sobota, 6 maja 2017

Rozdział 69.

Hej. Wiem, że miałam dodać rozdział wcześniej, ale w wyniku pewnych zdarzeń losowych ostatecznie robię to dziś. Wiecie, też mam swoje życie i nie zawsze wszystko idzie tak, jak sobie zaplanowałam.
Co do drugiego bloga - pojawiły się głosy, które chcą kontynuacji. A więc dobrze, rozdział wstawię i tam, ale jeśli nie pojawią się komentarze pod nim, to po prostu przestanę. Rozumiecie, też chcemy mieć jakąś satysfakcję z tego, że coś wrzucamy. A jeśli nie ma komentarzy, to się zniechęcamy, bo mamy wrażenie, że nie ma zainteresowania.
Tak samo jest z tym blogiem - denerwuje nas, że komentarze pojawiają się dopiero po tym, jak rozdział nie jest wstawiany długo i do tego zawierają same upomnienia o kolejny, a treść nie jest komentowana w ogóle. Weźcie to pod uwagę, bo często mam coś wstawić i nie wstawiam czegoś tylko dlatego, że tych komentarzy nie ma, czekając na większy odzew w postaci minimum trzech komentarzy pod postem ;)

Miłego czytania.


Tydzień później...

Sting znowu siedział na planie. Właśnie skończył grać swoją scenę i reżyser zarządził przerwę dla wszystkich. Blondyn poszedł więc do swego narzeczonego, który siedział w pobliżu. Ostatnio w wolnych chwilach często wpadał na plan i był tu mile widziany. Ludzie nawet chcieli, aby i on dołączył do filmu.
W dodatku Sting musiał się ukrywać ciągle w domu... bo nawiedzali go paparazzi. Co smutniejsze... Natsu udzielał wywiadów za niego i przez to stał się sławniejszy od blondyna. A akurat to... było trochę chamskie. No, nieważne.
- Nie nudzi ci się tutaj? - zagaił do Dragneela, zajmując miejsce obok niego. W ich stronę właśnie szli reżyser, Rufus i Maniek, wyraźnie czymś podekscytowani.

~

-E tam. Lepsze to, niż siedzenie samemu w domu. -Uśmiechnął się do chłopaka. Taka prawda... Wen była zajęta studiami, a w wolnych chwilach wychodziła z Romeem. A Gray dalej siedział w szpitalu i od czasu do czasu zaglądali do niego ze Stingiem... ale mało z nimi rozmawiał. Widać było, że był mocno zdołowany. Uch, nieważne. 

~

- W sumie... - mruknął.
- Stingu~! Mamy propozycję dla twojego chłopaka. Jest genialna! - Reżyser klasnął w dłonie.
- Huh, o co chodzi? - Blondyn zamrugał, zbity z tropu.
- Maniek podpowiedział nam genialną myśl. Bo... Rufus gra geja, nie? I chcemy dać fragmenty wspomnień jego spotkań ze słodkim chłopaczkiem, który go rzucił po miesiącu, a Rufus tak bardzo go kochał. I... Natsu by się nadawał!

~

-H - huh? Ale... ale ja nie umiem grać. Nie jestem aktorem. -Natsu otworzył szerzej oczy, zagubiony w tej sytuacji. No bo... on prędzej będzie się jąkać przed tą kamerą, niż coś powie! Taka prawda! I Sting o tym wie, phh. 

~

- Sami słyszycie. Nie ma takiej opcji. Prędzej się zabiję, niż pozwolę mu grać chłopaka Rufusa - prychnął Sting.
- Moja wizja jest wielka! Rufus i Maniek uważają, że trzeba włożyć tam chociaż jedną scenę seksu. Ale wyszłaby strasznie sztucznie... więc jak byś się zgodził chociaż, żeby cię podniecił i no... wykonał ze dwa pchnięcia... to byłoby cudownie. Za samą tą scenę dostaniesz w chuj kasy!
Teraz to Sting się jeszcze bardziej wkurwił.
- Nie ma mowy! Natsu odmawia!

~

-C-c-co? -Teraz Natsu nie dość, że spalił buraka, to jeszcze zaczął się jąkać i stresować. O co oni go, kurwa, proszą?! -I m-mam... mam niby pozwolić... sobie... uch... w-włożyć? -Patrzył na reżysera z istnym strachem w oczach. -Nie zgadzam się! -Pisnął i aż przykleił się do ramienia Stinga. Bał się. Nie dość, że stresował się występować przed kamerą... to tym bardziej stresował się uprawiać seks przed kamerą! I to z kimś innym, niż Sting?! No chyba nie! 

