niedziela, 9 kwietnia 2017

Rozdział 67.

Przepraszam. Ostatni miesiąc był dla mnie naprawdę trudny pod wieloma względami. Nic się nie układało i straciłam dużo nerwów. Głównie dlatego nic nie dodawałam. Postaram się to jakoś nadrobić, ale niczego nie obiecuję...
A do was, moi kochani, mam ogromną prośbę. Jeśli już piszecie komentarz, w którym upominacie się o rozdział, to proszę, komentujcie też przy okazji treść rozdziału.
Bardzo mi miło, że chcecie czytać to opowiadanie, ale to lekko dołujące, gdy widzisz nowy komentarz i jest w nim tylko pytanie o kolejny rozdział. Byłoby mi bardzo miło, gdybyście się zastosowali do mojej prośby.
Miłego czytania!

P.S. Na blogu http://na-tej-chwili-wisi-wiecznosc.blogspot.com również pojawił się rozdział. Serdecznie zapraszam!




Gray spojrzał na Wendy, na nowo zdenerwowany.
- Wen... Wybacz mi. Ja... naprawdę myślałem, że wreszcie całkowicie zapomnę o Laxusie. Że zbuduję z tobą coś więcej, jak zawsze chcieliśmy... Teraz jednak widzę, że tylko cię zraniłem. Dałem nam obojgu nadzieję na wspólne życie... A teraz tak szybko ją odbieram. - Spojrzał na nią ze smutkiem i bólem. - Nie jestem dobrym mówcą... Nienawidzę ranić ludzi... Ale bardziej bym cię zranił, gdybym dalej w to brnął... Przepraszam. Nigdy nie miałem cię za zastępstwo. Naprawdę cię kocham... - szeptał, nie spuszczając z niej wzroku.

~

-Przepraszam... -Szepnął Natsu, gdy oderwał się na chwilę od ust blondyna. -Jestem zły. Masz rację. Ba. Jestem wściekły. Za bardzo zawsze przeżywam to, co przechodzą też moi najbliżsi... -Westchnął i sturlał się z chłopaka, teraz patrząc tępo w sufit. -Uch. -Szybko mu się to znudziło, więc przytulił się do Stinga. -Może się trochę na tobie wyżywam, ale tylko ty mnie umiesz uspokoić. Znaczy... twoja obecność. -Nadal mówił nieco ostrym głosem, bo nie umiał się opanować i się denerwował... ale to chyba Sting powinien zrozumieć. 
*
-Nie kończ. -Uśmiechnęła się smutno i nawet nie powstrzymywała kilku łez, które uleciały z zaszklonych oczu. -Wiem, do czego to zmierza... domyślałam się. Też cię kocham, ale... to nie ma znaczenia, nie? Kochasz jego... I dziękuję, że chociaż nie byłam dla ciebie zwykłym zastępstwem. Żałuję tylko, że to musi się skończyć... - Spuściła wzrok, nie wiedząc, co mówić i robić. Głos jej drżał. 

~

- Rozumiem... - szepnął po prostu i przytulił go do siebie mocniej. - Niestety, nie zaradzisz temu. Wiedzieliśmy to, odkąd Laxus wrócił... Serce nie sługa. Gray musiał wybrać. Nie denerwuj się tak... - Cmoknął go czule w usta.
*
Gdy widział, jak Wendy płacze... sam też zaczął. Był teraz kupką nerwów. Przyciągnął ją do siebie, chcąc ją przytulić ten ostatni raz.
- Mi też nie jest łatwo... Możesz w to wierzyć, lub nie. Nigdy nie chciałem cię zranić. Jesteś dla mnie bardzo ważna... Ale teraz lepiej będzie, jak usunę się w cień. Nie chcę, żebyśmy oboje dodatkowo krępowali się swoim towarzystwem... Przepraszam, Wendy... Przepraszam... - Naprawdę nie chciał, żeby to się tak skończyło.

