Około dwie godziny później...
-Dobraa, koniec! -Natsu odłożył miecz do stojaka w kącie pomieszczenia i wytarł
sobie pot z czoła. -Co nieco umiesz... Znaczy... może mało ci pokazałem, ale
tak szybko to się nie da. -Uśmiechnął się lekko. A potem pomyślał, że w sumie
dobrze by było pójść do Graya! Może jego obecność pomogłaby mu wybić sobie z
głowy tą klatę i mięśnie Stinga.
-To... ja muszę już lecieć. -Spojrzał w telefonie na godzinę.
-To... ja muszę już lecieć. -Spojrzał w telefonie na godzinę.
~
Sting założył koszulkę, zadowolony z wysiłku fizycznego i tego, że mógł trochę posiedzieć z Natsu.
- No dobra, nie będę cię już zatrzymywał. Wino dopijemy przy okazji, co? - Uśmiechnął się szeroko. - No i... Kiedy miałbyś znowu dla mnie czas? - zapytał, chcąc się zorientować w tej kwestii. W końcu nie zamierzał sobie szybko odpuszczać, a i zauważył, że jakoś Nacuś nic o Grayciu nie wspominał, odkąd Sting zmienił nastawienie. - Jak chcesz, to mogę cię odprowadzić, chyba że serio ci się spieszy, to odpuszczę. - Spojrzał na niego.
~
-O-odprowadzić? -Do Graya?- Nie! Hehe, znaczy... Śpieszy mi się! Tak! -Wycofał się do drzwi i gdy obaj wyszli, zamknął dojo. -No... napiszę do ciebie, kiedy znajdę czas i także tego... Narka! Wino dopijemy później! -I z tymi słowami pognał w stronę domu Graya.
Kilkanaście minut później...
Zmachany Dragneel zapukał do mieszkania przyjaciela, ale... nikt nie raczył mu otworzyć, więc pociągnął za klamkę i o dziwo drzwi były otwarte.
-Gray? -Wszedł do środka i słysząc, że w salonie gra telewizor... skierował się w tamtą stronę. A to, co zobaczył... wmurowało go.
-Och? To chyba Dragneel? -Laxus, który siedział w samych bokserkach, ziewnął i objął Graya zaborczo w pasie, nie spuszczając wzroku z Natsu, który... wyglądał jednocześnie na zdezorientowanego i na załamanego... Co tu jest grane, do cholery?
~
Gdy Gray usłyszał pukanie do drzwi, chciał pójść otworzyć, ale Laxus mu nie pozwolił, co go wkurwiło. I właśnie był w trakcie kłótni z Dreyarem, gdy... do pokoju wszedł Natsu, co od razu blondyn wykorzystał, by przyciągnąć Fullbustera do siebie.
- No kurwa, mówiłem, żebyś mnie zostawił, nie?! - warknął na Laxusa i wyrwał się mu, by podejść do Natsu. On sam był w pełni ubrany. - Hej - szepnął do Dragneela, przybity i cmoknął go w policzek. - Jak przyszedłem, już tu był - szepnął mu na ucho. Przeczesał włosy palcami poparzonej i posiniaczonej dłoni.
~
-A-ale... -Natsu jeszcze bardziej
zdezorientował się wyjaśnieniami Graya. -Czyli przyszedł do ciebie w bokserkach?
-Spytał cicho, ale Laxus i tak to usłyszał.
-Nie, ubrania zniknęły po tym, jak się ruchaliśmy. -Oznajmił nonszalancko. -I przy okazji... Gray, słodko jęczysz. -Puścił oczko brunetowi, a Natsu... oficjalnie się załamał.
-G - Gray... -Spojrzał na przyjaciela zranionym wzrokiem. Serce mu przyśpieszyło i nie wiedział, co ma o tym wszystkim myśleć!
-Nie, ubrania zniknęły po tym, jak się ruchaliśmy. -Oznajmił nonszalancko. -I przy okazji... Gray, słodko jęczysz. -Puścił oczko brunetowi, a Natsu... oficjalnie się załamał.
-G - Gray... -Spojrzał na przyjaciela zranionym wzrokiem. Serce mu przyśpieszyło i nie wiedział, co ma o tym wszystkim myśleć!
~
- Spierdalaj, Dreyar! - warknął do blondyna i rzucił w niego jakimś wazonem. Potem popatrzył na Natsu i wyprowadził go do kuchni, by tam spokojnie porozmawiać. Przytulił go do siebie mocno, nie dając mu odejść, zanim się nie wytłumaczy.
