poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Rozdział 30.

Hejka. Co do pytania Izumi o tamtego bloga - niby mamy trochę do niego napisane, ale wydaje mi się, że na razie wstawiać rozdziałów nie będę. Z tego względu, że w końcu i tak bym musiała przerwać wstawianie, a po co to komu? ;x
Coż, tak jak obiecałam, wstawiam dziś jeszcze rozdział za ten pominięty, wtorkowy. Następny pewnie pojawi się w przyszłym tygodniu :)
Do tego - od września trzeba się będzie trochę upominać. Znowu zacznę pracę, dojdzie szkoła... więc nie będę miała tyle czasu, ile bym chciała i szczerze - pewnie trochę mi się zapomni o blogu. Oczywiście postaram się pamiętać, no ale z moją sklerozą... lepiej się upominać troszkę xd
 

Tydzień później...
Sting właśnie przyszedł do Natsu, aby z nim posiedzieć i zmienić Graya, który siedział z nim od rana.
- Cześć - przywitał się z nimi i z westchnieniem usiadł na krześle, uśmiechając się z lekkim znużeniem. Pochylił się i pocałował Natsu w policzek. - Jak się dziś czujesz? Jak rehabilitacja? - zapytał.
- Ja lecę. Trzymajcie się - wtrącił się Fullbuster, po czym wstał i ruszył do wyjścia. Chciał być jak najszybciej w domu. Laxus już pewnie czekał... i chyba w końcu musieli porozmawiać. Bo przez ten czas... prawie się do siebie nie odzywali, ech.

~

Natsu spojrzał na Stinga beznamiętnie.
-Bez zmian. Zaczynam wątpić, że to kiedykolwiek da jakieś rezultaty... -szepnął i odkręcił głowę w przeciwną stronę. -Muszę się przyzwyczaić do myśli, że już zawsze będę zdany na czyjąś pomoc... -Zacisnął dłonie na kołdrze.
*
Dla Laxusa ostatni czas był wyjątkowo ciężki. Firma miała kryzys, interes się walił, ciągłe poczucie winy w związku z kalectwem Natsu oraz to cholerne milczenie pomiędzy nim, a Grayem... To Fullbuster był jego jedynym oparciem, powodem, dla którego rzucił swój nałóg, ale teraz... wszystko się nałożyło. Nie radził sobie psychicznie i czuł, że lada dzień Gray oznajmi mu, że to koniec. Już się od siebie oddalali...
Dlatego... to chyba nie było zaskoczeniem, gdy dziś z rana, zamiast iść do pracy, Laxus pojawił się w barze i znów sięgnął po narkotyki... Teraz, kiedy wiedział, że wszystko ważne w jego życiu się wali... nic nie skłaniało go do powstrzymania się od nałogu...

~

- Natsu, to dopiero początek. Proszę cię, nie poddawaj się tak od razu - powiedział łagodnie i pogłaskał go po policzku. - Wiadomo, że tak od razu to nic nie da, musisz poczekać... Ale nie poddawaj się. - Pocałował go czule w czoło.
*
Wszedł do domu i przeszedł do salonu, gdzie zauważył siedzącego na kanapie Laxusa. Westchnął cicho i zawahał się w progu, ale potem przeszedł dalej.
- Cześć - przywitał się cicho. - Musimy chyba porozmawiać, nie uważasz? - Potarł kark lekko drżącą dłonią. W zasadzie nie wiedział, co chce powiedzieć...

~

-Łatwo ci tak mówić. -Zadrżał i odmówił patrzenia w jego stronę. -To nie ty przez cały tydzień byłeś noszony do łazienki i rozbierany, bo nawet na kiblu o własnych siłach nie mogłeś usiąść...-Głos mu się załamał. -Ja tak nie umiem. Jak wrócę do domu... Będę dla ciebie tylko ciężarem... -Po policzkach spłynęło mu kilka łez.
*
Laxus ogarnął ledwo widzącym wzrokiem, że ktoś wszedł do mieszkania.
-Haha... Graaayciu? -Spytał, szczerząc się głupkowato. Kręciło mu się w głowie i przez sobą widział jakieś dziwne stworki i mutanty, hah. -O czyyym?

~

- Wiem, że jest ci ciężko, ale jest jak jest... Musisz myśleć bardziej optymistycznie, chociaż na pewno jest to bardzo, bardzo trudne. Ale nie myśl, że jesteś ciężarem, bo nie jesteś. - Głaskał go po włosach jedną dłonią, a drugą starł mu łzy z policzków. - No już, nie płacz. Jestem tu i będę cię wspierał. Nie możesz się poddawać.
*
- Huh? - Gray zmrużył oczy, patrząc na niego dziwnie. Z czego się tak cieszył? Coś tu było nie tak. Podszedł bliżej i usiadł na kanapie obok niego. Popatrzył mu w oczy i...
- Nie. To niemożliwe... Brałeś? - Niemal na niego warknął, zdenerwowany tym odkryciem. A on, głupi, myślał, że Laxus już do tego nie wróci...

~

-Wiem, że jestem... Tylko cię dołuję. Na pewno masz dość tego, że za każdym razem jak przychodzisz, to ryczę. -Szepnął i wtulił twarz w poduszkę, na tyle, ile mógł, bo... nie potrafił się nawet przekręcić na bok. Nie umiał wykonać podstawowych czynności. -Wiem, że to dopiero tydzień... ale i tak nie wiem, czym mam się teraz cieszyć. -Szepnął.
*
-Jaaa? -Zaśmiał się jak kretyn. -Co niby mogłem braaać? -Zbliżył swoją twarz do niego i zmierzył nieco psychopatycznym wzrokiem. -Ale... hehe... Skoro mowa o braniu... mogę wziąć coś od ciebie, hehe.

~

- Natsu, ale to normalne, że tak reagujesz i nie mam do ciebie o to pretensji, tylko trochę mi smutno, że ciągle muszę przekonywać cię do dalszych rehabilitacji. To ty powinieneś chcieć brać w nich udział sam z siebie, wiesz? Później będziesz żałował, że nie spróbowałeś. - Dalej uspokajająco głaskał go po głowie.
*
Teraz Gray był nie tylko wkurzony, ale też trochę przestraszony. To spojrzenie nie wróżyło niczego dobrego. Laxus był tak naćpany... że pewnie nawet nie będzie tego pamiętać. Ale GRAY będzie.
- Nie zbliżaj się do mnie - warknął i poderwał się z miejsca. - Miałeś już nie brać... Zawiodłeś mnie, Laxus. - Spojrzał na niego z bólem, ale domyślił się, że rozmowa w tej chwili i tak nie ma najmniejszego sensu.

~

-Ja... ja chcę. Ale... przestaję już wierzyć, że to mi się uda. Codziennie po kilka godzin tej pieprzonej rehabilitacji, a ja dalej niczego nie czuję. -Zacisnął pięści, gdy teraz owładnęła nim złość, mieszana z bezsilnością. -I dziś gadałem z doktorem... Wiem, że mnie okłamałeś. Szanse są dużo niższe, niż pięćdziesiąt procent. -Szepnął ledwo słyszalnie.
*
-Huuuh? Gdzie uciekasz? -Laxus też wstał, choć początkowo lekko się zachwiał. Ruszył w kierunku Fullbustera, ale przy tym potknął się o fotel. -Pierdolony jednorożec. -Mruknął do siebie i przewrócił z wkurwem „jednorożca". Potem spojrzał na Graya z uśmieszkiem i zaczął kierować sie w jego stronę. -Choooodź do tatusia. -Wystawił ręce, zachęcając go, by się zbliżył.

~

Wypuścił głośno powietrze z płuc. Pieprzony lekarz! Wszystko utrudniał, uch...
- Przepraszam - szepnął, przybity. - Powiedziałem ci tak, bo nie chciałem, żebyś się załamał jeszcze bardziej... Chciałem, żebyś był bardziej chętny na te rehabilitacje, Natsu... Żebyś chciał coś z tym zrobić. Bezsilność cię męczy, prawda? To zrób wszystko, żeby znowu żyć normalnie, błagam cię!
*
Gray cofał się do tyłu, coraz bardziej przestraszony tym zachowaniem ze strony Laxusa. Narkotyki naprawdę źle na niego działały, zachowywał się jak pieprzony psychol! I wyraźnie zamierzał właśnie przelecieć Fullbustera, na co ten nie mógł pozwolić. Przez to... tym bardziej już nigdy nie pozbyłby się traumy.
- Nie licz na to - powiedział cicho i... rzucił się biegiem w kierunku łazienki, z zamiarem zamknięcia się w niej.

~

-Przecież chodzę... i będę chodzić na te pieprzone rehabilitacje. -Mruknął, patrząc po raz pierwszy od długiego czasu w jego stronę. -Po prostu mówię... że one i tak są bezcelowe. Nie wierzę, żebym pewnego dnia tak cudownie odzyskał czucie w nogach. Szanse są tak małe... że nawet nie mam prawa wierzyć w to, że się uda. -Zamknął oczy, nie chcąc się znów popłakać.
*
-Hee?! -Laxus, widząc, że ofiara mu ucieka, też pobiegł w stronę kibla i w ostatniej chwili złapał Graya za nadgarstek i przyszpilił do ściany. -Nie uciekaj, kotku. -Zamruczał mu do ucha, a potem przejechał paznokciami po brzuchu chłopaka, wkładając mu pod koszulkę dłoń. -Wiem, że lubisz ostro i boleeeśnie, mrau.

~

- Nie możesz myśleć, że nigdy nie odzyskasz czucia. Wiele było takich przypadków, cudownych ozdrowień... To zależy też od ciebie, od tego, jak mocno będziesz się starał. Kto wie, może to da efekty i to szybciej, niż myślisz? Nie mówię, że już teraz... Nie mówię, że za miesiąc, czy dwa... Ale musisz wierzyć, że się uda. Jest nadzieja, to najważniejsze. - Pogłaskał go po policzku.
*
Gray już miał sięgać do klamki... ale Laxus go dorwał. Szarpnął się w proteście, a serce waliło mu w piersi jak szalone.
- Nie! Nie lubię! Nie chcę! - krzyknął, wyrywając mu się. Wolną ręką sięgnął do drzwi. Były tak blisko, a jednocześnie tak daleko... Uch. Nie zamierzał kończyć jako ofiara kolejnego gwałtu. Bo to byłby gwałt. Gray tego nie chciał. Tym bardziej, że Laxus był naćpany. I sądząc po jego słowach, nie zamierzał być wyrozumiały i delikatny. - Puszczaj! No puść mnie! - panikował, szarpiąc się i wyrywając.

~

-A jak... jak będę próbować przez nawet rok, a to nic nie da? Czy wtedy mam się poddać? -Szepnął, patrząc na niego zmęczonym wzrokiem. -Nie chcę być już w szpitalu... ale nie chcę też sprawiać ci kłopotów, więc... gadałem z lekarzem i powiedział, że mogę tu leżeć nawet i miesiąc, jak chcę. -Mruknął, odwracając głowę, przybity. Nienawidził szpitali.
*
-Oj, przestań. -Warknął, gromiąc go wkurwionym spojrzeniem. -Chcę się ruchać. Napatoczyłeś się, więc już nie bzikuj. -Położył mu teraz rękę na rozporku i zaczął odpinać mu spodnie. -Będzie szybko. Spokojnie. -Zaśmiał się psychopatycznie.

~

- Nie. Nadal kontynuuj. - Spojrzał na niego z powagą. - I nie jesteś dla mnie kłopotem, jasne? Ja i Gray będziemy ci pomagać jak tylko możemy. Możesz wrócić do domu od razu jak będą chcieli cię wypisać. Tak będzie nawet lepiej, bo w domu będzie wygodniej i w ogóle, a na rehabilitacje będę cię po prostu podrzucać.
*
- Nie! - zaprotestował, cudem wyrywając rękę z uścisku i odtrącając jego dłoń. Cholernie się bał w tym momencie. I ta nagła agresja... uch, nie poznawał go! Oto, co ćpanie robi z ludźmi...
- Patrz! Ale Gray jest tam! - Pokazał za siebie. - Ja jestem tylko... smerfem! Chcesz ruchać smerfa, jak możesz Graya? No daaaj spokój! - mówił, z lekką paniką. I... chyba udało mu się zdekoncentrować Dreyara, bo odwrócił się i zwolnił uścisk. Fullbuster szybko to wykorzystał, by się wyrwać. Dopadł do drzwi łazienki i szybko za nimi zniknął, by potem zamknąć się w pomieszczeniu na klucz. Oparł się o nie i osunął na podłogę, cały drżąc.