~

-Wiem, że nic nie poradzę... ale mi smutno. Za ich oboje. Laxusa mam gdzieś. -Mruknął, próbując się nieco uspokoić. -W takich momentach tym bardziej cieszę się, że my nie mamy takich problemów. No... kłócimy się nawet często, ale raczej o drobiazgi. -Westchnął, kładąc głowę na jego ramieniu, tuż przy szyi. 
*
Wen nic już nie mówiła, dając się po prostu przytulać. Płakała w koszulkę Graya, nie wiedząc co innego może w tym momencie zrobić. Naprawdę kochała Graya... cały ten czas. I w przeciwieństwie do niego nie umiała się pozbierać i znaleźć sobie kogoś innego po ich pierwszym rozstaniu. I teraz, gdy myślała, że może mają szansę... że wreszcie im się ułoży... nie wyszło. Życie jest czasem okrutne ze swą nieprzewidywalnością. 

~

- Ale jakieś duperele nas nie rozdzielą. To prawda, przeszliśmy o wiele mniej, niż Gray, czy Wen... Bo w zasadzie rozstaliśmy się tylko raz i to przez nieporozumienie. Pieprzony Rogue - mruknął, nadal zły na byłego przyjaciela za to, co odjebał. - I wiesz... Wiadomo, że jest smutno... ale teraz powinniśmy wspierać ich oboje.
*
Też już nic nie powiedział. Po jakimś czasie odsunął się od niej i otarł łzy. 
- Przepraszam... Ja... Lepiej już pójdę - szepnął, spojrzał na nią ostatni raz i wstał, by skierować się do wyjścia. To, co się działo, było wręcz nie do pomyślenia. Nie wybaczy sobie tego... i długo nie spojrzy w oczy żadnemu z przyjaciół.

~

-Nie przeszliśmy mniej, niż oni... -Szepnął cicho. -To, że zostałeś ze mną po wypadku znaczy dla mnie tak wiele, że nawet nie umiem tego określić... -Wtulił się w niego jeszcze mocniej, nie komentując już słów o Wen i Grayu. Wiedział, że musi ich wspierać. Oboje.
*
Wen nie odpowiedziała. Chciała posiedzieć z nim jeszcze chwilę dłużej... ale go nie zatrzymała. Jedynie skuliła się na kanapie, dalej cicho płacząc.

~

- No wiem... Na pewno znaczy dużo. Nie zostawiłbym cię. - Przytulił go mocniej do siebie. Nie wyobrażał sobie już życia bez Natsu. Naprawdę. Kochał go całym sercem i cieszył się, że teraz już wiodą sobie spokojne życia, a jedyne, o co się kłócą... to zakupy, czy coś.

~

Dwa tygodnie później...
Wendy nie było w domu, bo wyszła Romeem. Znowu. Nie to, że się umawiali... po prostu chłopak poprawiał jej humor po zerwaniu z Grayem. Ale Natsu i Sting i tak wiedzieli, że coś jest między tą dwójką na rzeczy. Mimo, że dziewczyna się zapierała, rumieniła się na te komentarze, hah. 
A aktualnie... Natsu leżał na kanapie i zajadał się ciastkami. Ciastkami domowej roboty należy dodać. O tak. Jednak Sting to chłopak idealny dla Dragneela, hehe. 
I... leżąc tak na kanapie, oglądał najnowszy odcinek "K jak kocham", gdzie akurat występował już jego ukochany. 
-Yay! -Zapiszczał podjarany. Chyba pierwszy raz docenił grę aktorską swojego chłopaka. Nie był świadomy tego, że Sting wrócił już z kibla i się z niego śmiał, phh.

~

Tak... Sting z ukrycia śmiał się z Natsu, gdyż to było dość zabawne - patrzeć, jak jego chłopak jara się nim w telewizji... a w domu go wykorzystuje, phh.
- Wiem, że jestem seksowny i w ogóle boski na tym ekranie... ale ty masz mnie w realu - szepnął mu do ucha. Tak. Natsu nawet nie zauważył, że Sting za nim stał.

~

Natsu drgnął i o mało co nie wyleciały mu ciastka z miski, gdy Sting się tak zaczaił. 
-Głupi jesteś... -Nadął policzki, patrząc na niego jak małe dziecko. -Wcale się nie jaram i nie jesteś tam boski... -Mówił, ale oczywiście uważał co innego. Uniósł się do pozycji siedzącej i zrobił chłopakowi miejsce. 
-Tego... a co będzie w następnym odcinku? -Zabłysły mu oczy i wepchnął sobie do ust kolejne ciacho. 

~

- W kolejnym... Całuję się z jakąś laską. - Uśmiechnął się do niego ciut wrednie, ciekaw reakcji. W końcu domyślił się, że Natsu będzie zazdrosny. - No ale wiesz... To nic takiego. - "K jak kocham" był chyba jedynym serialem, który kręciło się na bieżąco. I na planie siedziało się całymi dniami i nocami, praktycznie. Ech.

