niedziela, 17 lipca 2016

Rozdział 59.

Miesiąc później...
Wen, Gray, Sting i Natsu pojechali sobie na wakacje. Takie małe oderwanie od rzeczywistości. Było ciepło, upał nawet, można by rzec. Dlatego najlepszym wyjściem byłoby morze, ale nie! Oni wybrali tym razem góry. Właśnie pod jedną się wspinali. Sting bluźnił się w myślach, że dał się na to namówić. Zostali z Wendy z tyłu, a ich chłopcy pędzili przed siebie, wcale nie zmęczeni.
- Piiić - jęknął blondyn, ale nie chciało mu się sięgać do plecaka po wodę.
A gdzieś wyżej...
- Ale słabiaki. - Gray spojrzał w dół, na toczących się daleko za nimi wrogów. Tak... ich przymierze może i trwało, ale nadal było widać, że toczą zimną wojnę.

~

-To sobie sięgnij, inteligencie. -Mruknęła równie zdyszana Wendy, ale była na tyle jeszcze mądra, by spakować wodę do zewnętrznej kieszeni, więc teraz chamsko piła na oczach blondyna.
-No nie? I niby to ja mam robić w tym związku za kobietę. No chyba coś się Stingowi pogrzało. -Natsu powiedział to na tyle głośno, by jego chłopak to usłyszał.

~

Stingowi podwójnie drgnęła brew - raz na komentarz Wen, a drugi raz na słowa Natsu. Które rzeczywiście usłyszał. Phh.
- Dawaj to - mruknął i wyrwał diablicy butelkę, by wypić połowę jej zawartości na raz.
- Nie bądź dla niego taki surowy. - Gray uśmiechnął się ciut złośliwie. - Albo się zabiją... albo dogadają. Liczyłbym na to drugie. Mam dość wysłuchiwania Wendy, jak gada, że Sting to zło wcielone. Pewnie Sting gada ci podobnie. A przecież Wendy jest taka słodka! - Rozmarzył się.

~

-Ej! Oddawaj to, ty bezmózgu! -Wendy wyraźnie się oburzyła i próbowała zabrać swoją butelkę z powrotem. A że to się nie udało... kopnęła go w nogę, by się wywalił i wtedy zabrał mu napój, zadowolona.
-E, Sting mi nie gada o Wendy tak dużo. Pewnie wziął sobie do serca moje groźby. Taką mam przynajmniej nadzieję... -Mruknął. -I tak, wiem, że Wen jest słod… - w tym też momencie zauważył co jego siostra zrobiła jego narzeczonemu i aż się wystraszył. -WENDY! -Krzyknął, oburzony.

~

Gray też to zauważył i strzelił poker face'a. Kobieta miała wiele twarzy.
- Wen! Chodź tu do mnie i zostaw Stinga w spokoju! - krzyknął do niej, postanawiając jednak zwolnić, aby iść równo z tą dwójką.
Sting oczywiście nie mógł zebrać się z gleby, bo umierał z gorąca, a teraz jeszcze bolała go noga.
- Rzućcie ją sępom na pożarcie! - krzyknął, wkurwiony na niebieskowłosą. - Ja tu zostaję - postanowił z fochem. Szkoda, że była kobietą i nie mógł jej oddać...

~

Wen jak gdyby nic poszła do Graya i tylko na moment odwróciła głowę, by prychnąć z wyższością w stronę blondyna.
Jej biedny brat westchnął i powędrował pomóc swemu niedomagającemu chłopakowi.
-Póki się nie dogadacie, to serio zamknę was dziś razem w pokoju i sam będę spać z Grayem. -Syknął, wkurwiony na ich zachowanie.

~

Gray objął Wendy w pasie i teraz szli na prowadzeniu.
- Ej... Za karę, będziesz jechała wyciągiem na dół razem ze Stingiem. A ja pojadę z Natsu. - Spojrzał na nią poważnie. Te kłótnie jego dziewczyny i blondyna mocno go irytowały.
Sting natomiast przy pomocy Natsu podniósł się z gleby i zrobił nieszczęśliwą minę.
- To nie jest moja wina, że ta diablica nic sobie nie robi z naszego zawieszenia broni. Jeśli dłużej będzie tak postępować, to w końcu ją chyba zajebię i zakopię gdzieś na jakimś zadupiu – mruknął.

