Czeeeść. Postaram się teraz wstawiać posty w miarę regularnie :3 miłego czytania! ^^
Tydzień później...
Natsu był podenerwowany. Sting dostał od kolegi propozycję zagrania w przedstawieniu... MIŁOSNYM przedstawieniu dla GEJÓW! I miał całować tam swego kumpla, pff. Ale... mimo wszystko Nacuś musiał tam iść, by go dopingować. Ale nie chcąc wyjść z równowagi i chcąc mieć kogoś, kto będzie go uspokajać... zabrał ze sobą Graya i teraz razem siedzieli w pierwszym rzędzie teatru, wyczekując początku seansu.
Tydzień później...
Natsu był podenerwowany. Sting dostał od kolegi propozycję zagrania w przedstawieniu... MIŁOSNYM przedstawieniu dla GEJÓW! I miał całować tam swego kumpla, pff. Ale... mimo wszystko Nacuś musiał tam iść, by go dopingować. Ale nie chcąc wyjść z równowagi i chcąc mieć kogoś, kto będzie go uspokajać... zabrał ze sobą Graya i teraz razem siedzieli w pierwszym rzędzie teatru, wyczekując początku seansu.
~
Gray zgodził się pójść z Natsu na to przedstawienie, żeby się pośmiać ze Stinga, ale też po to, żeby go wspierać. Pohamował ziewnięcie i udał zainteresowanego historią, która właśnie się zaczęła.
Sting wczuwał się w rolę od początku. Dość dziwne było mu grać z Rogue'm parę zakochanych, ale zauważył, że tamten zdawał się tym nie przejmować. Wręcz przeciwnie. Jego gesty były takie... jakby naprawdę przepełnione uczuciem. Blondyn starał się, aby i jego słowa i mimika pokazywały prawdziwe uczucie. W końcu to tylko gra, no nie? Amatorska gra.
~
Natsu zmrużył oczy i drżał na ciele
z wściekłości za KAŻDYM razem, gdy Sting dotknął intymnie tego całego Rogue’a,
gdy się o siebie otarli, gdy mówili do siebie słodkie słówka... A już zwłaszcza
wychodził z równowagi, gdy się lekko cmokali i mizdrzyli do siebie na tej
scenie!
-Trzymaj mnie... zapierdolę go. Zapierdolę go za podrywanie mojego chłopaka. -Warczał na tyle cicho, by nie przerwać tego pożal się Boże przedstawienia.
-Trzymaj mnie... zapierdolę go. Zapierdolę go za podrywanie mojego chłopaka. -Warczał na tyle cicho, by nie przerwać tego pożal się Boże przedstawienia.
~
Gray złapał Natsu za ramię, jakby ostrzegawczo. Cóż... ciekawe. Sting tylko grał... czy może nie grał? Oto jest pytanie!
- Opanuj się, to tylko przedstawienie. Po prostu gra, jak każdy aktor - szepnął na ucho przyjacielowi. - Jak chcesz, potem mogę rzucić w niego zgniłym pomidorem. Ale najpierw mi go załatw - dodał.
I wtedy nadeszła scena kulminacyjna - Sting i Rogue jako swoje postacie właśnie się kłócili i w tej chwili, gdy niby mieli się rozstać, Rogue przyciągnął do siebie blondyna za koszulkę i namiętnie go pocałował. Oczywiście, że to było w scenariuszu, ale... kurwa, bez języczka! Otworzył szerzej oczy, jawnie zaskoczony, a potem odepchnął go od siebie, ciut wybity z rytmu. Szybko się jednak pozbierał i wrócił do gry. Mieli dać sobie szansę i na tym zakończyć przedstawienie.
~
Natsu wytrzeszczył oczy, na widok
tego pocałunku. Co. To. Kurwa. Ma. Być?! Sting mu nic nie mówił, że ten
pocałunek będzie AŻ TAK namiętny!
Całe szczęście, przedstawienie dobiegło końca, więc Natsu udał się za kulisy wraz z Grayem, gdy tylko aktorzy zeszli ze sceny.
-Sting! -Krzyknął na wejściu do swego chłopaka, a potem podbiegł i przytulił się do niego, przerywając mu rozmowę z tym całym Roguem, grr.
Całe szczęście, przedstawienie dobiegło końca, więc Natsu udał się za kulisy wraz z Grayem, gdy tylko aktorzy zeszli ze sceny.
