piątek, 21 października 2016

Rozdział 62.

Hej, hej, ziomeczki. W wolnej chwili wpadłam z rozdziałem. Mam nadzieję, że następny dodam w mniejszym odstępie czasu, ale w sumie sama w to nie wierzę XD Miłego czytania!

Jakiś czas później...
-No jesteś wreszcie! -Natsu otworzył Stingowi drzwi, zdenerwowany. -Gdzie byłeś? Co zrobiłeś?! -Zjechał go na wstępie, bo miał złe przeczucia. -Gadaj jak na spowiedzi. -Dobra... to było złe porównanie. Sting nie chodził do spowiedzi. Phh.

~

- A daj spokój - mruknął Sting mijając spokojnie Natsu i zdejmując kurtkę po drodze. Rzucił ją na jakąś szafeczkę, po czym rozmasował sobie nadgarstki i popatrzył na Dragneela. Nic nie mówił dłuższy czas. - Dobra... byłem u Laxusa, zadowolony? - mruknął. - Jebany śmieć... Chciałem, żeby odwalił się do Graya, to zaczął mi grozić. Dla odmiany ja potem zagroziłem jemu, ale on uważa, że Gray go kocha i mówił, że on jego też i w ogóle... No i nie odpuści. Nic do tego pustego łba nie dociera. Coś mi się zdaje, że cała ta sprawa nie skończy się dobrze - burknął i sobie usiadł.

~

-Laxusa? -Natsu zamrugał, a potem zmrużył oczy, nagle wściekły. -Jesteś debilem! -Zdzielił go po łbie i potem jeszcze złapał go za nos dwoma palcami, by go „ukarać". -Phh... jeszcze raz się tak wygłupisz, a ci się dostanie. -Nadął policzki, dalej go nie puszczając. -Choć... dziś nie zabiję cię tylko za to, że kręcą mnie odważni faceci, którzy nie srają w gacie przed kimś takiej postury jak Dreyar... więc masz fart.

~

Stingowi drgnęła brew, gdy Natsu tak go pouczał. 
- Misiek. Jestem zajebisty, ja to wiem. Skoro cię kręcę... To znaczy, że... Hehe... - Spojrzał na niego jak pedofil, ale nie dokończył zdania. Już nie chciał o tym gadać, tylko się odprężyć. 


~

Natsu zaśmiał się cicho na brzmienie głosu swego chłopaka, gdy ten dalej miał zatkany nos... więc go wreszcie puścił i jedynie pstryknął w czoło. 
-Nie patrz się tak, bo mam złe przeczucia. -O tak, znał to spojrzenie. -Ja mam cię teraz karać, a nie nagradzać, jełopie. 

~

- Nagradzać, bo jestem zajebisty. I tam poszedłem. - Wypiął dumnie pierś do przodu i przyciągnął do siebie mocno Dragneela w celu pocałowania go i... zaciągnięcia do łóżka.

~

-Hej! -Odwrócił głowę, tak, że Sting wycelował w jego policzek, a nie usta. -Nie łatwo mnie uwieść, phh. -Nadął policzki. Tak... doskonale wiedział, do czego to wszystko zmierza. -A jak Wen niedługo wróci? 

~

- Wen pewnie zostanie u Graya. Jako wsparcie i tak dalej. Czy coś. Uwierz mi, wątpię, żeby w takiej sytuacji chciała, aby Gray został sam. - Spojrzał na niego z powagą, ale efekt zepsuł drapieżny błysk w oku.

~

-No... ale i tak jesteś głupi. -Próbował odplątać się z jego uścisku, ale dużo mu to nie dało. A używać swoich chwytów, by uciec nie chciał, bo jeszcze by coś Stingowi uszkodził, a to nie byłoby fajne. -Także... -Spojrzał mu w oczy i zamiast go zjechać, że jest niewyżyty seksualnie, to się troszkę zagapił. Tak troszeczkę. Kurwa... Sting był przystojny. I miło było, jak go tak trzymał, bo czuł wtedy jego dobrze wyrzeźbioną klatkę piersiową no i w ogóle... Fuck. To utrudniało sprawę. -Zbrzydnij. -Wydusił z siebie w końcu. 