~

Wendy momentalnie straciła uśmiech na twarzy i nadęła policzki w kierunku Graya.
-Nie powiesz mi chyba, że wolisz jechać z Natsu, niż ze mną?! No weź... nie rób mi tego. -Była zła, ale jednocześnie bała się, że faktycznie wyląduje ze Stingiem i na wyciągu i w pokoju.
-Daj spokój... ty też mógłbyś być dla niej milszy. -Odparł Natsu, łapiąc chłopaka za rękę i ciągnąc go bliżej tamtej dwójki. -Postaraj się chociaż. -Mruknął, zanim ich dogonili.

~

- No ale ja mówię serio, Wen. Nauczcie się ze sobą rozmawiać - odparł stanowczo, a potem uśmiechnął się do Stinga i Natsu, którzy już ich dogonili. Blondyn też był naburmuszony.
- Zaraz będziemy na górze, pewnie mają tam jakieś sklepy czy coś, to pochodzimy trochę i robimy zjazd wyciągiem na dół, po czym udajemy się do hotelu. - Fullbuster postanowił przypomnieć każdemu plan działania.
Stingu za to wolał się nie odzywać. Stracił cały humor przez diablicę, phh.

~

Jakieś dwie godzinki później, jak już znaleźli dobrą knajpkę, odpoczęli i coś zjedli, udali się na mówiony wyciąg.
-Boże... ale robią obciach. -Mruknął Natsu, który właśnie siedział przy Grayu i słyszał jak za nimi Sting i Wen się dość głośno kłócą.

~

- Udawajmy, że ich nie znamy - mruknął poirytowany Fullbuster, nawet nie oglądając się do tyłu. Ta dwójka wkurzała ich od dwóch godzin, uch.
- Ale ty jesteś głupia! Nie rozpychaj się tak! - warczał Sting na tą diablicę. I walnął ją z łokcia w żebra, chcąc sobie zrobić więcej miejsca na i tak małym wyciągu. - Wkurwiasz mnie, kobieto. Służysz siłom nieczystym. Jak możesz być siostrą takiego słodziaka jak Natsu, potworze?

~

-Tak będzie lepiej... -Dragneel zakrył sobie dłonią twarz, zażenowany gadaniną swego narzeczonego.
-Ja potworem?! Ja i mój brat jesteśmy tak samo słodcy, zapytaj Graya! -Oddała mu ten szturchaniec w żebro, zezłoszczona. -I nie rozumiem jak Natsu mógł w ogóle przyjąć oświadczyny takiego durnia i oszołoma, jak ty!

~

Gray wcale nie czuł się lepiej, słuchając jak jego słodka Wendy wyzywa Stinga. Już nawet nic nie odpowiedział. Udawał wielce zainteresowanego niebem.
- A ja nie rozumiem, jak mógł się zgodzić, żeby taka kobieta jak ty mieszkała z nami w jednym domu! I jeszcze może weźmie cię na druhnę na ślubie? Ja się na to nie zgadzam! Protestuję! - Zgromił ją spojrzeniem.

~

-Ja to protestuję, żebyś był moim szwagrem! Mowy nie ma! -Krzyknęła, poirytowana Wen i znów szturchnęła blondyna, mocno się szarpiąc.
-SPOKÓJ TAM! -Tym razem wrzasnął Natsu, bo... miał już tego dość i bał się, żeby któreś z nich przypadkiem nie wypadło podczas takiej bijatyki w powietrzu. Co za debile.

~

Sting olał darcie się Natsu, był za bardzo zajęty odpychaniem od siebie łap Wendy.
- Przestań się trząść, ty cholero! Jak zaraz wylecisz, to nie zamierzam cię łapać! - krzyknął, wkurwiony na tą małpę. Tak bardzo twórcze przezwisko. - I wydziedziczam cię z naszej rodziny! - dodał, choć tego za bardzo nie przemyślał. W końcu nie byli rodziną... jeszcze.