-Sting! -Krzyknął na wejściu do swego chłopaka, a potem podbiegł i przytulił się do niego, przerywając mu rozmowę z tym całym Roguem, grr.
~
Sting właśnie omawiał z kolegą kwestię zapłaty, gdy nagle za kulisy wbiegł Natsu, a za nim przytoczył się Gray.
- Natsu, co ty taki spragniony czułości? - Zaśmiał się i przytulił do siebie chłopaka, czochrając go z uśmiechem po włoskach.
- O, w końcu poznam twojego chłopaka, co, Sting? - Rogue uśmiechnął się firmowo. - Jestem Rogue. Rzeczywiście słodziak z ciebie, Różowy. - Nie dał po sobie poznać, że obecność tego chłopaczka go zirytowała. Brunet był zakochany w Stingu już od dawna... a w czasie tego przedstawienia okazał mu swoje PRAWDZIWE uczucia. No i... był zazdrosny!
~
-A ja Natsu. I... nie jestem
słodki. -Zmrużył oczy, spoglądając na bruneta. Jednocześnie mocniej przytulił
się do Stinga, chcąc pokazać, że blondyn jest JEGO. Wyczuwał zagrożenie w tym
całym Rogue’u. -I poza tym... -Teraz spojrzał na blondyna i uśmiechnął się już
łagodnie i czule. -Zawsze jestem przecież spragniony czułości OD CIEBIE,
kochanie~! -Cmoknął go w usta.
~
Rogue powstrzymał chęć prychnięcia. Dalej uprzejmie się uśmiechał, wyluzowany. Gray patrzył na tą scenę z rozbawieniem. Chyba nie był już tu potrzebny, więc...
- Natsu, ja idę do domu. Laxus ma niedługo wpaść, więc wiesz. Cześć wam. - Pomachał na pożegnanie łapką i ruszył do wyjścia z teatru.
Sting natomiast był szczerze ucieszony tym zachowaniem. I... czyżby on był zazdrosny? Hehe.
- Dobrze wiesz, że ode mnie zawsze te czułości dostaniesz. - Uśmiechnął się seksownie.
Rogue czuł, że zaraz tu pierdolnie. Sting wyraźnie nie widział świata poza tym wypierdkiem. Więc trzeba zagrać inaczej...
- Ja też już lepiej sobie pójdę, ale Sting, chciałem zapytać, czy wybierzemy się dziś na piwo. W końcu trzeba świętować nasz sukces. - Zaśmiał się. - Dawno nigdzie nie wychodziliśmy, więc... - Wzruszył lekko ramionami.
- Pewnie. Zdzwonimy się, jak coś. Ale serio już spadasz? Spieszy ci się?
~
Natsu machnął jedynie Grayowi ręką,
doskonale rozumiejąc, czemu mu się tak śpieszy. Zresztą... on teraz musiał
pilnować Stinga, więc z Fullbusterem pogada najwyżej później!
-Oo, dobrze się składa. My też musimy już iść. -Natsu nie dał odpowiedzieć Rogue’owi i jedynie pociągnął Stinga za ramię w stronę wyjścia. -Chodź, my też uczcimy twój debiut na scenie. -Zamruczał uwodzicielsko, oczywiście chcąc pokazać, że to Z NIM Sting woli przebywać, pff.
-Oo, dobrze się składa. My też musimy już iść. -Natsu nie dał odpowiedzieć Rogue’owi i jedynie pociągnął Stinga za ramię w stronę wyjścia. -Chodź, my też uczcimy twój debiut na scenie. -Zamruczał uwodzicielsko, oczywiście chcąc pokazać, że to Z NIM Sting woli przebywać, pff.
~
- No... To cześć! - krzyknął za nimi na pozór spokojny Rogue.
- Do później! - odkrzyknął Sting, a potem spojrzał na Natsu i uśmiechnął się wrednie. - Ty jesteś zazdrosny - oznajmił coś oczywistego, z niemałą satysfakcją. - Misiek, Rogue to tylko mój kumpel, z którym grałem na scenie, nie ma co się spinać. - Cmoknął go w policzek.
~
-Pff, nie jestem. -Odwrócił wzrok,
lekko zarumieniony, no bo... był. Ale wstyd było mu się do tego przyznać.