~

-Ale... będziecie musieli się mną zajmować przez cały dzień... Pomóc się ubrać, zanieść do łazienki, pomóc w porannej toalecie, a nawet w kąpieli... -Wyliczył, zdołowany. -Chciałbym móc zrobić to wszystko sam... Gdybym... gdybym miał nawet złamaną nogę, to bym przeżył. Ale... to, że nic. Absolutnie nic nie czuję, mnie dobija. -Mruknął, a potem ciężko westchnął.
*
Laxus faktycznie zdezorientował się tymi słowami. Odwrócił do tyłu, ale nic nie zobaczył, ale zanim zdążył zareagować... ów smerf mu zwiał!
-WYŁAŹ STAMTĄD! -Zaczął walić z całej siły w drzwi, wkurwiony. -Pożałujesz, ty pierdolony smerfie, czy inny chuj!

~

- Przecież to nie problem, wiesz? Zajmiemy się tobą. Ty byś zrobił to samo dla nas. I wiem... Wiem, że ta myśl jest dołująca. - Pochylił się i musnął wargami jego usta. - Ale, hej... Chodzisz na rehabilitacje, masz siłę walczyć... To jest najważniejsze, wiesz?
*
- Nie wyjdę! Idź szukaj Graya, zostaw mnie w spokoju! - krzyknął do niego, kuląc się pod drzwiami i ledwo powstrzymując łzy. Zakrył usta rękami, nie chcąc wydobyć z siebie już żadnego dźwięku. Może wtedy Dreyar da spokój... A przynajmniej miał taką nadzieję.

~

Nie powiedział już nic więcej. Z oczu uleciało mu kilka łez, a potem tylko pociągnął Stinga do kolejnego pocałunku, chcąc zająć się teraz czymś innym i choć przez moment nie myśleć o swoich nogach.
*
Laxus walił w drzwi przez jeszcze jakieś piętnaście minut... i dopiero wtedy ustąpił, męcząc się tym i w sumie zapominając już, o co mu chodziło. Odwrócił się na pięcie i wrócił do salonu, gdzie położył się na kanapie, patrząc na wirujący sufit, hehe. A po następnych piętnastu minutach... zasnął, zmęczony.

~

Odwzajemnił pocałunek z czułością i delikatnością. Chciał pokazać mu, że nie jest sam i zawsze ma jego, cokolwiek by się nie działo. Zawsze przy nim pokazywał, że jest silny i starał się go nakierować na bardziej optymistyczne myślenie... ale w głębi duszy sam wątpił, żeby udało mu się wyleczyć.
*
Gray z każdą mijającą minutą coraz bardziej się bał, że Laxus zaraz wyważy te drzwi, a gdy nagle zaprzestał uderzania w nie... myślał, że coś szykuje. Przesunął się więc w kąt i tam skulił, opierając czoło o kolana i obejmując nogi ramionami. I siedział tak... jeszcze bardzo długo.

~

Dzień następny...
Laxus obudził się z okropnym bólem głowy i do tego w ubraniach... na kanapie... wtf? Nie kojarzył, co się takiego wczoraj wydarzyło, że nawet się nie rozebrał do snu, uch.
Mruknął coś niezrozumiałego pod nosem i uniósł się do siadu, głośno ziewając. Złapał się też za głowę. Serio... pił coś wczoraj?

~

Gray obudził się jakąś godzinę temu, cały obolały. Zasnął wczoraj w łazience na podłodze i teraz... w sumie bał się z niej wyjść. Nie wiedział, czy Laxus dalej jest w takim stanie jak wczoraj, ale chyba już nie powinien, prawda? No nic, trzeba się poświęcić i wejść. Otworzył ostrożnie drzwi łazienki i jak najciszej potrafił, przemknął się do salonu, gdzie dostrzegł go, wyraźnie cierpiącego. Wnioskując po sposobie siedzenia i po tym, że trzymał się za głowę - pewnie go ona bolała. Więc... był już normalny...?

~

Gdy tylko usłyszał, dzięki swemu - w tym momencie - nadwrażliwemu słuchowi, że ktoś idzie... uniósł głowę i skierował swój zamglony, zaspany i zmęczony wzrok na Graya.
-Ej... ty też wyglądasz jak siedem nieszczęść. Piliśmy coś? -Spytał ochrypłym głosem.

~

- Nic dziwnego, że tak wyglądam. Spędziłem noc w łazience. Po tym, jak chciałeś mnie zgwałcić - powiedział, siląc się na spokój. Oparł się o ścianę, czując, że jak tego nie zrobi, to zaliczy glebę. Nawet nie patrzył na Laxusa. - Bądź z siebie dumny. Teraz... nawet przy tobie nie czuję się bezpiecznie. - Wypuścił ze świstem powietrze z płuc.

~

Otworzył szerzej oczy, nie spodziewając się takiej odpowiedzi.
-Czyli... ja... piłem i... chciałem cię... -Patrzył wciąż na niego z istnym szokiem, jak i poczuciem winy. Nie dość, że miał kłopoty z firmą, cała ta afera z Natsu, rozpadający się związek... to teraz jeszcze to? -Przepraszam. Naprawdę nie chciałem... wybacz mi. -Wyszeptał, nie chcąc, by Gray uważał go za kogoś niebezpiecznego. Dobra... może był. Ale nie dla niego.

~

- Piłeś? Dobre, dobre - prychnął. - Ćpałeś, kurwa. Ćpałeś! - wykrzyczał, nie mogąc dłużej tego w sobie tłumić. Po policzkach pociekły mu łzy i spojrzał na niego dopiero teraz. Z bólem. - Obiecałeś... A zrobiłeś to... Zawiodłeś mnie... I to bardzo. - Osunął się po ścianie na podłogę i zakrył twarz dłońmi. - Jak ty to sobie wyobrażasz? Że mamy dalej... - przerwał, nie mogąc tego dokończyć. Nie chciał z nim zrywać... ale nie wiedział, czy jest sens dalej to ciągnąć.

~

Teraz Laxus nie mógł już opisać JAK bardzo zszokowały go te słowa. Nie ćpał od długiego czasu... naprawdę wczoraj nie wytrzymał? Nic nie pamiętał! Czy to możliwe... że wziął za dużą dawkę i mu odbiło?
-Gray... -Szybko wstał z kanapy i podszedł do chłopaka, kucnął przy nim i położył mu rękę na głowie. -Gray... proszę... przepraszam cię. Nie płacz. -Tak, Dreyar... masz dar doprowadzania ludzi do łez, pomyślał. -Proszę... wybacz mi. Przepraszam. -Szeptał gorączkowo, naprawdę żałując tego, co się stało.

~

- Odejdź ode mnie - wydusił z siebie, starając się opanować szloch. - Zawiodłeś mnie... Tak cholernie zawiodłeś... - Skulił się bardziej, nie chcąc nawet na niego w tej chwili patrzeć. - Obiecywałeś... Ja myślałem... Myślałem, że już nie weźmiesz... Gdybym nie uciekł, to... To... - Rozpłakał się jeszcze bardziej, nawet nie skończył wypowiedzi. Czuł się tak cholernie samotny...

~

W tym momencie Laxus zignorował słowa Graya o tym, by zostawił go w spokoju. Zamiast tego pociągnął go do opiekuńczego uścisku, kołysząc nimi, by uspokoić go jak dziecko. Pocałował go też w czoło, nie wiedząc już, co mówić, robić...
-Przepraszam. -Zadrżał. Nie chciał, by Gray go zostawił... Nie chciał.

~

Odepchnął go od siebie z bólem w sercu. Tak bardzo go teraz potrzebował, a jednocześnie tak strasznie go zawiódł... że nie chciał go teraz widzieć.
- Zostaw mnie. Wyjdź - wykrztusił z trudem. - Skoro narkotyki są dla ciebie ważniejsze... To po prostu zostaw mnie w spokoju...

~

-Narkotyki nie są dla mnie ważniejsze... -Szepnął, ale posłusznie się odsunął, a potem wstał. -Rozumiem... Wybacz. Nie będę już komplikować ci życia. -I po tych słowach, tak po prostu wyszedł z mieszkania.
W tym momencie Laxusowi chciało się płakać, ale nie uronił ani jednej łzy. Skoro Grayowi będzie łatwiej, jak od niego odejdzie... to musi to uszanować. Jakkolwiek by nie bolało..

~

Gdy Gray został sam, rozpłakał się jeszcze bardziej, czując narastający ból w sercu. Może powinno mu ulżyć po wyjściu Laxusa... ale tylko wszystko się pogorszyło. Teraz czuł, że nie będzie w stanie dziś pójść do Natsu do szpitala... napisał więc do Stinga, że się nie zjawi i żeby przeprosił od niego przyjaciela. A potem po prostu położył się na podłodze... i pogrążył w beznadziei.


niedziela, 23 sierpnia 2015

Rozdział 29.

Dobra, widzę, że chcecie już nas tu mordować. Wtedy jednak nie dowiecie się, co będzie dalej ;>> Tak, to szantaż XDDD My chcemy żyć~!
Btw, ktoś pytał o blogi z FT, które są kontynuowane. Na chwilę obecną kontynuujemy tylko ten ;x


Następny dzień, ranek...
Operacja była ciężka, więc Sting się nie zdziwił, że Natsu nie obudził się przez cały wieczór i noc. Czuwał przy nim, ani na moment nie kładąc się spać, chociaż pielęgniarki mu to proponowały. Co jakiś czas wymieniał z Grayem smsy odnośnie stanu Dragneela. Żaden z nich jednak słowem nie wspomniał o sprawcy wypadku - Stingowi było głupio pytać, czy Gray go rzucił, czy co zrobił... a sam Fullbuster nie chciał myśleć o swoim ukochanym jako o kimś, kto potrącił Natsu.
Blondyn westchnął cichutko i ścisnął mocniej dłoń różowowłosego, którą trzymał w swojej od kilku godzin.

~

Natsu mruknął coś, a potem zaczął mrużyć oczy, przebudzając się za sprawą promieni słonecznych bijących mu w twarz. Otworzył leniwie powieki i pierwsze, co zobaczył, to zmartwiony wzrok Stinga. Rzucił okiem na pomieszczenie, przyzwyczajając wzrok do światła i wtedy... zdał sobie sprawę, że coś jest nie tak. To nie jego dom. I do tego podłączona do niego kroplówka?
-Co...? -Spytał cicho, domyślając się, że jest w szpitalu. Nie wiedział jednak, czemu i co się stało. -Co ja tu robię? Która godzina?- Zadawał po kolei pytania, zdezorientowany.

~

Drgnął, gdy Natsu zaczął się przebudzać, ale nic nie powiedział. Jeszcze nie. Dopiero, gdy chłopak zaczął zadawać pytania, wypuścił powietrze z ust i zebrał myśli.
- Miałeś wypadek na przejściu - powiedział łagodnie. - Jest... - wyciągnął telefon z kieszeni. - Jest dziewiąta. - Wyciągnął dłoń i pogłaskał go po policzku, ledwo powstrzymując cisnące się do oczu łzy. Na razie nie chciał mu mówić, że to Laxus go potrącił. - Napiszę po Graya. Miałem dać mu znać... - szepnął i zabrał się za pisanie wiadomości. Miał nadzieję, że przyjedzie szybko.

~

-Na przejściu? -Powtórzył, przypominając sobie jedynie, że faktycznie przechodził po pasach, gadając przez telefon i... potem nic. Pustka. -Hej... nie bądź smutny. Przecież żyję. -Uśmiechnął się po chwili do blondyna, który wysłał już wiadomość Grayowi. -Miałem chyba niezłego farta. -Zaśmiał się. -Choć teraz... czuję się jak zdechlak. Jestem tak dziwnie zmęczony, że nie czuję własnego ciała... -Ziewnął śpiąco, a potem uniósł rękę do twarzy i zakrył sobie usta.

~

- Huh? Nie czujesz? - zapytał cicho, chcąc to potwierdzić. Czyli lekarz miał rację. Natsu nie będzie mógł chodzić. Świadomość tego mocno przybiła Stinga. Nie powiedział jednak nic więcej, tylko pogłaskał go po wierzchu dłoni, wbijając w nią wzrok.
Po jakichś piętnastu minutach do sali wpadł Gray. Widać było, że płakał bardzo długo i prawdopodobnie nie spał za dobrze tej nocy.
- Natsu... - powiedział łamiącym się głosem i niemal natychmiast przy nim usiadł.