~

Natsu aż się spiął i gdy przełknął ciacho... spojrzał na Stinga dziwnym wzrokiem.
-Będziesz się całować? Z tą, co cię tam podrywa?! -Wskazał na ekran telewizora. -I zostaniesz na noc na planie, tak? Na pewno będziesz TYLKO wkładać jej język do ust? -Tak... był zazdrosny. To dało się zauważyć na kilometr. 

~

Wybuchnął śmiechem, widząc tą spinę.
- Natsu... Ja nienawidzę kobiet i to będzie dla mnie trauma na całe życie. I tak, będę się całował właśnie z nią. Miałbyś powód do zazdrości, gdybym to z facetem miał się całować. - Poklepał go po główce.

~

-Hej... co to miało znaczyć, że jakbyś całował się z facetem to miałbym o co być zazdrosny? Myślisz, że znajdziesz kogoś wspanialszego ode mnie?! -Teraz nadął policzki, zdenerwowany. Chyba... chyba odwiedzi jutro chłopaka na planie. -Mogę iść z tobą? Mam jutro wolne... i poza tym obiecałeś mi, że kiedyś przedstawisz mi obsadę! To mój ulubiony serial. -To była oczywiście wymówka, by móc pilnować swojego chłopaka. No ale... kilka autografów sobie weźmie, hehe. 

~

- Nie ma nikogo wspanialszego, skromnisiu. - Pokazał mu język, bardzo rozbawiony. - I... jasne. Przedstawię cię ludziom i pewnie będziesz mógł ze mną posiedzieć, jako ich wielki fan. Ale jeden jedyny raz cię tam zabieram. Bo znając ciebie, to zaraz coś odjebiesz. - Popatrzył na niego z udawaną powagą.

~

-Dlaczego miałbym coś odjebać? -Prychnął, ale ucieszył się, że jednak może iść. -Powiem tylko wszystkim kobietom, że jesteś gejem. A facetom, że nie mają na co liczyć. Tylko tyle. -Wzruszył ramionami. Ale tak szczerze... to nie miał zamiaru tak robić i się ośmieszać na oczach swych ulubionych gwiazd. Jak Sting go przedstawi, to okay. 

~

- Przecież od razu cię przedstawię jako swojego narzeczonego, którego kocham całym serduszkiem. - Rozciągnął mu policzek, nadal rozbawiony. - Tylko nie odwal mi tam nic... Nie ośmiesz nas, ci ludzie są sławni. Już mnie polubili, więc nie mogę tego zepsuć. - Przeciągnął się z zadowoleniem.

~

Zarumienił się lekko na to wyznanie... a potem tylko zaśmiał i odtrącił rękę blondyna, by potem rozmasować swój biedny policzek. 
-Już się tak nie chwal, że cię polubili. Nikt nie lubi narcyzów. No... może oprócz mnie. Mnie każdy kocha. -Wypiął dumnie pierś. 

~

- Bo jesteś kolejnym narcyzem. Ale żeśmy się dobrali, co? - Cmoknął go w czółko. - Poza tym... Pomyślałbyś, że kiedyś zagram w twoim ulubionym serialu? Bo ja nie. I gdybym wiedział, że go lubisz, nie przyjąłbym propozycji. - Pokazał mu język. Chciał go trochę poprzedrzeźniać.

~

-Huh?! Ale czemu byś nie przyjął? -Spojrzał na niego z szokiem i zdezorientowaniem. -Sam narzekałeś, że nie doceniam twojej pracy, a teraz... teraz doceniam i znów masz jakieś problemy. -Skrzyżował ramiona na piersi i ponownie się nafochał, nadymając policzki. 

~

- Bardziej chodziło mi o to... żeby cię wkurzyć. I się udało. Przecież nie zmarnowałbym takiej szansy! - Zabłysły mu oczy. - W ogóle to... Tak mi się przypomniało... Gray się odzywał? - Sting podrapał się po policzku. Sam nie miał od niego wieści od dwóch tygodni.

