środa, 22 czerwca 2016

Rozdział 58.

Jakąś godzinkę później...
Sting zawołał Natsu na jedzonko i w tej samej chwili do domu weszli też Wendy i Gray, robiąc dość zdegustowane miny na widok nagiego blondyna. Ten się tym zbytnio nie przejął. W sumie zapomniał, że się nie ubrał.
- Nie świeć chujem - odezwał się Grayciu, bezczelnie się na niego gapiąc. Potem rozsiadł się przy stole w kuchni, zadowolony z tego, że nie siedzi sam.

~

Natsu też poszedł do kuchni nie troszcząc się o ubranie... ale gdy zobaczył Wendy i Graya, otworzył szerzej oczy i niemęsko pisnął, a potem szybko porwał jakiś fartuszek kuchenny i się nim obwiązał.
-Um... -Spojrzał się pod nogi, cały czerwony z zażenowania na twarzy. Samego Graya by jeszcze przeżył, ale nie Wendy! -Załóż coś. -Syknął do swego chłopaka, nie przejmując się tym, że jego siostra nie jest zbyt zdegustowana... ale raczej rozbawiona.

~

- Następny. - Gray przewrócił oczami. - Nie spodziewaliście się nas tak wcześnie? - rzucił z lekkim sarkazmem.
A Sting... tylko zaczął się śmiać jak debil, a potem rzeczywiście poszedł się ubrać. Gdy wrócił, nałożył wszystkim jedzonko i życzył smacznego.
- Dzięki - odparł Grayciu, z wielką chęcią zasiadając do tej uczty. Zwykle żył z kanapek, tostów, zapiekanek i zupek chińskich... dlatego miłą odmianą był domowy obiadek.

~

-Wiesz... myślałem, że Wen do mnie zadzwoni, że wraca... -Natsu siedział na krześle w fartuszku, nie chcąc na razie iść się ubrać, bo... bo był głodny.
-O się przejmujesz. I tak wiedziałam, że będziecie się ruchać. -Odparła niebieskowłosa, zajadając się jedzeniem i o dziwo... było ono dobre. Aż dziw, że to Sting robił. Choć w sumie nigdy jego potraw nie jadła.
-Wendy! -Natsu znów się zarumienił i strzelił poker face'a, ale szybko zabrał się za jedzenie, by ukryć zażenowanie.

~

Gray cicho się zaśmiał, widząc buraka na twarzy Natsu, ale tego nie skomentował. Posłał tylko niebieskowłosej spojrzenie typu "moja krew".
- Och, Wendy... Tak w ogóle to... Się musisz przyzwyczaić... Że ja i Natsu będziemy niebawem małżeństwem i... Chciałbym się pogodzić - wydusił z siebie Sting, choć przyszło mu to z wieeeelkim trudem. - W końcu będziemy rodziną. Zakopmy topór wojenny. - Spojrzał na nią z powagą. Robił to tylko dla Natsu.

~

Wendy o mało co się nie zadławiła po usłyszeniu tych słów i spojrzał na Stinga z szeroko otwartymi oczami. ON... chciał się z NIĄ pogodzić? W sumie to lepiej, bo nie to nie ona musi wychodzić z inicjatywą, a... przecież miała taki zamiar.
-Rozumiem, że będziemy rodziną... dlatego się zgadzam. -Uśmiechnęła się ciut wymuszenie i uścisnęła Stingowi dłoń.
A Natsu... tylko szczerzył zęby jak debil, zadowolony.

~

Sting ledwo powstrzymał się przed wygłoszeniem zjadliwego komentarza. Uśmiechnął się do niej jak gentelman, którym... w zasadzie nie był, ale pozory trzeba stwarzać.
- Cieszę się w takim wypadku i mam nadzieję, że nasze relacje się poprawią - powiedział oficjalnym tonem.
Gray nic nadal nie powiedział, tylko jadł. Cieszył się, że Wen nie będzie już mu narzekać na Stinga, a robiła to...zawsze. Także tego... Będzie spokój. Chociaż tyle.

~

-Ja również mam taką nadzieję. -Odparła jednakowym tonem, dalej patrząc mu w oczy z wyzwaniem i nie puszczając jego dłoni. W sumie... oboje nie puszczali, budując miedzy sobą napiętą atmosferę, jak miedzy dwoma wrogami.
-Sting, podaj mi pieprz. -Natsu przerwał im tą dyskusję mocnym tonem.

~

Sting oczywiście nawet po tym, jak Natsu się do niego odezwał... nie puścił dłoni Wendy, tylko dalej na nią patrzył, badając grunt. Szczerze mówiąc wątpił, by się dogadali, ale... cóż. Zrobił to tylko dla swojego ukochanego.
Gray - widząc to - stwierdził, że musi zareagować... i pociągnał Wendy sobie na kolanka, zmuszając ją tym samym, by puściła Stinga.
Blondyn dopiero wtedy usiadł na swoim miejscu i podał Dragneelowi pieprz ze słodkim uśmiechem niewiniątka.

~

-Jeśli wasz sojusz okaże się być kłamstwem, to przeprowadzam się do Graya, a wy będziecie żyć we dwójkę. -Zagroził Dragneel, patrząc na oboje z groźbą.
-Ale... ale czemu ty do Graya?! -Oburzyła się Wen.
-Bo jak ty tam zamieszkasz, to to nie będzie dla ciebie żadna kara, phh. Koniec tematu.

