Hej ;d Ten rozdział jak widzicie długością nie grzeszy i pewnie się większość rozczaruje, bo znowu nie ma Laxusa i Graya... ale spokojnie! To się zmieni dość szybko XD
Następny dzień, ranek…
Sting obudził się z koszmarnym bólem głowy. W dodatku coś przygniatało jego klatę i chyba był… nagi?
- Natsuuu – zamruczał, odruchowo przytulając do siebie to ciężkie źródło ciepła.
- Mhm – odmruknął Rogue.
Sting zmarszczył brwi, słysząc jakiś obcy głos. To nie był jego słodki Natsu. Otworzył szeroko oczy, zaraz je mrużąc, gdyż oślepiło go słońce. Potem rzucił okiem niżej i… zobaczył swojego przyjaciela, który też był nagi.
- Rogue? Co się…? – zaczął, w szoku. Nie miał pojęcia, co się właściwie stało. Pamiętał tyle, że pili, gadali o głupotach i chyba trochę go poniosło, stąd ten okropny ból głowy. Ale… czy on… czy to możliwe, że…
- He? – Brunet przetarł zmęczone, zaspane oczy i ziewnął, przetaczając się na bok. – Przez ciebie boli mnie tyłek. Byłeś zbyt brutalny, Sting – prychnął.
Blondyn odruchowo się spiął. Nie. To nie było możliwe.
- Ja nic… Nie pamiętam… - szepnął, dalej nie mogąc uwierzyć w to, co w tak prosty sposób próbował przekazać mu kumpel.
- Och? – Rogue spojrzał na niego ze zdziwieniem. – Ale… ty sam chciałeś. No i… dałem się. Ale nie mam ci za złe. Byłeś pijany, ja w sumie też. Nic się nie stało. – Uśmiechnął się.
- Nie stało…? Jak to NIE STAŁO?! Rogue… Ja zdradziłem Natsu! – Głos mu się załamał, ukrył twarz w dłoniach. To nie mogło się dziać… To niemożliwe! Ostatnim, co pamiętał, było to, że pił kolejkę. Potem pustka. Ciemność. Nic.
- Byłeś pijany… - Brunet pogłaskał go po ramieniu. – Nic nie powiem Natsu, nie martw się.
- Jak ty to sobie wyobrażasz? Że będę to przed nim ukrywał? Zdradziłem go, kurwa i takie są fakty… - mówił drżącym głosem. – Nawet jeśli nieświadoma… to jednak zdrada! Nie mogę tego ukrywać… On mi nie wybaczy… - Nawet nie zauważył, w którym momencie po policzkach pociekły mu łzy.
~
Natsu ziewnął przeciągle, po czym
otworzył oczy. Leżał na kanapie. CZYSTEJ kanapie. Ach, racja... Wczoraj całą
noc sprzątał Stingowi dom i potem zasnął, nawet nie wiedząc, kiedy. Pewnie ze
zmęczenia, bo pracy tutaj było w cholerę!
Podrapał się po głowie, a potem podniósł do siadu i spojrzał na komórkę. No tak... Sting pisał mu, że wróci na noc do siebie. W tym celu szybko wstał i zajrzał do kuchni... ale go tam nie było. W sypialni też nie. Czyżby nie wrócił na noc? Och... ta wiadomość go nieco zdołowała, ale pomyślał, że pewnie Sting się upił i nie miał siły wrócić do domu. No nic. Zaczeka tu na niego.
W tym celu napisał blondynowi jedynie smsa „Jak tam, kotek? Sorka, zasnąłem wczoraj u ciebie po tym sprzątaniu. A ty co? Zaliczyłeś zgon, że nie wróciłeś? xd"
Podrapał się po głowie, a potem podniósł do siadu i spojrzał na komórkę. No tak... Sting pisał mu, że wróci na noc do siebie. W tym celu szybko wstał i zajrzał do kuchni... ale go tam nie było. W sypialni też nie. Czyżby nie wrócił na noc? Och... ta wiadomość go nieco zdołowała, ale pomyślał, że pewnie Sting się upił i nie miał siły wrócić do domu. No nic. Zaczeka tu na niego.
