sting się tak zaczaił. 
-Głupi jesteś... -Nadął policzki, patrząc na niego jak małe dziecko. -Wcale się nie jaram i nie jesteś tam boski... -Mówił, ale oczywiście uważał co innego. Uniósł się do pozycji siedzącej i zrobił chłopakowi miejsce. 
-Tego... a co będzie w następnym odcinku? -Zabłysły mu oczy i wepchnął sobie do ust kolejne ciacho. 

~

- W kolejnym... Całuję się z jakąś laską. - Uśmiechnął się do niego ciut wrednie, ciekaw reakcji. W końcu domyślił się, że Natsu będzie zazdrosny. - No ale wiesz... To nic takiego. - "K jak kocham" był chyba jedynym serialem, który kręciło się na bieżąco. I na planie siedziało się całymi dniami i nocami, praktycznie. Ech.

~

Natsu aż się spiął i gdy przełknął ciacho... spojrzał na Stinga dziwnym wzrokiem.
-Będziesz się całować? Z tą, co cię tam podrywa?! -Wskazał na ekran telewizora. -I zostaniesz na noc na planie, tak? Na pewno będziesz TYLKO wkładać jej język do ust? -Tak... był zazdrosny. To dało się zauważyć na kilometr. 

~

Wybuchnął śmiechem, widząc tą spinę.
- Natsu... Ja nienawidzę kobiet i to będzie dla mnie trauma na całe życie. I tak, będę się całował właśnie z nią. Miałbyś powód do zazdrości, gdybym to z facetem miał się całować. - Poklepał go po główce.

~

-Hej... co to miało znaczyć, że jakbyś całował się z facetem to miałbym o co być zazdrosny? Myślisz, że znajdziesz kogoś wspanialszego ode mnie?! -Teraz nadął policzki, zdenerwowany. Chyba... chyba odwiedzi jutro chłopaka na planie. -Mogę iść z tobą? Mam jutro wolne... i poza tym obiecałeś mi, że kiedyś przedstawisz mi obsadę! To mój ulubiony serial. -To była oczywiście wymówka, by móc pilnować swojego chłopaka. No ale... kilka autografów sobie weźmie, hehe. 

~

- Nie ma nikogo wspanialszego, skromnisiu. - Pokazał mu język, bardzo rozbawiony. - I... jasne. Przedstawię cię ludziom i pewnie będziesz mógł ze mną posiedzieć, jako ich wielki fan. Ale jeden jedyny raz cię tam zabieram. Bo znając ciebie, to zaraz coś odjebiesz. - Popatrzył na niego z udawaną powagą.

~

-Dlaczego miałbym coś odjebać? -Prychnął, ale ucieszył się, że jednak może iść. -Powiem tylko wszystkim kobietom, że jesteś gejem. A facetom, że nie mają na co liczyć. Tylko tyle. -Wzruszył ramionami. Ale tak szczerze... to nie miał zamiaru tak robić i się ośmieszać na oczach swych ulubionych gwiazd. Jak Sting go przedstawi, to okay. 

~

- Przecież od razu cię przedstawię jako swojego narzeczonego, którego kocham całym serduszkiem. - Rozciągnął mu policzek, nadal rozbawiony. - Tylko nie odwal mi tam nic... Nie ośmiesz nas, ci ludzie są sławni. Już mnie polubili, więc nie mogę tego zepsuć. - Przeciągnął się z zadowoleniem.

~

Zarumienił się lekko na to wyznanie... a potem tylko zaśmiał i odtrącił rękę blondyna, by potem rozmasować swój biedny policzek. 
-Już się tak nie chwal, że cię polubili. Nikt nie lubi narcyzów. No... może oprócz mnie. Mnie każdy kocha. -Wypiął dumnie pierś. 

~

- Bo jesteś kolejnym narcyzem. Ale żeśmy się dobrali, co? - Cmoknął go w czółko. - Poza tym... Pomyślałbyś, że kiedyś zagram w twoim ulubionym serialu? Bo ja nie. I gdybym wiedział, że go lubisz, nie przyjąłbym propozycji. - Pokazał mu język. Chciał go trochę poprzedrzeźniać.