- Nie miałem wyjścia - szepnął, patrząc na niego z rozpaczą. Bał się, że go straci... że tym razem na zawsze... - Groził mi... a raczej tobie. Już chciałem wyjść, ale powiedział, że każe cię porwać... postrzelić... cokolwiek... uch. Natsu, zrozum, musiałem cię chronić! - Złapał go za ramiona, mając nadzieję, że uwierzy. - Wkurzyłem się za te groźby, uderzyłem go... i skończyłem, jak skończyłem. W dodatku z tym. - Pokazał rękę, która wyglądała okropnie. - Cały czas mu powtarzam, żeby stąd wyszedł, ale on ma to w dupie i siedzi jak jakaś ciota, wkurwiając mnie swym istnieniem. - Westchnął.
~
Natsu był zbyt zdezorientowany, by
po prostu stąd wyjść, więc dał się zaprowadzić Grayowi do kuchni. Wysłuchał
jego wyjaśnień i... teraz wraz z zawodem, dziwnym uciskiem na sercu... rosło
jeszcze poczucie winy.
-Czyli... to moja wina? -Szepnął, przybity. Złapał Graya za rękę i przyjrzał się ranie oraz siniakom. -Czyli... znów zmusił cię do seksu, tak? I groził... -Próbował to wszystko przyswoić do informacji. -Ale... dlaczego teraz oglądacie telewizję, jak gdyby nigdy nic? -Spytał cicho, patrząc na Graya smutno. -Jesteśmy... w sumie nie wiem, kim dla siebie jesteśmy, ale przyjaciółmi na pewno. Powiedz mi szczerze Gray... Do wszystkiego cię zmuszał?
-Czyli... to moja wina? -Szepnął, przybity. Złapał Graya za rękę i przyjrzał się ranie oraz siniakom. -Czyli... znów zmusił cię do seksu, tak? I groził... -Próbował to wszystko przyswoić do informacji. -Ale... dlaczego teraz oglądacie telewizję, jak gdyby nigdy nic? -Spytał cicho, patrząc na Graya smutno. -Jesteśmy... w sumie nie wiem, kim dla siebie jesteśmy, ale przyjaciółmi na pewno. Powiedz mi szczerze Gray... Do wszystkiego cię zmuszał?
~
Odetchnął głęboko. Powie prawdę, jak zawsze.
- To ON ogląda. Ja próbuję go zmusić, żeby wyszedł - mruknął. - I to nie twoja wina. Po prostu chcę cię chronić. - Cmoknął go w policzek. - Zmuszał mnie. Dziwne było tylko to, że za wszelką cenę chciał mnie podniecić. I nie będę kłamał. Udało mu się to. Wiesz, że mi niewiele trzeba. Ale to nie zmienia faktu, że tego nie chciałem. Nie chciałem się z nim pieprzyć. Czułem, jakbym cię zdradzał, chociaż nie jesteśmy parą... To parszywe uczucie. Nie chcę już mieć go na głowie. Chcę mieć spokój. I co ważniejsze, nie chcę cię ranić - dodał poważnie.
~
-Och... -Dobra, czyli Natsu miał
już wprost odpowiedzi aż na trzy pytania. Po pierwsze: Laxus zmuszał Graya do
seksu i nie chciał go zostawić w spokoju. Po drugie: Gray podniecił się podczas
stosunku i prawdopodobnie teksty o jękach były prawdziwe, co... zakuło go w
serce. I po trzecie: Gray przyznał, że NIE są parą... W sumie mógł się tego
spodziewać, bo byli tylko na jednej randce, ale i tak poczuł się... nieco
odepchnięty. I dodatkowo ten tekst, że Grayowi niewiele potrzeba... To znaczy,
że jak oni sie kochali, to Gray doszedł też dlatego, że niewiele mu potrzeba?
Nie dlatego, że w pewien sposób... mu się podobało? Uch...
-Rozumiem... -Wyszeptał, po dłuższej chwili ciszy. -To... ja chyba już sobie pójdę. Przeszkadzam, czy coś... -Zaśmiał się nerwowo i odwrócił wzrok. -No... to zadzwoń, jak będziesz sam. -Wyminął go i ruszył do drzwi. Czuł się chujowo. Niby Gray zapewnił go, że nie chce go zranić... ale mimo to, czuł się jak w pieprzonym trójkącie, w którym był piątym kołem u wozu, hah, paradoks.