~

- Ja tam osobiście zgodziłbym się na to, żeby Wen u mnie mieszkała - wtrącił się Grayciu, szczerząc zęby. W sumie... miał zamiar wynająć sobie gdzieś mieszkanie, a to sprzedać, ale na razie... jakoś nie potrafił. I dalej tkwił w tym miejscu, z którym wiązało się wiele dobrych, jak i złych wspomnień. - Ale luz, ty też możesz. -Strzelił poker face'a, gdy zobaczył minę Natsu.
A Sting... popatrzył na swą miłość ze zwątpieniem.
- Gdybyś powiedział mi takie coś wczoraj... Pewnie byśmy się pozabijali. Ale wiesz... sojusz to sojusz. - I przy tym spojrzał na Wendy beznamiętnie.

~

-Właśnie, ja też jestem za tym, że damy tobie i Stingowi spokój i zamieszkam u Gra…
-NIE. -przerwał jej Natsu, strzelając piorunami z oczu. -Ja u Graya, ty ze Stingiem. I tylko jak to będzie konieczne, żebyście się wreszcie, kurwa, pogodzili. -Zwieńczył swoją przemowę wbiciem w stół widelca. Ma chłopak parę.

~

Spojrzeli na niego z WTF na twarzy.
- Popsułeś widelec. Odkupisz - rzekł Sting stanowczo, w ogóle się nie przejmując jego groźbami.
- Ouu... Ostro. - Grayciu aż przestał na chwilę jeść. Co z tego, że trzymał Wendy na kolanach? Dalej wpierdalał, aż do tego momentu. - Może zjedzmy spokojnie i pograjmy w karty, co? - zaproponował, planując uratować wszystkich z opresji. Natsu bywał straszny.

~

-To MÓJ widelec. -Zgromił Stinga spojrzeniem zabójcy. -Więc odkupię go wtedy, gdy będę mieć taką ochotę, zrozumiano? -Warknął, a potem... wziął głęboki wdech i się słodko uśmiechnął. -Jasne, że pogramy. Jak tylko zjemy, a ja się przebiorę. -Odparł, jak gdyby nic się nie stało i zaczął dalej jeść.
-Okay... -Nawet Wen już nie miała zamiaru się kłócić. Jak Natsu wpadał w te swoje fazy, to lepiej było mu nie wchodzić w drogę.

~

Sting tylko przewrócił oczami i już nic nie powiedział, tylko zaczął jeść, w ciszy i spokoju.
Gray za to uśmiechnął się szeroko do Natsu, mając w sumie gdzieś jego loty.
- No to luz. Może nawet dziś u was zostanę. Ale to tylko może - dodał, a potem, jak gdyby nigdy nic (dalej przeciskając do siebie Wen) kończył żarełko. - Dobrze gotujesz, Sting - podsumował na koniec.
- Wiem - odparł tamten skromnie.

~

-No, ja się jednak cieszę, że nam nie wyszło, Gray. -Wtrącił się nagle Natsu. -Ty gotujesz do dupy. -Pokazał mu zaczepnie język, trochę odzyskując już humor.
-Natsu, no wiesz... Gray ma inne zalety! -Broniła go Wen.
-Och, ja nie wątpię. Ale jednak gotuje do dupy. -Wyszczerzył zęby w uśmiechu.
-Natsu! -Nadęła policzki.

~

- No, akurat to muszę przyznać. Przypalam nawet wodę na herbatę - przyznał ugodowo, śmiejąc się z rodzeństwa. - To słodkie, że mnie tak bronisz, Wen... Ale jednak taka prawda. - Cmoknął ją w policzek.
- Za to ja nie dość, że świetnie gotuję, to jeszcze jestem zajebisty - stwierdził skromnie Sting. - Na twoim miejscu, Natsu... Też bym się w sobie zakochał. - Spojrzał na narzeczonego z rozbawieniem.
- Ooo, jaki skromniś. Serio, pasujecie do siebie. Obaj tacy skromni - podsumował ciut zjadliwie Grayciu.

~

-Tak, tak, Sting. Ja za to zazdroszczę ci tak przystojnego chłopaka. Teraz ma cię kto bronić w nocy, a ja? Mnie nikt nie obroni. -Wytarł teatralnie łezkę z kącika oka i teraz... to Wendy odzyskała humor i miała bekę z tej pary.

~

- No pewnie, że nikt. Nawet bym nie zauważył, jakby cię ktoś zaatakował - odparł Stingu z sarkazmem i pochylił się, by pocałować chłopaka w czółko i pogłaskać go po główce z politowaniem.
- Serio się dobraliście. Głupi i głupszy. - Grayciu uśmiechnął się ciut wrednie i przypadkiem poruszył się tak... jakby posuwał Wendy pod stołem. A po prostu zaswędział go tyłek i chciał się jakoś podrapać.

~

Natsu uśmiechnął się do Stinga, zgadzając się poniekąd ze słowami Graya. Też uważał, że do siebie pasują. Ale... nie byli głupi! No bez przesady, phh.
-Wiesz, Sting... to ty jesteś tym głupszym. -Odparł na słowa Fullbustera, zaklepując sobie lepszą "pozycję".
Wendy nadal miała z nich ubaw, ale zarumieniła się lekko, gdy Gray zaczął się tak dziwnie ruszać. Nie skomentowała tego jednak. Nie przy Natsu.