W tym celu napisał blondynowi jedynie smsa „Jak tam, kotek? Sorka, zasnąłem wczoraj u ciebie po tym sprzątaniu. A ty co? Zaliczyłeś zgon, że nie wróciłeś? xd"
~
Sting właśnie był w trakcie szybkiego ubierania się. Rogue próbował go zatrzymać, proponował, żeby porozmawiali... ale on nie chciał. Chciał wrócić do domu i zastanowić się, co dalej. A wtedy... przyszła mu wiadomość. Odczytał ją szybko i wypuścił głośno powietrze z płuc. Wygląda na to, że będzie musiał się zmierzyć z tą sytuacją szybciej, niż by chciał. Cholernie się bał, że Natsu nie będzie chciał go znać... Że po prostu wyjdzie i już nie wróci... A przecież Sting go kochał. Naprawdę kochał. Uświadomił to sobie do końca właśnie w tej chwili.
- Sting, czekaj! - Rogue krzyknął za chłopakiem, gdy ten zamykał za sobą drzwi.
Szybkim krokiem przemierzył odległość dzielącą go od jego własnego mieszkania i... wszedł. Stanął jednak w progu, niezdolny do wykonania żadnego więcej ruchu. Sparaliżował go strach.
~
Natsu znów usiadł na kanapie,
czekając na jakąś wiadomość od Stinga, lecz nic nie doszło. Pewnie jeszcze
spał. Westchnął więc, znudzony i zdołowany, ale gdy usłyszał, że drzwi się
otwierają...
-Sting! -Uśmiechnął się szeroko i wstał z kanapy, podbiegając do chłopaka i dając mu całusa w usta, na powitanie. -E... jedzie od ciebie. -Zaśmiał się lekko. -Widzisz różnicę? -Wskazał z ekscytacją na mieszkanie. -Starałem się doprowadzić je do porządku! -Pochwalił się. W końcu... wykonał kawał dobrej roboty.
-Sting! -Uśmiechnął się szeroko i wstał z kanapy, podbiegając do chłopaka i dając mu całusa w usta, na powitanie. -E... jedzie od ciebie. -Zaśmiał się lekko. -Widzisz różnicę? -Wskazał z ekscytacją na mieszkanie. -Starałem się doprowadzić je do porządku! -Pochwalił się. W końcu... wykonał kawał dobrej roboty.
~
Sting spojrzał na niego z rosnącym strachem i po prostu przytulił do siebie. Drżał na całym ciele. Tak cholernie się bał... Nie chciał stracić najważniejszej osoby w swoim życiu.
- Kocham cię - powiedział cicho. - Naprawdę cię kocham. Proszę, nie odchodź ode mnie... Zostań... Nie zostawiaj mnie, bo tego nie zniosę.... Natsu... - Spojrzał na niego ze łzami w oczach. - Natsu... Ja nie pamiętam... Ja nie chciałem... Błagam, Natsu... Nie zostawiaj mnie teraz... Nie zostawiaj... - powtarzał szeptem, ledwo panując nad łzami.
~
Natsu spojrzał na Stinga z szokiem,
gdy ten pierwszy raz wyznał mu, że go kocha. Od razu poczuł ciepło, rozchodzące
się po ciele i sam zaczął się zastanawiać, czy czuł to samo, co Sting. Ale
zanim zdążył coś odpowiedzieć... do jego serca napłynęły obawy i niepokój za
sprawą tych łez. Miał złe przeczucia, że stało się coś koszmarnego.
-Ale.. czemu miałbym cię zostawić? -Był zdezorientowany. -Nie rozumiem. Mówiłem ci przecież, że nie mam zamiaru tak łatwo dać ci odejść. Coś... coś się stało? -Spytał cicho, coraz bardziej bojąc się... że to coś związanego z Rogue’m.
-Ale.. czemu miałbym cię zostawić? -Był zdezorientowany. -Nie rozumiem. Mówiłem ci przecież, że nie mam zamiaru tak łatwo dać ci odejść. Coś... coś się stało? -Spytał cicho, coraz bardziej bojąc się... że to coś związanego z Rogue’m.
~
- Znienawidzisz mnie... Ja nie chce, żebyś mnie znienawidził... Nie odchodź ode mnie... - Teraz to już się popłakał. Widział to zdezorientowanie na twarzy Natsu, widział tą niepewność malującą się w jego oczach. - Nie chcę cię stracić... Kocham tylko ciebie... ja naprawdę nie pamiętam... Nie pamiętam... Ale to się stało... Ja i Rogue... Ja nie wierzę... Nie miałem pojęcia, że będę zdolny do czegoś takiego... Nie pamiętam, żebyśmy to robili, ale... On utrzymuje, że tak było. Natsu... Błagam cię... Uwierz mi, że ja tego nie chciałem! Kocham cię, rozumiesz? Kocham...
~
”...