~

- To nie ja się trzęsę, tylko ty, zjebie pierdolony! -Spojrzała mu w oczy z czystą nienawiścią i jeszcze go kopnęła.
-Gray... idziemy się dziś najebać, czy coś? -Natsu jęknął z bezradności co do tej dwójki.

~

- Ał! Ty wredna bestio! - Wbił jej mocno palec w żebro, po czym odsunął się jak najdalej, odwzajemniając przy tym spojrzenie. - Jak ja cię nie znoszę, ty głupia, wredna małpo!
- Tak... Chętnie - odrzekł Gray, głosem przegranego. - Ta dwójka... Działa mi na nerwy i... Mogliśmy przyjechać tu sami. - Westchnął cicho.

~

-Też cię nie znoszę! -Pokazała mu język i też gwałtownie się od niego odsunęła. I chyba... za gwałtownie. -Aaaaa! -Przeraziła się, gdy nagle jej pas ochronny się odpiął i zsunęła się niebezpiecznie po dość śliskim siedzeniu. I nie miała nawet czego się złapać...

~

Sting otworzył szerzej oczy i zareagował w ułamku sekundy. Złapał mocno dziewczynę, zanim ta zdążyła zsunąć się bardziej, a jeszcze moment i by spadła. A wszystko przez to, że chcieli przykozaczyć i barierka ochronna dyndała sobie u góry, zamiast na swoim miejscu.
- Ugh... Było blisko. - Odetchnął głęboko, usadzając Wendy istnym cudem na miejscu i zapinając jej pas. Potem opuścił też barierkę. - Już nie spadniesz. - Uspokoił ją, widząc, że porządnie się wystraszyła. Nawet poczochrał jej włosy. Chwilowo zapomniał o tym, że jej nie trawił.

~

Wendy była w takim szoku, że nic nie umiała nawet z siebie wykrztusić. Z szeroko otwartymi oczami i szybko bijącym sercem wpatrywała się w odległość, jaka dzieliła ich od ziemi i... to jeszcze bardziej ją teraz przestraszyło. Ledwo ogarnęła, że Sting właśnie uratował jej życie. A gdy to do niej dotarło... zszokowała sie jeszcze bardziej i spojrzała na niego z mieszanymi uczuciami.
-Uch... dzięki. -Mruknęła, wiedząc, że ma u niego spory dług wdzięczności.
-Co się tam dzieje? -Natsu odwrócił głowę do nich, zaniepokojony, gdy tylko Wendy krzyknęła, ale zobaczył ją już na siedzeniu i za barierką, więc... nie wiedział, co dokładnie miało miejsce.

~

- Już, spokojnie. Nic ci nie jest i nie będzie. Niedługo będziemy na miejscu, spróbuj się uspokoić. - Przemawiał do niej spokojnym, momentami nawet czułym tonem, co mogło być dla dziewczyny kolejnym szokiem. Sting po prostu nie umiał być chujem w takiej sytuacji i mimo tego, że z Wendy nigdy się nie dogadywali i od początku prowadzili wojnę... Nie potrafiłby tak po prostu pozwolić jej spaść. I teraz wziął sobie za cel uspokojenie jej. Potem mogą sobie wrócić do bezsensownych kłótni... ale nie w tym momencie.
- Huh? - Gray odwrócił się do tyłu w tym samym momencie, co Natsu. Też nie miał pojęcia, co się stało. - Wyglądają, jakby... Ty... nie kłócą się. - Otworzył szerzej oczy ze zdziwienia.

~

- T - tak... wiem. -Przełknęła głośno ślinę, dalej zestresowana i do tego zagubiona w tej sytuacji. Chyba pierwszy raz w życiu Sting był dla niej miły i nie wiedziała... że on w ogóle taki być potrafi! Chyba że dla Natsu... jak chce go zaciągnąć do łóżka, phhh...
-No... to... chyba cud, czy coś. -Natsu zamrugał, nie ogarniając tej sytuacji.