~

- Och, tak, jasne. Chciałbyś. - Sting pokazał mu język, a potem w spokoju skończył jedzonko. Na koniec wstał, zebrał puste talerze ze stołów (zostawił ten Wendy, gdyż jedzenie prawie nie zostało z niego ruszone i ten Natsu, bo też się opierdalał, a niby głodny był) i poszedł zmywać.
- Jesteście dziwni - stwierdził Gray, w sumie coraz bardziej zadowolony z tego, że tu przyszedł. Z nimi zawsze było zabawniej i łatwiej.

~

-Och, ja wiem, że jesteśmy. I ty też. -Natsu dalej gadał pomiędzy kęsami jedzonka. -Ale dziwni ludzie są fajni. Nie są przynajmniej fałszywi. -Dokończył i podał talerz Stingowi, a potem... klepnął go w tyłek i poszedł się przebrać, jak gdyby nigdy nic.
Wendy tylko sie zaśmiała, rozbawiona swoim bratem, a potem zaczęła jeść, by mogli iść grać.

~

Sting uśmiechnął się pod nosem i obiecał sobie, że się odwdzięczy za tego klapsa podwójnie. Ale na razie nic nie mówił, spokojnie sobie zmywał.
- Właśnie, jak niektórzy, których znałem i eee... nie znałem - rzekł inteligentnie Gray, zanim Natsu sobie poszedł. A potem mocniej przycisnął do siebie Wen, w sumie nie dając jej w spokoju zjeść.
A gdy wszyscy już zebrali się do kupy... przeszli do salonu i oczywiście zaczęli grać w pokera - taki standardzik.
- Rozbierany, czy jaki? - zapytał Gray, w trakcie rozdawania kart. To było podstawowe pytanie, które zawsze padało z ust tasującego.

~

-Zwykły. Nie po to się ubierałem, by skończyć bez gaci. -Mruknął Natsu, który siedział teraz na kanapie z Wendy i Stingiem i popijał piwo. Gray siedział na fotelu w samotności... no ale kto by się przejmował.

~

- Luz - odarł jakże twórczo Fullbuster, kończąc rozdawanie.
Sting obejmował Natsu ramieniem, ciesząc się, że nie siedzi obok diablicy. Mimo ich "porozumienia" wątpił, aby odnosili się do siebie normalnie. W końcu ta kobieta chciała zniszczeć związek jego i Natsu. Musiał mieć się na baczności. Nadal. Cały czas. Może gdyby Gray z nią nie był, to by pojechała w pizdu i nigdy nie wracała, ale oczywiście idiota musiał sfrajerzyć i się z nią zbratać. Takie porozumienie z diabłem... zaprzedał duszę, ot co.
- No dobra... Ale ze zwykłego nie ma zabawy. - Nadął lekko policzki.

~

-Już się naoglądałeś mojego boskiego ciała. Chociaż podczas gry daj mi spokój. -Mruknął Nacuś, dalej popijając piwo, ale też patrząc w karty.
-Hehe, dobrze mówisz, braciszku. -Odezwała się Wendy, która też nie chciała jakoś rozbierać się w takich okolicznościach.

~

Gray chyba zaburaczył. Przecież on i Wen nie uprawiali wczoraj seksu, a Natsu mógł to tak odebrać. Zamaskował swoje zażenowanie pociągnięciem sporeeeego łyczka piwa.
- Dobra. Gramy - rzekł stanowczo, gdy wreszcie odessał się od butelki.
Sting spojrzał na niego z rozbawieniem, ale tego nie skomentował. Zamiast tego, odpowiedział Dragneelowi: - Dobrze, misiek. Ten raz mogę się zgodzić.

~

Natsu jednak nie zrozumiał, czemu Gray tak dziwnie się speszył... ale też tego nie skomentował. Może chłopak też nie chciał się rozbierać? Chuj go wie. Zawsze był dziwny.
I po ponad godzinie gry i skończeniu wszystkich piw...
-Mam dość. -Mruknął Natsu, rzucając karty na stół. -Mam dziś pecha!
-Oj, no weź! Miałam dobrą passę! -Wen nadęła policzki.

~

- Mi też nie szło źle. - Gray odłożył karty i się przeciągnął. - To co robimy? - zapytał po chwili, bardziej rozsiadając się na fotelu. Był trochę wcięty. Dawno nie pił w takich ilościach, dlatego alkohol na niego zadziałał.
Sting nie skomentował słów o grze, bo w sumie był dziś lepszy niż Natsu tylko fartem. Najczęściej zajmował trzecie miejsce w rozgrywkach.
- No... Nie wiem. Osobiście to bym spać poszedł, chociaż ledwo wieczór zapadł. - Ziewnął przeciągle, ale zakrył usta dłonią, gdyż tego wymagała kultura.

~

-Przecież jeszcze nie ma nawet nocy! -Natsu się oburzył i przytulił się do siostry, tak by ją bronić przez złem świata, o! Ta oczywiście nie miała nic przeciwko, więc tylko pogłaskała go po główce i cicho się zaśmiała.
-Hmm... nie wiem. Szczerze nie mam pojęcia, co robić. -Nadęła policzki.