~

Sting zaśmiał się głośno, słysząc ostatni komentarz Natsu.
- Nie zbrzydnę. Jestem piękny, zajebisty i w ogóle skromny. I wcale się nie powtarzam. - Uśmiechnął się seksownie, przyciskając go do siebie jeszcze mocniej. - No misiek... Nie daj się prosić. - Uniósł brew do góry widząc, że zaraz mu się uda. Dragneela nie trzeba było długo namawiać, a bynajmniej Sting nie musiał. Miało się ten urok osobisty.

~

-Uch... -Strzelił poker face'a, bo teraz... czując jego ciało aż tak blisko... też nabrał trochę ochoty. No nie oszukujmy się. Czemu miałby NIE chcieć? Sting był zajebisty w łóżku i co najważniejsze, nie dbał tylko o własne potrzeby. Ba... za każdym razem doprowadzał tymi nadmiernymi pieszczotami Natsu do takiego stanu, że to ON go w końcu poganiał. -Ja pierdolę... serio zbrzydnij, bo masz na mnie za duży wpływ. -Jęknął, czując, że już przegrał tą bitwę. 

~

Stinguś tylko szerzej się uśmiechnął, zadowolony z efektów, jakie udało mu się osiągnąć samą piękną buźką.
- Nie zbrzydnę. Cieszę się, że tak na ciebie działam - odparł, a potem wziął sobie Dragneela na rączki i zaniósł do sypialni, gdzie ostrożnie ułożył go na łóżku. Jak jakąś księżniczkę, którą w istocie był, a przynajmniej dla Stinga. Czuł, że dziś się zabawią... I to będzie idealnym relaksem po całej tej aferze z powrotem Dreyara.

~

Ranek...
Wendy nocowała u Graya, by dotrzymać mu towarzystwa i nie musiał siedzieć sam. Zwłaszcza po tej wizycie Laxusa. 
Teraz wrócili oboje do domu Natsu, żeby załapać się na śniadanie Stinga, bo... hah, każdy lubił żerować na blondynie. Cóż, bardzo dobrze gotował. 
-Jesteeeśmy! -Krzyknęła Wen na wejściu, ale nikt się nie odezwał, więc weszli do salonu. 

~

Sting, słysząc głos Wendy - wreszcie zwlókł się z łóżka i narzucił na siebie bokserki. Był bardzo zadowolony, gdyż razem z Natsu mieli bardzo udaną noc.
- Cześć. Co chcecie na śniadanie? - zapytał wesoło, hasając radośnie do kuchni.
- Eee... obojętne - odpowiedział Gray, domyślając się, czemu Sting się tak cieszy. - Czyżby Natsu jeszcze spał? Wykończyłeś go? - zapytał, idąc za blondynem i Wendy do kuchni.

~

Wendy też uważała, że to radosne powitanie Stinga jest podejrzane... I po słowach Graya tylko potwierdziła swoje przypuszczenia. 
-Boże... znowu się pieprzyliście? Wykorzystujecie każdą możliwą sytuację. -Pokręciła głową i usiadła przy stole. -Nie chcę nawet chyba wiedzieć, co mu zrobiłeś... -Jęknęła, przyglądając się temu zacieszowi na twarzy blondyna. -A może... jednak chcę wiedzieć. Mów. -Zażądała z błyskiem w oku. Będzie mieć czym szantażować Natsu, hehe.

~

Sting tylko szerzej się uśmiechnął i cicho zaśmiał.
- Chyba jednak nie chcecie wiedzieć... Ale było ostro. - Uśmiechnął się tajemniczo. 
- No gadaj. - Gray zasiadł przy Wen i spojrzał uważnie na blondyna.
- Nie - odparł tamten, ale... długo nie wytrzymał. - No dobra. Powiem. Wczoraj były trzy tury pod rząd... Ostre tury... Ale jednocześnie chciało mi się śmiać, gdy Natsu stwierdził, że będzie mnie ujeżdżał i... kilka razy po prostu nie mógł się nabić! A to... dziwne. - Podrapał się po policzku. - Do tego robi taki zabawny wytrzeszcz, jak robi loda... - I tu zademonstrował owy wytrzeszcz. - Więcej wam nie powiem, bo mnie zabije. - Nadął policzki.