~

- Dlaczego nie? Przecież dostaniesz za to dużo pieniędzy i to tylko na potrzeby serialu. Żeby wyglądało realistycznie. - Reżyser nie ustępował.
- Słyszał pan? Nie zgodził się, kurwa i ja też bym mu w życiu na to nie pozwolił! Widzi pan?! Wystraszył się! - Przytulił do siebie mocno Dragneela, chcąc go uspokoić, choć sam był mocno zdenerwowany.
- No weźcie... Ale z was chamy - prychnął Maniek.
- Ty się lepiej, chuju, nie odzywaj!

~

-Ale... ale to by było tak, jakbym zdradził Stinga. -Mruknął cicho, dalej wystraszony Natsu. Czemu oni mu to w ogóle proponowali? Nie lepiej im znaleźć jakiegoś chłopaczka z gejowskiego pornola, żeby się zgodził na tą scenę? -I... w ogóle to ja słyszałem, że Rufus jest hetero! Ta scena by nie wyszła! -Próbował się jakoś z tego wymigać. 

~

- Bo jestem, ale nie mam nic przeciwko nowym wyzwaniom. Po prostu wyobraziłbym sobie ciebie jako kobietę. Z twoją słodkością nie będzie to trudne - odrzekł Rufus tonem profesjonalisty.
- Odczepcie się od mojego Natsu! Znajdźcie jakąś gwiazdkę porno! Albo, kurwa, Mańka ustylizujcie inaczej! Lubi te sporty! - palnął Sting.
- Ech? Skąd wiesz? - Maniek zamrugał, zakoczony.
- Każdy to wie - mruknął Rufus.
- Skończcie gadać bzdury. Natsu, to może być twoja życiowa szansa. Zgadzasz się? - Reżyser przeszedł do rzeczy.
- Nie. Tylko ja mogę go bzykać. - Po raz kolejny to Sting odpowiedział za Dragneela.

~

-S-Sting! -Natsu klepnął go w głowę, cały czerwony. Co to miał być niby za tekst, że tylko on go może bzykać?! Znaczy... to prawda... ale mógł nie mówić tego tak otwarcie! -I tego... nie bardzo mi się to podoba. -Spojrzał na reżysera poważnym wzrokiem. Aż za poważnym. Nawet zmrużył oczy, a wokół niego można było wyczuć wkurzoną i mroczną aurę. -Nie będę się pieprzyć za pieniądze. -Odparł grobowym tonem głosu. Cóż... już nie wyglądał tak słodko. -I jeśli ktokolwiek będzie mnie do tego zmuszać... -Nikt nie zauważył nawet kiedy Natsu to zrobił... a już trzymał w ręku otwarty scyzoryk. -Jako posiadacz czarnego pasu i sensei dojo nie mogę sobie pozwolić, by moi uczniowie widzieli mnie w takiej sytuacji, rozumiecie?

~

- Widzicie?! Wkurwiliście demona! - Stingowi drgnęła brew. Jejku, przez nich Natsu będzie wredny dla niego do końca dnia, phh. I dla każdego w pobliżu.
- Ech... Dobra. Muszę znaleźć kogoś innego - mruknął reżyser, który w sumie wcale się takiego zachowania nie przestraszył. 
- Szkoda... Bo z kimś innym mogę nie być taki chętny do podjęcia tego wyzwania. - Westchnął Rufus, wkurwiając tym Stinga, który poderwał się na nogi i chciał na niego rzucić, ale... Maniek wyczuł pismo nosem i szybko zabrał kolegę z zasięgu jego pięści. Wredny Maniek. Nigdy go nie lubił.

~

A Natsu... Dalej siedział ze mrużonymi oczami i roztaczającą się wokół niego bojową aurą, bawiąc się w międzyczasie scyzorykiem. 
-Czy wy macie mnie za dziwkę? Macie? -Drgnęła mu brew i aż się podniósł. -Rufus... czy ja ci wyglądam na kobietę?! -Podszedł do niego na niebezpiecznie bliską odległość. 

~

Sting - węsząc kłopoty - złapał Natsu od tyłu i... dostał ze scyzoryka.
- No nie! Skaleczyłeś mnie, idioto! Nie machaj tym tak! - warknął do Dragneela. Jego biedna łapcia krwawiła!
- Nie, nie wyglądasz, ale łatwo to zmienić. Gdybyś miał długie włosy, to nawet może bym cię za nią wziął. - Rufus widział wkurw Dragneela, ale się nim nie przejmował. To nie on będzie miał przez to problemy, tylko ci dwaj, więc...
- I nie mamy cię za dziwkę. To była zwykła propozycja! Show biznes, młody! - Reżyser zamachał rekami, a potem sobie poszedł, obrażony.