~

Sting poczuł się odrzucony, więc odsunął się od nich nieznacznie, udając twardziela, który nie potrzebuje wcale przytulenia.
- Dobra, to... Nie wiem w sumie. - Podrapał się po policzku.
- No ja też... - mruknął Gray, patrząc w sufit, jakby liczył na to, że na nim znajdzie coś ciekawego.
Po przedłużającej się ciszy, postanowił znowu się odezwać: - Dobra... To wiecie co, chyba już pójdę. - Uśmiechnął się do nich lekko. - Przypomniałem sobie, że muszę jeszcze zajrzeć w archiwa, które w pracy dali mi do przejrzenia. Są nowsze, więc pozwolili mi je wynieść do domu. - Tak, nadal pracował w bibliotece. Tam było spokojnie. Oczywiście archiwa były tylko wymówką. Nie można ich było wynosić... przynajmniej tak mówiono.
- Och? No nic... Jak chcesz. - Sting odwzajemnił ten uśmiech, nie wnikając w tajniki pracy Fullbustera.

~

-O weź... możesz u nas spać, Gray. -Uśmiechnął się do niego, a potem odkleił się od Wendy i wstał. -Z Wen na kanapie. Akurat tu wam spać razem pozwalam... bo wiem, że pod moim nosem nic nie zrobicie. -Obdarzył ich ostrzegawczym spojrzeniem, a potem złapał Stinga za łapkę i ruszył z nim do sypialni, mówiąc mu coś o tym, że mieli jechać po łóżko i gówno z tego wyszło.

~

Grayciu przewrócił oczami, ale nic nie powiedział, zastanawiając się, co robić. W sumie jak był w lekkim stanie upojenia alkoholowego, to mógł zrobić w domu coś głupiego. A skoro tak... może lepiej zostać?
Uśmiechnął się dość niemrawo do swojej dziewczyny, a potem przetoczył na kanapę. Nadal się nie odzywał.
Sting za to, gdy już byli w sypialni...
- Ja wiem. Ale stwierdziłeś, że nie ruszasz się dziś z domu, więc możemy pojechać jutro - zaproponował. - Będziemy mieć raczej czas, nie? - Spojrzał na niego pytająco. Nie wiedział, o której Dragneel będzie szedł do pracy.

~

-Eee... a jaki dziś dzień tygodnia? -Natsu zamrugał, gdy znaleźli sie już sami w sypialni. -Jakoś tak nie wiem... hmm... po południu jakoś możemy chyba pojechać. -Zaproponował, a potem jebnął się na łóżko, leniwie ściągając z siebie ubranie.

~

- To ty nawet nie wiesz, jak żyjesz, co? - Zaśmiał się, lekko rozbawiony. - Jutro chyba piątek. Tak, raczej piątek. Tak myślę - wysłowił się wreszcie. Sam też zaczął się rozbierać. Leniwy wieczór w łóżku, po prostu sobie leżąc... to pewnie będzie miłe. - No to pojedziemy. - Pocałował go w policzek, gdy już obaj leżeli w łóżku.

~

-Uch, nie zmieniliśmy pościeli... no ale dobra tam. Dziś to przeżyję. -Mruknął, a potem ziewnął i wtulił się w Stinguśka.

~

- Nie ma wyjścia - odparł Sting, przytulając go mocniej. Cmoknął go w czółko. - Pora się wyspać. Chuj, że ledwo zmrok zapadł. - Zaśmiał się cicho, a potem zamknął oczka, pozwalając sobie na odpłynięcie.

~

-Mmmm.... -Przykrył ich kołdrą i mocniej się w niego wtulił, a potem sam tez odpłynął, ciesząc się, że wreszcie nie śpi w łóżku samotnie. Brakowało mu tego głupka.




Hej, sorka za zapłon - nie miałam za bardzo czasu na wstawienie czegokolwiek. Teraz pewnie tak właśnie będzie, że będę miała większe obsuwy czasowe, o czym zresztą wspominałam wcześniej.
No nic, mam nadzieję, że się podobało i miłego wieczoru c; 

środa, 8 czerwca 2016

Rozdział 57.

Dwa tygodnie później...
-O co się zakładamy, że jak wrócę, mieszkanie będzie zdemolowane? -W tym momencie Wendy siedziała u Graya, jedząc kolację i popijając wino, w ramach takiej skromnej, domowej randki. Cóż... to zawsze coś. No i będą mogli spędzić z sobą czas do samego rana, bo dziś Sting przyjeżdża, więc... Natsu jest baaardzo zajęty przygotowaniami i wygonił siostrę kilka godzin temu, by dopracować szczegóły.

~

- Pewnie będzie dużo spermy, porozrzucanych ubrań i zabawek erotycznych. Szykuj się psychicznie. - Gray był nieco rozbawiony tymi przygotowaniami Natsu. Do czego się tu przygotowywać, huh? Nie widzieli się krótki czas w końcu... Choć dla nich to pewnie wieki.
- Ja to się cieszę, że twój kochany braciszek postanowił mi darować życie - dodał po chwili, po czym upił łyk wina.
*
Sting już był blisko. Bardzo blisko. I... już jest! Wysiadł z taksówki, szybko zabrał z niej bagaż i praktycznie pognał na górę. Otworzył drzwi swoim kluczem, gdyż były zamknięte. Czyżby Natsu nie było? Trochę się rozczarował... Żył pragnieniem, aby go w końcu zobaczyć, w dodatku Dragneel mu trochę naobiecywał.
- Natsu? Jesteś? - rzucił głośno, zamykając za sobą drzwi.