~

Nigdy nie widział tej diablicy tak wystraszonej, dlatego nawet nieporadnie poklepał ją po ramieniu, w geście wsparcia. Nie miał pojęcia, jak może ją uspokoić. Nigdy nikogo nie uratował... Chyba. W każdym razie atmosfera była dość nerwowa. To dało się zrozumieć.
- Hej... Nie dałbym ci spaść - powiedział w końcu i posłał jej nieśmiały uśmiech. - Wiem, że mówiłem co innego, ale... jesteś siostrą mojego narzeczonego i niedługo będziemy rodziną. Może pora NAPRAWDĘ zacząć się do siebie przyzwyczajać, huh?
- Ty... My coś chyba przegapiliśmy... - Gray podrapał się po policzku, zastanawiając się, czy czasem na jakiś czas nie przysnął. I czy to nie jest jakiś dziwaczny sen.

~

Dobra... teraz Wen jeszcze bardziej nie mogła uwierzyć w to, co ma właśnie miejsce.
-Um... no dobra. W końcu jestem ci coś winna, więc tego... rozejm? -Wyciągnęła niepewnie dłoń. Ta atmosfera dodatkowo ją dezorientowała.
-Ej...To serio jakiś cud. -Nacuś nie mógł wyjść z szoku i nie zauważył, że już wysiadają. Gray musiał go szarpnąć do wyjścia z tego wyciągu.

~

- Rozejm - powiedział pewnie i uścisnął jej dłoń. Potem razem wysiedli z wyciągu i Sting udawał, że nic nie było. Miny Graya i Natsu jednak dały mu do zrozumienia, że chłopcy nie widzieli tego całego zajścia. Być może jedynie ich spokojniejszą rozmowę.
- Dobra... Kłóciliście się w najlepsze... A teraz nie... Kto was podmienił? - zapytał Grayciu, grobowym tonem głosu.

~

-Ty... a może oni tylko udawali, że się nie lubią, a tak naprawdę mają romans? -Natsu spojrzał na Graya wzrokiem eksperta, mówiąc równie grobowym tonem głosu jak i on. Wiedział, że to jest gówno prawda, ale czasem lubili w ten sposób wkurzać ludzi wraz z Fullbusterem. -Może nie powinniśmy dawać im spać razem? -Zmrużył oczy i podrapał się po podbródku, jakby miał na nim brodę.
-C-co?! -Wen wytrzeszczyła oczy, zszokowana. -ŻE, CO?! -No nie mogła uwierzyć w to, co słyszy!

~

- Hmm... To może być prawda - odparł Gray, mierząc Stinga i Wendy spojrzeniem mówiącym "odkryliśmy wasz sekret, to koniec". - A może powinniśmy zamknąć ich w osobnych pokojach i samotnie pójść dziś na jakąś dyskotekę? - Teraz popatrzył na Natsu.
- Jesteście zjebani! - Sting jawnie się oburzył. - Nigdzie was samych nie puszczę! - Nadął policzki, zdenerwowany takimi pomówieniami.

~

Natsu chwilę nic nie mówił, patrząc poważnym i nieugiętym wzrokiem na zszokowaną siostrę i wkurzonego narzeczonego... a potem tylko zerknął na Graya i kiwnął głową.
-Tak zróbmy. Dobrze prawisz, Watsonie. -Odparł, a potem skrzyżował ramiona na piersi. -Odkryjemy ich sekret w nocy. Założymy podsłuch i będziemy ich szpiegować z baru. Przy kieliszku. -Pokiwał jeszcze kilka razy głową, jakby oznajmiał iść genialny plan.
-Pojebało was do reszty! -Wen nadęła teraz policzki, równie oburzona jak i Sting.