~

Wendy wybuchła niekontrolowanym śmiechem, gdy to usłyszała. O tak, będzie mieć czym go szantażować i wkurzać. To na pewno.
-Gadaj dalej, robi się ciekawie. -Uśmiechnęła się wrednie do Stinga, teraz jeszcze bardziej zaciekawiona. 

~

- Nie - odparł stanowczo, ale widząc uśmieszki Graya i Wen... nie mógł się powstrzymać. - No dobra... Ech. Co by tu jeszcze... Zawsze w trakcie seksu mnie pogania, jak już się za bardzo podjara... I ten... Tak słodziutko jęczy moje imię, hyhy. - Sting zabrał się za przygotowywanie jajecznicy dla wszystkich, jednocześnie dalej brnąc w swoje historie: - I chyba jara go, jak mu mówię, żeby dla mnie jęczał... To da się zauważyć, dlatego często mu to powtarzam. Co by tu jeszcze... Raz spanikował, że zajdzie w ciążę, jak skończyliśmy. Trochę mi zajęło tłumaczenie mu, że faceci nie mogą zajść... Hmm... Z takich dziwniejszych rzeczy to chyba tyle... Hmm... - Przeczesał sobie włosy palcami.
Gray zawtórował Wendy w śmiechu.
- No dawaj dalej, dawaaaj~!
- Dobra... Um... No to... Natsu lubi na ostro, chociaż nigdy się do tego nie przyznaje. Wiecie, dlaczego tak sądzę? To proste. Następnego dnia, jak nie może się przeze mnie ruszać, ciągle mi jęczy i narzeka... ale tak naprawdę ma zaciesz, bo koło niego skaczę cały dzionek. To chamskie, ale cóż... No i ten... Natsu kocha, jak szczypię go w miejscach intymnych. To jest jakieś dziwaczne... Jakby mnie ktoś uszczypnął w fiuta, to bym chyba tą osobę zajebał.

~

-Hahahaha, no nie wierzę~! -Wendy zwijała się wraz z Grayem na krześle ze śmiechu. -Serio myślał, że może zajść w ciążę? No... myślałam, że aż tak to mu jeszcze nie odjebało. Powiedz coś jeszcze! -Nalegała, chcąc wiedzieć jak najwięcej.

~

- Natsu jest dziwny - skwitował Gray, gdy choć na moment opanował śmiech. - Akurat ta ciąża u niego to by mnie nie zdziwiła - dodał z wrednym uśmieszkiem. Oj tak, opłacało się tu przyjść.
- Dobra. Natsu nazywa mnie bogiem seksu. Przed każdym stosunkiem i po nim i w trakcie... i jak nikt nie słyszy. Ale więcej nie powiem~! - zastrzegł, po czym wyłożył jajecznicę na talerze. Jak Natsu wstanie, to jemu też zrobi, bo nie chciał go na razie budzić.

~

-Hehe, jakby mój brat zaszedł w ciążę, to w sumie by się pewnie ucieszył. Miałby bachora do nauki tych swoich sztuk walk. -Skomentowała Wen, dalej chichocząc. Gdy jednak dostali jajecznicę, wzięła się za jedzenie, póki co nie wymuszając na Stingu dalszych szczegółów. 
Kilkanaście minut później, jak wszyscy już zjedli... do kuchni wszedł obiekt ich rozmów, w samych bokserkach i z nadal sennym wyrazem twarzy oraz poczochranymi we wszystkie strony włosami. 
-Och... hej wam. -Ziewnął, a potem usiadł koło Stinga. -Jest dla mnie? -Spojrzał na niego z wurzutem, gdy zdał sobie sprawę, że patelnia po jajecznicy jest pusta. Phh.

~

Gdy Natsu wszedł... spojrzeli po sobie i wybuchnęli głośnym śmiechem. Biedny chłopak nie miał pojęcia, o co im chodziło.
- Już ci robię, skarbie. - Sting cmoknął go w czółko i zabrał się za ponowne robienie jajecznicy, tym razem jedynie dla Natsu.
- Jak się spało, ciziuś? - Gray uśmiechał się wrednie i z wielkim wręcz rozbawieniem. - Bardzo się w nocy... kociłeś? - Miał na myśli jęki. Ale kto by tam ogarnął, o co mu chodzi...