~

-No... ale to chyba normalne, nie? Jestem zmęczony, mówiłem. -Odparł beztrosko, a potem przekręcił głowę w stronę Stinga, który wyglądał na smutnego... Spojrzał, jak chłopak głaszcze go po dłoni i nic więcej już nie powiedział. Może... był tak bardzo przestraszony tym wypadkiem, że teraz ciężko było mu wrócić do normalności. To słodkie, że tak się tym przejął. Natsu jedynie lekko się uśmiechnął na myśl o tak troskliwym chłopaku, a potem ziewnął i przymknął oczy. Nie dane mu było jednak długo pospać, bo już niedługo do pomieszczenia wszedł Gray. Też wyglądał na załamanego i... płakał?
-Jejku... nie musicie się mną tak przejmować, idioci. -Uśmiechnął się do obu rozbrajająco, swym typowym zacieszem. Zabrał rękę z uścisku Stinga i oparł przedramiona na pościeli, by unieść się do pozycji siedzącej, by móc normalnie pogadać. W tym celu chciał ruszyć nogą, ale... nic. Otworzył szerzej oczy, czując, że coś jest nie tak, ale nie chciał jeszcze panikować. Spróbował poruszyć nogą ponownie... drugą... żadnej reakcji. Serce mu przyśpieszyło, gdy zdał sobie sprawę, że nawet nie czuje dolnych rejonów ciała. Szybkim ruchem zabrał kołdrę z nóg, odkrywając się w całości. Uniósł delikatnie głowę do góry i wykrzywił plecy, chcąc coś zobaczyć... a potem złapał się rękami za nogę. Poruszył nią i...
-C-co...? -Wyszeptał w istnym szoku. To jakiś żart? Chory żart? -Podali... podali mi jakieś znieczulenie, że nic nie czuję? -Skierował pełne strachu, ale też i pełne nadziei w swoje słowa spojrzenie Stingowi. Miał szeroko otwarte oczy i czuł, jak zaczyna się pocić. Ale... nie mógł jeszcze panikować, no nie? -Zaraz mi przejdzie, nie? -Dodał, niecierpliwie.

~

Gray i Sting wymienili pełne bólu spojrzenia. Sting nie był wstanie wydusić z siebie słowa, gdy patrzył na te próby poruszenia dolną partią ciała... Ściskało mu się serce. Nie chciał, żeby Natsu mu się tu załamał... W końcu jednak ktoś musiał coś powiedzieć i tym kimś był Gray.
- Nie. Nie przejdzie - powiedział, głos nadal mu drżał. - Musisz się poddać rehabilitacji, Natsu... Jeśli chcesz mieć chociaż szansę na odzyskanie władzy w nogach... - wyjaśnił cicho, unikając patrzenia w jego oczy.

~

Natsu skierował wzrok na Graya, gdy ten tylko się do niego odezwał. I to, co usłyszał... nie było tym, co CHCIAŁ słyszeć. Spełniły się jego obawy. W jednej chwili, zawalił mu się świat.
Jak to... nie będzie mógł chodzić? Co z dojo? Co z dziećmi? Kochał tą pracę! ...Jak on teraz będzie dawał sobie radę w codziennym życiu? Jak... Jak dadzą sobie radę ze Stingiem?
Już nigdy nie poćwiczy z mieczem... Już nigdy nie poczuje radości w przechadzce po mieście w słoneczny dzień... Już nigdy nie zazna przyjemności w łóżku... I nigdy... nigdy...
I w tym momencie, uświadamiając sobie te wszystkie rzeczy... Natsu wybuchł płaczem. Łzy polały się ciurkiem po jego policzkach, usta wykrzywiły się w bolesnym wyrazie, a on sam... opadł całkowicie na poduszki i dalej trzymał się ręką za nogę, wbijając w nią paznokcie. A to, że nic nie czuł... przeraziło go jeszcze bardziej. Chciał poczuć! Nawet ból! Ale... nic.

~

Gdy Sting i Gray usłyszeli jego płacz... zobaczyli tą rozpacz... Sami nie mogli wytrzymać. Obaj się popłakali. Usiedli po obu stronach Natsu i przytulili się do niego, jakby chcąc pocieszyć i jego i siebie.
- Natsu... Rehabilitacje... Jak będziesz w nich uczestniczył... - wydusił z siebie Sting, urywanymi zdaniami. - Błagam, tylko się nie załamuj... Po - poradzimy sobie...
- Będę wsparciem - szepnął Gray. - Nie dam ci się poddać.

~

Natsu patrzył w sufit i nie mógł powstrzymać wzmacniającego się szlochu, gdy tamci się do niego przytulali...
-G - Gray... m - mówił... szanse... A jak... jak nigdy? Jak nie... -Wyduszał z siebie, ledwo nabierając już do płuc powietrza. Dusił się już tym szlochem. Czuł się... Czuł się tak bezsilny. Jak nigdy wcześniej. Jak on ma teraz funkcjonować? Będzie niezdolnym od niczego, wrakiem człowieka, którym Sting ma się zajmować? I... będzie musiał jeździć na wózku? Ten obraz.... siebie pchającego koła od wózka inwalidzkiego... spowodował u niego jeszcze mocniejszy płacz. Zakrył sobie dłońmi oczy, nie chcąc, by widzieli go w takim stanie...

~

- Natsu... - Gray wtulił twarz w jego klatę, nie mogąc nic więcej powiedzieć. Szanse były marne, ale nie mógł mu tego powiedzieć.
- Nie mów tak! - Sting podniósł głowę i spojrzał na swojego ukochanego przez łzy, ale z zaciętością. - Są szanse i tego musisz się trzymać. Nie możesz myśleć, że już nie wrócisz do siebie! Natsu, nie zostawię cię tak, będę cię choćby i siłą zmuszał do rehabilitacji, rozumiesz? Nie możesz od razu na starcie się poddawać! Wszystko będzie dobrze! Musi być. Jesteś silny, poradzisz sobie. Odzyskasz władzę w nogach i wrócisz do pracy. Tak będzie!

~

-S - Sting... -Natsu zabrał dłonie z oczu, spoglądając na swego chłopaka z pewnego rodzaju rozczuleniem. Spróbował uspokoić swój szloch... dla niego. W miarę mu się to udało, ale nadal z oczu płynęły mu łzy bezsilności. Chciał wierzyć w te słowa... Chciał wierzyć, że jest jeszcze szansa. Mieć nadzieję. Ale... czy to realne?
-Jak.... jak duże są szanse? -Wyszeptał, załamującym się głosem. Jeśli były spore... to może lepiej się poczuje i naprawdę uwierzy w to, że jest jeszcze ratunek.

~

- Pół na pół. - Sting wytarł łzy ze swojej twarzy, a potem z jego. Oczywiście trochę skłamał. Były niższe, ale nie chciał go załamywać. Chciał, żeby walczył. I Gray też, dlatego tylko to potwierdził, kiwnięciem głowy. Poczochrał Natsu włosy i uniósł się również do pozycji siedzącej.
- Będziemy ci pomagać. Byłeś przy mnie, gdy było mi ciężko. Pora się odwdzięczyć. - Posłał mu pokrzepiający, choć ciut smutny uśmiech.
- A ja już mówiłem lekarzowi, że podejmiesz się rehabilitacji. Pewnie na razie będziesz musiał zostać w szpitalu jakiś czas, w końcu jesteś po operacji, a i na rehabilitacjach będą chcieli cię tu mieć przez pierwsze dni, czy też tygodnie... Ale spokojnie, ja i Gray będziemy przy tobie czuwać i nie będziesz sam. Kocham cię. - Złapał go za dłoń, chcąc przekazać swoje wsparcie. Musiał pokazać, że jest silny.

~

-Tygodnie? -Spytał cicho, a potem znów zaczął cicho szlochać i zacisnął mocniej dłoń Stinga. Zamknął oczy, nie chcąc teraz pokazywać, jak bardzo jest rozdarty emocjonalnie. Słaby... -I-ile... ile może potrwać sama rehabilitacja? -Spytał po kilkunastu minutach, na nowo lekko się uspokajając. Na razie. -I... kto mnie potrącił? Co się właściwie stało? Będziemy mieć rozprawę w sądzie, czy coś? -Dopytywał, chcąc poznać sytuację.

~

- Rehabilitacja... Tak naprawdę nie wiadomo... Zależy od stopnia uszkodzenia kręgosłupa - odpowiedział cicho Sting, a na pytanie o potrącenie, spojrzał na Graya, który drgnął i ukrył twarz w dłoniach. Nie miał pojęcia, czy mu to powiedzieć, czy nie powiedzieć... dlatego czekał, aż Sting zadecyduje za nich obu. A sam blondyn...
- Rozprawy raczej nie będzie... Ale odszkodowanie na pewno dostaniesz, już ja się o to postaram - powiedział, ale nie wydał na razie Laxusa. Chyba, że Natsu będzie naciskał.

~


-Rozumiem... -Szepnął, lekko drżąc i znów zaciskając rękę na nodze, jakby łudził się, że ją poczuje... -Och, to dobrze, że obejdzie się bez rozprawy. -Dodał po chwili. -Nie lubię sądów, więc... zdam się na ciebie w tych sprawach odszkodowania. -Szeptał, ochrypniętym od nadmiaru łez głosem. Spojrzał smutno na Stinga, a potem na Graya i... potem spojrzał w sufit, przepełnionym bólem i niepewnością spojrzeniem. Wolałby wcześniej iść do domu, niż za kilka tygodni, czy coś... Ale z drugiej strony wiedział, że jak pójdzie do domu, to zrzuci całą masę obowiązków na Stinga. Dlatego też... z tego powodu wolał siedzieć w szpitalu jak najdłużej by mógł. Mimo, że ich nienawidzi...

piątek, 21 sierpnia 2015

Rozdział 28.

Może nas za to nie zjecie xd"


Tydzień później...
Laxus miał od kilku dni urwanie głowy w firmie. Ostatnio za bardzo zajmował się Grayem i... zaniedbał wiele ważnych spotkań i interesów. W skrócie: sypał mu się biznes. Ba... jak tak dalej pójdzie, to zbankrutuje. Nic dziwnego, że był dziś wyjątkowo podenerwowany.
Aktualnie wracał z pracy do Graya, popalając sobie w aucie papierosa drżącymi rękami. Jechał też szybciej, niż pozwalało na to prawo.
*
Natsu wyszedł właśnie z pracy. Nie mógł zajmować się dziś Grayem pod nieobecność Laxusa, bo miał wiele godzin z dzieciakami. Niedługo mieli zdawać egzamin na kolejny stopień! Dragneel zawsze cieszył się, gdy jego uczniowie osiągali kolejny pas. I wtedy tym bardziej ich katował, by nikt nie został w tyle i nie oblał.
Aktualnie gadał też ze Stingiem przez telefon, powolnym krokiem wracając do domu.
-Kochanie... zrób mi spaghetti, coo? Padam na ryj. -Westchnął.

~

Gray czekał na Laxusa w salonie, wylegując się przed telewizorem. Został sam pierwszy raz od tylu dni... ale jakoś się nie bał. Przynajmniej tą fobię udało mu się praktycznie przezwyciężyć. Tylko czasem jakieś dźwięki sprawiały, że zrywał się z piskiem przerażenia z kanapy, jak jakaś ciota. Cieszył się wtedy, że nikt tego nie widział.
*
- Dobrze, misiek. Zrobię ci - odpowiedział łagodnie Sting, wyciągając składniki z szafek. - Tęskni mi się za tobą, więc wróć szybko - zaczął narzekanie. - Weźmiemy wspólną kąpiel, a potem zrobię ci masaż, żebyś się odprężył. - Uśmiechał się szeroko, czego Dragneel nie mógł widzieć.

~

-Wracam, wracam. -Zaśmiał się cicho. -Ooo! Czytasz mi w myślach! -Natsu rozluźnił się już na samą myśl o przyszłym masażu i kąpieli. -Mmm... przyda mi się to. Jestem zmęczony, spięty i głooodny! -Narzekał. Tak zatracił się w rozmowie z chłopakiem, że nawet nie rozejrzał się na boki, wchodząc na pasy. Tutaj zawsze był mały ruch, więc jakoś nie odczuł nawet takiej potrzeby. -I wiesz, co? Dziś to nawet zamawiam sobie relaksacyjny seks! -Uśmiechnął się perwersyjnie. Miął wyjątkowo dobry nastrój, dlatego też nigdzie mu się nie śpieszyło i przechodził przez ulicę powolnym krokiem. -Pamiętaj jeszcze, że spaghetti ma być z dużą ilością sera i... -W tym momencie rozległy się głośne dźwięki trąbienia i pisk hamowanych opon. Natsu ledwo zdążył odkręcić głowę i otworzyć szerzej oczy... Huk zderzenia, rozlatującego się na części telefonu, który upadł na asfalt... a potem nic. Ciemność.
Samochód się zatrzymał, a kierowca wyszedł z niego, w szoku, cały drżący w strachu. Zamarł. Podbiegł szybko do chłopaka i... zadzwonił jak najszybciej po karetkę, przerażony widokiem krwi i nieprzytomnego Dragneela.
W tym momencie... Laxus czuł, że nie tylko firma jest jego zmartwieniem.