-Rozumiem... -Wyszeptał, po dłuższej chwili ciszy. -To... ja chyba już sobie pójdę. Przeszkadzam, czy coś... -Zaśmiał się nerwowo i odwrócił wzrok. -No... to zadzwoń, jak będziesz sam. -Wyminął go i ruszył do drzwi. Czuł się chujowo. Niby Gray zapewnił go, że nie chce go zranić... ale mimo to, czuł się jak w pieprzonym trójkącie, w którym był piątym kołem u wozu, hah, paradoks.
~
Gray złapał Natsu za nadgarstek i przyciągnął znowu do siebie.
- Natsu... - szepnął i wtulił twarz w jego szyję. - Chcę, żeby nam się ułożyło. Ja... jesteś dla mnie najważniejszy. To z tobą chcę dzielić czas, kochać się, po prostu być... a nie z nim. Co mam zrobić, żebyś mi uwierzył? Nie chcę zostawać z nim sam, ale mam świadomość, że ty tym bardziej czułbyś się niekomfortowo, więc nie będę cię zmuszał, abyś został. Chcę tylko, żebyś wiedział, że... że myślę o tobie. Praktycznie bez przerwy. - Przytulił go na moment mocniej, a potem puścił, wyraźnie smutny. Wiedział, że go zranił, ale co miał zrobić, skłamać? Naprawdę chciał, żeby im wyszło, nastawił się na to... a tu takie przeszkody...
~
Natsu dał się tulić i na jego
policzki wpłynęły lekkie rumieńce, po usłyszeniu tych wszystkich ciepłych słów.
-Ja też chcę, by się nam udało... -Szepnął, patrząc mu smutno, ale i czule w oczy. -Bo... Znamy się tak długo i... Naprawdę ci ufam. -Westchnął. -Więc... po prostu przyjdź do mnie, jak Dreyar cię zostawi, okay? Mieliśmy spędzać z sobą więcej czasu... -Zmienił temat, próbując zignorować ukłucie zazdrości, że Laxus mógł bezkarnie przychodzić do Graya i żądać od niego seksu. Był jednocześnie wkurwiony, zazdrosny i... bezradny.
-To... ja już pójdę. -Teraz to on pocałował Graya w policzek, dając mu znać, że się nie gniewa i to przynajmniej w pewnej części rozumie... A potem wyszedł z kuchni i skierował się do wyjścia z domu.
-Och... już poszedł? Co mu powiedziałeś? -Laxus spojrzał na Graya pytająco, mierząc go uważnym spojrzeniem. Był ciekaw.
-Ja też chcę, by się nam udało... -Szepnął, patrząc mu smutno, ale i czule w oczy. -Bo... Znamy się tak długo i... Naprawdę ci ufam. -Westchnął. -Więc... po prostu przyjdź do mnie, jak Dreyar cię zostawi, okay? Mieliśmy spędzać z sobą więcej czasu... -Zmienił temat, próbując zignorować ukłucie zazdrości, że Laxus mógł bezkarnie przychodzić do Graya i żądać od niego seksu. Był jednocześnie wkurwiony, zazdrosny i... bezradny.
-To... ja już pójdę. -Teraz to on pocałował Graya w policzek, dając mu znać, że się nie gniewa i to przynajmniej w pewnej części rozumie... A potem wyszedł z kuchni i skierował się do wyjścia z domu.
-Och... już poszedł? Co mu powiedziałeś? -Laxus spojrzał na Graya pytająco, mierząc go uważnym spojrzeniem. Był ciekaw.
~
- Przyjdę - obiecał i uśmiechnął się do niego lekko, choć smutno. Gdy wyszedł, Gray wrócił do Laxusa. Niestety.
- A po chuj miał tu siedzieć? Nie chciał nawet na ciebie patrzeć, zresztą tak jak ja, więc WYJDŹ W KOŃCU - warknął na niego i opadł na kanapę jak najdalej od mężczyzny. - Wszystko mi psujesz. Życie mi niszczysz. Odwal się ode mnie po prostu - mruknął, nie zamierzając mu odpowiadać na pytanie. W końcu to nie jego interes, prawda?
Jakby tego było mało, ręka dawała o sobie znać. Gray wstał więc i podszedł do szafki po maść i opaskę elastyczną. Wypadałoby w końcu zająć się tą ranką, żeby się szybko zagoiła, ech.