~

-H-huh? -Natsu zamrugał, totalnie wybity z rytmu. -O co wam chodzi? -Patrzył z nieogarem na Graya, a potem Wendy. Zerknął też na Stinga, ale on akurat stał do niego tyłem, robiąc jajecznicę. 
-Nieważne, Natsu, nieważne. -Wen uśmiechnęła się dość wrednie, co nie wróżyło niczego dobrego. -Dobrze, że dałeś radę usiąść na krześle samodzielnie, bo wiesz... czasem ludzie mają kłopot z dobrym siadem. -Zaśmiała się.
-Ee? Dobra... serio nie wiem, o co wam chodzi. -Teraz czuł się już zagubiony.

~

- Kłopoty z siadaniem są dość powszechne po takim koceniu się w nocy - powiedział Gray, robiąc poważną minę. Potem jednak nie wytrzymał i po prostu znowu zaczął się śmiać.
Sting nic nie powiedział, tylko uśmiechał się pod nosem. Jak to dobrze, że Natsu na razie nic nie ogarnia, bo miałby teraz przypał, że wydał Grayowi i Wen jego sekrety.

~

I akurat to zdanie... Natsu załapał. Może nie do końca, ale w pewien sposób jednak tak.
-To, czy boli mnie tyłek, to tylko i wyłącznie moja sprawa... -Mruknął cicho, zarumieniony z zażenowania. Jak oni się domyślili, że wczoraj robił to ze Stingiem?! 
-Oj, my wiemy. -Wen była rozbawiona widokiem tego załopotania na twarzy swego braciszka. -Ale to aż dziwne, że kłopot z siadaniem ma się też PRZED tym wszystkim... Jako sensei musisz popracować nad celnością i koncentracją. -Podrapała się po policzku, a Natsu ponownie zamrugał, wątpiąc, czy ogarnia, o co im teraz chodzi. 
-Ale... co? Nie rozumiem, o czym wy ciągle... -I w tym momencie otworzył szerzej oczy. -STING! -Pisnął, cały czerwony ze wstydu. 

~

Sting zrobił niewinną minę i popatrzył na Natsu pytająco.
- Co ci zrobiłem, skarbie? - zapytał, udając, że nie wie, o co chodzi. W tym momencie postawił też przed nim talerz z jajecznicą.
- Popatrz, twój bóg seksu jest dla ciebie taki milutki... Śniadanko ci zrobił. - Gray patrzył na Natsu, dalej baaaaardzo rozbawiony tym, co dziś usłyszał. A reakcja Dragneela - bezcenna!

~

-Bóg seksu? -Teraz Natsu miał ochotę zapaść się pod ziemię. Popatrzył na jajecznicę, a potem na Stinga zranionym wzrokiem. 
-Właśnie! Patrz jak o ciebie dba, królewno. A może... no nie mówcie, że spodziewacie się dzidziusia! -Wendy klasnęła w dłonie, udając podekscytowanie, choć miała ochotę wybuchnąć śmiechem. Natsu się słodko denerwował. 
-C-co?! -Znów pisnął, po raz kolejny zszokowany tym, co mu zarzucają. -Nie gadam z wami! -Wstał gwałtownie, nie ruszając nawet jajecznicy. -A tym bardziej z tobą, zdrajco! -Wyminął Stinga i wybiegł z kuchni, upokorzony. 

~

- Oho... Przez was mam przypał. - Sting nadął policzki. - Muszę pobiec za mą królewną, wybaczcie na moment. - I po tych słowach rzeczywiście wybiegł za Dragneelem. - Naaatsuu~! Oni mnie zmusili~! Torturowali! I w ogóle! - Próbował się nieudolnie tłumaczyć, gdy już go dorwał.
*
Za to Gray... nadal brechtał się jak debil i ocierał łezki z oczu. Serio... opłacało się tu przyjść.
- O, jejku. Biedny Natsu. Ciekawe, ile czasu będzie się obrażał. - Potarł podbródek, głęboko się nad tym zastanawiając.