~

Chciał już coś odpowiedzieć, ale powstrzymał się, gdy temat zszedł na Fullbustera. 
-Nie odzywał się... ale wczoraj, jak byłeś na planie i nie miałem co robić... poszedłem do niego, do szpitala, żeby sprawdzić jak się trzyma. W sumie nie gadałem z nim długo... pielęgniarki mówiły, że ciągle siedzi przy łóżku Laxusa i muszą dawać mu jakieś tabletki, by go stamtąd odciągnąć, żeby się przespał. Prawie tak, jakby przeprowadził się do szpitala... -Westchnął, smutny. -Co kilka dni podobno też rozmawia z nim psycholog. Całe szczęście, że personel tego szpitala jest taki miły... to rzadkość. -Uśmiechnął się nieco sztucznie. Nie wiedział, jak pomóc przyjacielowi. 

~

- Uch... Pewnie mu ciężko. Mógłby się jednak czasami odezwać... Bo tak mi dziwnie, że tu nie siedzi i nie gramy w karty. A zwykle to robiliśmy poza piciem. I w ogóle to... No może go tam kiedyś razem odwiedzimy? Wiesz, skoro już wybrał szpital na miejsce, w którym chce siedzieć i nawet do domu nie wychodzi... To musi być z nim źle i potrzebuje wsparcia. - Spojrzał na niego z powagą. - Ale... Nie rozmawiajmy już o tym, bo widzę, że znowu ci smutno. - Cmoknął go w czółko.

~

Natsu faktycznie z każdym kolejnym słowem o Grayu coraz bardziej markotniał. Wiedział, że Sting ma rację... już nawet wcześniej postanowił, że będzie go co jakiś czas odwiedzać w tym szpitalu i może przynosić coś do jedzenia, bo wyglądał... na dość zaniedbanego i wygłodzonego. Musi mu być naprawdę ciężko, skoro doprowadził się do takiego stanu. 
-No... nie rozmawiajmy. Ale zgadzam się. Możemy go co jakiś czas razem odwiedzać. Może zrobiłbyś mu coś dobrego do jedzenia? Na przykład jakieś pierogi... lubi je, to może zje. -Uśmiechnął się lekko. 

~

- Jestem za. Trzeba go jakoś ożywić. - Przytulił do siebie mocno Dragneela. - Może... Pojutrze? Bo wiesz... Jutro idziemy na plan. Jak to odeśpimy, to pójdziemy do niego i zostaniemy trochę dłużej, jeśli będzie chętny do rozmowy. Jeśli nie... Zadbamy o to, by coś zjadł i potem pójdziemy. Bo wiesz.. Jeśli nie chce nas widzieć... To nie ma sensu tam siedzieć - stwierdził.

~

Natsu dał się tulić i podczas całej przemowy Stinga... patrzył na niego dużymi, ufnymi oczami. I po kilku minutach ciszy... zrobił minę, jakby miał się popłakać. 
-Jesteś taki kochany! -Wydusił z siebie w końcu i odwzajemnił objęcie, łasząc się o jego klatę i mrucząc jak kotek. -Kocham cię.

~
Sting nieco się zdziwił tą reakcją Natsu na jego słowa, ale już o chwili zaśmiał się tylko cicho i mocniej go przytulił.
- Też cię kocham - odpowiedział łagodnie i po prostu go pocałował, nie dopuszczając do tego, by chłopak powiedział coś jeszcze.

2 komentarze:

  1. Nareszcie ❤❤❤❤
    Trochę krótki rozdział , ale bardzo fajny �� Natsu I Sting jak zawsze słodyczy ��
    szkoda tylko że tak mało Greya i Laxusa �� , ale myślę że jak już się oni zaczną to naprawdę będziemy płakać ����
    W ogóle to mam nadzieję że będzie lepiej u ciebie (was) ���� i wszystko sie ułoży ��
    czekam na więcej �� i weny życzę ����/RReily

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej ��������
    wreszcie mam troche czasu żeby przeczytać ����
    Świetnie ( jak zawsze ��)
    Miło się czytało, chociaż myślałam że Laxus już zmartwychwstanie ,ale to by chyba było za szybko ������ ( nadal gdzieś tam w głębi duszy na to liczę ��)
    I nie przejmuj się, ze było trochę gorzej u ciebie często tak Jest ,że pojawia się taki moment ze nie można sobie poradzić ( znam to uczucie jak własną kieszeń )��
    No nic czekam na kolejne rozdziały ��
    i może trochę spoznione ale WESOLYCH ŚWIĄT

    OdpowiedzUsuń