Wyciągnął szybkim krokiem Stinga za teren teatru, a potem w kierunku swego
domciu. -Po prostu ten pocałunek był podejrzany... -Mruknął po dłuższej chwili
ciszy, nadymając policzki. -Nie chcę więcej patrzeć, jak się z kimś
całujesz.... nawet na scenie. -Wyznał nieśmiało.
~
Sting uśmiechnął się, zadowolony.
- A tam, podejrzany. - Machnął ręką. - Gdy aktor się wczuje w rolę, to go ponosi. A Rogue zawsze się we wszystko angażuje aż nadto. Ale to była tylko gra. Nie masz się czym przejmować. A jeśli będę dostawał role, musisz być gotów na to, że będę robił podobne rzeczy, ale moje serduszko jest tylko twoje, mruczusiu. - Uścisnął mocniej jego dłoń i posłał czuły, szczery uśmiech.
~
-A nie możesz trzymać się swojej
pracy dostawcy? Po co ci to całe amatorskie aktorstwo? -Szepnął, niezadowolony,
ale... nieco się uspokoił po słowach Stinga, który tak jakby oznajmił mu, że
jest tylko jego i nikogo więcej. Również mocniej ścisnął jego dłoń, rozczulony.
Sting był dla niego naprawdę bardzo ważny. byli razem już chyba jakieś prawie
trzy tygodnie, a znali się chyba trochę ponad miesiąc... a Natsu już nie
wyobrażał sobie, jakby poradził sobie, gdyby nagle zabrakło Stinga w jego
życiu. A już zwłaszcza teraz, gdy Gray ciągle był zajęty Laxusem...
-Kotku... -Szepnął cicho, zerkając na blondyna. -Nie zostawisz mnie nigdy, no nie?
-Kotku... -Szepnął cicho, zerkając na blondyna. -Nie zostawisz mnie nigdy, no nie?
~
- Oczywiście, że cię nie zostawię. Byłbym głupi, gdybym to zrobił. Jesteś dla mnie najważniejszy. Moje małe oczko w głowie. - Zatrzymał się i pociągnął go w swoje ramiona, a potem go pocałował, ignorując gadkę o pracy dostawcy. Jako marny aktorzyna i tak zarabiał więcej, niż tam, ale wolał się nie odzywać na ten temat. Oderwał się od niego dopiero po kilku minutach i posłał mu entuzjastyczny uśmiech.
- Nie masz się o co martwić. Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo, misiaczku. - Puścił mu oczko.
~
Był nieco zaskoczony tym nagłym
pocałunkiem, ale i tak od razu go odwzajemnił, czując ciepło na sercu po tych
słowach. A gdy się od siebie oderwali, tylko mocniej go przytulił i uśmiechnął
się czule i słodko.
-Nawet nie chcę się ciebie pozbyć... Chyba byłbym głupi, bo straciłbym takiego kochanego chłopaka. -Cmoknął go w policzek. -I... kiedy idziecie z Roguem na piwo? Dziś, czy kiedy indziej? -Dopytał się, chcąc wiedzieć, ile mają dziś jeszcze czasu i czy mają -co najważniejsze-... wspólną noc.
-Nawet nie chcę się ciebie pozbyć... Chyba byłbym głupi, bo straciłbym takiego kochanego chłopaka. -Cmoknął go w policzek. -I... kiedy idziecie z Roguem na piwo? Dziś, czy kiedy indziej? -Dopytał się, chcąc wiedzieć, ile mają dziś jeszcze czasu i czy mają -co najważniejsze-... wspólną noc.
~
- Dziś, jakoś niedługo. Jeśli się zasiedzę, to przenocuję już u siebie, od niego mam blisko, mieszkamy prawie w sąsiedztwie. Ale spokojnie! Od jutra znowu masz mnie tyyylko dla siebie! Całymi dniami i nocami~! - Cmoknął go w policzek, uśmiechając się w dalszym ciągu. Był szczęśliwy, że ma kogoś takiego jak Natsu. - Z doświadczenia wiem, że nasze jedno piwo... kończy się jakimiś pięcioma, więc wiesz, dam ci znać później, czy pojawię się u ciebie, czy nie - wrócił do sedna sprawy.