~

Sting zaśmiał się tylko i już miał coś odpowiedzieć... ale nagle usłyszał te dziwaczne dźwięki i... potem cisza. Połączenie się urwało.
- Natsu...? - szepnął, wpatrując się z szokiem w telefon. Minęło bite dziesięć minut, zanim zrozumiał, że stało się coś złego. A potem - nie czekając już a nic więcej - chwycił kurtkę w rękę i wypadł z mieszkania, jakby go sam Diabeł gonił.
- Boże, Natsu... - szepnął do siebie i pognał w stronę dojo trasą, którą zwykle przemierzał Dragneel.

~

Karetka była w drodze, a Dreyar z niecierpliwością i drżącymi rękoma klęczał nad chłopakiem, nie wiedząc, co zrobić. Nie mógł go ruszyć, bo mógł mieć coś złamane. Ba! Na pewno miał coś złamane... I ta krew...
Był spanikowany. Pierwszy raz w życiu odczuł tak wielki strach, wyrządzając komuś krzywdę. Zmiękł? A może to dlatego, że Natsu był najlepszym przyjacielem jego chłopaka? Pewnie oba powody są słuszne...
Po kilkunastu minutach przyjechała karetka i zaczęto wpakowywać Dragneela na nosze. I wtedy... Laxus zobaczył, ze w ich kierunku biegnie Sting. Pięknie...

~

Sting starał się jak najszybciej dotrzeć do dojo... ale już w pewnym oddaleniu od przejścia ujrzał karetkę, czyjś samochód i... chwila, czy na noszach był Natsu?! Po minucie dopadł do ratowników i swojego chłopaka, nie mogąc uwierzyć w to, co widzi.
- Natsu! O, Boże... Nie... - W oczach stanęły mu łzy. - Natsu... Błagam, Natsu... - Złapał jakiegoś mężczyznę za ramiona. - Powiedz, że on przeżyje! No powiedz! - I... dopiero wtedy jego wzrok padł na Laxusa. Puścił biednego faceta i podbiegł do blondyna. - Laxus! Co się stało?! Natsu... - Chłopak trochę spanikował.

~

Laxus wyciągnął drżącą dłonią paczkę fajek i potem wyjął jednego papierosa, zapalając go i zaciągając się mocno.
-To był wypadek. -Odparł do Stinga, będąc w dalszym szoku. -Jechałem trochę za szybko... a on gadał z kimś przez telefon i najwyraźniej nie widział nadjeżdżającego auta... Sam byłem rozkojarzony i w ostatnim momencie zacząłem hamować i trąbić, ale... za późno. -Zamknął oczy i zaczął rozmasowywać sobie skronie. Dalej cały drżał. -Wezwałem karetkę i... z tego, co wiem, żyje. Sprawdzałem puls. -Odparł już ciszej.
-Czy ktoś z państwa jest jego bliskim?! -Krzyknęli ratownicy, zapakowawszy Dragneela do karetki. -Musimy jak najszybciej jechać, ktoś z was jedzie z nami, czy nie? -Zapytał jeden z nich.

~

Sting patrzył na Laxusa z szokiem. To on... To on potrącił Natsu?! Mimowolnie cofnął się o krok, a otrząsnął się dopiero wtedy, gdy ratownicy zadali pytanie.
- Jestem jego chłopakiem, jadę z wami - odparł bezbarwnym tonem, rzucił Laxusowi pełne bólu spojrzenie i zapakował się do karetki, modląc się o to, aby Natsu wyszedł z tego cały.

~

Kilkanaście minut później...
Laxus, gdy tylko trochę się otrząsnął, wsiadł do auta i ruszył do Graya, ale w dużo wolniejszym tempie. Wszedł do mieszkania i ruszył do salonu, by posłać chłopakowi bez emocjonalne spojrzenie.
-Natsu jest w szpitalu. Zawieźć cię? -Spytał, ledwo panując nad drżeniem rąk. Wiedział, że Gray spanikuje... a jak dowie się prawdy... znienawidzi go. Kurwa, na pewno go znienawidzi. Ale... i tak musiał mu o tym powiedzieć. Wiedział, że Gray chciałby teraz być przy Natsu...

~

Gray poderwał się z kanapy i praktycznie podbiegł do Laxusa, by go uściskać. Nie zrobił tego jednak, tylko popatrzył z szokiem na jego twarz.
- Co? - zapytał, nie dowierzając. - Jaja sobie ze mnie robisz? Co się stało? - Zmrużył oczy, węsząc podstęp. - Jeśli to prawda, że jest w szpitalu... To oczywiście, że chcę tam jechać!

~

-A wyglądam na kogoś, kto żartuje? -Jego oczy niczego nie wyrażały. -Został potrącony w wypadku samochodowym... Sting z nim teraz jest. Chodź. -Kiwnął głową, a potem na pięcie się odwrócił i wyszedł z mieszkania, by wsiąść do pojazdu. Wiedział, że jak tam dojadą... to Gray nie będzie chciał go już znać.

~

Gray poczuł, że do oczu wzbierają mu łzy. Bez wahania poszedł za Laxusem, nawet nie zawracając sobie głowy zamykaniem drzwi na klucz. Wsiadł do samochodu i zapiął pas, nerwowo.
- Ale jak to... wypadku? Widziałeś to? Byłeś świadkiem? - Patrzył na niego załzawionymi oczami. Głos mu się łamał. Nie mógł w to uwierzyć i cały się trząsł.

~

Laxus dłuższą chwilę się nie odezwał. Odpalił auto, a potem ruszył w kierunku szpitala.
-To ja go potrąciłem. -Wyznał, uparcie patrząc na drogę. Nie chciał widzieć teraz wyrazu twarzy Graya... Nie chciał. Nawet nie umiał zebrać słów, by wyjaśnić cały ten incydent.

~

Gray... zamarł, zszokowany. Nie... To nie mogła być prawda... Po prostu nie! To jakiś chory żart! Już nie potrafił zdusić szlochu. Zakrył usta dłonią, jakby chcąc to powstrzymać... ale nie pomogło. Odwrócił twarz od Dreyara, nie mając pojęcia, co mógłby mu teraz powiedzieć. Jego chłopak potrącił najlepszego przyjaciela... Ta wiedza, świadomość tego... była zbyt ciężka do przyjęcia, jak na słabą psychikę Fullbustera. Jeśli Natsu nie przeżyje... to Gray nie będzie potrafił wybaczyć Laxusowi... Choćby nie wiem jak to miało boleć...

~

Laxus zacisnął mocniej uchwyt na kierownicy, gdy tylko usłyszał szloch Graya. Nie spojrzał na niego. Nic nie powiedział. Nawet nie wiedział, co... tu nie było jak się usprawiedliwiać. Może i Natsu przechodził przez ulicę bezmyślnie... ale to Dreyar jechał za szybko i nie zareagował w porę. Kurwa...
Po kilkunastu minutach ciszy zajechali pod szpital. Bez słowa też opuścili auto, a Laxus zapytał się o pokój i tam... też podążyli w absolutnym milczeniu.

~

Gray nie był w stanie nic z siebie wykrztusić przez cały ten czas. Po prostu... czuł, że nie jest w stanie. Dotarli pod salę, gdzie spotkali załamanego Stinga, który na ich widok nie okazał absolutnie żadnych emocji.
- Operacja - wykrztusił tylko, gdy Fullbuster opadł na krzesło obok niego. Spojrzeli na siebie... i obaj zaczęli teraz płakać, nie mogąc się powstrzymać. Tak cholernie się bali, że go stracą... Dragneel był najważniejszą osobą w życiu Stinga, a w życiu Graya jedną z dwóch najważniejszych... I nie chciał stracić obu, a tak się stanie, jeśli Natsu... jeśli Natsu nie przeżyje.

~

Trzy godziny później...
Z sali operacyjnej wyszedł chirurg w ubrudzonym krwią fartuchu. Spojrzał na mężczyzn siedzących pod salą i domyślił się, że są oni bliskimi poszkodowanego.
-Pan Dragneel żyje i jego stan jest teraz stabilny. -Oznajmił fachowo. -Ale... mam złe wieści. Który z panów podawał się za jego chłopaka? -Przejechał smutnym wzrokiem po mężczyznach.

~

Sting i Gray od razu poderwali się z miejsc i odetchnęli z ulgą po usłyszeniu słów o stabilnym stanie Natsu. Po następnych jednak słowach na nowo odżył w nich strach.
- To ja - odezwał się niepewnie blondyn. Gray przytrzymał się ściany czując, że oparcie może być mu jednak potrzebne. Obaj patrzyli na lekarza, oczekując wyjaśnień, czegokolwiek...

~

-Widzi pan... -Lekarz skierował współczujący wzrok na blondyna. -Pański chłopak ma uszkodzony kręgosłup. Obawiam się, że nie będzie mógł chodzić. Co prawda to, czy faktycznie ma paraliż nóg okaże się dopiero, gdy się obudzi, ale... Nie dawałbym mu dużych szans na to, że będzie czuł dolną część ciała. Dlatego... proszę zachować przy nim szczególną delikatność. Szok spowodowany taką informacją na pewno będzie spory... Są jednak szanse na rehabilitację. Ale to, KIEDY stanie ponownie na nogi i czy w ogóle stanie... zależy jedynie od determinacji pana Dragneela i od szczęścia. -Oznajmił.

~

I w tej chwili Gray osunął się na podłogę i zaczął znowu ryczeć jak baba. Natsu... zawsze taki pełny życia chłopak z pieprzonym, niestwierdzonym ADHD... nie będzie mógł chodzić? Przecież to go załamie!
To samo pomyślał Sting. Wypuścił głośno powietrze z płuc i przeczesał włosy palcami obu dłoni.
- To... On na pewno... Rehabilitacja jest darmowa? Muszę wiedzieć, czy mam zbierać pieniądze. - Spojrzał na lekarza wzrokiem wyrażającym bezdenną rozpacz. Ale starał się zachowywać pozory.

~

-Tak. Rehabilitacja dla ofiar wypadku jest darmowa. Naprawdę współczuję... -Oznajmił lekarz, a potem posłał im ostatnie, smutne spojrzenie, po czym odszedł. Zapewne przebrać się i odpocząć po ciężkiej operacji.
Laxus natomiast... zaczął drżeć na ławce, nie mogąc pohamować emocji. Teraz... czuł się winny jeszcze bardziej, niż chwilę temu. Jeśli spowodował u niego trwały paraliż nóg i nie uda się tego wyleczyć... nie wybaczy sobie tego. Gray mu nie wybaczy...

~

- Gray... Wracajcie do domu. To bez sensu, żebyśmy wszyscy tu siedzieli. Ja... Ja muszę tu być. - Sting nawet nie patrzył w stronę mężczyzn. Gdyby to zrobił, rozkleiłby się. - Chcę tu być, gdy się obudzi i... Od razu zadzwonię, gdy to się stanie. - Tak naprawdę blondyn nie chciał patrzeć w tej chwili na Dreyara. A bez Graya... on by się stąd nie ruszył. Teraz chciał zostać sam i pomyśleć na spokojnie, jak przekazać Natsu wieści, gdy odzyska przytomność.
- Nie chcę wracać do domu - odpowiedział cicho Fullbuster, łamiącym się głosem.

~


Laxus wstał i bez słowa skierował się w stronę wyjścia, zerkając jeszcze, czy Gray za nim podąża. Poczekał, aż chłopak pozbiera się z podłogi... i dopiero wtedy wznowił marsz. A gdy wsiedli do auta, odpalił je i ruszyli do domu... nadal nie zamieniwszy ze sobą ani jednego słowa.

czwartek, 20 sierpnia 2015

Rozdział 27.

PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM!
Wczoraj nie miałam dostępu do komputera. Wybaczcie, ostatni rozdział z tygodnia rozdziałów pojawi się w poniedziałek, żeby nie pominąć wpisu ;_; nadrobię ;_;



- Mam, ale wolę wyszorować ciebie - odparł spokojnie, uśmiechając się z zadowoleniem. - A co ty taki ponury? Czyżby Halinka za bardzo cierpiała przy wydalaniu? - Pochylił się i musnął wargami jego usteczka.
*
- Będę wyglądał, jakbym miał uczulenie - zażartował, odchylając głowę w bok, by dać mu większy dostęp do szyjki. Poprawił się w miejscu, zahaczając przypadkiem kolanem o jego krocze i położył łapkę na umięśnionej klacie mężczyzny. Macał go po niej, szczególnie długo maltretując sutki.