~

- Jestem za, Sherlocku. To jest bardzo genialny plan. - Uniósł palec wskazujący do góry i z miną znawcy również pokiwał głową. - Nie wiem, czy powinniśmy byli im go zdradzać, ale myślę, że i tak zapomną. Chodźmy więc! Zostawmy za sobą hotel... uprzednio zostawiając w nim bagaże... I do baru~! - Gray ruszył przed siebie, mając gdzieś to, czy pozostali za nim idą, czy też nie.
- Ale geniusze... Normalnie mistrzowie. jesteście najbardziej powalonymi osobami, jakie znam, Natsu, Gray... - Sting przewrócił oczami, po czym ruszył za Fullbusterem, wkurzony za takie dedukcje. I za domniemane podsłuchy, które zamierzali założyć im chłopcy.

~

-Też uważam, że zapomną, mój wierny partnerze. -Natsu ruszył wraz z Grayem, wyrównując z nim krok. -W końcu nasi podejrzani mają dużo niższy iloraz inteligencji, a co za tym idzie nie mogą pochłaniać za wielu informacji, gdyż ich mózg uległby przegrzaniu. -Zakozaczył z dupy wyjętą niby to naukową gadką.
-Co za głąby... a ja myślałam, że to ty jesteś tu najbardziej zjebany. -Wendy ocknęła sie już z tamtej grożącej śmiercią sytuacji i strzeliła sobie facepalm'a.

~

- Właśnie, właśnie. To logiczne, że to właśnie MY jesteśmy tutaj najmądrzejsi. - Fullbuster wykazał się wielką skromnością. Jak zawsze.
- Ja tak myślałem o tobie. Jak widać oni są jednak głupsi. - Sting pokręcił tylko głową, zrezygnowany. Wolał zostać z tyłu, niż wysłuchiwać jakichś dziwacznych tekstów tamtej dwójki. Może za długo przebywali na słońcu?

~

Wieczór...
Wszyscy rozlokowali się już w pokojach. Tak jak była mowa... Gray i Natsu wzięli sobie własny, a Sting i Wen wynajęli sobie osobne, dla komfortu.
A w tym momencie dwójka "detektywów" siedziała razem w barze, dalej gadając jakieś pierdoły.
-A wiedziaaaałeś... że jak Sting ogląda animal planet, to płacze? -Chichot Dragneela był dość przeraźliwy. Cóż... trochę już popili. Ale nie tak całkiem, dlatego teraz nalał i wypił sobie kolejny kieliszek.

~

Gray wybuchnął śmiechem, zwracając tym na nich jeszcze większą uwagę, niż Dragneel chwilę wcześniej.
- Nie no... Czemu niby przy tym beczy? Wzrusza się, czy jaki chuj? - zapytał, także polewając sobie kielicha. Już mu się nieco rozmazywał widok przed oczami. - A ty pewnie wiesz, że Wen uwielbia oglądać lesbijskie pornole? Mam się bać, że mnie zostawi dla laski? - Podrapał się po policzku.

~

-Hehe, no wzrusza się. Zawsze jak pokazują otwarte rany u kotków i piesków to ryczy, że świat jest niesprawiedliwy. -Zachichotał. Sam też współczuł tym zwierzaczkom... ale nie zachowywał się jeszcze tak, jak Sting. -Jest bardziej wrażliwy, niż myślisz. -Uniósł kieliszek do góry, jakby chciał wznieść toast... a potem zrezygnował i po prostu się napił. -A lezbijskie pornole są fajne. Lubie je z Wen oglądać, jak włączy. -Wybuchł śmiechem, przypominając sobie minę Stinga, gdy to zobaczył. Tak wielkie obrzydzenie i niechęć! -I... hehe... chyba nie ma się o co martwić. Wen cię koooochaaaaa~!

~

Gray zapluł się wódką, gdy usłyszał, że Natsu oglądał z Wen to porno. Już nawet puścił w niepamięć słowa o beczącym Stingu, a to dość komiczne. Nie wyobrażał sobie tego, ale cóż...
- Jak wy możecie na to patrzeć? No dobra, czasem można, ale... bez przesadyzmu. - Ziewnął i nalał sobie jeszcze trochę wódeczki.
Umknęło jego uwadze, że gdy tylko odstawił butelkę i uśmiechnął się głupio do Natsu... barman zawalił im wódkę sprzed nosa, coś zmajstrował... i odłożył na miejsce, również niezauważenie.