~

-Ej... nie strasz mnie tak nawet! -Zadrżała, wyobrażając sobie ten scenariusz. -No ale tak... Dobrze, że cię nie zabił. Mówiłam, że nic ci nie zrobi, heh. Pewnie głównie dlatego... że jak miał wylecieć na ciebie z rękami, to zadzwonił mu telefon. -Wybuchła śmiechem na wspomnienie brata, który w mgnieniu oka zmienił się z krwiożerczej bestii w potulnego baranka.
*
Przyśpieszył mu oddech, gdy usłyszał, że Sting już przyszedł. Miał ochotę wybiec z sypialni i rzucić mu się na szyję, ale.. nie mógł. Nie odezwał się słowem. Hah, niech znajdzie swoją nagrodę.~
Na szczęście ze wszystkim się wyrobił i teraz leżał na łóżku, w czarnej obroży, na której był też wyryty napis, o jakim wcześniej mówił swemu kochankowi. Poza tym, według obietnicy był cały wbitej śmietanie, a roztopiona czekolada leżała na stoliku, wraz z kajdankami. Niech Sting sam się tym pobawi, mrau. No i poza tym światła były pogaszone, a w sypialni paliły się jedynie pojedyncze świece zapachowe, by stworzyć bardziej... erotyczny nastrój.

~

- Hahah, to było genialne - potwierdził Gray. Ta sytuacja była zabawna. Potem już Natsu nawet nie próbował go zabijać, nawet go nie uderzył! A to dziwne. Sting ma jednak na niego zbawienny wpływ.
*
Sting tylko westchnął, trochę przybity. Postawił walizkę przy drzwiach i ściągnął kurtkę.
- Diablico? A ty gdzieś tu siedzisz? - zapytał jeszcze, ale odpowiedziała mu cisza. Może wyszli razem na miasto... ech. Sprawdził salon, kuchnię, łazienkę... ani śladu mieszkańców. W takim razie... po prostu pójdzie spać. W podłym nastroju, przemieścił się do sypialni i tam... zamarł w progu, zaskoczony. I podniecony.
Zagwizdał, a na jego usta wypłynął perwersyjny uśmieszek.
- No witaj, koteczku - zamruczał i szybko zrzucił z siebie koszulkę, a potem podszedł do łóżka, pochylił się nad Natsu i zlizał z niego część bitej śmietany. I pomyśleć, że zwątpił w ukochanego! Nie do pomyślenia normalnie.

~
-Mhm, chyba ten blondas jednak umie nieco utemperować zabójcze instynkty Natsu. Po rozmowie miał tak wielki zaciesz, że nawet już nie wspominał o naszym związku. -Zaśmiała się, popijając wino.
*
-Mmm.... -Natsu zamruczał i zmrużył lekko oczy, podniecony już samym widokiem klaty swego kochanka jak i tym, że ten zabrał się za zlizywanie z niego śmietany. -Tęskniłem, misiek. -Przerwał mu na chwilę czynności i złączył ich usta w pocałunku. Nie ciągnął jednak do siebie Stinga nie chcąc, by ten też cały kleił się od bitej śmietany.

~

- No właśnie. Czyli uznajmy, że mamy pozwolenie. - Uśmiechnął się do niej seksownie, po czym dokończył posiłek i odsunął od siebie talerz. W zamian za to sięgnął po wino. Lubił przebywać z Wendy i przez te dwa tygodnie na nowo się do siebie zbliżyli. Kochał ją, był tego pewien. Oczywiście nie potrafił jeszcze w pełni zapomnieć o Dreyarze... najgorzej było nocami. Ech. Starał się jednak zostawić to za sobą.
*
Odwzajemnił ten pocałunek, z namiętnością i pasją. Kurwa, tak bardzo szalał za tym głąbem! A jak tęsknił! Cholera... Ta noc będzie cudowna. Czuł to. Zerwał całuska i dopiero wtedy odpowiedział: - Ja ciebie też.
Po tym znowu zabrał się za zlizywanie śmietany. Przy tej czynności gładził też udo Natsu, zadowolony i coraz bardziej podjarany. Po chwili dodał też czekoladę do deserku, mrru.
- Mmm - wymruczał, patrząc na niego z żądzą. Kurwa, chciał go. Teraz! Jeszcze ta obroża... O, matko. To było coś pięknego.

~

-Dokładnie. A nawet, jak nie mamy... to zawrzemy umowę ze Stingiem. On powinien umieć go jakoś uspokoić. Choćby nagłym pocałunkiem. -Uśmiechnęła się, niczym geniusz zbrodni. -No i... cieszę się, że wreszcie możemy pobyć sami trochę dłużej. -Dodała, patrząc na niego ciepło.
*
-Uch... -Jęknął i zadrżał, gdy na jego ciało została wylana jeszcze czekolada, a chwilę później czuł język ukochanego, który dokładnie ją zlizywał. Zrobiło mu się gorąco. Tak dawno nie czuł dotyku tego głupka, że teraz nawet najmniejsze pieszczoty go pobudzały.