~

Teraz... Natsu spalił buraka. Ze wstydu. Prychnął i odwrócił głowę.
-Jesteś głupi... -Mruknął. Serio... nie chciał gadać ze swoim chłopakiem o robieniu kupy! Gdzieś są granice, no nie?! Uch...
*
-Mmm, nie uczulenie, ale uzależnienie. Ode mnie. -Odparł gardłowym głosem, dalej zasysając się na jego czyi i... zaczął cicho pomrukiwać z aprobatą, zadowolony z pieszczot, jakimi obdarzał go też Grayciu. Ścisnął mocniej jego pośladek, podniecony tą bliskością.

~

- Dobra... Może ja się odsunę, bo mnie zaraz pogryziesz - mruknął, momentalnie tracąc humor. Nie rozumiał, czemu Natsu tak się burzył. Przecież to tylko żarty, w dodatku przecież są parą, więc czego się wstydził?
Odsunął się od chłopaka i zaczął się szybko obmywać, żeby w ekspresowym tempie skończyć ów prysznic i po prostu pójść się położyć.
*
- To jasne, że jestem od ciebie uzależniony - mruknął mu do ucha, uśmiechając się zaczepnie. - Aż za bardzo. Tęsknię za tobą nawet wtedy, gdy wychodzisz do kibla. Najchętniej siedziałbym z tobą caluuuutki dzionek, bez chwili przerwy... I by mi się nie znudziło. - Polizał go po uchu. Dalej taż macał tą seksi klatę, mrru~!

~

Natsu spojrzał na Stinga z nagłym strachem i poczuciem winy. Powiedział coś nie tak? Przecież to Sting ciągle go zawstydza...
-Nie chcę cię pogryźć. -Szepnął, patrząc na niego delikatnie. Złapał go za rękę, by chłopak przestał się tak szybko szorować. -Nie rozumiem, czemu teraz ty się burmuszysz.
*
-Cieszą mnie te słowa. -Wyznał poważnie, uśmiechając się lekko, czule. Jedną dłoń przeniósł na włosy chłopaka i delikatnie je zmierzwił. -Też jestem od ciebie uzależniony, kotku. -Pocałował go w czółko.

~

- Bo się na mnie fuczysz, a nie lubię, gdy to robisz - mruknął. - Dlatego nie chcę cię już denerwować i zostawiam cię samego - oznajmił i wyskoczył z kabiny. Od razu sięgnął po ręcznik i szybko się wytarł, a potem opuścił pomieszczenie i skierował się do sypialni, gdzie wyciągnął czyste bokserki z szafki i je na siebie narzucił, wzdychając cichutko, przybity.
*
- Mnie też to cieszy. Awww, tak miluutko~! - Połasił się o jego klatę, a potem wyciągnął rączkę i wplótł jej palce we włosy Laxusa. Popatrzył na niego z miłością i uśmiechnął się, rozczulony.

~

Natsu patrzył z szokiem, jak Sting znika za drzwiami. Chwilę stał nieruchomo... a potem szybko zakręcił wodę, wyskoczył z kabiny i też się wytarł, po czym pognał do sypialni i... rzucił się Stingowi na plecy.
-Ty chuju! -Oskarżył go, wgryzając mu się mocno w szyję, przez co obaj się zachwiali i wylądowali na łóżku. Właściwie to Sting wylądował... na twarz. Natsu leżał mu na plecach, mocno przygniatając nagim ciałem. -Nie masz prawa zostawiać mnie samego w kiblu, zanim nie pozwolę ci wyjść! -Oznajmił, po czym... zaczął go łaskotać, hyhy.
*
-Jesteś słodziutki. -Laxus uśmiechnął się delikatnie, rozbawiony. Patrzył w te niebieskie, duże oczka... a potem szybkim ruchem zmienił ich pozycję i wpił sie wargami w jego usta.

~

Sting nie spodziewał się, że zostanie zaatakowany i do tego ugryziony, więc wydał z siebie niezidentyfikowany dźwięk, zanim wywalił się na twarz w pościel. Nie zdążył na dobre się ogarnąć, czy czegoś odpowiedzieć, a już Natsu zaczął go łaskotać. Zaczął się śmiać i rzucać pod nim, praktycznie dusząc (gdyż dalej miał buźkę w kołdrze). Tak. To chyba dziś umrze.
*
- Nie jestem - zdążył odrzec i lekko nadąć policzki, a potem otworzył szerzej oczy, gdyż nie spodziewał się tej nagłej zamiany miejsc. Natychmiast jednak odwzajemnił pocałunek i przyciągnął go bliżej siebie, zadowolony. Chyba pokocha takie wieczory.

~

Natsu łaskotał chłopaka bez litości... i przerwał dopiero, jak uznał, że temu powoli zaczyna brakować tchu. Sturlał się wtedy ze Stinga i położył przy nim, od razu mocno się do niego tuląc i całując chłopaka w policzek.
-Kocham cię, gamoniu. -Odparł, lekko się uśmiechając.
*
Nie zrywał ani na moment pocałunku, a dłonią zaczął wodzić po klacie i podbrzuszu chłopaka. Potem zjechał do ud, chwilę je pieszcząc... a po chwili znów uniósł rękę wyżej, by wziąć w dłoń penisa chłopaka.

~

Prawie wyzionął ducha. To nie byłoby fajne - umrzeć ze śmiechu. Raczej... dość żałosna śmierć, ale co tam. Przekręcił się na plecy, chcąc złapać oddech i odpowiedział mu dopiero po długiej chwili.
- Ja ciebie też. - I poczochrał mu włoski.
*
Gray przesunął jedną rękę na tyłeczek Laxusa. Też chciał pomacać, pff. A dopóki były to niewinne pieszczoty... nie było powodu do obaw, prawda? Wiedział, że Dreyar nie zrobi czegoś, czego by nie chciał. Jęknął cicho do pocałunku, gdy poczuł dłoń mężczyzny na swojej męskości. Nic jednak z tym nie zrobił.

~

-I co teraz? -Spytał, uśmiechając się do blondyna. Wtulił się w niego mocno, kładąc główkę na jego klatce piersiowej i zarzucając nogę na jego biodra. Rękę owinął mu za to w pasie. W czterech słowach... przyczepił się jak pijawka.
*
Laxus zaczął masować delikatnie członka Graya, chcąc go podniecić. W sumie... miał ogromną ochotę na seks, ale... nie chciał go do niczego zmuszać, więc musiał podejść do tego ostrożnie. Tak, żeby chłopak najpierw mógł być pewien, że nie stanie mu się krzywda.

~

- Teraz... chyba idziemy spać, nie? Damy Halince odpocząć. - Poklepał go po tyłeczku i pocałował w głowę, obejmując mocno ramionami. Nie zamierzał go puszczać, skoro Natsu sam do niego lgnął. Jeszcze nie oszalał.
*
Gray postanowił skupić się na całowaniu. Do tego ugniatał pośladek Laxusa, jakby tym chciał się w jakiś sposób uspokoić. Na dłuższą metę jednak nie udawało mu się ignorować ręki blondyna, który chyba za wszelką cenę chciał go podniecić i... mu się udawało! Phh...

~

Zamruczał cicho, po czym naciągnął na nich kołderkę, a potem zamknął oczka.
-To dobranoc. -Ziewnął, łasząc się jeszcze główką o jego klatę, by przybrać wygodniejszą pozycję. A gdy to zrobił... ucałował go jeszcze w pierś, zadowolony.
*
Laxus nie zaprzestawał czynności, wiedząc, że w końcu chłopak się uspokoi i zacznie czerpać z tego przyjemność... Powoli. Nigdzie im się nie śpieszy i mają caaałą noc na pokonanie lęków Fullbustera.

~

- Dobranoc - odparł, ciaśniej go do siebie tuląc. - Słodkich snów, skarbeńku. - Przeczesał mu włosy palcami i zamknął oczy, chcąc pogrążyć się we śnie, po tym dziwacznym dniu.
*
Zacisnął mocniej powieki i znowu jęknął cichutko do pocałunku, starając się myśleć o pozytywach. Widział, że Laxusowi zależy na tym, aby się dobrze czuł, dlatego też powoli się uspokajał. Na razie nie działo się nic złego. Nic, co mogłoby go wystraszyć.

~

Laxus widział, że chłopakowi jest najwyraźniej trudno się przełamać... dlatego zerwał pocałunek i postanowił zrobić coś innego. Poświęci sie dla dobra sprawy. Zniżył się i... teraz liznął czubek jego penisa, by po chwili zabrać rękę i wziąć go do ust. Do czego to doszło, że musiał robić komuś loda, ech... Cóż, Gray ma farta, że Laxusowi naprawdę na nim zależy.

~

Gray z początku nie miał pojęcia, co się właściwie dzieje, ale gdy zdał sobie z tego sprawę... Otworzył szerzej oczy z zaskoczenia i aż zamarł w bezruchu z zapewne głupią miną. Musiał jednak przyznać... że taki widok był... aż za bardzo podniecający. Nie spodziewał się, że kiedykolwiek to ujrzy.
- L - Laxus... - szepnął. - Mrrr... - Wyciągnął rękę, by wpleść ją we włosy mężczyzny, czym chciał zachęcić go do działania. To mogło być... ciekawe.

~

Laxus wodził językiem po jego teraz już sterczącej erekcji, chcąc jeszcze bardziej go podniecić. Widział, że ten rodzaj zabawy ma duży wpływ na Fullbustera, więc nie przestawał, choć to, co właśnie robił, wcale mu się nie podobało. W pewnym momencie zassał się mocno, przyglądając się uważnie reakcjom Graya.

~

- Uch... - sapnął cicho, przyglądając się Laxusowi spod uchylonych powiek i z lekko uchylonymi ustami. Policzki miał całe zarumienione. To... naprawdę go podniecało, ale bardziej dlatego, że robił to właśnie DREYAR, niż sama czynność. Poruszył się pod nim niespokojnie i cichutko jęknął za sprawą przyjemności, ale i... lekkiego strachu. Bo wiedział, do czego to wszystko tak naprawdę prowadzi. Do stosunku.

~

Nie zaprzestając czynności, zjechał dłonią niżej i teraz przytrzymał jeden palec przy wejściu Graya. Zadbał o to, by chłopak rozluźnił się poprzez mocniejsze zassanie się na jego erekcji... a potem wsadził BARDZO delikatnie palec wskazujący do wnętrza chłopaka. I nic więcej nie zrobił, uważnie przyglądając się jego wyrazowi twarzy. Drugą rękę przeniósł na jego klatę i lekko skręcił mu sutka, chcąc skupić jego myśli na czymś innym. Zamierzał wcielić w życie swój plan o przygotowaniu... Nie będzie kontynuował i nie wejdzie w niego swoim członkiem... jeśli Gray nie będzie gotów psychicznie.

~

Drgnął i automatycznie się spiął, czując palec w swoim wnętrzu. Wydawało mu się, że zaraz dostanie palpitacji serca z nagłego strachu. Powstrzymał chęć ucieczki i zamarł w bezruchu, lekko drżąc. Spojrzał też w sufit, chcąc się opanować. Przecież nic się nie działo, prawda? Nic się nie działo, nic nie bolało, było w porządku. Musiał w końcu się przemóc, cholera! Tak nie mogło dłużej być...
Już i tak zrobił spory krok naprzód, bo nie zwiał. To już coś.

~

Widząc, że reakcja Graya nie była jeszcze na tyle dobra, by kontynuować... postanowił nie dodawać na razie więcej palców, a jedynie delikatnie poruszać w jego wnętrzu tym jednym. Do tego nadal lizał, ssał i czasem przygryzał jego erekcję, chcąc jak najbardziej pomóc mu w dostosowaniu się do tego uczucia.

~

Zaciskał palce obu dłoni na pościeli i zamknął oczy, powstrzymując się cudem przed paniką. Powtarzał sobie w myślach, że wszystko jest w porządku, przecież nic się nie działo... A bynajmniej nie coś, co mogłoby go skrzywdzić. Oddychał głęboko, próbując skupić się na pieszczotach, a nie tym, że ma palec w dupie. Nie bardzo mu to szło, ale się starał, uch...

~

Laxus na moment uniósł głowę, zaprzestając robienia loda. Spojrzał na Graya poważnie.
-Patrz na mnie. Cały czas. Nic ci nie zrobię, rozumiesz? To jestem JA. Nie Orga. Nie skrzywdzę cię. Ufasz mi, czy nie? -Nie spuszczał z niego wzroku. Musiał jakoś oddziałać na jego psychikę, by wyzbył się tego strachu.

~

- Ufam... - powiedział cicho, lekko drżącym głosem. - Ale zrozum... On... On mnie zniszczył. Nie potrzeba było wiele, by to zrobił, bo zawsze miałem słabą psychikę. Nawet bardzo słabą. - Przeniósł dłoń na jego policzek, ledwo nad sobą panując. - Pobicie bym zniósł. Ranienie nożem też. Ale nie... takie coś... - Odetchnął głęboko. - Nie mogę się pozbyć z pamięci tego wszystkiego... to automatycznie staje mi przed oczami, gdy próbujemy to przełamać i... ja po prostu nie mogę. To trudne, Laxus.