~

-Ej... też jesteś bi, no nie? Ciebie też chyba powinny kręcić wszystkie odmiany porno, jak i mnie. -Uśmiechnął się do niego nieco debilnie, a potem nalał i wypił sobie kolejny kieliszek. -Wooo....wiesz... już mało na oczy widzę. W bani mi się kręci. Ile my już wychlaliśmy? -Spojrzał na niego z nieogrem.

~

Wypił wódkę, a potem znów po nią sięgnął. Jemu też już siadało na banię.
- Porno są fajne, ale wolę ruchać - podsumował to jakże bosko, a gdy ponownie się napił... sapnął cicho, rozglądając się po pomieszczeniu. - Też nie widzę za dobrze. Może już wracajmy? - zaproponował, lekko przy tym bełkocząc. Dziwne. Przed chwilą jeszcze było w miarę dobrze.

~

-Ale ruchanym tez jest fajnie być... -Wymamrotał Dragneel. Plątał mu już się trochę język i teraz świat tracił całkiem ostrość. Może ten jeden kieliszek przesądził sprawę? Kurczę! A jeszcze niedawno chociaż widział i ogarniał mniej więcej pomieszczenie. A teraz... i miał bardzo dziwne myśli i do tego cieszył się jak debil, choć nie miał powodu.

~

Gray nic nie odpowiedział. Po prostu kilka minut patrzył tępo w pusty kieliszek... a potem zaczął się tak po prostu śmiać. Jak opętany. I tym razem zwrócił na nich uwagę chyba wszystkich obecnych w tym lokalu.
- Łoo, Natsuuu, ale faza! - Brechtał się i chyba nawet opluł barmana.

~

-Hahahahaha, no to nieee?! Buhahahaha! -Chyba tylko dla Natsu śmiech Graya nie wydał się podejrzany, a ponadto zaczął mu w tym towarzyszyć. -Jednorożce, kurwa. Pacz, tęcza! -Wskazał na kolorowy reflektor w klubie.

~

- Łahahaha, ale łaaadna! - Rozmarzył się chwilowo, gapiąc się na reflektor. - Ooo! Teletubiś! - zaćwierkał, wskazując teraz na jakiegoś przerośniętego fagasa, siedzącego w pobliżu. - A tam druuugi! A gdzie pozostałe? - Nadął policzki i rozejrzał się znowu po lokalu, chociaż... no kurwa, nie za wiele widział.

~

-Ty, faktycznie! Ale ten jeden ma wieeeelki nos! -Dragneel wybuchł niekontrolowanym śmiechem i nawet nie zauważył, że dwóch facetów wstało od baru i do nich podeszło.
-Hej, chłopcy, może przeniesiemy się w ustronne miejsce? -Spytali, mrugając barmanowi, ale tego też Natsu i Gray nie zauważyli.
-Eeee, Gray... mucha do mnie gada! -Pisnął podekscytowany Natsu do swego przyjaciela.

~

- U - ustronne? - Grayciu przekrzywił słodko głowę w bok, patrząc na teletubisiów dziwnie. - Ale... W kiblu nie ma miejsca dla much! Tylko dlaaa nas~! - I w tej chwili Fullbuster przytulił się do Nacusia, po czym znowu wybuchnął śmiechem. Nie wiedział, co się dzieje, ale... było fajnie.

~

-Wooo, Gray! Prawie zleciałem ze statku do morza przez ciebie! -Pisnął Nacuś i skulił się na swoim siedzeniu, przytulając do Graya ze strachem. Tak... ich halucynacje były już mocno zaawansowane.
-Nie mamy na myśli kibla. Chodźcie. -Jednemu z przybyszy drgnęła brew i złapał Graya za nadgarstek, by wstał.
-Niee! Nie topcie go! -Natsu mocniej przytulił Graya, jakby go piraci porywali. Choć... to były muchy. W jego mniemaniu bynajmniej.