~

- Woo... Ty chcesz się bratać ze Stingiem? To pewnie moja zasługa. - Wypiął pierś do przodu, z dumą. No co? W końcu ją ciągle do blondyna przekonywał! To MUSIAŁA być jego zasługa! Phh. - I wiesz, też się cieszę. Może i widzimy się codziennie, ale co to jest marne kilka godzin. - Uśmiechnął się szeroko.
*
Gdy już w końcu zlizał wszystko, zrobiło mu się aż za słodko. Nie przejął się tym jednak, tylko uniósł sie wyżej i złączył ich usta w pocałunku. Wodził niespokojnie dłonią po ciele kochanka i poczuł, że musi uwolnić Ferdka. Dlatego też drugą rękę przeniósł na guzik od spodni i je rozpiął, by potem dość niecierpliwie z siebie zsuwać.

~

-O tam... -machnęła ręką. -Po prostu stwierdziłam, że w zamian za ujarzmienie Natsu, ja mogę dać mu wreszcie spokój. Chyba na to pójdzie, nie? -Uśmiechnęła się złośliwie, a potem... odstawiła kieliszek na stół i przybliżyła się na kanapie do Graya, by cmoknąć go w policzek. -Wiem. -Posłała mu czuły uśmiech.
*
Odwzajemniał pocałunek z pasją, aż do momentu, gdy nie zabrakło mu powietrza i go nie zerwał.
-Mmm... pośpiesz się. -Zamruczał, obejmując go za plecami i ciągnąc do swego ciała. -Na stoliku masz kajdanki, jak chcesz... -Polizał go po szyi.

~

- Na pewno na to pójdzie - odparł, rozbawiony. Od razu przyciągnął dziewczynę bliżej i nawet wciągnął sobie na kolana. - Kocham cię - wyznał, po czym złączył ich wargi w pocałunku. No co? Kto bogatemu zabroni? Pff. Przemilczmy to, że Gray był biednym bibliotekarzem bez perspektyw.
*
- Nie poganiaj mnie, słodziaku - odpowiedział i posłał mu uśmieszek. Wreszcie udało mu się pozbyć dolnej części garderoby. Potarł kroczem o jego krocze, czując zalewającą go kolejną falę gorąca. I oczywiście sięgnął po kajdanki w momencie, w którym zajmował się jego szyjką. W mgnieniu oka skuł mu ręce nad głową i uniósł się trochę, by na niego popatrzeć. Oblizał usta, zadowolony.
- Lubię cię takiego... bezbronnego - wyznał lekko ochrypłym od podniecenia głosem.

~

-Ja ciebie też. -Odpowiedziała szczerze, tuląc się do Graya, gdy ten wciągnął ją na swoje kolana. -I nie zachowuj się już jak jakiś alfons. Jak chcesz się przytulać, czy ze mną całować... to odłóż chociaż ten kieliszek. -Zaśmiała się, lekko rozbawiona.
*
-Mm... To nie jest najprzyjemniejsza pozycja, ale dla ciebie wszystko, kotek. -Uśmiechnął się drapieżnie, czując z każdą chwilą rosnące podniecenie. -Nie męcz już tak Ferdusia i weź się do roboty. -Zażądał, niecierpliwie.

~

Gray nadął lekko policzki i zmarszczył brwi, słysząc to, ale posłusznie odłożył kieliszek.
- Dobrze wiesz, że alkohol to moja kolejna, choć o wiele mniejsza miłość, pff. Chciałem przytulić też kieliszek. - Pokazał jej język, ale potem... po prostu ją pocałował.
*
- Spokojnie~! Chcę trochę pomęczyć CIEBIE, misiek. - Uśmiechnął się seksownie, a potem jak gdyby nigdy nic zaczął językiem pieścić jego udo. Paluszki zbliżyły się do otworku, ale... jeszcze w nim nie zatopiły. Dopiero po kilku minutach, gdy sam Sting nie mógł się już hamować, rozpoczął przygotowanie. A skoro mieli tyle przerwy... musiał poświęcić na to o wiele więcej czasu, niż zwykle.

~

Ranek...
-Mmm... -Natsu przekręcił się na bok i głośno ziewnął, zanim otworzył oczy i zaczął się przeciągać. Czuł się jak na kacu, choć chyba wczoraj nic nie pił... Ale gdy tylko przypomniał sobie CO i JAK długo wczoraj robili ze Stingiem, zrozumiał. I pewnie teraz trochę będzie kuleć, ale i tak warto było.

~

Sting spał jak zabity. Dopóki się nie przekręcił... i nie spadł z łóżka. Wtedy jęknął głośno, okazując tym swój ból i cierpienie.
- Uch... Kurwa... - Zebrał się z gleby i wtoczył z powrotem na swoje miejsce, niezbyt zadowolony z takiej pobudki. Gdy jednak zauważył, że Natsu nie śpi i patrzy na niego z takim rozbawieniem... nadął lekko policzki, po czym sam się zaśmiał.
- Chyba musimy kupić większe łóżko - skomentował. - Jak cię czujesz, kotek? - zapytał później, czule odgarniając mu włosy z czoła. - Wyspany? - Cmoknął go lekko w usta. Oj, tak... wczoraj się działo.