~

-Nie gadam z tobą! -Wyrwał się blondynowi, gdy ten go dorwał w sypialni. Złapał czyste ciuchy, a potem skierował się do łazienki. A gdy zobaczył, że Sting chce iść tam z nim... kopnął go w brzuch i zatrzasnął przed nim drzwi. 
-Już nigdy więcej się z tobą razem nie umyję! Nigdy! NIGDY! 
*
-Znając Natsu... zapomni o sprawie za kilka godzin, ale burmuszyć będzie się kilka dni, bo lubi. -Zaśmiała się, słysząc też te krzyki z oddali. 

~

Sting aż się zgiął pod tym ciosem.
- Naaaatsuuu~! - jęknął jak gwałcona dziewica i zaczął dobijać się do drzwi. - No weź! Nie bądź dla mnie tak okrutny! - zapłakał.
*
- Hmm... Możliwe. Zabierzmy go na wycieczkę, to przestanie się fuczyć - zaproponował. - Wiesz, chcę się stąd wyrwać, więc jakby chłopaki dostali choćby dzień wolnego... W sumie Sting się nie liczy, bo nie ma prób do sztuki... To ten... Wybralibyśmy się może na spływ kajakowy, albo coś w tym stylu. Wiesz, ten godzinę drogi stąd. - Tak, po części chciał się wyrwać z miasta.

~

-To TY jesteś okrutny! Myślałem, że mogę ci ufać, a ty się ze mnie nabijasz z moim najlepszym przyjacielem i siostrą! Chcesz mnie zniszczyć! Nie kochasz mnie! -I po tych słowach... słychać było jakiś trzask, jakby wyżył się na koszu na bieliznę, a potem lecącą wodę spod prysznica. Ale na słowa Stinga już nie odpowiadał. 
*
-To dobry plan. -Pokiwała głową. -Jak będzie siedział w domu to tym bardziej się cały nabuzuje. A poza tym... wydaje mi się, że akurat dziś Natsu ma wolne. Jak widać do pracy się nie szykuje, no i wątpię, by tak ryzykował, by dzień przed robotą tak uszkodzić sobie tyłek. -Zachichotała. 

~

- Natsu! Ale ja cię kocham! Naaatsuuu~! Przepraszam! No Natsuuu~! - jęczał, ale nikt nie odpowiadał, wiec wrócił do kuchni z miną zbitego psa. Spojrzał na Wen i Graya z wyrzutem. - Przez was on mnie rzuci - stwierdził, oczywiście ciutek dramatyzując.
- A tam... Pojedziemy na kajaki i mu przejdzie. Szykuj się. Skołuję samochód i jedziemy od razu. - W przeciągu ostatnich kilku miesięcy Gray zdał prawo jazdy. Oszczędzał na samochód, jednak na razie stać go było jedynie na malucha, więc... musiał jakiś pożyczyć.
- Ale on się nie zgodzi. On mnie rzuci. Zobaczycie. To przez was.

~

-Gdzie tam, od razu rzuci... Natsu lubi się powkurzać i pokrzyczeć, ale za bardzo się do ciebie przywiązał, by cię zostawić. -Wen mrugnęła do Stinga i poklepała go po ramieniu. -Natsu ma dziś wolne, no nie? -Wolała sie upewnić. 

~

- No... Ma - mruknął, niepocieszony. Więcej nic nie powie tej dwójce! O, na pewno nie!
- No to wszystko ustalone. Wpakujemy Natsu do bagażnika, jak coś. Idę po auto. Potem pojadę spakować potrzebne rzeczy i po was przyjadę. - Tak, Gray chciał jechać jak najszybciej. Może nie natknie się nigdzie na Laxusa, który mieszkał blisko Gajeela, od którego Grayciu chciał wziąć auto. Bo... tylko on z całej ich starej paczki je miał... Tak bardzo.
- Dobra. To do później. Teraz przekonaj Natsu. - Sting spojrzał na Wen.