~
Laxus nic nie powiedział, a jedynie
zmrużył oczy i przyglądał się poczynaniom Fullbustera. Widząc, że ten poszedł
zakleić sobie rękę i dość opornie mu to szło, bo chyba był leworęczny...
Westchnął, wstał i podszedł do niego. Wyrwał mu opatrunki z ręki, a potem
pociągnął go na kanapę i dalej nic nie mówiąc, posmarował mu łapkę maścią i
założył opaskę. A gdy skończył, spojrzał beznamiętnie na widocznie zdziwionego
chłopaka.
-Pomagam ci, bo jesteś ciotą. -Wyjaśnił, wzruszając ramionami. Potem wstał i się przeciągnął. Spojrzał na godzinę w telefonie i... taa... czas się zbierać.
-Pomagam ci, bo jesteś ciotą. -Wyjaśnił, wzruszając ramionami. Potem wstał i się przeciągnął. Spojrzał na godzinę w telefonie i... taa... czas się zbierać.
~
Gray był naprawdę zdziwiony tym gestem i zrobiło mu się tak jakoś miło, mimo słów Dreyara o jego ciotowatości.
- Dzięki. Ale ciotą nie jestem - odpowiedział spokojnie, przyglądając się swojej ręce. - Jakbyś mnie nie przypalił, to nie byłoby problemu, debilu - dodał po chwili i rozsiadł się na kanapie, by potem z obojętnością chwycić pilot i przełączyć na jakieś pieprzone Telezakupy. - Zabierz swoją obspermioną koszulkę z sypialni - powiedział jeszcze, nawet na niego nie patrząc. Bo po co? Może szybciej wyjdzie.
~
Laxus spojrzał na Graya z
politowaniem.
-Jakbyś się nie stawiał, nie musiałbym cie przypalać, kretynie. -Przewrócił oczami, apotem schował telefon do kieszeni. -Koszulkę zostawiam ci na pamiątkę mej zajebistej osoby. Możesz zrobić ołtarzyk, czy coś. -Machnął ręką i skierował się do wyjścia. -Mam robotę, ale... spoko, jeszcze wrócę. -Puścił mu oczko, a potem wyszedł z mieszkania, pozostawiając Graya wreszcie samego.
-Jakbyś się nie stawiał, nie musiałbym cie przypalać, kretynie. -Przewrócił oczami, apotem schował telefon do kieszeni. -Koszulkę zostawiam ci na pamiątkę mej zajebistej osoby. Możesz zrobić ołtarzyk, czy coś. -Machnął ręką i skierował się do wyjścia. -Mam robotę, ale... spoko, jeszcze wrócę. -Puścił mu oczko, a potem wyszedł z mieszkania, pozostawiając Graya wreszcie samego.
~
Nic już na to nie odpowiedział, tylko cicho prychnął. Odczekał profilaktycznie dziesięć minut, po czym wyjrzał na zewnątrz. Po Laxusie ani śladu. Można iść. Z tą myślą... pognał do Dragneela. Przebiegł cały dystans sprintem, dlatego gdy dotarł drzwi, zapukał, a on otworzył... padł jak długi na podłogę, dysząc jak napalony niedźwiedź. Ugh, to było męczące! Ale do domu... już dziś nie wróci! O, nie!
~
Natsu zamulał w domu i... zdziwił
się, że ktoś do niego przyszedł. Poszedł otworzyć drzwi, a potem...
-Eee... wszystko okay? -Spojrzał w dół, na zdychającego Fullbustera. -Laxus gonił cię z nożem, czy co? -Zamrugał, a potem zamknął profilaktycznie drzwi wejściowe na zamek.
-Eee... wszystko okay? -Spojrzał w dół, na zdychającego Fullbustera. -Laxus gonił cię z nożem, czy co? -Zamrugał, a potem zamknął profilaktycznie drzwi wejściowe na zamek.
~
- Nie - wysapał, po czym podniósł się jakoś z gleby i uspokoił oddech. Serce dalej waliło mu jak młotem. - Po prostu wyszedł, ale nie byłem pewien, czy nie wróci za chwilę... dlatego mi się spieszyło - powiedział, zgodnie z prawdą. - Weź... takie życie to nie dla mnie. - Pokręcił głową, ubolewając nad swą zajebistością i seksownością, które przyciągnęły Dreyara. -A mogłem urodzić się uległą ciotą, nie miałbym teraz jakiegoś zjeba na karku.