~

-Czyli... mam przestać? -Spytał niepewnie, z lekkim zawodem w głosie. -Chcę ci pomóc to przełamać... ale jeśli mam cię tym ranić, to zakończę na tym. -Patrzył na niego poważnie, czekając na jakąś decyzję. Bo jeśli tak... to będzie musiał wyjąc z niego ten palec, ech.

~

- Nie wiem... - szepnął. - Ja naprawdę nie wiem... Boję się, chociaż wiem, że nie zrobisz mi krzywdy. To takie głupie, bo... męczy nas obu. - Przyciągnął go bliżej, chcąc się przytulić. - Minęło tyle czasu... Chcę wreszcie żyć normalnie... ale nie umiem... - Głos mu się załamał. Więcej nie był w stanie w tej chwili powiedzieć.

~

Laxus dał się tulić i... westchnął. Wyjął palec z jego wnętrza, a potem położył się obok Graya, od razu ciągnąc go do mocnego uścisku. Pocałował go w czoło i zmierzwił włosy.
-Tylko się nie pobecz, głupku. -Zastrzegł, a potem przykrył ich obu cieplutką kołdrą. -Mówiłem... zaczekam.

~

Wtulił się w niego mocniej.
- Za późno - mruknął cichutko, z twarzą w jego klacie. Po jego buźce zleciało kilka łez, ale nie chciał, żeby Dreyar je widział. I bardzo żałował, że nadal nie jest w stanie dać mu tego, czego obaj chcieli...
- Kocham cię - szepnął jeszcze, ale nie był pewien, czy to usłyszał.

~

Laxus... nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał. Bo usłyszał ten ledwo słyszalny szept. Spiął się i..
-Będzie dobrze. -Starł mu kciukiem łzy, nawiązując do pierwszego zdania. Cieszył się... i czuł do Graya to samo, ale... nie był w stanie mu jeszcze tego powiedzieć. Bał się, że jak mu to już powie, to rozstanie będzie boleć jeszcze mocniej, a Dreyar... z doświadczenia wiedział, że wszystko, co piękne, musi się skończyć i dlatego... cały czas żył w obawie, że Gray w końcu od niego odejdzie. Każdy odchodził. Z tego powodu wolał udać, że tego nie usłyszał...

~

- Będziemy dalej próbować... W końcu dziś nie uciekłem... a to już jakiś mały postęp, prawda? - zapytał cicho, smutnym głosem. Pogłaskał go po policzku, a potem przyczepił się do niego jak pijawka, podświadomie pragnąc bliskości. - W końcu się uda... prawda? Uch.

~

-Uda się. Jak nie dziś, to jutro... za tydzień, czy miesiąc... -Ścisnął go mocniej, w zaborczym uścisku. -Mam tylko nadzieję, że nie dłużej, bo już ledwo powstrzymuję się, by się na ciebie nie rzucić, kochanie. -Uśmiechnął się lekko, a potem odgarnął mu włosy z czoła i pocałował go w główkę. -Śpij. -Szepnął, samemu zamykając oczy.

~

- Widzę. Czasem patrzysz na mnie, jakbyś był bardzo głodny, a ja byłbym kanapką, czy innym jedzeniem - powiedział cicho, wykazując się twórczym porównaniem. Pocałował go w klatę i też zamknął oczka. Było ciepło, miło... a Laxus wykazywał się taką wyrozumiałością, że Gray umacniał się w przekonaniu, iż chce on dla niego dobrze i nie dba o własne potrzeby. - Dobranoc, skarbie - szepnął jeszcze. Niedługo później odpłynął w sen.


poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Rozdział 26.

Rozdział 26.
Dokończenie urwanego rozdziału.
No, to zaczynamy tydzień rozdziałów ;) Miłego czytania ;p



- ...Czyli nie chcesz dziś ze mną spać? -Tym razem, po chwili ciszy, Natsu brzmiał na smutnego i zawiedzonego. -Spoko... obrażaj się na mnie, choć nic nie zrobiłem. Jasne. Jestem ci wierny, jakbyś nie zauważył. -Dodał, odwracając główkę, zdołowany tą rozmową.
*
-Jasne, że jestem. -Odparł skromnie. -Ale tylko dla ciebie. -Dodał, patrząc mu głęboko w oczy. Po chwili zaśmiał się cicho na reakcję Graya. -Tak, tak, domek. -Pokręcił głową, rozbawiony jego dziecinnością, a po chwili wszedł z nim już do mieszkanka, wyjmując jedną ręką klucze z kieszeni, a potem zamknął za nimi drzwi. Wtedy skierował się do sypialni i ułożył chłopaka na łóżeczku. -Hmm... co powiesz najpierw na wspólny prysznic? -Uśmiechnął się perwersyjnie.

~

- Jestem wkurzony, bo się do ciebie tak kleją. A ty jesteś mój i tego nie rozumieją. - Nadął policzki, wyjaśniając mu powód swej złości. - Nie to, że nie wierzę, że jesteś mi wierny, bo wierzę. Ale szlag mnie trafia, jak widzę jakiegoś gościa, który cię przytula lub, co gorsza, obmacuje. Rozumiesz?
*
Grayciu dał się położyć na łóżku, a potem przewrócił oczami na ten uśmieszek Laxusa i jego słowa.
- Wiem, że chcesz pomacać, wiem. - Poklepał go po ramieniu, lekko tym rozbawiony. - Ale błagam... nie zalicz tym razem gleby na mydle. - Cmoknął go w usteczka, a potem szybko poderwał się z miejsca i pognał do kibla ze śmiechem szatana i zacieszem na ustach.

~

-Och... rozumiem. -Odparł cicho, patrząc na Stinga uważnie. Po chwili upierdliwej ciszy pocałował chłopaka w policzek i na nowo się do niego mocno przytulił, mrucząc z zadowolenia. -Oczywiście, że jestem twój. I mnie też wkurza, gdy mnie macają. To krępujące. -Wyjaśnił. -I poza tym... ty jesteś jedynym, któremu na to pozwalam, więc się już nie złość. -Polizał go po szyi. Akurat też dotarli pod blok.
*
-Pff, ja wcale nie przewracam się na mydle! -Krzyknął za nim, protestując. Po chwili ruszył za chłopakiem do łazienki i zamknął za sobą drzwi. Rozebrał się do naga, reprezentując swe idealne ciało, a potem wszedł pod prysznic, odkręcając wodę. Czekał jeszcze, aż Grayciu wejdzie do kabiny.

~

- Ale sam fakt, że cie macają, jest dla mnie nie do zniesienia. Nawet, jeśli im nie pozwalasz, to to robią. Weź noś przy sobie miecz, czy coś... - mruknął, a potem postawił go na ziemi i otworzył drzwi SWOIMI kluczami. Dorobił sobie, hehe. Weszli do środka i ziewnął przeciągle. - To... co robimy? - zapytał.
*
Gray niby zaczął rozbierać się wcześniej...ale skończył później, bo zagapił się na klatę Laxusa. Nie przyzna się, oczywiście! Potem wszedł do kabiny i sięgnął po mydełko i gąbeczkę, chcąc się dokładnie wymyć. Specjalnie udawał, że ignoruje blondyna, hehe.

~

-Hmm... Ale wiesz, że to dziwnie by wyglądało, jakbym nosił ze sobą moja katanę? -Zaśmiał się, gdy weszli już do środka. -Ale... racja. Na pewno bym wtedy odstraszał wszystkich typków. -Złapał Stinga za łapkę, a potem skierował się do sypialni. -Jak to co? Jest środek nocy. To jasne, że idziemy spać. -Odparł, też zaczynając już ziewać. Tak... ziewanie jest zdecydowanie zaraźliwe.
*
Laxus obserwował Graya jak się rozbiera oraz myje gąbką. Nie spuszczał z niego głodnego wzroku i dopiero po chwili objął go zaborczo w pasie od tyłu, jedną ręką macając mu tyłeczek. Zassał się też na jego szyi, robiąc mu malinkę.
-Myj się, myj... A ja pomogę wyszorować ci dupcię. -Zaoferował się dobrodusznie.

~

- Noś ją ze sobą - praktycznie nakazał. Poczłapał za nim spokojnie do sypialni, gdzie rozebrał się do bokserek. - Jutro niedziela, a sen jest dla słabych. Może obejrzyjmy pornola? O tej porze lecą w telewizji. - Przeciągnął się, po czym glebnął na łóżeczko.
*
Graycia przeszedł dziwny dreszcz, gdy Laxus tak go do siebie przyciągnął.
- Z - zboczeniec. - Nadął policzki, rumieniąc się lekko. - Sam sobie poradzę z tymi rejonami. - Pokazał mu język, wracając do szorowania brzuszka.

~

Również rozebrał się do samych bokserek, po czym wpierdolił sie pod kołderkę i przykrył nią też Stinga, by potem mocno się do niego przytulić i musnąć wargami jego usta.
-Brzmisz, jakbyś miał w tym doświadczenie. Często je oglądasz? -Uśmiechnął się lekko, ale po chwili sięgnął z szafeczki pilota. W tym momencie cieszył się, że ma telewizor też w sypialni. Pozorny zawsze ubezpieczony.
*
-Mmmm... nie wątpię. Ale to JA wolę zająć się tymi rejonami. -Postawił na swoim, po czym sięgnął po drugą gąbkę i zamiast szorować siebie... zaczął delikatnie myć tyłeczek Graya, okrężnymi ruchami.
-Taki gładziutki... -Wyszeptał mu do ucha, lekko je przygryzając.

~

Odwzajemnił ów gest, a potem uśmiechnął się niewinnie.
- Skąd... po prostu tak mi kiedyś znajomy powiedział, hehe. - Poczochrał mu włoski, zadowolony, że wyszło na jego.
*
Cieszył się, że Laxus nie widzi w tym momencie jego twarzy, bo przybrała ona kolor pomidora.
- Phh... Mówiłem, że sam sobie poradzę! - zaprotestował, ale się nie odsunął, bo to było jednak przyjemne. Taki jakby masażyk, hyhyhy.

~

-O, rozumiem. -Natsu dalej się uśmiechał i tulił mocno do Stinga. Czuł, że z tym znajomym to może być tylko blef i blondyn serio ogląda często pornole. No bo w końcu jest zboczony. I ciągle chce próbować czegoś nowego.
Włączył telewizor, a potem zaczął skakać po kanałach, aż trafił wreszcie na program, gdzie akurat facet pieprzył jakąś kobietę... i się Nacuś zaślinił. W końcu... czy on kiedyś mówił Stingowi, że jest bi, a nie gejem?
*
-Mrr... -Dalej mruczał mu do ucha, teraz liżąc go po szyi. Dalej masował mu jeden pośladek gąbką, a drugi zaczął uciskać i masować wolną dłonią. O tak... kochał macać Fullbustera. Tylko to mu zostało po tym, jak ten ciągle odmawiał mu seksu.

~

- Huh? - Uniósł lekko brew do góry, ale sam też zapatrzył się na ekran. W sumie ciekaw był, jak wygląda seks hetero, a raczej - czy z kobietą też można zaznać tylu przyjemności, ale... one go nie pociągały, więc by mu nie stanął.
*
Zaśmiał się cicho na to jego zachowanie. Zawsze tak się działo, gdy brali wspólny prysznic - jego dupa padała ofiarą bezczelnego obmacywania. Odwrócił się przodem do niego i zarzucił jedną łapkę na szyję, a drugą pomacał mu klatę.
- Też chcę pomacać, pff. - Spojrzał na niego z rozbawieniem.

~

-Co? -Spojrzał kątem oka na blondyna, dalej jednak kierując uwagę na ekran. -Kurde... już nawet zapomniałem, jak to jest z kobietą. -Mruknął do siebie. I... miał problem, bo nie wiedział czy gapić się na cycki aktorki, czy raczej na klatę tego przystojniaka. Uch!
*
-Macaj mnie, ile zechcesz. -Wymruczał, z perwersyjnym uśmieszkiem. Wyrzucił gąbkę w bok kabiny i teraz ścisnął oba jego pośladki dłońmi. Potem zaczął je ugniatać i masować, zadowolony.

~

- Tylko mi nie mów, że chcesz zrobić to z babą, bo jak mnie z jakąś zdradzisz, to cię zatłukę. Super, teraz będę zazdrosny o obie płcie - prychnął, niezadowolony i zabrał mu pilot. - Rozmyśliłem się. Idziemy spać - postanowił i wyłączył telewizor.
*
- Wiem, że cię to jara, gamoniu. - Polizał go po klacie i przygryzł mu lekko sutka. Przesunął rączkę niżej, łapiąc za penisa mężczyzny. W końcu musiał się wywiązać z obietnicy, prawda? A po co czekać, skoro może zrobić to teraz?