~

Gray spojrzał na owłosioną rękę muchy i... kopnął ją. Mocno. W krocze.
- Spadaj, mucho. Nie dam się utopić! - wykrzyknął bojowo, po czym popatrzył na tą drugą, która próbowała ściągnąć Natsu z siedzenia. - Zabij ją! Wkurza ludzi tym bzyczeniem! - zwrócił się do Dragneela i nadął policzki.

~

-Czekaj, ona jest duża, muszę zastosować moją klapaczkę! -Wybełkotał Natsu i wstał, stojąc teraz na krześle.
-Nie wydurniaj się, tylko chodź! -Warknął tamten osobnik.
-Ja.... jahuuu! -Krzyknął Dragneel i kopnął przybysza w szyję, a potem dobił uderzeniem pięścią w głowę. I wszystko mocno. Aż dziw, że ustał na tym krześle, jak jakiś Bruce Lee, czy cóś. -Woo Sau Drill! Kuen Siu Kuen! -Gadał nazwy ataków jak na haju. I... to nie były nazwy ataków jakie zastosował, ale chuj. Nie miał teraz do tego głowy.

~

Gray podskakiwał na krześle i bił brawo Dragneelowi, zacieszając przy tym.
- Załatwiłeś ją! Mistrzuuu! Yay! - Jarał się tym jak tęcza na Placu Zbawiciela. Aż z tego wszystkiego skoczył na drugą muchę, która wiła się w konwulsjach na ziemi. I kilka razy po niej skakał, zanim wrócił na stołek, zmęczony żywotem.
I... nasi chłopcy nie zauważyli, że jeszcze ktoś przygląda im się z ukrycia. I ten ktoś miał aparat i co chwilę pykał im fotki. Planował też za moment do nich podejść...

~

-Muchy nie mają ze mną szans! Buhahaha! -I.. tak się śmiał, że zleciał z tego krzesła, ale na szczęście miał o tyle dobry refleks, że nawet na takiej fazie wylądował na dwóch nogach. -Ty... ja stoję na morzu! Stoję! Jestem batmanem! -Zaczął skakać jak jakiś zjeb. Nawet nie zauważył, że ktoś robi im fotki. Ani tego... że prawie wszyscy się na nich gapią. Cóż, trochę odpierdalali.

~

- Ty... też chcę! - Gray mu pozazdrościł i teraz też stanął na tej wodzie, która była wszędzie. - Yay! Patrz! Ja też! Superman! - Po tych słowach zajebał jakiejś babie arafatkę i zrobił z niej swoją pelerynę.
W tej chwili też podszedł do nich ów tajemniczy osobnik...
- Pan Fullbuster? Chciałbym zadać panu i pana... chłopakowi? - tu się zawahał - kilka pytań do gazety. Jestem reporterem. - Tak, koleś wyczuł tutaj zajebisty temat.

~

-Te, Gray... ta stara babcia cię zna. Ukradłeś jej ciasteczka? -Natsu szturchnął przyjaciela w żebra. Chuj, że osobnik przed nimi był płci męskiej i był młody. W ich wieku chyba. Dragneel tego nie zauważył.

~

- No... Zna... Hehe... Nie wiem, skąd. - Podrapał się po policzku, gapiąc się dziwnie na kolesia, którego Natsu nazwał babcią. - Co chcesz, Puciek?
- Eee... Jesteście razem? - Oczywiście wszystko nagrywał dyktafonem, żeby mieć szczegóły nagrane.
- Co? No w związku to jesteśmy - odparł Gray, mając na myśli coś innego, niż powiedział w rzeczywistości. No bo byli w związku... ale nie ze sobą. - Nie, Natsu?

~

-No tak, tak. Choć nie wiem, kiedy ten ślub będzie... -Natsu też źle zrozumiał i gadał o Stingu, a nie Grayu, jak to chyba reporter miał na myśli. -A czemu pani pyta? No niee.... ja pierścionka nie oddam! -Schował rękę za plecami, mierząc ów staruszkę zabójczym spojrzeniem. Choć... chyba nikt nie wie, skąd on pomyślał, że ktoś chce mu go ukraść.