~

I akurat, gdy Gray już wyszedł, do kuchni wszedł umyty i w pełni ubrany Dragneel. Na wejściu zmierzył jedynie Stinga oschłym spojrzeniem, ale efekt zepsuło mocne burczenie w brzuchu, więc tylko prychnął, a potem otworzył lodówkę i wyjął z niej kilka kabanosów, a potem zamknął z hukiem drzwiczki, wkurzony. 
-Natsu... masz jajecznicę. -Odezwała się Wen, nieco zdziwiona, że aż tak się chłopak zdenerwował. 
-Pewnie jest zatruta. Nie jem niczego robionego z ręki wroga. -Warknął, zajadając się mięsem. 
-Aha... no... cóż. Nieważne. Jedziemy dziś na kajaki, jedziesz z nami. -Oznajmiła, a nie zapytała.
-Nie ma mowy. -Spojrzał na nią poważnie. 
-Ależ tak, Gray poszedł po auto. 
-Chuj mnie to. Mam jechać, żebyście się ze mnie dalej nabijali?
-Nikt się nie będzie śmiać, no weź! Będzie fajnie.
-Nie, to nie. -I z tym wyszedł z kuchni. 

~

- Natsu! Nie traktuj mnie tak! - Sting zaczął emosić, nie mając pojęcia, jak tym razem przekonać Dragneela do tego, żeby przestał się boczyć. - I jedziesz z nami. Nie będziesz siedzieć sam w domu. Nie zamierzamy się z ciebie śmiać. - Patrzył na niego poważnie i ze skruchą jednocześnie. - No proszę cię, nie patrz na mnie wzrokiem zabójcy! - Nadął policzki. Nie no... mógł nie mówić tym patafianom o tych sprawach intymnych... serio. Teraz miał tylko przewalone. - Chyba, że chcesz ze mną zerwać. To odejdę. - Spuścił głowę i pomaszerował do sypialni z zamiarem spakowania swoich rzeczy i podrzuceniem ich do Graya. Pomieszka tam do czasu, aż Natsu nie przejdzie. Postanowione!

~

Natsu siedział w salonie na kanapie i słuchał tej mowy Stinga... i choć słowa o tym, że niby miał zerwać, a Sting odejść go przeraziły... to tego nie pokazał. Nie zmięknie tak szybko. Nie chciał zrywać, ale też nie będzie jakąś ciotą, żeby znosić śmiechy i szybko wybaczać. Dlatego... nie powiedział nic. 
-Ej, Natsu... -Wen poszła do salonu, nieco zaniepokojona. -Przestań się boczyć. Nie widzisz, że żałuje? To nasza wina, bo chcieliśmy z niego wszystko wyciągnąć. -Stanęła w jego obronie.
-Nie chodzi o to, że mówił wam o wrażeniach z seksu, czy coś... ale o to, że wygadał krępujące momenty! Już nawet ja nie upokarzam go w tych sprawach! -Spojrzał na siostrę z wyrzutem. Co tam... że właściwie to nie miał co mówić o Stingu, bo on akurat w łóżku był boski. Uch... myślał, że on też najgorszy nie jest, ale jak widać jego chłopak się z niego nabija, kiedy może. To nie jest miłe. 

~

Sting napakował torbę gaciami, ubraniami i nawet spakował szczoteczkę do zębów, bo serio myślał o tej chwilowej przeprowadzce. 
- To ja idę do Graya... Skoro Natsu nie chce ze mną rozmawiać... To czuję się niepotrzebny. I źle się czuję z tym, że wygadałem im to wszystko... Przepraszam - szepnął. Dalej emosząc... po prostu sobie poszedł. Wyglądał jak wrak człowieka. I nawet nie założył na siebie koszulki, bo zapomniał z tego wszystkiego.
Tak, dramatyzował - ale Natsu dawno nie był na niego tak wkurwiony. I czuł, że zostaniem tutaj wszystko by pogorszył.

~

-Widzisz?! -Natsu spojrzał na Wen, gdy Sting już wyszedł. -To on jest tu winny, a jeszcze próbuje wzbudzić we mnie wyrzuty sumienia! -Jęknął i skulił się na kanapie. 
-O tam.... -Wen też nie ogarniała zachowania Stinga, bo teraz przypominał jej ciotę, a nie faceta, który walczy o swą miłość. Raczej po prostu uciekł. Dlatego też napisała szybko Grayowi sms'a, by wpadł po drodze do domu i sprowadził tu Stinga.

2 komentarze:

  1. Rozdział przyjemny. Troche myślałam ze będzie inny obrót spraw ale jestem ciekawa co bedzie na tych kajakach huhuhu ^_^
    Weny i odpoczynku na studiach ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jutro minie miesiąc, a tu jak nie było rozdziału tak nie ma :(

    OdpowiedzUsuń