~

-Zostaw mnie! -Nie przejął się tym, że Sting krwawił i tylko dodatkowo podkosił mu nogi, tak, że się wywalił, a Dragneel był wolny. Potem spojrzał z rosnącym wkurwem na Rufusa i zazgrzytał zębami. -Wziąłbyś mnie za kobietę, gdybym miał długie włosy? -Drgnęła mu brew. -Mimo, że nie mam, kurwa, cycków i nie jestem chudy jak jakaś z dupy wzięta modelka, tylko mam mięśnie?! -Tak... Natsu łatwo było wkurzyć, gdy ktoś uraził jego dumę. -Nie jestem słodki. Zapamiętaj to. -Warknął, a potem schował scyzoryk do kieszeni. -Sting... idę do Graya. -Powiedział tylko, nawet na niego nie patrząc i skierował się do wyjścia z tego miejsca. Wkurzyli go. Musiał się przewietrzyć. 

~

- Co za chuj - syknął Sting, podnosząc się z gleby. Nie no, Natsu mógłby opanowywać swoje emocje. Już nigdy nie weźmie go na plan. A dziś niech nie liczy na pyszną kolacyjkę!
- Słaby jesteś - stwierdził Rufus, po czym odwrócił się na pięcie i odmaszerował.
A to... jeszcze bardziej wkurzyło Stinga. Ten dzień to jakaś porażka... i pewnie będzie jeszcze większym koszmarem.

~

Godzinę później...
Natsu dotarł do szpitala. Na pieszo, należy dodać. I to mu w sumie pomogło, bo mógł się przewietrzyć i uspokoić skołatane nerwy. Zaczął nawet żałować, że tak się wygłupił przed znajomymi Stinga... No ale to nie jego wina, że ma taki temperament! Każdy by się wkurzył, jakby proponowano mu pieprzenie się przed kamerą, ech...
Otworzył drzwi do pokoju Laxusa. Drogę znał już na pamięć. 
-Hej, Gray... -Zaczął cicho. 

~

Gray naprawdę już zamieszkał w tym szpitalu. Nie chciał wychodzić od Laxusa nawet do łazienki, czy coś zjeść... więc ciągle ktoś się tu kręcił. Teraz jednak byli sami... a Dreyar nadal spał głębokim snem. Każdy kolejny dzień wykańczał Graya. Zaczynał myśleć, że czekanie na cud jest zwykłą stratą czasu i... że Laxus się już nie obudzi. W dodatku... strasznie zamknął się w sobie. Rozmawiał jedynie z lekarzami i pielęgniarkami, ale gdy odwiedzali go Natsu ze Stingiem... niewiele mówił. Nie umiał spojrzeć im w oczy, bo nadal miał wrażenie, że są tu tylko przez wzgląd na dawną przyjaźń. Po tym, jak zerwał z Wendy, nie umiał po prostu spojrzeć im w oczy. 
I w chuj się zaniedbał, wysiadując non stop przy tym łóżku, na tym stołku... I nie robił w sumie nic, poza gapieniem się na Laxusa.
Drgnął, słysząc głos Natsu, ale nawet na niego nie popatrzył.
- Hej... - odpowiedział, lekko ochrypłym głosem.

~

Natsu tylko westchnął i zamknął za sobą drzwi. Potem chwycił inny stołek i przysiadł się do Graya. Kilka minut panowała cisza. W sumie podczas żadnego spotkania dużo nie gadali... tylko wspólnie milczeli. Natsu domyślał się, że to pewnie dlatego, że Gray obwinia się dalej o zranienie Wen...
-Wen ma się już dużo lepiej. Wychodzi z Romeem i dobrze się dogadują. Widać, że chłopak na nią leci, więc... kto wie. Może się kiedyś umówią na randkę. -Powiedział po prostu, mając nadzieję, że tą wiadomością nieco ulży przyjacielowi. Ulży, że Wen już nie płacze tak często i ostatnio prawie ciągle się uśmiecha. Choć na pewno dalej jest jej trudno...

~

Uścisnął dłoń Laxusa, leżącą bezwładnie na pościeli. Gdy usłyszał te słowa, nie wiedział, jak ma się zachować. Nadal czuł się winny, ale cieszył się też, że Wendy ma wsparcie w koledze i być może uda jej się zapomnieć o Grayu. 
- To dobrze. Przynajmniej o to nie muszę się już tak martwić - szepnął i spojrzał na niego zmęczonymi, podkrążonymi oczami. - A co u Stinga? I u ciebie? - Wypadałoby w końcu się czegoś dowiedzieć...