~
-Pff, będę do ciebie pisał, żebyś
się nie schlał. -Pokazał mu język. Nie chciał puszczać Stinga na ten wypad,
ale... rozumiał to. Blondyn nie zabraniał mu się od czasu do czasu widywać z
Grayem sam na sam, więc Natsu musiał uszanować też przyjaciół Stinga. -To...
jak chcesz, to możemy posiedzieć teraz trochę u ciebie, jeśli u mnie jest za
daleko. -Zaproponował. -I w ogóle, to nigdy nie byłem u ciebie.... -Zastanowił
się. -Ty tylko siedzisz u mnie całymi dniami... chyba muszę ci kiedyś wyrobić
klucz. -Zaśmiał się, uśmiechając radośnie.
~
- No, najlepiej dorób mi ten klucz, hehe. - Uśmiechnął się seksownie. - A u mnie nie byłeś... bo tam nawet ubrania żyją własnym życiem - wyznał grobowym tonem. - Ale jeśli chcesz, możemy iść. Od razu będziesz chciał wyjść. - Nadął policzki i pociągnął go w stronę SWOJEGO domu. Tego dnia nic nie mogło mu zepsuć - występ się udał, a jego chłopak był idealny. Czegóż chcieć więcej?
~
-Kiedyś wyrobię. -Obiecał z czułym
uśmieszkiem. Już wcześniej o tym myślał. Na następne jednak słowa, o tych
ubraniach... lekko się przestraszył, ale uznał, że na pewno nie będzie aż tak
tragicznie. -Jest aż tak źle? -Zaśmiał się cicho. -No to zobaczymy, pewnie
przesadzasz. -Puścił mu oczko, a potem dał się prowadzić w nieznanym kierunku.
Po kilkunastu minutach dotarli do niewielkiego bloku i weszli na ostatnie piętro, gdzie było prawdopodobnie mieszkanie Stinga i gdy ten otworzył drzwi i weszli do środka...
-A-ale... co?! Nie żartowałeś! -Natsu z szokiem rozejrzał się po salonie, gdzie wszędzie walały się ubrania, stare opakowania po żarciu, nawet kałuże po wylanym mleku, czy piwie, zatęchły zapach z kuchni... -O mój Boże... -Natsu nie mógł wyjść z przerażenia.
Po kilkunastu minutach dotarli do niewielkiego bloku i weszli na ostatnie piętro, gdzie było prawdopodobnie mieszkanie Stinga i gdy ten otworzył drzwi i weszli do środka...
-A-ale... co?! Nie żartowałeś! -Natsu z szokiem rozejrzał się po salonie, gdzie wszędzie walały się ubrania, stare opakowania po żarciu, nawet kałuże po wylanym mleku, czy piwie, zatęchły zapach z kuchni... -O mój Boże... -Natsu nie mógł wyjść z przerażenia.
~
- Ostrzegałem - burknął Sting, zamykając za nimi drzwi. - jak będziesz szedł do kanapy, to uważaj na starą pizzę. Gdzieś tam jest. Ach, no i chyba wędlina wytworzyła nowe życie, więc na nią też lepiej uważaj. A zanim usiądziesz, lepiej dobrze popatrz, czy nie ma gdzieś jakiegoś syfu... hehe... Teraz już wiesz, czemu rzadko tu przebywam. - Wzruszył ramionami. - Chcesz coś do picia? Ale... nie mam czystych kubków. - Nadął policzki.
~
Natsu nie ruszył się z miejsca.
Wolał nie siadać na tej podejrzanie wyglądającej kanapie.
-Jak ty w ogóle ŻYŁEŚ, zanim mnie poznałeś? -Spytał, ciągle nie mogąc wyjść z szoku. Tu się nie dało mieszkać! -Aż dziwne, że nie złapałeś jakiejś choroby. -Mruknął, kopiąc jakiś słoik po koncentracie pomidorowym. -Serio... To może ty idź do Rogue’a, a ja ci tu posprzątam, co? MUSZĘ tu posprzątać, bo NIGDY tu więcej nie przyjdę! Albo... zmuszę cię, żebyś się do mnie wprowadził. Tak, to dużo lepsze. Nawet nie chcę tego sprzątać. Pewnie multum tu pleśni i myszy. -Wzdrygnął się.
-Jak ty w ogóle ŻYŁEŚ, zanim mnie poznałeś? -Spytał, ciągle nie mogąc wyjść z szoku. Tu się nie dało mieszkać! -Aż dziwne, że nie złapałeś jakiejś choroby. -Mruknął, kopiąc jakiś słoik po koncentracie pomidorowym. -Serio... To może ty idź do Rogue’a, a ja ci tu posprzątam, co? MUSZĘ tu posprzątać, bo NIGDY tu więcej nie przyjdę! Albo... zmuszę cię, żebyś się do mnie wprowadził. Tak, to dużo lepsze. Nawet nie chcę tego sprzątać. Pewnie multum tu pleśni i myszy. -Wzdrygnął się.