~

Natsu na początku przeraził się tego huku... ale potem spojrzał na Stinga i nie mógł powstrzymać rozbawionego uśmieszku na ustach.
-Nawet dobrze... choć nie wiem, czy się wyspałem. Zmęczony jestem. -Ziewnął ponownie, a potem wtulił się w Stinga, zamierzając jeszcze trochę poleniuchować. -I tak... przydałoby się większe. W sumie teraz trochę zarobiłeś, więc nas stać na takie.

~

- Też padam na twarz. Mamy za sobą ciężką noc. - Ziewnął przeciągle, tuląc go do siebie z zadowoleniem. Jeeejku, tak bardzo za nim tęsknił przez ten czas... Za długo się nie widzieli. Może następnym razem jak gdzieś pojedzie, to będzie mógł wziąć Natsu ze sobą? Zawsze warto pomarzyć.
- Wybierzemy się dziś albo jutro po to łóżko... Jeśli dasz radę wstać. - Uśmiechnął się ciut wrednie.

~


-Nie, nie dziś, błagam... -Jęknął i schował głowę w klacie ukochanego. -Nie wstaję z łóżka. Robię sobie wolne. Będziesz mi dziś gotować w ramach rewanżu. -Prychnął, a potem cmoknął go pierś, lekko się uśmiechając.
-I jestem ciekaw, kiedy Wendy wróci od Graya... obym nie musiał zabić przyjaciela. -Mruknął, wiedząc, że Sting wie, o czym on mówi.

~

- I tak zawsze gotuję - odparł Sting, zgodnie z prawdą. Teraz właśnie sobie uświadomił, że jest wszechstronnie utalentowany! Po pierwsze, bosko gotował. Po drugie, był dobrym aktorem. Po trzecie, zawsze umiał zadowolić Natsu. Nie tylko w łóżku. A to nie lada wyczyn.
- I... Może właśnie idzie. I nie martw się tak o tą diablicę. Pewnie sama kusi Graya. Więc... mam plan! Może to ją zabijemy? - Widać było, że blondyn nie lubił młodszej siostry swego narzeczonego...
*
A Gray... Właśnie przygniatał Wendy swym cielskiem, nie chcąc jej puszczać do domu.
- Chuj. Zostajesz. Nie puszczę cię. Oni się pewnie nadal ruchają - przekonywał ją. Czemu tak wcześnie chciała zwijać? Grayciu nie chciał zostać sam w domu, phh!

~

-Sting... wiesz, że jak weźmiemy ślub to ona będzie twoją szwagierką? Ogarnij downa i w końcu się z nią dogadaj. -Mruknął, niezadowolony. Nie lubił, gdy jego chłopak i siostra się kłócili, bo nie wiedział, czyją stronę obrać.
*
-Muszę, bo Natsu odwali i sam tu po mnie przyjdzie. -Zaśmiała się, rozbawiona zachowaniem Graya. Choć... to było w sumie miłe, że tak bardzo chciał, by została. -Poza tym wątpię, by ruchali się jeszcze rano. Pewnie śpią. Jak wrócę teraz, to Natsu nie będzie się pluł, że nocowałam w twoim łóżku i nie będzie dawał aluzji. -Pokręciła głową. Jej brat czasem był aż nazbyt opiekuńczy, ech.

~

- Nie chcę - odparł, obrażony. Jak dziecko. Jeszcze tylko brakowało tupnięcia nogą w podłogę i "złowrogiego" spojrzenia. - Ona sama zaczęła całą awanturę. I ciągle ma do mnie spiny. To ONA powinna się opanować! - Tak bardzo dojrzałe podejście...
*
- Oni mogą się bzykać dzień i noc, Wen... - Spojrzał na nią z politowaniem. Serio tak słabo znała swego brata? - Zostań jeszcze ze mną. Chociaż pół godzinki. Nie lubię siedzieć sam. - Przekonywał ją. Gdy nikogo przy nim nie było, zaczynał myśleć. A to nie wychodziło mu na dobre. Bo mimo tego, że usilnie przekonywał samego siebie, że Laxus to zamknięty etap, że on już nie istnieje... to jednak wciąż zadawał sobie pytanie, czemu zostawił go bez słowa i gdzieś wyjechał. Teraz nawet Makarov przestał go odwiedzać, uznając, że tak będzie lepiej, skoro Fullbuster zaczął układać sobie nowe życie z kimś innym. Grayowi go brakowało, ale w sumie wiedział, że staruszek ma rację.
Mimo tego, że ciągle wracał do tego jednego, jedynego pytania... Był pewien, że chce być z Wendy. Nie, nie po to, aby zapomnieć o Dreyarze. Tylko dlatego, że była dla niego bardzo ważna.
- Zostanieeesz? - Spojrzał na nią dużymi, słodkimi oczkami.

~

-Jeśli to ty pierwszy wyciągniesz do niej rękę, to mocno tym u mnie zaplusujesz. -Uniósł lekko głowę z jego klaty, by spojrzeć mu w oczy. -Proszę? Dogadaj się z nią. Dla mnie? Co? -Przechylił główkę i zrobił duże, smutne, proszące oczy.
*
-Huh? Cały dzień? -Wendy zamrugała, zszokowana. Ale... przecież ludzie nie mogą się tak długo pieprzyć. Są jakieś granice. Za wiele orgazmów może spowodować zawał serca! -Dobra, zostanę... ale tylko te pół godzinki. -Westchnęła, pokonana, a potem tylko lekko się uśmiechnęła i cmoknęła chłopaka w policzek.