~

- Hee? Nie chcę. -Spojrzał na niego z zaskoczeniem. -Już spałem z kobietami. Nie mam czego próbować i poza tym, wolę ciebie. -Nadął policzki, gdy Sting wyłączył mu telewizor. -No weeeź! Dobra. Gej porno też się zadowolę. -Zaproponował. Teraz to się podniecił i nie chciało mu się spać! Głupi Sting...
*
-Mmm... Laxus przymknął oczy i zaczął mruczeć z podniecenia. A jak Gray złapał za jego penisa... to już w ogóle! -Nie przestawaj, kotkuu... -Liznął go za uchem, dalej macając po tyłeczku.

~

- No ja mam nadzieję, że wolisz mnie! - Spojrzał na niego nieodgadnionym wzrokiem. - I po co ci gej porno w TV... jak możesz mieć na żywo? - Uśmiechnął się jak zboczeniec i przygniótł go cielskiem, od razu przyssawając się wargami do jego usteczek.
*
- Nie zamierzam przestawać. W końcu coś ci obiecałem, prawda? - Posłał mu rozbrajający uśmieszek. Nie zaprzestawał masowania jego męskości. Dodatkowo kąsał skórę na klacie Dreyara, gdzieniegdzie stawiał malinki, a momentami po prostu go lizał, chcąc bardziej go podniecić.

~

- Huh? -Zamrugał, zaskoczony, gdy Sting go tak nagle przygniótł. Nie zdążył jednak nic powiedzieć, bo ten uciszył go pocałunkiem. Cóż... od razu go oddał, zarzucając ręce na szyję blondyna. Gdy już się od siebie oderwali, spojrzał na chłopaka z rozbawieniem.
-Znowu? Jesteś niewyżyty.
*
Po uzyskaniu takich pieszczot... Laxus nie musiał długo czekać, aż mu stanie. Ostatnio niewiele było mu trzeba, zważywszy na to, że nie ruchał od jakichś dwóch miesięcy, czy nawet więcej. Nie chcąc być dłużnym... on też zrobił Grayowi kolejną malinkę, tylko że na szyi.

~

- A co, masz coś przeciwko? W niczym mi nie ustępujesz - stwierdził złośliwie i puścił mu oczko. - Poza tym widzę, że się podnieciłeś, więc muszę to jakoś wykorzystać, hehe. - Schylił się i zrobił malinkę na jego nagiej klacie. - Mrr. Jesteś seksi.
*
- Serio chyba potrzebujesz seksu, napaleńcu - stwierdził, gdy poczuł, że jego penis stwardniał. Posłał mu rozbawione spojrzenie i nieco wredny uśmieszek. Poruszał rączką precyzyjnie. Celowo zahaczał czasem opuszkami palców o czubek penisa, aby go podrażnić.

~

-T - to, że ci ustępuję, nie znaczy, że jestem łatwy! -Nadął policzki, chcąc się w jakiś sposób obronić i by Sting nie myślał sobie, że Natsu zawsze ma ochotę na seks. -To ty mnie zawsze namawiasz... albo przekupujesz. -Prychnął, a potem cichutko jęknął, gdy blondyn tak wodził językiem po jego klacie i w pewnym momencie przygryzł mu sutka.
*
-Kurwa... nie drażnij się ze mną, bo uwolnisz demona. -Zagroził z cichym pomrukiem aprobaty i rozkoszy, przez co nie brzmiał aż tak bardzo poważnie. Po chwili spojrzał na Graya spod przymrużonych powiek. -A... na loda nie mam co liczyć, huh? -Spytał niepewnie.

~

- Ustępujesz mi, bo mnie koooochasz~! I cię podniecam, hyhy. - Znalazł najbardziej wiarygodne wytłumaczenie. Potem zaczął gryźć mu sutki, a jego łapka powędrowała do rejonów poniżej pasa słodziaczka. - O, widzisz? Stoi ci! - wykrzyknął z zadowoleniem.
*
Na pierwsze słowa tylko cicho się zaśmiał, ale na następnie drgnął, choć ledwo zauważalnie.
- Przykro mi, ale nie - odpowiedział spokojnie, przenosząc wolną łapkę na jego tyłeczek. Też chciał pomacać! Wolno mu!

~

-Phhh... -Odwrócił głowę w bok, strzelając focha. -Jasne, że mi stoi. Porno mnie podnieciło, a teraz jeszcze chcesz dobrać mi się do gaci... -Mruknął, ale nie zrobił nic, co mogłoby świadczyć o tym, że zabrania Stingowi kontynuować. Świetnie... chyba jednak obaj są napaleńcami, a nie tylko jego chłopak.
*
-Trudno... -Wypuścił głośno powietrze z płuc, zawiedziony. Ale... rozumiał to, więc nie miał pretensji. Rączka póki co też mu wystarczała. A fakt, że to rączka Graya, to już w ogóle.
-Ooch? -Uniósł brew do góry, gdy Fullbuster zaczął macać go po tyłku. Sam też ścisnął jego dupcię, zadowolony. -Nie wiedziałem, że też lubisz trzymać rękę na czymś tyłku, skarbie.

~

- No nie fucz się już, skarbeńku. Przecież nie zrobię nic, czego byś nie chciał - zamruczał mu do ucha, bardzo zadowolony. Nie przyznałby się... ale jemu też już stanął. Ale nie przez porno. Wystarczyło, że zaczął się dobierać do Nacusia, hehe. Pomacał jeszcze raz jego penisa przez materiał bokserek.
*
- Nie jestem typowym ukesiem. Wcześniej robiłem za seme, phh. - Spojrzał na niego z lekką pretensją. - To oczywiste, że lubię pomacać kogoś po tyłku. A już zwłaszcza ciebie. - Popchnął go na ścianę ciałkiem, jak jakiegoś ukesia, wspiął się lekko na palce i wpił wargami w jego usta. Cały czas go macał i masował coraz intensywniej męskość Laxusa.

~

Natsu zamknął oczka i jęknął, gdy Sting tak bezczelnie zaczął masować mu krocze przez materiał gaci.
-Jesteś niewyżyty. -Stwierdził. -Chcesz robić to tak często... że pewnego dnia moja dupa ci się znudzi. -Uchylił powieki, by uważnie przyjrzeć się jego reakcji. Oczywiście, że tylko go sprawdzał.
*
-Huh? -Laxus otworzył szerzej oczy, nie spodziewając się tej agresywności. Odwzajemnił ten pocałunek... ale poczuł się naprawdę dziwnie, będąc przypiętym do ściany przez swego uke. Chcąc podbudować swą samoocenę jako urodzonego seme -zaczął ugniatać dupcię Graya jeszcze intensywniej, niekiedy paluszkiem przejeżdżając po jego wejściu.

~

- Znudzi? - Zaśmiał się, szczerze tym rozbawiony. - Ona NIGDY mi się nie znudzi. Chyba nie wiesz, co mówisz. - Cmoknął go w nosek, a dla potwierdzenia swoich słów wsadził łapkę w jego bokserki i pomacał po tyłeczku. Na jego twarzy gościł zadziorny uśmieszek.
*
Lekko się spiął, czując jego palce tak blisko odbytu. Praktycznie wbił mu paznokcie w tyłek, ale pocałunku nie zerwał, a wręcz go pogłębił, do tego praktycznie przycisnął ciało do ciała mężczyzny, przy tym w dalszym ciągu pracując rączką.

~

-Pff, na razie tak mówisz, a potem mnie rzucisz. -Nadął policzki, dalej chcąc go sprawdzać, a może sprowokować... jeden chuj. -A jak przytyję? Jak się zestarzeję? Znajdziesz młodszego. -Nadął policzki.
*
Nadal wodził palcami przy jego wejściu, niekiedy celowo trzymając czubek palca na samym otworze i go drażniąc... ale nie wbił go do środka, nie chcąc wystraszyć Graya. Drugą ręką dalej ściskał mu pośladek. Odwzajemniał też pocałunek z pasją, zadowolony z pracy rączki Graya.

~

- Kochanie, zacznijmy od tego, że kocham cię jak nigdy nikogo innego, dla mnie zawsze będziesz słodziakiem, nawet taki stary i pomarszczony. - Rozciągnął mu policzek, uśmiechając się przy tym trochę głupkowato. - I nawet jak będziesz obrastał tłuszczykiem, to będę cię kochał. Zresztą pewnie ja też nim kiedyś obrosnę, więc nie będziesz sam. Chociaż akurat ta myśl mnie nie pociesza. - Zaśmiał się.
*
Serce waliło mu jak szalone. Wszystko w nim rwało się do ucieczki i cudem się powstrzymywał, żeby ustać w miejscu. Ruchy na przyjacielu Laxusa stawały się trochę chaotyczne i nawet sam nie zauważył, w którym momencie poranił mu dupę paznokciami.

~

Teraz... Natsu zarumienił się lekko na te wszystkie słowa, rozczulony. Poczuł dziwne ciepło na sercu.
-Też będę cię kochał, nawet obrośniętego tłuszczem. -Musnął wargami jego usta. -I nawet, jeśli będziesz tak zniedołężniały, że ruchać już nie będziesz mógł. -Zaśmiał się. Oczywiście wiedział, że znają się krótko... że nie minęło nawet pół roku i wszytko może się jeszcze schrzanić... Ale mimo to, czuł, że Sting jest tym jedynym, że się tak szybko od niego nie uwolni.
*
Laxus, czując już, że dla Graya to za dużo... wycofał drugą dłoń i teraz jedynie macał go po dwóch pośladkach. Zerwał pocałunek i cmoknął chłopaka w czoło.
-Przepraszam. -Szepnął. Był zawiedzony, że Gray nadal nie umiał mu zaufać do tego stopnia, że będzie przekonany, że nie stanie mu się krzywda. Ale... rozumiał. Dlatego też poczuł się trochę winny, że próbuje go tak naciskać.

~

- Ja ZAWSZE będę mógł ruchać - oznajmił, jakby to było coś oczywistego, a potem po prostu się roześmiał. - Kocham cię tak bardzo, baaardzo mocno~! - Opadł na niego, chcąc go uściskać i połasił się o jego klatę. - Mój seksowny, jeszcze nie tłusty słodziaku. - Cmoknął go w obojczyk.
*
- Nic się nie dzieje - szepnął, uśmiechając się ciut wymuszenie. Żałował, że jego reakcje nawet na takie coś były takie... Nie miał pojęcia, ile czasu będzie jeszcze musiało upłynąć, zanim się otworzy. Naprawdę chciałby się z nim kochać... ale nie umiał. Po prostu nie potrafił. To zabawne, jak bardzo jedno przeżycie może odcisnąć na człowieku swoje piętno...

~

-Ja ciebie też kocham, tak baaaardzo, bardzo, bardzo! Mój ty jeszcze zdolny do seksu przystojniaku. -Zaśmiał się i pocałował go w policzek. Naprawdę cieszył się, że poznał Stinga i że tak to wszystko się potoczyło. -Musimy dbać o zdrowie. Będziemy razem biegać w każdy weekend, o! -Zaproponował.
*
-Nie kłam. Widzę. -Szepnął, obsypując pocałunkami jego szyję, bark, obojczyk. -Kontynuuj machanie rączką, bo chcę już dojść, durniu. -Odparł po chwili z niecierpliwością w głosie.

~

- Mrrrruughaha~! - Chciał zamruczeć, ale mu nie wyszło, bo pod koniec zaczął się śmiać, rozbawiony propozycją. - Kotek, to nie dla mnie. Mogę co najwyżej ciężary podnosić. - Spojrzał na niego. - Takie ciężkie dupki jak twoja, na przykład. - Przygryzł lekko uszko Nacusia.
*
- Nie kłamię. I macham przecież. - Nadął policzki, zmieniając rączkę i bardziej się angażując w to, co robił. - Tylko będziesz mnie mył, jeżeli twe nasienie wyląduje na jakimkolwiek skrawku mego ciała! Nie chcę być brudny, bo przed chwilą się wyszorowałem, pff.

~

- Pff, czemu nie? Raz na jakiś czas przyda ci się wyrobić kondycję, zamiast mięśni. Bieganie dobrze wpłynie ci na krążenie, no i... pośladki, mruu. -Złapał go za dupcię i zaczął mu ją ugniatać z perwersyjnym blaskiem w oku. -I poza tym... sugerujesz coś? Nie jestem znowu taki ciężki! -Nadął policzki i prychnął, choć... potem się zaśmiał, rozbawiony.
*
-Moje nasienie to jak mleczko, czy balsam dla tego ciała, kochanie. -Zamruczał mu do ucha. -Chętnie wsmaruję ci je w skórę... żebyś pachniał mną... Naznaczę cię jak psy hydrant. -Zaśmiał się.