~
- E... No... żyłem. Z dnia na dzień. Przychodziłem tylko jeść i spać, więc... Tak wyszło, hehe... - Potarł kark dłonią, speszony. To... jak tak bardzo chcesz sprzątać... To pa! - Rzucił w niego kluczami i zwiał, nie chcąc zostać wkopanym w pomoc. Nie lubił sprzątać, jakoś odnajdywał się w tym syfie, który sam zrobił. Ale dobra...lepiej było pohasać jak najdalej i zostawić dom na głowie Natsu, hyhy.
Sting przyszedł więc do domu przyjaciela, tak jak się umówili. Zapukał, a brunet otworzył prawie natychmiast szeroko się uśmiechając.
- Cześć, stary. Wódka czy piwo? – zapytał na wstępie, wesołym głosem.
- Wódka – stwierdził po chwili zastanowienia. – Jak szaleć, to szaleć, ziom. – Wszedł do mieszkania i od razu poszedł do salonu i rozsiadł się na kanapie. Kiedyś często tu razem przesiadywali. Rogue przyniósł alkohol i kieliszki, a także sok na popicie, a potem… się zaczęło.
~
-C-co...? -Natsu złapał klucze,
zdezorientowany, a potem spojrzał na drzwi, przez które zwiał blondyn.
-STIIIING! -Wydarł się za nim, wkurwiony. Ale... Ten nie wrócił, bo pewnie już
pohasał do Rogue’a. Debil.
-Ech... -Natsu westchnął i zerknął na ten syf. Ta... może SPRÓBOWAĆ coś tu ogarnąć, ale... to masa roboty, no kurde... Zejdzie mu sie pewnie do rana. No nic... poczeka tu na blondyna.
-Ech... -Natsu westchnął i zerknął na ten syf. Ta... może SPRÓBOWAĆ coś tu ogarnąć, ale... to masa roboty, no kurde... Zejdzie mu sie pewnie do rana. No nic... poczeka tu na blondyna.
~
Trzy godziny później…
Sting napisał Natsu już dawno, że dziś przenocuje u siebie, bo miał tam blisko, a pewnie im się przedłuży. No i… przedłużyło się, ale teraz chłopak stwierdził, że nie podoła wrócić nawet do siebie. Był zbyt pijany i nie miał siły. A ostatnia kolejka… go doprawiła i zasnął, wcześniej mamrocząc coś pod nosem na temat miłości do Nacusia. Rogue tylko prychnął, słysząc to. Pora wcielić plan w życie… Pilnował się, by nie pić zbyt dużo, bo chciał pozostać w miarę trzeźwym. Opłaciło się oszukiwać w piciu. Zdjął z blondyna koszulkę, a potem spodnie.
- Ciekawe, co zrobisz, jak usłyszysz, że mnie przeleciałeś, huh? – mruknął do śpiącego chłopaka, który nie zareagował nawet na pozbawienie go wszystkich ubrań. Brunet rozebrał też siebie i położył się przy nim, obejmując go w pasie.
- To w imię wyższego dobra, Sting… Kocham cię – szepnął praktycznie bezgłośnie, wtulając twarz w jego klatę…
Samo w sobie fajne.
OdpowiedzUsuń#Zawiedziona, bo nie było Laxusa i Gray'a :(
.Ale akcja ogólnie myślę że teraz fajnie się potoczy.
Super... ale zaskoczyła mnie ostatnia scena...
OdpowiedzUsuńM.J.E
Wow ostatnia scena mnie zaskoczyła. Również ubolewam że nie było Laxusa i Graya. Ciekawe jak potoczy się dalsza akcja //Su
OdpowiedzUsuńCześć! Dopiero trafiłam na tego bloga i bardzo mi się. Spodobał postaram się być stałym czytelnikiem. Podoba mi się związek Laxusa x Gray'em bo jest rzadko spotykany, a wy wykreowałyście tą parę.w b. słodki sposób, dlatego chyba też ich będę wyczekiwać bardziej. /Reily
OdpowiedzUsuń