~

Sting patrzył na niego z wyzwaniem. Nie chciał się poddawać! Po prostu nie!
...Niestety, długo nie mógł się wzbraniać. Ten wzrok zawsze na niego działał.
- No dobra... Ale jak powie mi coś chamskiego, gdy ja będę miły... To koniec tego dobrego, już więcej nie spróbuję się pogodzić - zastrzegł. Nie znosił tej diablicy...
*
- Tak, cały dzień - odparł spokojnie, choć możliwe, że trochę wyolbrzymiał sprawę. Na pewno mieli jakieś przerwy. Ale co tam. Przytulił ją tylko mocniej do siebie i zamruczał cicho, zadowolony z tego, że jego prośby jednak przyniosły skutek.
- Może Natsu mnie za to nie zabije. - Uśmiechnął się lekko. Wiedział, że potrafił być aż za bardzo nadopiekuńczy. I żeby pozwolił Wendy zostać u Graya dłużej niż kilka godzin... potrzeba było baaaaardzo długiego przekonywania. Albo Stinga. Jedno z dwojga.

~

Natsu zaśmiał się pod nosem, uradowany, że miał aż tak duży wpływ na swego chłopaka.
-Dzięki. -Dał mu krótki pocałunek w usta, a potem się odsunął i znów położył głowę na jego klacie, cicho wzdychając. -Co zrobisz na śniadaaanieee? -Spytał, gdy zaburczało mu w brzuchu.
*
-Nie zabije cię, bo jesteś jego najlepszym przyjacielem. Wiem, bo jak jeszcze mieszkaliśmy z ojcem, to nie wychodził właściwie nigdzie bez ciebie. -Zaśmiała się cicho. -Aż nie mogę uwierzyć, że wtedy był taki nieśmiały.

~

- Hmm, a co byś chciał? - zapytał, tuląc go do siebie. Nie chciało mu się jeszcze wstawać, ale w sumie sam też był trochę głodny, więc może się jakoś poświęci za kilka minut... Tylko, że nie miał pomysłu, co ugotować.
*
- No tak... Ale zawsze mi grozi. - Nadął policzki. - A chłopak ma parę. W końcu uczy sztuk walki, nie? Nie wiadomo, jaki cios zechciałby na mnie wypróbować. - Spojrzał na Wendy pewnie. Wiedział, że dla dobra siostry Natsu zrobi wszystko. Ale Gray nie zamierzał jej zranić.

~

-Chciałbym... um... Kurczaka po meksykańsku. Chuj, że to bardziej obiad, niż śniadanie. -Nadął policzki i spojrzał na Stinga dużymi oczkami. -Na pewno coś ostrego. Jak nie to... to może być i jajecznica z ostrą papryką.
*
-Oj tam, na pewno cię nie zabije. Może uszkodzi... ale nie zabije. -Poklepała go po główce, niby na pocieszenie.

~

- Coś wymyślę. - Przytulił go mocniej, cmoknął w czółko, a potem niestety musiał go zostawić samego, by przyrządzić to śniadanko. Nawet się nie ubierał. Gwizdał pod nosem, szukając składników na śniadanio - obiad.
*
- No też mi pocieszenie. - Przewrócił oczami, a potem cicho się zaśmiał. - Wiesz co... Może pójdziemy dziś gdzieś we czwórkę? Albo jutro? Trzeba zająć czymś dzień, co nie? Dziś możemy po prostu pograć w karty. Odprowadzę cię do domu i zostanę trochę, jak już będziesz się zbierała, oczywiście. - Uśmiechnął się leciutko.

~

Odprowadził Stinga wzrokiem do wyjścia z sypialni, bezczelnie gapiąc się na jego seksi tyłeczek, a potem ziewnął i się przeciągnął. Dobrze jednak mieć w domu własnego kucharza, mrr.
*
-Hmm, dobry plan. I jak będzie z nami Sting, to Natsu raczej będzie dość... zajęty. -Uśmiechnęła się wrednie, idąc na ten pomysł.




O matko, przepraszam za zapłon. Dziś dorwałam się do kompa... ogólnie zaczęłam pracę jakiś czas temu i jak wracam, to nie mam na nic za bardzo siły i ochoty, dlatego mam taki zamuł. Pewnie będę się opóźniać z rozdziałami, tak jak to ma miejsce teraz, chociaż w przyszłym tygodniu raczej powinien być "punktualnie", bo mam dwa dni wolnego (powiedzmy) ;x

Btw, Nali... nikt nie ma do ciebie pretensji, po prostu nieco mnie zirytowało to, że tak szybko straciłaś poprzednim razem cierpliwość. Proszę o wyrozumiałość dla mnie... Iris to już tym bardziej nie ma czasu (sesja się zaczęła, kolokwia, egzaminy i te sprawy), więc nawet jej nie proszę, żeby mnie wyręczyła we wstawianiu rozdziałów.

 Nieważne jednak, jak długo by mnie nie było... zawsze wrócę z kolejnym rozdziałem. ;x