~

- Nie mam moim seksi pośladkom nic do zarzucenia - odparł, ciesząc mordkę. - Ani twoim. I dobrze wiesz, że wypowiedziane przeze mnie ostatnie zdanie miało podteksty erotyczne. - Puścił mu oczko, rozbawiony jego uroczą minką.
*
- H - he? Co? - Gray zamrugał, nie wiedząc, czy ma strzelić facepalma, czy sprawdzić, czy czasem Dreyar nie ma gorączki. Zdecydował się na to drugie. - Hmm. Dziwne. Byłem pewien, że masz aż za wysoką temperaturę. Nie dam sobie wsmarować twojej spermy w ciało! Jeszcze nie oszalałem, za to ty chyba tak! - Nadął policzki. - No dojdź żesz, ile można łapą machać - fuknął, poirytowany.

~

-Za to ja mam coś do zarzucenia twojemu chujowi! Taki kaleka i nie umie w pełni zadowolić faceta... Od dziś nadaję mu miano Ferdek Kiepski. -Odparł, uśmiechając się wrednie. O tak... kochał się droczyć! A już zwłaszcza ze Stingiem! I... wcale nie mówił poważnie. Ferduś spełniał swoją powinność w 101%. Ba! W 200%.
*
-Nie mogę dojść ot tak! -Oburzył się. -Musisz mi szeptać słodkie, erotyczne słówka, kochanie. -Zamruczał. -Powiedz to. Powiedz, że chcesz poczuć na swoim ciele moją spermę, że chcesz ją poczuć w ustach... wymyśl coś! -Podjarał się.

~

Stingowi nieznacznie drgnęła brew, ale nie dał się wybić z rytmu.
- W tym kraju nie ma pracy dla ludzi z moim wykształceniem - zacytował Kiepskiego. - Poza tym Ferdek to spoko imię. Też muszę jakoś nazwać twoją dupę... Hmm... Może Halinka? W końcu Ferdziu ją posuwa, nie? Hehehehe.
*
- C - coooo?! - Gray spojrzał na niego z jawnym szokiem. - W głowę się uderzyłeś? A może ta gorąca woda źle na ciebie działa? - Zadawał pytania retoryczne, ale widząc jego minę... tylko westchnął i pokręcił głową. - Nie licz na to, że powiem coś takiego. Po prostu nie licz. Sperma jest fe!

~

-Halinka? Brzmi jak Malinka... -Zadumał się. -Halinka, malinka, cudowna to dziewczynka~! -Zanucił sobie z dupy wzięty kawałek. Z dupy... hehehe. -A Ferduś chce teraz posuwać Halinkę? Czy Ferduś podoła? No, bo w końcu jest Kiepski! Hmm... moją Halinkę boli głowa. -Obronił swoją dupcię.
*
-No dawaaj! -Zamruczał mu do uszka, lekko je przygryzając. -Grayciu... powiedz, że kochasz czuć w sobie moją spermę. Nie pozwalasz mi jej sobie wstrzelić do wnętrza... to chociaż powiedz, że ją kochasz! -Zrobił smutną minkę.

~

- Ferduś ZAWSZE chce posuwać Halinkę. I ty się już o niego nie martw... On pozbędzie się bardzo szybko bólu głowy Halinki... I podoła. Może jest Kiepski... ale żwawy! - Uniósł się lekko i przeniósł łapkę na dupcię Natsu. - Hmm... Widzę, że Halinka powoli się przekonuje. Ferduś ma dar!
*
Gray już miał zaprotestować i powiedzieć, żeby przestał się wydurniać... ale zmiękł, jak zobaczył tą minkę. Westchnął cicho, pokonany. Przysunął się bliżej niego i szepnął mu zmysłowym tonem do ucha: - Kocham czuć w sobie twoją spermę... Kocham czuć w sobie część ciebie... Wtedy wiem, że masz nade mną władzę... I jestem twój... Tylko twój... Mmm... No dalej... Chcę ujrzeć twoje nasienie na naszych ciałach... Mrru... - Kurwa, że też zgodził się na pieprzenie tych głupot, phh.

~

-Halinka się nie przekonuje! Halinka napięła się do pierdnięcia! -Nadął policzki, oburzony. -Ale... teraz muszę w sobie wstrzymać ten podmuch mocy, bo nie chcę się przy tobie upokorzyć... i zasmrodzić ci łapy... Czemu ja ci to mówię?! -Zakrył sobie oczka łapkami, upokorzony.
*
I w tym momencie... Laxus się tak cholernie tym podjarał, przez jego ciało przebiegł dreszcz podekscytowania... i doszedł. Obficie brudząc ich obu. Woda od razu zaczęła lekko zmywać to z ich ciał, ale nie dokładnie.
-Kurwa... za szybko. Jestem ostatnio zbyt przewrażliwiony i za szybko się podniecam. -Mruknął. -A... -Zmazał palcem trochę swojej spermy i podstawił paluszek pod usta Graycia. -Zliżesz? Proszę? -Zrobił psie oczka.

~

Sting wybuchnął głośnym śmiechem, słysząc to. Zabrał rękę i poczochrał mu nią włosy.
- Jesteś słodki. Nawet jak mówisz o puszczaniu pierdów. Ulżyj Halince... ale jak będzie śmierdziało, to ja zwiewam do salonu - ostrzegł w żartach.
*
Gray westchnął cichutko, gdy Dreyar wreszcie doszedł i już myślał, że będzie miał spokój, ale...
- Ty sobie ze mnie żartujesz, nie? - Spojrzał sceptycznie na jego palec, znajdujący się tak blisko jego ust. Fuuu, przecież to ohydne, prędzej się porzyga, ble! - Nie weźmiesz mnie na te oczy!... - Kurwa. Chyba jednak weźmie. - Dobra. Ale robię to pierwszy i ostatni raz! - Posłał mu poirytowane spojrzenie i zlizał spermę z palca mężczyzny, powstrzymując się cudem od zwymiotowania tym czymś.

~

-Teraz to ja się wstydzę... -Zrobił dziurki między palcami, by widzieć coś przez zasłoniętą łapkami twarz. -Bo... to krępujące. Teraz to ja wolę umrzeć z przegazowania. -Odparł inteligentnie, nadymając policzki.
*
-Słooodko! -Laxus zamruczał, podjarany. -Teraz wreszcie mogę powiedzieć, po tych dwóch długich miesiącach... że masz w sobie moją spermę! -Tak, biedny nawet okruszkami się zadowoli. Laxus musiał być optymistą, jeśli nie chciał się załamać psychicznie przez niedobór seksu i nadmiar nieużytej spermy w organizmie, phh.

~

- Nie wstydź się, niedługo razem będziemy starymi dziadami, pierdzącymi bez przerwy. - Sting naprawdę był rozbawiony tą sytuacją. - No pierdnij sobie, Halinka tego prrrragnie~! - Namawiał go. Ale serio... jak zacznie jebać, to przeklnie się za takie pomysły.
*
- Ble - stwierdził i lekko się skrzywił. - Nie zamierzam się przyzwyczajać do tego okropnego smaku, więc na to skarbie nie licz. - Zaczął obmywać się z tej substancji, licząc na to, że Laxus nie wpadnie już na żaden „genialny" pomysł. I... teraz przeraziło go to, że jak już zaczną na nowo współżyć... to ten napaleniec nie da mu żyć! I jego dupie tym bardziej!

~

-Nie! -Pisnął, coraz bardziej speszony. -I wcale nie tak niedługo! Mamy dopiero dwadzieścia parę lat, phh! -Odwrócił głowę w bok. -Weź ze mnie zejdź... spierdolę do kibla. Od razu sobie siknę, czy coś może więcej... i wezmę prysznic, bo... będę musiał umyć Halinkę. -Wyszeptał baaardzo cicho, zażenowany tym wszystkim, co mówił.
*
-Już ja cię przekonaam. -Zamruczał i pociągnął go mocno do siebie, miażdżąc w zaborczym uścisku, a potem pocałował go namiętnie w usta, usatysfakcjonowany dzisiejszym dniem. Mrru.


~


- Słodzutko się peszysz. - Cmoknął go w policzek, a potem się z niego stoczył, nie chcąc, żeby mu się tu posrał. - Ale zawołaj mnie na prysznic! Ferdek też domaga się kąpieli. - Mrugnął do niego, ledwo powstrzymując śmiech.
*
Nie zdążył nawet nic powiedzieć, odnośnie tych słów, gdyż pocałunek skutecznie mu to uniemożliwił. Odwzajemnił go z pasją, obiecując sobie, że potem mu powie, co myśli o tym jego przekonywaniu. Na razie... wolał się porozkoszować buziaczkiem. Na chwilkę się od niego oderwał i podskoczył, zarzucając mu łapki na szyję i oplatając nogi wokół bioder.
- Za to zaniesiesz mnie do sypialni! - zażądał. - Ale na razie... - I znowu przyssał się do ust blondyna.

~

-Dobra, dobra. -Machnął ręką, a potem sprintem pobiegł do łazienki, gdzie od razu się zamknął i mógł wreszcie w spokoju pierdnąć i załatwić grubszą potrzebę. A gdy skończył i kulturalnie umył rączki... poszedł otworzyć drzwiczki od kibla. -Idę pod ten prysznic, więc jak chcesz, to chodź! -Zawołał, a potem zdjął z siebie bokserki i wskoczył do kabiny, gdzie od razu odkręcił ciepłą wodę i westchnął, zadowolony, zamykając oczy i pozwalając, by woda skapywała po jego nagim ciele.
*
-Mmmm... -Laxus złapał Graycia za tyłeczek, by mu tu nie spadł. Ta pozycja... zdecydowaaaanie mu się podobała, mrau. Odwzajemnił kolejny pocałunek z równą pasją, co ten pierwszy. Nie zakręcał póki co wody... było tak cieplutko i milutko, hehe.

~

Sting się nudził, dopóki Natsu go nie zawołał. Wtedy od razu poderwał się z miejsca i pognał do łazienki, zgarniając po drodze Ambi Pur. Psiknął nim dyskretnie w środku i odstawił na bok, a potem szybko się rozebrał i wskoczył do kabiny, od razu dopadając do Nacusia i macając go po Halince i penisku przy okazji też.
- Mrrr - zamruczał mu do uszka.
*
Zamknął oczka, pogłębiając ten pocałunek bardziej, o ile w ogóle tak się dało. Miał nadzieję, że Laxus nie postawi go na ziemię, bo tak mu było faaaajnie!
Po kilku dłuuugich minutach oderwał się od niego i uśmiechnął zaczepnie.
- A ty w ogóle dasz radę mnie zanieść do sypialni? Bo wiesz, jeszcze się zmęczysz i co będzie? - Oczywiście chciał go trochę podenerwować. Przeczesał dłonią jego mokre włoski, zadowolony.

~

Natsu uchylił powieki i lekko się zarumienił, gdy Sting zaczął go tak macać.
-Zboczeniec. Ciągle to samo. -Mruknął, a potem zamknął drzwi od kabiny prysznicowej, by chłodem nie wiało.
*
Laxusowi drgnęła brew.
-Ja nie dam rady? -Prychnął, a potem zakręcił wodę i nadal trzymając Graycia, udał się nago i boso do sypialni, nie troszcząc się o to, że leje się z nich woda. Usiadł na łóżku, kładąc sobie Graya na kolanach, po czym uśmiechnął się do niego zwycięsko i wrednie... i już po chwili pocałował go namiętnie. Ponownie.

~

- Lubię cię dotykać - stwierdził, przyciskając go do siebie mocniej. Żeby nie było, że tylko maca... sięgnął po mydło i gąbeczkę i zaczął myć jego ciałko, z zadowoleniem i dziwnym zacieszem na ryju. Nic jednak nie powiedział.
*
- O jejku, jaki strongmen - zdążył powiedzieć z sarkazmem, ale i rozbawieniem, zanim Laxus go pocałował. Od razu odwzajemnił się tym samym i naparł na niego ciałem, by wywalił się na łóżko. Położył się na blondynie, też mając w dupie to, że są cali mokrzy.
~
-Pff, nie masz własnego ciała i własnych brudów? -Prychnął i przewrócił oczami, gdy Sting tak po prostu zaczął go myć... ale nic nie powiedział. Sięgnął jedynie po następną gąbkę i w rewanżu postanowił wyszorować ciałko Stinga, zaczynając od dupci, hehe.
*
Zamruczał z zadowoleniem i od razu zaczął macać Graycia po tyłeczku, gdy został przez niego powalony na łóżko. Po długim czasie zerwali dopiero pocałunek i teraz Laxus zaczął kąsać szyję chłopaka, tworząc na niej masę malinek, by go oznaczyć, mrr.


Urwany, znowu xD