~

-Huh?! Ale czemu byś nie przyjął? -Spojrzał na niego z szokiem i zdezorientowaniem. -Sam narzekałeś, że nie doceniam twojej pracy, a teraz... teraz doceniam i znów masz jakieś problemy. -Skrzyżował ramiona na piersi i ponownie się nafochał, nadymając policzki. 

~

- Bardziej chodziło mi o to... żeby cię wkurzyć. I się udało. Przecież nie zmarnowałbym takiej szansy! - Zabłysły mu oczy. - W ogóle to... Tak mi się przypomniało... Gray się odzywał? - Sting podrapał się po policzku. Sam nie miał od niego wieści od dwóch tygodni.

~

Chciał już coś odpowiedzieć, ale powstrzymał się, gdy temat zszedł na Fullbustera. 
-Nie odzywał się... ale wczoraj, jak byłeś na planie i nie miałem co robić... poszedłem do niego, do szpitala, żeby sprawdzić jak się trzyma. W sumie nie gadałem z nim długo... pielęgniarki mówiły, że ciągle siedzi przy łóżku Laxusa i muszą dawać mu jakieś tabletki, by go stamtąd odciągnąć, żeby się przespał. Prawie tak, jakby przeprowadził się do szpitala... -Westchnął, smutny. -Co kilka dni podobno też rozmawia z nim psycholog. Całe szczęście, że personel tego szpitala jest taki miły... to rzadkość. -Uśmiechnął się nieco sztucznie. Nie wiedział, jak pomóc przyjacielowi. 

~

- Uch... Pewnie mu ciężko. Mógłby się jednak czasami odezwać... Bo tak mi dziwnie, że tu nie siedzi i nie gramy w karty. A zwykle to robiliśmy poza piciem. I w ogóle to... No może go tam kiedyś razem odwiedzimy? Wiesz, skoro już wybrał szpital na miejsce, w którym chce siedzieć i nawet do domu nie wychodzi... To musi być z nim źle i potrzebuje wsparcia. - Spojrzał na niego z powagą. - Ale... Nie rozmawiajmy już o tym, bo widzę, że znowu ci smutno. - Cmoknął go w czółko.

~

Natsu faktycznie z każdym kolejnym słowem o Grayu coraz bardziej markotniał. Wiedział, że Sting ma rację... już nawet wcześniej postanowił, że będzie go co jakiś czas odwiedzać w tym szpitalu i może przynosić coś do jedzenia, bo wyglądał... na dość zaniedbanego i wygłodzonego. Musi mu być naprawdę ciężko, skoro doprowadził się do takiego stanu. 
-No... nie rozmawiajmy. Ale zgadzam się. Możemy go co jakiś czas razem odwiedzać. Może zrobiłbyś mu coś dobrego do jedzenia? Na przykład jakieś pierogi... lubi je, to może zje. -Uśmiechnął się lekko. 

~

- Jestem za. Trzeba go jakoś ożywić. - Przytulił do siebie mocno Dragneela. - Może... Pojutrze? Bo wiesz... Jutro idziemy na plan. Jak to odeśpimy, to pójdziemy do niego i zostaniemy trochę dłużej, jeśli będzie chętny do rozmowy. Jeśli nie... Zadbamy o to, by coś zjadł i potem pójdziemy. Bo wiesz.. Jeśli nie chce nas widzieć... To nie ma sensu tam siedzieć - stwierdził.

~

Natsu dał się tulić i podczas całej przemowy Stinga... patrzył na niego dużymi, ufnymi oczami. I po kilku minutach ciszy... zrobił minę, jakby miał się popłakać. 
-Jesteś taki kochany! -Wydusił z siebie w końcu i odwzajemnił objęcie, łasząc się o jego klatę i mrucząc jak kotek. -Kocham cię.

~
Sting nieco się zdziwił tą reakcją Natsu na jego słowa, ale już o chwili zaśmiał się tylko cicho i mocniej go przytulił.
- Też cię kocham - odpowiedział łagodnie i po prostu go pocałował, nie dopuszczając do tego, by chłopak powiedział coś jeszcze.