żebyśmy to robili..." To? Jakie to? Czy chodzi o... Natsu nie chciał
wierzyć w to, co właśnie usłyszał. W to, że Sting go zdradził. Zamarł. Po
prostu zamarł, wpatrując się w blondyna z dalszym szokiem, ale teraz niepewność
zastąpił żal, smutek... a do oczu napłynęły łzy. Zadrżał, a potem spuścił
wzrok. Kocha go, huh? Ale... czy gdyby go naprawdę kochał, zdradziłby go nawet
po pijaku? Przecież Rogue nie był do niego podobny, więc to nie mogła być
zwykła pomyłka...
-J - ja... -Odepchnął od siebie Stinga, wyrywając się z tego uścisku. -Muszę to przemyśleć. P- przepraszam. Muszę... Muszę pobyć sam. -I z tym szybko wybiegł z jego mieszkania, nie chcąc dać się zatrzymać. To bolało. W jednej chwili poczuł, że wszystko się spieprzyło. Nie był pewien, czy da radę mu wybaczyć... czy da radę zaufać.
Biegł przed siebie. Kilkanaście dobrych minut, dławiąc się powoli łzami. To bolało. Cholernie bolało.
Gdy znalazł się już w swoim mieszkaniu, zamknął drzwi i szybko pobiegł do sypialni, gdzie schował się pod kołdrę, zwijając w kulkę i trzęsąc, chcąc pohamować emocje.
-Jestem głupi... -Szepnął, załamującym się głosem. „Zawsze trafiam na nieodpowiednich facetów, którzy koniec końców lądują w łóżku z kimś innym ode mnie... " -dodał w myślach. I teraz... zdał sobie sprawę, że on też go kocha. Kocha Stinga. I to aż za bardzo. I dlaczego... Dlaczego musiał zdać sobie z tego sprawę akurat teraz, gdy pewnie wszystko jest już skończone? Wątpił, by ich relacje wróciły do normy po tej zdradzie... I pewnie Rogue będzie chciał dostać Stinga w swoje ręce.
W tym momencie... Natsu poczuł się naprawdę samotny.
-J - ja... -Odepchnął od siebie Stinga, wyrywając się z tego uścisku. -Muszę to przemyśleć. P- przepraszam. Muszę... Muszę pobyć sam. -I z tym szybko wybiegł z jego mieszkania, nie chcąc dać się zatrzymać. To bolało. W jednej chwili poczuł, że wszystko się spieprzyło. Nie był pewien, czy da radę mu wybaczyć... czy da radę zaufać.
Biegł przed siebie. Kilkanaście dobrych minut, dławiąc się powoli łzami. To bolało. Cholernie bolało.
Gdy znalazł się już w swoim mieszkaniu, zamknął drzwi i szybko pobiegł do sypialni, gdzie schował się pod kołdrę, zwijając w kulkę i trzęsąc, chcąc pohamować emocje.
-Jestem głupi... -Szepnął, załamującym się głosem. „Zawsze trafiam na nieodpowiednich facetów, którzy koniec końców lądują w łóżku z kimś innym ode mnie... " -dodał w myślach. I teraz... zdał sobie sprawę, że on też go kocha. Kocha Stinga. I to aż za bardzo. I dlaczego... Dlaczego musiał zdać sobie z tego sprawę akurat teraz, gdy pewnie wszystko jest już skończone? Wątpił, by ich relacje wróciły do normy po tej zdradzie... I pewnie Rogue będzie chciał dostać Stinga w swoje ręce.
W tym momencie... Natsu poczuł się naprawdę samotny.
~
- NATSU, NIE ZOSTAWIAJ MNIE! -krzyknął za nim, przepełniony rozpaczą. Osunął się na podłogę, a szloch się wzmógł. W sercu rozchodziło się uczucie straty. Stracił go. Słowa „muszę to przemyśleć" zwykle były czymś, co zmierzało do nieuchronnego. Do zakończenia. Sting czuł się, jakby stracił grunt pod stopami. Spadał w otchłań bólu i miał świadomość, że wszystko zepsuł. Tak jak mówił Rogue'owi: nieświadoma zdrada to też zdrada. I jakkolwiek by to nie bolało... to była jego wina. Tylko jego, bo nawet, jeżeli nie pamiętał - podobno tego chciał. Na trzeźwo nigdy nie zrobiłby czegoś takiego Natsu. Teraz to nie miało znaczenia. Świat Stinga legł w gruzach. I chyba nie było sposobu, aby go odbudować...