~

Gdy padło pytanie o Stinga, już chciał powiedzieć typowe „dobrze", ale... przypomniał sobie niedawne wydarzenie i spochmurniał. 
-Uch... jest na mnie zły. Groziłem scyzorykiem ludziom z jego planu... i wyszedłem chyba na trochę niezrównoważonego... i do tego chyba drasnąłem mu ostrzem rękę i w ogóle go nie przeprosiłem... -Spuścił głowę. -A to dlatego, że proponowali mi gejowską scenę w serialu. Ale... ale chcieli, żebym się zgodził, by ktoś mi włożył chuja w dupę, bo ma być, kurwa, realistycznie. To się wkurzyłem... -Przygryzł wargę. 

~

- Huh? No nie dziwię się Stingowi, że się wkurwił. A ty, mistrzu negocjacji, powinieneś był naciągnąć ich na gruby hajs i na to, aby zgodzili się na twoje warunki, skoro cię tam chcą. Wiesz... Było powiedzieć, że zgodzisz się jedynie na udawany seks, jeśli już potrzebują ciebie w tej roli i wycisnąć jak najwięcej kasy za to... więc następnym razem możesz im tak powiedzieć. - Położył głowę na udzie Laxusa. Cóż... często tak spał, z głową na jego łóżku, na siedząco. Chujnia.

~

Natsu otworzył szerzej oczy i zamrugał. Nawet Gray go zjechał? Świetnie... widocznie naprawdę jest głupi, skoro o tym nie pomyślał.
-Czyli... mam tam wrócić teraz... czy poczekać kilka dni? -Westchnął. Chyba skorzysta z tej rady. Przydałaby się im kasa na nowe meble i przyszły ślub... a na udawany seks jeszcze zgodzić się może. To będzie tak samo jak Sting całujący się z tamtą laską. To nie jest zdrada. 

~

- Za kilka dni. Jakbyś wrócił teraz, to pomyśleliby, że od początku chciałeś się zgodzić i nie poszliby na twoje warunki. A tak to stwierdzą, że musiałeś dobrze przemyśleć sprawę, zanim do nich wróciłeś. Radziłbym jednak przeprosić Stinga i tym, którym groziłeś. Inaczej cię nawet nie wysłuchają. - Westchnął cicho. W sumie to jego najbardziej wyczerpująca rozmowa z Natsu od kilku tygodni.

~

-No... Stinga przeproszę jeszcze dzisiaj, jak wróci. A tamtych za kilka dni... tak, jak mówisz. -Zastanowił się nad tym. -Uch... sypiesz dziś dobrymi radami. Może masz jeszcze jakiś pomysł w jaki sposób mam przebłagać Stinga? Obawiam się, że zwykłe przepraszam nie pomoże...

~

- Sting nie umie długo się na ciebie złościć. Możesz mu coś kupić na przeprosiny, a potem dać się ruchnąć. Wiesz... z tego, co zauważyłem, on naprawdę lubi seks. A taki przeprosinowy może sprawić mu więcej frajdy, niż myślisz. - Popatrzył na niego znowu i mocniej ścisnął dłoń Laxusa. - Może jestem padnięty, przymulony i czuję się chujowo... ale chyba nie jest ze mną jeszcze tak źle, skoro umiem ci cokolwiek doradzić. Sam się dziwię...

~

-Uch... - Natsu lekko się zarumienił na tą radę. Seks przeprosinowy? W sumie... znając Stinga, pewnie się ucieszy. -Okay... ale nie wiem, co mógłbym mu kupić. -Nadął policzki. -I widzę, że nie jest z tobą najlepiej... ale jakoś się trzymasz, to najważniejsze. -Położył dłoń na ramieniu przyjaciela i ciepło się uśmiechnął. 

~

- Może fartuszek? Tak bardzo genialny plan... ale skoro Sting lubi gotować, to może się ucieszy i z tego prezentu. - Odwzajemnił uśmiech, dość niemrawo. - A co do mnie... Gdyby nie lekarze i pielęgniarki, to pewnie dawno umarłbym z głodu. Serio... nie mogę się zmusić do wyjścia z tego pokoju choćby na moment. Chociaż wiem, że Laxus pewnie się nie obudzi... - ostatnie zdanie powiedział bardzo cicho.