~

- E... Ślub? Naprawdę? Tak szybko pozbierał się pan po związku z nadal nieodnalezionym Laxusem Dreyarem? - To pytanie było bardziej skierowane do Graya.
- A, no! Musze garniak kupić! - W końcu miał być drużbą, nie? Cóż... Tak bardzo niezrozumiani przez świat... - I ten, co? Laaaaaaaxus? Laaaaaaxuuuuus to chuj. Olał mnie, jebany. - Tak, zaczął się uzewnętrzniać, o dziwo pamiętając nawet w tej chwili, kim był Laxus i co zrobił. - Ja mam teraz swój żywot, a on może nie mieć. Chuj wie, czy żyje - dodał i przytulił się do Natsu.

~

-Właśnie, ja też muszem kupić! -Odezwał się Nacuś, a potem poklepał Graya po głowie. -Cicho, już, cicho. Ta babcia nie wie, co czyni. Laxus nie istnieje. Nigdy nie istniał. Nie pamiętasz go. -Mówił, jakby chciał go zahipnotyzować.

~

- O... Rzeczywiście. Nie wiem, kto to - powiedział po chwili Grayciu, już zapominając, o czym mówił i myślał. Połasił się o klatę Natsu, zadowolony.
- Um... Mogę jeszcze prosić o to, abyście się pocałowali? Chcę mieć zdjęcie do artykułu na wasz temat. - Co prawda reporter zauważył, że są nachlani i chyba coś ćpali... ale o tym też oczywiście wspomni. Że Gray przez Laxusa zszedł na złą drogę i sam zaczął ćpać, a potem wciągnął w to też swego niewinnego, nowego faceta, z którym bierze ślub. To będzie dobry artykuł, hehe.

~
-Pocałowali? -Natsu aż zamrugał, wybity z rytmu. Przecież Stinga w pobliżu nie było, więc jak miał go pocałować? Tego, że Gray się do niego łasił nawet bardzo nie zauważał. W sumie często zdarzało im się przecież po przyjacielsku przytulać.

~

- Huuuh? - Ale nie było Wendy! To jak niby miał się z nią pocałować? Phh.. głupie.
- No... Wy dwaj. Pocałujcie się. No, już. Buzi, buzi. A potem was zostawię - ponaglił ich reporter. Chciał już iść pisać artykuł, aby nawet jutro mógł się ukazać w gazecie.

~

-Ale... że z nim? -Natsu wskazał palcem na Graya i zamrugał, dalej nie mogąc wyjść z szoku. -Nie chcem. -Nadął policzki. -Czemu pani namawia mnie do grzechu?! -Wybuchł, urażony.

~

- Właśnie? Dlaczego mam się całować z Natsu? - Gray zrobił dziwną minę.
- Huh? A to coś złego? Dobra... Skoro nie chcecie robić tego publicznie, to trudno. - Pyknął im fotkę, jak sobie siedzieli jak dwa downy i Grayciu nadal tulił się do różowowłosego.

~

Natsu patrzył na odchodzącego osobnika i dalej zastanawiał się o chuj chodziło.
-To było dziwne. Chyba żem prawie żem wytrzeźwiał żem. -Odparł twórczo i ziewnął i lekko się zachwiał, ale na szczęście Grayciu go trzymał. -Chodź coś obejrzeć do hotelu! -Krzyknął, podając nowy pomysł. I... chodziło mu o film. A reporter, który jeszcze daleko nie odszedł, mógł zinterpretować to inaczej.

~

- Tak! Chodźmy! Pornooo~! - Zarzucił kolejnym pomysłem, a potem pociągnął za sobą Natsu z baru, by wcielić pomysł w życie. Aż dziwne, że byli w stanie iść nie zabijając się o własne nogi.
I... tak, reporter rzeczywiście zinterpretował to inaczej. Oczywiście doda to do artykułu...


Siemka. Tak jak obiecałam wczoraj pod postem - rozdział się pojawił. Jeszcze raz przepraszam za ciszę.