~
- Jakbyś urodził się uległą ciotą,
to zrobiłbym z ciebie własnego uke. -Zaśmiał się, patrząc na niego z
rozbawieniem. Po chwili udał się do salonu i walnął tyłkiem na kanapę. -No...
to co tam? -Zaczął temat, chcąc po prostu spędzić razem czas. I zastanawiał
się... czy powiedzieć Grayowi o tym dziwnym zachowaniu Stinga, skoro Fullbuster
tez był z nim szczery do bólu...
~
- Ej! - Nadął policzki, niezadowolony. - Chociaż... wolałbym być twoim uke, niż jego - stwierdził, wzruszając lekko ramionami. - ALE! Mam dość trzymania chuja w dupie - dodał, po czym usiadł obok niego, padnięty. - Zostaję na noc, okay? Nie mam ochoty wracać do domu - mruknął, łapiąc go za rączkę.
~
-Łoo, cóż za zaszczyt. Jestem
lepszy od słynnego Dreyara. -Zaśmiał się cicho, choć naprawdę poczuł się
doceniony po tych słowach. -Jasne, że możesz. -Uśmiechnął się lekko, ściskając
mocniej jego dłoń. I znów... poczuł chęć do zwykłego przytulenia się. Dlatego
też sekundę później wywalił ich obu do pozycji leżącej i mocno wtulił się w
czarnowłosego. W sumie... to było normalne. Zawsze tulił się do Graya, jak miał
zły humor. Nawet pomimo tego, że często się przekomarzali.
~
- Dla mnie owszem. Ty przynajmniej mnie do niczego nie zmuszasz - odparł poważnie, tuląc go do siebie i głaszcząc po głowie. - Cieszę się, że mnie wysłuchałeś i przygarnąłeś na tę noc pod swój dach. W innym wypadku byłbym skazany na samotność... lub Laxusa. Z dwojga złego, wolałbym to pierwsze. Ale! Nie chcę stracić naszych relacji. - Pocałował go w czółko, gadając trochę bez ładu i składu.
~
-Jesteśmy przyjaciółmi... to jasne,
że nie zostawię cie w potrzebie. -Odparł z nikłym uśmiechem na ustach,
odprężając się powoli w tym uścisku i pod tym dotykiem. -I... też nie chcę
stracić naszych relacji. Czasem się zastanawiam... czy gdyby nam nie wyszło i
po rozpoczęciu związku, zerwalibyśmy... to czy nasza przyjaźń by wytrwała...
-Wyszeptał, chowając głowę w koszulce chłopaka. W gruncie rzeczy... Gray był
dla niego jak brat, bez którego nie mógł już żyć.
~
Przytulił go mocniej, analizując w głowie te słowa. Sam nie wiedział, jakby to między nimi było, gdyby rzeczywiście zaistniała taka sytuacja...
- Nie wiem, Natsu. Faktem jest, że nie chciałbym stracić tej przyjaźni. W związku może być różnie. Jeszcze zależy, jaka byłaby przyczyna rozstania, no nie? Ale przyjaźń po związku... należy do rzadkości, tak naprawdę - powiedział cicho.
~
-Uch... -Przygryzł wargę, mając już
coraz większe wątpliwości. -I dlatego... trochę się tego boję. -Wyznał ledwie
słyszalnie. -Z jednej strony chcę tego, bo... jesteś mi najbliższą osobą i
wiem, że mogę ci ufać, ale z drugiej... jak cię stracę, to... ja... nie
wyobrażam sobie tego. -Wtulił się w niego mocniej. -Będzie... Będzie dobrze, no
nie? W sumie... dlaczego mielibyśmy ze sobą potem zrywać? -Zaśmiał się cicho,
choć... nadal miał masę wątpliwości.
~
- Też się tego boję, nawet jeśli teraz bylibyśmy pewni, że to przetrwa. Jest tyle niewiadomych... No bo... ciebie podrywa Sting i chociaż to ciota, to możesz mu ulec... prędzej czy później... czy coś... a ja mam na karku Dreyara, który jest w tej chwili największym problemem - powiedział niepewnie, głaszcząc go po plecach. - To jasne, że chciałbym zbudować z tobą coś większego niż tylko przyjaźń... ale naprawdę jest zbyt wiele wątpliwości na tą chwilę. - Westchnął.
~
-Ej, jakbyśmy byli razem, to nie
zakładaj, że bym cię zdradzał! -Nadął policzki na słowa, że uległby Stingowi.