~

-Hm, dobry pomysł. Skoczę do sklepu przed powrotem. -Odparł, a potem posmutniał. -Nie możesz tak mówić, Gray... Jak straciłem czucie w nogach też myślałem, że nigdy już nie stanę. Tylko ty i Sting trzymaliście mnie na duchu. I co? Wyszedłem z tego. Teraz może też się ułoży... ale musisz poczekać. Laxus jest silny. -Szepnął, nie mogąc patrzeć na przyjaciela w takim stanie. 

~

- Przepraszam... Po prostu mi ciężko, bo każdego dnia mam nadzieję, że zobaczę jakikolwiek ruch, który świadczyłby o tym, że Laxus po prostu się obudzi... ale to się nie dzieje i... tracę nadzieję. Nawet nie wiem, jak długo to już trwa. Zgubiłem się i... przynajmniej szefowa postanowiła dać mi dłuuuugi urlop. Takiego już nigdy nie dostanę, tak mi zapowiedziała. Dobra z niej kobieta.

~

- Przecież ja to bardzo dobrze rozumiem... Ile miesięcy czekałem na jakikolwiek ruch nogi? Jakiekolwiek czucie? Wiem, że to dołujące... I wiele razy traciłem nadzieję. Ale jednak jest szansa, że się ułoży. Sam widzisz na moim przykładzie. Przecież istniały małe szanse na to, że z tego wyjdę. -Spojrzał na niego poważnie. -Gray... będzie dobrze. Nie mówię, że od razu... nie wiadomo, jak długo Laxus będzie w śpiączce... ale jestem pewien, że się obudzi. A ty musisz być silny, żeby przywitać go z uśmiechem. -Pogłaskał go po głowie, odgarniając też lepkie kosmyki z jego czoła. Chyba długo już się nie mył... -Odpocznij, Gray. Wykąp się, zjedz coś... Nie możesz umrzeć z wycieńczenia. Co Laxus sobie pomyśl, hm? 

~

- Uch... Wiem, że masz rację i nie powinienem się poddawać. Ale po prostu... Nie wiem... Nie umiem tak po prostu stąd wyjść, odpocząć... Chcę być cały czas z nim i patrzeć, jak śpi... Bo chcę być tu, jak się obudzi i... nie mam siły. - Wypuścił głośno powietrze z płuc. - Sam się doprowadziłem do takiego stanu, wiem. Pewnie śmierdzi ode mnie na kilometr, co? I wyglądam jak śmierć. To akurat wiem, bo dziś pielęgniarka przyniosła mi lusterko... - mruknął. - Co nie zmienia faktu, że chciałbym, aby Laxus obudził się już teraz, ale... nie mam na co liczyć. I tracę nadzieję, choć próbuję nadal ją mieć.

~

-Samo to, że nie chcesz opuścić go nawet na chwilę, by się umyć, w obawie, że obudzi się, gdy ciebie tu nie będzie, znaczy tyle, że nadal wierzysz. Mówisz, że tracisz nadzieję... ale nawet nie zdajesz sobie sprawy, że wierzysz aż za mocno. -Patrzył na niego poważnie. -Idź się wykąp... ja tu posiedzę i jeśli zacznie się budzić, od razu po ciebie pobiegnę. Ale proszę... idź o siebie zadbaj. -Jego wzrok pokazywał, że łatwo nie odpuści. 

~

Wiedział, że Natsu łatwo nie odpuści. Nigdy nie odpuszczał. I wiedział, że powinien od razu pobiec do domu, wykąpać się i przebrać, a potem coś zjeść... i dopiero tu wrócić.
- Dobra... Niech będzie, ale masz zadzwonić od razu, bo... tu nie mam ubrań innych i... hehe... muszę skoczyć do siebie. Niedługo wrócę. Jak najszybciej umiem. - Z trudem puścił rękę Dreyara. Nie chciał go zostawiać.

~

-Jasne. -Uśmiechnął się do niego łagodnie, ciesząc się, że Gray zamierza go posłuchać. -Przebierz się, wykąp i coś zjedz... i najlepiej zapakuj sobie torbę z najważniejszymi rzeczami, skoro potem zamierzasz dalej tutaj siedzieć całymi dniami. 

~

Gray tylko kiwnął głową, a potem wybiegł ze szpitala i... to by było na tyle, bo się zmęczył. Wezwał taksówkę i niedługo później był już w domu - wziął kąpiel, zjadł, przebrał się, umył zęby, wypchał torbę rzeczami... i teraz wystarczyło wrócić do Natsu. Który nie dzwonił, więc... nadal nic, huh? 
Minęła godzina - najdłuższy okres czasu, na jaki opuścił szpital i pokój Dreyara - i wreszcie dotarł z powrotem.