Potem jednak westchnął, trochę zdołowany. -Tak... Laxus to... duża przeszkoda,
racja. -Mruknął, mając dalej głowę w jego koszulce. -I poza tym... muszę ci
powiedzieć, że Sting chyba nie jest ciotą. -Wyznał. -On dzisiaj... zachowywał
się tak... poważnie i... um... Jestem zły za swoje myśli, ale jak zdjął przy
mnie koszulkę, to pomyślałem, że jest seksowny... -Wyszeptał, zażenowany. No
ale... szczerość, za szczerość, nie?
~
Gray lekko się spiął, słysząc to. Sting... też był prawdziwą przeszkodą, jak widać!
- Seksowny, huh? Mówiłem, że tak będzie - mruknął. Przemawiała przez niego zazdrość, to oczywiste. - Widzisz... Mamy dwie wyjebiste przeszkody w postaci dwóch facetów, którzy wszystko tylko utrudniają. Nikt nie mówił, że będzie łatwo... ale dlaczego pojawili się akurat teraz, gdy chcemy coś razem zbudować? To jest nie do pomyślenia! Ja już nie wiem, Natsu... Nie wiem, co z tym zrobić. - Westchnął, podłamany.
~
-Nic nie poradzę... Puszczał mi
dziwne uśmieszki i jeszcze wziął mnie w ramiona na tym treningu! To...
speszyłem się! -Wyznał, zarumieniony ze wstydu. -Uch... Ja też nie wiem, co już
o tym wszystkim myśleć. -Bełkotał, dalej trzymając nos w jego klacie.
-Przytul... Mocniej przytul. Weź kocyk sięgnij ze stoliczka. -Nadął policzki,
jak dziecko. A gdy Gray zrobił to, o co go prosił...
-Też mnie to wkurza. W końcu... Nastawiłem się już na to, że coś między nami będzie, wiesz... A teraz... To wszystko się tak komplikuje, że nawet nie wiem, czy powinniśmy śpieszyć się z decyzją o związku...
-Też mnie to wkurza. W końcu... Nastawiłem się już na to, że coś między nami będzie, wiesz... A teraz... To wszystko się tak komplikuje, że nawet nie wiem, czy powinniśmy śpieszyć się z decyzją o związku...
~
Sięgnął po koc i mocniej go do siebie przytulił, też potrzebując teraz bliskości. Jego bliskości. Nie jakiegoś Laxusa, pff!
- Mi się wydaje, że Sting udawał ciotę, żeby się do ciebie zbliżyć - mruknął, nadal zazdrosny o blondyna. - Mówiłem, że blondyni są źli? Mówiłem? Oczywiście, że mówiłem! Podejrzane typy, phh - prychnął, po czym pocałował go w główkę. - Nie spieszmy się z tym, bo... Nie chcę, żeby potem wszystko się zbyt nagle spieprzyło. Zaczekajmy trochę, zanim podejmiemy ostateczną decyzję.
~
-No... mówiłeś. -Zaśmiał się cichutko.
-Ale... to takie dziwne. Czemu myślałby, że poderwie mnie na ciotowatość?
Pff... Jeśli naprawdę udawał... To sam już nie wiem, co sądzić na jego temat.
-Mruknął. -I racja... nie śpieszmy się. Bardziej niż chcę związku z tobą, nie
chcę stracić naszej przyjaźni, więc... Wszystko się jeszcze okaże... -Nic nie
mówił przez dłuższy czas, a potem się zaśmiał. -Powinniśmy skończyć te gadki,
bo brzmimy jak dwie kobiety, które żalą się na świat i tulą w potrzebie.
~
- Może jest głupi i myślał, że na ciebie to podziała. - Zaśmiał się głupoty Stinga. Był pewien, że tak właśnie było, pff. - I masz rację. Skończmy o tym rozmawiać. Wszystko się okaże. - Uśmiechnął się do niego lekko i jedynie mocniej przytulił. - Po prostu... spędźmy miło czas, jak zawsze. I... co powiesz na kolejną randkę w najbliższym czasie, huh?
~
-Kolejna randka? -Uniósł główkę, patrząc na niego dużymi
oczkami. -Jasne! -Odpowiedział z entuzjazmem. -Nie ma co się śpieszyć, ale...
niezobowiązująco możemy się przecież umawiać. -Uśmiechnął się radośnie i znów
wtulił w czarnowłosego. -Wszystko się okaże... -Mruknął, zastanawiając się nad
ich przyszłością.